poniedziałek, 31 marca 2014

Nie jestem obłudnikiem tylko ch……..

Misiek Kamiński mówi „ nie jestem obłudnikiem” a zaraz po tym powinien dodać tylko ch…….. Mianem obłudnika w j. polskim określa się człowieka dwulicowego, na które Misiek nie zasługuje. Najbardziej pasuje do niego słowo na ch, którym określa się najgorszego autoramentu kreatury.

Człowiek , który był gołodupcem dzięki  polityce bardzo się dorobił, partia której był spin doktorem wysłała go na saksy do europarlamentu.  Mandat europosła z ramienia PiS był dla niego prawdziwym Klondike. Żeby się o tym przekonać warto sprawdzić jego deklaracje majątkowe za ostatnie 5 – 7 lat.
Warto pamiętać co mówił o PO i co o nim pisała prasa zagraniczna gdy miał zostać wiceprzewodniczącym PE. Kamiński przegrał wybory gdyż  eliminowały go w poprawnym politycznie świecie rasistowskie ciągotki  i wrogość wobec gejów.
W świecie polityki zdarzają się wolty, w Polsce takie wolty są dość częste, ale żaden z polityków  tak bezwzględnie nie atakował swojej byłej partii jak Misiek Kamiński.

Kamiński trochę przypomina innego cynika producenta taniego wina z Biłgoraja, który z katolickiego konserwatysty stał się zagorzałym antyklerykałem.

Kamiński przypomina dowódcę , który w trakcie ataku na wroga nagle robi zwrot i zaczyna atakować swoich.

Przypuszczam , że w krajach o ugruntowanej demokracji taki polityk jak Misiek byłby skończony, po pierwsze „ rozjechałaby go prasa i inne media”, po drugie nikt by nie chciał z takim człowiekiem współpracować jako osobą niewiarygodną. Ale jak mawiał klasyk z PO „ Polska to dziki kraj” więc wszystkie „numery ” przechodzą.
 
http://wpolityce.pl/polityka/188986-misiek-kaminski-moje-zachowanie-w-os...


autor: Andy51

niedziela, 30 marca 2014

Wyżej sr....ą, niż d..y mają


Przepraszam Państwa za wulgaryzmy, ale ostatecznie wq...m się niemiłosiernie.
Jesteśmy biednym państwem. Typowa emerytura oscyluje w granicach 300 dolarów, z czego natychmiast trzeba przeznaczyć 200 na miesięczne opłaty. Czy to nie skrajna nędza na poziomie trzeciego świata? Tu u nas, nad Wisłą.
Z drugiego końca społeczeństwa, polscy tzw. milionerzy nawet nie mieszczą się w tysiącu najbogatszych ludzi. Stać ich, by szpanować właśnie nad Wisłą, ale nie w Londynie, czy Nowym Jorku. Nie wspomnę nawet Moskwy.

Jesteśmy fatalnie rządzeni od momentu, jak tylko komuchy wspaniałomyślnie oddały władzę. Absolutnie nikt nie określił priorytetów państwa. Nikt nie zdefiniował polskiej racji stanu. A już dosłownie ani jeden polityk nie kiwnął palcem, aby rozwój kraju szedł w kierunku poprawy życia obywateli. To "obywateli" to oczywisty eufemizm, bo my ciągle jesteśmy tylko poddanymi klasy rządzącej, która decyduje, co dla narodu najlepsze. To zresztą też nadużycie z mojej strony, bo naszych "władców" gówno obchodzi jakikolwiek naród. Zawsze i wszędzie, tak, jak za głębokiej komuny, liczy się tylko własna grupa – kolesie i rozliczna rodzina.

Nie ważni są więc ci, co nie mogą pracować, bo kierowani naturalnym obowiązkiem, muszą przez całą dobę zajmować się kalekim członkiem rodziny. Też za te około trzysta dolarów miesięcznie. A wiecie Państwo ile kosztują pieluchy jednorazowe na miesiąc? Ile kosztuje sprzęt specjalistyczny? A ile specjalne łóżko przeciw odleżynowe dla obłożnie chorych?
To są tak zwane duperele, którymi władza może kiedyś się zajmie, jak będzie miała przerwę w ważnych zajęciach, o czym napiszę poniżej.

Nie ważne są też rzesze młodzieży, skutecznie ostatnio niszczone cokolwiek niezrównoważonymi paniami ministrami Edukacji Narodowej, czy Szkolnictwa Wyższego. Realizując poufne zalecenia eurokołchozu minimalizują dostarczaną wiedzę do poziomu, aby zapewnić zdychającej Europie świeży i tani towar – młodych, inteligentnych i pracowitych Polaków. Ponad dwa miliony już zasila zachodni rynek pracy i każdego roku dodatkowo eksportujemy około pół miliona następnych.
Ewenementem jest tu fakt, że polskie urzędy zatrudnienia prowadzą nabór do niemieckich zakładów pracy, w ramach walki z bezrobociem. Czujecie Państwo bluesa? Polskie urzędy, za nasze pieniądze, pieniądze podatników, szukają ludzi do pracy w Niemczech!

Takich przykładów obrazujących całkowitą obojętność, a nawet pogardę rządzących wobec Polaków jest mnóstwo.Spływają po nich, jak woda po kaczce dramatyczne zawołania ludzi: - "Jak żyć panie premierze?!"; "Sorry, jest pan kłamcą" (to oczywiście słowa skierowane do Tuska przez zrozpaczoną matkę).

***************

Brakuje pieniędzy dla zwykłych ludzi. Ba, nie ma nawet pomysłu, zwykłej idei i oczywiście chęci, by tym obywatelom cokolwiek polepszyć. Uczynić ich życie prostszym, podnieść standard i zadowolenie z zamieszkiwania w Polsce.
To szeroko pojętym władzom, a za nimi rzeszy wszechmocnej biurokracji, jak to mówią młodzi niegrzeczni, zwisa miękkim końcem.

Cóż więc zajmuje myśli i fascynuje naszych, trzeba to jasno powiedzieć, przygłupich i niemoralnych władców?

Stawianie sobie pomników za życia.

Pies drapał, że lotnisko w Gdańsku Rębiechowie nazwie się imieniem Lecha Wałęsy. To zapewne niewiele kosztuje, oprócz tego, że wywołuje uśmiech politowania podróżników na ten azjatycki przejaw czołobitności.
No i ego naszego europejskiego "mędrca" jest skutecznie dopompowane.

