czwartek, 2 stycznia 2014

Przepisem w durniów (czyli nas)


Nędznie wychodzimy na Tej Unii Europejskiej. Co rusz nam czymś przywalają. Teraz czas na papierosy
Największe zgromadzenie durniów i idiotów (no, może poza oenzetem) czyli Bruksela, tym razem zaatakowało mnie osobiście.
Chodzi oczywiście o fajki. Jak, już o tym pisałem kiedyś, w tekście o elektronicznym papierosie, jestem palaczem – koneserem. Nie żadnym tam nałogowcem nikotynistą, który dziennie pochłania 3 paczki L-M-ów, albo będąc poza krajem, bez przerwy i nerwowo skręca w rozdygotanych paluszkach niekształtnego skręta. Nie, nie, nie. Jako Dyletant i to nie byle jaki, a na dodatek libertarian – anarchista, lubię mieć swoje codzienne przyjemności, właśnie te papierosy, w bogatym i różnorodnym asortymencie.
Brukselskie debile, w swojej paranoi i logice galopującego schizofrenika, uznali, że trzeba zakazać na terytorium EU papierosów typu slim, tych cieniutkich, zwanych często u nas pedalskimi (nie wiadomo dlaczego; oni chyba zawsze wolą grube) i papierosów smakowych, włączając w to oczywiście mentolowe.
To wszystko w ramach ochrony naszego zdrowia!!! Rozumiecie? Te wszystkie lighty, słomki i mentolowe są o niskiej zawartości nikotyny i smoły. I one mają zniknąć. Dla własnego zdrowia mamy palić najmocniejsze i najgrubsze sztrumle. Tak właśnie będziemy zdrowsi. Teraz widzicie na czym polega logika wariata.
Cygar na razie nie ruszyli i najprawdopodobniej nie ruszą. One potrzebne im są do wizerunku poważnego dyplomaty. Poza tym, jako dewianci różnego rodzaju używają ich do tak zwanych zastosowań clintonowskich.
Pozostał jeszcze ten papieros elektroniczny, oczywiście tylko pewna namiastka, jak stek z tofu. I tutaj – brawo, brawo! Nasi parlamentarzyści, bodajże z Solidarnej Polski (poseł Andrzej Romanek), już przygotowują ustawę, żeby zakazać używania tych, kompletnie nieszkodliwych dla otoczenia gadżetów w miejscach publicznych. Nasi idioci nie są gorsi od jakiś tam francuskich, czy belgijskich. Dobrze działacie chłopaki i czujni jesteście.
Co to znowu za głupota? Zapyta ktoś. I co to kogoś obchodzi?
Ano, obchodzi...
Są dwa aspekty. Jeden to, jak zwykle, gdy takie idiotyzmy się pojawiają, to wiadomo, że chodzi o forsę.
Wszyscy już chyba zdali sobie sprawę, że głównymi cichymi promotorami kampanii anty-papierosowej są potężne koncerny farmaceutyczne, które zarabiają krocie na środkach i farmaceutykach do "rzucania" palenia. Rozpętali nagonkę opartą na znacznym fałszu, podobną do tej z globalnym ociepleniem, gdzie tylko chodziło o opodatkowanie powietrza. Teraz, gdy ludzie rzeczywiście przerzucają się na papierosy lekkie, slim i smakowe, to czynią sobie znacznie mniej szkody. Żyją zdrowiej. Więc nie będą musieli kupować leków, które im te niby zdrowotne harpie szykują. Ludzie mają się truć, leczyć i zdychać. A nie mieć trochę przyjemności.
