W polityce istnieją chwile, które John Kingdon nazwał „oknem możliwości”. To moment, gdy spotykają się trzy nurty: dostrzeżony problem, gotowe rozwiązanie i sprzyjający układ polityczny. Okno otwiera się na krótko – wtedy państwo ma szansę dokonać zmiany, która w innych warunkach byłaby niemożliwa. Jeśli ten czas zostanie przegapiony, okazja znika i trzeba czekać na kolejne otwarcie.
Właśnie takie okno jest otwarte dla Polski. Czy znowu coś przegapimy?
Chodzi o (JEF) -Joint Expeditionary Force - Połączone Siły Ekspedycyjne. A co to jest - będzie o tym dalej w tekście.
Już parę miesięcy temu, mój dobry kolega z Kopenhagi spytał mnie, dlaczego Polska nie chce się przyłaczyć do JEF. A co to jest JEF? - zapytalem. Tego tematu u nas w kraju nie ma. A RP jest kluczowa w tym projekcie. I wskoczy stopień wyżej, bo Polska musi być tego centrum.
Tak, sprawdziłem, NATO i Dania już dwa lata zapraszają Polskę i jak dotąd nie ma żadnej odpowiedzi. A jak już zebrałem materiały, to poważnie się wściekłem.
Już dwa miesiące prezydencji Karola Nawrockiego. W BBN są fajni ludzie. I co? Nadal cisza?
* * *
W Święto Wojska Polskiego 15 sierpnia 2025, prezydent Karol Nawrocki powiedział: "Polska musi mieć największą armię w Europie".
To najlepszy i najszybszy sposób, by Rzeczpospolita odzyskała światowy prestiż i wskoczyła do ważnych geopolitycznie państw, zamiast pozostawać wśród państw drugiej kategorii. To także przywróci narodową dumę i poczucie swojej wartości narodu.
Inne drogi – jak budowanie silnej gospodarki, modernizacja infrastruktury, czy silne i szanowane sprawiedliwe rządy to cele wymagające znacznie więcej czasu.
Jednakże jeszcze bardziej mnie ucieszył i wzbudził nadzieję fakt – co zobaczyliśmy, że chyba po raz pierwszy do defilady wojskowej w stolicy dołączono defiladę na morzu – tuż przy cyplu Półwyspu Helskiego. Pokazano, że nasza Marynarka Wojenna to nie wydmuszka, posiada już spore siły i profesjonalne wojsko na wysokim poziomie.
Czy to nie jest sygnał, że budowanie własnej potegi militarnej powinno być skoncentrowane na siłach morskich?
Historia świata pełna jest zakrętów, rozdroży i pułapek. Bieg zdarzeń jest jakby chaotyczny i niespodziewany. Można trywialnie powiedzieć, że mamy raz pod górkę, raz z górki.
Istnieje też fenomen, że w pewnym momencie powstaje unikalna sytuacja, taka zbieżność zdarzeń, że otwiera się okienko czasowe, w którym dzięki splotom okoliczności można uzyskać przełom.
W przyszłości – jestem tego pewien - rok 2025 będzie w historii świata uznawany za ważniejszy od wszystkiego, co się wydarzyło w paru ostatnich stuleciach. To rok w którym ludzkość zaczęła przechodzić wyżej – do innej rzeczywistości i nowego poziomu swojego rozwoju.
Dla Polski to nie tylko właśnie otworzyło się okienko czasowe, ale wprost szeroka brama. Wreszcie po okresie kilkusetletniej mordęgi wspinania się państwa i narodu do góry, mamy wymarzoną okazję odzyskać przynależną nam wielkość. Możemy stać się, choć właściwie po około 250 latach odzyskać stan, kiedy byliśmy mocarstwem, a nie jak jesteśmy, przecietnym państwem drugiej kategorii.
Co musimy jak najszybciej zacząć robić?
Tutaj chcę pokazać jeden element, który doprowadzi nas na właściwe miejsce w ważności państw świata
Nie oszukujmy się, że właśnie z powodów dumy narodowej i ślepej miłości do ojczyzny, opartych w dużym stopniu na pamięci historycznych pięćsetletnich lat Złotej Ery Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ciągle mamy fałszywe złudzenie – że jesteśmy państwem bardzo ważnym na świecie. Może jesteśmy tacy potencjalnie, a nasza mocarstwowość sobie na razie drzemie.