Jednakże zorganizowanie w naszym biednym kraju cyrkowej imprezy pod nazwą Euro 2012, dla zaspokojenia hobbystycznych ambicji rządowego piłkarzyka, to już duży przekręt wobec narodu.
Te nędzne "igrzyska", impreza na wyrost, dla której za miliardy wybudowano cztery stadiony, które zawsze będą przynosić straty i są trwałym obciążeniem dla państwa, podejrzewam, zaspokoiłyby z nawiązką potrzeby rodzin opiekujących się swoimi niepełnosprawnymi na godziwym poziomie.
Nie, władza, a w szczególności Tusk chciał mieć pomnik, jako ten, za kogo w Polsce zorganizowano europejskie mecze futbolowe. Najpierw chleba, potem igrzysk panie Tusk – rozumieli to już Rzymianie dwa tysiące lat temu.

Nieudolność i zwykłe złodziejstwo spowodowało, że podczas budowy dróg straciliśmy podobno 40 miliardów. Aż boję się policzyć ile tego złodziejstwa będzie na końcu, po szanowny premier Tusk zapowiedział, ze wkrótce, jeżeli chodzi o budowę autostrad, wyprzedzimy Wielką Brytanię. Najdroższe autostrady na świecie najprawdopodobniej zwiększą w naszym biednym kraju popyt na ekskluzywne zegarki i zamknięte osiedla w Parkach Narodowych. A co z tego będą mieli zwykli obywatele? Figę z makiem i jeszcze większe wydatki, bo za przejazd od zachodniej granicy do Warszawy, oprócz paliwa, będą musieli zapłacić panu Kulczykowi około 200 złotych, za przyjemność jazdy po równej drodze, co gdziekolwiek na świecie jest normalną oczywistością (tzn. prawo do jazdy po dobrej drodze, a nie opłata).

Z ostatnich, niewydarzonych kretynizmów tych, co wyżej sr... , niż d... mają, jest pomysł zorganizowania Olimpiady Zimowej w Krakowie – Zakopanem. Nie ważne, że taka hucpa rozłożyłaby kraj na długie lata; nieważne, że przez to nie będzie można realizować programów wyrównywania niesprawiedliwości społecznej, ale ile się będzie można przy tym nakraść?! A w podręcznikach historii pozostanie ten przywódca, za którego zorganizowano wiekopomną, światową imprezę.
To, że w biednym kraju, lokującym się w obszarze dobrobytu Rumunii, Bułgarii i Mołdawii i daleko za Litwą, Łotwą i Estonią, to nieważne.
Niech tak, jak Korea Północna, żyje Polska i jej wspaniali przywódcy.
Polska, bądź, co bądź, piąta potęga militarna w Europie ( !!! ??? ).

Przykładów idiotyzmów rządzących, którzy sprawują władzę ku swojej chwale (i swoich pociotków) i w całkowitej pogardzie dla obywateli jest mnóstwo. Często przypominają w tym afrykańskich kacyków, którzy olśnieni przepychem Paryskiej Opery, chcą taką samą wybudować w środku dżungli.
Choćby zakup pociągów Pendolino, które nie mają żadnych szans sprawdzić się w Polsce, a które kosztowały grube miliardy (więc i prowizja do kieszeni była odpowiednia), gdy tymczasem, za ułamek tej sumy można było kupić świetne, ulubione przez Skandynawów czy Niemców, pociągi z polskiej, bydgoskiej PESY. Tak, lecz wtedy by nie było tych konfitur do kieszeni.

***************

Smutna obserwacja nasuwa się sama – nie ma rozsądnego planu rozwoju kraju i polepszania dobrobytu obywateli. To jest dla władców nieistotne.
Liczą się race propagandy, pomniki głupoty i idiotyzmu, chore ambicje i nadmuchane ego.
Akcje od powodzi do protestu, od afrykańskiej zarazy świń, do świńskich przekrętów ludowców. A istotne, naprawdę ważne dla ludzi problemy przykrywane mamą Madzi, Tańcem z Gwiazdami, bomberem z Krakowa, czy skretyniałą celebrytką, dokonującą aborcji w Wigilię Bożego Narodzenia.

Kiedy wreszcie będzie normalnie? Czy w końcu wymrą te fornale i Nikodemowie Dyzmy, które już 25 lat rujnują Polskę?
Czym jeszcze nas zaskoczą, zanim bezpowrotnie utracą władzę, bo naród zmądrzeje i w desperacji pogoni ich utytłanych w smołę i pierze.
Ciężko będzie, bo stado wychowanych aspirantów, tych sławnych resortowych dzieci, aż przebiera nogami z niecierpliwości, by teraz oni mogli kontynuować po ojcach i matkach zawody w sikaniu na odległość.
Ku swojej chwale.

autor: jazgdyni


Trudna przyjaźń

Kilka lat temu w pensjonacie na Mazurach pewien starszy inżynier zapytał: „ dlaczego wy Polacy tak bardzo nienawidzicie Rosjan?”. Powiedział, że często jeździł służbowo do Kaliningradu i popijał z Ruskimi. „To wspaniali ludzie”- dodał.

Inżynier ten zasłynął z poszukiwania prawdy na temat udziału swego ojca w zbrodniach przeciwko Żydom. W jednej z wielu wersji słyszałam, że jego ojciec, oficer AK zastrzelił młodą Żydówkę. Podobno sama Anna Bikont obwoziła inżyniera po Zachodzie gdzie to opowiadał . W dojrzałych demokracjach zachodnich jego wynurzenia były zapewne przyjmowane bez zastrzeżeń. Wpisywały się doskonale w obraz straszliwych polskich antysemitów, przed którymi bezradnie i bezskutecznie starali się obronić ludność żydowską niemieccy żołnierze. Najbardziej aktywni w tej obronie byli jak wiadomo członkowie formacji SS.

Pamiętam rozmowę na ten temat przy stole. Zwykli wczasowicze okazali się bardziej dociekliwi niż historycy. Padały niewygodne pytania.

„ Kim właściwie ta Żydówka dla pana ojca była?”.

Okazało się,że przyszła go aresztować. „ Sama?”. Okazało się, że w towarzystwie 5 innych enkawudzistów. „ Byli bez broni?”.

„ No nie, oczywiście mieli broń, ale te Żydziaki nie umiały się przecież posługiwać bronią”.- powiedział pan inżynier dając wyraz swemu prawdziwemu, przaśnemu antysemityzmowi.

Zapytany przez jakąś młodą osobę czy mówi to wszystko służbowo trzasnął drzwiami i opuścił zgromadzenie.


Potem okazało się, że tak naprawdę jego ojciec był zwykłym krawcem i że jakiś ( widać dobrze poinformowany w sowieckich zamiarach ) Żyd uprzedził go o planowanym aresztowaniu i w ten sposób uratował rodzinę inżyniera przed wywózką, za co inżynier chciałby kiedyś  rodzinie tego Żyda serdecznie podziękować.

Skąd my to znamy- nie dają a kradną, nie samochody a rowery i to nie w Leningradzie a w Moskwie, ale poza tym wszystko się zgadza.