O sile i bezwzględności firm farmaceutycznych przekonujemy się od dawna w tzw. obowiązku szczepienia. Szczepienie jest obowiązkiem i to ustawowo, a rodzic, który dziecka nie zaszczepi, podlega karze ustawowej w wysokości do 1500 zł. To nie tylko Polska kochani, to pół świata jest takie. A logika jest taka, że jak ostatnio musiałem się zaszczepić na żółtą febrę, to najpierw musiałem podpisać oświadczenie, ze zdaję sobie sprawę, że to szczepienie grozi mi śmiercią i kalectwem. Czyli muszę się zaszczepić, a potem niech zdechnę.
Skorumpowani do granic durnie brukselskie, raz po raz wyciągają taki kompletnie wydumany element naszego codziennego życia i zaczynają przy nim manipulować tak, aby ktoś osiągnął z tego olbrzymie zyski.
Myślę, że pewnie już od dawna zezwoliliby na używanie marihuany, gdyby nie siedzieli w kieszeni mafijnych bossów, którzy właśnie zarabiają, gdy marycha jest nielegalna. Bruksela, to najbardziej skorumpowane miasto na świecie, a my wszyscy, od Rosji po Portugalię, płacimy za to, czy chcemy, czy nie chcemy.
Oprócz tego jawnego finansowego przekrętu istnieje aspekt drugi, kto wie, czy nie ważniejszy. Jest to nieustanne i coraz bardziej dotkliwe zawężanie obszaru swobód obywatelskich. Kroczek po kroczku ku niewolnictwu.
Tutaj, co mi się nieczęsto zdarza, zgadzam się z JKM, że obowiązek zapinania pasów w samochodzie, jest ograniczaniem moich swobód.
Dobroduszne państwo i troskliwa Europa wie lepiej, co dla mnie dobre.
I w kasku tez trzeba na rowerze jeździć. I to i tamto. Człowiek już nie jest w stanie spamiętać tych dobrotliwych przepisów, które państwo nakazało mi robić, albo nie robić, dla mojego dobra.
Z nowinek, państwo ma baczne oko, jak my się opiekujemy swoimi milusińskimi. Pani z urzędu, z wielkimi kompleksami, bo brzydka, jak noc i pani sędzina, lesbijka zabiorą ci dzieciaka, bo w wieku 4 lat jeszcze woła: - mamo!!! Zrobiłem! A ty lecisz podetrzeć pupę. Oficjalna wykładnia już mówi, że nie jesteś ojcem, czy matką, tylko tymczasowym opiekunem dziecka.
Jak można było nauczyć sześcioletniego gówniarza, by za każdym razem, gdy mama się napiła i potem poszła spać, on łapie za telefon i dzwoni na policję. Przecież on sam sobie tego nie wymyślił. Ktoś go nauczył. I podkreśla, że nie chce do domu dziecka. Tak to się porobiło.
Ale gdzieś zgubiliśmy te nasze papierosy. Po 1989 wydawało się, że rynek staje otworem i będziemy mieli wszystkiego do wyboru, do koloru.
A tu po wejściu do Unii, po 2004 okazuje się, że takie gówno! Będziecie tylko mieli to, co wam zezwolimy, a nie to co lubicie.
Już teraz zazdroszczę kolegom Ukraińcom, bo mają wszystkiego w znacznie większym wyborze, a na dodatek kosztuje to połowę tego, co u nas. Nie muszą jeszcze żywić bandy idiotów – nierobów zwanych władzami Zjednoczonej Jewropy.
Ech...




Donald chamski i prostacki


Czasami widzi się tylko sielski obrazek. Kompletnie fałszywy. Takiego pana Tuska właśnie zawsze widzimy. A jest zupełnie inaczej...
Pan premier wykroił ze swego napiętego kalendarza, w ostatniej chwili i nagle, jak to mówią momęcik, by spotkać się z małżeństwem Elbanowskich, którzy reprezentują milion rodziców i którzy nie zgadzają się z przymusem szkolnym dla sześciolatków.

Na potwierdzenie tego, co napiszę poniżej, oto relacja z tego spotkania:

Z niejaką dumą, po 50-ciu latach doświadczeń, upewniłem się, że jestem dobrym fizjonomistą. Chociaż domorosłym. Jest cała potężna grupa analityków – psychologów, którzy siedzą przed monitorami i z mowy ciała, grymasów twarzy i ruchów gałek ocznych odczytują prawdę i fałsz, intencje i prawdziwe emocje obserwowanego. Bardzo dużo można powiedzieć o kimś, gdy tylko uważnie się go obserwuje.

Istnieje też wielka szkoła po przeciwnej stronie lustra. To nauka sztuki manipulacji. Nauka ukrywania swoich prawdziwych intencji, nauka kłamania i manewrowania. Sztuka gładkich i pustych słów.  To pokazywanie fałszywego obrazu.
Lecz, gdy dostatecznie długo i wnikliwie obserwujemy, to taki manipulator czasami się bezwiednie odsłoni i wtedy widzimy prawdziwego człowieka.
Tak było z Tuskiem w rozmowie z Elbanowskimi. Niestety dla Tuska, mimo, że nie dopuszczono dziennikarzy, kamery to zanotowały.
Proszę odsłuchajcie nagrania, bo suchy tekst nie oddaje całej arogancji i pogardy.

Obserwując Donalda Tuska, praktycznie od obalenia rządu Olszewskiego, gdzie grał on aktywną rolę, stwierdzam, że zawsze cieszył się on moją głęboką niechęcią.
Stanowi on wprost klasyczny przykład zakłamanego hipokryty, Człowieka z gruntu złego. I według mojego mniemania, osobnika na granicy socjopatii. Manipulatora i kłamcę. Oportunistę, ale mściwego i pamiętliwego.

Wysokie techniki tzw. wizażystów stworzyły Tuskowi maskę, którą potrafił zwieść miliony rodaków. Pokazywał sobą i mówił, to, co oni chcieli usłyszeć. Kłamał nagminnie, obiecywał niestworzone rzeczy i wszystko to mu uchodziło na sucho. Mogę śmiało powiedzieć, że został mistrzem manipulacji.
Pewien jestem, że gdyby rozmowa z państwem Elbanowskimi odbywała się w świetle oficjalnych kamer, to widzielibyśmy zupełnie innego Tuska, tego z maską na twarzy. Uprzejmego, uśmiechającego się i pełnego współczucia i zrozumienia. Jednakże, nieświadom nagrywania, mógł byc sobą, chamem i arogantem, z  pogardą dla innych. Takim, jakim naprawdę jest.

I takim, jak krąży o nim mnóstwo plotek w najbliższym otoczeniu. O brutalnym znęcaniu się nad żoną, która już raz z tego powodu od niego odeszła. O wybuchach wściekłości, na które sobie pozwala w swoim gabinecie w obecności najbliższego otoczenia. O głupim wyżywaniu się na paprotce, którą zostawił Leszek Miller i prosił o dbanie o nią. O nasłanie kontroli na Paprykarza, który odważył się zapytać: - Panie premierze, jak żyć?!
Tusk, to karierowicz i egocentryk. Bezwzględny. Kto mu się sprzeciwił, albo tylko potencjalnie zagraża, jest usuwany. Cała plejada – Olechowski, Piskorski, Gilowska (Tusku, bracie!), Rokita, Gowin i wreszcie Schetyna, odeszła w niebyt.

Proszę was, obejrzyjcie ten zalinkowany zapis rozmowy nawet dwa razy. Zobaczycie Tuska, jakiego ja już widzę od lat i wielokrotnie o tym pisałem. Niezależne stacje teewizyjne powinny ten materiał odtwarzać codziennie.

Zerwać maskę z twarzy człowieka, którego na nieszczęście państwa i obywateli wybrano na przywódcę.

Coś jest niedobrego w historii różnych cywilizacji i narodów, że do władzy dopuszcza się jednostki chore i zdeprawowane. Ile lat potrzeba, ile strat trzeba ponieść, by się o tym przekonać?
Gdy państwo nasze ostatecznie legnie w gruzach, to stwierdzimy – "mądry Polak po szkodzie"?


autor: jazgdyni