Od momentu odzyskania państwowości po 123 latach anihilacji Polski dokonanej przez trzech "usłużnych i zatroskanych nieudolnością Polaków" sąsiadów, kiedy wreszcie po mozolnych pertraktacjach w Paryżu w latach 1918 – 1920, odzyskaliśmy państwo z cała suwerennością, aż do dzisiaj – do roku 2025 – jesteśmy ciągle państwem drugiej kategorii.
Jak ostatnio nam pokazano: - nasze miejsce nie jest w eleganckiej salonce, w wagonie międzynarodowego pociągu, tylko w drugiej czy nawet trzeciej klasie.
Raz na kilkaset lat w architekturze państw świata, jedne mocarstwa upadają, tak jak upadły tak wielkie potegi - Portugalia, Hiszpania, Belgia, Wielka Brytania, a dzisiaj chociażby Niemcy. A inne państwa, aby nie powstała próżnia, stają się nowymi mocarstwami.
My, polscy patrioci, w pewnych momentach naszej historii śniliśmy i marzyliśmy, by właśnie dla nas, będąc raczej w kiepskiej sytuacji, otwierał się, w czasoprzestrzeni Ziemi, taki moment historii, w którym będziemy mogli wystrzelić do góry.
Przypomnę tylko jedno narodowe złudzenie, jakim była nadzieja, że cesarz Francji Napoleon Bonaparte w swoim marszu na Moskwę nas wyswobodzi i pomoże odzyskać dawną potęgę. Niestety, dzisiaj mamy gorzki smak, przypominając sobie, jacy byliśmy naiwni.
Śmiało i z dużym przekonaniem uważam, że właśnie dzisiaj – nie za 5 lat, czy nawet za dwa, jest moment, że wreszcie możemy opuścić duży klub państw drugiej kategorii, a nawet przywrócić mocarstwowość Rzeczpospolitej.
A w tym przekonaniu umacnia mnie fakt, że prezydentem Rzeczpospolitej został Karol Nawrocki. Mimo wprost gangsterskiego i niesłychanie podłego ataku rządzącej koterii, która bez wątpienia jest narzędziem zdrady, sterowanej z Berlina, właśnie ten prezydent pokazuje, że ma moc i możliwości pokonania zła, które usiłuję Polskę zniszczyć.
No dobrze – ale o co chodzi?
Na początek trzeba dobitnie, bez żadnych "ale", czy wątpliwości i interpretacji, stanowczo określić, zawężając geopolitykę do Europy, naszego kontynentu, który jeszcze sto lat temu panował nad światem, jaki jest obecnie status państw europejskich. Musimy również nawet jako nadrzędny element sprawczy uwzględnić nasze relacje transatlantyckie. Głównie działania Stanów Zjednoczonych Ameryki.
W tym obszarze właśnie widzimy kontekst, gdzie rola naszego państwa może się radykalnie wzmocnić.
Zastanawiam się, czy w pierwszych miesiącach napaści Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022, kraj nasz nie usiłował, może nawet bezwiednie, zgodnie z tradycyjnym zawołaniem "za naszą wolność i waszą", podnieść rangę Polski, do poziomu największego i najważniejszego sojusznika napadniętego kraju. Ironia czasów jednak jest taka, że faktycznie tak było. Nikt inny, żadne państwo nie ruszyło z takim wsparciem – nie oddało znacznej części zasobów własnej armii i nie otworzyło szeroko bram, by przyjąć miliony uciekających przed wojną; w dużym stopniu matki z dziećmi i osoby starsze.
Niestety, cierpimy od wieków na brak tego "żydowskiego sprytu" i nie potrafimy się "sprzedawać". Gdy my wysłaliśmy na Ukrainę setki swoich czołgów, armat, pocisków, samolotów, to Niemcy w tym samym czasie wspomogły biedną Ukrainę... hełmami dla żołnierzy!
A jak to wygląda dzisiaj, zaledwie po trzech latach? Cały świat już wie, że to właśnie Niemcy najbardziej wspomogły – i nadal wspomagają nieszczęsną Ukrainę? A Polska?! - Panie, kto by o tym pamiętał
* * *
Praktycznie już od zdobycia władzy przez prawicę w 2015 roku dużo się mówiło o tworzeniu pod egidą Polski w tej części Europy, że tak powiem – stowarzyszenia, bo jaką formę takie sojusze jak Trójmorze, czy Dziewiątka Bukaresztańska przyjąć miały, nie wiemy. Mieliśmy inicjatywę, bardzo rozsądnie o tym myśleliśmy, lecz niestety, nic w końcu z tego nie wyszło. Lecz to nie znaczy, że ta idea upadła. A co ważne, zauważyły to i doceniły Stany zjednoczone Ameryki.
Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego (pot. Sojusz Północnoatlantycki, ang. North Atlantic Treaty Organization – NATO) powstała w 1949 roku na mocy podpisanego w Waszyngtonie przez 12 państw Traktatu Północnoatlantyckiego.
Głównym celem NATO jest gwarantowanie wolności i bezpieczeństwa wszystkim państwom członkowskim za pomocą środków politycznych i wojskowych.
Wtedy NATO stanowiło12 krajów: Belgia, Kanada, Dania, Francja, Islandia, Włochy, Luksemburg, Holandia, Norwegia, Portugalia, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone.
Obecnie NATO to 32 państwa. Europejskie i dwa Amerykańskie: - USA i Kanada. Pod zagrożeniem dla Europy, po napaści Rosji na Ukrainę, 4 kwietnia 2023 do NATO przyjęto Finlandię, a rok potem, 7 marca 2024 Szwecję.
Od tego właśnie momentu zaczęto myśleć o nowej natowskiej geostrategii dla Europy, z założeniem, że niebezpieczeństwo ataku jest najbardziej prawdopodobne ze strony Rosji. Dodatkowo z możliwym wsparciem takich państw azjatyckich, jak Chiny, Korea Płn., czy Iran.
Obecnie nie istnieje formalny pakt militarny wykraczający poza struktury NATO, który obejmowałby Polskę oraz państwa nordycko-bałtyckie. Jednakże obserwujemy intensyfikację współpracy wojskowej i strategicznej między tymi krajami, co może stanowić fundament dla przyszłych, bardziej zintegrowanych inicjatyw obronnych.
Nowa koncepcja strategiczna NATO zakłada zintegrowane podejście do obrony Europy, koncentrując się na osi północ–południe i wzmocnieniu obecności morskiej. Współpraca z państwami regionu oraz zwiększenie obecności wojskowej mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa i stabilności w obliczu rosnących zagrożeń.
Oś bezpieczeństwa NATO rozciąga się od Arktyki przez Bałtyk aż po Morze Czarne, tworząc spójną linię obrony wschodniej flanki sojuszu. Włączenie Finlandii i Szwecji do NATO znacząco zwiększyło zdolności obronne w regionie Bałtyku i Arktyki, umożliwiając lepszą koordynację działań i szybsze reagowanie na potencjalne zagrożenia.
Co to oznacza dla Polski?
- Polska znajduje się w centrum nowej osi strategicznej północ–południe – to okazja, ale też odpowiedzialność.
- Udział w nowej strukturze może dać większy realny wpływ na bezpieczeństwo regionu, niż tradycyjne trzymanie się zachodnioeuropejskich formatów.
- USA traktują nasz region jako kluczowy bufor i platformę projekcji siły – to nie tylko kwestia obrony, ale też przyszłego układu sił politycznych w Europie.
Większość cenionych historiozofów, a również polityków, przywódców i ekspertów uważa że - Kto rządzi morzami, ten rządzi światem.
Wojna na Ukrainie, usiłowania Unii Europejskiej by wypchnąć Stany Zjednoczone z Europy, ekonomiczna inwazja Chin na zachodnie państwa i wreszcie Donald Trump, doprowadziły do sytuacji przełomu. Geopolityka i założenia strategiczne muszą być zmienione. Jednym z nowych wspólnych projektów państw, że tak powiem, zdrowo rozsądkowych, wspierane również przez NATO, jest przemodelowanie strategii obronnych w Europie.
Niemcy i Francja niezależnie od Paktu Atlantyckiego decydują się na stworzenie własnej, europejskiej armii. USA uważa to za śmieszną bzdurę. Czy to kolejne działanie, by pod pozorem bezpieczeństwa, doić pozostałch członków UE, a samemu rozwijać i się bogacić kosztem słabszych.? Ponadto, inwencja i pomysły Ukrainy pokazują, że tradycyjna wojna lądowa, z potężnymi i drogimi siłami pancernymi, artylerią i z rakietami, gdzie jedna sztuka amunicji kosztuje miliony, to już przeszłość.
Ponieważ obrona Europy koncentruje się na wschodniej flance. a Francja i Niemcy daleko mają do pola walki w przypadku ataku ze wschodu, to cała ta utopijna armia europejska jest bezsensowna.
