sobota, 26 grudnia 2015

Majstersztyk Prezesa na Święta

 

Śmiałem się przez dziesięć minut, gdy to usłyszałem.
A media milczą, jak zaczarowane.
PIS, czyli Prezes w ten wigilijny dzień zadał Coup de grâce wszystkim naszym oponentom, hipokrytom, krzykaczom, propagandzistom i pospolitym szujom.
Cenię swój spryt, więc tym bardziej potrafię go docenić u innych. Tym bardziej jak ruch jest mistrzowski.

O co chodzi?

Dzisiaj rano minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zwrócił się do Komisji Weneckiej z prośbą o opinię na temat rozwiązań prawnych zawartych w przyjętej przez parlament nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.

[http://wpolityce.pl/polityka/276070-czy-to-zamknie-spor-o-tk-msz-skierowal-do-komisji-weneckiej-nowelizacje-ustawy-o-trybunale ]

Pojmujecie Państwo znaczenie tego pociągnięcia?

Do czasu rozstrzygnięcia na arenie międzynarodowej Trybunał Konstytucyjny jest wyłączony z działania!

Nie sądzę, żeby PIS przesyłał do Komisji Weneckiej nową ustawę o zaopiniowanie (to był przecież ruch dobrowolny), gdyby nie był przekonany w dużym stopniu o poprawności i słuszności swojego postępowania i ustawodawstwa.

Proszę więc sobie wyobrazić i czynić to przez całe Święta aby poprawiać sobie humor, jakie wspaniałe miny będą miały te wszystkie zolle, stępnie, safiany, czaplińskie et consortes, plus Fundacja Helsińska, Krajowa Rada Sądowa, zespoły legislacyjne, Rada Adwokacka itd, itp i last but not least durnie z Brukseli, Berlina i Luksemburga, gdy Komisja Wenecka stwierdzi, że z ustawą jest wszystko w porządku.
CAŁE LEMINGOWE AUTORYTETY BĘDĄ SKOMPROMITOWANE NA WIEKI, A MISTERNY PLAN PLATFUSIEJ LEMINGOZY LEGNIE W GRUZACH.

Tym licznym "mądrym głowom" z telewizyjnego okienka pozostanie tylko szybkie spakowanie się i cichy pospieszny wyjazd na przykład do Kazachstanu.
W Polsce będą spaleni i wyśmiani, nawet przez własne psy.

W ten wigilijny dzień proponuję, by ten szacowny orszak sędziów i mędrców prawnych wiódł z Polski na odległe stepy Wielki Mędrzec Europy Lech, Bolek Wałęsa.

Życząc Państwu świetnego humoru i poczucia spełnienia na Święta Bożego Narodzenia

Wasz uniżony sługa
Janusz Kamiński - jazgdyni

niedziela, 20 grudnia 2015

Nazywają to rewolucją...



Nazywają to rewolucją. I dobrze. Pies im mordy lizał.
A to dopiero początek. Pierwsze kroki. Jakich sformułowań będą używać za parę miesięcy?

Czy to, co Orban zrobił na Węgrzech ktoś nazwał rewolucją? Chyba nikt...
Widocznie nie mają takich idiotów i sprzedawczyków, jak my.

Jak w sobotę, na drugim żałosnym spędzie skodowanych, jeszcze bardziej żałosny Tomasz Lis usiłował sarkastycznie przywitać tłum słowami:  -Witajcie złodzieje! Witajcie komuniści! – to przez szeregi przebiegł szmer i wiele winnych głów opadło. Widocznie trafił facet w sedno.
I te fircyki z kitką i trzema kolczykami w lewym uchu, te rozhisteryzowane dziewoje marzące o emigrantach, bo już Budka Suflera śpiewała: "Z autobusem arabów zdradziła go..." plus te starsze, w futrach z dupy małpy, które skarżyły się, że późno zasypiają, bo codziennie, do końca muszą obejrzeć ich mszę – "Szkła kontaktowe", mają być tymi, przeciwko którym MY MAMY ROBIĆ REWOLUCJĘ ?!
A na dodatek jeszcze Petru, jego girlaski, Budka, lub ten tłusty prosiak, czy ten wyszczekany eunuch, no i Niesiołowski?
Toż na nich wystarczą dwie sprawne drużyny harcerskie, albo rezerwy kibiców Legii. Niech sobie nie schlebiają.



Czy chyba ostatni wewnętrzny epizod polskiej historii, przewrót majowy z 1926 roku, można by uznać za rewolucję? Nie można. Choć wtedy Piłsudski występował przeciwko legalnej władzy i prezydentowi Wojciechowskiemu.
I jak mu to historia policzyła? Zrobił naczelnik, jak najbardziej słusznie, bo sejm był wówczas tak głupi, jak właśnie dzisiejsza opozycja sejmowa.

