wtorek, 17 grudnia 2013

Zbrodnia 17.12.70 w Gdyni – suplement*


W środę 16 grudnia  w Stoczni. im Komuny Paryskiej na wszystkich wydziałach był strajk , robotnicy komentowali wydarzenia w Gdańsku. Na wydziałach był spokój , ale czuć było olbrzymie napięcie. Rozmowy były przeprowadzane w małych grupach. W zasadzie nie było jakiegoś centralnego kierownictwa strajku , wszystko to co się stało,  stało się samorzutnie. Zbliżała się 14:30 , robotnicy nie wiedzieli co robić , czy  zostać w  pracy i rozpocząć strajk okupacyjny , czy  pójść do domu , przygotować się do strajku i strajk rozpocząć od 17.12.

Zwyciężyła koncepcja pójścia  do  domu. Tegoż dnia w lokalnych mediach tow. Kociołek , mówił coś o siłach antysocjalistycznych , wichrzycielach , elementach chuligańskich , poszedł dalej, mówił o nieokreślonych siłach chcących oderwać Gdańsk od Polski , a przede wszystkim namawiał robotników do pójścia do pracy.

Praca w stoczni rozpoczynała się o godz. 6:30 , stąd kolejki przywożące pracowników do pracy w stoczni ze strony Wejherowa i Gdyni przepełnione były  do granic możliwości, zwłaszcza kolejki o godz. 6:03 i 6:10 z postojem na Gdyni Stocznia z tych kierunków . Oprócz pracowników stoczni , na przystanku Gdynia –Stocznia wysiadali pracownicy Portu Gdynia, komunikacją miejską na Obłuże dojeżdżali pracownicy  Stoczni Marynarki Wojennej i innych zakładów położonych w tamtym rejonie. Niestety 17 grudnia dojazd do pracy był niemożliwy. W poprzek ul. Czechosłowackiej, Polskiej i Marchlewskiego stało wojsko oraz pojazdy opancerzone w tym czołgi. Niedopuszczano nikogo do pracy . Tłum gęstniał, ze  strony wojska przez tzw. szczekaczki padały nawoływania do rozejścia się do domów,  tłum  napierał w kierunku wojska , w pewnej chwili rozległ się potężny huk. Był to wystrzał z czołgu , chwilę po tym rozległy się pierwsze strzały , padli pierwsi ranni. Rannych wkładano do prywatnych samochodów, które zawoziły ich do Szpitala Miejskiego. W okolicach mostu padli pierwsi zabici. Tłum się rozproszył , chowając się płotem z betonowych płyt , część ludzi uciekała w kierunku ul. Czerwonych Kosynierów.  Tam ( tzn. w okolicy  przystanku Gdynia Stocznia) został zabity młody człowiek  ( nazwany w piosence Jankiem Wiśniewskim , prawdziwe nazwisko Zbyszek Godlewski). W początkowej fazie  niosło Go na ramionach kilkoro  ludzi na czele pochodu ul. Czerwonych Kosynierów. Pochód zmierzał w kierunku przystanku Gdynia Główna , który następnie przeszedł przez dworzec. Tam położono zabitego chłopaka na drzwiach, następnie  Jego ciało przykryto  biało czerwoną flagą. Pochód szedł ul 10-lutego , następnie  skręcił w ul. Świętojańską. W pochodzie było kilka tys. ludzi. Nad pochodem cały czas latał śmigłowiec. Tłum śpiewał hymn Polski , Międzynarodówkę , skandując hasła „precz z czerwoną burżuazją”, chleba pracy , mordercy i gestapo, na wojsko i policję.  Pochód kierował się w kierunku Prezydium Miejskiej Rady Narodowej przy ul. Czołgistów . W bocznych ulicach, Bema, 22 lipca , Kilińskiego stała  milicja , natomiast główne siły milicji  były w okolicach P.M.R.N. w Gdyni.  Czoło pochodu nie dotarło do Prezydium gdyż na wysokości dawnego baru Quick w poprzek  ul. Świętojańskiej stała milicja , która z wściekłością zaatakowała pochód . Tam również padły strzały a sam pochód został obrzucony gazami łzawiącymi. Ludzie niosący na drzwiach  zamordowanego położyli drzwi z Jego ciałem na ulicy , sami uciekając przez podwórka na ul.Władysława IV i Bema. Była to gdzieś godz. 10:00 – 11:00. Od tego momentu w Gdyni nie było jednego pochodu a tłum podzielił się na kilka dużych grup , które były gonione przez milicję , głównie w okolicy Władysława IV gdzie strzelająca milicja wyparła ludzi w stronę  dawnego hotelu Bałtyk i Transoceanu, były to tereny zalesione. Tam milicja strzelała do ludzi jak do kaczek, drugim miejscem potyczek było Wzgórze Nowotki. Około 15:00  główne działania milicji ustały.
Dzień 18 grudnia był dniem wolnym od pracy , pracownicy de facto mieli wolne  do pierwszych dni stycznia. Do pracy ściągany był tylko tzw. aktyw.