Również Przystąpienie do NATO Finlandii i Szwecji mocno zmieniły podejście strategiczne i taktyki walki, oraz zwiększyły ideę odstraszania.
Co ważne dla nas: - Polska w nowym rozwiązaniu stanie się kluczowym partnerem. To dla nas wielka szansa.
* * *
Morza to nie tylko tafla wody — to podwodne miasta kabli i rurociągów
Większość ludzi myśli o morzu jako o przestrzeni wolnej, gdzie się żegluje, łowi ryby lub opala się na plaży. Tymczasem pod powierzchnią — na głębokościach od kilkunastu do kilkuset metrów — ciągnie się gęsta sieć podwodnych instalacji technicznych, które są jak krwiobieg współczesnej cywilizacji.
Na Morzu Północnym mamy dziesiątki tysięcy kilometrów rurociągów gazowych i naftowych, łączących Norwegię, Wielką Brytanię, Holandię, Danię z resztą Europy. To swoista sieć tętnic energetycznych, która zaczyna się na dnie przy platformach wydobywczych i kończy w terminalach lądowych.
Dodatkowo światłowody transoceaniczne oraz kable energetyczne przesyłają dane i prąd między krajami — setki gigabitów na sekundę biegnie pod wodą, często po trasach zaprojektowanych i korygowanych przez ROV-y (Remote Operated Vehicle, czyli takie bezzałogowe łodzie podwodne, albo sterowane drony) i statki specjalistyczne, na których pracowałem.
Na Bałtyku jest tego mniej, ale kluczowe: Baltic Pipe, Balticconnector, NordBalt, EstLink, C-Lion1 – wszystko to przewody i rurociągi o wartości miliardów euro. Z pozoru spokojne wody, w rzeczywistości przypominają infrastrukturę miejską, tylko schowaną w mroku i ciszy dna.
Dziś morze to nie tylko żywioł. To także teren strategiczny, technologicznie nasycony i podatny na zakłócenia. Kto kontroluje podmorskie instalacje, ten kontroluje energetykę, komunikację i bezpieczeństwo regionu.
Tymczasem co już się wydarzyło?
▶️ Wiosna 2021 – uszkodzono sieć podwodnych czujników LoVe
- Zlokalizowano uszkodzenie i zerwanie kabli o łącznej długości ok. 6–7 km Łącznie usunięto ponad 4 km kabla, który następnie znaleziono przemieszczone o ok. 11 km od oryginalnego położenia
- Sieć służyła m.in. do monitoringu oceanograficznego, klimatycznego, a także wykrywania ruchu łodzi i okrętów podwodnych – informacje trafiały najpierw do wojskowej agencji FFI, potem do instytutu IM.
- Podejrzenia padły na sabotaż – nie wykluczono celowego działania (np. przez rosyjskie służby), choć nie znaleziono winnych ani motywu .
▶️ Styczeń 2022 – 1 300 km kabel Svalbard–Norwegia zerwany
- Uszkodzono światłowód pomiędzy Svalbardem a norweskim lądem – kluczową korytarz danych dla tamtejszej stacji satelitarnej .
- I ten incydent oceniono jako najpewniej celowy – co budzi poważne pytania o bezpieczeństwo tej infrastruktury.
Co to oznacza?
- Komunikacja i monitoring – pogłębiona obserwacja Arktyki – mogły być poważnie zakłócone albo przerwane.
- Incydenty potwierdzają, że infrastruktura podwodna to dziś jeden z frontów w „potajemnej wojnie” – monitoringu, sabotażu, wpływów.
- Reakcje norweskiej policji, FFI i IMR świadczą o powadze sytuacji.
Rola transportu morskiego rośnie – jest najtańszy i najbardziej energoefektywny przy dużych ładunkach. Od 2022 roku następuje dalsza regionalizacja szlaków – np. ożywienie osi północ-południe (Bałtyk–Morze Czarne) oraz wzrost znaczenia Arktyki i Indo-Pacyfiku.
Co już powstało, a nas tam nie ma?
Joint Expeditionary Force (JEF)
Wiodącą rolę pełni Wielka Brytania, która w 2014 r. powołała JEF – luźną koalicję państw zdolnych do szybkiej mobilizacji (bez formalnego mandatu NATO). Obecnie uczestniczą:
• Wlk. Brytania, Holandia, Norwegia, Dania, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska (?), Szwecja, Finlandia i Islandia
Ich wspólny cel: reagować szybko na kryzysy nad morzem (Arktyka, Bałtyk), ale działać też w głębi Europy i dalej.