Lecz nie bójcie się kodziarze i zaprzyjaźnieni złodzieje i komuniści. Teraz jest inaczej, a wy po prawdzie jesteście hałaśliwą, bezzębną tłuszczą, gotową na niedzielne pikniki, a nie na barykady, czy majdany. I wiecie o tym dobrze, że wpierdol od zacnych ludzi dostalibyście w godzinę. Dłużej byście nie wytrzymali.

A jakby spokojnie popatrzyć na całą sytuację i obiektywnie ocenić, to kto miałby robić rewolucję? Prezydent Duda, rząd Szydło, parlament PISu i oczywiście Jarosław Kaczyński?

Więc szeptany mit o szykowanej przez PIS rewolucji, a nawet o pełzającej rewolucji to wierutna bzdura, wyciągnięta z zasobów propagandy, do straszenia maluczkich.

.....................

Powrócę ponownie do sanacji II RP, o czym już kiedyś pisałem. Przeciwnicy obozu Kaczyńskiego boją się jak ognia przyznać, że to, co się właśnie zaczęło dziać, to powtórzenie postępowania Piłsudskiego z 26-tego roku, gdy rozpasany parlamentaryzm, który zawiera się w naszym krótkim stwierdzeniu, że "Gdzie dwóch Polaków, to trzy opinie", należy naprawić. Naprawić, czyli sanacja. A sanacja, jej idea, ciągle cieszy się pozytywną popularnością w kraju, więc, ile się tylko da, należy zamilczeć taką politykę.
A dodatkowo widać pewną analogię. Józef Piłsudski i jego ludzie wytrzymali osiem lat, zanim podjęli działania. Teraz też PO zafundowało nam osiem lat, tak, żeby najbardziej zatwardziały sceptyk pojął i zrozumiał destrukcję minionego systemu i przekonał się o konieczności naprawy.

Polacy mają pewien kłopot z egzystowaniem w miękkiej demokracji. Za bardzo wówczas ujawnia się egocentryzm i poczucie własnej nieomylności. To zawsze zarzewie konfliktów społecznych i tak już jest od wieków. Od Polski szlacheckiej.
Dla nas samych i dla naszej ojczyzny dobrze jest, gdy w przełomowych momentach pojawia się twardy przywódca. I Polacy go akceptują i popierają, gdy widzą uczciwość i autentyczną chęć zrobienia czegoś dla państwa.
To z kolei ważna cecha naszego społeczeństwa. Ludzie natychmiast pojmują, który polityk jest uczciwy i przyzwoity, chce dobrze dla państwa i chce dobrze dla ludzi.
Tutaj ktoś może się zapytać: - no dobrze, jeśli tak jest, to skąd mają poparcie ci kłamcy i złodzieje, których mnóstwo kręci się w polityce?
Mają poparcie, bo z jednej strony żerują na głupocie części obywateli, których łatwo zwieść i omamić (wszechobecni pożyteczni idioci), a z drugiej, po prostu kupują tych zdeprawowanych i nieuczciwych, którzy pójdą za każdym, który da im zarobić.
Proszę zauważyć, że tacy ludzie, jak Ryszard Petru, a poprzednio Palikot; Barbara Nowacka, Kalisz, czy Senyszyn, to ludzie bogaci, czyli ci, co dobrze znają siłę pieniądza.
Dla takich ludzi Jarosław Kaczyński jest nieudacznikiem i idiotą, bo jest biedny. Nie ma, a co gorsza, nie oferuje tego, o czym marzą na co dzień: wypasiona bryka, apartament, czy ciuchy z górnej półki.

Przeciwko naprawie, czyli sanacji państwa, pod hasłem obrony demokracji, czy konstytucji, gardłują ci, którym strach zmącił umysły, bo za poprzedniego systemu ładnie umościli sobie gniazdka, napełnili koryta i stworzyli metodę zwiększania dochodów w sposób nie zawsze uczciwy, nie zawsze przejrzysty, ale swojski, jak to było można prawie od zawsze.
Prawdziwa uczciwość i przyzwoitość ich autentycznie przeraża.

....................

Na poczynania Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Dudy, Beaty Szydło i całej, jak to mówią, drużyny, patrzę, od powiedzmy kwietnia z podziwem. Dużo się nauczyli, wyciągnęli wnioski z poprzednich błędów i idą od zwycięstwa do zwycięstwa.
Kampanie wyborcze, zarówno prezydencka, jak i parlamentarna były rewelacyjne. Kandydaci na prezydenta i premiera dobrani w sposób precyzyjny i optymalny. Obietnice wyborcze wyważone i świetnie wybrane.
Wielce profesjonalna robota.