Bilans
W Gdyni gdzie nie została zbita żadna szyba wystawowa , nie został  spalony żaden samochód , nie był ranny żaden milicjant czy żołnierz , zamordowano 17 osób, raniono około 1000  ( Chwała Ci generale Jaruzelski ówczesny szefie MON).

Pytania
W Gdyni ukonstytuował się Komitet Strajkowy , który obradował w MDK na Polskiej . Liczył około 20 osób. W momencie otoczenia stoczni przez wojsko i milicje członkowie komitetu zostali siłą wyprowadzeni po wyłamaniu drzwi na tzw. „kopach”. (Pewna niekonsekwencja z pierwszą częścią  relacji wynika z tego , że o komitecie dowiedziałem się na początku  stycznia 71 r.)
Wiadomym jest ze pojawił się  samorzutny przywódca strajku , nazywał się chyba Hulsz, który przemawiał na wiecu we wtorek 15 grudnia z balkonu PMRN w Gdyni , faktem jest że Hulsz rozmawiał  z ówczesnym  Przewodniczącym PMRN Mariańskim.
W środowisku stoczniowców krążyły pogłoski o tym że z latającego śmigłowca strzelano do robotników, czy ktoś sprawdził tę tezę?
Czy sprawdzone zostały relacje niektórych zatrzymanych , że policja , była pod działaniem jakiś środków psychotropowych być może alkoholu ? (Dzikie oczy , rozjuszony wzrok)
Czy ktoś z historyków zajął się komitetem strajkowym w Gdyni, czy jest wiadomym , kto to był Hulsz i co się z nim dzieje? Asumpt do takich prac mogliby dać  ( Premier, Marszałek  Senatu i Sejmu) przecież są historykami.

Smutna konstatacja
Generał Jaruzelski w niektórych , kręgach witany jest owacjami na stojąco, już za samą Gdynię powinien być dawno skazany.

37 lat po wydarzeniach grudniowych, w grudniu  2007 w Gdańsku na Ołowiance nowowybrany premier Tusk obiecywał, że w trybie pilnym zostanie wniesiona przez nowy rząd ustawa , która rodzinom pomordowanych przyzna odszkodowania i rekompensaty za doznane krzywdy. Minął kolejny rok , rodziny pomordowanych dalej są same ze swym bólem i wspomnieniami. Tak naprawdę dając obietnicę rekompensat rodzinom  pomordowanych w Gdyni i w tzw wypadkach grudniowych 1970 r i niespełniając jej , premier Tusk zadekretował ówczesnego szefa MON-u generała Jaruzelskiego i jego  brak odpowiedzialności za wydanie rozkazu  , strzelania  do bezbronnych.

Okazuje się że można  bezkarnie mordować strajkujących i nie ponosić za to konsekwencji.

Suplement – 19 kwietnia 2013 r. 18 lat po wniesieniu oskarżenia III RP pokazała swoje oblicze.Były premier PRL Stanisław Kociołek uniewinniony, a dowódcy wojska pacyfikujący protesty robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. skazani na kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata nie za zabójstwo, a za śmiertelne pobicie – orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie.

Okazuje się , ze w mniemaniu Sądu , ludzi można pobić wystrzeloną kulą z pistoletu. Takich to mamy sędziów i Sądy, taka jest III RP.  

 * Post ten był już publikowany na S24, życie dopisało suplement. Niestety potwierdzający tezę o PRL-u bis. Można zabijać obywateli swojego państwa i jeżeli było się aparatczykiem PZPR-owskim nie ponosić żadnych konsekwencji, w ponoć wolnej Polsce.