Rozmowa w mazurskim pensjonacie zniechęciła mnie na długo do tak zwanej „ historii żywej”, czyli do przywiązywania nadmiernej wagi do słów „naocznych świadków”.
Jak to skomentował pewien obecny przy tej rozmowie złośliwy młody człowiek: „ najtrudniej pogodzić się z faktem, że  jest się tylko mierzwą historii”. Ja się z tym dawno pogodziłam.


Wracając do postawionego przez pana inżyniera problemu- wielokrotnie się nad tym zastanawiałam. Prawie każdy z nas, nawet najbardziej – jak my kresowiacy- doświadczony przez okupację sowiecką miał wielu rosyjskich przyjaciół. W moim rodzinnym domu mieszkała swego czasu grupa alpinistów z Klubu Wertikal z Nowosybirska. Ujęli wszystkich, nawet mego ojca, serdecznością i - co tu dużo ukrywać -wspaniałą litworówką. Pluli równo na swój system, na KGB, GRU. Ale nasze porozumienie ponad podziałami miało wyraźne granice. Nie wolno było kwestionować pierwszeństwa Rosjan w nauce, sporcie, literaturze, muzyce i ogólnie rzecz biorąc w duchowości słowiańskiej. Dla dobra sprawy musieliśmy się nauczyć „xранить молчанье в важном споре” czyli nie poruszać drażliwych tematów. Traktowaliśmy ich trochę jak rekonwalescentów, nie wyleczonych z rosyjskiej mocarstwowości.

W górach byli naprawdę świetni. Na samym wstępie pokazali memu ojcu swoje „alpinistyczne indeksy” gdzie wpisane mieli drogi w Kaukazie i Himalajach z ocenami instruktorów. Dla nas było to raczej egzotyczne, ale nie chcieliśmy ich urazić naszym rozbawieniem. Pojechali sami w Tatry. Jak się okazało przelecieli w dwa dni Kazalnicę i wariant R i orzekli, że w Tatrach nie ma dla nich odpowiednich dróg w związku z czym pojechali do Gdańska. W Warszawie chodziliśmy do kina, teatru, filharmonii. Powiedzieli, że musi im starczyć na długo. Nie pomylili się. Nie zostali ponownie wypuszczeni do Polski i planowana wspólna wyprawa eksploracyjna w Ałtaj nie doszła do skutku.

Rzeczywiście Rosjanie to wspaniali ludzie-serdeczni, pełni fantazji. Jak pamiętam powiedziałam ( podczas kolacji na Mazurach) panu inżynierowi, że dopóki  liczba Rosjan nie przekracza pięciu naraz  – lubię ich z całego serca, gdy przekracza -  zaczynam się trochę bać.
Alpinistów z klubu Wertikal było tylko czterech.


autor: Iza

sobota, 29 marca 2014

Państwo zdało egzamin, wysokie emerytury dla zbrodniarzy

III RP ( Rzeczpospolita Przekrętów) nieustannie zdaje egzamin. Zaczęło się w Magdalence gdzie komuniści dogadali się z częścią  elit Solidarności , gdzie główne skrzypce grali tacy ludzie jak Michnik, Geremek, Kuroń i Mazowiecki.

Miękkie lądowanie, pozwalające komunistom lub ich TW na przejęcie systemu finansowego , mediów i dużej części przemysłu a co najważniejsze brak lustracji spowodowało to, że ci którzy reprezentowali ideologię i interesy  obcego państwa czują się świetnie. Stali się kapitalistami uwłaszczając się na majątku państwa zbudowanego przez Polaków.

Powtarzanie jak mantrę głównie przez PDT i Sikorskiego hasła „ Państwo zdało egzamin” nijak się ma do rzeczywistości.

Skandaliczne oddanie śledztwa Rosjanom w sprawie katastrofy smoleńskiej jest dobitnym przykładem jak według Tuska państwo zdaje egzamin.

Zdawanie egzaminu następuje niemal codziennie co widać po proteście rodziców dzieci niepełnosprawnych w Sejmie.

Nierozliczenie zbrodni PRL-u takich jak grudzień 1970, wprowadzenie stanu wojennego, masakra w „Wujku”, itd., gigantyczne afery gospodarcze , sprawy ciągnące się latami dopełniają ten czarny obraz.

Ludzie, którzy walczyli z reżimem, tracąc często zdrowie, żyją na głodowych emeryturach, a ich kaci tacy jak gen. Kiszczak  dostają 8500 zł śmiejąc się z opozycjonistów. W tym wypadku  egzamin wypad celująco.

W niektórych sprawach powinniśmy się uczyć od krajów III świata. Przykładem może być Bangladesz gdzie w ubiegłym roku Sąd Najwyższy tego kraju skazał na dożywocie 90 letniego przywódcę islamistycznego za zbrodnie z 1970 r. na dożywocie. Sądowi nie przeszkadzało, że ów islamski  radykał poruszał się na wózku. Macie się od kogo uczyć drodzy polscy sędziowie.
 
http://wpolityce.pl/wydarzenia/77410-tysiace-dla-komunistycznych-zbrodni...


autor: Andy51

piątek, 28 marca 2014

Polski Majdan rodziców dzieci niepełnosprawnych w Sejmie

Rodzicom dzieci niepełnosprawnych można powiedzieć „ nikt Wam tyle nie da co Tusk Wam obieca”, ale przyszła kryska na Matyska. Rodzice dzieci niepełnosprawnych powiedzieli sprawdzam. Czego domagają się Ci rodzice ?, dla Tuska jest to niepojęte, ale domagają tego co premier obiecał w 2009 r. tylko tyle i aż tyle.

Protest trwa, rodzice dzieci niepełnosprawnych protestują od środy. Rodzice tych dzieci nie mając nic do stracenia mówią premierowi co o nim myślą, na jego wywody odpowiadają „ sorry jest pan kłamcą”. Z tak bezlitosną oceną swoich prawie siedmiu lat rządów Tusk się jeszcze nie spotkał.

Mina Tuska, zagubienie w zderzeniu się z rzeczywistością ukazują jego niemoc. Ja nie muszę wykazać się empatią, żeby zrozumieć tych rodziców. Sam jestem ojcem dziecka niepełnosprawnego i rozumie tych zdesperowanych rodziców.

Zastanawia mnie jedno, w  polskim parlamencie jest trzech posłów niepełnosprawnych poruszających się na wózkach, wszyscy z PO. Zamiast poruszyć niebo i ziemie żeby pomóc dzieciom i osobom niepełnosprawnym, i ich rodzicom, i opiekunom, senator  Libicki najbardziej aktywny jest na salonie 24, gdzie non- stop atakuje PiS i Prezesa Jarosława Kaczyńskiego, poseł Plura wspomaga autonomistów z RAŚ, a poseł Piechota mimo tego że jest  Przewodniczącym Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, zamiast interesować się tą grupą społeczną , której rodzice protestują w Sejmie mówi:, że należy mu się 6 tys. zł na asystenta, bo jest człowiekiem zasłużonym (sic)!

Ale nie on jeden ma w głębokim poważaniu problemy osób niepełnosprawnych,  np. prof. Niesiołowski wyśmiewający się z rodziców dzieci niepełnosprawnych musiał salwować się po swoich „występach” ucieczką z Sejmu, o komentarzach rodziców nie wspomnę. Posłanka Katarasińska w TV mówiła , że to jest coś niesłychanego a ona nigdy by się na taki czyn nie zdecydowała.

Inna kreatura z Biłgoraja, pouczała swoich posłów jak mają się zachować i jak postępować żeby na tym proteście zbić kapitał polityczny.

Oczywiście nie mogło zabraknąć kobiety, która zatrzymała tramwaj, bo koledzy wyłączyli prąd. Mówi tak :” ktoś "zmanipulował" rodziców niepełnosprawnych dzieci, którzy postanowili wraz ze swoimi pociechami okupować Sejm”. Już mówię  pani tramwajarce, kto zmanipulował  rodziców, to jej guru  PDT.

Podobnie jak Ukraińcy niewierzący swojej władzy protestowali na Majdanie i wygrali, tak rodzice dzieci niepełnosprawnych oczekują konkretów na piśmie, a nie obietnic i frazesów, z których znany jest Tusk. 
 
http://wpolityce.pl/galerie/77058-donald-tusk-i-brutalna-prawda-w-ustach...
http://wpolityce.pl/artykuly/77055-maly-premier-i-wielkie-problemy-zwykl...


autor: Andy51

czwartek, 27 marca 2014

Uwaga! Tzw. elity


Co ludzie dzisiaj widzą jako elity? Jaka część narodu jest w to zapatrzona i daje się omamiać. Obawiam się, że znaczna. Nazwijmy to, z czym mamy obecnie do czynienia w Polsce - neo-elity. Bo tak naprawdę, są to samozwańczy neofici, wykreowani przez usłużną propagandę i "salony" warszawki i krakówka.

Szkielet tego tekstu napisałem dwa lata temu, lecz ponieważ jest ciągle aktualny postanowiłem go zmodyfikować i uzupełnić.

Smrodek, jakie roztaczają wokół siebie tak zwane elity III RP, niesie się po całym kraju; od najmniejszego przysiółku, wioseczki, jakiejś Wólki, czy Budy, aż po najwyższe piętra, luksusowe penthousy, drapaczy chmur Warszawy. Jest to smrodek potężnie dojrzałego sera Romadur, ale również mocno przyprawiony zapachem czosnku i perfum Krasnaja Moskwa.
Bo też wszędzie oni są. Jak kiedyś wspomniałem, jest to układ hierarchiczny, rozciągający swoje macki od poziomu gminy Szemud, po najdroższe apartamentowce stolicy i posiadłości, praktycznie rozsiane po całym kraju (jedno drugiego nie wyklucza; nierzadko dobra posiadłość w Kujawsko – Pomorskim idzie w parze z apartamentem w najbardziej pożądanym domu w Warszawie (vide Sikorski).
Zazwyczaj, na tym podstawowym, najniższym poziomie, neo-elitę stanowi lokalna grupa przekrętów. Aby te przekręty dawały zyski koniecznie w takiej grupie musi być członek lokalnej władzy – wójt, starosta, sołtys, czy co tam jeszcze. Po prostu musi być styk państwowe – prywatne, bo tam są konfitury. Warto dodać, że ten miejscowy przedstawiciel władzy często nie jest członkiem neo-elity, a tylko aspirantem. Z reguły im bardziej się stara, tym dłużej odsuwany jest na bok. Musi w tej grupie być paru lokalnych biznesmenów, gdyż to oni wypracowują zysk i nadają ton. Jak na przykład wspomniany już przeze mnie Król Karkówki z Kartuz. Te dolne elity są nieliczne. O to właśnie chodzi. Tak ma być, bo dwóch, trzech jest w stanie rzucać światło na swój teren, a jak by było za dużo to istnieje niebezpieczeństwo tworzenia się chaosu i rozbisurmanienia się ludu.
Za to wkoło jest całe mnóstwo aspirantów przebierających nogami i usłużnych, którzy, za uścisk lub poczęstowanie jakimś nienormalnym świństwem (whiskey, koniak, cierpkie, czerwone wino, kto to widział? słodkie przecież o niebo lepsze!), podejmują się czynienia drobnych uprzejmości.
Najważniejsze natomiast jest to, że przynajmniej jeden z tej grupy (to sytuacja optymalna) ma, jak to w układzie hierarchicznym, zaczepienie, kontakt z kimś z neo-elity wyższego szczebla. Im wyższego, tym lepiej. Bardzo dobrze, gdy wojewódzkiego, a równie dobrze, gdy centralnego. Jest to warunek obowiązkowy.
Chyba modelowym przykładem takiej struktury, jest były i niebyły pan senator Stokłosa. On w tym pilskim był (i jest?) jednoosobową wyrocznią, panem życia i śmierci, a jego wspaniała małżonka, jest jak żona cesarza (z wszystkimi tego atrybutami, z wyjątkiem urody, niestety). Umocowania w stolicy pozwoliły mu spokojnie przetrwać ciężki okres, gdy listy gończe fruwały po całej Europie.
Szczebel wyżej jest podobnie. Niekoniecznie więcej pieniędzy, ale więcej władzy. Styl jest też nieco inny, ale o tym napiszę osobno. Na tym poziomie zaczynają dominować poważne zawody: prawnicy, których kancelarie obsługują banki i biznesmenów, bankowcy, którzy decydują, czy dać zarobić kancelariom i biznesmenom i biznesmeni, którzy dają z kolei zarobić kancelariom i bankom. Dla kolorytu jest jakiś niemłody pisarz z mądrą twarzą, lub choćby z piękną siwą brodą, jak na przykład pan Chwin. Jest paru dziennikarzy i dziennikarek, którzy ładnie potrafią opisać i zaprezentować swoją neo-elitę i ogólnie stwarzają odpowiedni, miły i ciepły klimat. Tutaj już możemy mówić o grupie kilkudziesięciu osób. Oczywiście, wszyscy razem dobrze się znają, razem bywają, są na ty, (ale nie przed kamerami) i mają wspólne upodobania, (ale o tym później).
A politycy? Z nimi to raczej różnie. Częściej nie są stałymi członkami elit (wiadomo – wybory); często dostają pozycję leszczy, ci z ambicjami robią za aspirantów, którym czasami starszyzna pozwala ogrzać się przy ognisku.
I tak krok po kroku idziemy do góry, aż dochodzimy do stolicy. I tutaj role się nieco odwracają. Prym w neo-elitach zaczynają wodzić politycy, urzędnicy wysokiego szczebla, oraz dziennikarze pewnych, wybranych tytułów prasowych i stacji telewizyjnych.
I po raz pierwszy celebryci. Ich istnienie na niższym szczeblu jest tylko etapem przejściowym i nie ma sensu, oprócz spotykania się w klubie na Monciaku w Sopocie. Ale tylko po to by móc się wywindować do celebrytyzmu ogólnopolskiego.
Jedynym chyba wyjątkiem w tej grupie jest Kuba Wojewódzki, który aspiruje do bycia celebrytą krajowym, a jest tylko powiatowym (taki dziwny paradoks).

Centralna neo-elita rulez!
Wyciąć kawałek lasku pod kolejkę linową? Ależ proszę! Wybudować ekskluzywne osiedle w jedynej w Europie, tak dziewiczej puszczy? Ależ proszę! Kupować latające barachło o nazwie Embrayer? Oczywiście! Proszę bardzo. Zrujnować poetę, typa jednego, który, cham jeden, nas wyzywa, a w dodatku ma, bezczelny, dobre pióro i poklask motłochu? Nie ma sprawy!

Zrobić i załatwić można wszystko. Pod jednym warunkiem – tylko dla siebie i swoich ludzi.
Dla narodu? Dla Polski? Jaja sobie robicie?! To nie ma sensu i co ja z tego będę miał?
Więc dla Polski i narodu wszystko leży. No może tylko neo-elita chętnie zamiast autostrad i kolei wybudowałaby duży płot, który, w pizdu …, trzymałby motłoch po drugiej stronie.
A najchętniej na kanapie przed telewizorem i niech znają łaskę pana, z pilotem, bo teraz już wszystkie kanały są nasze.

Krótko na koniec: neo-elita nie jest prawdziwą elitą narodu. Wszystko, co robi, robi tylko we własnym interesie. Owszem, starają się narzucać styl, kreować trendy, decydować, o czym się mówi, co się czyta i co ogląda. Lecz dodam raz jeszcze – tylko i wyłącznie we własnym interesie.

Naród generalnie im przeszkadza i mają go w dupie.

autor: jazgdyni


Pokazywanie prawdy jako brutalny atak

Mój stosunek do Przewodniczącego Dudy jest ambiwalentny. Ale deklaracji,  że Solidarność będzie pokazywała na spotach i przypominała jak głosowali kandydaci  PO I PSL do PE, w takich sprawach, jak wydłużenie wieku  emerytalnego,  wniosek o referendum na ten temat czy uelastycznienie czasu pracy należy przyklasnąć. Będziemy pokazywać, jak w tych sprawach głosowali uciekinierzy z rządu: Julia Pitera, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Barbara Kudrycka, Michał Boni, Adam Szejnfeld, Jacek Rostowski, czy Władysław Kosiniak-Kamysz.

No i zaczęło się, sygnał pobudki dała Rp, nazywając pokazywanie prawdy brutalnym atakiem.

Ale w Polakach coś się zmieniło, zaczynają rozliczać polityków i posłów. Sygnał dali rodzice dzieci niepełnosprawnych, przypominając Tuskowi co obiecywał  rodzicom dzieci niepełnosprawnych w 2009 r.

Czego się boją wszelkiej maści kłamcy i macherzy – prawdy. Jak mawiał Jezus „ prawda Was wyzwoli” i dalej za poetą „ spisane będą czyny i rozmowy”.

Prawda jest czymś czego śmiertelnie się boi Tusk i jego akolici. Przypominanie ludziom co i kiedy obiecywali politycy, a później jak się zachowywali gdy dostali władzę jest bardzo dobrym posunięciem.

Wyborców nie można traktować jak stada baranów, przykrywanie jednych obietnic drugimi, żadnych nie realizując jest nieetyczne. Specjalista od pustosłowia Tusk i wystawieni przez jego kandydaci powinni dostać ostrą nauczkę od wyborców. Czy tak będzie wkrótce się przekonamy.  

http://wpolityce.pl/wydarzenia/77332-solidarnosc-pokaze-jak-kandydaci-do...
http://fakty.interia.pl/raport-wybory-do-pe-2014/aktualnosci/news-rzeczp...
 

autor: Andy51

wtorek, 25 marca 2014

Rosyjska wylinka premiera Tuska

Apologeta Putina i Rosji, PDT, po ponad 6 latach flirtowania z Rosją poczuł, że kokon, w którym był przez tyle lat jest za ciasny. Tusk, który  jako nowowybrany premier RP, jako cel pierwszej wizyty obrał kierunek wschodni do Moskwy, po tej wizycie,  przez rosyjskie media został określony jako ; nasz ( Rosjan) człowiek w Warszawie.

Wiara PDT, że Rosja jest normalnym krajem wystawia PDT jako historykowi i premierowi jak najgorsze świadectwo. W XVII i XVIII w. państwa ówczesnej Europy miały swoje armie z jednym wyjątkiem  Prusami, które miały armie a Prusy były tylko dodatkiem do niej.

Podobnie jest z Rosją, instytucja jaką była KGB  po rozpadzie ZSRR i przekształceniu się w FSB ma swoje państwo Rosję, na której czele stoi były płk KGB Putin.

Na  fali  zafascynowania Putinem i Rosją, PDT oddał śledztwo smoleńskie Rosjanom, i gen. Anodinie, która spostponowała polski mundur ogłaszając , że gen Błasik był pijany, co przez cztery lata powtarzały jako prawdę objawioną nie tylko polskie media.

Gdy okazało się, że było to wierutne kłamstwo, PDT i Bredzisław a za nimi resortowe dzieci nabrały wody w usta.

Kolejnym mitem okazał się tzw rosyjski rynek. Okazuje się , że do 10 mln Czech eksportujemy o 20% więcej niż do Rosji.

Domaganie się przez PiS w 2010 r. żeby śledztwo smoleńskie podlegało jurysdykcji polskiej , zostało przez rządzącą koalicje odrzucone w Sejmie. Tusk przy okazji groził wojną z Rosją.  Min. Ławrow zachowywał się niczym gubernator w kraju kolonialnym pouczając polskich ambasadorów, a jeszcze 12 grudnia 2013 r., min. Sikorski  chwalił się tzw. mapą drogową stosunków  polsko – rosyjskich ustaloną z Ławrowem.

Nagle ni z gruszki ni z pietruszki, PDT po sprawie Ukrainy Tusk mówi, że Rosji nie można wierzyć, to co?, w sprawie śledztwa smoleńskiego można a nawet trzeba wierzyć Rosji, a w sprawie naszego bezpieczeństwa nie. Tusk chyba ma schizofrenie, na dodatek straszy, że 1 września polskie dzieci mogą nie pójść do szkoły ( w domyśle będzie wojna). Rodzi się pytanie, kto ma Polskę zaatakować , czy przyjaciółka i mentorka Tuska frau Angela czy wieloletni przyjaciel Putin.

Można się zastanowić, czy np.  jeżeli jakiś wąż przejdzie wylinkę, z węża jadowitego stanie się niegroźnym gadem czy zostanie dalej wężem jadowitym. Podobnie Tusk, jeżeli nawet zrzuci z siebie skórę promoskiewskiego pożytecznego idioty, dalej nim pozostanie.

http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-zbigniewa-kuzmiuka/77114-straszen...


autor: Andy51

poniedziałek, 24 marca 2014

Gry wojenne

II Wojna Światowa zdaniem jej teoretyków różniła się od innych działań wojennych przede wszystkim tym, że dotyczyła- jako wojna totalna – wszystkich. Jej zamierzoną ofiarą padała ludność cywilna, w tym kobiety i dzieci. Kobiety i dzieci, jako istoty słabsze zawsze w historii były ofiarami wojen, ale ubocznymi, niezamierzonymi. W ich imieniu, tak jak w imieniu całej ludności cywilnej w dawnych czasach walczyli rycerze, którzy z obrony wspólnoty uczynili swoje powołanie. Królowie też często walczyli, nawet w pierwszym szeregu, zamiast -jak dowódcy wojskowi z czasów II wojny- przesuwać chorągiewki na mapie, pod osłoną bezpiecznego bunkra.

Pewien aspekt II Wojny Światowej nie był (moim zdaniem) nigdy wystarczająco eksponowany. Otóż liczne polskie czy francuskie miasta i miasteczka zostały w ramach taktyki zwanej Blitzkrieg zajęte przez 3- 4 motocyklistów, którzy wjeżdżali do miasteczka i zaprowadzali deutsche wirtschaft . O zwycięstwie decydowała nie bitwa na śmierć i życie lecz marsowe miny motocyklistów i przeświadczenie tubylców , że za motocyklistami stoi ogromna siła, której potęgi nikt nie chciał sprawdzać na własnej skórze.

Na przykład taka Ochotnica miała szanse doczekać końca wojny bez jednego wystrzału ( Niemców tam fizycznie nie było) gdyby nie rosyjscy partyzanci stacjonujący w Młynnym, którzy wystąpili czynnie w obronie dwóch wieprzków zrabowanych przez niemieckich strażników kolejowych z formacji Banshutze . Po zastrzeleniu tych Niemców sowieci wycofali się na „z góry upatrzone pozycje” ( to znaczy wrócili do wódki i dziwek) zostawiając trupy w rowie.

23 grudnia 1944 roku SS-Kampfgruppe Jagdkommando Matingen dokonało krwawej pacyfikacji Ochotnicy. Jak opowiadają starzy ludzie, ze wszystkich gór otaczających tę ogromną dolinę schodzili Niemcy z bronią w ręku, zamykali ludzi w domach i domy te podpalali. Zginęli przede wszystkim ci, którzy wierzyli w niemiecką praworządność. Na przykład spalona żywcem babcia Tetmajerowa, która była przekonana, że jeżeli nic złego nie zrobiła, nic złego nie może jej spotkać ze strony cywilizowanych ludzi, za których (jak widać niesłusznie) uważała Niemców.

Przezorni, którzy ( jak nasi gospodarze) z dzieciakami i krowami uciekli w górskie, niedostępne lasy i wąwozy uratowali życie sobie, dzieciakom, a nawet krowom., bo krów też nie oszczędzali przedstawiciele narodu, który wydał Bacha i Kanta.

Tak jak nikt kiedyś nie chciał umierać za Gdańsk - nikt teraz nie chce umierać za Krym. Czy możemy się dziwić mieszkańcom Ochotnicy, że nie chcieli umierać za dwa tłuste wieprzki i tak przeznaczone na salceson i kaszankę?

Putin mistrzowsko stosuje taktykę wojny na miny (w ramach taktyki blitzkriegu) .

Его пример другим наука. ( proszę wybaczyć – nie tłumaczę)

Do repertuaru współczesnych taktyk wojennych dodał obecnie referendum.

Zastanówmy się czy jesteśmy pewni za czyją administracją opowiedzieliby się w referendum mieszkańcy polskich terenów przygranicznych , którzy już teraz stawiają tablice z niemieckimi nazwami swoich miejscowości?

Zastanówmy się również nad wojną ekonomiczną, która jest jedną z podstawowych współczesnych taktyk wojennych.

Kiedy w niedzielę na Krymie odbywało się referendum w sprawie przyłączenia tego półwyspu do Rosji, niemiecki koncern RWE dobił targu w sprawie sprzedaży Rosjanom spółki RWE Dea zajmującej się eksploatacją złóż ropy naftowej i gazu. Za 5,1 mld euro RWE sprzeda tę spółkę funduszowi inwestycyjnemu LetterOne, który należy do rosyjskich oligarchów skupionych w holdingu Alfa Group. Największym akcjonariuszem Alfa Group jest rosyjski multimiliarder Michaił Fridman. W zeszłym roku Fridman i jego partnerzy sprzedali swoją połowę akcji kompanii naftowej TNK-BP rosyjskiemu państwowemu koncernowi Rosnieft. A 15 mld dol. z tej transakcji przekazali na konto założonego w Luksemburgu funduszu LetterOne. Teraz część tych pieniędzy wykorzystają na przejęcie naftowo-gazowej spółki niemieckiego koncernu. Oznacza to być może sprzedanie polskich złóż ropy i gazu rosyjskim oligarchom.

Angela Merkel nie ma teoretycznie nic wspólnego z zarządem spółki. Powiązania Putina z oligarchami to osobny temat. Oligarcha oligarsze nierówny. Na wszystko trzeba patrzeć dialektycznie.

Tak czy owak dzięki niemieckiej firmie działającej przecież zupełnie niezależnie na globalnym rynku, być może zainstalują się w naszych wioskach rosyjscy wydobywcy ropy i gazu bronieni przez własne armie, zwane dla niepoznaki grupami samoobrony.



autor: Iza

niedziela, 23 marca 2014

Izwienitie za oszybku żonę generała Błasika gnoje

Polska zdała egzamin tak mówił po katastrofie smoleńskiej  min. Sikorski i PDT. Zachodzi pytanie przed kim ten egzamin zdała, może przed komisją wyłonioną przez Putina? Jeżeli przed taką komisją to zgoda.

Trzeba było aż  czterech lat, żeby to co było oczywiste zostało potwierdzone. Gen Błasik nie był pod wpływem , jak to podali Rosjanie a za nimi prasa całego świata. Czci męża i godność polskiego oficera broniła tylko jego żona, Ewa Błasik.

Strażnik żyrandola zwierzchnik sił zbrojnych Bredzisław  milczał , PDT ochrzaniał żony poległych (mam nadzieje, że kiedyś, nagrania z tych spotkań trafią do obywateli).  Fabryka pomyj z Czerskiej piórami swoich cyngli Kublik i Czuchnowskiego przy udziale Olejnik  atakowała generała, wspierał ich jak mógł pseudodziennikarz Jan Osiecki ( ps. flanelka).

W TVN tabuny autorytetów do wynajęcia opowiadało bzdety o pijanym generale, jego kłótni z pilotem Protasiukiem, wspierając te brednie stwierdzeniem, że śp. Prezydent „ naciskał „ na pilotów , żeby lądowali.
Pani Ewa Błasik przeżywała katusze, broniła, że wszystkich sił godności swojego męża, niestety była upokarzana przez wiedzących lepiej.

Czy znajdzie się chociaż jeden/a osoba, która powie przepraszam Panią , Pani Ewo, daliśmy się zwieść propagandzie i bardzo przepraszamy za niesprawiedliwe pomawianie męża.

Stawiam dolary przeciwko orzechom, że do takiej sytuacji nie dojdzie, a opluwacze będą udawali, że nic się nie stało.

Tacy ludzie w większości tzw. resortowe dzieci kierują mediami i kłamstwem oraz manipulacją jest ich bronią W ten sposób odwracają uwagę od spraw dla Polaków ważnych ważnych. Zawsze się znajdzie jakaś mama Madzi, której sprawą będzie chciało się odwrócić uwagę, od tego o czym powinni wiedzieć Polacy.

W Polsce nie ma wolnej prasy, koncesjonowane media idą zawsze z prądem i stają się de facto organami rządzącej partii. W kraju gdzie jest wolna prasa, dawno by już tej koalicji nie było, ponieważ skala nieudolności i błędów rządzących, przekroczyła wszelkie granice.  
 
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Biegli-gen-Andrzej-Blasik-oraz-za...
http://niezalezna.pl/53100-nasz-news-ewa-blasik-specjalnie-dla-niezalezn...
http://wpolityce.pl/wydarzenia/76887-kolejne-klamstwo-obalone-gen-andrze...
http://wpolityce.pl/artykuly/76965-nawet-polskie-media-pisaly-czarna-owc...
http://niezalezna.pl/47587-szczucie-monika-olejnik-atakuje-wdowe-ewe-blasik
 

autor: Andy51

Geniusz Sienkiewicza

Minister spraw wewnętrznych zapytany o plany usuwania lub przenoszenia sowieckich pomników w Polsce,znalazł genialny (w jego mniemaniu) przykład świadczący o tym, że to tendencja błędna, nieekonomiczna i bezsensowna.Wszak nawet premier z najbliższą mu świtą urzęduje w budynku postawionym przez rosyjskiego zaborcę z myślą o siedzibie dla kadetów i żołnierzy. I nikomu nie przychodzi do głowy przenoszenie biura premiera w inne miejsce, a o zburzeniu tego gmachu nie marzą nawet najbardziej zaciekli przeciwnicy Moskwy.Porównanie sienkiewiczowskie. Retoryka warta zapamiętania i praktycznego zastosowania. Zdaniem Sienkiewicza dowolna budowla, stawiana wprawdzie rękami najeźdźcy, ale jednak użyteczna, po odpowiedniej adaptacji, może być użyteczna! Zastosujmy wiec twórczą myśl Pana Ministra : adaptujmy, remontujmy ! Niech na wyremontowanym pomniku śpią : żołnierz piechoty w rynsztunku Monte Cassino, znużony lotnik z Bitwy o Anglię, co kamizelki ratunkowej nie miał siły zdjąć, marynrz w sztormiaku, pancerniak od Maczka wsparty o gąsienicę z manierką....Kandydatów na pomnik wielu. Przez lata pomijanych. A "Śpiący" ? Z całym szacunkiem, niech pełnią wartę nad szpalerami
nagrobków towarzyszy broni. W końcu; chyba dwugłowy orzeł już nie zdobi siedziby Premiera, a on nie jest carskim kadetem ? A może ....

autor: cyborg

sobota, 22 marca 2014

Czy nadejdzie sądny dzień dla sądów i sędziów ?

Polskiemu wymiarowi sprawiedliwości przydałby się sądny dzień w rozumieniu  znaczenia  sądny dzień, jako oczyszczenie.  Szczególnie dotyczy to sędziów i sądów.  Dla przykładu weźmy wczorajszy dzień. Jak podała prasa „61-letni Mirosław P. w miniony piątek przedwcześnie wyszedł z więzienia. - Kilka tygodni temu chciał wysadzić w powietrze swoje mieszkanie i kilka okolicznych domów. Zadzwonił nawet do syna za granicę i poinformował, że będzie wielki pożar na Urzędowskiej - opowiada jeden z sąsiadów Mirosława P. - Tak naprawdę Mirek nie powinien być wypuszczony bez orzeczenia lekarza np. psychiatry, bo przecież takie zachowania nie są normalne”. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że 61-letni mężczyzna najprawdopodobniej najpierw zabił swoją żonę, a później sam popełnił samobójstwo.

Czy wobec sędziego, który/a zgodziła się na wyjście z więzienia tego człowieka zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające ? Śmiem wątpić.

Z kolei SN utrzymał wyrok uniewinniający dla Beaty Sawickiej. Polacy, którzy oglądali materiały operacyjne  CBA, ulegli zbiorowej halucynacji gdyż  biorąca pieniądze od agenta pod przykryciem, Sawicka jednak nie brała. Z tej samej beczki : Adriana G. biorąc pod stołem koperty, również nie brała. To była dodatkowa, nieformalna opłata, która nie wpływała na decyzje oskarżonej - ocenił sędzia. 

Z kolei w sprawie wysokiej urzędniczki z Krakowa posądzonej o przyjęcie 24 tys. zł, sędzia w Nowej Hucie orzekł, że sprawę trzeba umorzyć. Uznał, że wysokość łapówki wcale nie jest taka duża i zarzucany czyn zakwalifikował jako "występek mniejszej wagi".

W sądach jest przyzwolenie na korupcję na co wskazują wyroki sądów , jeżeli do tego dodamy, że Gdańska prokuratura kolejny raz przedłużyła śledztwo ws. rzekomej korupcji w wymiarze sprawiedliwości i powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym. Termin następnego odroczenia mija w połowie 2014 r. To mamy pełen obraz powagi sytuacji.

Gołym okiem widać, że polskie sądownictwo gnije, co potwierdzają wyniki badań socjologicznych, które pokazują bardzo niskie zaufanie do tzw. wymiaru sprawiedliwości.

Ale są i sukcesy,   dziennikarz, który w sprawie Amber Gold zastosował prowokację i ukazał jak spolegliwi są sędziowie, na przykładzie  sędziego Milewskiego, został zatrzymany i grozi mu więzienie.

Polska, ma drugą największą ilość sędziów (około 11 tys.) po Niemczech. Mimo tego sprawy trwają latami, a Polska znajduje się w czołówce zaskarżanych i wygrywanych spraw przez obywateli polskich w Trybunale Europejskim.

Jakże mylił się prof. Strzembosz wierząc w samooczyszczenie się środowiska sędziowskiego. Bez reformy całego wymiaru sprawiedliwości będziemy dalej się paplać w bagnie.

Marzą mi się takie korporacje prawnicze, które będą przestrzegały zasad etycznych, zawodowych i moralnych i będą wykluczały ze swoich środowisk tzw. czarne owce, tak jak to się dzieje w USA, a nie broniły do upadłości swoich w myśl zasady dzisiaj ty jutro ja.
    
http://krasnik.naszemiasto.pl/artykul/galeria/tragedia-w-krasniku-ujawni...
http://wpolityce.pl/artykuly/76832-sedzia-milewski-pomszczony-autor-prow...
http://www.sfora.pl/polska/Sad-wypuscil-go-z-aresztu-A-on-udusil-zone-a6...
http://wpolityce.pl/wydarzenia/76839-cala-polska-widziala-sad-najwyzszy-...
 

autor: Andy51

Poprawka 64

W efekcie referendum z końca 2012 roku stany Kolorado i Waszyngton zalegalizowały sprzedaż marihuany do celów rekreacyjnych. W pierwszym z tych stanów osoby powyżej 21. roku życia mogą jednorazowo kupić do 28 gramów marihuany. Stosowanie marihuany dla celów medycznych jest dopuszczalne w 19 amerykańskich stanach oraz stołecznym Dystrykcie Kolumbii, ale na razie nie ma mowy o legalizacji narkotyku na szczeblu federalnym.

Dopuszczenie obrotu marihuaną w aptekach było w Kolorado pierwszym krokiem do jej legalizacji. Apteki notowały kilkudziesięciu klientów dziennie. Każdy ściskał w ręku receptę. Aptekarz nie był w stanie sprawdzić w jaki sposób nabytą. Tym bardziej nie był w stanie stwierdzić czy młody człowiek cierpi na miażdżycę czy może jaskrę. A może ma drgawki miokloniczne, przy których podawanie marihuany jest podobno zbawienne gdyż obniża ona napięcie. „ Trawka” działa również jako łagodny środek przeciwbólowy. Zwolennicy legalizacji marihuany twierdzą, że jest ona bezpieczniejsza niż alkohol. Poza tym jest to bardzo obiecujący rynek. Opodatkowanie sprzedawców i konsumentów przynosi dochody państwu. Zarabia państwo, a nie mafie narkotykowe. Legalizacja marihuany jest zdaniem zwolenników jej legalizacji pierwszym krokiem do zlikwidowania tych mafii.

Legalizacja marihuany w Kolorado uzyskała w referendum przewagę około 10%. Walka trwała 8 lat. Lobby legalizacyjne wydało na promocję legalizacji marihuany przeszło 2 miliardy dolarów. W Kolorado obecnie gwałtownie rozwija się rynek leków i używek produkowanych na bazie marihuany. Opinię publiczną niepokoi jednak pojawienie się napojów i słodyczy z jej zawartością. Można kupić na przykład napój z czerwonej porzeczki wywołujący stany euforyczne, czy czekoladki, których spożycie jest równoważne wypaleniu 12- 15 „skrętów”. Jak twierdzą specjaliści dziecko po spożyciu takiej czekoladki w najlepszym przypadku wylądowałoby w szpitalu.

W produkcji słodyczy z marihuaną specjalizuje się firma Dixie Elixirs z Denver.
http://investing.businessweek.com/research/stocks/private/snapshot.asp?p...

Denver jest na II miejscu w USA jeżeli chodzi o używanie marihuany. O ile w ostatnich latach w Europie zainteresowanie marihuaną spadło, w stanie Kolorado wzrosło o 20 % .

Niepokoi to wychowawców i nauczycieli.

Badania przeprowadzone w Nowej Zelandii wykazały, że używanie marihuany w okresie dojrzewania zaburza rozwój funkcji płata czołowego i prowadzi do zaburzenia funkcji poznawczych. Jak twierdzi psychiatra Paula Riggs IQ badanych spada nawet o 6 punktów procentowych.

Tyle wysłuchałam onegdaj w nocnej audycji Ewy Ewart poświęconej problemowi legalizacji marihuany. Nie odpowiadam za te informacje. Na przykład kwota wydana na promocję legalizacji padła w filmie tylko raz. Nie jestem pewna czy naprawdę były to dwa miliardy dolarów, czyli dwa giga dolary, czyli dwa razy 10 do potęgi 9 , czyli 2000 milionów dolarów. Inaczej mówiąc nie wiem czy w tekście oryginalnym ( nie usłyszałam tego ) padło bilion w sensie naszego miliarda czy tłumacz może się się pomylił.

Również podanie że IQ spada o 6 punktów procentowych bez podania wartości wyjściowej po prostu nic nie znaczy.

Na przykład jeżeli VAT wzrośnie o 1 punkt procentowy czyli -jak w Polsce - od 22% do 23% oznacza to faktyczny wzrost płaconego podatku w przybliżeniu o 4,5%. Natomiast gdyby VAT wzrósł o 1 punkt procentowy od 1% do 2% faktyczny wzrost płaconego podatku wynosiłby 100%. (Pomijam fakt, że jak twierdzą złośliwi test IQ bada wyłącznie umiejętność rozwiązywania testów IQ)

W filmie padło również kilka „durnosmrodnych” nonsensów. Na przykład, że wychowani u stop Gór Skalistych dumni potomkowie niezależnych kowbojów , wreszcie uzyskali wolność. Chyba wolność rozumianą jako „ róbta co chceta”.

Chciałabym zobaczyć takiego dumnego kowboja jak „najarany” bierze się do ujeżdżania dzikiego konia. Kilka dni temu miałam nieprzyjemność obserwować byłego dobrego jeźdźca wyścigowego, który zniszczony przez alkohol pracuje teraz jako tani pomagier w różnych stajniach. Ten pan, mocno zresztą znieczulony, próbował zdjąć młodemu ogierkowi kantar w boksie. Ogierek stawiał opór. Facet stał przy nim trzęsąc się- nie wiem czy z delirium czy ze strachu. Zanim zdążyłam zareagować, do boksu wpadła dziewczynka, wrzasnęła na konia wypędziła z boksu pijaczka , ściągnęła kantar i niebezpieczeństwo zostało zażegnane, ale niesmak pozostał. A właściwie nie tyle niesmak co autentyczna przykrość. Pamiętam tego pana sprzed lat jako dumnego jeźdźca. Co mu zostało z tej dumy? I czy wolność narkotyzowania się dodana do wolności upijania się naprawdę ludziom w czymś pomoże.?


autor: Iza