Dawno, dawno temu, wieki całe można powiedzieć, błyskotliwa Izabela Brodacka Falzmann, kompletnie mimochodem, wymyśliła Jaja Bzdyklaczy. Szybko w parę osób pojęliśmy, że można stworzyć nową wartość w blogosferze - nie kończący się komentarz, oparty na absurdzie, pure nonsensie i czarnym humorze. Wkrótce też Jaja uzyskały stałe miejsce na stronie Klubu Dyletantów. Wtedy trwał tam okres rozkwitu. Lecz, jak wszystko dobre i to się kończy. Konceptu starcza tyle, na ile można go stworzyć. A potem to już jest tak, jak z siódmą częścią Tańczących z Gwiazdami.
Od tej chwili las nawiedzają wyłącznie łysi z amstaffem (nie na smyczy), zboczeńcy, złodzieje, bandyci, rozjeżdżający las gówniarze na quadach, okoliczni alkoholicy orazi poszukiwacze skarbów.
Dawno, dawno temu dzień w dzień chodziłam z moją zbójecką trójką psów do lasu na spacer. Dwie goldenice i chart kaszubski grzecznie szły przy nodze na potrójnej smyczy, po czym u podnóża góry zwanej przez tutejszą ludność Diabelną siadały i smycze im odpinałam. Po załatwieniu spraw zasadniczych psy zaczynały obiegać mnie w promieniu mniej więcej 20 metrów i w trakcie godzinnej pętli w lesie doprowadzały do miejsc, gdzie coś ciekawego się zdarzyło. W ten sposób dowiadywałam się, że borsuki mają małe (Balunia leciała po mnie i doprowadzała mnie do nory w borsuczej górze i macierzyńsko popiskiwała nad wejściem), że ukradziono samochód i rozebrano go na sztuki, że poszukiwacze skarbów znaleźli pociski przeciwczołgowe (Bebe pokazywała mi takowy ze zdjętą łuską), że kłusownicy zabili sarnę (strasznie ciężko doszorować potem psa ), że mafia próbowała kogoś zastraszyć (psy doprowadziły mnie do urwanego i zwisającego z buku sznura), że idą na nas dziki (psy chowały się za drzewami i nerwowo skamlały, żebym do nich dołączyła), że w krzakach siedzi zboczeniec (Bajbus warczał i wskazując nosem pytał się, czy może faceta pogonić), że idzie znajomy, zaprzyjaźniony pies (od razu zaczynała się zabawa w ganianego), czy też kilku łysych z amstaffem (cała trójka szła przy nodze zjeżona i złowrogo warczała).
Z części tych rewelacji zwierzałam się policji i psia czujność zawsze spotykała się z ich uznaniem. Spotykaliśmy też regularnie leśniczego i nigdy nie miał pretensji, że psy nie są na smyczy; w końcu sam widział, jak się moje psy zachowują. Zresztą widział również, że zawsze przy okazji zbieram potłuczone szkło, czy jakieś plastiki w siatę. Przez te lata stanowiliśmy pożyteczny element lasu.
Potem wprowadzono obowiązek prowadzenia psa na smyczy i w kagańcu.
Straż miejska na stałe ustanowiła sobie u podnóża Diabelnej miejsce łapanek.
Od tej chwili las nawiedzają wyłącznie łysi z amstaffem (nie na smyczy), zboczeńcy, złodzieje, bandyci, rozjeżdżający las gówniarze na quadach i poszukiwacze skarbów.
Z niepojętych przyczyn tego towarzystwa jakoś straż miejska nigdy nie zaczepia.
Stojąca na skraju lasu babcia z kundelkiem wielkości kota – oto jest ich ulubiona ofiara.
I tak właśnie wyglądają skutki jednej głupiej ustawy.
A jak pomyślę, że wciąż rosnąca banda urzędników wytwarza dzień w dzień kolejne setki kretyńskich ustaw – źle mi się robi.
A te śliczne maluchy są ofiarą innej kretyńskiej ustawy - zakazu rozmnażania i sprzedaży psów bez rodowodu.
I skoro tak, zostaną (za zgodą Właściciela) - wprowadzone do Jaj Be jako kameralny nonet karelski na niedźwiedzie. Tapir padnie z zachwytu. Już nie mówiąc o bezjedynkówkach, które adoptują je na pewno.
Zresztą - żeby nie było - my też jestesmy ofiarami. I to całego stosu ustaw. Tylko nas już nikt nie adoptuje.
autor: sigma
@sigma 21:24:17
Cudne maluchy!!! Nieee, no coś Ty! Karelski pies niedźwiedzi jako Perkusja, z przeproszeniem? Znałam jednego, zwał się Fin i to było imię adekwatne. One muszą mieć imiona trącające Północą.
- KOSSOBOR 18.10.2013 21:36:04
- @KOSSOBOR 21:36:04Skald , Thor, Odyn, Sigvald, Harald.
Ptasznik z Trotylu 18.10.2013 21:47:31 - @KOSSOBOR 21:36:04No dobrze, niech będzie. Na terenie Karelii leżą dwa największe jeziora Europy – Onega i Ładoga. Poza nimi do największych jezior Karelii zalicza się Kieret, Kujto, Leksoziero, Niuk, Ondoziero, Piaoziero, Siegoziero, Suojarwi, Topoziero, Wodłoziero i Wygoziero oraz 66 tysięcy innych, drobniejszych jezior.
No to kolejny komplet imion: Onega i Ładoga, Kieret, Kujto, Niuk, Leks i może kilka większych rzek: Kiem, Wodła i Suna.
sigma 18.10.2013 21:53:10 - @sigmaCzy wiesz ile jest chłopców i ile dziewczynek? Rodzeństwo Simby i Simba miały robocze imiona w kolejności narodzin. Poniedziałek - Simba, Wtorek , Środa, Sobota- Diana i ostatni Czwartek pechowiec. Nie tylko urodził się w zamartwicy ale spadł ze sporej wysokości. To była upiorna banda. Pierwszej nocy ( naprawdę) opuściły pudło od tapczana przyznane im na legowisko i ku rozpaczy matki rozpełzły się po całym mieszkaniu. Biegała lamentując , a ja zbierałam maluchy po podłodze. Co noc tak łaziły. Gdy były starsze żyły z wyboru pod szafami , wybiegały tylko do miski warcząc i gryząc się. Dopadały nieszczęsną matkę i wisiały jej na cycku ssąc i gryząc gdy czasem nieśmiało usiłowała się oddalić. Oprócz tego ich najlepszą zabawą była nocna gonitwa po całym mieszkaniu. Śpiącym przebiegały na ogół po głowie. Wszyscy zatem spali na brzuchu. Wreszcie zostały szczęśliwie pooddawane i został Simba z matką. Bardzo szybko ją zdominował. Nie śmiała przy nim wejść do swego pokoju bez pozwolenia. Wszelkie zabiegi wychowawcze nie dawały rezultatu. Natomiast na łódce był wspaniały. Umiał nawet balastować.
Iza 18.10.2013 21:53:11
- @sigma 21:24:17Po kilku nerwowych telefonach pomiędzy twierdzą a zameczkiem, Mme i Hrabina długo grzebały w szafach, a następnie równie długo robiły mejkap w łazienkach.
Gdy w końcu Gloria pojawiła się w hallu zameczku - Woyciechowa chwyciła za siekierę, co to ją miała dyskretnie schowaną za drzwiami i już chciała pędzić na milicję, gdy rozpoznała w końcu Hrabinę.
- Że też państwa takie niewczesne żarty się trzymają! - pokręciła głową. - To ten jakiś Halołin, czy co?
- Nie, dhoga Woyciechowo, to poważna sphawa. Muszę pilnie jechać do Mme Silvanne.
Gdy Gloria zadzwoniła do twierdzy, Mme na jej widok wyciągnęła podręczny miotacz ognia, natomiast Hrabina na widok Mme wyciągnęła browning.
Jednak, dzięki Bogu, szybko rozpoznały się po błękitnych oczętach.
Poćwiczyły jeszcze stosowny, menelsko - bandycki krok a la prime minister, naciągnęły kaptury i zagwizdały na już odpowiednio przygotowane przez Mme Bebe i Bajbusa.
Psy wyglądały straszliwie! Poza wampirzymi zębami /ze sklepu z Halołinem/, miały mordy utytłane w keczupie, co - swoją drogą - bardzo lubiły. Na ich szyjach lśniły ogromne kolczatki sado - maso, kolcami na zewnątrz, naturalnie.
Gdy obie damy, wraz z wolno biegającymi psami wyszły na dzielnię - dzielnia zamarła... Jakiś dziadeczek kurcgalopem wpadł do klatki schodowej i zaryglował drzwi, usiłując opanować gwałtowne bicie serca.
Obie damy, wraz z psami z wolna, acz nonszalancko skierowały się ku lasowi i Diabelskiej...
KOSSOBOR 18.10.2013 21:59:33 - @Iza 21:53:11Tak na oko (jak wiadomo, na oko umarł jeden stolarz) jest pięć suczek i cztery pieski. Ale głowy nie dam. Może Karluum wpadnie i nas oświeci bardziej miarodajnie.
Łomatko! Malamuty to są rasy prymitywne i piekielne - biedna mamusia labradorzyca. Nasza goldenica Balunia by zwariowała. Jej szczeniaki zachowwały się wzorowo i słodko - no i przynajmniej póki nie przejrzały - nigdzie się nie rozłaziły. Szczególnie że siedziały w kojcu zbudowanym na środku pokoju;) I co najważniejsze - w nocy spały!
sigma 18.10.2013 22:00:43 - @Ptasznik z Trotylu 21:47:31Bardzo dobrze, ale za mało. Musi być dziewięć.
sigma 18.10.2013 22:03:05 - @Ptasznik z Trotylu 21:47:31I Krystyna, córka Lavransa ;) oraz Król Grot.
Ale te imiona rzeczywiście pasują.
KOSSOBOR 18.10.2013 22:10:36 - @Iza 21:53:11Kochamy nasze zwierzaczki, kochamy...
Kizia Luiza zwaliła zabytkową karafę, co to Niemców i bolszewików zdołała przetrwać...
Kochamy nasze............... ;)))
KOSSOBOR 18.10.2013 22:13:54 - Od tego polowania na niedźwiedzieupodobniły się do obiektu polowania. Mam nadzieję, że nie poszło im w masę, bo Tadzinek przygniecion zakończyłby żywot nad glinianką.
Z pyska fajnie im patrzy.
tadman 18.10.2013 22:14:49 - @KOSSOBOR 21:59:33Jako pierwszy napatoczył im się wyjątkowo rozbestwiony gówniarz na quadzie. Toteż skotłowały go z pełną satysfakcją, przy okazji demolując pojazd. Psy zostawiły na wrednym typku sporo mejkapu, więc Mme wyciągnęła keczup i uzupełniła psi makijaż.
Rozchybotanym, knajackim krokiem udały się dalej ćwicząc ohydny rechot. Nie bardzo im to wychodziło i zwabiony damskimi głosami z krzaków wynurzył się pełen nadziei ekshibicjonista. Jednak nie zdążył ujawnić swego zboczenia, bo psy runęły na niego warcząc, co zwróciło uwagę pań, które bez namysłu przystąpiły do akcji. Skopanie zwyrodnialca i puszczenie go w dalszą drogę bez płaszczyka sprawiło im sporo satysfakcji.
sigma 18.10.2013 22:15:18 - @KOSSOBOR 22:13:54Te chaljery chyba się dzisiaj umówiły. Własnie Szisza zwaliła mi z parapetu orchideę.
sigma 18.10.2013 22:16:41 - @sigma 22:03:05To dodaj tych kilka jezior o żeńskim brzmieniu. Ale nie za rosyjskim.
KOSSOBOR 18.10.2013 22:16:49 - @sigma 22:16:41Kooochamy nasze zwierzaczki.................
KOSSOBOR 18.10.2013 22:23:11 - @ AllA gdzie, qrna, gwiazdki od Szanpaństwa? A?
KOSSOBOR 18.10.2013 22:24:24 - @sigma 22:15:18Na widok majaczącej pod Diabelską Straży Miejskiej, obie damy wyciągnęły z dresów po flaszce wina Wino i dość ostentacyjnie, przyznajmy, zrobiły tulipany na najbliższym kamieniu.
KOSSOBOR 18.10.2013 22:27:01 - @sigmaKtórego wybrałabyś? Ten drugi to będzie niezły bandzior, a ostatni cwaniak.
Iza 18.10.2013 22:30:21 - @tadman 22:14:49Tadziu, to są średniej wielkości psy. Dość pierwotna rasa.
KOSSOBOR 18.10.2013 22:32:27 - @KOSSOBOR 22:27:01Smrodek sikacza zakonserwowanego siarką w ilości jeden do jeden rozpełzł się po lesie i prawie zadławił Glorię i Mme Silvanne, już nie mówiąc o psach, - ale czego się nie robi dla dobra ludzkości. Mimowolnie się zatoczyły, co na przedstawicielach prawa i porządku wywarło jak najgorsze wrażenie.
Toteż Straż Miejska poczuła nieodparty przymus bezzwłocznego udania się w odwrotnym kierunku niż para ohydnych moczymordów.
sigma 18.10.2013 22:34:16 - @Iza 22:30:21Pierwszego. Jest cudny.
sigma 18.10.2013 22:35:27 - @sigma 22:35:27Albo przedostatniego. Taki bystrzak.
sigma 18.10.2013 22:36:59 - Moje propozycje imionKiża, Aunus, Uchta, Lapen, Ranta, Borg, Suna, Wyg, Niuk, Kantel. Ostatnia nazwa to instrument karelski. Tak na szybko chciałam dać coś karelskiego. Niektóre z nich to część wyrazu, bo cały był za długi.
Te psy są słodkie i dzielne. Poniżej filmik z tymi psiami z YouTube oraz link do oryginału w dobrej jakości.
http://animal.discovery.com/tv-shows/dogs-101/videos/karelian-bear-dog.htm
leoparda 18.10.2013 22:38:37 - @sigmaA ja drugiego. Chyba mam skłonność do niedobrych chłopców.
Iza 18.10.2013 22:47:32 - @LeopardaNasze maleństwa mają mniej białego niż te z filmu. Ciekawe czy zamiast szczekać będą wyły. Jak Simba i wszystkie prymitywne rasy lub ich mieszańce.
Iza 18.10.2013 22:49:32 - Koty Glorii i Mmebyły oburzone takim niespotykanym zauroczeniem jakimiś ustawicznie lejącymi wszędzie psiakami. Początkowo owo zauroczenie, by nie powiedzieć histerię, przyjmowały spokojnie, ale po pewnym czasie wkurzyły się i przypomniały o swojej obecności traktując stosownie tu orchideę a tam karafkę. Niech wiedzą kobity, że koty górą są i basta.
tadman 18.10.2013 23:05:12 - @Iza 22:49:32To wycie jest dla mnie niespodzianką. Nie znam się dobrze na psach, choć go mam.
leoparda 18.10.2013 23:16:49 - @AutorGeneralnie u nas w kraju produkcja głupich przepisów jest plagą.
Szkoda, że nie potrafią posły-osły z równą łatwością pisać dobrych i bardzo dobrych ustaw.
Na ale nic dziwnego, że tak się dzieje, bo do mądrego rządzenia trzeba wysilić mózgownicę, a to niestety sprawia większości niesamowitą trudność:))))
Pozdrawiam.
AdNovum 19.10.2013 08:09:00 - @Iza 22:47:32Chciałabym zobaczyć jego portret, jak dorośnie - to dopiero będzie bandzior, skoro już teraz potrafi przybrać taki wyraz twarzy;)
sigma 19.10.2013 09:50:53 - @leoparda 22:38:37No, proszę. Tylko 300 karelskich psów niedźwiedzich w USA! W Polsce też to rzadkość. Te 5 stów, które winszuje sobie za szczeniaka właściciel jako zwrot kosztów własnych - to naprawdę super okazja.
sigma 19.10.2013 09:56:55 - @leoparda 23:16:49Te psy wymagają mocnej, stanowczej ręki.
Znajomi kiedyś, kiedyś mieli tego Fina, którego wspominałam. Pan domu był polującym i usiłował przekabacić psa na niedźwiedzie na... kaczki i sarny. Nic z tego nie wyszło, mimo treningu i zwłok dzikiego kaczora wielokrotnego użytku, przetrzymywanych ku zgrozie małżonki w lodówce. Fin wolał żywe koty okoliczne i to dość skutecznie.
Natomiast kiedyś, gdy znajomi byli na spacerze z Finem, jakaś entuzjastka wpadła w zachwyt: jaki śliczny!, jakie ma łatki!, jakie ma uszki !, jaki ma ogonek! /ogony mają zakręcone, na jednym boku/ - ze świecą takiego pięknego kundelka szukać!!! Kama i Marek byli naprawdę załamani!!! :)
Fin nie znał pojęcia moresu. Do czasu, gdy wyjechał na wakacje wraz z Funiem, moim dogiem, pod namioty, nad jezioro. Efekt był taki, że Funio mieszkał w naszym namiocie, naturalnie /bał się żab/, a Fin musiał spać na zewnątrz. To również wpędziło moich znajomych w depresję.
Zwierzaki.........................
KOSSOBOR 19.10.2013 10:01:24 - @Iza 22:49:32Te na filmiku i szczekają i wyją.
Doczytałam się, że Sowieci prawie załatwili Finom eksterminację karelskiego psa na niedźwiedzie.
Oraz że w latach 60-ych XX wieku zastosowano w Polsce dolewkę krwi łajki rosyjsko-europejskiej w celu uniknięcia chowu wsobnego, wobec braku drugiego reproduktora tej rasy. Było to dopuszczalne ze względu na bardzo bliskie pokrewieństwo obu ras. Hmm.
sigma 19.10.2013 10:03:29 - @tadman 23:05:12Psy też wczoraj wariowały i skakały po wsiem. Nie ma letko, jak się ma w domu zwierzyniec;(
sigma 19.10.2013 10:04:25 - @AdNovum 08:09:00Zwłaszcza, że ta głupota poparta jest często stosowną kaską od zainteresowanych ustawą.
No więc rozpędzenie tego towarzycha, jedna rada stanu, a za przekroczenie budżetu - kara śmierci i konfiskata mienia. I szlus.
KOSSOBOR 19.10.2013 10:04:40 - @leoparda 23:16:49Kilka lat temu nocowałam w schronisku, które na tyłach miało kojce z - jak to je nazywali - haszczakami. Bo właściciele zajmowali się wyścigami huski. I całe stado przepięknie śpiewało przez pół nocy. Ale byliśmy tak zmordowani, że nic nam to nie przeszkadzało (to było po drugim dniu rajdu konnego przez Kaszuby;)))
sigma 19.10.2013 10:07:46 - @AdNovum 08:09:00Do tego dochodzi i uzasadnienie konieczności swojego istnienia na stanowisku różnych urzędasów. No, prawo Parkinsona w czystej postaci.
sigma 19.10.2013 10:08:57 - @sigma 22:34:16W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, obie damy wróciły na dzielnię, cały czas jeszcze jakby wymarłą. Czasami zafalowała jakaś firanka, ale jedno rzucenie okiem przez Mme załatwiało sprawę. Drugi raz nie musiała już rzucać ani okiem, ani czymkolwiek. Psy nareszcie się wybiegały, jak za dawnych czasów, które w podaniach zawsze są dobrymi.
KOSSOBOR 19.10.2013 10:09:02 - @KOSSOBOR 10:09:02Toteż na następny spacerek Gloria z Mme Silvanne wybrały się znów do Zooschiwtz, aby skontrolować, co w trawie piszczy.
Niestety! Opieńki koło wybiegu tygrysów już zeszły na psy.
Tym niemniej udało im się zdybać co nieco podgrzybków w okolicy wybiegu łosi, których cała szczęśliwa rodzina złożona z mamy, taty i bliźniąt płci nieznanej, obserwowała grzybobierące (od: grzybobranie) damy z pełnym spokojem.
Jednocześnie kot z zoologa wybrał sobie miejsce na głaskanie przez bywalców na wewprost klatki rysia - doprowadzając tego ostatniego do amoku. Spojrzenie, jakie ryś utkwił w kocie każdą inną istotę doprowadziłoby do spopielenia na miejscu. A kot nic. Takie to są koty.
sigma 20.10.2013 15:36:43 - @sigma 15:36:43Dodam jeszcze, że:
1o - kot był bury i miał RÓŻOWĄ obróżkę, wysadzaną dyamentami. Tak, że w pierwszych słowach swojego listu Mme i Hrabina wzięły go za tę idiotkę, Irenę, szlajającą się po Zooschwitzu i wdzięczącą się do publiczności. No ale w drugich słowach już rozróżniły obróżkę od czapraka i przytomnie zatelefonowały do stajni, by umówić się z Irena na wtorek, na poranne galopy. Irene rzuciła, że ona chętnie, bo właśnie nabyła piękny, różowy czapraczek, wysadzany dyamentami. Mme i Hrabina wpadły w panikę i udały się do dyżurnego veta Zooschwitzu. Bowiem na wybiegu osłów działy się rzeczy wielce niepokojące.
2o - wszystkie grzyby powędrowały do kosza - były bowiem tęgo nadziewane. Nawet bardziej, niż sikorki.
KOSSOBOR 20.10.2013 19:43:15 - Te faszyści (te psiaki mam na myśli) to mnie nasuwają taką myśl(w/w stylizacja na ętelektualistę - celowa). Że otóż jurban ledżęd mówi o gościu, co se był ofczarka kaukaskiego (słitaśnego szczeniaczka) na ruskim bazarze zanabył. Ofczarek rósł, rósł i rósł aż wyrósł i wtedy się pokazało, że to niedźwiedź któregoś tam koloru. No paczpan co ten Czernobyl robi, jakie mutanty.
(Szczeniaczki mają tak puchate mordki, że aż się kojarzą z misiami, stąd mnie naszło wspomnienie w/w anegdoty.)
bez kropki 21.10.2013 12:55:16 - @KOSSOBOR 22:27:01I za to kochamy damy! Energia i tulipany!
bez kropki 21.10.2013 12:58:31 - @AdNovum 08:09:00No kiedy właśnie dobre prawo jest prosteeee! Gryzia jak czasem widzi niektóre prawne potworki to się zastanawia co jarał autor, bo ona by tego nie wymyśliła za żywota, Chiny i psoniedźwiedzie!
bez kropki 21.10.2013 13:00:17 - AntytolerastaTrzasnęły drzwi na dole.
To pewnie Tadzinek wraca na kolację - pomyślała babcia odkładając szycie.
Ale zamiast zwykłego bębnienia bosymi nogami usłyszała jakiś ciężki krok, więc wyjrzała na schody.
To Tadzinek wyglądał jakby wracał z niemieckiej niewoli. Tadzinek rzucił tynisówki*, cmoknął babcię w policzek i udał się do łazienki bez popędzania. Babcia poszła do kuchni, aby przygotować kolację. Tadzinek wyszedł z łazienki i to bez rytualnego prychania i kwękania, że niepotrzebnie się mył, bo przecież był czysty. Usiadł przy stole, a babcia postawiła przed nim jajecznicę i pajdę skośnie ukrojonego chleba, wyrównanego masłem, tak jak lubił.
Tadzinek smętnie mieszał widelcem jajecznicę, ale babcia nie pytała o nic, ponieważ wiedziała, że Tadzinek na pewno nie wytrzyma i powie co go trapi.
W końcu wyrzucił z siebie:
- Wiesz babciu, że ja jestem paskudnym nietolerastą!
- O - powiedziała babcia, aby podtrzymać rozmowę.
Byłem już koło domku pani Janiakowej, kiedy od nas wyszedł stary Dreszel. Był ubrany dziwnie, bo w dres, czapkę z daszkiem i tynisówki.
- Tak? - powiedziała babcia i dodała - Nie widzę w tym nic dziwnego.
- Tak, ale Dreszel rozglądał się niespokojnie na boki, jak jaki złodziej, więc schowałem się za żywopłotem i zacząłem go obserwować. Podszedł do furtki, dalej tak dziwnie się rozglądał. Poszedł w tę uliczkę która prowadzi do Wisłoujścia. Jeszcze raz się rozejrzał i nagle ruszył biegiem. Pomyślałem sobie - idiota.
- No, nieładnie. Wiesz wnusiu, minęło już ponad półtora roku jak zmarła Janka, więc Dreszel zaczął uderzać do tej wdowy Wolszonowej, ale ona mówi, że jest za gruby i musi zgubić brzuch, więc dlatego wziął się za bieganie.
Do kuchni wszedł dziadek, co zdziwiło babcię, bo zwykle budził się przed ferą na ostatnią chwilę.
- Nie widziałaś Nińciu moich tynisówek i dresu?
- A po co ci one?
- No wiesz wybieram się na bieganie z Dreszelem.
Babcia strzymała, ale Tadzinek nie i rzucił drobny żółty rzucik na makatkę z kobaltowym napisem "Myj się zimą wodą, a będziesz zdrową i młodą".
Babcia wyszła z dziadkiem w poszukiwaniu stroju sportowego, a Tadzinek pomyślał, że zapyta hrabinę, czy żółć pasuje do kobaltu.
Tadzinek aż podskoczył na krześle z wrażenia, bo wpadła mu do głowy myśl, że może dziadek tez zaczął biegać o nową babcię.
- Musimy to zbadać - pomyślał. Ciekawe, bo kiedyś to nazywało się szerszelafam, a teraz mówią na to z angielska dżoging.
*/ tynisówki (poprawna nazwa - tenisówki) - produkt krajowego przemysłu gumowego; sportowe obuwie na cienkiej podeszwie z elastycznej gumy z płóciennym wierzchem. W latach 50-60-tych popularnym sposobem odświeżania tynisówek było pastowanie pastą do zębów "Nivea".
tadman 22.10.2013 10:21:21 - @sigmaKlyent na warsztacie metalowym
http://annabutrym.pl/wp-content/uploads/2011/10/klyjent_na_warsztacie_metalowym.jpeg
DelfInn 22.10.2013 12:47:11 - @KOSSOBOR 10:01:24Zachwyty nad preślicznym "kundelkiem", czyli rasowcem przypomniały mi inny autentyk. Otóż jednego razu szłim z przychówkiem przez park. Pani (na oko nadziana forsą jak sikorki ziarnem, jasnogród i kapiący dostatek) prowadziła na smyczy hmmm... było to niewątpliwie zwierzę. Coś jak skrzyżowanie basseta z "ludwikiem" (antyki, nie płyn do naczyń) z naszego tubylczego "antykwariatu" (czyt. handel kopiami i nie książek tylko onych antyków), z jamikiem, z bógwiczemjeszcze. Oczy kaprawe, cielsko ciężkie, łapki kwiliły stanem zapalnym, kręgosłup wołał o chorobie, uszy uszargane w błocie po pachy. No i młode nie zdołało (ech ten wiek szczenięcy i otwartość wobec świata) z najgłębszym współczuciem i litością palnęło "jaki brzydki kundelier terrarystyczny!" A to była jakaś spec-rasa bardzo wtedy (teraz też?) na topie. :)
Tak więc zachwyty nad "finem" wyglądającym jak normalny pies (te tam uszka, zakręcony, nie obcięty-okaleczony ogon, inne cechy) proszę brać za DOBRĄ monetę. Ogół nie ma obowiązku wyznawać się w njuansach (literówka zamierzona) psiej mody. Ważne, że docenili ogólną urodę i psiość psa.
bez kropki 22.10.2013 13:16:47 - @DelfInn 12:47:11Pani Honorata już od dłuższej chwili czekała na klyjenta, z którym się umówiła na zewnącz celem przekazania bez świadków sporej siaty z zawartością.
Cudny zapach zawartości przywabił już na zaplecze MHD Mięsny rudego kocura oraz dwa na trzy możliwe pinczerki hrabiny.
Chwilowo udawały, że się nawzajem nie widzą; w końcu zawartość siaty była ważniejsza, a okazja czyni złodzieja, zaś kradzione nie tuczy.
Chwilowo okazja nie chciała niczego uczynić dla ich dobra.
Pani Honorata trwała na straży zawartości mieląc w ustach przekleństwa i wytwornego karmena, który był już cały cynobrowy od nadmiaru szminki, którą wytwornie i obficie umalowała wąskie wargi.
- No i gdzież się szwenda ten pływający, z ktorym umówiła się na odbiór punkt szesnasta? Żadne nylony bez szwów nie zrekompensują jej utraty godności osobistej spowodowanej wyczekiwaniem na klyjenta! To psim obowiązkiem klyjenta było zjawić się na zapleczu pół godziny przed czasem i czekać na nią, kierowniczkę mięsnego, dawczynię życiodajnych szynek i polędwic!
sigma 22.10.2013 21:19:20 - @bez kropki 13:16:47Zanim jeszcze weszła ta zakichana ustawa o obowiązku trzymania wszytskiego na smyczy i w kagańcu - latami po naszej okolicy pętał się dzień w dzień nieduży, ale bardzo mądry kundelek patrolujący "swój" teren - a byl ci on rozległy. Dzięki niemu dokładnie wiedzieliśmy, kiedy nasza goldenica ma cieczkę - on to wiedział chyba jeszcze zanim o tym wiedziała Balunia;)
Dożył lat ponad 20-u i zasadniczo mieszkał w bloku repatriantów.
Po śmierci jego schorowanych właścicieli, wzięli go do siebie sąsiedzi z tegoż bloku.
Całe szczęście, ze biedak nie dożył epoki, kiedy zostałby zhańbiony prowadzeniem na smyczy i w kagańcu - on, który z całą pewnością mądrością bił na głowę naszych ustawodawców. Przypominał mi psy z opowiadań Grabowskiego.
sigma 22.10.2013 21:29:02 - @tadman 10:21:21Tynisówki - powiadasz - a szerszelafam .
Ale cóś w tym jest. Kiedyś znajomy w sile wieku ryczących czterdziestek obkupił się całym tym kosmicznym sprzętem, który wdziewa na siebie kolarz amator, aby przepedałować codzienne 10 km. Kosztowało to nieziemskie pieniądze i wzbudziło w znajomych solidne podejrzenia.
No i miałeś rację! Chodziło jak zwykle o szerszelafam.
sigma 22.10.2013 21:34:52 - @KOSSOBOR 19:43:15Tak mnie męczy to pozostawanie w suspensie, co się stało z oślątkiem, że nie strzymam! Skoczmy do Zoo i się dowiedzmy jakoś?
Możemy nawet wdziać na siebie rózowe czapraczki dla zmylenia przeciwnika.
sigma 22.10.2013 21:37:11 - @...e no jaja...nie zapominajcie, że jaja to podstawa egzystencji..wszystko idzie na dalszy plan...:))
trybeus 22.10.2013 21:44:25 - @trybeus 21:44:25O, kwadratowe jaja!
Właśnie przeczytałam Twój post i dałam piątkę - nie ma to, jak kura non grata;)
sigma 22.10.2013 21:56:39 - @sigma 21:19:20
KOSSOBOR 22.10.2013 22:31:31 - @trybeus 21:44:25
KOSSOBOR 22.10.2013 22:33:15 - @sigma 21:29:02- Co za czasy, moja Woyciechowo, co za czasy... - wzdychała Gloria wspominając dawne lata, gdy jej wspaniałe dogi były królami dzielnicy, plaży i lasów oliwskich.
Woyciechowa może nie była tak do końca zachwycona, bowiem to ona musiała gotować te ogromne gary żarcia, bowiem żadnej suchej karmy naonczas przecież nie było.
- A tehaz co? Pinczehki!!! Noż ..... etc. - zakończyła Hrabina, jak to miała w zwyczaju.
KOSSOBOR 22.10.2013 22:49:59 - Wasz Ptasznik jeszcze całkiem ho ho ...W ubiegłą sobotę o godz 12.00 siadłem za kierownicą mojego dorniera i już w niedzielę o godz 16.00 popijałem czerwone Monte Pulciano z moim włoskim dostawcą w Pescarze (prowincja Abbruzzo) , 1957 km od mojej wioski.
W poniedziałek rano omówiliśmy sprawy w fabryce i pojechaliśmy na obiad a trzeba Wam wiedzieć że region Abbruzzo cieszy się w Italii regionu o najlepszej i najbardziej urozmaiconej kuchni.
Restaurator chciał nas zabić przystawkami, których było dokładnie 24.
Monte Pulciano tym razem nie piłem (zapakowali mi kilka butelek do bagażnika), bo już o 15.00 pożegnałem się z moimi gospodarzami i ruszyłem w drogę powrotną.
Mijając Anconę przypomniałem sobie że wyzwolili ją nasi 18.lipca 1944r. więc skręciłem na Polski Cmentarz Wojenny w Loreto (przy samej bazylice), gdzie leży 1800 naszych chłopaków i zmówiłem za nich różaniec w swoim i Waszym imieniu.
Dziś już o 21.00 witałem się z moją sunią u mnie we wiosce.
No i niech ktoś powie że Ptasznik jest stary dziad. ;-))
Ptasznik z Trotylu 23.10.2013 00:17:17 - @Ptasznik z Trotylu 00:17:17No nie, bo ma dobrą pamięć i pomodlił się za dusze naszych chłopaków. Będzie Ci to wypomniane kiedyś tam.
tadman 23.10.2013 00:44:34 - @Ptasznik z Trotylu 00:17:17Trudno po tym jajcarzyć. Dobrze, żeś znalazl czas na wizytę u naszych... Żarcia i wypitki - ZAZDROSZCZĘ. Taaaa... napakowali mu w bagaznik a nas nie poczęstował, osz skurczybyk jeden!
bez kropki 23.10.2013 08:57:31 - @KOSSOBOR 22:33:15
trybeus 23.10.2013 09:13:22 - @sigma 21:56:39..powstaje nowa rasa Kur...Kury Nongrata...są Kury Zielononóżki, Kury Kohiny...bedą Kury Nongrata, specjalna rasa kur wychodowana w Nowym Kurniku...na potrzeby kurzego piaru i marketingu...:)))pozdrawiam niepoprawnie
trybeus 23.10.2013 09:16:11 - @Ptasznik z Trotylu 00:17:17..generalnie Ptachu jesteś półtorej gościa...tzn Koguta, a przywiózł z podróży jaką Kure Włoszkę aaa ?
trybeus 23.10.2013 09:17:28 - @trybeus 09:17:28Włoszki nie przywiozłem choć mają - bestie - dużo wdzięku (dałaby mi popalić Pani Ptasznikowa).
No ale i popatrzeć przyjemnie, tym bardziej że tam dziewczyny się uśmiechają, w przeciwieństwie do naszych, które chodzą po ulicy jak chmura gradowa.
Może to kwestia klimatu (tam i niebo się śmieje).
Ptasznik z Trotylu 23.10.2013 10:18:42 - @Ptasznik z Trotylu 00:17:17Gloria ongi była w Montepulciano, w Toskanii, ale nie pomni, czy wino tam pite miało taką nazwę.
Gloria zazdrości Ptachowi podróży, ale na jego miejscu zostałaby tam znacznie dłużej.
Gloria dziękuje za modlitwę za Naszych w imieniu tutejszych.
Gloria ma nadzieję, żeś Ptachu przywiózł oliwę i sery owcze. Bo bez tego nie idzie żyć.
Gloria jest pod wrażeniem i w ogóle.
KOSSOBOR 23.10.2013 10:31:34 - @KOSSOBOR 10:31:34Monte Pulciano to nazwa szczepu winnego, który wystepuje w róznych regionach. Oczywiście Abbruzzeńczycy twierdzą że to wino z ich regionu najlepiej się udaje.
Ja też chętnie byłbym tam został na dłużej ale ktoś musi pracować.
Znam Makaroniarzy z dobrej i ze złej strony i muszę powiedzieć że pozytywy przeważają a poza tym każdy Makaroniarz to artysta a to znaczy bardzo wiele.
A tu coś specjalnie dla Glorii ( z tego klimatu)
Ptasznik z Trotylu 23.10.2013 12:59:11 - @Ptasznik z Trotylu 12:59:11:)
No tak... Gloria dlatego nie pamięta, czy wino w Montepulciano miało nazwę montepulciano, gdyż zapewne je piła ;)
KOSSOBOR 23.10.2013 13:39:20 - @Ptasznik z Trotylu 10:18:42..wdzięk mają...włoska rasa Polverara..są blondynki i brunetki...:))
Polverara - odmiana biała i czarna
Wśród wielu teorii dotyczących pochodzenia gatunku, najbardziej prawdopodobna cofa nas do XIV wieku, kiedy to markiz Giovanni Dondi (1318? - 1389) wrócił z podróży do Polski, gdzie jako dyplomata republiki Wenecji spędził jakiś czas w sądach. Markiz Dondi zabrał do swojej willi niedaleko Padwy kilka kurcząt specyficznego rodzaju i wyglądu. Z posiadłości Dondiego kurczęta zaczęły rozprzestrzeniać się na obszar wokół Padwy i uważa się że przez skrzyżowanie z lokalnymi gatunkami zapoczątkowały polverarę
..a może turczynki...:)))))
trybeus 23.10.2013 14:48:50 - Gdy Januszek orze morze,Gryzia gryzie się, niebożę.
Dalej weny mi zabrakło,
Siadło, klapło, no i zblakło.
Pies co z lapka wyjął guzik,
Zawył, charknął, potem ucik.
Leoparda w naszyjniku z laptopów spoglądała nieco z oddali. Tylko miarowo kiwający się ogon świadczył, iż nie jest to rzeźba ozdobna w zameczkowym ogrodzie.
Ekipa wywiadowcza, która poszła do Zooschwitz w celach rozpoznania położniczego przepadła bez śladu.
Gryzelda (wylazwszy uprzednio z zawirowań czasoprzestrzeni) rozglądała się tocząc błędnym wzrokiem.
bez kropki 24.10.2013 09:04:04 - @bez kropki 09:04:04Świtało. Agent O;o dziarsko wskoczył na siodełko podwodnego traktora i ruszył wykonac swoje 300% normy.
_ Oj, chyba zostanę bohaterem Polarnego Sajuza, jak tak dalej pójdzie - marzyl sobie, podczas gdy jego gąsienicowy rumak rwal przez gąszcza wodorostów i alg przewracając po drodze skromną chatkę - góóóra 300m2, w której mieszkała sobie Ruda Tantalowa (nb.ze znanym nam skądinąd Stefanem Cichym Zabójcą).
Ruda jak Ruda, ale Stefan nie mógł agentowi darować takiego dyshonoru.
sigma 24.10.2013 11:42:39 - @trybeus 14:48:50Kura rzadkiej rasy Nongrata (Gallus gallus nongrata) w środowisku naturalnym nie występuje. Udomowienie miało prawdopodobnie miejsce w III tysiącleciu p.n.e. w Indiach, chociaż badania archeologiczne wykazały, że pierwsze kuraki udomowiono w Chinach już w VI tysiącleciu p.n.e po nieudaneych próbach udomowienia jaskółek w celu produkcji ptasich gniazd na zupę. Kura nongrata udomowić się dała, bo co jej tam!
Jest jednoczesnie nośna, bojowa i lęgowa, i to jednoczesnie!
sigma 24.10.2013 11:48:17 - @KOSSOBOR 10:31:34Podpisuję się pod całokształtem.
sigma 24.10.2013 11:48:53 - @Ptasznik z Trotylu 00:17:17Któż by śmiał?
"Dziś już o 21.00 witałem się z moją sunią u mnie we wiosce."
A z Panią Ptasznikową?
Bóg Ci zapłać, Ptaszniku, żeś pamiętał o naszych poległych.
sigma 24.10.2013 11:51:00 - @bez kropki 09:04:04Ekipa rozpoznania położniczego, składająca się z Mme i Hrabiny, po konstatacjach, iż niczego nie rozpoznała i jeszcze drugich konstatacjach, iż Stefan Śmierdziel przestał ryczeć /obie damy były uprzejme poszlochać nieco w koronkowe chusteczki, a jedna łania pokazała im język/, udała się następnie - w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku - do zameczku, gdzie już Woyciechowa wiedziała, jak utulić żal obu dam. Podała tartę ze szpinakiem, zieloną sałatę i delikatne, maleńkie patisony. Na deser zaś..... i tu zamilczmy, bowiem jak wiemy, Murzyni w Afryce głodują.
KOSSOBOR 24.10.2013 11:53:08 - @KOSSOBOR 22:49:59Dzionek zaczął się od wyjęcia Bebe z pyska kości od kurczaka, którą gdzieś złasowała i to chyba parę dni temu - cholerstwo zablokowało jej się na podniebieniu na sicher. Że też dopiero dzisiaj mnie tknęło, żeby jej zajrzeć do paszczy! Przecież Balunia regularnie to miała - jak nie kość, to patyk.
sigma 24.10.2013 11:54:06 - @KOSSOBOR 11:53:08Tak, a jak nie głodują w Afryce, to w Ameryce ich biją! Wot, życje;(
Ale deserek był pychotka:)
sigma 24.10.2013 11:56:25 - @sigma 11:42:39Zmówił się przeto Stefan Fluor z Walą traktorzystką i Walentyną Tiereszkową, córką kołchoźnika, który zginął za ojczyznę etc.. No ale tu już wkroczył, naturalnie, Stirlitz, bowiem wszystko zahaczało o sprawy państwowe. Problemem było, za co ma się Stirlitz przebrać: za algę, kraba pustelnika czy resztki atomowego okrętu podwodnego.
Ooo to jednak nie robiło, póki co. I pomykał raźno ku świetlanej przyszłości. Owszem - pod wodą. Tak, że nikt tego dokładnie nie wiedział.
Ogon Irbissy pracował miarowo, a błędny wzrok Gryzeldy usiłował ustalić kierunek, w którym podążał Ooo.
KOSSOBOR 24.10.2013 12:02:22 - @sigma 11:54:06Mów jej tedy codziennie, iż dobrze wychowany pies nie żre kości z kurczaków i patyków. A także:
"Dobrze wychowany pies nie wskakuje do łóżka swego pana albo pani,
zwłaszcza po porannym spacerze, gdy pora jest słotna, a łapy są ubabrani." /To Ludwik Jerzy Kern, naturalnie :) On ze Stebnicką mieli fioła na punkcie psów :)))/
KOSSOBOR 24.10.2013 12:14:52 - @Z pracowni artysty. Natchnienie nie jedno ma imię
Woyciechowa pod nieobecność Pani weszła do pracowni, rozsunęła story i aż ją rzuciło, bo Pani całe trzy kilogramy dorodnych renklod wrzuciła do koszyka, oczywiście w celu ich namalowania.
- Toż to marnotrawstwo - pomyślała i zgarnęła do fartucha tak z półtora, albo nawet dwa kilogramy. Rzuciła okiem i stwierdziła, że ta reszta w koszyku wygląda idiotycznie, więc zabrała i koszyk.
- Hmmm, co tu zrobić? - powiedziała do siebie.
- Ustawię je trochę w rządek to nie będzie takiej bidy.
Zasunęła powtórnie story i wyszła z pracowni, zamykając za soba drzwi.
Kiedy Gloria powróciła do domu, to już w sieni przywitał ją zapach kompotu śliwkowego. Tknięta złym przeczuciem złapała w biegu szpicrutę i skacząc po dwa schody wpadła do pracowni. Z gardła wyrwał się jej zgrzytliwy jęk, a następnie wrzasnęła
- Woyciechowa!
Woyciechowa na takie zaproszenie nie pozostała głucha i udała się nieśpiesznie do wieży.
Gloria czekając na Woyciechową uderzała miarowo szpicrutą o łydkę.
Woyciechowa weszła do pracowni razem z przebijającymi się spoza story promieniami zachodzącego słońca. To ostatnie zjawisko całkowicie oszołomiło Glorię. Po chwili kazała sobie podać fartuch i beret. Puszczając szpicrutę złapała nowe płótno, osadziła je na sztalugach i zaczęła szkicować renklody prześwietlone tylnym światłem.
Żeby Woyciechowa nie myślała, że całkowicie się jej upiekło, rzuciła cokolwiek zimno:
- Niech Woyciechowa przyniesie kompotu z onych sliwek, bo mi w gardle cokolwiek zaschło.
-Tak, psze Pani i Woyciechowa wycofała się z pracowni.
nadużycie link skomentuj usuń
tadman 24.10.2013 17:36:54
KOSSOBOR 24.10.2013 22:46:08 - @KOSSOBOR 12:02:22Stefan Fluor z Walą traktorzystką i Walentyną Tiereszkową, córką kołchoźnika oraz Pawką Morozowem, no i oczywiście Rudą Tantalową przeczesywali tyralierą dno morskie, aby wreszcie zdybać agenta O;o i dać mu do wiwatu oraz spuścić manto. Niestety, agent na swym traktorze był już hen, hen, albo i dalej, natomiast złapany krab pustelnik po pewnej dawce perswazji przyznał się, że jest Sztyrlicem.
sigma 25.10.2013 19:26:34 - @jazgdyni ;)Agent O;o tymczasem walczył do upadłości z postępem. Nie było pewne, która ze stron uzna się za przegraną i tę upadłość ogłosi, bowiem na razie wymieniali się z postępem inwektywami.
- Ty postępacka zarazo, w te i nazad po moście Kierbedzia ganiana przy użyciu drutu kolczastego! - winoszwał postępowi agent O;o z lekka zapożyczając od Wiecha.
- Ty podwodna, niedorobiona Franiu Traktorzystko podczas wykonu planu 6-letniego! - ryczał na to postęp.
Mogli tak do upadłego.
sigma 25.10.2013 20:01:21 - @KOSSOBORGryzelda z niesmakiem spoglądała na nature morte.
Znowu jej tam nie było! Wiecznie jakieś gruszki, śliwki, diamenty luzem i insze artefakty. Żadnej sprawiedliwości!
Doprowadziwszy się tym prostym sposobem do furii, pomstując na czym świat stoi, poszła sobie do Tapira, który zdążył już z pozostawionych przez komorników zwałów dokumentacji zbudować całkiem solidne mieszkanko.
Toteż przywitał Gryzię uprzejmie, a nawet moszcząc sie na znanej skądinąd kanapie wypchanej morską trawą, a przywleczonej aż zza koła polarnego - wskazał kopytkiem drugą takąż kanapę, którą cichcem gwizdnął agentowi O;o.
- Pon mi razy dwa nie powie! - rzekła na ten gest Gryzia i uwiła na kanapie gniazdko zimowe, po czym zwinąwszy sie w kłębek zasnęła.
sigma 25.10.2013 20:04:27 - @sigma 19:26:34Molestowany nieprzystojnie krab pustelnik powtarzał w kółko i oczywiście bez sensu: limeryk - hipsteryk naprzemiennie z Daressalaam - popalam.
Trzepnięty w łeb zaczął zmieniać płeć, co spowodowało u Mme spłonienie aż po korzonki włosów, a focze mamy zasłaniały swoim maleństwom płetwami oczy.
Trzepnięty jeszcze raz w łeb przez któregoś z sealsów, rozmyślił się na dobre i nie czynił już więcej zgorszenia w toni morskiej, ani nigdzie indziej.
Owo trzepnięcie pomogło mu zidentyfikować swoją płeć na stałe.
tadman 25.10.2013 20:05:31 - @tadman 20:05:31Gdy już ją zidentyfikował, postanowił, iż jednak będzie resztkami okrętu atomowego na dnie - co co jakiś czas jednak budzi zainteresowanie mediów.
KOSSOBOR 25.10.2013 20:17:29 - @sigma 20:04:27Po udanych porannych galopach i podziwianiu nowego, zimowego futerka Irene, z gustownym serduszkiem, wygolonym na zadku, Mme udała się w niewyjaśnionym kierunku celem habilitacji, natomiast Hrabina postanowiła poszperać w starych pudłach z fotografiami, by odnaleźć konterfekt Stefana Śmierdziela wraz z pikantnymi szczegółami. Pikantne szczegóły naturalnie dotyczyć będą Mme, mimo że Mme ujęła się za panem de O. - który o dziwo nie był tym razem żadnym kuzynem. W przeciwieństwie do cher cousine'a Vladeczka z Transylwanii. Że był to kuzyn Glorii - to oczywiste, jednak zdumiewająca zbieżność nazw Transylwanii i Silvanne, a także wiadome zainteresowania względem palownictwa i cher Vladeczka, i Mme - budziły poważne podejrzenia...
KOSSOBOR 25.10.2013 20:53:25 - @tadman 20:05:31Taak, bycie resztkami okrętu atomowego ma swoje plusy. Niby budzi ci on zainteresowanie mediów, ale takie - jak by tu rzec- z dość dużym dystansem, nie tyle do tematu, co do tych resztek.
sigma 25.10.2013 20:54:14 - @KOSSOBOR 20:53:25Zrehabilitowawszy się aż do stopnia docenta włącznie Mme popadła we wtórną amnezję i nijak nie mogła sobie przypomnieć, czy aby jednak nie jest skuzyznowana z panem de O. No bo - jak by się głębiej zastanowić - wszyscy jesteśmy skuzynowani od Adama i Ewy. Oczywiście poza tymi, co wolą pochodzić od małpy.
sigma 25.10.2013 20:58:22 - @sigma 20:58:22Dowódca sealsów wybrał trójkę szturmową, która ma kanałami podpłynąć pod cyrk tych, co pochodzą od małpy i przy pomocy tęgiego trzepnięcia niektórym małpom ustabilizować płeć. Całe to zdarzenie będzie miało już niedługo miejsce. Żegnajcie damskie fatałaszki i jednopłciowe związki partnerskie. A tej całej reszcie może kolejne trzepnięcia wstrząsną zawartością puszki mózgowej.
Jeśli to faktycznie nastąpi to partia Sznuji Lipakota straci połowę stanu osobowego.
tadman 25.10.2013 21:31:00 - @sigma 20:58:22Jak wiadomo - pierwszym człowiekiem pochodzącym od małpy był Darwin. Czytając pamiętniki Jałowieckiego - trudno temu zaprzeczyć w odniesieniu do Angoli.
KOSSOBOR 25.10.2013 21:45:45 - @tadman 21:31:00@sigma 19:19:41
Szczególne oburzenie Gryzeldy powodowało zwłaszcza użycie żółcieni strontowej. Tadzinka zresztą też.
nadużycie link skomentuj usuń
KOSSOBOR 25.10.2013 20:34:50
@KOSSOBOR 20:34:50
Ta cholera świeci nawet głęboką nocą, a nie jak zimna fuzja, co to tylko od czasu do czasu grzyba posadzi. Że zęby po nim wypadają przekonał się Sztirlic. Szukał ich w wyciętych krzakach leszczyny i miał ich już chyba z gros, w tym jeden ząb był wyraźnie jadowy.
Gloria dyskretnie skinęła głową w kierunku Józka i ten wygruził upitego na smutno Tadzinka. Odbyło się to tak szybko, że ów nie policzył ile stopni prowadzi do zameczku, a zaliczał chyba co drugi lub trzeci.
Gloria spojrzała przez lorgnion w ciemność w której przed chwila zniknął Tadzinek i odwracając się powiedziała do Mme:
- Wpuścisz hołotę na salony to nawet zamilczeć nie umie, a posłuchałaby co starsi i mądrzejsi mają do powiedzenia o sztuce i własności.
- Nuturellement - dodała Mme i zatrzepotała rzęsami.
nadużycie link skomentuj usuń
tadman 25.10.2013 21:51:30
KOSSOBOR 25.10.2013 22:00:09 - @KOSSOBOR 22:00:09- No wiesz, Sylwka!!! Taki mały i milusi blondasek, a już wypomina stahszym paniom wiek! Te dzieci....
- Naturalmą - odparła Mme powtórnie, bowiem po habilitacji i docenturze francuski jej nie stanowił.
Obie damy zatrzepotały rzęsami i przypomniały sobie o cotygodniowym obowiązku obejścia dzielni i zrobienia porządku w lesie.
Psy były przygotowane - obroże sado-maso i keczup, oraz irokezy na łbach - a Woyciechowa dodatkowo jeszcze poupychała w kieszeniach dresów obu dam flaszki z winem Wino. Wierna sługa bowiem przyzwyczaiła się do tego, iż w każdą sobotę Hrabina i Mme zmieniają się nie do poznania, i już nawet nie wyciągała zza drzwi siekiery na ich widok.
KOSSOBOR 25.10.2013 22:13:54 - @KOSSOBOR 22:13:54Słusznie należało mu się spuszczenie po schodach, bo bezczelny był aż za nadto; Glora puściłaby mimo uszu bajania o wieku, ale o skośnych oczach to już nie.
tadman 26.10.2013 08:14:55 - @tadman 21:31:00Wkroczenie trójki szturmowej sealsów do naszego narodowego cyrku wywołało spore zainteresowanie obecnych tam panów, a to ze względu na wyjątkową urodę i dziarskość rzeczonych komandosów. W ciągu sekundy w licznych kieszonkach mundurowych spoczywały dziesiątki numerów telefonów opatrzonych nierzadko serduszkiem, tęczą alibo czymś zbliżonym. Doszło nawet do gorszących scen, gdyż kilku posłów pobiło się twierdząc, że każdy z nich pierwszy zaklepał danego komandosa. Jednemu posłu rozmazał się wskutek tego makijaż, drugiemu przekrzywiła się blond peruka, a trzeciemu odpadl biust!
Jednak dowódca sealsów po otrząśnięciu się ze wstrząsu błyskawicznie ukrócił tę degrengoladę moralną. Strategicznie też postanowił nie dopuścić, aby zaraza rozpełzła się na miasto. Przebiwszy się wraz z oddziałem do wyjścia naprędce je zamurował. Potem zamurował główne wejście do cyrku, a następnie okna. Teraz niekończący się sznur betoniarek podjeżdżal pod cyrk i wylewal beton we wskazanych miejscach tworząc ze znanego skądinąd budynku udatny sarkofag na miarę Czernobyla.
sigma 26.10.2013 17:09:41 - @KOSSOBOR 22:00:09Gdzie i dlaczego Tadzinek sugerował, że Gloria i Mme to zgrzybiałe Chinki, bo czegoś nie przyuważyłam???
sigma 26.10.2013 17:14:08 - @KOSSOBOR 22:13:54Kiedy ratowaliśmy Bajbusa od tej babiny, co to twierdziła, że nie będzie go karmić, ani poić, bo jest "na zdechnięcie" - miał ci on rzeczywiście na szyi resztki małej skórzanej obróżki typu sado-maso z kolcami - ponieważ jednak była już na niego za krótka, więc ją babina udatnie połączyła drutem. a do drutu doczepiła łańcuch - tak z pół metra.
Czyli Bajbus musial się jako szczeniak zgubić się jakiemuś bęcwałowi, z tych, co to kupują takie obróżki.
sigma 26.10.2013 17:20:08 - @tadman 08:14:55Tadzinek jednak nie mial czasu na głupstwa, bo z marsem na czole wpatrywał się w jezioro łąbędzie, jakie przy użyciu szlaucha wytworzył w piaskownicy. Czego on tam nie widział! Poza pomniejszymi śmieciami oraz płynącym kraulem żuczkiem psiuczkiem - stwierdzał tam obecność krótkołancuchowch chlorowanych parafin, średniołańcuchowych parafin, a takoż wielu lekarstw - jako to: karbamazepiny, ibuprofenu, naproxenu, diclofenacu, triclosanu, już nie mówiąc o antybiotykach oraz substancjach hormonalnych ze środków antykoncepcyjnych.
Wpatrywał się w tę breję ze zgrozą dłuższą chwilę, po czym jako dobre dziecko - patyczkiem sięgnął do zuczka psiuczka i go wyratował.
sigma 26.10.2013 17:32:27 - @sigma 17:32:27Tę lekcję Aśćka dobrze odrobiła, ale w tej poprzedniej szło o starszych i mądrzejszych, którzy - dodaję dla ułatwienia - nie mają w naturze skośnych oczu. Ha!
tadman 26.10.2013 20:47:20 - @sigma 17:14:08- Koooochaaanaaa, zgrzybiałe Chinki to mleczko z kaszką wobec inwektyw tego malusiego blond smahkacza! - jęknęła Gloria i zatopiła się w lekturze, bowiem nie miała tyle szczęścia, co żuczek psiuczek.
KOSSOBOR 26.10.2013 23:26:21 - @KOSSOBOR 23:26:21Oj zapętlili my się, os zapętlili, więc autocytata z przeflancowanej notki przez KOSSOBORa z GALERII MALARSTWA:
"- Wpuścisz hołotę na salony to nawet zamilczeć nie umie, a posłuchałaby co starsi i mądrzejsi mają do powiedzenia o sztuce i własności.
- Nuturellement - dodała Mme i zatrzepotała rzęsami.
tadman 25.10.2013 21:51:30"
Starsi, no przeca, bo Tadzinek to pacholę w wieku około szkolnym, a mądrzejsi to już samo się rozumie.
tadman 27.10.2013 07:10:49 - @tadman 07:10:49Tadzinku, toż my poszli tropem panamichalkiewiczowskim! Co oczywiste.
KOSSOBOR 27.10.2013 10:41:35 - @KOSSOBOR 23:26:21A co, wpadłaś do oczka wodnego?
Ale swoją drogą to w oczku wodnym woda jest najzdrowsza - tak wynika z badań Tadzinkowych! Czyli jak ktoś wpadnie do oczka, to nie kwalifikuje się do ratowania;)
To teraz przestaje mnie dziwić, że zwierzęta i ptacy wolą wodę z oczka, niż z miski. Bo do miski nalewam z kranu, a oczko napełnia się wodą deszczową.
sigma 27.10.2013 11:42:31 - @tadman 07:10:49A propos tych, co w naturze nie mają skośnych oczu. Któregoś dnia zajrzałam na niezalezną i zaczęłam czytać z SG poz.1 zalinkowany artykuł. Potem chciałam go komuś pokazać i nie mogłam znaleźć, bo zniknął. Wlazłam w wyszukiwarkę i znalazłam w archiwum.
http://niezalezna.pl/47552-obama-nie-rozumie-kim-jest-putin-rozmowa-z-danielem-pipesem
No i tylko popatrzcie - rodzice nie chcieli go uczyć polskiego! A sami umieli?
sigma 27.10.2013 11:46:20 - @sigma 11:46:20Jakby tak pogrzebać to wielu konserwatystów nie jest takimi konserwatystami. Już kiedyś Joseph Strauss mówił, że każdy zielony w środku jest czerwony, a tu widać, że konserwatysta też może być czymś innym faszerowany.
Podoba mi się tłumaczenie nagłej zmiany zainteresowania z matematyki na... Ciekawe kto złożył zamówienie? Sądząc z owych trzech proroczych książek to chyba wiadomo. Nawet tu można znaleźć kilka osób, co to sporą część życia spędziło na Bliskim Wschodzie.
tadman 27.10.2013 12:30:30 - @KOSSOBOR 10:41:35Toż wiem, choć nie powinienem, bom małolat.
tadman 27.10.2013 12:31:32 - @sigma 11:42:31Nie, jestem wpadnięta w lekturę. No i nikt nie może mnie uratować patyczkiem, bowiem i tak bym nań nie dała rady wleźć: zakwasy jak Himalaje po 2 miechach przerwy w siodle :(
KOSSOBOR 27.10.2013 13:04:18 - @tadman 12:30:30Nawet ja spędziłam mniejszą część tego zycia na Bliskim Wschodzie nurkując w Morzu Czerwonym;)
sigma 27.10.2013 17:46:04 - @KOSSOBOR 13:04:18Ewcia z czystych nudów zaszła nad opuszczone bajoro łabędzie i jak to dzieweczki w dawnych czasach jęła nucić czystym głosikiem "Hej, tam pod lasem". Już przy słowach "banda Cyganów ogień rozpala" do jej słabiutkiego głosiku dołączyła się - jak to w większości filmów z epoki - orkiestra symfoniczna w pełnym składzie oraz chór Akademii Medycznej w Gdańsku.
Kiedy razem kończyli tę wzruszającą pieśń, słońce właśnie zachodziło nad bajorem, a z lasu wynurzył się jeleń i zdążał do tego podejrzanego wodopoju. Kiedy dotarł nad b.piaskownicę oczywiście zaryczał na tle zachodzącego słońca.
sigma 27.10.2013 17:52:14 - ?Od Milówki po sam Kraków
dwóch niemajętnych chłopaków
pozbywszy się kołów
ciągnęli pospołu
wóz pełen po brzegi pustaków.
Jechali przez miasto Suwałki
Cyganie wioząc cymbałki.
Pod lasem blisko
chcą palić ognisko
lecz im leśniczy zabrał zapałki.
Ywzan Zeb 27.10.2013 18:11:11 - @sigma 17:52:14Fatalnym zbiegiem okoliczności tę akurat chwilę wybrała sobie Gloria, aby wyjrzeć przez okno i sprawdzić, co to za banda się tak głośno wydziera.
Przez chwilę trwała w osłupieniu na tle zachodzącego słońca, po czym - kiedy jelen zaryczał - osunęła się omglała na pawiment.
sigma 27.10.2013 18:12:17 - @Ywzan Zeb 18:11:11 - utrzymujemy się w poetyce;)Krakowiaczek jeden
Miał pustaków siedem
Pojechał do sklepu
I dokupił jeden
oraz kilka worków cementu, rolkę papy i europaletę cegły, bowiem dysponował prawem wybudowania na swojej posesji psiej budy
sigma 27.10.2013 18:18:22 - @Ywzan Zeb & sigma- Nie dam się sprowokować, bo to niby tylko jeden lub dwa wierszyki, a potem to końca nie widać - powiedział Tadzinek, wziął z piwnicy kredę i poszedł smarować blok.
tadman 27.10.2013 18:42:49 - @Agent 0:o posilił się pożywnym cziken z kury, wcisnął na łeb uszatkę, na oczy gogle, a w zębach zdusił rukę z tlenem i wsiadł na podmorski traktor by udać się na scenę konfliktu. Otóż norweskie, więc komunistyczne dorsze ostro protestowały przeciwko prowadzeniu podwodnych robót na obszarze, które uznawały (prawem Kaduka) za swoje wczasowe Karaiby. Nie będą im się jakieś traktory i inne roboty szlajały i zaglądały w rurę.
Dorszy przybyło tysiące, a na czele stał taki nieduży z sumiastym (właściwie dorszastym) wąsem.
Gdy ten zaczął mówić, wypowiadając: - nie chcem ale muszem -, agent doznał takiego deżawu, że zakręciło mu się w głowie, a cziken z kury stanął mu w gardle.
Co robić?! Generale ratuj!
jazgdyni 29.10.2013 01:47:15 - @jazgdyni 01:47:15No żyjesz! Bo już myślelim, że niekoniecznie. Wiesz, te podwodne rajdy, Tierieszkowa, Stefan F. i Stirlitz niczego dobrego nie wróżyły! No ale masz czapkę uszatkę - a to najważniejsze.
Zamień dorsza na stokfisza, lubo to pomuchla i będzie git. A w każdym razie - bardziej swojsko. W razie czego - pokaż im dwuznacznie, albo nawet jednoznacznie - patelnię. Niech gnojki nie myślą, że nawet przy tej cenie za kilogram są nieśmiertelne!
3m się.
KOSSOBOR 29.10.2013 09:19:28 - Gryzeldazałożyła jedwabna bluzkę. Lśniąca. Do spódnicy z rzucikiem w złoty wężowy wzór. Do tego perły. Rano. Do pracy. Zycie jej albowiem dopiekło gniotem godnym "Finów". Postanowiła wiec zakląć (urok).
bez kropki 29.10.2013 17:13:14 - @KOSSOBOR 09:19:28"lubo to pomuchla" Komu chla PO - zastanawiała się Gryzia licząc kostki brukowe. Liczyła je w zbożnym celu niewyrżnięcia zderzakiem w zderzak szefa (auta szefa). Okazało się, że ta śfinia Gryzleda jest niezła w liczeniu (na siebie oraz kostek brukowych). 1 cm od haka do zderzaka szefa (auta szefa) uznała za dobry wynik. Pysk Smoczycy i tak zwisał pół metra nad jezdnią. Szef albowiem zaparkował "z fantazją" (czyt. szeroko na długość i nie pytajcie o co chodzi). Tuptając chodniczkiem i chrzęszcząc perłami Gryzelda zastanawiała sie, czy aby nie należałoby ogłosić Pchlewa strefą zawieprzowaną*. A to z uwagi na coraz liczniejsze egzemplarze Buki z Muminków, które straszyły miejscową ludność.
*Ze względu na władzie Pchlewa Gryzelda uczyniła rozróżnienie między "zawieprzowanym" a "zaświnionym".
Delfina włączyła rykson. Na ten dźwięk Sztyrlicowi wypadły kawałki maskowania typu "odpady mokre". Postanowił więc się przemaskować na odpady wielkogabarytowe. Niestety przemianę tę wykorzystali dzik z tapirem szukający kanapy na zimowe leże. Zimna fuzja opływała potem z październikowego gorąca. Sztyrlic w postaci kanapy postanowił zapolować na czerwony październik.
bez kropki 29.10.2013 17:22:44 - @bez kropki 17:22:44Gryzelda, podtrzymując czujnie /i stale przeliczając/ perły, celem uchronienia ich przed wieprzami, nie mogła jednak przezwyciężyć swojej natury i - gdy nikt nie widział - szybko spróbowała siekaczami róg kanapy... Trafiła akurat w bok Stirlitza, nieco niżej pachy. Wrzask, jaki poniósł się po Pchlewie, przepędził czerwony październik, bowiem już nieuchronnie zbliżał się listopad wraz z opadami mokrymi. Ze spódnicy Gryzeldy czmychnęły złote węże, a miejscowa ludność wzięła je za ostatnie refleksy słońca w październiku. Jedynie smoczyca pozostawała niezmiennie nieruchoma i obojętna na otaczającą ją rzeczywistość. Wiedziała bowiem, że i tak - z perłami czy bez - Gryzelda do niej wróci.
Po prostu lubimy swoje smoki i smoczyce.
KOSSOBOR 29.10.2013 20:19:56 - @KOSSOBOR 20:19:56Tadzinek chciał wejść na leszczynę i odpalił ENIACa, po uprzednim zarzuceniu klem na druty biegnące do zameczku.
Światła w siedzibie Glorii przygasły, czemu towarzyszył wystrzał z dwururki z okna wieży w kierunku Tadzinka schowanego za solidną konstrukcją.
- Lubię gówniarza - powiedziała Gloria i ponownie załadowawszy dwururkę wypaliła w ciemność.
Kule poszły rykoszetem po obudowie kompa, czym zestrachały Tadzinka okrutnie, ale nie na tyle, by zaprzestać przeglądania inernetu.
Tadzinek odpalił Pożarnego Lisa i wszedł z niecierpliwością na ulubionego bloga, na którym była straszna posucha postów od kilku dni z powodu targów.
Ucieszył się, bo był świeżutki post o kucykach i to nie u dziewczynek, ale u moralnych niepokojów.
Te moralne niepokoje katowały ludzisków od wielu lat i stanowiły wykładnię tego czym człowiek powinien żyć.
Jeden moralny niepokój nie wierzył w Boga i z fizyki uczynił sobie bożka i za to, jak rozumiał Tadzinek, Bóg utopił mu w stawiku syna, co stąpał po kruchym lodzie.
Były jeszcze inne moralne niepokoje, no fajny był ten o znaczkach, bo Tadzinek też zbierał.
Pewnie tych moralnych niepokojów byłoby więcej niż dziesięć, ale twórca moralnych niepokojów zaniepokojony naukami gender postanowił spróbować jak to jest, kiedy chłopczyk zamieni się z koleżanką, on założy sukienkę, a ona spodnie.
- Phi - pomyślał Tadzinek - a jakby tak się oni na maksa zamienili, jak w pewnym starym grodzie to by był dopiero niemoralny niepokój.
Czytał tak Tadzinek, aż mu od tej lektury wyszły niezdrowe wypieki.
Zupełnie zbaraniał, jak przeczytał, że Gloria zdemaskowała słowem brzydkim, rzuconym w ciemności, innego moralnego niepokoja, co nie wiedzieć czemu nazywał się jak lodówka.
O tej lodówce ktoś powiedział, że ładny ten moralny niepokój, ale jak zajrzysz do środka to wieje chłodem.
Robienie niemoralnych niepokojów przez moralnych niepokojów tylko dla samego robienia to jakiś szwindel i to szwindel niemoralny - tak myślał Tadzinek i sam się zachwycił, że te niemoralne niepokoje tak go zintelektualizowały.
Tadzinek był pełen podziwu dla Glorii, która, jak się okazało, i z tego niemoralnego niepokoja chleb jadła.
Wrócił do domu i zderzył się w drzwiach z dziadkiem, co to na ferę wychodził.
Zrobił wnuczkowi karczycho, zmierzwił włosy i zapytał
- No, co tam u ciebie?
Tadzinek coś zaczął mówić o niemoralnym niepokoju.
- Eee, wnusiu, coś ci się pokręciło, chyba masz na myśłi moralnego niepokoja.
Ech, widziałem ci ja jednego w telewizji z młodym Machulskim. Jak mu to szło? Chyba "Personel". To ci był kawał sztuki, jakiej nikt na naszej ferze nie widział. Boki zrywaliśmy z tego moralnego niepokoja chyba cały tydzień.
Dziadek klepnął Tadzinka w plecy, co by się nie garbił i poszedł na ferę.
tadman 29.10.2013 22:22:14 - @tadman 22:22:14- Mój dhogi chłopcze - rzekła Gloria, gdy już Woyciechowa ściągnęła gówniarza z leszczyny i ryżandole w zameczku świeciły normalnie, natomiast bawarka i szneka z glancem właśnie wylądowały przed Tadzinkiem - A więc obsehwujemy otaczającą nas rzeczywistość zawsze i wszędzie, nawet z odległej phowincji, ale wtedy przez lohgnon, natuhalnie.
- Ale ja nie mam tego całego lornią, psze pani - zmartwił się Tadzinek, popatrując trwożnie na dymiącą jeszcze dwururkę.
- To taka przenośnia litehacka, dziecko, chodzi o bysthy wzhok. A tego ci nie bhakuje, niephawdaż? - Gloria zaciągnęła się papierosem, w którego dymie doskonale widziała analityczne zdolności Tadzinka, swobodnie kołujące nad jego blond główką.
Analityczne zdolności, chwilowo zmęczone kołowaniem, przysiadły na ryżandolu, a Tadzinek miał okazję, by szybko wszamać sznekę i opróżnić kubek z bawarką. Co jego - to jego, a przyszłość jest niewiadoma.
KOSSOBOR 30.10.2013 00:41:38 - @KOSSOBOR 00:41:38"Co jego, to jego" Te słowa Gryzelda gryzmoliła gruzem na zgwoździałym trotuarze. Ku pamięci.
bez kropki 30.10.2013 10:33:25 - @KOSSOBOR 20:19:56Kwik Sztyrlica-kanapy tak Gryzię zachęcił, że się zastanawiała gdzie by tu dokonać następnego wbicia ząbków. Jako świnka o wyrafinowanym podłożu, podwoziu i podniebieniu szukała dostatecznie wyrafinowanego kąska. To musi być elyta. Może naukowiec? Skręciła w lewo za nowoczesnymi ruinami antycznymi kontrowersjnie zwanymi sztuką nowoczesną i kontrowersyjną i pognała do budynku zwanego uczelnią. Na razie nei wiemy jednak, czyja krew się polała - Gryzeldy czy gryzeldowgo posiłku.
Ciuje-muje-złote węże (jak mawia znajoma Gryzeldy) a perły i jedwab to lek na chandrę. Wraz z ostatnimi refleksami słońca.
Zaś z zawieprzowaniem (analogia do zaminowania) Pchlewa i okolic, to chodzi o to, że chodzi za Gryzeldą pewien pomysł. Od dawna chodzi. Otóż robi się nam coraz ciaśniej: tam nie stąpnij, bo innowierca, tam nie idź w tej spódnicy, bo innowierca (dzikim wzrokiem cię przewierca), tak to nie, owo nie itede itepe. - Jesteś wszak we własnym domu, ale nie skarż się nikomu.
Chodzi więc otóż za poczciwą Gryzią pomysł założenia Szajki Wielbicieli Szynki i Schabu. Słowiańskich żerców zapędzi się nie do żarcia, tylko do sprawowania ofiar zakładzinowych - to sie chopaki wyżyją w słowiańskich obrzędach! Oooo, pokażą pazur a pożytek z nich będzie. Oto, co autostrada, to bach - kropienie krwią prosiaka, co wizyta głowy państwa, to buch - prosię pieczone w całości i obnoszone wokół wizytowanego grodu, co święta - to szynka i schab (w sumie to nic nowego, idzie o nadanie temu pewnej rangi). Torebki - tylko ze świńskiej skóry, tym bardziej buty. Amulety (może być i światowid) z suchej krakowskiej. Obrzędowe procesje do masarza (z niezbędną asystą psów), kropieine krwią świńską granic domów, miast i wsiów. Zafoliowane makro-prosięta jako prezent "na nowy dom" dla imigrantów. Hojnie i z gestem.
Wszystko po to, by szan. wyznawców religii "pokoju" (ze szczególnym uwzględnieniem sypialni i zbrojowni) trzymać z dala od pchlewskiej grzędy. Zdaje się, że inaczej z nimi się nie da.
Ktoś się przyłącza? Dla zachęty Gryzia przewiduje podlewanie świniny winem (takoż zakazanym dla PT miłujących pokój z przyległościami).
bez kropki 30.10.2013 10:47:24 - @tadman 22:22:14Niemoralny niepokój to betka. Niemoralny pokój to dopióro osiągnięcie! Gryzelda już, już drobiła pazurkami po pawimentach Alma Mater. Alma Mater trwała w stuporze a oczy miała kołowate. Elementami ruchomymi były zatrzaskujące się drzwi i uciekający pracownicy naukowi (od adjunkta w gure), uciekający na stropodachy, kominy i wieże, w gure i w gure, od adjunkta.
Ryżandol się bujał w towarzystwie rechtora.
Powiało zapowiedzią listopadowego wiatru (rewolucja październikowa, jak pamietam,y miała miesjce w listopadzie).
bez kropki 30.10.2013 10:52:35 - @bez kropki 10:33:25Kierując się oną maksymą: co jego - to jego, Gryzekda szybko pozbierała złote węże i kilka ostatnich refleksów październikowego słońca, a mając mało czasu - jak to zawsze ona - poupychała dobytek /zdobytek/ po kieszeniach i kurcgalopem udała się do pchlewskiej Almy Matery. W Almie Materze zapanował istny popłoch, ale tylko od adiunktów w górę. Na samej górze, na ryżandolu, dyndał spanikowany Jego Magnificencja Rektor.
Gryzelda, stanąwszy pod onym, splunęła ogniście, odrzuciła rozetkę tricolor i wrzasnęła:
- Tyyy, eeee! Cho no tu!!!
Jego Magnifiencja zadyndał jakoś tak niezdecydowanie, zgarnął gronostaje*, po czym dyskretnie, po suficie, w pozycji kucznej przesunął się w kierunku okna, przez które zamierzał wyskoczyć, gdyby coś.
Szczęśliwie w tym momencie pani z kwestury otworzyła drzwi i Jego Magnificencja, kierując się podobną do Gryzeldy maksymą, udał się godnie po swoją pensję. Bowiem co jego - to jego.
* Nawet najskromniejszy żaczek wie, że od wielu lat za gronostaje robią farbowane króliki, co jednak uchybia rektorskiej godności i pozostawia dojmujące poczucie erzatzu, rozciągające się na całokształt.
KOSSOBOR 30.10.2013 14:57:30 - @bez kropki 10:47:24"SWSSIS? Hmm... To zupełnie dobhy pomysł" - myślała Gloria, szkicując plan i umieszczając jako ostatnie "S" słoninę. Bowiem zima za pasem i bez słoniny ani rusz.
Woyciechowa w kapeluszu na głowie już stała na progu zameczku, oczekując na Józka z perpedykiem i przyczepką, bowiem zamierzali udać się na Kaszuby po pierwszego prosiaka.
Hrabina czyściła dwururkę, by nie chybić.
Tadzinek zmył się dość szparko, bowiem wyobraził sobie, że Woyciechowa, Józek i świniak wrócą już po zapadnięciu zmroku, a wtedy z celnością Hrabiny bywa różnie.
Gloria przeklinała majdrowanie przez idiotów przy bożym czasie, gdyż cierpiała na kurzą ślepotę i wolałaby palnąć do prosiaka za dnia.
Jednym słowem - wieczór zapowiadał się hardkorowy.
KOSSOBOR 30.10.2013 15:08:22 - @KOSSOBOR 14:57:30"dojmujące poczucie erzatzu, rozciągające się na całokształt" - PIĘĘĘĘĘKNE. I nader prawdziwe. Niestety.
W czasie, gdy Gryzelda zatrzymywała Rechtora metodą ala Rejtan (nadepnąć na gronostaje i grono staje, tj. zatrzymuje się całe szacowne grono, przeważnie w zbliżeniu z podłogą), na samej podłodze czaiło się inne niebezpieczeństwo. Oto Delfina czołgała się ruchem, jaki wszyscy instruktorzy na świecie usiłują wpoić swoim rekrutom-specjalsom. Wydawała przy tym okrzyki "EEEEEH", co w przekładzie z ogólnoludzkiego na polski znaczy "czy to się da zjeść?". Czołgała się pod krzesłami, rektorskim tronem, fotelem Pięknej Róży z Dziekanatu i pani z kwestury, stołkami (ale tylko od adiunktów w górę), szukając czy nie ma gdzieś ręki albo nogi, albo czegokolwiek innego, co by się dało obgryźć i pożreć.
Zarówno malejący dzień, jak i manipulacje panów, którym się zdaje, że mogą zmieniać czas (hiehie), jak też rosnące trójki czyniły ten wampiryczny zamiar realną groźbą.
bez kropki 30.10.2013 15:45:52 - @KOSSOBOR 15:08:22SWSIS, nie SWSSIS. Bo szynka i schab jest dla ludzi. A sało, spirt i szmalec to dieta dla Sztyrlica, tfu.
Ale nawet gdyby SWSSIS, to brzmi prawie jak Swiss, czyli elegancko.
Rozwinięcie zamysłu Gryzeldy jest następujące: Szajka zbiera minimalną ilość członków i rejestruje się jako stowarzyszenie wyznaniowe. Bo wobec rozszalałych roszczeń pokojowców (tj. miłujących pokój wyznawców jedyniesusznej religii) można zbijać ich argumenty o wolności religijnej jedynie argumentami podobnej wagi. Wszak w naszym pięknym kraju szynka i schab to religijna tradycja (dla niewierzących praktykujących) a SWSSIS będzie tę tradycję (religijną) popierać, rozwijać, propagować, szermując hasłami o wolności religijnej. SWSSiS będzie bowiem zrzeszeniem religijnym. O. To jedyne wyjście, by nas nie uszczęśliwiono wprowadzeniem jedyniesłusznego prawa, przed którym jego wyznawcy od siebie uciekają, a które usiłują nam potem zaszczepiać w NASZYCH krajach.
Tak więc zwłoki wieprza NIE będą wracać o zmroku (chyba żeby chodziło o tajemniczy performąs, nastrój, roztańczoną, kolorową paradę i temu podobne nowoczesne niezbędniki), tylko mit pompe und parade, tryumfalnie obnoszone, a jakby kto chciał to i oszczekane, oskakane i ołopatkowane. - Żeby wszyscy widzieli. WIEPRZA.
A przy czasie majdrują faktycznie jeno idioci. Tłumaczą mi, że to dla oszczędności. Ja tam nie rozumiem, w jaki sposób skrócenie o godzinę dziennego światła po południu (czyt. wtedy gdy najbardziej i naprawdę do potrzebuję) miałoby prowadzić do oszczędności. Ale może chodzi o to, żeby się Słońce nie zużywało?? O to Gryzia postanowiła przy okazji zapytać Alma Matrę, gdy ta już wyjdzie z katatonii.
bez kropki 30.10.2013 15:55:32 - @bez kropki 15:55:32- Łi, łi, łi!!! Religijne!!! - zapiała ze szczęścia Hrabina, bowiem uznała pomysł Gryzeldy za doskonały.
Jednakowoż od słoniny nie zamierzała odstępować: wszyscy przecież wiedzą, iż latające i palące się połcie onej są bronią wręcz doskonałą w razie rozp...duchy. Niewątpliwie Mme, gdyby tu była - przyklasnęłaby pomysłowi i słoninie, a nawet dorzuciłaby swój podręczny miotacz ognia.
KOSSOBOR 30.10.2013 16:28:48 - @KOSSOBOR 16:28:48Słonina zatem zostaje. Gryzelda oponuje jedynie przy królikach. Tj. jako gryzoń uważa, że rektorskie gronostaje powinny być nie z królików, tylko z kotów. To i dla gryzonia lepiej, i dla rektora też - kocie skórki tradycyjnie pomogą (mu) wygrzać lumbago, heksenszus, anszlus, weltszmerc i może debilizm też??
bez kropki 30.10.2013 16:50:54 - LodówkaLodówka z zewnątrz wyglądała całkiem, całkiem, nuale jak ma się 2 fakultety to nie można wyglądać jak jaki przygłup - pomyślał Tadzinek.
Nie dała mu jednak spokoju zawartość lodówki, bo po otwarciu małym kozikiem okazało się, że nie dość iż była pusta, to wiało z niej chłodem.
Wydawało mu się, że zawód wyrobnika fabryki snów zasadza się na ogniu gorejącym we środku, co nie pozwala spać, ani jeść dopóki nie zacznie się produkować jakiegoś następnego produktu fabryki snów.
A tu widać, że produkcja szła bez serca, niejako z musu i treść była wydumana, zimna i dla widza obojętna. Nieobojętne dla lodówki było, że taka produkcja dostawała kasę z jakiegoś komitetu, albo nie przymierzając instytutu.
Treść tych produktów z lodówki nie była dla Tadzinka atrakcyjna. No powiedzmy takie Barwy ochrany były tak zaprogramowane, że każdy głupi, nawet jak Tadzinek bez jednego nawet fakultetu, wiedział, że grubas będzie pływał w basenie, że docentka będzie cienko śpiewać, a szuja docent będzie w kulminacyjnej scenie nurzał się w błocku. To wszystko było podszyte reżyserem Fajdą, chociaż on wolał wysypisko śmieci i tańczące na wietrze pranie.
Ten produkt był dość nietypowy dla lodówki, bo nie grała w nim jego muza, co to jest w każdej produkcji tak naturalna, że aż sztuczna.
No ta muza grała w ulubionym przez Tadzinka produkcie lodówki Życie prorodzinne, które nie było takie pro. Przyjeżdża taki bubek do rodzinnego domu, który robi wbrew zapracowanej robotniczej klasie Śląska (w tle kominy i szyby kopalniane), bo rodzina się w tym jednorodzinnym domu rozkłada, choć jeszcze żyje i puszcza mniazmaty na blokowiska. Szczęście, że dom otoczony jest starodrzewiem i nikt biegającej goło muzy, poza tymi co na sali, nie widzi.
Dla Tadzinka było wiadome, że one nie maja szans na przeżycie, nawet jakby stanęli na głowie, no chyba iż trzeba było ratować się ucieczką z tego zapowietrzonego miejsca.
Lodówka postawiła się i upchnęła w tym małym domku i Olbrychskiego, i Kreczmara, i Mikołajską, i Nowickiego no i wspomniana wyżej muzę. Muza była najsłabsza, ale pokazała cycki. Za to Kreczmar i Mikołajska pokazali dużo, choć nie było widać ani kawałka cycka.
Drugi ulubiony produkt lodówki to Cwel. Gra w nim jego muza, ale jest już starsza i razem z takim jednym gówniarzem walczy z komuchami na koniu. Tu nawet Tadzinkowi nie przeszkadzało, że mówi tak naturalnie, że aż skrzypi, bo dużo jeździła w produkcie na koniu, a wtedy cwel zatykał jej gębę. No ten towarzyszący jej małolat był w wieku Tadzinka, co było plusem dla produktu.
Trzeba z ręka na sercu powiedzieć, że muza mimo wieku dobrze trzymała się na koniu i prezentowała całkiem po amazońsku na Cwelu i myliła pogonie komuchów. Tadzinkowi na tym filmie nawet kilka razy serducho żywiej piknęło. Musi lodówka była wtedy cały czas otwarta to i nie wiało z niej takim chłodem.
Glorii pewnie by się ten film też podobał. A Mme też pewnie by go chętnie obejrzała.
tadman 30.10.2013 18:24:19 - @tadman 18:24:19Gryzelda nerwowo się rozglądała, gdzie też podziała się niania Tadzinka? No bo te niecenzuralne i wulgarne słowa w ustach blondaska?! Nie, nie Cwel. Uwaga, wrażliwi nie czytać - to ordynarne, jak można w obecności dam użyć słowa "lodówka"?!
Okropność tego wydarzenia oderwała Gryzeldę od kontemplacji dyndającego (bimbającego także obowiązki) rektora.
bez kropki 30.10.2013 19:21:06 - @bez kropki 19:21:06To jeszcze nie takie najgorsze. Jak można mówić "szkoła"? To jest dopiero niekultuhalne i gohszące...ups. Przepraszam. Niekulturalne i gorszące. Nienacka bowiem kopnął pegaz. Wskutek tego ZNienacka spadł pan Tadeusz. Wraz z Nim Nienackowi spadły z serca kamienie. Teraz zaś, żując budyń waniliowy popijany uniwersalnym lekiem typu earl-grey dumał, jak to napisać - walc? walca?
-Żeby tylko nie popełnić czegoś w stylu panadereckiego... Nosz Mohdunku, hatują! Ten tego. Mordunku, ratują. Ma się rozumieć.
Nienacek bowiem żył i nieźle się miewał. Zaś jego główną zgryzotą były walce. Te na pięciolinii. Jeździły tak po niej, jak też po jego głowie. I nie dawały, choliery, o sobie zapomnieć!
Maria Wesołowska 30.10.2013 20:46:18 - @tadman 18:24:19Gloria, zanęcona opowieścią małego blondaska, odpaliła sobie w lapotopie /co to go zarekwirowała gówniarzowi, by jej prąd nie siadał w zameczku/ owe prorodzinne życie i zdębiała.
Następnie pędem pobiegła do łazienki, zatykając usta.
Zdążyła.
O jokkerze nabrała jeszcze gorszego zdania, niż dotąd miała. Mimo tych cycków w liściach łopianu i innych liściach.
Tytuł dołączony do obrazu lodówki/odkurzacza uważała za więcej, niż nadużycie.
/To tylko glossa do dyskusji w krzakach leszczyny, nie przejmujcie się, a Tadziu wie, o co chodzi./
KOSSOBOR 30.10.2013 22:46:32 - @KOSSOBOR 22:46:32Tadzinek wlazł w leszczyny i znalazł kartkę. Był to chyba brudnopis jakiejś notki, czy co.
Musiała ją zapisać Gloria, bo r było pisane na modłę francuską.
Okazało się, że prowadzone przez nią badania organoleptyczne o mało nie zakończyły się zgubieniem sztucznej szczęki, ale dzięki nim okazało się, że z lodówki nie tylko wieje chłodem, ale funkcja odkurzacza pozwoliła jej zassać i zatrzymać w worze wszystkie brudne idee propagowane przez komuchów, które to komuchy widziały w warstwie przedwojennych posiadaczy samo zło, wstecznictwo i zepsucie, zbzikowanie, degrengoladę, zapijaczenie oraz nietrzymanie moczu.
Nie to co zwolennicy dialektycznego marksizmu, postępu i walki o pokój, którzy trudem i wbrew takim popaprańcom budowali nowy, wspaniały świat. Dzięki wykluczeniu posiadania własności prywatnej, a wprowadzeniu wspólnej własności, nowy wspaniały świat nadchodził milowymi krokami. Grupa poetów, na czele z Wisełką Rottermund sławiła świetlaną przyszłość słowami kapiącymi od czerwieni i wielu izmów.
tadman 31.10.2013 00:22:09 - Łysy amstaffprowadził na smyczy dresa w resztkach obróżki z kryształkami sfarofskiego. Irene krytycznie analizowała przejawy nowej mody.
Widmo rektora (tego z poczuciem erzacu rozciągniętego na wszystko) powiewało kocim płaszczem w gronostaje. Temu fragmentowi garderoby Irene też poświęciła parę spojrzeń.
Widma, halołin i widma. Widma oparte na prawach przyrody (podczerwień) umykały Sztyrlicowi. Stefan F. wolał się nie wychylać. Jeszcze by i jego przerobili na widmo w podczerwieni! Albo, co jszcze gorsze na derywatogram! - A bo to wiadomo co przyjdzie do głowy bandzie skarmaczy!
Widmo rektora umykało więc przed realnymi kłykami Gryzeldy. Adiunkci poszczuci świnką morską trwali w stanie rozpierzchu.
bez kropki 31.10.2013 11:40:44 - @jazgdyni 01:47:15Agent O;o nareszcie wynurzył się z odmętów i dał głos!
Niestety, w chwilę potem zanurzył się z powrotem i zapadła mrożąca krew w żyłach cisza przesycona agresywnym milczeniem niepoliczonych ławic pomuchli.
sigma 01.11.2013 17:05:09 - @bez kropki 17:13:14Gryzelda głowę przyozdobiła diademem z pereł a la królowa Bona, szyję dociążyła złotym łańcuchem a la rektor, a na każdy z knykci paluszków wraziła pierścień a la starodawne portrety. Tak przyozdobiona szczękając pierścieniami po kaflach Alma Mater, mogła stawić czoła każdemu. Oczywiście nie zamierzała stawiać czoła każdemu, ale nie zniżać się poniżej adiunkta!
Kiedy już pełna obsada Alma Mater zwisała z ryżandoli, Gryzelda w poczuciu spełnienia wyciągnęła z niedużego plecaczka sznekę z glancem i wgryzła sie w nią żarłocznie.
sigma 01.11.2013 17:09:04 - @tadman 22:22:14Swego czasu w 1979 roku zeszłego tysiąclecia łosobiście poznałam p.Z. od lodówek tejże nazwy. Dzięki temu wiem, że była to już epoka, kiedy w bukietach były już nie wyłącznie goździki, ale różne dziwne, bliżej ni dalej nikomu nieznane kwiaty. Zresztą p.Z. też nie miał pojęcia, jak się zwą.
Nie sprawiał ci on wrażenia demona, czy też faceta, którego trawią moralne/niemoralne niepokoje. Raczej był nijaki, niemęski, bezwolny.
I tak było, ilekroć spotykałam się oko w oko z jakimś ówczesnym celebrytą/tką - zawsze w realu byli niepozorni, nijacy i bez jaj.
Na pewno nie robili kariery z powodu swoich nadzyczajnych zdolności.
sigma 01.11.2013 19:19:42 - @sigma 19:19:42Znaczy, muszę sprostować sugestię, jakobym swego czasu szlajała się wśród celebrytów obserwując ich krytycznie. Co to, to nie! Po prostu od czasu do czasu człowiek natyka sie na kogoś znanego i wrażenie jest zawsze in minus. W latach późniejszych rozmawaiałam o tym zjawisku ze specjalistą w temacie i onże rzekł, że dobry kamerzysta tworzy celebrytę.
sigma 01.11.2013 19:29:44 - @KOSSOBOR 16:28:48Mme może przystać do tej ligi, jeżeli ustalimy przedwstępnie, że rektorskie gronostaje będą w całości sztuczne z poliwynylu, polichlorku , poliestru czy czegos w tym rodzaju. Żadnych królików czy kotów - to za dobre dla byle rektora!
I do tej drugiej ligi przeciw mjdrowaniu przy czasie też z chęcią Mme przystabnie, bo cholery dostaje, kiedy psy i koty teraz o g.5 żądają żarcia i wyjścia na dwór w celach wyższych. Zabiję tego idiotę, który to wymyślił!
sigma 01.11.2013 19:40:42 - @sigma 19:40:42Był sobie taki jeden lekarz do dupy. więc zarabiał tylko na kaszkę z mlekiem, no ale chciał zaistnieć w przekaziorach, więc se usiadł i zaczął - o zgroozo! - myśleć.
Siedział tak chyba z tydzień, a obsługa donosiła mu żarcie, i wynosiła zużyte pieluchy.
W końcu wymyślił karmienie na żondanie.
Nowoczesne matki tym się zachwyciły i zaczęły to stosować, mimo tego, że często powodowało to u nich słanianie się na nogach.
Doktor zadowolony tym, że tak mu fajnie poszło wymyślił po dwóch tygodniach pracy - wiadomo żarcie + pieluchy - wychowanie bezstresowe.
Trwało to bardzo długo, wszyscy byli zadowoleni, czyli doktor, matki, dzieci i wydawcy książek.
Jednak po pewnym czasie matki zorientowały się, że nie wszystko w życiu idzie tak jak doktor opisał w książkach, więc wiele z nich chciało z nim poważnie porozmawiać na osobności, ale wtedy okazało się, że doktor przemyślnie odszedł z tego świata.
Zwierzęta też chciały bezstresowego wychowania, a najbardziej jedzenia na żondanie... i dostały.
Do wiadomości Drogich a Ciekawych Czytelników podajemy, że twórcą tego niewąskiego zamieszania był dr Benjamin Spock.
tadman 01.11.2013 20:19:28 - @sigma 19:40:42I od tej pory, wieczorami, Mme i Hrabina, także z doskoku /gdy nie musiała pilnować wisielców na ryżandolu/ Gryzia kombinowały, jak tu zaciukać tego idiotę od majdrowania przy czasie.
Pomysły sypały im się jak z rękawa - były bowiem bestiami krwiożerczymi i nie liczyły się z konwenansami. W tej sytuacji, naturalnie. Bo w innych - to się liczyły.
KOSSOBOR 01.11.2013 20:48:21 - @tadman 20:19:28No więc będąc "starą pierwiastką" i nie mając zielonego pojęcia o dzieciach, przeczytałam tego debila, Spocka, bowiem był modny i głośny. Czytając o tym karmieniu na żądanie - włos mi się zjeżył, ale gdym zoczyła w tekście, że gdy dziecko płacze i nic nie pomaga, to... trzeba je wsadzić do auta i tak długo jeździć po mieście, aż przestanie /jak Boga kocham!/ - stwierdziłam, że ten Amerykanin to oczywisty idiota. Kliniczny. No i to, że ileś tam mowlaków było karmionych przez dłuższy czas tylko buraczkami i rozwijały się dobrze. Kretynizm matek, które użyczyły swoich dzieci do takich "badań" był dla mnie niezrozumiały. Wypieprzyłam tego Spocka i zdałam się na swój rozsądek.
Aha - wszystkie dzieci chowu bezstresowego tego debila ODWRÓCIŁY SIĘ OD TATUSIA.
KOSSOBOR 01.11.2013 20:58:35 - @tadman 20:19:28A już szczególnie dobry kamerzysta tworzy aktorkę. Jakoś świeżo po ekranizacji "Potopu" pojechaliśmy latem na plażę w Dębkach i tamże po raz pierwszy zobaczyłam w realu cudną Oleńkę Billewiczównę i mało nie padłam. Rachityczna, brzydka mysza.
Awantury, jakie wyrabiała kamerzystom na planie "Nocy i dni" 40-letnia Barańska, żeby wyglądać pięknie i młodo, to po dziś dzień ludzie z okolicy Stoczka Lubelskiego opowiadają, bo jako statyści napatrzyli się niejednego. Będąc żoną reżysera mogła wszystko.
Zresztą Dzidzicowa też w te klocki była dobra, ale to znam tylko z literatury.
Manieryczne fanaberie Niny Andrycz jako żony Cyrankiewicza też były znane.
Ciekawe, że teraz światek celebrytów z branży polityka już tak chętnie nie łączy się ze światkiem aktorskim. Musi nawet w ich pojęciu zeszedł do reszty na psy i przestało to nobilitowac.
sigma 01.11.2013 21:13:11 - @KOSSOBOR 20:48:21Ja jestem wciąż za przerobieniem narodowego cyrku na Wiejskiej w schludny sarkofag. W ramach performansu może być. W końcu grono zebranych tam ch... chciałam powiedzieć posłów musiało przegłosować tę ustawę o zmianie czasu! A poza tym zauważcie, ze dzięki temu nie naruszamy zasady nietykalności posłów! Takie jesteśmy praworządne.
sigma 01.11.2013 21:17:11 - @KOSSOBOR 20:58:35Gloria w pierwszej chwili, po wypieprzeniu Spocka z jego książką do śmietnika, chciała chować swe małe stresowo, a na dodatek głodzić. Woyciechowa na takie zapędy stwierdziła:
- Że też się Pani Boga nie boi.
Tu Gloria zastanowiła się i po pierwsze nie dała Woyciechowej przez najbliższy tydzień wychodnego, aż Józek pod koniec tego okresu wyglądał jak jaki anorektyk, albo coś gorszego, a po drugie stwierdziła, że życie to rollercoaster i jego zasady będą dla niej święte.
Dziecko od czasu do czasu z lekka stresowała, coby na mimozę nie wyrosło, a jedzenie dawała rzadziej niż rzadko, więc małe po szybkim szkoleniu jadło na zapas, stąd noce były spokojne.
Tym oto sposobem Gloria rozpoczęła społeczny ruch antyspockowy, który jak oliwa rozlał się po kraju i zmusił lekarzy i matki do powrotu na łono rozsądku.
Nie był to pierwszy, ani ostatni przypadek, kiedy śmietnik odegrał pomocną rolę w kształtowaniu właściwego światopoglądu.
tadman 01.11.2013 21:34:19 - @tadman 20:19:28Tadzio był karmiony flachą co cztery godziny, to ma umysł ściśnięty. Karmieni na żądanie i ZNienacka, exemplum Nienacek, mają, psze Pana, umysł wszechstronny! Tak jak Putin, który zniósł zmianę czasu.
Uwaga, uwaga! Najświeższe wiadomości z ostatniej chwili! Gryzelda uważa Putina, który uważał za słuszne znieść zmiany czasu. Gryzelda takoż nie znosi zmian czasu.
Maria Wesołowska 01.11.2013 21:34:40 - @tadman 21:34:19"Nie był to pierwszy, ani ostatni przypadek, kiedy śmietnik odegrał pomocną rolę w kształtowaniu właściwego światopoglądu."
- Z ust mi to tawariszcz wyjął! - ucieszył się Stirlitz, robiący właśnie za odpady mokre. Po czym stanął na baczność nie zważając na deprymujące i niestosowne okoliczności, odchrząknął i pełną piersią rozpoczął wiadomy hymn:
- Na c... nam swaboda russkowo narooo.. - i dopiero w tym momencie zorientował się, że narodowość śmietnika nie jest obojętna, a on tu, na tym śmietniku pod zameczkiem przesiąkł był światopoglądem niewłaściwym.
Było jednak za późno i szyfrogram poszedł do centrali, a także do Wszechzwiązkowego Związku Związkowych Kompozytorów oraz do Chóru Aleksandrowa.
KOSSOBOR 01.11.2013 21:56:58 - @sigma 21:17:11 @ KropkaMożna sarkofag, a można i zastosować nowy stan trwało - ruchomy, wymyślony przez Gryzeldę: "trwać w stanie rozpierzchu". Do ustalenia pozostaje - kto ich do tego... tfu! wróć! - czym ich do tego skłoniono. Obstaję przy latających połciach zapalonej słoniny. I sikawkach ze świńską krwią. To właściwie powinno oblecieć pozytywnie wszystkie aspekty tego problemu.
KOSSOBOR 01.11.2013 22:03:21 - @sigma 21:17:11 und Maria Wesołowska 21:34:40Brunon K. był pomysłodawcą Latającego Cyrku Narodowego i nie wyszło mu to na zdrowie. Ciekawe czy zdrowszy będzie dla pomysłodawczyni ów Narodowy Schludny Sarkofag?
A jakby tych dwoje spichnąć i pierwszego do akcji wpuścić Brunona K., a później naszą Mme, to sprawę mielibyśmy rozwiązaną superowo, no nie?
"[...] Jakoś świeżo po ekranizacji "Potopu" pojechaliśmy latem na plażę w Dębkach..."
No już od dawna wiem, że Kopernik to była kobieta, ale żę Jerzy Hoffman też to pierwsze słyszę. :)
BTW Spock w realu to był dopiero ideał rodzica. Wiara w pisane słowo nie zna granic.
Gratuluję świetnej pamięci
tadman 01.11.2013 22:12:44 - @tadman 22:12:44Jeżeli gratulacje są dla mnie, to niestety, nie zasłużyłam na nie;(
Po prostu pamiętałam, że to spotkanie miało miejsce po premierze "Trojanek" Joanny Bruzdowicz, więc zajrzałam do nieocenionej wiki i już miałam rok;)
Osz, qrcze, Tadziu, czepiasz się - "świeżo po ekranizacji" znowu miało uściślić datę - żeby nie wyszło, że czepiam się kobity, że dwadzieścia lat po występowaniu w roli Oleńki wygląda ciut gorzej.
sigma 02.11.2013 10:17:14 - @KOSSOBOR 22:03:21Latające połcie słoniny brzmią dobrze, ale koszmarnie śmierdzą - chyba nawet gorzej niż płonące opony. Poza tym efekt do chrzanu - gadziny rozpierzchną się , a potem znowu się spiechrzną.
A mój sposób jest czysty, schludny i praworządny. No i załatwia problem raz na zawsze. A! I oszczędny. Nawet pogrzebów na koszt państwa nie trzeba dodatkowo wyprawiać.
sigma 02.11.2013 10:20:41 - @tadman 22:12:44Czy Spock, czy Rousseau, czy inna telewizyjna Niania, co to niby lepsza jest od wszytskich rodziców razem wzietych - jedna swołocz.
sigma 02.11.2013 10:23:13 - @KOSSOBOR 21:56:58Zaś Wszechzwiązkowy Związek Związkowych Kompozytorów nic a nic o Sztirlicu nie wiedział... Czyżby maczała w tym palce i pędzel ruda tantalowa? Nienacek tak się zastanawiał, że aż popadł w katatonię...
Maria Wesołowska 02.11.2013 13:35:00 - @sigma 10:20:41- Dobrze, skahbie - zgodziła się Gloria, gdyż na samą myśl o ponownym spierzchnięciu się gadzin spod berecika Mme zaczął wysnuwać się dym, a nawet iskrzyło.
KOSSOBOR 02.11.2013 14:10:08 - @Maria Wesołowska 13:35:00Nieee, no ustalone było we WZZK, iż hymn brzmi jednoznacznie. Jednoznacznie pozytywnie, naturalnie. Natomiast Stirlitz zaśpiewał - owszem - jednoznacznie, ale negatywnie, bowiem przesiąkł był miazmatami śmietnika koło zameczku Hrabiny, gdzie od dłuższego czasu robił za odpady mokre. A był to, Drogi Nienacku, śmietnik wrogi klasowo i narodowościowo, gdzie swaboda ruskowo naroda była miejscowej ludności na ch.. . Pahdą, natuhalmą.
Tak że weź tę katatonię i spokojnie wywal za okno z wysokiego piętra.
KOSSOBOR 02.11.2013 14:17:32 - @KOSSOBOR 14:17:32ZNienacka spadła więc katatonia. Nienacek odetchnął z ulgą po czym przeprosił zebranych za zawracanie głowy, ale że on jest chłopię do wiedzy dążące, przeto spytał.
Maria Wesołowska 02.11.2013 14:29:34 - @Maria Wesołowska 13:35:00A to jest znakomity pomysł! Haniu, od dziś malujesz rudą tantalową - o ile agent O;o dostarczy choć parę tubek. Skoro nie przeszkadza Ci żółcień strontowa i inne radioaktywne paskudztwa, to tym bardziej niezłe efekty uzyskasz przy pomocy rudej. Nawet jesli wredota będzie się opierać rękami i nogami. Żeby tylko Stefan F., cichy zabójca, się nie dowiedział, bo ręka, noga, mózg na ścianie...
sigma 02.11.2013 17:16:18 - @Maria Wesołowska 14:29:34Nienacek trwał na posterunku w stanie skupienia, gdyż jako pilne chłopię starał się wykonac powierzone sobie zadanie dokładnie, a nawet, jakby co, z honorem lec. Tymczasem miał nagotowany kajecik i ołówek kopiowy - oba świśnięte z zapasów p.Władeczka. Tymże ołóweczkiem odhaczał posłów i senatorów wchodzących. Zadanie było nie byle jakie -miał dać znać, kiedy w narodowym cyrku znajdzie się zusammen do kupy 460 posłów i 100 senatorow. Jak na razie mijała już kolejna kadencja i nigdy do tego nie doszło.
sigma 02.11.2013 18:24:18 - @sigma 17:16:18No wiesz, ponoć kilogram tej rudej kosztuje 20 tysięcy dolarów, jak zapodał Ooo, a Ty o trzech tubach piszesz?! Przecież węże w kieszeniach Ooo padły na zawał zbiorowy!
Stefana F., cichego zabójcę obchodzimy przy pomocy bezfluorowej pasty "Ziaja".
KOSSOBOR 02.11.2013 18:25:22 - @KOSSOBOR 18:25:22Nie, nie, one tylko (te węże) zemglały na samą myśl , a zaraz potem zobaczyły te złote żmije, co zwiały ze spódnicy Gryzeldy i się wespół w zespół zdematerializowały. Wszystkie. Ponieważ te informacje mogą czytać dzieci i młodzież do lat 18-u, nie będziemy wchodzić w szczegóły.
sigma 02.11.2013 18:32:54 - @sigma 18:32:54Co ustaliwszy, Mme i Gloria wraz z psami sado - maso ruszyły na rutynowy obchód pobliskiego lasu, omijając starannie szczegóły. Dzieci i młodzież do lat 18-u były rozczarowane.
KOSSOBOR 02.11.2013 18:45:18 - @sigma 10:17:14Nie, te gratulacje były dla Marii W., co to zapamiętała, że umysł u mnie ściśnięty i podała praprzyczynę tegoż.
Dobrze, że Mama trzymała odstępy czterogodzinne, bo jakby zeszła niżej to Tadzinka już po pierwszym roku bytności po tej stronie świadomości trzeba by było wysłać między senatory i posły, co by te dwie izby sensownym zwieńczeniem połączyć.
tadman 02.11.2013 19:00:48 - @sigma 17:16:18-Brygnąć by ostrą bądzią o kuparę - zaklął szpetnie 0:o. Jak tu zapakować całą Rudą Tantalową do czech tubek i przesłać DHLem?
Przecież ona rewolucję światową zaraz wywoła z samej złości i wściekłości. I jak tu ją podzielić na trzy tubki? Że niby co? Do jednej głowa, do drugiej tułów, a do ostatniej kończyny?
A widzicie ją gdy agent jej powie podsuwając tubki: - pakuj się stara.
jazgdyni 03.11.2013 01:39:43 - Tadzinek w akcji, cz. I chyba nie ostatniaTadzinek zszedł do piwnicy i przyniósł kilka kawałków kredy. Położył je na podłodze, kiedy wiązał tynisówki. Pech chciał, ze z pokoju wyszedł dziadek i zapytał:
- Hola, hola mospanie dokąd z tą kredą się wybieramy?
- No, ostatnio wyczyszczono wszystkie ściany w Nowym Porcie, nawet komisariat jest czysty, więc idę poblokować.
Dziadek kazał Tadzinkowi wejść do kuchni i chwilę z nim porozmawiał. Tadzinkowi w trakcie rozmowy mina wydłużała się coraz bardziej, aż w końcu pokraśniała, co świadczyło o tym, że malec dojrzał.
Tadzinek poinstruowany przez dziadka mógł już pójść na miasto.
Przed komendą przykląkł na jedno kolano, położył kredę na chodniku i zaczął zawiązywać/rozwiązywać sznurowadło. Trwało to dość długo, a w tym czasie Tadzinek dyskretnie rozglądał się wokoło.
Po pięciu minutach takiego manipulowania przy sznurówkach z posterunku wyszedł dzielnicowy.
- Dyżurny meldował mi, że sterczysz tu już jakieś 5 minut, O co chodzi?
- Panie władzo rozwiązało mi się sznurowadło i nie mogę go zawiązać.
- Daj, zawiążę ci.
Dzielnicowy sapiąc pochylił się nad tynisówką Tadzinka tak, że prosto przed jego nosem znalazła się czapka. Tadzinek złapał kredę i chciał namalować rogi na wierzchu czapki z ogólnie wiadomych nowoporcianom powodów, ale szybko porzucił ten zamiar, bo firanka w oknie na parterze naprzeciwko komisariatu szaleńczo zatańczyła.
- A co to za kreda? Chcesz smarować po murach? – zapytał dzielnicowy
- Nnie, panie władzo. Ja idę na zajęcia z graffiti do MDK-u.
- Aaa, skrafiti to co innego. Zmykaj mi stąd, bo zaciemniasz nam pole obserwacyjne.
- Dobra, to zmykam panie władzo – powiedział Tadzinek, ale kiedy tylko zniknął za rogiem, to zaraz przelazł przez dziurę w płocie i przez cmentarz pognał na skróty do domu.
tadman 05.11.2013 00:19:22 - @tadman 00:19:22Dawaj dalej!
KOSSOBOR 05.11.2013 15:06:28 - @KOSSOBOR 15:06:28Tadzinek kombinował przy kredzie i sznurówkach. Tymczasem Gryzleda (połapawszy ciuje-muje-złote-węże i rozbłyski Słońca) zabraął się za porządkiw opustoszałym zameczku. Woyciechowa bowiem stała na warcie i odpędzała od furtki rozmaitych kuglarzy. Gryzelda zatem wzięła MOP(s) i tym MOP(sem) zaczęła wyganiać MOPSy spod kanap i foteli, z lasku, pól i rozkułaczonych majątków. Łysym amstaffom darowała (uroczy młodziecy w dresach nie raz ratowali Gryzledę z różnych opresji, z iście XIX wieczną dżentelmenerią), podobnie jak psom na niedźwiedzie. O, psy na niedźwiedzie, zwł. fińskie to Gryzia szczególnie poważała. Bo to nie dosć, że broń na Miszkę, to jeszcze wysokospecjalistyczna broń snajperska, zwł. w zimie itp. Przez sen Gryzeldy zaczęły się przewijać "białe duchy", ale też widma (ze szczególnym uwzględnieniem IR i w asyście derywatogramów). Osobno straszyły wraże łapy wyciągające się po te resztki obróżki z bryliantami, co Gryzia znalazła w trawie jak latała z MOPem przeciwko MOPSom po terenie. Rektor zawezwał na dywanik, czy może raczej na ryżandol, wrażego krwiopijcę (w asyście adiunkótw). Razem zawiśli na ryżandolu, iście gacki i nocki hibernujące już na zimę. W sumie Gryzia nie miała nic przeciwko zapasom świeżego mięsa - niech se ta gadziny hibernujo - pomyślała - w zimie bedzie jak znalaz - taki ryżandol z wisielcami (hibernującym rektorem i adiunktami) to wszak pordęczna spiżarnia.
bez kropki 07.11.2013 09:17:26 - Walka z MOPSami spowodowała u Gryzeldy ataktrosji, retorsji, zwykłej czkawki i charkania. Na fali wyżej wymienionych zjawisk Gryzelda wypluła pomysł. Uzupełnienie pomysłu. Otóż Szajka Wielbicieli Szynki, Schabu i Słoniny (Czyli Wszystkiego Co Nie-halal) byłaby zarejestrowana jako związek wyznaniowy. W celu obrony przed najazdem. Skutkiem uboczym rejestracji jako związek wyznaniowy byłoby zwolnienie od podatku posiadanych przez Szajkę nieruchomości? Trzeba tak napisać statut, by nie zaistniało wywłaszczenie Szajkowiczów. Ale żeby wobec narzuconego tubylcom "prawa" każda nieruchomość każdego Szajkowicza stanowiła np. teren obrzędów religijnych a zatem teren korzystający z w/w wolności podatkowej (chodzi o planowany wobec tubylczego pogłowia podatek katastrofalny zwany dla niepoznaki katastralnym).
bez kropki 07.11.2013 10:22:38 - @bez kropki 10:22:38PS. Strój obrzędowy (do uczty, nie do rozbioru tuszy, kropienia i innych uświniających Szajkowicza czynności) będzie tradycyjnie: tkany zlotą nicią, lub wyszywany/naszywany cekinami. Albo czerwońcami. Wobec braku cekinów i czerwońców (które stanowią nie dość, że zabytki, to jeszcze numizmaty) dopuszcza się: krugerrandy, bieliki, koale, filharmoników, sztabki i samorodki. Złota oczywiście. Dla początkujących może być srebro, dla oryginałów - platyna a dla bezjedynkówek - miedź ze złomu (serio: zastanawiam się nad zamianą posiadanych resztek złotówek na złom miedziany, ale to inny temat).
Strój obrzędowy chyba nie będzie podlegał konfiskacie w razie wprowadzenia u nas obowiązku dobrowolnego, przymusowego chronienia swojego dobytku (tu: metali szlachetnych) w skarbcu państwowym (czyt. prywatnym wybranym w drodze przetargu)? Chodzi o to, by przewidywane obostrzenia w obrocie metalami szlachetnymi też zostały przez Szajkowiczów szlachetnie obchodzone (dookoła i z daleka).
Wiszący na ryżandolu rektor w gronostajach z kota albo z poliestra, przelotnie wybudził się z hibernacji. Zainteresowało go jak by też wyglądał jego magnificencki erzacowy majestat obszyty koalami lub filharmonikami wiedeńskimi.
bez kropki 07.11.2013 10:40:51 - @bez kropki 09:17:26- De hy wa to ghamów - Gloria usiłowała nauczyć się tego wyrazu, ale nie mogła nadążyć za mopsem Gryzeldy. Poza tym - owładnęła ją migrena, która, jak wiemy, może dotyczyć tylko obrzydliwych i winnych wszystkiego hrabiń, natomiast gorzej urodzonym to tylko bańka napier...a. No nie ma sprawiedliwości na tym świecie!
KOSSOBOR 07.11.2013 11:13:51 - @bez kropki 10:40:51Widząc niejakie poruszenie na ryżandolu Gryzia jeno pogroziła mopsem i splunęła siarczyście - mają tam te gacki akademickie wisieć i schnąć jako zapasy na ciężkie czasy. Które zawsze nadchodzą.
KOSSOBOR 07.11.2013 11:17:03 - Niespodziewana akcja w stylu izraelskich komandosówGóral wyszedł po śniadaniu przed chałupę, wziął oparte o ścianę grabie i zaczął grabić liście.
- Trzeba szybko z tym uwinąć się, bo muszę przecież doglądać wątasa, a chyba jeszcze wcześniej zajrzę do kurnika - pomyślał i wziął się do roboty.
Ledwo zgrabił trochę liści, a od domu zaczęła go nawoływać żona, też prawdziwa góralka, a nie jakaś tam podróbka.
- Czego?! - odezwał się treściwie.
- Chodź ino do kompa, bo taki jeden kogut z zazdrości chce ci wątasa r.....ć - rzuciła zawiesiście w jego stronę.
Góral uchylił się nieco, żeby nie zarobić guza i odstawiając grabie udał się do chałupy, co to jeszcze prosto stała, bo nie była obciążona katastrem, czy innym cholerstwem.
tadman 07.11.2013 11:37:26 - Rykson (ciemną nocą ok. 5tej, czyli 6tej rano - pamiętamy wszak zmianę czasu)uświadomił Gryzeldzie, że zaczyna się poranny obrządek. A więc: szturchanie placem w oko, fachowe duszenie chwytem na szyi i głowie, gryzienie w nos i policzek, przywalenie z byka i inne temu podobne. No, typowy love bombing. By Delfina.
Gryzelda leżała (w niekompletnym dezabilu a kompletnej rozsypce) na podłodze, na kocyku. Głowa Gryzi spoczywała na poduszce z paczki pampersów. Wokół głowy Gryzi stały: srebrna marokańska taca z pieluchą (zużytą), miseczka (ćmielowska porcelana) z breją ryżową, oraz puszka po orzeszkach. Na puszce, niebieską świnią wygrywała werbel, Delfina oczywiście.
Gryzia uznała, że ryżandolowych wisielców (rektor + adiunkci) trzeba podwędzić. Inaczej zepsują się całkiem na nic. Niemowlęca kołderka okrywała Gryzię na przestrzeni od kostek do pasa. Pół Gryzi więdło w komforcie termicznym, drugie pół - w jego braku.
Jednym słowem: wstawał typowy dzień klasy robotniczo-babskiej a Gryzia miała nerwy, bo bycie w nerwach stało się ostatnio nieco bardziej egalitarne. W przeciwieństwie do migreny.
bez kropki 09.11.2013 14:49:02 - @bez kropki 14:49:02Wszystkie dzieci są nasze, a nasze najbardziej.
Nie wiedziałem, że Delfina zna chiński. Musi te wszystkie poranne tortury wyczytała z jakiegoś ichniejszego podręcznika. Gorzej będzie, jak dojdzie do rozdziałów traktujących o torturach psychicznych.
tadman 09.11.2013 15:19:20 - @tadman 15:19:20Na obecnym etapie Delfina posługuje się językiem ogólnoludzkim, co wymaga tłumacza na nasze;).
Ale to nie są tortury, tylko lawbombing właśnie;). Jednakowoż wzmianka o chińskim podręczniku jest nie bez uzasadnienia. Ostatnio Delfina podjęła bowiem badania nad nowością, tj. skakaniem po brzuchu. Dobrze, że Gryzia (stara dobra szkoła) została uprzednio zahartowana - sensei jej po brzuchu skakał, to może Delfina też może. Choć z drugiej strony, to nie wiadomo - te fachowe ciosy typu łokieć w krtań, punkt na udzie trafiony kolanem i inne takie, każą się zastanowić nad ciemnym potencjałem tkwiącym w główce każdego blondaska.
"Wszystkie dzieci są nasze, a nasze najbardziej." To mi przypomina dowcip:
-Czym się różni żaba od najbardzieja?
- Bo żaba jest zielona a najbardziej na mordzie.
bez kropki 09.11.2013 15:35:07 - @bez kropki 15:35:07Bomba!
A ja znam taki:
Czym się różni wróbelek?
Tym że ma jedną nóżkę bardziej.
tadman 09.11.2013 18:37:27 - Kolejny punkt do regulaminuSzajki Wielbicieli Szynki, Schabu i Słoniny:
1. Każdy Szajkowicz ma prawo i obowiązek mieć przy sobie nóż. Zawsze. Choćby scyzór.
1a. To obowiązek praktyczny (krojenie szynki, schabu, wędliny, słoniny), jak i religijny. Jak u Ghurków.
Komentarz: chodzi o to, by idące z Unii zalecenia politpoprawnościowe i "dla poprawy bezpieczeństwa", zabraniające noszenia noża, nie naraziły na szwank możliwości obronnych Szajkowiczów. Patrzcie, że ten szajbus, co zabił żołnierza w GB miał nóż (pomimo zakazu). Rozzborojny żołnierz był bezbronny... Nie dajmy zrobić z siebie bezbronnego bydła. Ghurkom wolno nosić kukri publicznie, bo to kwestia religijna i szlus. My musimy tak samo - damask po przodkach, sawiecki bagnet z wojny, szwajc scyzór - to nasze tradycyjne i RELIGIJNE i basta. (Do krojenia szynki, schaby, wędliny, słoniny używane. Szlus.)
bez kropki 09.11.2013 20:12:22 - @bez kropki 20:12:22Gloria, kontemplując wspólnotę religijną SWSSS, przypomniała sobie jak przez mgłę jesienną, iż za jej czasów harcerz bez finki u pasa po prostu się nie liczył. Harcerki takoż.
KOSSOBOR 09.11.2013 23:27:23 - @KOSSOBOR 23:27:23Harcerz nosił finkę (ciekawam, czy Bronek też - wybaczcie brzydkie słowo), bo finów na niedźwiedzie wtedy w Polsce nie było. Teraz za to jest okazja i każdy kto może (nie kto chce, tylko kto może) ma okazję nabycia na własność fina na niedźwiedzie. Nie tylko jako pendent do munduru, ale na Miszku, powiadam Wam.
A religijne założenia SWSSiS to rzecz wcale nie jajcarska. Ja jak najbardziej na serio od paru lat o tym myślę, a to w przewidywaniu nieuchronnych kłopotów z przedstawicielami "religii pokoju" i naszymi własnymi władzami, które się nami nie zajmują a za to zajmą się każdym przybłędą, zwł. tym agresywnym i roszczeniowym.
Z kolei passus o nożach to w przewidywaniu regulacji prawnych takich jak w niektórych krajach Unii, że scyzoryka nie wolno przy sobie mieć w plecaku!
bez kropki 10.11.2013 15:36:40 - @bez kropki 15:36:40Będąc młodą harcerką Gloria również nie pokazywała się w mundurze bez finki. A teraz o tych zakazach czytała i zemglała /ale czujnie, w pobliżu otomany/.
Gloria uważa pądą i karelskiego pasa na niedźwiedzie za ekstrackie.
Sama ma kocicę bojową Mimi II Kólską, którą może poszczuć każdego miszkę.
Celem obrony przed pokojowymi roszczeniowcami Gloria posiadała ongi trzy dogi niemieckie, która to rasa, jak nas uczą przekazy, dość nerwowo reagowała na chałaciarzy. W ramach walki z dogami komuna skasowała mięso w mięsnych. Tylko te cholerne Honoratki sobie jakoś radziły.
KOSSOBOR 10.11.2013 20:24:20 - A mnie moja religia nakazuje chodzenie z obuszkiemObuszek rzecz praktyczna i nie rzucająca się w oczy (co poniektórzy dziwią się jeno: "jaka fikuśna laska").
Historycznie jest to pierwszy przykład narodowego kombinatorstwa prawnego.
Kiedy zbyt dużo trupa padało po karzczmach i sejmikach (bo ludność miała zwyczaj nosić nadziaki (młotki husarskie), Sejm , "konsitucyą" z 1627 r. zakazał noszenia takowych w miejscach publicznych w czasie pokoju.
Polak nie kiep, poszedł do kowala i kazał sobie przekuć "ostrz" nadziaka i zawinąć ku dołowi i tak powstał obuszek (którego "konstitucya" nie zakazywała).
I po staremu można było przyp....lić komuś w razie różnicy poglądów i to tak że od razu trzeba było zamawiać konterfekt trumienny.
Kto chce wiedzieć jak wygląda nadziak oraz jego pochodne : obuch i czekan , niech sobie sprawdzi w wikipedii.
Sługa WMć Państwa
Ptasznik z Trotylu 13.11.2013 22:14:40 - @Ptasznik z Trotylu 22:14:40Ptachu!!! Ty jeden kumasz o co tu biega! Masz za to od nacz.żerczyni SWSSiS darmowy amulet, tj. kawałek suchej markowskiej do noszenia między muzułmany;) .
Ptachu, wszak o to chodzi, by politpoprawnych lewaków pokonać ich własną bronią:), czyli idiotyzmem tego wszystkiego, co usiłują nam wmusić. My zatem, robimy Szajkę i bedziem patrzeć jak une będą jeść tę żabę.
Przypomnę, że z Szajką chodzi o to by:
- mieć zwolnienie od podatków (także chyba od katastru!!) - jako działki i domy będące miejscem obrzędów religijnych - każdy Szajkowicz jest obowiązany do odprawiania obrzędów u siebie, poza tym częścią obrzędowości będą wspólne uczty w domach wyznawców itp. itd.
- inne zwolnienia podatkowe, w tym odpis od podatku na cele kultu religijnego (jak kupujesz od chłopa świniaka, to to będzie na cele kultu i fertyk, i szlus);
- prawo noszenia noża (które co i raz to chcą nam zabrać, nawet tę iluzoryczną obronę!),
- prawo legalnego:) nietolerowania różnych mniejszości religijnych:),
- wreszcie nasze własne zwyczaje będą chronione przez prawo (bo będą kwestią mniejszości religijnej a nie znienawidzonej polskości),
- chów świń według tradycyjnych metod! Żadnego GMO, przymusowych leczeń antybiotykami i hormonami!
- oraz innego żarcia (tradycyjna uprawa i chów)
- prawo do uboju gospodarczego (tylko patrzeć jak je zabiorą),
- prawo do uprawy i korzystania z ziół (tysz une ino paczom, jakby to ukrócić)
- prawo do wychowywania dzieci w swoim światopoglądzie, w tym świńskie olewanie obowiązku szkolnego od 6 lat. My po świńsku chcemy od 7mego roku i fertyk (od niem. fertig) i szlus.
Najważniejsza jest obrona kraju przed przymusowym wciśnięciem nam muzułmanów. Przypomnij sobie, że co i raz wracają obłąkane unijne pomysły, by kraje wspólnoty przyjmowały uchodźców proporcjonalnie itp. Trzeba więc zrobić tak, by muzułmanie NIE chcieli do nas przyjeżdżać, tak sami z siebie. My zaś (cały czas nasza religia nam to nakazuje a toleraści muszą ją tolerować!) deklarujemy, że przyjmiemy tylko tych uchodźców, którzy z nami zjedzą świnię (tj. jak już musimy z Bliskiego Wschodu czy Afryki, to tylko chrześcijan... czyli ludzi, którzy u nas nie będą palić autami a u siebie są NAPRAWDĘ prześladowani).
Jeszcze parę innch srok jest do ubicia tymjednym celnym strzałęm, ale wołają mnie domowe obrzędy wieczorne, więc lecę.
I fertyk i szlus.
Chałwa i tapir. Tapir na prezia!
bez kropki 13.11.2013 22:46:12 - @bez kropki 22:46:12- Fehtyg i szlus! - ucieszyła się Gloria, ponownie zapiała z radości na tak udatny pomysł Gryzeldy i przypomniała sobie z opowieści dawnych, iż każdy szwab za okupacji, jak jechał nach hajmat na urlaub, to uwoził z Generalnej Guberni suchą krakowską. Bez suchej krakowskiej nawet ichnie frauen w hajmacie nie działały.
KOSSOBOR 14.11.2013 00:09:04 - @KOSSOBOR 00:09:04Sucha krakofska to nic. Tajemnicą strategiczną, ukrytą przed okupantem (bez względu na kierunek z którego przychodził) jest sucha MARKOWSKA. To jest absolutne dzieło sztuki masarskiej. Drobnym jej odpryskiem jest kiełbasa głogowska, która onegdaj szła z Galicyi na stół samego Franca Josefa. Wobec nich (markowskiej i głogowskiej, nie Franca i jego dworu) sucha krakowska to dla niższych szarż acz szkoda jej dla Szkopów.
A na serio: w Szajce/ Sekcie/ Stowarzyszeniu Wielbicieli Szynki, prawo do wychowania dzieci "po swojemu" będzie statutowo określone jako: prawo do nauczania historii, prawdziwej a nie seksu (w szkole), prawo do homeschoolingu, odmowę lekcji deprawacji w przedszkolu (bo świństwo, jako pochodne od świni, to my mamy inne i to inne kultywujemy).
Chodzi o to, że czasem błazen był mądrzejszy od swego króla... No więc gdy wszystko inne zawodzi, zostają nam błazeńskie sposoby ratowania ojczyzny. Uwaga: "błazeńskie" nie znaczy "śmieszne, płaskie, głupie". "Błazeńskie" znaczy "inteligentne zabicie wroga jego własną bronią".
Wyśmiać trzeba "unych". I metodami unych bronić swojego. Także przed katastrem;).
bez kropki 14.11.2013 09:00:56 - @bez kropki 09:00:56rap:
Zen, ajurweda, wodotryski,
Śfinia Gryzelda kocha wszystkich.
Dziekan na ry-żan-dolu się buja,
Zaraz zestrzelę tego luja.
* * *
Na melodię "Czetry słonie, zielone słonie""
Łoj, ryżandola Gryzia pilnuje,
Łoj bo tam wiszą przeróżne luje.
Ten plugawy, ten krościaty,
Ten niepodobny do taty.
bez kropki 14.11.2013 11:24:23 - @KOSSOBOR 20:24:20Tu trzeba koniecznie dodać, że Januszek jest wielkim miłośnikiem noży, w tym w szczególności noży typu finka. Moze się poszczycić klasycznym Bowie, jak również batangas z dalekich Filipin.
O swoje noże dba z dużym pietyzmem. Posiada zestaw ostrzynek, w tym najlepsze osełki Nortona.
Januszek twierdzi, że noże muszą być cały czas ostre jak brzytwa, czyli tak samo jak on, co w swojej skromności o sobie mysli/
jazgdyni 14.11.2013 14:16:28 - @bez kropki 22:46:12Chałwa i tapir!
Jestem całym sobą za stworzenie i radosny rozwój Szajki według wyłożonych zasad.
To jest coś, co mi najbardziej konweniuje i śmiało nawet mogę powiedzieć, że leży w mojej naturze.
Chałwa i tapir!
jazgdyni 14.11.2013 14:21:07 - @bez kropki 09:00:56Czekamy na jeden wielki manifest założycielski Szajki z wyłożonymi na patelni (tak, tak!) skwarkami zasad i obowiązków Szajkowicza.
jazgdyni 14.11.2013 14:24:07 - @jazgdyni 14:24:07Kładźmyż więc podwaliny
pod przyszłe liczne
prace świniologiczne.
(Uwaga: p. Sendecki naśladuje nasz pomysł - patrz pieczona świnia na obchodach patriotycznych, ale to erzatz. Nie o to chodzi a przynajmniej nie tylko.)
W Szajce Wielbicieli Szynki, Schabu i Słoniny NIE ma konwersji. Wstąpić może każdy, czyja religia/wierzenia/światopogląd nie zabraniają spożywania świniny. Nie zachodzi więc potrzeba zmiany religii, nie ma więc klasycznie rozumianej konwersji. Z drugiej jednak strony, SWSSIS JEST wspólnotą religijną. I fertyk i szlus. Nie, nie ma w tym sprzeczności. Dogmatów się wszak nie tłumaczy, jeno przyjmuje na wiarę.
Nie, nie będziemy się zmieniać, dostosowywać. Tak, jesteśmy nietolerancyjni. Musisz być tolerancyjny wobec naszej nietolerancji (to nie do Ciebie przyszły Szajkowiczu, to do tolerastów, euroentuzjastów i innych odmieńców, którzy wszystko wiedzą lepiej, w tym "Jak inni muszą żyć").
Kij tam z kwestią "słoń a sprawa polska". "Świnia a sprawa polska" to jest esencja.
Jeśli z czymś walczymy to z ześwinieniem. Uzupełniająco walczymy też o przywrócenie słowom ich prawdziwych znaczeń ("tolerancja", "aborcja", "związek partnerski" - na życzenie osobno wyjaśnię jaki jest zatarty, pierwotny sens tych słów). O. I zamiast "ty świnio" będzie się u nas mówić "tyurbanie" albo podobnie.
Będziemy wypracowywać wzorce zachowań mających na celu obronę kraju. O, np. widzę w autobusie postać w worku na głowie. Nie wiem, czy to skazaniec wieziony na ścięcie, czy muzułmanka w stroju, który narusza mój światopogląd, ale prawo nie broni mego gwałconego światopoglądu. Zagadać nie mogę, bo i do skazańca, i do muzułmanki nie wolno się odzywać (podobno). Na taki widok oraz w poczuciu: braku rozstrzygnięcia i braku bezpieczeństwa doznaję szoku. To naturalna reakcja osoby wychowanej w naszym kręgu kulturowym.
W sytuacji szoku zakładam nogę na nogę (więcej nóg nie mogę dać do góry w miejscu publicznym, jakim jest autobus) a to w celu przywrócenia zaburzonego krążenia. Następnie wyciągam amulet (kawałek suchej markowskiej) i się nim wachluję.
Cywil będzie za to niedługo karany. A dla Szajkowicza to będą rytuały religijne, podlegające ochronie, tak samo dobre jak wór na łbie tamtej (zapewne) pani.
Sedno w tym, ze widok podeszwy buta to dla "miłujących pokój" obraza. (Podkreślam, że to wszystko w sytuacji, gdy nasze uczucia są z premedytacją systemowo gwałcone).
Zawołanie Szajki: Ole, ole, oleole, nie damy sieee, nie damy sie:).
Miałam więcej pomysłów, ale obowiązki leżą i kwiczą (czyt. wzywają), przeto na razie szlus.
Każdy Szajkowicz ma prawo i obowiązek dorzucania kolejnych skwarków do wspólnej patelni, dla dobra wspólnego.
Chałwa i tapir!
bez kropki 14.11.2013 16:15:42 - @jazgdyni 14:24:07PS. Nie atakujemy, tylko bronimy tego, co nam zostało (resztki suwerenności, resztki praw obywatelskich i ludzkich oraz zdroworozsądkowych), jedyną bronią, jakiej nam jeszcze nie odbierają (inteligencją).
Obowiązkiem Szajkowicza jest (bezwzględnie): szynka na śfięta, schab na niedziele (lub rosół albo ciele), noszenie galanterii ze świńskiej skóry. Z dumą:). Reszta to kwestie wtórne, które jako Szajka wypracujemy we wspólnym trudzie, pochylając się z troską nad patelnią ze smalcem i skwarkami (może być z jabłkami).
Szajka jest wspólnotą religijną (docelowo jako taka ma być zarejestrowana), ale w Statucie, czy innych dokumentach oraz w obrzędach NIE używamy słów z zakresu słownictwa religijnego, nie robimy kpin z kwestii religijnych i fertyk i szlus!!
bez kropki 14.11.2013 16:21:14 - @bez kropki 11:24:23Były raz sobie cztery świnie,
duże, tłuściutkie, tuczone świnie
schaby, szynki, nóżki, słonina,
hej wieprzowina.
Ywzan Zeb 14.11.2013 18:04:19 - @Ywzan Zeb 18:04:19Przy wtórze śpiewów skomponowanych w natchnieniu przez Ywzana Zeba, odbywał się tajemniczy obrzęd. Jakaś postać krzątała się wokół gryla. Ktoś dmuchał, ktoś śpiewał, ktoś nadziewał. Ktoś obracał, macał (szaszłyki!), ktoś inny tryumfalnie obnosił kąski suchej markowskiej na srebrnej tacy, częstując nimi towarzystwo jak tartinkami. Ktoś pilniował by wiatr nie rozwiewał serwetek i papierowych talerzyków. Zapach, niemożliwy do oddania zapach wędzonej kiełbasy, grilowanych żeberek i innych postaci wieprzowiny otaczał miejsce obrządku.
bez kropki 14.11.2013 19:22:22 - Seimu Koronnego czekanów a nadziaków zabronienie„Zabronienie czekanów. Objaśniając dawne prawa i statuta, około bezpieczeństwa i pokoju pospolitego uczynione, a przychylając się do konstytucyi anni 1578 et 1601 i do inszych, o zabronieniu niezwykłych broni i oręża postanowionych, bacząc, że co dalej większa swywola w ludziach roście, ani na miejsca poświęcone, ani na żadną zwierzchność nie oglądają się: przeto, aby się złym zamysłom zabieżało, postanawiamy omnium Ordinum unanimi consensu accedente, aby żaden cujuscunque conditionis nie ważył się odtąd zażywać, albo nosić czekanów in loco publico, pod winą dwuch set grzywien... Wszakże na wojnie przeciwko nieprzyjacielowi koronnemu, zażywanie czekanów i inszych broni, zachowujemy”.
Vivant obuszki !
Tapir naszym Elektem !!!
Ptasznik z Trotylu 14.11.2013 19:58:22 - @bez kropki 11:24:23Rap mniodzio :)))
KOSSOBOR 14.11.2013 20:06:30 - @jazgdyni 14:21:07Pierwsza broń podręczna Szajki: rozpylacz ze świńską juchą. Myślę, że gdy Mme wróci - zaakceptuje ten pomysł, choć zapewne doda do niego podręczny miotacz atomowy etc.. Jak to Mme. Ona lubi mieć pewność, no i oskakiwać zwłoki. Gloria zresztą też.
KOSSOBOR 14.11.2013 20:10:17 - @Ptasznik z Trotylu 19:58:22W Szajce obuszek winien być wyklepany w kształt świńskiego łba.
KOSSOBOR 14.11.2013 20:16:05 - @Ywzan Zeb 18:04:19Oooo, Zebu - wal dalej! To będą pamiętne wersy nasze!!!
KOSSOBOR 14.11.2013 20:17:45 - @KOSSOBOR 20:10:17Wszystkie ludzie są równe, ale tym równiejszym należy się mały psik świńskiej juchy z pulweryzatorka, jak psu micha. Toż to piękny sposób.
Naszło mnie, że może każdy powinien mieć 2 pulweryzatorki, jeden ze świńską juchą, a drugi z wodą święconą, Skomasowana akcja spowoduje, że żadne barachło żywe nie umknie.
Widzi mi się, że Kuba Powiatowa dostała szprycę ze świńskiej juchy i już nie jest koszerna i dlatego wycofała się ze swoimi zeznaniami.
tadman 14.11.2013 22:17:23 - @tadman 22:17:23Tak. Sposób jest piękny i wart propagowania. Ale. Ale zamiast świńskiej juchy może być jakaś farbka. Bo krew to problemy z przechowywaniem itp.;)
A propos pulweryzatorka, czy pisałam już autentyk z instrukcji obsługi spryskiwacza? Była tam następująca perła: Pulweryzacja medium instektotoksycznego usankcjonowana jest od aury.
O ile dobrze liczę, to polskie słowa są tam dwa. "Jest" i "od".
bez kropki 14.11.2013 22:28:43 - @bez kropki 22:28:43Do dzisiaj pamiętam lek czechosłowacki /podówczas/, z ichnim tłumaczeniem na nasze. Szło tak: rozkąsane społknąć, zapijając haustem wody. To "rozkąsane społknąć" stosowaliśmy zawsze przy omawianiu leków, gdy ktoś w domu zachorzał.
KOSSOBOR 14.11.2013 23:22:10 - @tadman 22:17:23- Polwehyzatohek???!!! - Gloria aż się zasapała. - Dziecinko, a hozpylacz, albo miotacz nie łaska? - Wyobhażasz sobie Mme z POLWEHYZATOHKIEM???!!! Przecież Mmme ci ucho ukhęci, jak już whóci! Podhęczny miotacz świńskiej juchy, ot co!
Co mówiąc, Hrabina zatelefonowała do Tryba, coby obstalował u sąsiadów kilka świniaków. Rolnicy bowiem lubią mieć sprawy zakontraktowane.
KOSSOBOR 14.11.2013 23:27:59 - Luuudzie!Wy tu se jaja, a tam...
http://kossobor.neon24.pl/post/101478,galeria-malarstwa
tadman 14.11.2013 23:38:50 - @tadman 23:38:50A co tam ma być takiego odkrywczego? Że Autorka tych malunków jest genialna? To przecież nic nowego:), to wiadomo juz od dawna:).
(Tak, "Konia polskiego" też objerzałam i coś mnie kopnęło. Może to był prąd a może powiew opowieści dziadka. A może jeszcze coś innego, co mi teraz każe brać się za robotę i ratować (niestety tylko lokalnie), to co jeszcze jest do uratowania?)
Sztyrlic podpatrywał przez okno zameczku, jak hrabina maluje. Usiłował skorzsytać z osiągnięć technicznych wrogiego obozu (to standard - patrz wszystkie skopiowane przez sowietów przedmioty). Jego Smiena nie robiła bowiem takich zdjęć (real z psychoanalizą), jak ta przedstawicielka klas obcych klasowo (czy jak to się zwie).
bez kropki 15.11.2013 08:21:19 - @KOSSOBOR 23:27:59Miastowe tyż powinny lubieć mieć zakontraktowane. Żeby ich inne miastowe nie ubiegły w nabyciu przedmiotów niezbędnych do obrzędów (schab, słonina, szynka, boczek, SWOJSKA KIEŁBASA!). Obrzędy to: zaproszenie współszajkowców do stołu i spożycie darów natury z radością w sercu i niebem w gębie:). Uprzednio można obnosić świninę tryumfalnie, jak się niegdyś obnosiło papier toaletowy. Jeszcze lepiej by było skropić juchą co się tylko da (drogę, pole, GRANICE włości) i publicznie o tym poinformować tzw. eter (tj. rozpuścić plotkę, że nasza gmina jest cała skropiona juchą, juca jest w asfalcie i betonie, więc nie ma tak, że deszcz ją spłucze, więc strzeż się wyznawco anty-świnizmu i szlus.
bez kropki 15.11.2013 08:25:35 - @KOSSOBOR 23:27:59"hozpylacz, albo miotacz nie łaska? - Wyobhażasz sobie Mme z POLWEHYZATOHKIEM" Pulweryzatorek, miotacz, rozpylacz, mnie tam ganc pomada - pomyślała Gryzelda - ja go obuszkiem.
bez kropki 15.11.2013 08:59:57 - @bez kropki 08:59:57Z miotaczem do opery, teatru, filharmonii, albo na jakiego eventa nie wpuszczą.
tadman 15.11.2013 09:41:16 - @tadman 09:41:16W odpowiedzi na ogłoszony przez OZa pod jego postem konkurs, powtarzam koment:
"konkurs na legalną, zamaskowaną, pospolitą broń Szajki" - zanim ten spraj (ze świńską juchą a nie gnojowicą), to na szybko i doraźnie proponuję kije do nordic walking PLUS obowiązkowe szkolenie z japońskiej szermierki kijem. Mając kije, w razie "wu" ujmujemy oba kije jak jeden i idziemy rum sobie czyniąc:). Póki co, kijków nie zabronili. A w przypadku spotkania z nożownikiem (ups! red alert) lepszy kij niż gołe ręce. Jako jedostka po rehabi dosyć często chodzę z kijami, wcale nie rekreacyjnie, bo nie mam czasu na pierdolety, tylko normalnie (sklep, kościół, praca). Innym też polecam. Kręgosłup będzie zadowolony, reszta mięśni i szkieletu też. A broń to-ci jest niezła. No i ten efekt zaskoczenia:).
Kijki sa ogólnie dostępne i nie wymagają wszystkich męczarni związanych z wdrażaniem nowej technologii, czego zdaje się wymagać świnio-rozpylacz.
A z kijami to tylko "na papieża" nie wpuszczają. Wszędzie indziej - wolno. Mnie kusi ten obuszek, ale musiałabym go zobaczyć w rzeczywistości, spróować tym popracować, żeby podjąć ostateczną decyzję. Ale obuszek mnie kusi - odpowiednio wykonany byłby imitacją laski. A tego wszak dotąd nie odmawiano. Muszę jeszcze poczytać ustawową definicję broni, żeby sprawdzić, czy obuszek pod nią nie podpada.
W powyższych rozważaniach masz odpowiedź na swoje wątpliwości. Bo wszak wiesz, że na okazję wieczorową, to i strój wieczorowy być musi. A do stroju stosowne dodatki. Z tego wynika, że broń też musi być wieczorowa, jak nie przymierzając torebka albo lakierki:). To kwestia czysto techniczna, więc nie marudź technokrato;), tylko pomóż coś wymyślić.
W tym momencie Gryzeldzie zaparło dech – wyobraziła sobie bowiem kolekcję koktajlowych, wieczorowych, roboczych, łikendowych, zurfiksowych rozpylaczy, działek, kijków i obuszków takiej np. Irene (każdy stosownie dobrany do innego czapraczka!). No!
bez kropki 15.11.2013 09:50:09 - @bez kropki 08:25:35P R O T E S T ! ! !
Wypraszam sobie!!!
Dlaczego PT. Towarzystwo z uporem maniaka pomija KARKÓWKĘ ???
Przecież to kwintesencja świńskości. Nie takie suche jak schabik i nie takie tłuste jak słoninka. Wprost idealne i nachalne.
To karkówka winna być w herbie!
jazgdyni 15.11.2013 13:51:03 - @jazgdyni 13:51:03Tak jest! A najlepsza jest marynowana i upieczona. Nienacek popiera pomysł włączenia karkówki do obrzędów.
Maria Wesołowska 15.11.2013 15:59:34 - @jazgdyni 13:51:03Ona - słoninę, Ty- karkówkę, mąż Gryzeldy - golonkę, rodzina Gryzeldy - kiełbasa śląska lub biała, ew. mortadela - CZŁOWIEKU, to się wie, że nie będziemy marnować żadnego kawałka świni! Co najwyżej marynować, jako rzecze Nienacek, i fertyk.
Obrzędy mogą i będą urozmaicone - schaboszczak, kiełbasa, gryl, golonka na piwie, no różne. Popieramy bowiem różnorodność;).
Szajka popiera albowiem ekologizm (modne i cwelebrytów to zmyli). Czyli ze świni zjeść wszystko, co zjeść się da. A sama świnia ma żyć w przyzwoitym chlewie, w miarę możności by czasem wyszła na podwórko, wytaplać się w błocku (dla świni to zabieg higieniczny), karmiona ma być żarciem ludzkim (ziemniaki, pszenica, zielenina, pokrzywa, inne), nie brudna, nie faszerowana urbanizmami i szlus.
bez kropki 15.11.2013 16:28:03 - @jazgdyni 13:51:03PS. A dla uboższych uczestników Szajki - pasztetowa i boczek. Jak się bowiem rzekło, cenimy różnorodność (bioróżnorodność - też!). Oraz nie dyskryminujemy nikogo z powodów kasowych, co najwyżej umysłowych;), tęczowych i ogólnie wieprzowych:).
bez kropki 15.11.2013 16:43:04 - @Maria Wesołowska 15:59:34Dzisiaj
Szajkowicz
wpieprza wieprza,
bo wieprzowina jest najlepsza*!
Dzisiaj
Szajkowicz
soki żłopie,
100 lat, na zdrowie babo, chłopie!
Dzisiaj
Szajkowicz
pije wodę,
woda jest doba na urodę.
Do tego nabiał
i warzywa
oraz oliwa-sprawiedliwa **.
Każdy
Szajkowicz
tako czyni,
wiec zaśpiewajcie teraz Wy mi,
że
Dzisiaj
Szajkowicz
wpieprza wieprza...***
* - dietetycznie to nie, ale ideologicznie - tak
** - oleje rodzime, zwł. konopny i lniany są wskazanymi zamiennikami oliwy
*** - baranina, wołowina, ryby i inne gadziaństwo też są OK. Ale wieprzek (żarcie z wieprzka oraz okołowieprzkowe obrzędy) jest u nas tematem (nie obiektem!) kultu religijnego i szlus.
W nin. utworze, słowo "dzisiaj" można zastąpić słowem "każdy".
Oczywiście nie chodzi o obżarstwo (tolerujemy fakt, ze Szajkowicz może być na diecie), tylko o obrzędowość, bazę, nadbudowę i takie tam.
bez kropki 15.11.2013 17:53:25 - @tadman 21:19:03Jako Szajka tolerujemy psiozę nervosę, ale właściciele psów mają u nas punkty za posiadanie (psa), bo pies też jest nie-teges w obcej a zagrażającej nam kulturze "kochających" pokój (oraz sypialnie).
bez kropki 15.11.2013 17:55:44 - Dziś ani słowa o boczku, karkówce i temu podobnych wieprzowinachDziś przecie piątek.
Ptasznik z Trotylu 15.11.2013 18:30:01 - @Ptasznik z Trotylu 18:30:01Ale to jeść nie wolno, mówić - nie zabroniono. No, chyba, że komuś jest przykro i głodno. NO to zawsze jeszcze zostają: jarzyny, nabiał i oliwa-sprawiedliwa, co jest wspomniane w w/w pieśni:). Tudzież czysta woda i soczek - ku pokrzepieniu serca:).
bez kropki 15.11.2013 18:45:38 - @jazgdyni 14:24:07Gryzeldę pchało natchnienie. Ze strony i z winy Januszka.
Wyostrzyła wzrok na jarzynkach (wszak to piątek, dzień poświęcony umartwieniu, przetoż nie jemy w nim wieprza ani nic innego nazbyt smakowitego).
W poważnej części jej umysłu formułowały się zdania, że:
- Korzystamy z najlepszych wzorców: świnia - z gospodarczego chowu, metr z Sevres, tolerancja z (automoderacja). No, w każdym razie, jako, że wzorce tolerancyi wywzorcowały tolerancję wybiórczą (coś jak gazeta), to i nasza tolerancja będzie takaż sama;
- A skoro tak, to działania nasze nie będą kierowane przeciwko naszym Tatarom. Oni bowiem wykonali wysiłek adaptacyjny, zintegrowali się. Stanowią tym samym przykład i wzór dla innych potencjalnych naśladowców. Jednak ponieważ nasi Tatarzy to raczej ciekawostka a potencjalne zagrożenie (zwł. ze strony rządu, który akurat ans, to na pewno bronić nie będzie) pochodzi skąd inąd, to TAM BĘDZIEMY kierować podeszwy butów, obrzędowe kropienie świńską juchą pól,miedz, granic i kordonów, ofiary zakładzinowe oraz pomniejsze obrzędy, bacząc zwł. na zanieczyszczanie powietrza dymem z wędzonej/grilowanej wieprzowiny, i szlus.
bez kropki 15.11.2013 18:52:14 - @bez kropki 18:52:14Każdy
Szajkowicz
wpieprza wieprza,
bo wieprzowina jest najlepsza*!
DRUKOWANYMY LYTERAMY!!!!!!!!
KOSSOBOR 15.11.2013 21:32:33 - @bez kropki 16:43:04No nie... przecież jeszcze są ZIMNE NÓŻKI !
A boczek ze skórką, nazywany z angielska pork belly jadłem tak fantastyczny, że to powinno być klu ceremoniału Szajki.
jazgdyni 15.11.2013 22:44:08 - @Ptasznik z Trotylu 18:30:01Gadać można. A co?
jazgdyni 15.11.2013 22:45:44 - Nie samą wieprzowiną człowiek żyjeGloria i Mme zmęczone obijaniem sempiterny na koniach, usiadły w swoim ulubionym miejscu pod daszkiem i oddały się ukochanemu zajęciu, a mianowicie politykowaniu, które Gloria wspierała puszczaniem papierosowego dymu.
Mówiły też dużo o nowej mięsnej inicjatywie KD+.
Nagle Gloria zawiesiła głos i powiedziała:
- Moja dhoga, phzecież nie samą wiephzowiną człowiek żyje!
- No właśnie - zawtórowała Mme - powinniśmy trochę odchamić się kulturalnie, nespa?
Nasze panie po powrocie do domu zmyły ślady końskiej przejażdżki, wyfiokowały się i razem z Bałtem udały się voiturem do Opery Bałtyckiej na galowe przedstawienie Carmen.
Nieszczęśliwie złożyło się, że tuż przed Mme, wzrostu mniej niż średniego, usiadł gość w kapeluszu, którego nie miał zamiaru wcale ściągnąć. Mme zmieniała pozycję na krześle, wyciągała szyję, ale to nic nie pomagało, więc teatralnym szeptem zwróciła się do jegomościa prosząc go o zdjęcie nakrycia głowy. Niestety gość nie zamierzał tego uczynić, rzucając w stronę Mme z wyraźnym poczuciem wyższości wzrokiem niezbyt uprzejmym.
Tego było Mme za wiele i dobyła z torebki pulweryzator i ostrzyknęła gościa dokładnie z czterech stron. Po chwili gość z cicha zacharczał, zaskrzeczał, wierzgnął kopytami i wypuszczając nieprzystojne gazy zaczął kolapsować. Po chwili na siedzeniu został tylko sam kapelusz i Mme mogła bez przeszkód oddać się kulturalnemu odchamianiu się.
Zgadnij Drogi Czytelniku, którego pulweryzatora tym razem użyła Mme?
tadman 15.11.2013 23:18:18 - @tadman 23:18:18- Czy imaginujesz sobie, dziecinko - Gloria pogłaskała główkę małego blondaska - że ów onego czasu podawał się za bahona galicyjskiego?! Natuhalnie nam ani galicyjscy hhabiowie, a już zwłaszcza bahonowie nie hobią. No ale kiedy się ów za onego podawał, chodził bez kapelusza. Hozumiesz - sztuka mimikhy i mądhość etapu.
Ale Tadzinek nie rozumiał, za to chętnie wziął rulonik dropsów cytrynowych i poleciał do domu. Indagowany w temacie dziadek stwierdził, iż Tadzinek jest za mały, żeby mu takie rzeczy mówić, i żeby lepiej trzymał się od onych z daleka.
Tadzinek nie wiedział, od których onych, ale dziadek już spokojnie zasnął pod Dziennikiem Bałtyckim.
KOSSOBOR 16.11.2013 00:30:29 - @KOSSOBOR 00:30:29Makabryczny obraz przeciętego żywcem na pół dorsza będzie prześladował oza przez długie noce. Było coś symbolicznego w tym zdarzeniu. Bezduszna maszyna sikająca strumieniem wody pod ciśnieniem tysiąca atmosfer i głupia, ciekawska ryba, która chciała rozkumać, o co tym ludziom w tych podwodnych robotach chodzi. I masz babo placek - jeden nieopatrzny ruch i nie ma już ciekawskiego dorsza, a mamy dwa zgrabe fileciki, którymi natychmiast zajął się krab pustelnik.
Ech życie... Okrutne, jak zawsze, w każdym zakątku świata.
Ozu trzyma paluszki daleko od potwornej maszynerii, choć panuje nad nią w sposób prawdziwie pański.
Wsiadł na podwodny traktor i pojechał do domu.
jazgdyni 16.11.2013 09:30:44 - @jazgdyni 09:30:44No to mamy drugie wynurzenie legendarnego Ooo. w tym samym miejscu - po polskiej stronie Bałtyku, na plaży w Trójmieście. Pierwsze było, o ile nas pamięć nie myli, razem z tą starą wywiadówą M. Ale to już dawno było.
Fajnie, że wróciłeś.
Muszę Ci opowiedzieć o nieprawdopodobnych przygodach małej flądry /wielkości połowy mojej dłoni/. Są prawdziwe, a bahon Munchausen przy tym siada. Jak tylko znajdę czas, to tutaj opowiem.
KOSSOBOR 16.11.2013 13:46:49 - @KOSSOBOR 13:46:49Flądry, czyli generalnie płastugi, mają niedobrą przypadłość, że przyklejają mi się do pięt, gdy sobie brodzę. To nie jest miłe, gdy nagle piasek pod stopami nagle zaczyna się wiercić.
Natomiast bardzo sobie cenię większe okazy, kuzynów flądry, mianowicie turbota i solę, nie mówiąc już o monstrualnych halibutach (czy kasikozaczkach). Widziałem takiego jednego płaskiego o rozmiarach półtora na półtora metra. Ale na Ale-asce.
jazgdyni 16.11.2013 15:31:38 - @jazgdyni 15:31:38Qrfirst po raz pierwszy odetchnął pełną klatą. Aż mu grzebień pokraśniał.
Jak te palanty teraz rzucą się na świnie, to definitywnie zapomną o rosołkach. Ciągły niepokój i stres zaczęły się rozmywać wraz z zapachem maggi i pietruszki. - Ziarna, ziarna dajcie - zapiał, - sfermentowanego!
jazgdyni 16.11.2013 18:23:13 - @KOSSOBOR 21:32:33Skwierczenie skwarek i drażniący powonienie zapach pieczonego wieprza przedarły się do zarośli leszczynowych, z których dwaj tajni agenci Gminy pilnie lornetowali Zameczek.
Kiedy Tadzinek polał skwierczącą karkówkę winem, chmura dymu z grilla szczelnie otuliła krzaki leszczynowe.
- A myszygene gojim ! syknął ze złością Ranger.
- o wej giewałt ! zawtórował mu MindSpecialServices.
Obaj jednocześnie wcisnęli na wielkie nosy maski przeciwwieprzowe made in Israel.
Ptasznik z Trotylu 16.11.2013 20:05:17 - WHAT'S UP wersja oryginalna murzyńska
Ptasznik z Trotylu 16.11.2013 20:16:30 - WHAT'S UP wersja najpoprawniejsza politycznie
Ptasznik z Trotylu 16.11.2013 20:22:43 - @Ptasznik z Trotylu 20:05:17Słuchaj, a jakbyśmy jednocześnie zaczęli produkować maski przeciwwieprzowe, to moglibyśmy dodatkową kasiorkę zarobić sprzedając ajwajom.
Popularna gazeta chyba od razu kupiłaby hurtem z tysiąc.
jazgdyni 16.11.2013 20:54:32
- @jazgdyni 20:54:32Panie Oz, Pan to masz kiepełe.
Pan jesteś echt Lodzermensch.
Na samym NE już jest kilkoro reflektantów.Ptasznik z Trotylu 17.11.2013 09:12:21 - @Ptasznik z Trotylu 09:12:21Czekaj, czekaj.... zanim zaczniemy robić interesy. Bezkropka, która jest Wielkim Miszczem Szajki musi napisać Księgę Świńtą. Taki tam Śworan albo Śwalmud.jazgdyni 17.11.2013 10:43:39
- @jazgdyni 10:43:39Łomatkozcórkom! Czytając powyższe po raz 1szy od tygodni się głośno i długo śmiałam... Wielkie dzięki, bo śmiech jest antidotum na hormony stresu. (I od razu wiadomo po co ją jaja).
A teraz wracając do adremu i po kolei:
Wcale nie taki wielki ten Miszcz! - Ja jestem, mimo wieku, dosyć szczupła (jeszcze). Tak więc, jak już, to Suchy Miszcz. Tu od razu mamy łądne nawiązanie do suchej: markowskiej, krakowskiej albo inszej kiełbasy (czyt. amuletu do noszenia i spożycia ku pokrzepieniu sił i życia).
Księgę, to piszemy, jak sądzę wszyscy, jak na Szajkę przystało.
Co do tytułu, to bardzo mnie się podoba Śwarny Śworan;). Ale może starczy Świniksięga? Na razie istnieje w postaci mych ulotnych okazjonalnych natchnionych (nie okazjonalnie natchnionych, tylko okazjonalnych iii natchnionych) wypowiedzi - całkiem jak w innych religiach, więc chwilowy brak księgi nie stanowi problemu;). Księga się rodzi wraz z kolejnymi obrzędami (dziś na śniadanie mielim chleb ze smalcem a do tego podarunek - kwas chlebowy! Trochę capił drożdżami, ale na bezrybiu i rak świnia, więc może być).
Choć mówiąc serio, ja bym wolała nie robić se jaj z religii. Więc nasza religia jest taka bezreligijna: bez konwersji, bez rozważań o początku, końcu, winie, karze, zadośćuczynieniu, bo te akurat sprawy traktuję, i nie ja jedna, raczej serio. Tak więc stąpamy po cienkiej linii - ruch ma być religijny (dla osiągnięcia zakładanych skutków prawnych), ma być kpiną, ale nie ma być kpiną z religii. Coś trochę jak buddyzm;) (i znowu, to nie jest kpina z buddyzmu, tylko przykład dla porównania).
Czyli: Suchy Miszcz wzywa do wyostrzenia smaku i innych zmysłów ku tworzeniu Świnioksięgi (z aneksem z przepisami, kulinarnymi oczywiście, które u nas są przepisami religijnymi tyż! Asso?!)
No, to na razie szlus.bez kropki 17.11.2013 11:39:37 - @bez kropki 11:39:37Taaajest!
Święga nie ma być żadnym plagiatem początku i końca, tylko taka bardziej ćwierciakiewiczowa.
Kto na ten przykład wie jak się smaży ładnie cieniutkie plasterki boczku do jajecznicy. Bo mi za chiny ludowe nie wychodzą. A jestem silnie od boczku uzależniony.jazgdyni 17.11.2013 12:07:58 - @bez kropki 11:39:37A propos wieprzowego amuletu do noszenia i spożycia to przypomniał mi się długi zimowy przemarsz, podczas którego tzw. ludność w pewnej gminie zaprosiła nas na wyżerkę i wypitkę.
Jeden z kolegów skonsumował przydzielonego mu schabowego a drugiego zwędził w kuchni i po zawinięciu w serwetki włożył do kieszeni kurtki.
W pół roku później , na poligonie, z niejakim zdziwieniem wyciągnął z kieszeni tegoż schabowego a ponieważ było głodno , spożył go zapijając obficie procentami.
I przeżył.
Oto siła polskiego schabowego.Ptasznik z Trotylu 17.11.2013 12:23:48 - @bez kropki 11:39:37Na takim jednym blogu trwa dyskusja na temat książki historycznej i jej kondycji w Polszcze. Wnioski są budująco-niebudujące w zależności od punktu siedzenia.
Przeczytałem z zainteresowaniem, a tu wracam w domowe zacisze i okazuje się, że idzie nowe, a mianowicie książka kulinarna i jej wpływ na losy naszego kraju.
Cholernie podoba mi się OZa Śwalmud albo Śworan.
Ten pierwszy to my znamy tu od wieków, i mimo przepisów niezbyt nam smakujących, nauczyliśmy się jakoś żyć, ba polubiliśmy zapach cebuli i czosnku, i ba po raz drugi - pchamy sami je do mięs, a nawet do rządu.
Gorzej sprawa ma się z tym drugim, bo to próbuje nam unia wlepić tytułem równego rozdzielania kwot imigracyjnych. Forpoczty Śworanu zainstalowały się w małych budkach już w wielu miastach i miasteczkach, i z obca zwą je kebabami. Badania niezależne udowodniły, że ci śworanowcy wcale jagnięciny nie używają do produkcji tych kebabów, jak być powinno, a używają kotów, psów, szczurów i innej żywizny, za wyjątkiem wieprzowiny, która z natury jest bardziej nieczysta niż zwierzaki wymienione wyżej, nawet świnina parzona nie łapie się,ot co.tadman 17.11.2013 12:49:09 - @tadman 12:49:09Jak będziemy chcieli to wymyślimy sobie świński kebab i świńską macę.
A co!jazgdyni 17.11.2013 13:05:26 - @tadman 12:49:09Kebab! Apage satanas, dawajcie ananas!!
"Kupując kebaba, osiedlasz Araba" (Czasem Turka, ale wsio ryba - islamistę osiedlasz i to takiego nieprzyuczalnego do naszych warunków. A to jest groźne. Dla dobra zarówno naszego kraju, jak i tych biednych szariatówców, co u nas znoszą takie potforne tortury w zetknięciu z niehalal, trzeba temu zapobiec. Ot, dla dobra miłujących pokój z przyległościami.).
Ergo: schabowy dla niektórych zdrowy, dla chorych dyjeta, to nasza zaleta. (Słaby rym, może Ywzan coś poprawi).
Do recytacji podczas obrzędu np. obiadowego (schabowy, choć u nas dziś rosół z kaczki):
Szajka wielbicieli Schabu i Szynki,
Przystojni chłopcy,
Śliczne dziewczynki!
(Ma ktoś pomysł, jak to pociągnąć dalej?)bez kropki 17.11.2013 13:16:48 - @jazgdyni 13:05:26No jasne? A kto nam zabroni?:)
A propos "zabroni" - myślicie o broni? (Rymy w prozie są tu wyrazem dla wyrażenia szajkowej siły rażenia, tj. że się bawimy, a raczej na wesoło usiłujemy ratować co się da. Bez poczucia klęski a za to z poczuciem spełnianego obowiązku.)
Oleoleoleole, nie damy sie, nie damy sieeee!
(Chałwa i tapir! Tapir na prezydenta! Tako rzecze Suchy Miszcz.)bez kropki 17.11.2013 13:19:12 - @Maria Wesołowska 13:46:49Instrukcja technologicznie wyśmienita.
Boczek to odpowiednik porannej modlitwy:
Kiedy ranne wstają zorze,
tylko boczek ci pomoże...jazgdyni 17.11.2013 14:40:59 - @jazgdyni 12:07:58Smażyłam kiedyś takowe coś. W tym celu trzeba przy kupnie boczku poprosić o pokrojenie go na cienkie plasterki. W domu (jak już mamy czas na smażenie boczku, dołóżmy jeszcze kilka minut) bierzemy w dwa palce szczyptę soli i każdy plasterek obsypujemy z obu stron, następnie palcami rozsmarowujemy sól na całej powierzchni plasterka. Po posoleniu wszystkich przygotowujemy patelnię. Lejemy lub kładziemy tłuszcz (osobiście stosuję mieszaninę oliwy z oliwek i smalcu z przewagą tego ostatniego, wychodzi najsmaczniejsze). Ma go być trochę więcej niż tylko tyle, żeby pokryło powierzchnię. Na ledwo roztopiony (lub w przypadku oliwy lekko podgrzany) tłuszcz kładziemy plasterki. Nie kładziemy jednego na drugim, bo się nie usmażą dokładnie. Następnie przykrywamy i szukamy odpowiednich, ulubionych przypraw. Może być pieprz, mogą także być: cząber, tymianek, majeranek, curry, gałka muszkatołowa, w przypadku braku ziół nawet gotowe przyprawy (nie polecam tych z glutaminianem), ewentualnie (jeśli ktoś lubi) papryka w proszku. Nie wszystko razem, dokonać wyboru wedle gustu, czasu, zaopatrzenia domu, etc. Posypać tym boczek. I niech się smaży, aż do osiągnięcia ulubionego przez konsumenta stopnia usmażenia. W między czasie możemy przewrócić na drugą stronę. W przypadku jajecznicy, gdy boczek jest już ok, wbijamy odpowiednią ilość jajek. Nie mieszamy bardzo dokładnie, a jedynie z wierzchu (tak, żeby się ścięły porządnie).
Ta metoda powinna się sprawdzić.
W celu osiągnięcia efektu chrupiącości boczek powinien mieć mniej tłuszczu, a więcej mięsa. Przed wszystkimi procesami posypywania i smażenia lekko go tłuczemy tłuczkiem w dzioby. Jak smażymy, to długo i w sposób następujący - najpierw na malutkiej ilości tłuszczu. Potem, jeśli będzie go za mało, można troszkę dodać. Przewracamy, żeby się nie przypaliło i możliwie mało przywarło.Maria Wesołowska 17.11.2013 15:13:47 - @jazgdyni 14:40:59Zmodyfikowałam trochę - narada z rodzina uzupełniła wiedzę.Maria Wesołowska 17.11.2013 15:14:48
- @Maria Wesołowska 15:13:47- Fuj co za obrzydlistwo! - powiedział jeden taki od Śworanu. O dziwo, co do tego stwierdzenia zgodny był jeden taki od Śwalmudu.
Patrzcie Państwo, niby wrzeszczą na siebie, a nawet broń przeciw sobie kierują, a tu taka zgoda. Św(i)at zwariował.tadman 17.11.2013 15:26:55 - @jazgdyni 18:23:13" - Ziarna, ziarna dajcie - zapiał, - sfermentowanego!"
Po czym zanurzył dziób we flaszce, co to ją dyskretnie odstawiła Woyciechowa pod stół.
Łyknąwszy - zaniemówił /zaniezapiał/, ale przemówił:
- Co za świństwo z kartofli!!!
I splunął siarczyście.
Niestety, w zameczku nie było aktualnie środków na sfermentowany jęczmień, który można było nabyć w Peweksie. Wszyscy więc liczyli na Ooo i flaszkę łyski. To znaczy liczył qrfirst, ale się przeliczył. Natomiast Woyciechowej i Józkowi z doskoku sfermentowane pyry pasowały. Bowiem był to lud prosty, nie skażony zamorską fermentacją ziarna.KOSSOBOR 17.11.2013 15:27:22 - @Ptasznik z Trotylu 20:05:17Natomiast w całkowity dysonans poznawczy wpadł Stirlitz. Przecież wiedział, że wieprzowiny mu zakon bronił, ale drugi zakon, ten z Centrali, nakazywał mu stosować sztukę mimikry w każdej sytuacji. A tu ta karkówka na grillu pachnie jak cholera, roztaczając niebiańskie wprost skojarzenia gastronomiczne, surowo zabronione w kahale. Jak w takiej sytuacji zachować pion moralno - polityczny?! Przeklęcie linii żeńskiej z mame włącznie przyszło mu bez problemu. Niestety, ze zintegrowaniem się z warstwą burżuazyjno - obszarniczą przy grolowanej karkówce było znacznie gorzej. Za to groziły prawdziwe kary doczesne. Westchnąwszy zatem na ciężki los agenta, Stirlitz zakopał się na samym dnie pojemnika na odpady mokre, by już żaden wrogi, gojski zapach go nie nęcił.KOSSOBOR 17.11.2013 15:41:00
- @jazgdyni 20:54:32"Słuchaj, a jakbyśmy jednocześnie zaczęli produkować maski przeciwwieprzowe, to moglibyśmy dodatkową kasiorkę zarobić sprzedając ajwajom.
Popularna gazeta chyba od razu kupiłaby hurtem z tysiąc."
OZu! Jesteś wielki!!!KOSSOBOR 17.11.2013 15:42:23 - @bez kropki 11:39:37- Majehanek!!! - wrzasnęła Gloria i opadła na otomę.
Po czym przez łzy dodała:
- Święga bez majehanku jest niczym cymbał brzmiący.KOSSOBOR 17.11.2013 15:46:50 - @bez kropki 13:16:48Sigmy brakuje!!! Ona zawsze potrafiła dokończyć każdy, najbardziej nawet pokręcony wers!KOSSOBOR 17.11.2013 15:50:44
- @jazgdyni 14:40:59Kiedy ranne wstają zorze,
tylko boczek ci pomoże...
I do tego
świńska jucha.
Kto nie słucha -
- niech się dmucha. Cy cóś.KOSSOBOR 17.11.2013 15:52:18 - @Maria Wesołowska 15:13:47Marysiu, biednemu Stirlitzowi pociemniało w oczach!!! Ty wiesz, dziecko, jak on tam się męczy na dnie kibla z mokrymi?!KOSSOBOR 17.11.2013 15:56:10
- @KOSSOBOR 15:46:50Majehanek powinien być uznany za ziele kultowa wraz z mahihuaną.
Świnski kult bez majehanku jest jak zapieprz o pohanku (nie mylić z durną funkcjonariuszką tefałenu)jazgdyni 17.11.2013 16:48:33 - @KOSSOBOR 15:52:18OSOBY NIESPOŻYWAJĄCE WIEPRZOWINY PROSZĘ O NIE CZYTANIE DALSZEJ CZĘŚCI!!!
Świńska jucha rozejrzała się dookoła i spatrzyła garniec gotowanej kaszy stojący na kuchni i nie zastanawiając się długo wskoczyła do niego, przy okazji porywając Woyciechowej z przyprawnika trochę soli, pieprzu i majeranku oraz ze spiżarki połeć słoniny. Woyciechowa wszedłszy do kuchni pociągnęła nosem.
- Aaaa Pani ma chcicę na swojskie jadło - pomyślała.
Przemieszała zawartość gara, odstawiła na skraj płyty i pognała do Honoratki po dwa metry jelit baranich. Na szczęście dostała resztówkę. Nasoliła je, wyszorowała, przykręciła maszynkę uzbrojoną w tutkę do stołu i napakowała jelita, uprzednio pokroiwszy słoninę na małe kosteczki.
Gloria zwabiona zapachem zajrzała do kuchni i usiadła za stołem.
Woyciechowa wyciągnęła z gara sparzone kichy, pokroiła w grube plastry i rzuciwszy na patelnię obłożyła plastrami cebuli. Całość zaczęła powoli podgrzewać na płycie zwracając uwagę aby cebula i kaszanka, tak kaszanka, dochodziły do siebie jednocześnie.
Wyłożyła plastry kaszanki na rodową miśnię, obłożyła zrumienionymi pierścionkami cebuli i podała wraz z grubymi pajdami chleba na stół.
Gloria rzuciła się na to proste jadło doznając przyjemnego dreszczyku boskiej dekadencji, miśnia i kaszanka.tadman 17.11.2013 16:49:39 - @jazgdyni 16:48:33OOoooO, majeran to jest to!
Ozu, jesteś fakticznie wielki, jako rzekła przedmówczyni!
Bez kminku i majeranku, czyli śfiętych ziół Szajka istnieć nie może. Oczywiście mile widziany jest imbir, kurkuma (gadalim kiedyś o bigosie...) oraz inne przyprawy, ale:
Tylko kminek z majerankiem
Gorsik ci usztywnią rankiem.
(Alternatywnie: ze świnią idą rankiem/tankiem / inne teksty i znaczenia wynalezione przez Szajkę.)bez kropki 17.11.2013 17:51:10 - @KOSSOBOR 15:27:22"nie skażony zamorską fermentacją ziarna" A piwo to co to jest?:) (Poza tym, że wygląda jak siuśki i capi kotem) Piwo to produkt fermentacji ziarna:). Raczej lokalny niż importowany (choć nie wyłącznie) i to nawet w dzisiejszych czasach kalających sztukę browarniczą wynalazkami wielkich koncernów.
Ale nie o tym chciałam. Dwieściepięćdziesiąty koment. Ćwiarę czyli 250 podać mi - rzekła Gryzia. Rzekła, zbladła i padła. Padnięta łypałajednym okiem czekając miłosierdzia Pańskiego. (Łypaniejednym okiem to monitoring - ochrona przed zakusami stron trzecich na śfińskie mięso Gryzeldy.)
A rektór z dziekanem, żeby tak parchów dostał, ale w trybie pilnym. Jemu maski przeciwwieprzowej NIE sprzedamy. No chyba żeby pierwej wyrównał kwotowo za riuny i zgliszcza, które uczynił ten nieróbstwem swojem. Niech se zatem dynda na ryżadnolu, Szajka go podwędzi w dymie z gryla, wędzarni ipapierosów nie koniecznie e- .bez kropki 18.11.2013 08:46:48 - @Ptasznik z Trotylu 12:23:48Suszone mięso to dobra rzecz. Choć tradycyjnie suszy się wołowinę lub baraninę a wieprzka raczej nie. Ale widać wojsko nie takie rzeczy potrafi jak okopać się w wodzie i przewrócić hełm na lewą stronę. Potrafi ususzyć wieprzowinę, za co niech im będzie chawła, tapir i na zdrowie.bez kropki 18.11.2013 08:49:00
- @jazgdyni 14:40:59Kiedy ranne wstają zorze, nie przesadźmy tylko może...bez kropki 18.11.2013 08:50:36
- @tadman 16:49:39Innym przykładem dekadencji a może tylko degrengolady czy tam dziejowych przemian i nadbudowy może być wspomnienie Gryzeldy. Będąc młodą Gryzeldą, siedząc w kuchni z łazienką (mieszkanie bez łazienki i c.o. ale za to z 1 pokojem), jadła Gryzieńka jajko na mientko. Ze stołu przykrytego papierem kuchennym (bo na obrus nie stykło). Z oficerskiego szkopskiego rozentala (zdobycz wojenna babci). Bida wszędzie, przaśno fszędzie, lecz rozental i tak bendzie, i szlus.
Teraz Gryzia duma jak tu uchować "rozentala" przed łapami komornika. Byłoby bowiem kijowo dać se domorosłym mafiozom wyrwać to, co tak skomplikowaną pamiątkę stanowi.bez kropki 18.11.2013 08:58:37 - @bez kropki 08:58:37Rozwijnij żesz temat, bo jak na razie Gryzelda tylko gryzie jajko na mientko.jazgdyni 18.11.2013 12:26:28
- @jazgdyni 12:26:28Gryzia gryzie jajko (na mientko, nie bzdyklaczy) oraz się. Cały cas walczę z pewnym problemem. Postaram się opisać. Na razie z innej beczki:
No i mosz. Po brytyjskiej pielęgniarce, jakiejś tam stewardesie, teraz pogodynka, tym razem w Norwegii. Tu: po polsku (za długie i nabełtane, podaję z kronikarskiego obowiązku):
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/swiat/680441,zagrozenie-ze-strony-islamu-a-dezinformacja---sprawa-siv-kristin-s%C3%A6llmann.html
a tu źródłowo po norwesku (okropnie trudno się przebić przez norski tekst, ale z obowiązku podaję źródło):
http://www.dagbladet.no/tag/siv_kristin_s%C3%A6llmann
Mnie osobiście nie obchodzi, czy p. Krystynę zwolniła z pracy politpoprawność szefów telewizji, czy protesty muzułmanów. Mnie boli to, że chrześcijanka w pracy nie może się przyznać, że jest chrześcijanką. A równocześnie innym wolno to robić, tzn. w pracy świadczyć, że prywatnie są tymi „innymi”! (Wyobrażacie sobie zwolnienie pogodynki-muzułmanki, z powodu, że nosi chustę?!)
Dlatego dopisujemy kolejny postulat: Szjakowicz ma religijny obowiązek (nie, że musi, ale wolno mu i wtedy to jest nakaz jego Szajkowej religii) noszenia emblematów. Oraz amuletów (sucha krakowska, galanteria z wieprzowej skóry!!!) Jakieś lepsze pomysły?bez kropki 18.11.2013 12:35:14 - @bez kropki 12:35:14Proponuję robić amulety i wisiorki do kluczy z tych fikuśnych, zakręconych ogonów. Pełna utylizacja, pamiętajmy.jazgdyni 18.11.2013 14:54:10
- @tadman 16:49:39Miśnia, kaszanka i musztarda sarepska! Ona przecie najlepszą musztardą jest na świecie.KOSSOBOR 18.11.2013 16:25:43
- @bez kropki 08:46:48Prosty lud na zameczku jeno siwuchę pobierał. Oczywiście nielegalnie. To znaczy - tak się ludowi zdawało. A Hrabina na to przymykała zasadniczo oko.KOSSOBOR 18.11.2013 16:27:47
- @bez kropki 08:50:36Ale to Ozu się zaczął... ;)KOSSOBOR 18.11.2013 16:28:09
- @KOSSOBOR 15:56:10Jestem okrutna, więc się domyślam. Niech się przyzwyczaja.Maria Wesołowska 18.11.2013 17:47:38
- Sztirlic w krzakachSztirlic spał w krzakach leszczyny, kiedy obudził go dotkliwy chłód i przepełniony pęcherz. Ulżył sobie, ale nadal było mu zimno. Nie wiedział czy może skorzystać z żelaznego zapasu w postaci maniorki spirta, czy może bez wspomagania dotrzyma do rana.
Szybko do podręcznego kalkulatora (счеты) wprowadził dane związane z temperaturą, ciepłem właściwym, współczynnikami stosownymi, a ciało przyrównał, tfu, do walca i wyszło mu, że wytrzyma jeszcze jakieś 5 godzin. No tak, ale która jest godzina. zakasał oba rękawy i w świetle padającym z ulicznych lamp zobaczył, ze jego czasy wskazywały różne godziny, a niektóre nie chodziły. Tu zaklął szpetnie po rusku i postanowił zasięgnąć języka. Niestety nikogo nie było w pobliżu. zaczął nasłuchiwać. po pewnej chwili usłyszał jakieś bełkotliwe śpiewanie, chyba od strony Sopotu. Zaczaił się w wyciętych krzakach leszczyny trzymając w pogotowiu jutowy worek do zarzucenia językowi na łeb i jedną z onuc przydatną do kneblowania. Pogładził kolbę nagana, który to mógł przydać się do uciszania, niekoniecznie ostatecznego.
Napatoczył się w końcu facet, któremu zręcznymi ruchami Sztirlic wepchnął w otwór gębowy onucę, na głowę nadział wspomniany worek, a kolbą okiełznał szamotanie nieznajomego, który zmiększy w kolanach pokotem zaległ na ziemi.
Sztirlic zakasał mu rękawy i zdumiał się, bo rzeczony miał tylko jeden zegarek na przegubie. Na szczęście zegarek był na chodzie, ale był jakiś trefny, bo mimo iż nosił go facet to był wysadzany brylantami.
- Job twoju mat' - wycedził przez zęby Sztirlic i powiedział do siebie, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.
Było prawie wpół do trzeciej. Zręcznym i ruchami obrał gościa z zegarka i wepchnął mu w kieszenie 7 swoich.
- Nu, ty będziesz miał po jednym na każdy dzień tygodnia.
Sztirlic postanowił szybko się oddalić, bo gość odzyskał władzę w członkach. Zerwał ze łba worek, wypluł onucę i zaczął jodłować.
- Dziwne - pomyślał Sztirlic - takie śpiewy to tylko w Austrii albo Szwajcarii odchodzą.
Gość stanął na nogi i zaczął szukać w kieszeniach zapewne papierosów i wyciągnął aż 7 zegarków.
- Jasny gwint, przecież od wczoraj miałem tylko jeden i to podróbkę, a teraz 7. Jak ja wytłumaczę się w US.tadman 18.11.2013 18:45:53 - @tadman 18:45:53Ha, ha....
Ten facet to był słynny amant Pendolino.jazgdyni 18.11.2013 21:59:53 - @jazgdyni 21:59:53SZAJKA ŚWINIOŻERCÓW
Przepis na dorsza snorweska
Bierzemy sobie dorsza i gotujemy go ładnie w warzywach. Ostrożnie, żeby się nie rozleciał.
Osobno ćwierć kilo wędzonego boczku siekamy na drobną kostkę i na patelni powolutku robimy sobie skwarki.
Gdy dorsz już dojdzie, wyciągamy go za ogon i obieramy ze skóry i ości.
Kawałki białej dorszyny układamy na talerzu, najlepiej z ziemniaczkami z wody. Całość obficie polewamy smalczykiem i posypujemy szczodrze skwareczkami.
Zanim chwycimy za nóż i widelec nie zapomnijmy wychylić kieliszka aquavitu.
Tak oto morze i ląd spotykają się w niebiańskim smaku ku chwale Szajki Świniożerców.jazgdyni 18.11.2013 22:07:43 - @jazgdyni 22:07:43Ozu! Nie "świnożerców", tylko właśnie wielbicieli. Bo np. w piątek mięska Ci u nas niet. Albo ktoś z zasady śwniożerny będzie na diecie.
No, chyba, że "świno-żerców" (ale na to obrazą się "słowianie"), w sensie, że żerców odprawiających gusła z wpieprzowiną (oczywyzda w celu "zaświnienia" priwislańskiego kraju, coby wraże hordy nie wtykały tu mordy).
O, a propos szajki: Grzyleda zdjęła z łebka kominiarkę (nie maskowanie, tylko neuralgia), odstawiła do kąta nordic-kije (aleszaleszalesz, skąd i jaka broń panie waaadzo?!) i rzekła, iż:
- kominiarki nosić można, czy to służbowo, czy prywatnie,
- nie uchodzi natomiast Szajkowiczowi pod groźbą kar (jakich??) noszenie śmiertelnego worka skazańców (baby) i ręcznika na głowie (chłopy) albo łącznych kombinacji tychże (wszelkie pozostałe konfiguracje płci).
A przepis na dorsza snorweska - przyjmuje się do skarbnicy Świnioksięgi, wraz z amuletem z ogonka:).
Rada dla zalatanych: boczku nie kroimy, tylko kupując w sklepie boczur bez kości, życzymy sobie, by nam go zmielono. Wielm, że konsystencja nie ta, ale mówię, że to dla zalatanych nie mających czasu na krojenie i międolenie się z surowcami przeznaczonymi wszak do zeżarcia (obrzędowego!).
Inna obrzędowa potrawa to kapucha bez bulu brzucha (nie poprawiać!). Czyli świeża kapusta pocięta jakkolwiek, gotowana długo, odkryta z masą przypraw przeróżnych (Maria W. mi coś tam poradziła, ale to jej się pytajcie, bo tyle tego było, że ja juz zapomniałam, w każdym razie brzuch wtedy nie boli), do tego makaron typu grube wstązki (mogą być kupne) i mielony boczur usmażony na oliwie + cebulka. W/w składniki mieszamy w garze albo na talerzach, jak komu pasuje, posypujemy mielonym kminkiem albo majerankiem, jak kto woli.
Szybkie toto (kapsuta wprawdzie gotuje się długo ale sama, tj. nie wymaga przy tym nazdoru), tanie a do tego zdrowe obrzędowe;).bez kropki 19.11.2013 09:39:52 - @bez kropki 09:39:52W ilościach w zasadzie dowolnych i na oko, ale z umiarem: rozmaryn, kminek/majeranek, pieprz zwykły, kolendra, cząber, lubczyk, ziele angielskie, liść bobkowy mile widziany, gałka muszkatołowa. Ewentualnie odrobina bazylii. Dajemy kminek LUB majeranek, bo ich jest najwięcej i one tworzą smak. Można temu dowalić smażydło w postaci cebulki usmażonej z boczkiem. W zasadzie to tyle.Maria Wesołowska 19.11.2013 17:46:07
- @Maria Wesołowska 17:46:07PS. Zamiast rozmarynu i bazylii można dać zioła prowansalskie. Pieprzu można oprócz mielonego dać też ziarnisty.Maria Wesołowska 19.11.2013 17:47:43
- @bez kropki 09:39:52Słuchaj no Kropeczko, cóż takiego negatywnego zauważyłaś w pięknej i krótkiej nazwie ŚWINIOŻERCY ? Cały dział fauny to roślinożercy. Są jeszcze wszystkożercy i niejadki.
To dumna i wzniosła nazwa w sam raz dla ważnego stowarzyszenia religijnego - katolicy świniożercy.
.........
Dziękuję za kapustkę i za radę z mieleniem boczku u rzeźnika. Kapucha jest na szczycie najbardziej przyjaznych nam warzyw, a na dodatek żyjemy w kraju kapuchy i jest ona naprawdę tania. Jest antybakteryjna i przeciw rakowa. Trzy razy w tygodniu i przestań się martwić rakiem jelita grubego.
A już połączona z cebulką, to doprawdy apteka. No i jeszcze zioła...jazgdyni 20.11.2013 07:52:48 - @jazgdyni 07:52:48Przed chwilą własnie wymyśliłem kadzidełka o zapachu bekonu!
Jak wiecie, każde podniosłe spotkanie musi mieć należytą oprawę. Dużą rolę odgrywają tutaj wrażenia zmysłowe. A najsilniejszym, jak wiadomo jest zapach. Moglibyśmy nieco, letko zmodyfikować kadzidło kościelne i do bursztynu dodać aromat bekonu. Byłby to nasz znak rozpoznawczy.
Oczywiście również świece można by wytwarzać ze smalczyku, tu i ówdzie poprzetykanym skwareczką, która wesoło, od czasu do czasu by skwierczała.
Ot skwiercząca skwareczka i i bekonowe kadzidełka.jazgdyni 20.11.2013 09:30:08 - @jazgdyni 07:52:48A coś tam mam przeciw nazwie świniożercy. Nie chodzi albowiem o sybarytyzm:) i celebrowanie niedzielnego obiadu z rodziną:). Chodzi o parę dodatkowych rodajów aktywności Szajkowicza: galanteria i odzież ze swińskiej skóry (i jeszcze powinno być na tym po arabsku napisane "świńska skóra", może Jeznach nam to robaczkami napisze), ofiary zakładzinowe WSZĘZDZIE, obrzędowe kropienie krwią świńską WSZĘDZIE. Do tego działalność informacyjna (żeby niepiśmienni przybysze z takiej np. słonecznej Somalii wiedzieli z góry i od razu, że PL jako miejse azylu jest niehalal w całości), edukacyjna i/lub prozdrowotna(do takiej zaliczam Twój passus o kapuście i ziołach). Wszystko to (oraz inne, które podpowie samo życie) ma służyć jako środki zapobiegawcze przeciwko problemowi, jaki ma teraz Zachód z nieintegrującymi się muzułmanami. Najważniejszą sprawą jest zaś dla mnie uchronienie Polski przed ponoć planowanym przez UE "kwotowym" przydzielaniem uchodźców - upychaniem ich przemocą (wbrew woli uchodźców i naszej) po państwach członkowskich. Bo widzisz, jak ten biedny Somalijczyk będzie wiedział, że PL jest fujfujfuj i nie halal, to wtedy wciśnięcie go do tejże PL będzie stanowić naruszenie JEGO praw (w tym religijnych), czyli problem nadal pozostanie po stronie UE a nie naszej;) i O TO WŁAŚNIE CHODZI w całej tej szopce.
Poza tym nie tylko katolicy zgłaszają akces:). Znam jednego protestanta, który zachwycił się pomysłem. Spodobał mu się religijno-niereligijny chrakter Szajki (tj. że nie jest wymagana konwersja, że nie stulamy głupot o tetanach, czy jakichś innych dziwnych sprawach z zakresu okołoeschatologicznego, że w ogóle nie zabieramy głosu w tej sprawie, że tylko prawo I OBOWIĄZEK bycia konsumentem wyrobów ze świni jest obowiązkiem i to religijnym - hihi).bez kropki 20.11.2013 09:47:10 - @jazgdyni 09:30:08Yes, yes, yes!! jak mawiał Kaziu Kochliwy. Osobiście pamiętam doneisienia prasowe o sprawie, w której muzułmanin mieszkający w GB wniósł do sądu o ukaranie sąsiada niemuzułmanina za to, że... on (muzułmanin) czuje zapach i dym wędoznego boczku od tamtego! Przypominam, że nie chodziło o np. Arabię Saudyjską tylko Wielką Brytanię. (Jak jedziemy w gości dostosowujemy się do gospodarza, ale na litośc, Anglik był w Anglii U SIEBIE).
Tak więc nasze gryle i kadzidełka to obowiązkowa część/rodzaj obrzędów. Religijnych i fertyk, i szlus!bez kropki 20.11.2013 09:51:15 - @bez kropki 09:47:10Noooodoooobra....
Nie obstaję i nie upieram się. Twoje argumenty mnie przekonały. Dodałbym jeszcze obowiązkowe buty na słoninie do tej galanterii skórzannej.
I oczywiście masz rację - katolicyzm nie jest obowiązkowy, pomieścimy braci protestantów i całe prawosławie, które ma przecież ogromne zasługi szajkowskie, jako, że podstawą wyżywienia jest przecież sało, czyli posolona słonina.
A w Hiszpanii natrafiłem na małe kawałeczki marynowanej skórki świńskiej, z (Uwaga, uwaga!!!) nieogoloną szczeciną. To podobno fantastycznie przeczyszcza przewód pokarmowy. Taka szczoteczka dla brzucha.jazgdyni 20.11.2013 10:46:54 - @jazgdyni 10:46:54Celebrowanie obiadu z rodziną są OK:). W Szajce może istnieć koło świnożerców - nie ma przeszkód;). Bp np. Szajkowicz na diecie będzie miał tylko torebkę ze świńskiej skóry a świnożercą de facto nie będzie (dieta - echhhh!) :(
A sałem to się też smaruje różne mechanizmy. Jako smar to jest do d*, ale z braku laku lepsze to niż nic. No i właśnie takie sprawki mamy obowiązek rozgłaszać po świecie w celach wiadomych:). Tj. oczywiście w celu tylko i wyłącznie zachwalania i opiewania świni i świniny i szlus!
No, chiba żeby chodziło o dochód, to wtedy na tapetę wchodzi maska przeciwwieprzowa;) albo rozpylacz na juchę (możliwa wersja dwufunkcyjna: jucha i woda święcona) - jako Szajka możemy prowadzić działalność gospodarczą i jak jest z VATem na dewocjonalia??;)bez kropki 20.11.2013 11:07:36 - @bez kropki 09:51:15Przed każdym domem, u wlotu każdej ulicy, na każdym placu, na wjazdach do miast i wsi - rytualne trójnogi z tymi świecami ze skwarkami i zapachami. Sejm też obstawim i wiele innych instytucji.
Żem wczoraj posłuchała jakiejś gadaniny w osławionym Centrum Sztuki Współczesnej - luuuudzieeee, co za bełkoty!!! To nie mieści się w pale. A wszystko za nasze pieniądze. Świńską juchą ich!!!KOSSOBOR 20.11.2013 11:18:10 - @bez kropki 11:07:36Dodam jeszcze nieskromnie, że krewny naszej M'dame, gospodar Drakula używał sała w dużych ilościach do smarowania tępo zaostrzonych pali, przed nadzianiem delikwenta.
Tą sztukę (tj. nabijanie na pal) powinniśmy sobie przypomnieć i przybliżyć.
Nie wiem czy wiecie, że pal musiał być zaostrzony tępo, żeby tak zwany nadziany zbyt szybko się po nim nie obniżał.
Nadziewało się pal w pozycji leżącej, a potem z nadzianym podnosiło się do pionu, wstawiając drugi koniec do estetycznie wykopanego dołka.
Świadkowie twierdzą, że nadziany sprawiał, jak to określają, pocieszne wrażenie.
Jestem sobie w stanie wyobrazić paru nadzianych.jazgdyni 20.11.2013 13:05:19 - @jazgdyni 13:05:19jazgdyni 20.11.2013 14:31:31
- polecamPtasznik z Trotylu 20.11.2013 18:14:40
- @Januszek, ten idiota, wybrał się na poszukiwanie przygód. Coś go nieodparcie gnało, gryzło w pupę, tak, że nie mógł usiedzieć na miejscu.
Zmęczyła go neonowa oprawa i postanowił zachowywać się niepoprawnie.
No i spotkała go zasłużona kara. Czuł się tak jakby spadł z deszczu pod rynnę. Dostał w ucho, kazano mu się rozbierać, a nad wszystkim wisiał zapach Styrlitza.
Chyba będzie uciekał...
Rany... czy już tylko normalnie jest na jajach.be?
Ps. Choć już nikt nie ma czasu tu pisać.jazgdyni 23.11.2013 08:38:34 - @jazgdyni 08:38:34Albo sił...Maria Wesołowska 23.11.2013 14:00:01
- @Maria Wesołowska 14:00:01Ufff......... odetchnął Januszek i rozdygotanymi palcami zapalił mentolowego.
Ludzie żyją i istnieją! Miał taki straszny sen, że wszyscy zniknęli.
Po prostu, wzięli się obrazili i zniknęli. Tylko ślady po nich pozostały.
Ale już M'dame odbyła podróż karocą na Wybrzeże i zaraz weźmie sprawy w swoje ręce.jazgdyni 23.11.2013 14:07:27 - @jazgdyni 14:07:27Mme wysiadła z karety nieukontentowana, gdyż z powodu nadmiaru obowiązków nie zdołała nadziać na pal tego popieprzonego makaroniarza - dyrektora Zamku Ujazdowskiego, ani wziąć udziału w udatnym happeningu, gdzie Professore grał jedne z kilku pierwszych skrzypiec a to modląc się na różańcu, a to mdlejąc, a to konferując z lekarzem karetki lub ochroną CSW.
Tyle okazji straciła! Mogła - dajmy na to - zemdleć. Mogła w dodatku zemdleć udatnie lądując na dziele sztuki pt. kartonik z kupą artysty w środku, choć byłoby to wysoce nieestetyczne i wymagałoby sporego samozaparcia.
Mogła zalac się łzami, a nawet dostać rozstroju nerwowego i żołądkowego jednocześnie.
Mogła wydawać nieprawomyślne okrzyki, a nawet agresywnie pomilczeć.
Mogła epatować symbolami religijnymi obrażając uczucia obecnych śród kadr muzeum zboczeńców.
Ech! Po prostu łza się w oku kręci, bo to się już ne wrati;(sigma 23.11.2013 17:32:07 - @sigma 17:32:07O! Obrzyganie tego "czegoś" to by było to! Dla dobra sprawy trzeba wytypować ochotnika, sprawić mu pióro z flaminga (bycie Dyletantem zobowiązuje, żadne tam dwa paluszki) i niech onże ochotnik ubarwi swem życiem wewnęcznem jaki pszepiekny eksponat!bez kropki 23.11.2013 20:14:08
- @jazgdyni 08:38:34Sił, Ozu, Sił. Marysia dobrze gada. (Polać jej. Soczku albo co.)bez kropki 23.11.2013 20:14:41
- @bez kropki 20:14:41Dobra sił, sił, sił.
Paniał...jazgdyni 23.11.2013 20:34:19 - @jazgdyni 20:34:19Januszek siedział na brzegu piaskowniczki. Drobne ułomki zimnej fuzji drżały z zimna, być może na widok odpadów mokrych, czyli Sztyrlica pozbawionego 7 zegarków.
Gryzelda z pustym wzrokiem konstatowała pustość (nie mylić z pustotą!) piaskowniczki (Januszek zwisał po zewnętrznej, wewnątrz nie było więc nikogo). Gryzeldę gryzł niezmiernie ten Stan rzeczy. A nawet Racja tego Stanu. Stan miał bowiem Rację. Ale do Szajki nikt nie chciał przystąpić. Powszechny deficyt ludzi myślących a przy tym odważnych został zatem poświadczony doświadczalnie, doświadczony i zaświadczony.
W takim Stanie i jego Racji Gryzia zaczęła gryzmolić. Siwi. Biogram, biographie znaczy sie.
Gryzelda von Rotszyld 1mo voto Offenbach (wesoło ma być, a co?!), żonata (no, bo jest żoną, no nie?). Wykształcenie? Wykształcone mam zęby i pazury. Trzy fakultety przerobiła na kotlety. Żyje ze środków własnych a nawet z zewnętrzy (czyt. "nie tylko ze środków) własnych. Wydała na ten świat przychówek, wydać ma zamiar książkę, ale nie przyjaciół. No, chyba żeby dla dobra sprawy, jakiegoś potrójnego agenta (bo podwójni są passe). MA ZEGAREK! (Gryzelda, znaczy się ma zegarek). 60cio letni. Wintydż. (Kudy tam Sławku Nowaku do Gryzi! Assso?!). I przeważnie ma Rację. W każdym Stanie.
Zakleiła kopertkę, dygnęła, rozkleiła kopertkę, wsadziła do niej PIN, NIP, kit i RIP. Zakleiła ponownie. Po czym zaczęła się zastanawiać, ale nie nad tym, czy ją przyjmą do PS, PMS, tego! No! O! PRS!! NO więc nie dumała nad tym, czy jej siwi jest akceptable na PRS, tylko nad tym, czy wypada się pierwszej przedstawiać facetowi. Bo dotychczas było tak, że to pan się przedstawiał pani. A wogle, to można się było nie przejmować brakiem wiedzy o osobach, których nam nie przedstawiono. Ale Gryzia jest chyba zdecydowanie pase.
Szajka jednak nadal tkwiła i kwitła w Gryziowym umyśle...bez kropki 23.11.2013 21:25:27 - @jazgdyni 08:38:34"Januszek, ten idiota" jak zwykle nie posłuchał się swoich najlepszych koleżanek, Ewci i Hańci, a co gorsza, nawet już się ich nie zapytał o co tam kaman. A gdyby się zapytał, to za paczkę orężady w proszku by mu powiedziały o co tam i gdzie indziej kaman. To niech teraz rozciera sempiternę. Trudno.KOSSOBOR 23.11.2013 23:58:12
- @sigma 17:32:07Hrabina zarządziła iluminację zameczku, zimne ognie, gorące ognie i fontannę z szampana. A wszystko to na cześc Mme.
Do fontanny Woyciechowa podeszła sceptycznie. Podejście sceptyczne polegało na tym, że szampana Woyciechowa odstawiła na zaś, czyli pod kuchenny stół, natomiast czujnie poradziła się małego blondaska z przyszłością TeddyBombera co do erzatzu napoju wybuchowego. Tadzinek zatarł radośnie małe, wredne łapięta i kurcgalopem udał się do piwnicy dziadków. Nareszcie miał wyzwanie na miarę swoich możliwości i swojej - wiadomej - pasji.KOSSOBOR 24.11.2013 00:06:19 - @bez kropki 21:25:27Zajebiste sivi!!!KOSSOBOR 24.11.2013 00:08:14
- @KOSSOBOR 23:58:12Nic dodać, nic ująć! Rozdyźdali Januszka na perłowo ze szlaczkiem na tych niepopkach;) I po co mu to było?sigma 24.11.2013 12:04:33
- @KOSSOBOR 00:06:19Mme jednak nie zamierzała tak całkiem zaniechać udziału w happeningach na zaś. W końcu kiedyś dostanie wreszcie to wychodne i wtedy pokaże, na co ją stać! Toteż badania Tadzinka w piwniczce dziadków traktowała ze śmiertelną powagą, a uzyskane wyniki przymierzała do swych zamierzeń. Bo jak mówi poeta: mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił!
Już nie mówiąc o wielkiej wadze badań jw. w jw piwniczce dla przyszłej działalności naszej Szajki!sigma 24.11.2013 12:08:03 - @bez kropki 20:14:08Metody au naturel są z pewnością najprostsze i najskuteczniejsze - co do tego nie ma wątpliwości. Bo - dajmy na to - jeżeli Mme ciśnie do owego kartoniku w Zamku Ujazdowskim bombę atomową - z całą pewnościa podpadnie to pod działalność wywrotową, a i moralnie będzie ciut ambiwalentne. Natomiast jeśli tam narzyga - no coż, każdy ma prawo do wrażeń, jakie wywarło na nim dzieło artysty.sigma 24.11.2013 12:12:03
- @sigma 12:04:33Januszek, ten idiota polazł tam i ma z tego kupę radochy.
A z drugiej strony czytelność tam od razu wzrosła o 23,7%!!!
To są tak zwane kuracje. Jak pójście do sauny albo na masaż tajski.
Muszę zbierać materiały, żebyśmy błędów nie popełnili w naszym przyszłym gospodarstwie i nowym miejscu pracy.
Ps. Styrlitz by chyba tam popełnił hara-kiri.jazgdyni 24.11.2013 14:46:11 - Tadzinek też zapodawał,..jakie niebezpieczeństwa czyhają na NP, ale okazało się, że sfrustrowanego doktora ze Szwecji to nie znał, bo z nim jakoś nie wszedł w bliższe zależności. Myszowaty zgłosił się nawet nie pytany i rozprowadzał, i rozprowadzał, a ów tajemniczy doktor ustawił się z boczku i czekał z mizerykordią na coup de grace.
Hrabina usłyszała o tym od dobrze zorientowanej Woyciechowej i skwitowała:
- Ah, gdybyż na żuhfix przyszedł ktoś nowy i zajmowałby hozmową zbyt wiele czasu to bym kazała Woyciechowej dosypać do jego pohzcyji szparagów pod beszamelem piephzu Cayenne.
- Ależ Glorio!? - zdumiała się Mme, która dopiero co wróciła z Paradyża, a może Paryża.
- Ależ tak, moja dhoga. Ale najpiehw kazałabym Woyciechowej by usunęła wszystkie napoje ze stołu i zakhęciła zawóh wody w piwnicy i ophóżniła spłuczki w WC.
- Niehozumiem, przepraszam, ale nie rozumiem - rzekła zdumiona Mme.
- To takie phoste. Trzeba pamiętać, że najbliższe źhódło wody to ta zahośnięta hzęsą sadzawka w oghodzie - powiedziała Gloria uśmiechając się złośliwie. To takie 2 w 1, delikwent przestaje mówić, a bez wypychania za dhzwi sam opuszcza żuhfix.
Mme, zwolenniczka akcji bezpośredniej, spojrzała na hrabinę z nieukrywanym podziwem.tadman 24.11.2013 14:48:52 - @tadman 14:48:52Sadyzm i knuizm Tadzinka rozwijał się fantastycznie. W lot łapał najdelikatniejsze subtelności dotyczące ewentualnego podłożenia komuś bomby, trucizny, lub w najgorszym wypadku, świni.
Januszka, tego idiotę, wpuścił podstępnie w niepoprawne maliny i teraz zataczał się ze śmiechu i ogólnej radochy, jak różne myszy i smoki po głowie skakały Januszkowi.
Ha, ha, żart stulecia - nadąsał się Januszek i sięgnął po kolejnego mentola.jazgdyni 24.11.2013 15:53:43 - @jazgdyni 15:53:43- Z malin już dawno opadły liście i te maliny są nawet przycięte i przecięte na wiosnę. Więc wszystko doskonale widac. Musi ślepy ten Januszek, cy cóś? - zastanawiały się Ewcia z Hańcią pod listopadowym, pochmurnym i szarym niebem. Mżyło bez przerwy. Stirlitz nareszcie docenił kibel z odpadami mokrymi, starannie zamykany przez Woyciechową, by dojmujący smród nie docierał do zameczku: owszem, śmierdziało, ale było ciepło i nic mu na głowę nie kapało. No, z wyjątkiem soku z gnijącej cebuli.KOSSOBOR 24.11.2013 16:31:05
- @jazgdyni 15:53:43Jakem w tamecznych stronach bawił, to Smokowaty był szeregowym i był OK, a teraz go na oborowego mianowali, co by trzódki doglądał. Zmienił on ci punkt siedzenia to i w smokowatym łbie mu się przewróciło. Dlatego Tadzinek zawsze zapierał się nogami i czepiał się czego popadnie byleby go nawet nie wybrali do trójki klasowej. Mimo tego, takie postępowanie nie uchroniło go od darmowego sadyzmu i takiejż knujności, którą szczodro rozdzielał wśród bliźnich. Jego knujność była natury podwójnej, bo nie dość, że wymierzona była bezpośrednio w Januszka to jeszcze wpędzała go w nałóg nikotyzowania się w chwilach stresu.tadman 24.11.2013 17:43:28
- @tadman 17:43:28Smok się został oborowym i ożłopal wody sodowej do wypęku?!
Ale heca!
Na tę wiadomość Ewcia przez chwilę nie wierzyła własnym oczom, uszom i reszcie zmysłów, a kiedy wreszcie uwierzyła - padła jako ta ścięta lelija i straciła resztę złudzeń w temacie "godni szacunku blogerzy".sigma 24.11.2013 17:57:39 - @sigma 17:57:39Smok w końcu ostatecznie się skompromitował, jako Smok Łgarz Muenchhausen.
Wymyślił sobie bowiem i zarzucił z wysokości swojego urzędowego stanowiska AUTOPLAGIAT !!! Wyobrażacie sobie auto - plagiat. Gdzie plagiat (od plagium - kradzież) to ex def. skopiowanie cudzej pracy/pomysłu (lub jej części) i przedstawienie pod własnym nazwiskiem.
Teraz patrzcie - cudzej, ale mojej, okradanie samego siebie, rany... jakiemu schorzeniu trzeba podlegać, by tego dokonać. Rozdwojenie jaźni? Mnoga osobowość? No, wymyślcie coś, bo ja wymiękam.
Jako dowód podał nasz filut taki oto Kodeks Dobrych Praktyk polskich uczelni wyższych:
http://www.us.edu.pl/files/wiadomosci/pliki/kode...
Wytężając wzrok przeczytałem całe 16 stron kodeksu i nie znalazłem ani jednego, marnego słowa o czymś takim jak autoplagiat.
Powiedzcie, co ja z tym Smokiem (pełnym władzy srogiej) mam zrobić?jazgdyni 24.11.2013 18:20:15 - @jazgdyni 18:20:15Przeca już żesmy mówiłyśmy - nie łazić tam, gdzie grasuje Pixi i Dixi.
Co taka mysz może mieć we łbie, żeby jako motto każdej jadowitej głupoty, jaką wybełkocze, dać parafrazę z Wulgaty :"Rzekłem i (tym samym) zbawiłem swoją duszę."
W najlepszym przypadku jest to ciężki przypadek megalomanii.
I to przy zastosowaniu dobrodziejstwa wątpliwości.sigma 24.11.2013 18:36:41 - @sigma 18:36:41A propos, wszystkie nasze damy i nie tylko, mają serdeczne pozdrowienia od Marusia.jazgdyni 24.11.2013 18:52:24
- @jazgdyni 18:20:15Zautoplagiatuję się i powiem: A nie mówiłam? ;)))sigma 24.11.2013 18:55:07
- @jazgdyni 18:20:15Są smoki jedno, dwu i wielogłowe, jedno, dwu i wielojajowe i ten smok jest chyba wielogłowy i wielojajowy, i jak to sie ładnie w nowomowie mówi - na chwile obecną - każde jaje i każda głowa działa, że tak powiem na własną smoczą łapę.
Musisz sobie nasz Januszku-Jerzy wyliczyć ile to daje możliwych stanów. Proponuję albo unikać takowego, przeczekać kiedy nie będzie go na służbie lub rozwiązać sprawę przez znalezienie tego jednego właściwego wszystkim smokom miejsca, zwanego w gwarze słabizną. Jak znajdziesz tę słabiznę i z nia sie rozprawisz to Mme z omdlenia, jako ta lelija wstanie i pion wykreśli, i przywrócisz jej wiarę w "godnych szacunku blogerów".tadman 24.11.2013 20:04:10 - @tadman 20:04:10Niczego tak Hrabina nie nienawidziła, jak straty czasu. Przeto chcąc skierowac uwagę dziatek w inną stronę, przysiadła na bzysku piaskownicy i rzekła:
- Dhogie dzieci, dawno, dawno temu pewien hycerz zapytał o dhogę przechodzącego właśnie kmiecia: któhędy do Szklanej Góhy, dobhy człowieku? A, to blisko - odpowiedział dobhy człowiek - ale tędy nie jedź, chociaż jest bliży, ale tu ghasuje sthaszny smok. Jedź tamtędy, chociaż jest dali. I sobie poszedł. Nasz hycerz nie namyślał się długo, bowiem był hycerzem i smoki mu nie hobiły, natuhalnie. Więc pojechał tędy. A tu z krzaków wyskakuje smok trzygłowy! Nasz hycerz nie namyślał się długo: ciach, ciach i ściął dwie głowy. A ta trzecia zhobiła wielkie oczy: popiehdoliło cię? Chciałem się tylko wody napic!
Tadzinek natychmiast poleciał do babci i dziadka, by opowiedziec im o rycerzu i smoku. Doprawdy nie wiedział dlaczego dostał od babci ścierką w ucho...KOSSOBOR 24.11.2013 20:35:15 - @tadman 20:04:10A nie wiesz tego, kochany Tadzinku, gdzie te smoki mają zazwyczaj słabiznę?
Albowiem czuje, ze tylko jeden cios będzie mi dany i jak nie trafię, to biada mi, oj biada!
Ps. Żeby chociaż miał łaskotki lub lubił mentolowe....jazgdyni 24.11.2013 21:17:27 - @jazgdyni 21:17:27Tuman podpełzał zdradliwie pod brzegi. Hańcia zaciągnęła się mentolowym i zakaszlała. Przyzwyczajona była do Extra Mocnych. Ewcia bawiła się paluszkami w ene-due-rabe.
A tuman pełznł.
Styrlitz starał się przeczyścić szmatką soczewki swoich oczu, jak mgła zaczęła mącić mu krajobraz.
Tapir westchnął...
- Durnie, durnie, durnie! - zachłysnął się Januszek.
- Taaa - westchnął Tadzinekjazgdyni 26.11.2013 19:42:39 - Tadzinek, bawił się w małego eskimożercęi śledził ich ślady tu i tam. Była noc, było oczywiście ciemno. Nasz Tadzinek był bardzo wyposzczony, bo od dość dawna nie udało mu się cegoś skonsumować. Dupa przysychała mu do krzyża, gdy... usłyszał dobiegające od wieży w starej dzielnicy miasta jakieś dziwne dźwięki. Takich dotąd nie słyszal, więc podążył w tamtą stronę. Odbywał się tam jakiś event, bo były światła, scena, jacyś muzycy i sporo potencjalnego jadła, Żołądek już zaczął trawić swe ściany gdy... zagrała muzyka.
Tadzinek przystanął. Na scenę weszła ona i zaczęło się. Otworzył biedak japę, ale zupełnie zapomniał o jedzeniu, bo przecież muzyka łagodzi obyczaje.
tadman 26.11.2013 23:49:06 - @tadman 23:49:06KOSSOBOR 27.11.2013 16:36:42
- @KOSSOBOR 16:36:42WIDZEW ŻYDZI
CAŁA POLSKA SIĘ WAS WSTYDZI !!!!Ptasznik z Trotylu 27.11.2013 19:06:17 - @KOSSOBOR 16:36:42Spuścił nos na kwintę. Kwinta lekko się zachwiała, ale szybko wróciła do równowagi, która oczywiście też się wychyliła, ale już po chwili doszła do siebie.
- Jesteśmy otoczeni przez agentów!
Stirlitz niespokojnie poruszył się w kuble na odpady mokre i poprawił aparat nasłuchowy w kształcie zwiędłego kalafiora.
Pijany jak bela dzik, co do którego do tej pory nie było żadnych wątpliwości, niespokojnie zastrzygł uszami i objął wzrokiem 360 stopni dookoła.
W manierce Stirlitza niespokojnie zabulgotał spirytus.
- O kogo tu chodzi? - rozmyślała cała trójka.jazgdyni 28.11.2013 14:26:48 - @jazgdyni 14:26:48Pragnę zauważyć, że w nomenklaturze OW manierka nosi nazwę maniorki, chyba tytułem zmylenia przeciwnika. To samo z płynem alkalicznym do czyszczenia broni z prochu, który nosi nazwę OW płynu alkaicznego.tadman 29.11.2013 13:42:19
- @tadman 13:42:19- Nędza! - oświadczył zdegustowany Januszek.
- Nędza! - potwierdziła Hańcia.
- Bo po co chodzisz do piaskownicy na to dziwne osiedle? - wkurzył się Tadzinek.
- Co się czepiasz?! Piasek taki sam? Taki sam. Dzieciaki takie same? Takie same. To co? - Januszek filozował.
- To ja ci powiem - zagaiła Hańcia - będziesz tam chodził to rogi ci urosną. Albo ogon. Albo ogon i rogi. Zobaczysz...
Zapadła cisza... Tylko fuzja w kącie cicho posapywała złowrogo i niepoprawnie.jazgdyni 03.12.2013 16:58:11 - @jazgdyni 16:58:11Eee tam - powiedziała Woyciechowa. Jak se obstalujesz jeszcze dwie głowy to będziesz tam swój. Podniosła ciężkie toboły i poszła na zamek.
Januszkowi wydłużyła się mina, bo nie wiedział w jakim punkcie usług społecznych należałoby obstalować te dodatkowe głowy; zrobiona u garncarza byłaby tłukąca się, u szewca - miałaby tendencję do chodzenia własnymi drogami, a u krawca - mogłaby się zeszmacić. Januszek omal nie wpadł w trwałe osłupienie, ale zdrowy kuksaniec Ewci doprowadził go do pionu.
- A myślałeś o kompozytowych - rzuciła kuksajaca.
- Że co? - upewniał się Januszek.
- No taka telesforowa. Nie widziałeś w TV? - z niedowierzaniem rzuciła Ewcia.
Januszek puścił się biegiem w stronę domu wrzeszcząc:
- Nianiu, nianiu, włącz szybko odbiornik telewizyjny!
Hania, krztusząc się porzuconym mentolowym, rzekła sentencjonalnie
- Każdy walczy o akceptację.tadman 03.12.2013 17:55:26 - @tadman 17:55:26Nasza kochana bzdyklacz miała najwięcej informacji o smokach wielogłowych.
- Z nimi to jest tak, im więcej mają głów, tym są głupsze. Bo mózg mają jeden i trzeba go wtedy dzielić na głowy. Praktycznie, smok trzygłowy to jest maksimum, co przyroda jest w stanie znieść. Więcej głów jest w nieustającym konflikcie i zapominają o całym świecie, w takim stopniu, że zdychają z głodu, albo złości. Trzygłowe też są strasznie konfliktowe. Są podobno gorsi niż Polacy - bzdyklacz dodała sentencjonalnie.
Tymczasem Januszek zalewał się łzami i chlipał w poduchę: - mamusiu, oni mnie nie kochają !!!jazgdyni 03.12.2013 18:36:34 - @jazgdyni 18:36:34TU czy TAM?tadman 03.12.2013 18:41:22
- @tadman 18:41:22NIIIIIIIIIGDZIIIIIEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!jazgdyni 03.12.2013 18:59:07
- @jazgdyni 18:59:07Gryzia gładziła po łebkach (znaczy się machinalnie i niedbale oraz po główkach): Nienacka, Wszelki Wypadek, kandydata na rektorzą wędzonkę, Delfinę, Januszka i Copopadło. Januszek chlipał zamiast brać się do życia, Delfina wyła zamiast spać. Sztyrlic wył resztką sił. Delfina rąbnęła go w łeb dziurkaczem i wtedy przestał (wyć). Znienacka spadło na wszystkich "Deszcze niespokojne".bez kropki 03.12.2013 20:35:46
- @bez kropki 20:35:46Po chwili już całe towarzystwo nuciło zgodnym chórem, bez żadnych dysonansów, nawet na czy głosy:
- Deszcze niespokojne
potargały sad,
a my na tej wojnie
ładnych parę lat.
Do domu wrócimy,
w piecu napalimy,
nakarmimy psa.
Pies, który już dobrych parę lat nic nie jadł, był na prawdę głodny.jazgdyni 04.12.2013 10:21:51 - @jazgdyni 18:59:07- Słuchaj, Januszek - odezwała się w końcu wkurzona na maksa Hańcia, wypluwając resztki tytoniu. - Więc po pierwsze, kupuj mentolowe z filtrem. Po drugie - czemu szlajasz się niewiadomogdzie? Weź się ogarnij - jak powiedziała Nina do Sayonary, gdy ta przeniosła w pysku sporo wody na kilkadziesiąt metrów i wypluła tę wodę w stajni, pod nogi Niny - no więc weź się ogarnij, przestań szlajać się po próżnicy i jeszcze zawracać miejscowej ludności głowę. Nikt za tobą latać nie będzie po cudzych piaskownicach. Mamy własną i to nie tak znowu ciasną. Czasem tu różne przyłażą, ale ich olewamy.
- Żółtym ostrołukiem! - dorzucił Tadzinek radośnie.
Ewcia policzyła kolejny raz na paluszkach: ene due rabe i wyszło jej że Januszek już nie kocha własnej, nie tak znowu ciasnej piaskowniczki.
Dzieci zastanawiały się, czego to Januszkowi brakuje. Rada w radę i wyszło na pawi ogon. Może i nie były zbyt precyzyjne, ale każdy powód, by wybrać się do Zooschwitz i wystrzępić nieco kupry pawiom był dobry.KOSSOBOR 04.12.2013 15:32:48 - @KOSSOBOR 15:32:48Januszek jeszcze przez 15 sekund odczuwał weltschmertz i nagle wszystko zgasło. Dosyć szlajania się, postanowił. Wybuduje szałas na drzewie i tam zamieszka. Przez chwilę rozważał przykład Szymona Słupnika, ale w końcu stchórzył. Słupy mu się źle kojarzyły.
Przywołał wielkodusznie ululanego dzika do siebie i wypalił:
- Opowiedz mi twoją historię.
Dzika zamurowało...jazgdyni 04.12.2013 19:05:05 - @jazgdyni 19:05:05- No! Weltszmerc na własne życzenie, a chcącemu nie dzieje się krzywda, jak wiadomo - Hańcia była bezlitosna.
Tak więc pomału wszystko wraca do normy: dzik opowiada swoją historię, Januszek karmi psa i w ogóle. Jeszcze tylko Mme brakuje, ale ona szlaja się z sensem. I podobno nadchodzą śnieżyce. Oraz wichry niespokojne.KOSSOBOR 04.12.2013 19:21:17 - @KOSSOBOR 19:21:17Weltszmerc zamyślony zakręcał pejsy na palcu...
Agent 0:o zrzucił plecak z obolałych pleców. Rozmasował sińce na obolałych, pokopanych kostkach. Rozejrzał się za czymś, by ugasić pragnienie. Stirlitza chwilowo nie było, bo pisał raport, więc i samogonu nie było pod ręką.
- Zadanie wykonane? - spytał się Szef.jazgdyni 05.12.2013 10:38:50 - @jazgdyni 10:38:50Nie zważając na rady swoich najlepszych koleżanek Januszek znowu wyskoczył na ulicę, pokazał język i natychmiast zebrało się wokół niego nieliczne, acz rozindyczone kółko interlokutorów. Januszek był w swoim żywiole, choć, przyznajmy, pawie jeszcze nie straciły piór w kuprach. Natomiast zamiar budowy szałasu kiwał się bezczynnie na gałęzi.
Nawet Stirlitz uronił łzę z nudów i zamknął z hukiem wieko kibla. Nadchodził bowiem Ksawery i żartów nie było.KOSSOBOR 05.12.2013 15:45:15 - @KOSSOBOR 15:45:15Nadchodził Ksawery, Konrad, Kordian i cham. Napadli Copopadło. Niekoniecznie Znienacka, bo wszak zapowiadali się w mediach oraz wszemiwobec. Gryzelda przejawiała filozoficzny spokój. Wobec powietrza (rozpędzonego do prędkości Ksawerego) wojny (domowej za rubieżą) i bimbających (na ryżandolu) naukawców.
Pomysł Szajki nie chwycił i to Gryzię mocno gryzło. Bardzo mocno. (Bo wszak w dymie pożarów i krwi blogerskiej ktoś musi pilnować racji stanu).
I szlus.bez kropki 06.12.2013 16:18:41 - @bez kropki 16:18:41Co nie chycił, co nie chycił?! Chycił!!! Przecież to REWELA!!! Jeno niektórzy tu zajmują się glebą, wyńglem i takimi tam.
Kordian wraz z chamem nawalili śniegu i od strony ogrodów na zameczku jest piknie, a od strony drogi - brejka. Czy kocice solidarnie jak jeden mąż odmówiły wyjścia do ogrodu. Mimo tego, że jest tam piknie. I pomyśleć, że kiedyś nie miały zameczku nad głową, jeno niebo wysokie i prawo kociomoralne. Ten cały Kant z tym niebem to jednak durny był. Niech żyje zameczek! Czy cokolwiek nad głową. Chałwa! Howgh! Szlus!KOSSOBOR 06.12.2013 18:34:13 - @KOSSOBOR 18:34:13Bóg Ci zapłać za słowa pociechy, bo czeba, by Szajka trafiła pod strzechy!
A z tym Kantem od nieba nad głową, to faktycznie był kant(*). Prawdę rzekła mądra osoba "Niech żyje zameczek! Czy cokolwiek nad głową." Tak, cokolwiek nad głową! Im lepiej zaizolowane tym lepsze. A zatem własność i szlus. A do tego Szajka. I fertyk.
(*) Jeden mój znajomy mawia, że nowożytna europejska filozofia zaczęła się (uwaga: czytać fonetycznie!) Kantem a skończyła Nietzchem.
Tak więc weg z nadmiarem filozofii a za to niech żyje szajkizm oraz (marginesowo) samoobrona spożywcza!bez kropki 06.12.2013 19:50:30 - @KOSSOBOR 18:34:13"jeno niektórzy tu zajmują się glebą, wyńglem i takimi tam." Wungiel, wuńglem. Ale czemu zajmują się skakaniem w bok (by nie rzec w szkodę) niepoprawnie, czy jakoś tak;)?! Aaaaa, sorry za offtop. A tomiszcze nt. gleb, rekultywacji i zakłóconego obiegu wungla, zostawiłam poza domem. Dostęp odzyskam po weekendzie, jeno nie wiem jak będzie z czasem, bo ten zimny grudzień to dla nas czas gorący, żeby go wciórności i prawo kociomoralne wzięły!bez kropki 06.12.2013 19:53:05
- @bez kropki 19:50:30Rany... Bezkropo!!!
Szajkizm jest wiodącą współczesną ideologią, która jest w stanie zwalczyć ten cały dżenderyzm i inne pedalskie pomysły. Nocoty? Poddać się chciałaś? A gdzie w tobie duch małego rycerza i Wandyconiechciałaniemca?
Weź się ogarnij i niech żyją świnie!!!!jazgdyni 06.12.2013 21:58:27 - @KOSSOBOR 15:45:15-Hmm... Jeno dlaczego akurat kibla? To jest antypralkizm...Maria Wesołowska 06.12.2013 22:03:32
- @Maria Wesołowska 22:03:32Stirlitz już od dłuższego czasu siedzi w pojemniku na tzw. odpady mokre. Hrabinii w jej wysokich wyobrażeniach, nasunęło się słowo kibel.
Biedny Styrlitz - nie pojemnik na odpady mokre, tylko kibel. Feee...jazgdyni 06.12.2013 23:06:22 - @jazgdyni 23:06:22 @ MarysiaW Warszawie mówią: kotuch. W Gdańsku: kibel. Urzędasy piszą: pojemnik. Hrabina nie miała wyboru, po prostu. No i jak to by brzmiało: Stirlitz w pojemniku...
Może by i brzmiało, ale nie na Jajach.be, zwłaszcza gdy Hańcia wqrzy się na Januszka, że ten się szlaja po próżnicy i jeszcze beczy potem.KOSSOBOR 07.12.2013 09:37:09 - @KOSSOBOR 09:37:09Szlaja się to fakt; po próżnicy to nadinterpretacja: a potem beczy to kłamstwo wierutne!!!
On wie co robi i zobaczycie. Zobaczycie!!!jazgdyni 07.12.2013 14:26:21 - @KOSSOBOR 09:37:09Mme pod rączkę z Ksawerym przemierzała w zadymce stepy mazowieckie i inne dąząc do dom i nie bacząc na rózniste pomówienia rozsiewane o jej towarzyszu. Był ci on co prawda nieco narowisty, przez co spóźnili się o drobne dwie godziny do Gdańska, ale cóż to wbec wieczności! Marne byleco.sigma 07.12.2013 14:33:39
- @jazgdyni 23:06:22Czterej pazerni i piec dobijali się rozpaczliwie do drzwi zameczku, bo Ksawery był tuż tuż, a oni od czasu II wojny światowej wprost nie znosili wichrów niespokojnych. Sztyrlic słysząc wycie Ksawerego, zwinął się w kłębek na dnie kubła i nakrył dla niepoznaki gwizdniętymi broszurami reklamowymi - z siłami natury nie zamierzał wojować, choćby tam nie wiem co.sigma 07.12.2013 14:38:10
- @bez kropki 19:50:30Szajkizm połączony z doktryną przybierania barw naturalnych dla zmylenia przeciwnika (wyłączywszy kolory czerwony, niebieski i biały) - na stałe zagościły w piaskownicy. Nawet fuzja przyprawiła sobie lufę z gazrurki i cyngiel z byleczego i od razu poczuła się bezpieczniej, bo w końcu wiadomo, że jak pan Bóg dopuści, to i z gazrurki wypuści!
Gryzelda zmierzwiwszy sierść i przyprawiwszy sobie szable z psiakości chrząkała znacząco ryjąc udające marmury lastriko pod ryżandolem, na którym dyndali wszyscy od adiunkta w górę labiedząc i jojcząc. Czasami spoglądała wściekłym wzrokiem do góry, a wtedy na ryżandolu zapadała trwożna cisza.sigma 07.12.2013 14:46:09 - @tadman 17:55:26Hrabina trwała w głębokiej zadumie, jakie by tu przybrać barwy ochronne. Zastanawiała się nad hrabiną Batory podejrzewaną o czary, morderstwa młodych kobiet, a nawet kąpiele w ich krwi. Tego rodzaju image dawałby jej spore fory, bo któż śmiałby zaryzykować i powiedzieć: sprawdzam!
Nikt. Toteż chociaż by zjawiła się w mięsnym i zążądała kilograma polędwicy wołowej, nikt nie śmiałby pisnąć. Nawet Honoratka, chociaż nie tak już młoda, bo w końcu złudzenia traci się na końcu.sigma 07.12.2013 14:51:28 - @sigma 14:38:10A ktoto Mme kazał wędrować pod rączkę z Ksawerym? Tożto wszystkie górale mówiły, że będzie wiało, oj wiało. Nadzieję mam, że Mme ominęła słynną Obwodnicę, która przy najlżejszym opadzie białego puchu zamienia się w drogę do Timbuktu.
Lecz jak to widać z powyższych traktacików Mme dotarła cała i zdrowa i zapewne również z dobrą nowiną.jazgdyni 07.12.2013 15:29:51 - @jazgdyni 15:29:51Niedoczekanie, żeby mi jakiś Ksawery dyktował, kiedy mam wracać ze stolycy! Skoro zaplanowałam na 6 grudnia wieczorem, to ruszę w drogę 6 grudnia wieczorem, a Ksawery może mi wskoczyć na plecy i tyle. Niech on sobie za dużo nie wyobraża.sigma 07.12.2013 15:39:04
- @sigma 15:39:04Albo wskoczyć na drzewo i liście se poobgryzać.sigma 07.12.2013 15:41:36
- @sigma 15:41:36Kuurcze.... no tak...
Na chwilę zapomniałem z kim mamy do czynienia.
Phi, taki Ksawery dla Mme to żaden przeciwnik. Taki sobie bylejaki orkanik.
Mme nie takie moce może okiełznać, opanować, oćwiczyć batożkiem.
Boi się natomiast dostawczych pikapów na obwodnicy. Ha!!! To miałem na myśli.jazgdyni 07.12.2013 16:48:50 - @jazgdyni 16:48:50Mme nie boi się żadnych pikapów, jeno ich nie lubi, jako że jeden taki próbował bezczelnie (i bezskutecznie) przerobić Mme na nalesnik. Mme uważa, że był to z jego strony duży nietakt, ręki mu odtąd nie poda i stosunków towarzyskich nie utrzymuje.sigma 07.12.2013 18:05:53
- @jazgdyni 21:58:27"Poddać się chciałaś?" Poddać to nie. Jakby nikogo nie stało, to sama stanę ze świegą w ręce przeciw wrażym hordom i mordom (od "modra", ale "mord" też pasuje), bo jak ma upaść cywilizacja, to po co żyć dalej bez niej. Tylko po prostu "nec Hercules contra plures", no więc jeśli Dyletanci nie załapią o co chodzi w zamyśle z Szajką, to nikt nie załapie i znowu będzie musiała sama jedna baba ino z błaznem bronić twierdzy przeciw hordom i mordom, jak to już się kiedyś w historii trafiło:(. Cóż, mus to mus, (rzekła Gryzia celując łyżeczką musu jabłkowego w okolice Delfiniej paszczy).bez kropki 07.12.2013 18:39:34
- @jazgdyni 23:06:22"Hrabinii w jej wysokich wyobrażeniach, nasunęło się słowo kibel." U nas kibel to naczynie wiadomego użytku, toaletowe znaczy się. I zawsze co fajans (a kible są wszak z fajansu i to bliskiego porcelanie), to nie PP (z którego są zrobione pojemniki na odpady mokre, śliskie, Sztyrlice et consortes).bez kropki 07.12.2013 18:41:25
- @sigma 14:33:39Ksawery człapał cierpliwie za Mme, ciągnięty na postronku. Gryzia rozważała użyteczność Ksawcia dla zrobienia porządku na ryżandolu i w okolicach...bez kropki 07.12.2013 18:43:12
- @sigma 14:46:09"Gryzelda zmierzwiwszy sierść i przyprawiwszy sobie szable z psiakości chrząkała znacząco ryjąc udające marmury lastriko pod ryżandolem, na którym dyndali wszyscy od adiunkta w górę labiedząc i jojcząc. Czasami spoglądała wściekłym wzrokiem do góry, a wtedy na ryżandolu zapadała trwożna cisza." Pięęęękne:)
A propos rzeczy pięknych: Gryzelda zanabyła złoty płyn do kibli! Assso!? Fszak co fajans, to nie polipropylen i myć go trza z poszanowaniem odpowiednim do funkcji!
Jednym okiem łypała (Gryzelda znaczy) na odkamieniający się kibel a drugim łypała w stronę Almy Matery, gdzie jak pamiętamy, nad lastrykiem udającym marmury, na ryżandolu bujali (się) rożni złoczyńcy (od adiunkta w górę). Umysł Gryzeldy dokonywał zaskakujących skojarzeń między zawartością butelki z kwasem (czyli ekskluzywnym płynem do kibli) a kliką na ryżandolu...bez kropki 07.12.2013 18:49:15 - @sigma 15:39:04Ksawery, siedząc na plecach Mme, rozglądał się niespokojnie wokół i nie widział, kretyn, że Mme wraz z kluczami do twierdzy wyciąga z torebki podręczny miotacz ognia wraz z podręcznym pulweryzatorkiem SWSSIS.
"Ja cię zaraz, gnoju, urządzę!" - pomyślała mściwie, ale tymczasem Ksawery już oklapł i zaległ na wycieraczce, zanieczyszczając również schody. Tak, że Mme nawet nie musiała oskakiwać zwłok, jeno wytarła zaśnieżone trzewiczki, resztki nawały skopała z wycieraczki i schodów, i radośnie zażądała od domowników mocnego żurku z kiełbasą i jajcem. Takoż z tłuczonymi ziemniaczkami, podanymi na osobnym talerzu i podlanymi trzecią literką ze SWSSIS.
Gryzelda była zachwycona!KOSSOBOR 07.12.2013 19:01:54 - @bez kropki 18:49:15Zajzajerem ich! Trza kontynuować tradycję: ("Panna Klocia sercem szczerem/ Pali oczy zajzajerem"). Onże zajzajer to w końcu kwas solny, czyli zapewne ówże odkamieniacz nada się jak ulał! Jako argument nalezy do grupy argumentów nieodpartych!sigma 07.12.2013 19:44:54
- @KOSSOBOR 19:01:54Ksawery nagrandził, ile wlazło, ale trza gnojowi przyznać, że ón po prostu z tych natur dominujących, co jak trafią na dominanta, od razu kuli uszy po sobie i grzecznie drepcze przy nodze popiskując i dopraszając się dobrego słowa.
Po dotarciu do twierdzy, wyczerpany przezyciami Ksawery padl jak wafel na wycieraczkę i chrapnął. Mme odpięła postronek, nalała wody do miski, nasypała żeru do drugiej i poszła się kąpać pewna, ze już bałwan nie będzie jej wył w kominie jak potępieniec.
Wstępnie ustaliła sama ze soba, ze da mu na imię Xafcio, zaraz w poniedziałek kupi porządną smyczkę i zacznie trening, po którym, jako subtelny i znakomicie wychowany zefirek, powinien budzić podziw i zazdrość okolicznych mieszkańców.sigma 07.12.2013 19:55:13 - @sigma 19:44:54Skąd wiesz, że nabyty złoty (A co se bedziem żałować? Nam i naszemu zacnemu fajansowi?!) odkamieniacz do kibla (co fajans, to fajans a nie PP, jak pamiętamy) to właśnie kwas solny z dodatkami?!bez kropki 07.12.2013 19:59:25
- @bez kropki 19:59:25A nie jest? Pomyśl tylko, jaki to będzie piękny happening! Ryżandol i zwisające z niego towarzystwo ociekające złocistym zajzajerem, którym z sikawki polewa ich zjeżona na maksa Gryzelda zgrzytając szablami, kłami, siekaczami i trzonowymi oraz resztą sztućców.
A na to wszytsko Ksawery z zadymką, wyciem i gruchotem!
A na to zasmażka!sigma 07.12.2013 20:24:34 - @sigma 20:24:34Piękna wizja:). Zasmażka oczywiście z kapką słoniny. Żeby było świniowo i świnonicznie.
I fertyk.
Chałwa! Tapir na prezydenta!bez kropki 07.12.2013 20:50:53 - @bez kropki 20:50:53ZNienacka spadł deszcz/śnieg skwarek z podsmażonego boczku. Mit słonina. Sztirlic jakby się przecknął.
-Słonina? Tak! Słonina. Echhh... Stare czasy, kiedy i w butelczynie coś było... Żeby tylko ten burżuj Ksafcio nie zabierał wszystkiego...Maria Wesołowska 07.12.2013 21:29:49 - SmuteczekTadzinek napisał współgranta. Jest on o tym, jak ohydny koncern MONSANTO przepuszcza wszelkie świństwa - reklamowane jako specyfiki na wszystko - przez ludzi, a oni z kolei to wszystko pakują do środowiska. Tadzinek, jako Watson młodszy, będzie ich poszukiwał w środowisku, a współgranty, jak te świństwa szkodzą rozwietkom, stułbiom, zadychrom, oczlikom i ohyzdom. No taka, weźmy na przykład, rozwielitka futrowana MONSANTem może dostać trzech głów i se uzurpować prawo do pełnienia funkcyj w świecie ludzi. Są jeszcze gorsze scenariusze, ale ze względu na okres wyczekiwania na ocenę końcową współgranty mówią, że to i objęte jest tajemnicą z racji wiadomych, no i nie należy niepotrzebnego zamieszania wśród ludzi czynić.
Tadzinek i tak z tego skołowania współgrantem i dwa miesiące bez celu po okolicy z Ksawerem by się szlajał, gdyby nie zajrzał do jaj.be.
A tam radość wielka bo Mme ze świata wróciła i każdemu jakowyś prezent przywiozła. Tadzinek dostał swój o 14:51:28, ale zazdrośnie spoglądał na ten z 14:46:09.
Widać z tego na przyszłość, że wszystkim trzeba kupować na ten przykład na Jarmarku Dominikańskim gipsowego Kościuszkiego na koniu, to obdarowane nie będą se z zazdrości zazdrościły.tadman 08.12.2013 00:37:51 - @tadman 00:37:51Januszek siedział w kucki razem z tapirem i qrfirstem. Patyczkiem na glebie wykreślali różne linie i strzałki.
- Teraz zaatakujemy z tej strony. Tu wykonamy okrążenie i weźmiemy ich w kocioł.
Qrfirst się nieco wzdrygnął, bo aluzja do kotła nasunęła mu znowu myśli rosołowe. By szybko zmienić temat, zatrzepotał skrzydłami i rzekł:
- Najlepsze są manewry oskrzydlające.
- Hmmm... - zamyślił się tapir - ja jestem zwolennikiem broni pancernej i solidnego bombardowania.
- Człowieku - dosyć dziwnie zwrócił się do tapira Januszek, - my przecież nie mamy tyle broni. Musimy stosować improwizowane środki zastępcze. No i działać znienacka.
Wywołany Nienacek ocknął się i przyjął czujną postawę bojową.jazgdyni 08.12.2013 08:25:38 - @tadman 00:37:51Tadzinek od dwóch dni tkwił w piwnicy nie dając do niej dostępu nawet babci. Wezwany, aby coś zrobił z nieznośnym smarkaczem, dziadek , przecknął się na chwilę, jednak przyzwyczajenie okazało się drugą naturą i zasnął znowu, jak tylko babcia dramatycznie zawiesiła głos. Sytuacja była beznadziena i na obiad nie będzie ogóreczków kiszonych!
Tymczasem Tadzinek w owej piwnicy od dwóch dni stał przed alternatywą. Alternatywa jak to ona patrzyła mu prosto w oko stalowym spojrzeniem i nie dopuszczała do żadnych kompromisów. Albo w tę, albo wewtę. Albo mógł przybrać barwy ochronne jako złotowłosy aniołek Rafaela, co to z bratem bliźniakiem tkwi u stóp Madonny rozmyślając, co by tu spsocić, albo jako dr Watson Jr, w meloniku na głowie rozwiązywać zagadki kryminalne nękające społeczeństwo. Obu wcieleń przybrać nie mógł. Alternatywa na taką propozycję wycedziła jeno przez zęby : Nielzja! i trzasnęła biczem o cholewę w sposób nie budzący wątpliwości, że to jest ostatnie pytanie, na które odpowiada słownie.
Musiał więc wybierać.
Jako aniołek wystarczyło nigdy się nie czesać, co mu pasowało i wyglądać na łobuza pierwszej ligi, co mu też pasowało. Skrzydełka etc. anielskie parafernalia w końcu były w domyśle.
Jako dr Watson Jr musiałby - primo - wystarać się o melonik, co nie jest takie proste, a drugie primo - musiałby być głupszy od Holmesa, co go zawsze irytowało.
Toteż Tadzinek z westchnieniem zdecydował się na aniołka. Tego z lewej.sigma 08.12.2013 11:38:21 - @sigma 11:38:21"Jako aniołek wystarczyło nigdy się nie czesać..." - ooo tak, to Tadzinkowi BARDZO pasowało.
W rozmarzonym zamyśleniu pomacał dłonią małe różki, które skrywała bujna blond czupryna.
A ogonek rośnie dopiero po mutacji.jazgdyni 08.12.2013 12:37:35 - @jazgdyni 12:37:35Mme przemierzała pokój tam i z powrotem; tam i z powrotem...
Gloria i Irene siedziały spięte na szezlongu i bały się zamrugać.
- Jak się wszyscy będą tak lenić, to nigdy w tym roku nie dojdziemy do tysiąca. To skandal!!! Ledwo na chwilę opuszczę was, a wy się rozpełzacie po kątach.- Zaczęła już nawet dymić niebezpiecznie i pokazały się ognie świętego Elma.
Gloria w konfuzji i poczuciu winy zapomniała nawet o rokrocznym jabłeczniku z renety szarej.jazgdyni 08.12.2013 20:30:06 - @jazgdyni 20:30:06Nienacek siedział zaszyty w na-tyle-na-ile cichym kąciku instytucji, której nazwy się w przyzwoitych kręgach nie wymawia. I rozmyślał, co mu o tyle szkodziło, że na pięknym czole i nie mniej pięknym mózgu powstawały zmarszczki.
-Niech ja tylko tego Xafcia dorrrrwę! Wszystkich wywiał i uciekł... Taka jego melodia...
Co mówiąc, chętnie by się szczelniej zawinął w koc. Tylko, że Xafcio (chyba z zemsty za robienie mu... hmm... nienajlepszej prasy) pozostawił po sobie ot, taką drobnostkę. Nienacek popłynął i płynął przez wsie, ulice, ugory i opłotki w oczekiwaniu na Smoczycę, która by ogniem z paszczy osuszyła nadmiernie zawodniony świat.Maria Wesołowska 10.12.2013 14:09:48 - @Maria Wesołowska 14:09:48Który to fakt konieczności pływania w wysoce niesprzyjającym otoczeniu jeszcze bardziej wysoce go zdegustował.Maria Wesołowska 10.12.2013 14:13:27
- @jazgdyni 12:37:35Ewentualnie jako Delfina, która radośnie ze śpiewem na ustach i żarciem W ustach przemieszczała się po miejscu zamieszkania z prędkością bliską prędkości światła. Co skutkowało rozczochrem, ubawem i ogólnym zacieszem Delfiny, oraz padnięciem opiekunów na okoliczne dywany, kanapy itp. Gryzi rozjechały się łapki oraz zwichrzyła rozetka.
Wtem Delfina zaatakowała Nienacka ZNienacka. Nienacek bronił się, jak umiał. A Umiał to też był nie lada zawodnik...Maria Wesołowska 10.12.2013 14:29:00 - @Maria Wesołowska 14:29:00Delfina na początek rewelacyjnie opanowała się poruszaniem stylem raka, co ją conieco konfundowało, bo wydawała kończynom rozkaz - do przodu marsz, a poruszała się wstecz. To kompletnie dezorientowało znienacka, który lubił prostolinijne ataki, a nie zachodzenie od tyłu. A tyłów z reguły nie zabezpieczał.
Gryzelda dorwała lusterko i uporządkowała rozetkę tr-kolor.jazgdyni 10.12.2013 17:14:32 - @jazgdyni 17:14:32Rok 1492
Kristobalo Janusso stanął na górnej rei grot-masztu. Wytężył wzrok. Na zachodnim horyzoncie piętrzyły się chmury. Czekał...
Tak... to nie chmury! Ląd! Nowy ląd do zdobycia.
Janusso był sławnym konkwistadorem. Wpadał i zdobywał. Prawdziwy veni, vidi...
Opanował już tyle ziem, a ciągle poszukiwał raju.
Choć donna Hanna powtarzała mu:- phi... dałbyś sobie spokój z tymi wycieczkami. Szlajasz się i szlajasz...
Jak było - popatrzcie:
jazgdyni 10.12.2013 17:28:49 - Tadzinek w sieciNudziło się Tadzinkowi, oj nudziło się, więc wytargał z krzaków ENIACa, w czym pomagał mu dzik, licząc na przysługę za przysługę, ale nasz Tadzinek ani o tym myślał, bo właśnie tradycyjnie podłączał ustrojstwo do sieci. Od strony zameczku gruchnęły po chwili dwa strzały, które omal nie przyprawiły dzika o zawał serca, natomiast Qurfist nic sobie z tego nie robił i czyścił piórka na otwarcie nowego kurnika; był zrelaksowany, bo śmierdziało wkoło raczej siarką niż włoszczyzną.
Tadzinek chciał poczytać sobie coś na najmocniejszym prawicowym portalu, ale zgłaszała mu się maska Drupala z obietnicami.
- Eeee - powiedział Tadzinek - strasznie się grzebią i waląc koniuszkami palców po otworze gębowym wydał odwieczny okrzyk bojowy Komanczów, a może raczej w tym przypadku Apaczów.
A może poczytam sobie coś u tych co odeszli nieodchodząc do św. Izydora. Wystukał adres
http://www.blog-n-roll.net/
i zdębiał.
- Nooo, teraz wszystko jest jasne - powiedział do siebie szeptem.tadman 17.12.2013 00:13:18 - @tadman 00:13:18Specjalnie dziwnie go jakoś zdenerwował
tekst:
Die Früchte vom verbotenen Baum
Jaki zakazany owoc? Czyżby mnie rozszyfrowali?jazgdyni 17.12.2013 09:58:41 - @jazgdyni 09:58:41- Пятая колонна, вы знаете, что это такое? - podpowiedział basem Sztirlic z kubła na mokre odpady.tadman 17.12.2013 10:23:18
- @tadman 10:23:18W związku ze zbliżającymi się Świętami, na zapleczu sklepu mięsnego trwała wytężona praca. Honorata z wysuniętym fioletowym językiem, tworzyła ołówkiem kopiowym skomplikowaną tabelę, która w przyszłości będzie nazywała się Excel.
Dzieliła zasoby schabu, karkówki, polędwic i szynek (to w pionie) na doktorostwo, ks. proboszcza, dentystę, Leśniczego Żbika (to wymiana za choinkę), Felę z rybnego (karpie i śledzie), komendanta MO (dostarczał bimberek), rolnika Miedzę (jaja i śmietana), no i oczywiście Żanetę z Baltony.
Mimo tego pożytecznego działania odczuwała niepokój. Spowodowany był on nieobliczalną hrabinią, która nie takie wspaniałe tabele potrafiła rozwalać na strzępy.
Na razie zarezerwowała dla niej nereczki.jazgdyni 18.12.2013 10:59:24 - @jazgdyni 10:59:24Żurfix w zameczku odbywał się w dosyć ponurym nastroju, a to z powodu Glorii, która dostała hopla na punkcie gruszek General Leclerc. Żeby to jeszcze były normalne gruchy, ale to były niesamowite mutanty, pełne dziwnych wypukłości i tajemniczych szczelin.
Gloria wręczała każdemu po gruszce i zamiast pozwolić ją zjeść ze smakiem, kazała się w nich doszukiwać luźnych skojarzeń, albo nawet, o zgrozo, drugiego dna. Coś jak w teście Rorschacha.
Irene, która zaplotła sobie warkoczyki na grzywie i ogonie, w odróżnieniu od reszty gości, kompletnie się tym nie przejmowała, gdyż gruchy lubiła okrutnie i bez wizualnej analizy, wcinała je ze smakiemjazgdyni 18.12.2013 11:51:25 - @jazgdyni 11:51:25Agent 0:o w potajemnej kwaterze fok spotkał się na tajnej naradzie operacyjnej, której celem było...jazgdyni 18.12.2013 18:20:04
- @jazgdyni 18:20:04... zapoznanie się z całokształtem perspektywicznego rozwoju twórczości ludowej w dziedzinie gęśli i cymbałów.
Poza tym, co jeszcze ważniejsze...jazgdyni 18.12.2013 19:57:42 - @jazgdyni 19:57:42- No licho by to nadało... - pomyślał Januszek analizując wiadomości z tajnej narady agenta 0:o.
Wabił Glorię, wabił Mme (usprawiedliwiona), Gryzeldę, Nienacka i Tadzinka. Nie mówiąc o rzeszy cichych miłośników.
Nie... oni bigos, lepienie uszek do barszczu, albo inne pierepydyki związane nadchodzącą Wigilią.
- Już pies z kulawą tu nie zagląda - smętnie stwierdził tapir, zwracając się do wyalienowanego qrfirsta.jazgdyni 19.12.2013 21:55:55 - @jazgdyni 19:57:42Gęśli, eee, tych, no! Gęsi Gryzia nie bardzo lubiła. Lepiej szły jej kaczki. Do rosołu ma się rozumieć. Z ato suchej markowskiej na święta i Sylwka nie zdołała Gryzia nabyć! W całym Pchlewie zabrakło. Prawie jak 40 lat temu. Echhh, te dawne czasy!
A co do cymbałów, to tych też Gryzia nie lubiła. Odkąd musiała pilnować cymbałów wisących na ryżandolu (i przez to pilnwanie wściekło jej się pilnowanie suchej markowskiej a co to za święta bez świnięta??!) ciężko i nieodwracalnie znielubiła cymbałów grzmiących.
Święta? Jakie święta? Jakie uszka? U nas jest ropa w kanale i zatoki. W sensie anatomicznym a nie geograficznym, geologicznym albo polarnomorskim.bez kropki 20.12.2013 09:56:15 - @tadman 10:23:18Tadziowi gratulujemy współgranta (zwł. że temat frapujący!). Świątecznie życzymy, żeby mu się z granta nie zrobiła granda;). A pewnej Pani życzymy, żeby była silna ale nie sina;).
Tadziowi radzimy złożenie publicznego uroczystego oświadczenia, że w zw. z grantem i jego tematem nie planuje zbiorowego samobójstwa. Ani pojedynczego też i szlus.bez kropki 20.12.2013 09:59:05 - @bez kropki 09:56:15To ja polecam Gryzeldzie na te kanały i zatoki Sinulan. Naprawdę działa (ale nie błyskawicznie).
To samiuśkie zioła: Gentiana, dziewanna, bez czarny, werbena, liście Andrygraphis.
Albo czekać na wzrost cen ropy.jazgdyni 20.12.2013 14:09:21 - @jazgdyni 14:09:21- Brliubrluibrliu - rzekła Delfina (a to ziółko!) i jednym celowym ruchem zresetowała gryzin komputer. Tym samym komputer zeżarł odpowiedź, jaką Gryzelda w pocie rozetki wystukiwała koledze.
Bo otóż tak:
- na kanały od ręki działa eugenol (goździk do piernika), tj. pozwala przeżyć do czasu wizyty u dentysty,
- na zatoki od ręki działa eukaliptus,
- by się jeno pacjenci (usz, ziółka z nich niezłe) zechcieli posłuchać dobrych rad...
W rozsypkę szły kolejne przedmioty. Delfina wybornie się sprawdzała jako niszczarka selektywna (niszczy tylko to, co ważne). Gryzeldzie opadały ręce, łapy, rozetka i ogon. Adrygraphis patrzył spod oka na postępujące degrengoladę oraz demontaż Gryzeldy.
Gryzelda nie spod oka a wprost patrzyła na ryżandol i wiszące tamże obiekty będące obiektem zainteresowania innych pojawiających się zza horyzontu obiektach i ciałach urzędowych.
Wiało grozą, ciągnęło chłodem, siąkało nosem, przydźwiękiwało kryształkami sfarowskiego, uciekało z Pchlewa na długi świąteczny weekend (ok. półtora tygodnia do Nowego Roku) wszystko co tylko mogło, ze szczególnym uwzględnieniem Andy'ego Graphisa.
Gryzia nabyła przecier z dyni (odrzut z eksportu) tubylczego wyrobu. Odrzut z eksportu do Azji. Pyszne. I o połowę tańsze.
Ochwacona ze szczętem Gryzia popiskiwała cichutko. Obowiązki ryczały za to wielkim głosem.
Co na to wszystko Sztyrlic??bez kropki 20.12.2013 20:17:39 - @bez kropki 20:17:39Przecier z dyni cenię ogromnie... choć prawdę powiedziawszy, to pestki dyni, które maja zbawienny wpływ na tą naszą samczą, no... prostatę.
Ty sobie nie dworuj Montezumo.
Oleje goździkowy, si, na kanały dobry, ale króciutko .
A ja idiota miałem w wyobraźni pokrętne kanały nosowe i uszne oraz zatoki wszelakiego autoramentu.
A tu ząbek. Tyci, tyci... A boli jak pierun. To, choroba, przed świętami prawdziwa okropność. Przyjdzie zatruć gada i zęba umartwić.
Amenjazgdyni 20.12.2013 20:34:31 - @jazgdyni 20:34:31Na Święta, dla naszych uroczych kucharek, żeby to przemyślały:
Smaki Norwegii - Lutefisk (danie dla odważnych lub desperatów)
Lutefisk - ryba z ługu, znana też jako "ryba mydlana" - jedna z potraw, która może przyśnić się w nocnym koszmarze i której bodaj najtrafniejsza charakterystyka brzmi "ryba o wyglądzie i konsystencji zwłok, które zbyt długo leżały w wodzie"... Ponieważ zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, kiedy to ów specjał bywa podawany (a także dlatego, że jeszcze ich nie ma, a my nie chcemy psuć czytelnikom apetytu w same Święta) - zamieszczamy przepis na lutefisk teraz.
Drugim powodem jest to, że gdyby ktoś odczuł potrzebę przygotowania całej potrawy od zera, będzie potrzebował na to co najmniej 12-13 dni...
Uwagi wstępne
Zanim przejdziemy do jednego z przepisów na świąteczną lutefisk (czyli rybę okraszoną dodatkami) słów kilka o uzyskiwaniu samej ryby z ługu. Jak sama nazwa wskazuje, potrzebna nam będzie ryba - konkretnie suszony dorsz (sztokfisz) - oraz ług sodowy.
Krótka informacja dla osób, które były na bakier z chemią: Ług to wodorotlenek sodu rozpuszczony w wodzie, silnie żrąca substancja chemiczna, używana, między innymi, do czyszczenia odpływów, tępienia chwastów i produkcji biopaliwa. (No i oczywiście do produkcji lutefisk, ale to rozumie się samo przez się.) W zetknięciu ze skórą powoduje oparzenia, a z błonami śluzowymi (oczy, język) ślepotę lub utratę zmysłu smaku... miła perspektywa, czyż nie?
Biedne sztokfisze, nie wiedzą, że wkrótce przemienią się w złowrogie lutefisk!
No dobrze. Skoro już mamy naszego dobrze obsuszonego i twardego niczym sztacheta z płotu (bądź dobrze zmrożony nieboszczyk) sztokfisza oraz rzeczony ług, pozostaje nam tylko:
primo: wymoczyć sztokfisza w wodzie (by pozbył się sztywności zwłok zostawionych na mrozie) - potrzeba na to około pięciu-sześciu dni. Wodę zmieniamy codziennie!
secundo: wymoczyć go przez kilka dni w ługu sodowym (by nabrał konsystencji zwłok topielca).
tertio: uzyskaną w ten sposób napęczniałą, galaterowato-mydlaną substancję rybną ponownie wymoczyć w wodzie (znów pięć-sześć dni z codziennym zmienianiem wody), w celu wypłukania ługu, by podczas świątecznej kolacji nie wyżarło nam języka.
Tak przygotowaną rybę z ługu (lutefisk) można ugotować na parze lub upiec.
Lutefisk z paciają z groszku
Przepisów na tradycyjne świąteczne dania, w których gwoździem (nie, nie do trumny) gwoździem programu jest lutefisk jest kilka. Oto jeden z nich:
Składniki (na 4 osoby)
- 3 kg ryby z ługu
- 2 łyżki stołowe soli
- ok. 600 gr ziemniaków
- 200 gr bekonu
- grubo zmielony pieprz
- 3 dl suszonego zielonego groszku
- woda
- 1 dl mleka
- 1 łyżka stołowa mąki pszennej
- 1 łyżeczka soli
Przygotowanie:
Ryba
Najlepiej upiec lutefisk w piekarniku, w brytfannie lub naczyniu żaroodpornym. Piekarnik ustawić na temperaturę 200 stopni. Rybę ułożyć skórą do dołu naczynia i posypać solą. Przykryć pokrywką lub folią aluminiową i piec przez około 40 minut. (Krócej, jeśli pieczemy mniejszą ilość ryby).
Groszek:
Namoczyć przez noc groch w wodzie. Zmienić wodę i rozgotować groszek na miękko (do gotowania należy wziąć tylko taką ilość wody, żeby przykryła groszek). Dodawać stopniowo mleko i mąkę pszenną, cały czas mieszając, aż do uzyskania jednolitej paćki. Gotować przez około 5-6 minut. Doprawić solą do smaku.
Ziemniaki i spółka:
Pokroić bekon w kosteczkę i piec na małym ogniu, by tłuszcz się wytopił, a bekon zrobił się chrupki. Ugotować ziemniaki.
Podawać gorącą rybę wraz z paciają z groszku i ziemniakami okraszonymi skwarkami z boczku.
(Uwaga! Warto postawić na stole musztardę bądź inne przyprawy, którymi w razie potrzeby można próbować zamaskować smak lutefisk.)
Uwagi końcowe
Jeśli ktoś zdecydowałby się na zaserwowanie w Święta lutefisk (może w celu otrucia nielubianej teściowej?) i chciałby również z tej okazji wyciągnąć na stół rodowe srebra w postaci np. widelców, niech, na wszystkich bogów Walhalli, nie używa ich do jedzenia tego piekielnego dania, bo zostaną zniszczone na skutek wejścia w reakcję chemiczną z pozostałościami ługu.
lutefisk-_smrodek_rybki.jpg
Po drugie: lutefisk nie pachnie najlepiej (czy czytając opis przyrządzania, ktoś miał co do tego jakieś wątpliwości?), za to zapach jest bardzo trwały i "przykleja" się do zastawy stołowej. W związku z tym talerzy nie wystarczy po posiłku jak najszybciej umyć. Z reguły trzeba także spłukać je octem.
Lutefisk w kulturze
Nieważne z jakimi wyrzeczeniami wiąże się jedzenie lutefisk. Lutefisk jest częścią norweskiej kultury i tradycji, więc Norwegowie będą rybę z ługu jeść. Przynajmniej raz do roku. Z reguły nie więcej. Ale poza sztuką kulinarną są też inne rodzaje sztuki, za pomocą których można wyrazić niesłabnącą miłość do lutefisk,
lutefisk-_survivor.png
np. koszulki...
lutefisk_-_fear_of_cod.png
lub emblematy na samochód:
lutefisk-_rybka_na_samochod.jpg
W sztuce użytkowej widać także trendy przeciwne:
lutefisk_-_make_love_not_lutefisk.png
Na koniec ciekawostka: Lutefisk zajmuje zaszczytne(?) pierwsze miejsce portalu JoeMonster na najbardziej przerażające jedzenie świata!
Smacznego!
// Przepis Pani Barbary, którą pozdrawiamy Barbara Liwo, barbara@mojanorwegia.pl //jazgdyni 24.12.2013 11:15:27 - @ZNienacka Gryzelda przemówiła ludzkim głosem:
-Gh...ghr...grrrryzunku!
Bowiem święta były, należało je uczcić i tradycji się nie sprzeciwiać. Tej tradycji (mówienia ludzkim głosem) posłuszni byli wszyscy. W porywach i próbach nawet Delfina, która wszakże wolała być wierną swojej prywatnej tradycji jak najpóźniejszego chodzenia spać, które to jej prywatne przyzwyczajenie nie wiadomo czemu, u otoczenia budziło sprzeciw i takie jakieś zabawne miny.Maria Wesołowska 24.12.2013 20:33:35 - Chrystus nam się narodził . Najpiękniej. W kontuszu w konfederatce i przy karabeliPtasznik z Trotylu 25.12.2013 11:51:41
- @Ptasznik z Trotylu 11:51:41Nienacek twierdzi, ze jest to świetne wykonanie. Dziękuję za wrzucenie :)Maria Wesołowska 26.12.2013 10:37:43
- @Maria Wesołowska 10:37:43Cosik nam się piaskownicowe towarzystwo pochorowało, albo leży pod stołem. Oczywiście z niespodziewanego przejedzenia. W tym roku rzucili pomarańcze i mandarynki!!!jazgdyni 26.12.2013 14:11:27
- @jazgdyni 14:11:27Marijjjoooo!
Do ciebie, jako niewiasty tutaj, będę uskuteczniał moje chimeryczne zaśpiewy. Ty oto jedyna nie zapadłaś w okrutny sen zimowy, zagarniając kołderkę wokół korpusu i odnóży.
Trwasz, jak ta statua, wielka i nadobna, gotowa znienacka rozpostrzeć swe skrzydła.
Och dzięki ci ... przywracasz nadzieję... gdy inne kurczaczki śpią smacznie w kurniku.jazgdyni 26.12.2013 21:21:29 - @Maria Wesołowska 20:33:35-Gryzunku! - Bryznęła spod wąsa(*) Gryzelda.
Od strony ryżandola nie dochodził żaden głos. Ani ludzki, ani przeciwnie. Ani w Wigilię, ani w ogóle. W ogóle to wiało pustką i ciepłem (i na jajach, i tej zimy).
(*) U Gryzi to nie są wąsy typu wałęsówki, tylko wibrysy! Żeby se tak kto nie myślał! No!bez kropki 26.12.2013 21:48:45 - @jazgdyni 21:21:29Zgodnie z najtrendszymi tryndami winno być "statuja".
A pomarańcze, to nie tylko rzucili, ale i wyrzucili (tacy jedni, którym one zapleśniały). Burżuje, wot. Ale bananów nie dowieźli. ANI SUCHEJ MARKOWSKIEJ!!bez kropki 26.12.2013 21:50:33 - @bez kropki 21:50:33Ty mi tu lepiej zaraz opisz tą SUCHĄ MARKOWSKĄ!!! bo inaczej dostnę przodozgryzu. Ja znam wszystkie suche, a tej nie znam. Powoduje to dyskomfort ogromny.
Ja na suche to jestem pies. I nasze suche są najlepsze. A ty z Marysi znienacka wyjeżdżasz z Markowską!!!
CZY TY SOBIE MOŻESZ WYOBRAZIĆ CO JA CZUJĘ????
Sucha poza moja jurysdykcją. To jest nie do pomyślenia.
Wytłumacz się natychmiastjazgdyni 26.12.2013 23:08:51 - @jazgdyni 23:08:51O suchej markowskiej suchymiszcz już prawił! Było czytać. A co do opisu? Hmmm... koń jaki jest kazdy widzi. Sucha markowska to normalna kiełbasa sucha. Taka, jak sucha powinna być. Sama, można powiedzieć, suchość i kiełbasianość zmaterializowane jako wzór, wzorzec sewrski. I fcale Wasze suche nie są najlepsze, jeno tutejsza. Nie przez przypadek Francjozef sprowadzał se wędliny z okolicy (on co prawda brał głogwoską, ale z drugiejs trony, kto by zaborcy sprzedawał narodowy skarb tu: suchą markowską?!). A cysorz to ma wyżywienie klawe, co jest powszechnie wiadomym: te tam przepiórki, bażanty, kawior, frutti di mare, omszone butle i do tego głogowska (bo suchej markowskiej nam na niego szkoda).
Zresztą jak mogą suche z wybrzeża pozostąc suche? Wszak tam mokro i Xsafcio narozrabiał?!
Suchej markowskiej masz prawo nie znać, jako rzecze suchymiszcz. Jest to albowiem wyrób niemasowy choć masarski, trudny do upolowania nawet w rewirze swego naturalnego występowania (to co mówić poza owym rewirem).
Wracając do opisu markowskiej: pełnia smaku suchokiełbasianego i jakość, która przebija wszystko. W takiej Francji po paru próbach nie brałam już do pyska ichnich wyrobów stanowiących obrazę sztuki wędliniarskiej. To smak. A jakość? Dość powiedzieć, że razu jednego żyłam pętkiem suchej markowskiej przez 2 tygodnie. Co dzień odcinałam coraz cieńsze krążki (bo w miarę dalszego schnięcia ostrym nożem można było coraz cieńsze płatki odkrawać). Sucha schła (w lodówce) kurcząc się, twardniejąc i nabierając smaku do wymiarów niewyobrażalnych. Inna wędlina by nie wytrzymała dwóch tygoni, nawet w lodówce...
Innym razem zabrałam markowską w podróż. Nie, że kiełbasie podróż fundnęłam;), jeno se ją wzięłam jako furaż. Przetrzymała dobę w cieple i dała się spożyć jako świeża, nieszkodliwa, funkiel nówka.
Po tych doświadczeniach, w razie ważnych wydarzeń (śfięta, wieszanie dziekana, podróż, inne przypadłości) staram się mieć w zapsie markowską. Jako rację żelazną i strategiczną.bez kropki 27.12.2013 11:16:09 - @jazgdyni 11:15:27Lutefisk, czyli luta, czyli straszna ryba zdała się Gryzeldzie właściwym jej zastepcą na okoliczność pilnowania wisiadła-padła na ryżandolu.bez kropki 27.12.2013 11:18:19
- @jajcarzeJanuszek, Agent 0:o, gurang i OZ stali przytuleni i ryczeli jak bobry.
Tak było zawsze, gdy słuchali Luisa.
SIC TRANSIT GLORIA MUNDI
Pomyślcie o tym Jajcarze na progu 2014.
jazgdyni 31.12.2013 11:27:56 - @jazgdyni 11:27:56Na progu 2014 Gryzelda postanowiła zdradzić (kolejny przepis). Uwaga, rzecz jest dla amatorów (czyli dyletantów).
Przepis na utylizację odpadów po wyrobie piernika (można i bez produkcji piernika przejść od razu do "odpadów").
Bierzemy porter i śmietanę (18stkę lub "uhatą", jaką kto lubi), mieszamy oba płyny (na śmietanę porcjami dodajemy portera) w proporcjach dowolnych - wedle upodobań osobistych. Mieszamy toto łygą (jak ktoś lubi grudkowate), widelcem lub mikserem (do lekkiego spienienia, takie jest wg mnie najlepsze). Kto lubi dosmacza miodem (nie jest to konieczne).
Można pić samo, można pogryzać piernikiem, śfiniożercy mogą pogryzać stosownie do smaku dobraną wędliną (jakąś raczej delikatną).bez kropki 31.12.2013 17:31:34 - @jazgdyni 11:27:56Bardziej do tańca (acz nie do końca kumam o czym ta piosenka jest, poza tym, że o delfinie, smutnym delfinie, ale czemu on jest smutny, to już nie łapę, może DelfInn się wypowie??):
Do spokojnego tańca w sam raz.bez kropki 31.12.2013 18:09:55 - @bez kropki 18:09:55Kochani Dyletanci!
Oby w Nowym Roku Bóg mial nas w swojej opiece.
PS. Tak na pierwszy rzut ucha ówże mały , smutny delfin jest to porte parole śpiewającego artysty, który ubolewa, że sam jest takim przyjaznym, łagodnym delfinkiem, a nie amerykańskim rekinem finansjery. W kolejnej zwrotce zwraca się z lekkim żalem do jakiejś angielskiej delfinicy (nie mylić z delfiną), która go wyraźnie wystawiła rufą do wiatru i to pomimo, że jej ofiarował uprzednie lato. Z tychże, wyszczególnionych powodów, jest on smutnysigma 31.12.2013 20:21:54 - @sigma 20:21:54cd. i nie zamierza dać się pocieszyć, choćby tam nie wiem co.sigma 31.12.2013 20:30:22
- @sigma 20:30:22Delfina, Hrabina i drabina w pocie czoła tworzyły wspólne dzieło, a mnianowicie pieśń masową pod roboczym tytułem "La petite drabine triste". Pieśń traktowała smutnym losie drabiny porzuconej bez dobrego słowa przez złego rzemieślnika, który spylił ją za półlitry okolicznemu alkoholikowi. W przebraniu alkoholika występował sam Sztyrlic. W roli chóru greckiego: Delfina i Hrabina. Dzięki temu, że arcydzieło to powstało w jedno popołudnie na rancie piaskownicy - zachowana została antyczna jedność czasu, miejsca i akcji.sigma 31.12.2013 20:37:26
- @sigma 20:37:26Dzięki za wyjaśnienia w kwestii piosenki. Co do utworu (dramatycznego) powstałego w dramatycznych sylwestrowych okolicznościach (kanonada petard, agent z odpadów mokrych przeflancowany do roli solisty śpiewaka a może nawet baletu, rant piaskowniczki), to było to andante. Allegro to albowiem portal handlowy (galerie też teraz są handlowe a nie sztuki - o tempora!). No więc andante Hrabina, tam stoi drabina.
Dobra, to bez związku z delfinem, DelfInnem (oraz innymi długo nieobecnymi) i Delfiną.
Sednem sprawy jest stwierdzenie, iż bardzo na czasie są Twe życzenia. Oby tak właśnie się nam działo! Tj, żeby nas dobry Pan nie wypuszczał ze swojej opieki! Dobrze to ujęłaś, oj! W konwencji jajcarskiej ujęłabym to tak: Dobrze gada, polać jej. I mam rację, bo mam markowską. No!
A teraz wracam nie na parkiet, jedno do kompa żywić go wzorami itepe. Kto może niech się bawi, także na zapas i za mnie, plis!bez kropki 31.12.2013 21:02:43 - @bez kropki 21:02:43Galerie teraz wciąż jeszcze mają sporo wspólnego ze sztuką, bowiem sprzedają na sztuki, a nie hurtem.sigma 31.12.2013 21:21:22
- @sigma 21:21:22Udatne trio sisters w postaci Delfiny, Hrabiny i drabiny w uniesieniu tworzyło tragedię ludową pt. La petite drabine triste.
Akt . I. Popołudnie Delfiny. Delfina z Faunem siedzi w piaskownicy i wytwarzają babki z piasku i hałas w równych proporcjach.
Hrabina: gwałtownie otwiera okno i szczela w stronę źródła hałasu. Chybia - jak to kobieta. Śrut bębni po kuble, skąd wypada Sztyrlic z siatą i pośpiesznie znika z pola ostrzału. Po jakimś czasie wraca z tytułową drabiną i pustą siatą. Smutny.
Drabina: robi afektowany wypad na jedną nogę i spiewa głośno i fałszywie o swoim tragicznym życiu. Po ukończeniu pieśni popada w samozachwyt i omglenie artystyczne.
Hrabina: mieli w ustach przekleństwo i szczela do drabiny. chybia.
Delfina: Briubrliu! (mocno krytycznie)
Faun (kulturalnie): I tu bym się zgodził z przedmówcą.
Il Professore (który akurat zbierał chrust do swego pieca c.o) - Ta drabina do wzięcia?
Wszyscy unisono i z nadzieją: - Yhy!
Il Professore łapie drabinę za zadnią nogę i wlecze w stronę mise en scene, gdzie ma w.w. piec c.o. Z dali dochodzą coraz cichsze przekleństwa drabiny , groźby karalne oraz próby negocjacji. Bezskuteczne.
Kurtyna: zapada.sigma 31.12.2013 22:03:00 - @sigma 22:03:00Na zakończenie oklaski. OKLASKI!
PS. ZNienacka przeczytałam "bobki" zamiast pierwotnego "babki". Swoją drogą, coś w tym jest...Maria Wesołowska 31.12.2013 22:32:52 - @jazgdyni 21:21:29Czemu zaśby chimeryczne? OZu, agent Ooo i Januszek na chimerę nie wyglądają...Maria Wesołowska 31.12.2013 23:03:29
- @bez kropki 17:31:34Ależ bogomojsko wywaliłaś !!!
Porter (czeba kupić bo nie trawię) + śmietana (nima bo wypijam) zmiksowana i coooooo?
Muszę sie osobiście przekonać, zanim będę bluzgał.
Może.............jazgdyni 01.01.2014 00:59:51 - @bez kropki 18:09:55Ty niemądra....
O jakim Delfinie??????????
Tu masz, a mua bedzie tłumaczył (marnie niestety, Ewa byłaby lepsza)
I see trees of green,
Red roses too.
I see them bloom,
For me and you.
And I think to myself,
What a wonderful world!
I see skies of blue,
And clouds of white.
The bright blessed day,
The dark sacred night.
And I think to myself,
What a wonderful world!
The colours of the rainbow,
So pretty in the sky.
Are also on the faces,
Of people going by.
I see friends shaking hands,
Sayin': "How do you do?"
They're really sayin'
"I love you".
I hear babies cryin',
I watch them grow.
They'll learn much more,
Than I'll ever know.
And I think to myself,
What a wonderful world!
Yes...
I think to myself,
What a wonderful world!
****************
Zielone drzewa,
Czerwone róże też,
I pączki młode,
Dla ciebie i mnie
I myślę sobie,
Cóż za cudowny świat.
Błękitne niebo
i białe obłoki
Czarna uświęcona noc,
I myślę sobie,
Cóż za cudowny świat.
Kolory tęczy
Tak piękne na niebie,
I także na tych twarzach,
tych co właśnie przechodzą,
Widzę kumpli, miłych razem,
Mówiących, co słychać,
A tak na prawdę - kocham ciebie...
Dziecko małe płacze,
Widzę jak rośnie...
Dowiedzą się tak dużo bardziej
Niż ja kiedykolwiek wiedziałem
I myślę tak sobie
Cóż za cudowny świat
Tak...
Czyż to nie cudowny świat...jazgdyni 01.01.2014 01:21:58 - @sigma 22:03:00Jedziesz Mrożkiem !!!
Co ci się stało???
Mme, temperaturka w porządku? Poziomy płynów?
PRc, cthw, OB, CKw, odczyn Wassermana (przepraszam, ale trzeba zrobić)???
Drabina wam się kojarzy. Nie wątpię. To zazwyczaj taka suka, którą należy pogonić? A jeżeli ona jest kompletnie niewinna? To co? I Lasek nie może nic na nią powiedzieć?
Oj dziewczyny, brzydko się bawicie. Znalazłyście sobie biedną drabinę, drabinę z powyłamywanymi szczeblami i po niej jedziecie.
Wstyd.
Panie do kątów ostrych.jazgdyni 01.01.2014 02:11:04 - @Maria Wesołowska 23:03:29Taaa....
Myślę, że dranie nieco ostatnio zniewieścieli,
Trzeba będzie pogonić na poligon, gdzie nie ma dezodorantowi pod pachy, a są krew, pot i łzy...jazgdyni 01.01.2014 02:13:47 - @sigma 22:03:00Tadzinek wytoczył z wyciętych, a pozbawionych Sztirlica, krzaków leszczyny ENIACa, starym zwyczajem podłączył się do zasilania, przeczekał ostrzał od strony zameczku i wszedł na jaja.be.
O mogę ustrzelić czterechsetny koment - zauważył, ale wpierwej oddał się konsumpcji, bo znalazł nowy świeży materiał pozostawione przez osoby, które od dawna nie udzielały się tu.
Czytając wersy Teatrzyku pod Zimną Fuzją wpadł w niemy zachwyt, połączony z zesztywnieniem ogólnoustrojowym. Trwał tak przed monitorem i pasł umysł swój słowem pisanym, czytając wkoło ów tekst. Czynności tej nie przerwały wybuchające od 00:00 (nie mylić z agentem 3X0) race, tlące się nakrycie głowy, ani przenikliwe zimno.
Januszek wyszedłszy z racami a zauważywszy Tadzinka podszedł do niego i walnął mu siarczyste karczycho, a Tadzinek nic, a nic.
Więc Januszek oddał się z zaciekawieniem lekturze.
Rankiem Woyciechowa udając się na mszę zoczyła przy kompie chłopców, którzy sterczeli przy nim, nie dając specjalnych znaków życia.
Wyciągnęła więc z torebki podręczną piersióweczkę ze spirytusem i rozdziawiwszychłopakom otwory gębowe otwieraczem do konserw wlała w udostępnione otwory po 50 gram. Boski eliksir spowodował zwiotczenie wszystkich stawów, jak i innych organów, więc można było chłopaków załadować na perpedykiel Józka, co to niby zupełnym przypadkiem się napatoczył i odwieźć na IWMS (Izba Wytrzeźwień Młodzieży Socjalistycznej), co ją w czynie społecznym prowadziła w godzinach pozahandlowych Honoratka - społeczna siostra PCK.tadman 01.01.2014 02:54:06 - @jazgdyni 01:21:58Na guże ruże, Ozu-myszozu! W MOJEJ pieśni było o delfinie. to w TWOJEJ stało o tych różach-fiołkach-fikołkach. Świat jest całkiem cudowny, pod warunkiem, że nie musisz o 11 rano w środku nocy;) lecieć do awantury sąsiedzkiej, dzieci krzyczą z rozpaczy, tel. alarmowy zajęty, kosy nie wziąłeś, krew sika na boki i plami osiedle i bloki.bez kropki 01.01.2014 10:55:55
- @jazgdyni 02:11:04O pardą! Drabina to jest żona draba. Tak się to u nas wykłada i szlus.
:)bez kropki 01.01.2014 10:56:35 - @jazgdyni 02:11:04Jakim Mrożkiem,, jakim Mrożkiem! Jeżeli już czymś "jadę", jak to kolokwialnie ująłeś, to ewentualnie Zieloną Gęsią, ale też nie całkiem!
OZu, dwója z hakiem za absolutny b r a k słuchu literackiego oraz zakaz zajmowania się jw. na ćwierć wieku z zawieszeniem do lat dwóch!
Tym niemniej skazany zachowuje prawa obywatelskie.
Aha, dodatkowo skazany zostajesz na dożywocie za pitigrilenie się z dr Tevelde! Akces do "Gazety Wyborczej" też przewidujesz?sigma 01.01.2014 11:07:56 - @Maria Wesołowska 22:32:52To są te tzw. "freudowskie pomyłki";)))
Nb. OZu w tej branży bije wszelkie rekordy. Te jego skojarzenia! Nic, jeno Freud albo Young - czy to drabina, czy to sokowirówka - wszystko kojarzy mu się wyłącznie z dupą Maryny. Groza.sigma 01.01.2014 11:10:55 - @tadman 02:54:06Akt.II
Miejsce akcji: piaskownica i okolice.
Czas akcji - podwieczerz.
Delfina ze stoickim spokojem wykonuje setną babkę z piasku w formie bałwanka. Cały rant i wnętrze piaskownicy zajęty jest przez jej twórczość, której broni ponurym wyciem, więc przybyli na miejsce: Hańcia i Ewcia oraz Januszek i Tadzinek nie śmią przysiąść, jeno stoją nieopodal.
Wykorzystując chwilę niepewności pojawia się Duch Drabiny, której doczesne szczątki ogrzały dom Profesora i śpiewa niemiłosiernie fałszując:
Polały się me rzęsiste łzy,
Choć przecie niedługo jest wiosna.
Poszły precz piękne sny,
Zostały się jeno bzy
Oraz sosna.
Hrabina słysząc nieznośny hałas z trzaskiem otwiera okno i szczela. Zapewne, jak zwykle, nieskutecznie, choć w wypadku Ducha Drabiny - trudno to stwierdzić. Tym niemniej Duch nie przechodzi do drugiej zwrotki, ale znika. Zawszeć sukces.
Ostrzeliwani się rozpierzchają. Sztyrlic w kuble okrywa się blachą p.panc., którą wygrzebał na złomowcu i chrapie dalej.
Delfina: - Briubliu (z uznaniem) - i wykonuje sto pierwszą babkę w kształcie bałwanka.
Kurtyna: opada.sigma 01.01.2014 11:29:22 - @bez kropki 10:56:35Dobra nasza! W trzecim akcie pojawi się Drab - niepocieszony wdowiec po ś.p.Drabinie. I będą śpiewać w duecie ku zgryzocie Hrabiny;)sigma 01.01.2014 11:56:20
- @sigma 11:56:20Akt III
Na miejsce akcji przybywa Drab - mąż ś.p.Drabiny. Po krótkiej chwili pojawia się Duch Drabiny. Oboje robią afektowany wypad jedną nogą do przodu i śpiewają z uczuciem, acz fałszywie w tempie andante maestoso:
Drab (przepitym barytonem)
Il Professore mnie wdowcem uczynił
Dam ja mu za to popalić
Moją małzonkę do pieca wtrynił
Nie dało jej się ocalić.
Duch Drabiny ( wysilonym dyszkantem z kiksami)
Jużem drzewnym popiołem została ,
Bezwzględnie ubita toporem
Jeno się ze mnie dusza ostała
Więc teraz straszę z uporem.
Delfina: robi sto drugą babkę w kształcie bałwanka.
Hrabina: szczela.
Sztyrlic: zakłada dodatkowo nauszniki przemyślnie wykonane z odrzutów przemysłowych poprodukcyjnych.
Psi: wyją.
Kurtyna: opada.sigma 01.01.2014 12:24:52 - @sigma 12:24:52Uzupełnienie:
Drab:
(...)
Moją małzonkę do pieca wtrynił
Nie dało jej się ocalić.
Duszkiem opróżnia szklanę "utylizacji odpadów po wyrobie piernika"
(...)
Hrabina: szczela i poprawia śmietaną oraz zakąsza polędwicą (bez izolatu sojowego).bez kropki 01.01.2014 13:11:16 - @bez kropki 13:11:16Bardzo dobrze - errata uwzględniona.
Tylko Hrabina nie "zakąsza", tylko "zakansza" polędwicą (bez izolatu sojowego) oraz zmarnowanym ogóreczkiem.
I na to zasmażka.sigma 01.01.2014 14:01:00 - AktAkt IV spotkał Draba z oddziałem drabantów i tak się przeląkł, że uciekł, schował się w garderobie i nie wyjdzie.Ywzan Zeb 01.01.2014 14:08:08
- @Ywzan Zeb 14:08:08O, o!
Akt.IV
Uwagi sceniczne do Aktu IV:
Oddział wyposażonych w halabardy drabantów zwanych częściej trabantami w zwartym szyku przemieszcza się w okolice piaskownicy. Okryci są plastikowymi karoseriami, a na puklerzach wymalowane mają wielkie czerwone litery BMW (BMW – Bakelitove Motorove Vozidlo). Ponieważ służą oni nie do obrony, jeno ku ozdobie, ich podstawową umiejętnością jest umiejętność tańczenia drabanta oraz umajanie pogrzebów.
Drab tkwi asekuracyjnie za kubłem i dla kurażu popija zutylizowane odpady po wyrobie piernika. Ze środka Sztyrlic stłumionym szeptem domaga się równości w dostępie do odpadów jw.
Hrabina kosym okiem spogląda na zgrupowanie nepla i ładuje gwintówkę kaczym śrutem. Jednocześnie wzmacnia strudzone ciało i ducha polędwicą jw. i barszczykiem z pierożkami.
Oddzial trabantów w trakcie wykonywania drabanta zostaje otoczony przez Januszka i Tadzinka, którzy cichcem zaiwaniają im odłożone chwilowo halabardy i znikają jak sen jaki złoty.
Na widok Delfiny wykonującej niezmordowanie 425-ą babkę pojawia się w piaskownicy Duch Górnika Dołowego - niejaki Алексей Григорьевич Стаханов, który wykonal normę 1475% i oddaje jej po dobroci swój Order Lenina i Order Czerwonego Sztandaru Pracy.
Znęcony pojawieniem się nowego ducha pojawia się Duch Drabiny i w ramionach Ducha Górnika Dołowego dołącza się do pląsów drabantów.
Widząc jawną zdradę żony Drab nie posiada się z oburzenia, ale nie czuje się na siłach aby owo oburzenie przkuć w jakiś czyn.sigma 01.01.2014 14:56:04 - @sigma 12:24:52Nie, no oczywiście masz rację - Teatrzyk Zielona Gęś przedstawia.
ja wczoraj byłem pod wrażeniem i nie bardzo kojarzyłem.
W takich momętach kojarzynki mi się przegrzewają, tak, że mam nawet kłopoty z własną tożsamością (muszę zaczynać - Kto ty jesteś, itepe).
Ps. A ta kurtyna to zawsze coś wyczyniała...jazgdyni 01.01.2014 16:18:09 - Tadzinkowe dochodzenieTadzinek z Januszkiem opuścili wczesnym rankiem 1.01.2014 gościnne progi IWMS, obejmowani czułym a tęsknym spojrzeniem Honoratki, która nuciła coś pod nosem o pryszczastych gałubczikach.
Tadzinkowi zwoje mózgowe przewiercał wolno a uporczywie kac na zmianę z resztkami wczorajszego zauroczenia słowem pisanym.
Poranne mdłości pozwoliły mu ledwo dowlec się Nowego Portu i zalegnąć obok dziadka pod babcinym kompresem.
Skąd nasz skapcaniały Tadzinek mógł wiedzieć, że powodem Mmowej erupcji literackiej było poranne znalezisko, którego wzmiankowana dokonała podczas sięgania pod łoże po naczynie porannej wygody. A mianowicie zamiast wzmiankowanego ustrojstwa wyciągnęła pomyślne perspektywy na cały 2014 rok.tadman 01.01.2014 17:47:59 - @sigma 11:07:56To Ty mnie wrzuciłaś w ramiona strasznego doktora Tevelde!!!
Czeba było troche pilnować jajów, a tak, jak się nic nie działo, to zacząłem z rozpaczy okrutnej wywoływać zamieszki w blogosferze. Taki już jestem i ty dobrze wiesz. Jak się mnie wsadzi na jajca, to jestem spokojny jak samica płastugi.
Poza tym, chciałem sprawdzić, czy mnie też wywali, jak ciebie.
Aha!jazgdyni 01.01.2014 19:15:50 - @jazgdyni 19:15:50Akt.IV cd.
Na scenę wkracza Agent O;o przebrany za Gutanga. Pląsający trabantowie podcinają mu nogi, wskutek czego wpada z siłą wodospadu do piaskownicy niszcząc 78% urobku Delfiny.
Delfina włącza rykson full ahead oraz tryska fontanną z ócz.
Wrażliwa na hałas Hrabina szczela z dubeltówki siejąc śrutem pa wsjem w ramach urawniłowki.
Jako pierwszy ofiarą pada nasz agent. Długo jeszcze będzie wydłubywał z sempiterny ziarnka śrutu.
Drugą ofiarą jest podiziurawiony jak rzeszoto kubeł. W środku zapanowuje straszliwy przeciąg. Sztyrlic podejmuje błyskawiczną, męską decyzję. Wyskakuje z kubła i z zaskoczenia rekwiruje Drabowi zutylizowane odpady po produkcji piernika, które na poczekaniu spożywa jako panaceum na wszystkie choroby.
Drab jest niepocieszony, bo to już druga strata w krótkim przeciągu czasu i kto wie, czy nie dotkliwsza.
Kolejną ofiarą są trabanci, jako że karoseria pokrywa jeno górną część przodu korpusu. Reszta jest narażona na oszczał. Toteż przezornie wycofują się strategicznie na tzw.tyły, bo w końcu nie są jednostką bojową, a reprezentacyjną.
Na placu boju zostaje więc jeno Delfina, która przebywa poniżej linii strzału, Duch Drabiny i Duch Górnika Dołowego, którzy są poniekąd odporni na kule, no i Drab.
Bez specjalnego zainteresowania wysłuchują jojczenia Agenta O;o, które tenże wykonuje w tempie allegro skacowanym tenorem:
Po co mi było rower odkrywać?
Skoro i tak wolę sobie popływać
Teraz tylko słyszę gwizdy wokół
I nie szykuje mi się żaden cokół.
Po wykonaniu tej smętnej pieśni Agent utykając pośpiesznie oddala się, bowiem Hrabina słysząc tę pieśń znów wychyliła się z okna.sigma 01.01.2014 20:25:22 - @sigma 20:25:22"[...]Hrabina szczela z dubeltówki siejąc śrutem pa wsjem w ramach urawniłowki"
No, no, Hrabina w ramach urawniłowki... znaczy się, że Mrożek odtąd będzie nosił Ewci worek z kapciami, by zrozumiał kto tu jest kim.
Proponuję dla tej sztuki stworzyć osobną zakładkę, aby nie trzeba było się przedzierać przez komentarze, często wątpliwej urody.
Akt I jest nie do pobicia; może to przez atak bez uprzedzenia?tadman 01.01.2014 21:56:16 - @sigma 20:25:22Didaskalia
"Bez specjalnego zainteresowania wysłuchują jojczenia Agenta O;o"*
Agenta, nie bójmy się tego powiedzieć, będącego w stanie wskazującym (na przeżycie Sylwestra).
Słysząc szczały, Delfina rozpłaszczyła się w pisakowniczce na piaseczku i tak, pod osłoną rantu piaskowniczki, zaczęła oszczyć kozik kamyczkiem z tejże pisakowniczki pochodzącym (w porywach na rancie). Ale potem zrezygnowała. Ciocia Gryzia może wszak dziekanuf i inne ryżandolo-wiszątka rzezać także tępym kozikiem. Będzie to może nawet uzasadnione historycznie?
Babki w kształcie bałanków ewoluowały w bałwany a potem pękały z hukiem i błyskami - identyko jak ognie sztuczne sylwestrowe. Zimna fuzja patrzyła na to nie bez zawiści. Bezjedynkówki, wprost przeciwnie - patrzyły z zachwytem i nawet Hrabina przerwała na chwilę kanonadę.bez kropki 01.01.2014 21:56:34 - @tadman 21:56:16Jak możesz? Komentarze na jajach są wszystkie jak jeden mąż i jedna żona urody niewątpliwej! Gryzelda w nerwach fuknęła i strzepnęła rozetką. Po czym poleciała rzucić okiem (albo i czem więcej) na wiszące u ryżandola postacie.
Ale sztuka faktycznie wymiata...bez kropki 01.01.2014 21:59:41 - @tadman 21:56:16A jeszcze jedno. Dziurawy Sztirlic przyniósł informację, że OZu będzie wkrótce dyrektorem ROMETu w likwidacji. No, na emeryturze - znaczy się OZa, a nie ROMETu.tadman 01.01.2014 22:00:16
- @bez kropki 21:59:41No, zaczynam bardzo skromnie, by nie zdarzyło mi się przebić sufitu w połowie III kwartału. Muszę się trzymać nałożonych na mnie życzeniami zobowiązań na 2014 rok.
Jeśli ryżandole są z głęboko rzniętego kryształu to tę czynność należy przenieść na ich wątpliwą ozdobę. Też im się coś należy na ten biegnący już Nowy Rok.tadman 01.01.2014 22:10:55
Tadzinek oczami wyobraźni widział już, jak Rolf chce mu skoczyć do gardła i w jego ochronie wykonał w tył zwrot. Rolf skacząc z rozpędu na plecy Tadzinka obalił go w trawę. Tadzinek nie zdążył zmówić ani kawałka Zdrowaśki i tylko czekał na zatopienie kłów w szyi. Trwało to chwilę, aż Tadzinek poczuł na szyi coś mokrego, ciepłego i dość szorstkiego. To Rolf dobrał się do szyi Tadzinka.
Od tamtego czasu Tadzinek ma objawy kliniczne psiosy nervosy, szczególnie wtedy, gdy pies jest większy od ratlerka.
tadman 18.10.2013 21:19:03
Rzucam pierwszy pomysł! Jako nonet kameralny mogłyby się zwać: Skrzypka, Viola, Waltornia, Perkusja, Wiolonczela, Klarnet, Fagot, Puzon i Kontrabas.
sigma 18.10.2013 21:24:17
http://www.ekspedyt.org/karluum/2013/10/14/19275_oddam-szczeniaki-w-dobre-rece.html
sigma 18.10.2013 21:32:21