Nordycko-bałtycka strefa morska (Arctic–Baltic Corridor)
– Baltic Sentry – unijny/NATO program ochrony podmorskich kabli i infrastruktury
– Baltic maritime drills & command, wzmocnienie śledzenia okrętów podwodnych między Kaliningradem a Petersburgiem
– NorthSeal – koalicja krajów Morza Północnego (UK, Holandia, Norwegia, Dania, Belgia, Niemcy) chroniąca infrastrukturę morską – z możliwością współpracy NATO
Pas południowy: Rumunia i Turcja
- Black Sea Maritime Forum – roczne forum w Neapolu, kładące nacisk na przeciwdziałanie zagrożeniom i obronę prawa żeglugi w rejonie Morza Czarnego
- Sea Shield 25 – ćwiczenie NATO (2 300 osób, 12 państw, w tym Polska i Francja) w Rumunii, ukierunkowane na hybrid threats, zakłócenia morskie
Operation Black Sea Harmony – turecka inicjatywa z 2004 r., scentralizowana kontrola Cieśnin (Bosfor, Dardanele) i ochrona przed nielegalnym ruchem morskich zasobów
* * *
Polska a JEF (Joint Expeditionary Force) – sytuacja faktyczna
- Polska nie jest członkiem JEF – mimo że była kilkukrotnie zapraszana do formalnego przystąpienia (wiadomo m.in. o rozmowach z Danią, UK i Norwegią).
- Uczestnictwo nieformalne – Polska brała udział w niektórych ćwiczeniach JEF, m.in. jako obserwator lub w charakterze "partnera okazjonalnego", ale nie jest sygnatariuszem porozumienia ramowego.
- Brak decyzji politycznej – mimo geograficznej oczywistości i sojuszniczej logiki (sąsiedztwo z Litwą i Szwecją, Bałtyk, granica z Rosją i Białorusią), nie podjęto politycznej decyzji o dołączeniu.
Dlaczego to istotne?
- JEF to nie jest struktura NATO, ale komplementarna koalicja chętnych, która może działać szybciej i poza konsensusem całego Sojuszu.
- Polska leży w samym środku strategicznego korytarza Arktyka–Bałtyk–Morze Czarne, a nieobecność w JEF zmniejsza jej wpływ na działania, które i tak ją dotyczą.
- Inne państwa regionu – nawet bez dostępu do morza, jak Czechy – włączają się aktywnie z własnym kontyngentem.
Dania - lider naciskający na włączenie Polski
Dania (i Szwecja) wielokrotnie sygnalizowały potrzebę pełnej obecności Polski w JEF z uwagi na:
- wspólne działania w obszarze Bałtyku;
- ochronę infrastruktury krytycznej (kable, gazociągi);
- oraz dostęp do szybkich mechanizmów koordynacji morskiej w sytuacji kryzysowej.
Co Polska traci?
- Realny wpływ na planowanie obronne północnej flanki Europy.
- Dostęp do struktur szybkiego reagowania, działających poza konsensusem NATO (co bywa kluczowe przy blokadzie decyzji).
- Współdzielenie kosztów i informacji wywiadowczych z partnerami Bałtyku i Arktyki.
Stanowimy lukę geopolityczną, której skutki mogą się uwidocznić np. w razie incydentu morskiego czy sabotażu infrastruktury.
Polska ma potencjał bycia liderem JEF w regionie – a na razie balansuje między pełną integracją a biernością polityczną.
Od przejęcia władzy 13/12/2023 rząd Tuska milczy i nie reaguje na naciski państw nordyckich, by przystąpić do sojuszu obronnego, gdzie nawet możemy mieć wiodącą pozycję. Mam silne podejrzenia, że realizujemy wolę Niemiec, której projekt cyrkowej armii europejskiej i jej dochody i zyski z przemysłu zbrojeniowego może nie zaistnieć.
Lecz mam dzisiaj dużą nadzieję, że ten splot okoliczności: - Donald Trump i jego rewolucja common sense, powolny upadek Unii Europejskiej, oraz despotyzmu Niemiec i Francji, również, co nam najbliższe – prezydent Karol Nawrocki z jego wielkimi projektami sanacji państwa – to otwarte historyczne okno – spowodują, że Wielka Rzeczpospolita wkrótce się odrodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz