środa, 2 października 2013

To tylko mała manipulacja


Informacja w III RP składa się z dwóch bytów, z małych i dużych manipulacji. Czasami pomiędzy manipulacjami zdarzy się podanie rzetelnej informacji. Opisane w tekście zdarzenie jest małym przykładem manipulacji , których setki nas bombardują.
Dwa dni temu w okienku nie przegap na portalu  dziennik pl. była zakładka . W niej omówienie sondażu Homo Homini na najgorszego kandydata na prezydenta. Mimo tego, że według badanych najgorszym prezydentem byłby Palikot, to w zwiastunie zakładki a jakże zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego, tak żeby te osoby , które nie czytały całego artykułu miały przeświadczenie , że według badanych, najgorszym kandydatem nie jest Palikot tylko Kaczyński.
Urodziny Wałęsy, bohater tej uroczystości , przedstawia : „kapitan Graczyk, ten który mnie zwerbował”.Propagandziści z rządowych mediów, którzy tak skrupulatnie dokonują egzegezy słów Prezesa Kaczyńskiego, udają , że tych słów nie słyszą, żadnych kłopotliwych pytań nic, zupełnie nic.
Teraz wiemy kto powinien dostać Nobla, kto był duchem sprawczym onego, mędrca Europy, to kpt Graczyk , ten który stworzył Bolka.

Kwiecień 2013 , poseł PO Cezary Tomczyk, dostaje partyjne zadanie, ma zaatakować Prezesa Kaczyńskiego oskarżając go o zatajenie 400 tys. zł dochodów w oświadczeniu majątkowym. Cezary wywiązuje się z zadania, zawiadamia prokuraturę, media pełen salonowych autorytetów przez kilka dni, wypowiadają się o niecnym czynie Prezesa, prorządowe media mają pożywkę do atakowania Jarosława Kaczyńskiego.
Mija pięć miesięcy, prokuratura umarza dochodzenie nie znajdując znamion czynu zabronionego. Czy ktoś przeprosi za ataki? może poseł Cezary,  wątpię to nie w stylu PO.

http://tvp.info/informacje/polska/sledztwo-ws-oswiadczen-majatkowych-prezesa-pis-umorzone/125607
http://fakty.interia.pl/polska/news-umorzono-sledztwo-ws-oswiadczen-majatkowych-prezesa-pis,nId,1035166

autor: Andy51

Lenistwo "moralistów"


Jak wszystkim dobrze wiadomo, trakt prowadzący do Piekła jest szeroki, wygodny i nader poręcznie dla naszego lenistwa - prowadzi łagodnie, ale pewnie w dół.
Natomiast ścieżka cnoty jest wyboista, wąska, zdradliwa, pełna pułapek i każe się wspinać ostro pod górę, a niekiedy nawet - wymaga pokonania przewieszki! Toteż jest ona, w przeciwieństwie do owej piekielnej autostrady raczej pustawa...

Popularnie mawia się, że lenistwo jest "motorem Postępu". To trochę nie do końca tak! Owszem - na pewno pod tym przynajmniej względem, że wynalazki ewidentnie ułatwiające ludziom życie mają wielką szansę na ogromne powodzenie.
Skądinąd - "bryczka bez dyszla" pana Benza NA POCZĄTKU raczej nie wyglądała jak coś lepszego od bryczki zaprzężonej w parę dobrych koni. Stąd, wynalazca, chcąc przekonać publiczność do tak ekscentrycznego pomysłu, wsadził za drążek sterowy (to zdaje się jeszcze nie była kierownica..?) własną żonę i wysłał ją w odwiedziny do ciotki: co by zademonstrować w ten sposób, że pojazd ani męskiej siły nie wymaga, ani też ryzyka nie stwarza. Dopiero potem jakoś to poszło.



Z wynalazkiem braci Wright było jeszcze gorzej! Ludzie odczuwający paranoiczny (niekiedy) strach przed lataniem, mogą na swoje usprawiedliwienie spokojnie przywołać nie to że pierwsze lata, a pierwsze DZIESIĘCIOLECIA lotnictwa - by spokojnie wykazać, że był to wówczas sport ekstremalny, podejmowany przez totalnie narwanych ryzykantów, pozbawionych instynktu samozachowawczego (ale przynajmniej mieli za to niezłe "branie" - o ile wylądowali żywi..!).

Najogólniej rzecz biorąc podstawowym motywem DOKONYWANIA wynalazków jest mania. Większość maniaków dawniej lądowała w przytułkach, a koniec końców w anonimowych grobach dla biedoty - nielicznym, którym akurat PRZYPADKIEM udało się trafić z wylęgniętym w ich chorej wyobraźni wynalazkiem w fizyczne możliwości i gusta publiki - czasem przypadał w udziale wielki majątek, a zwykle: wielka sława.
To się oczywiście zmieniło w ciągu ostatnich 60 - 70 lat. W coraz mniejszym stopniu nowe urządzenia są dziełem samotnych wariatów, a coraz częściej - produktem systematycznej, rutynowej pracy wieloosobowych zespołów, napędzanych dobrą, biurokratyczną pragmatyką, a nie jakąś zwariowaną ideą. Chociaż - wynalazki naprawdę przełomowe (jak np. komputery osobiste, a potem - różne ich zastosowania...) powstają czegoś wciąż "po dawnemu"...
A przynajmniej - taką się do ich sukcesu dorabia legendę!

Natomiast recepcja wynalazków już dokonanych od dawien dawna faktycznie wynika z jednego z Grzechów Głównych. Częściej jednak niż lenistwo jest to pycha. Żeby bowiem nowy produkt zyskał powodzenie, trzeba (to są podstawy marketingu...) najpierw trafić do tzw. "liderów opinii", grając na ich snobizmie, a nie na lenistwie (nowość, jak to nowość, jest zwykle zawodna, niewygodna, nigdzie nie ma serwisu i nie bardzo wiadomo, do czego tego użyć...).
Metafora, której użyłem na wstępie, jest kulturowym odpowiednikiem drugiej zasady termodynamiki. W świecie fizycznym dzięki temu właśnie, że entropia naszego Wszechświata rośnie - łatwiej jest niszczyć niż budować, łatwiej tworzyć chaos niż porządek, łatwiej zabijać, niż dawać życie. Trudno powiedzieć dokładnie, dlaczego tak jest, ale przecież każdy z łatwością może wypróbować, że łatwiej jest także siać zwątpienie niż dodawać otuchy, grozić niż uspokajać, używać przemocy niż argumentu. Analogia, odpowiedniość między "porządkiem fizycznym", a "porządkiem kulturowym" nasuwa się tu sama przez się!
Oczywiście, że człowiek, jak każdy inny organizm żywy, jest sam w sobie "termodynamicznym cudem", ponieważ jego istnienie jest (chwilowym, lokalnym i bardzo kruchym) wyjątkiem od panującego na ogół wokół chaosu. Ale takich "termodynamicznych cudów" jest NA OBECNYM ETAPIE istnienia naszego Wszechświata wciąż jeszcze bardzo wiele. O ile nic się w jego prawach nie zmieni, będzie ich jednak stopniowo coraz to mniej, aż wszystko ogarnie bezruch "śmierci cieplnej".


Ponieważ "porządek społeczny", "porządek kulturowy" jest jeszcze mniej stabilny od tego fizycznego - "śmierć cieplna" występuje w nim bardzo często. Jak do tej pory ludzkość jako gatunek ratowała się przed nią tylko dzięki swojej różnorodności. Ot - gdy któreś z lokalnych centrów cywilizacyjnych ogarniał marazm, lenistwo, nuda, imperialna pycha i ogólne zgłupienie - przychodzili z peryferiów barbarzyńcy, upuszczali trochę krwi, a (czasem, bo nie zawsze...) wlewali nowego ducha. Ewentualnie - pojawiał się jakiś reformator, który zyskiwał posłuch, wzbudzał entuzjazm, ożywiał na nowo stare mity i skutecznie nakłaniał do przestrzegania dawno zapomnianych praw... Panująca obecnie globalizacja nie jest dobrym prognostykiem na przyszłość!
Powszechność głupoty, która nas otacza jest już sama w sobie dobitną zapowiedzią zbliżającej się "śmierci cieplnej". Jest taką zapowiedzią także szczególna kombinacja głupoty i lenistwa panująca wśród moich "ulubieńców", czyli: różnej maści "działaczy". Czy też, jak może część z Państwa woli - "moralistów". Takich, co to chcą dzieci odbierać rodzicom, konie właścicielom, zakazywać noszenia naturalnych futer, jedzenia mięsa, czy też - praktykowania imigrantkom z Kamerunu operacji oszpecania swoich córek, która ma je ratować przed gwałtem (najwidoczniej - czego jakoś zapominają dopowiedzieć "moraliści" - nader w tej kulturze powszechnym..!).
Owo połączenie głupoty z lenistwem polega m.in. na tym, że działacze ci, czy też "moraliści", całą swoją energię koncentrują na rzeczy wydawałoby się - najzupełniej z tym akurat złem, które ich tak bardzo boli nie związanej. Na lobbowaniu w celu takiej zmiany prawa stanowionego, aby można było użyć przemocy w celu "zwalczania" zachowań, które im się nie podobają.



Dlaczego uważam tę działalność za pozorną i nic nie mającą wspólnego z celem, któremu rzekomo ma służyć? Tłumaczyłem to wiele razy: ponieważ użycie przemocy ZAWSZE rodzi więcej zła, niż w założeniu miało zwalczać. Możemy zgadzać się na istnienie wojen (skoro i tak NIC nie możemy poradzić na fakt, że istnieją i będą istnieć państwa...) jako "kosztu" zwalczania przez aparat państwowy zabójstw indywidualnych (a przynajmniej - ścigania ich sprawców...). Ale, na Boga - czemu mamy się zgadzać na istnienie zorganizowanych gangów koniokradów, jako "kosztu" absurdalnej ustawy o ochronie zwierząt, mafii jako "kosztu" zwalczania przez gosudarstwo różnych nałogów, czy też - praktycznej eutanazji "nadmiaru" osób starych i chorych jako "kosztu" państwowej "opieki" emerytalnej i zdrowotnej..?
W dawnych, lepszych czasach moraliści (bez cudzysłowu) jakoś nie chodzili tak często na skróty. Jeśli nie podobały im się grzechy sobie współczesnych - to udawali się na place targowe, ulice czy do świątyń, wszędzie tam, gdzie była szansa zastać ludzi - i mówili o tym. Głosili kazania. Wielu, to prawda - zginęło. Niektórym, jak Savonaroli, udawało się odnieść sukces na krótko i z wielką dla otoczenia szkodą. Ale, jeśli w ogóle nastąpił jakiś "postęp moralny" - to właśnie dzięki tym kaznodziejom.


To za ich sprawą w średniowiecznej Europie praktycznie zniknęło niewolnictwo (odrodzone potem w Nowym Świecie, głównie przez lutrów i kalwinów...). To ich namowy sprawiły że zwaśnione rody coraz rzadziej uciekały się dco krwawej pomsty. To kaznodzieje, a nie żadne "prawo stanowione" sprawili, że z czasem małżeństwo przestało być li i jedynie kontraktem między zainteresowanymi głowami rodów, a stało się dobrowolnym związkiem dwojga ludzi.
Dlaczego zatem, widząc zaniedbane, głodne i chore konie - nie pójść do ich właściciela i nie spróbować mu wytłumaczyć, jak mógłby o swój majątek dbać lepiej..? Dlaczego nie pokazywać w internecie, w telewizji dobrych przykładów i nie piętnować złych..?
Wydaje mi się, że znam odpowiedź na to pytanie. Obawiam się jednak, że bardzo się Wam ona nie spodoba. Zwyczajnie: NIE ZA TO IM PŁACĄ!
Większość tzw. "działaczy", czyli "współczesnych moralistów" - to zawodowcy, żyjący ze swojej profesji. Część środków na ich utrzymanie pochodzi oczywiście od "wyznawców". Ale prawdziwe pieniądze dają sponsorzy. Dają - i wymagają! Wymagają zmian w prawie. Takich, dzięki którym ich interesy idą lepiej.
Czy można sobie wyobrazić lepszą dla koniokrada zmianę w prawie niż taka, która umożliwia mu uprawianie swojej profesji niemal legalnie..? Czy można sobie wyobrazić lepszą pożywkę dla mafii niż penalizacja takich lub innych używek..? I tak dalej, i temu podobne...

autor: boska wola

Jesienne odloty naczelnych


Zeszły tydzień upewnił mnie że znaczna część podgatunku nazywanego "człowiek polski" należy do naczelnych. Niestety odloty naczelnych nie są odlotami do ciepłych krajów. Nawet jeżeli mają aeroport swego imienia.


Naczelny futurolog-planista z okazji okrągłych urodzin ujawnił przyszłość przybyłym przedstawicielom podgatunku człowieka europejskiego. Przedstawicielom i całemu podgatunkowi ulżyło gdy się dowiedział że emerytowany Wielki Transformator znalazł sposób na przeżycie podgatunku w symbiozie z nadgatunkiem, w dodatku też europejskim!


Zaszczycił nas też piastujący  funkcję Naczelnego Psychologa Społecznego Daniel (jam twych ran..). Zapracowany i znużony naszą tępotą, znalazł jednak chwilę by wskazać nam nasze błędy w wyborze autorytetów, ekspertów. Kto śmieliłby się odebrac hamletyczną rolę : ... wierzyć albo nie wierzyć, oto jest pytanie...- Naczelnemu Aktorowi ?!  Pytanie brzmiało : czy eksperci współpracujący z zespołem parlamentarnym są wiarygodni. Mistrzu jam Twoich słów interpretować niegodzien, tak więc cytuję :
     Mnie się bardzo nie chciało tu przychodzić, ja bardzo ciężko pracowałem… Penderecki, w Berlinie… To jest pierwszy wolny wieczór, pomyślałem sobie, że nie będę jechał z innego miasta w niepoważnej sprawie. Bo sprawa jest niepoważna od wielu lat i ośmiesza Polskę, rani moje uczucia, bo ja nie lubię żeby robić wariata ze społeczeństwa, które jest społeczeństwem poważnym 
     Ludzie, którzy rozpoczęli kampanię sugerującą zamach, konkretnie moja koleżanka, filmowiec, która filmem w dniu przystąpienia pana Jarosława Kaczyńskiego do walki o prezydenturę pojawił się w telewizji.  Gdzie wyraźnie pani Ewa Stankiewicz, niezbyt zdolna reżyserka, pracowałem z nią kiedyś przed laty, takie towarzystwo Grunwald, które skupiało niezdolnych, ale strasznych ideologów, fanatycznych reżyserów, oczywiście to się rozsypało, tutaj mam nadzieje, że też się rozsypie… Więc sobie pomyślałem, że nie będę się niepoważnymi sprawami zajmował, bo komisja Macierewicza i sam pan Macierewicz, niestety, wspaniały w przeszłości członek opozycji zachowuje się niepoważnie od wielu, wielu lat.
I ten film był niepoważny, i ten film rozpętał histerie potem, ten krzyż i to wszystko, plucie na księży… Ale pomyślałem sobie, że skoro ta niepoważna sprawa, niepoważna komisja, niepoważny człowiek, który to rozpętuje, niepoważny człowiek, który jakby protekcje nad tym, czyli sam pan prezes… i strasznie, byle tylko dojść do władzy, mąci , skłóca społeczeństwo, to moje nieprzyjście będzie grzechem zaniechania. Bo wyrządza krzywdę społeczną, ośmiesza nas przed całym światem, kto zaciera tylko ręce? Państwa nam nieżyczliwe oraz ci, którzy mówią: jak zmienimy władze, to dojdziemy do prawdy. No to co? Każemy inne wyroki sądom dawać? Na miły Bóg…Ale ta komisja, na pewno wspaniali naukowcy, ale nie na ten temat. Jakiś główny tam wypowiedział się, że ja tak, samoloty tak, ja lepiłem, nazwiska nie pamiętam, ja się uczę rzeczy ważnych pamiętać…


O rektorach uczelni i naukowcach wypowiedział się Naczelny Etyk Kraju - bojownik o upowszechnianie socjalistycznych obyczajów i obrzędów związanych z życiem: osobistym, zawodowym, społecznym w celu nadania im świeckiej formy", "upowszechnianie marksistowskiego światopoglądu i religioznawstwa", "krzewienie zasad socjalistycznej moralności", "rozwój przekonań i postaw współczesnego człowieka – wolnego od mitów i złudzeń religijnych, walczącego aktywnie o zwycięstwo ideałów socjalistycznego humanizmu" oraz "propagowanie socjalistycznego stylu i jakości życia".
To jakże istotne stanowisko zajmuje prof. Zbigniew Szawarski, autor takich wiekopomnych dzieł jak : Problemy etyki marksistowskiej: wybór tekstów -1979, czy : Zarys moralności socjalistycznej - 1981 .
Co jest zdumiewające, profesor wygłosił stwierdzenie kóre w zasadzie jest prawdziwe : Naukowa debata z pseudonaukowcami głoszącymi nie naukę, ale ideologię to strata czasu. To fanatycy, którzy odrzucają wszystko, co nie potwierdza ich tezy. 

Naczelny Eksperymetator Kraju, Naczelny Rolnik postanowił pokazać na jaki rozmach w badaniach nas stać. I znowu oddam głos autorytetowi :
 - „Jest jeszcze jeden Tu-154, na którym można wykonać wiele eksperymentów. Można sprawdzić hipotezę wybuchu. Widziałem eksperymenty, w których samoloty pilotowane były automatycznie aż do uderzenia w ziemię, aby zobaczyć, jak zachowują się poszczególne fragmenty samolotu. Jeżeli zniszczymy samolot w takiej pozycji, w jakiej miał on uderzyć w ziemię, to zobaczymy, na jakie fragmenty się podzieli. To można sprawdzić jedynie na rzeczywistym obiekcie, który rozbijemy, gdy będzie odwrócony kołami. W takiej sprawie, jaką jest katastrofa smoleńska, nie ma co oszczędzać” - mówił nasz Naczelny Eksperymentatorw czasie programu „Premierzy” emitowanego na antenie Polsat News.
I tylko my musimy młotkować i sprzątać pas startowy by ONI mogli odlecieć. Ja, Pan ...o i Pani też !
Źródła:
http://wpolityce.pl/wydarzenia/63300-olbrychski-odlecial-calkowicie-ocenia-niezaleznych-ekspertow-ja-jestem-aktorem-psychologiem-w-zwiazku-z-tym-znam-sie-na-ludziach
http://tw24.salon24.pl/537331,waldemar-pawlak-rozbijmy-drugiego-tupolewa
http://niezalezna.pl/46350-smolenski-autorytet-wyborczej-byl-w-prl-ekspertem-od-moralnosci-socjalistycznej

autor: cyborg