Lecz to, co dzieje się po 25 pierwszym października, gdy nowy rząd wespół z prezydentem ruszyli do pracy napawa mnie podziwem.
Jakby prezes Kaczyński umieścił sobie nad biurkiem dwie z ważniejszych dyrektyw Piłsudskiego: - "Bić ku*wy i złodziei mości hrabio" i "Nie cofać się choćby o krok".
Przegrany system, jego twórcy i opiekunowie zmobilizowali wszystkie siły i potężne środki, by doprowadzić do jak najszybszego upadku nowej władzy.
Wprost założyli sobie, że głównym celem opozycji, przez którą rozumiem PO i Nowoczesną, będzie jak najszybsze doprowadzenie do upadku zarówno prezydenta Dudy, jak i przede wszystkim, rządu i sejmu pod władzą PISu.
Niestety, zgubiła ich własna głupota i pazerność.
Skoncentrujmy się na moment na Trybunale Konstytucyjnym, bo ciągle wielu nie w pełni rozumie co za gra tutaj się toczy.

Gdyby PO i PSL wybrało tylko trzech nowych sędziów trybunału, a nie na zapas pięciu, to istniało prawdopodobieństwo, że PIS przeoczy, albo zbagatelizuje ten wybór. Lecz gdyby byli czujni, w co raczej nie wątpię, to prezydent zwołałby pierwsze posiedzenie nowego sejmu na 5-tego lub 6-tego listopada i tych trzech kandydatów również wybrano by niekonstytucyjnie (swoją drogą trochę się dziwię, że nie zastosowano tego manewru – byłaby całkowita jasność). Lecz stało się tak, jak się stało.
W tym miejscy pragnę zdecydowanie podkreślić – ani prezydent, ani sejm nie dokonali, jak dotychczas złamania konstytucji, lub nie wykonali jakiejkolwiek bezprawnej czynności.
Mimo tego, opozycja, w większości ludzie słabo wykształceni i niezbyt lotni, na dodatek szczuci przez lipne autorytety i propagandowe media, którym grunt zaczął się palić pod nogami, wprost wyje, jazgocze i urządza cyrki, że zagrożona jest demokracja, że trwa zamach stanu i łamie się konstytucję.
To prawda, że docelowo konstytucja musi być napisana od nowa (a nie poprawiona, jak mówią niektórzy), lecz to daleka droga i dużo jeszcze przed tym do zrobienia.
Trybunał Konstytucyjny według zamysłu opozycji miał się przeistoczyć w trzecią izbę parlamentu, która skutecznie będzie blokować wszelkie projekty pisowskiej większości, doprowadzając ją w ten sposób do szybkiego upadku.
Aby uzmysłowić sobie perfidię i amoralność tego planu należy przypomnieć, że to kierownictwo TK osobiście brało (i bierze nadal) udział w przygotowaniu i realizacji projektu.

To jest właśnie prawdziwy zamach stanu, który przygotowywał system i jego narzędzia: PO, Nowoczesna i Trybunał Konstytucyjny – odebranie władzy legalnie wybranym ludziom, pod pozorem obrony demokracji i konstytucji. Non plus ultra.

Przeliczyli się. PIS i Zjednoczona Prawica okazali się tym razem dobrze przygotowani. Są rozważni i ostrożni. Sprzyjają im i współpracują prawdziwie tęgie głowy, a nie uniwersyteckie koterie, profesorskie i sędziowskie kliki.
Ludzie Kaczyńskiego, Gowina i Ziobry są tak mocni, że wrogie media, manipulacja opinią, czy sondażami i wsparcie zagranicznych mocodawców nie jest w stanie uszkodzić procesu naprawy państwa.
Ku*wy i złodzieje, o których myślał Piłsudski, lub unowocześnione – "komuniści i złodzieje" poczuli, że włos im się jeży na karku, a grunt usuwa się pod nogami.
Nieustanny jazgot i wrzask, kabaretowe ataki na prezydenta i władzę, przemilczanie i ośmieszanie nie dają efektów. W narodzie nastąpił przełom, ludzie przejrzeli na oczy i już wiedzą na pewno, kto wróg, a kto przyjaciel.

......................

Nie do końca wyszło "obrońcom demokracji" z Trybunałem, więc pora na krok następny – wyprowadzanie ludzi na ulicę.

Chyba tylko kretyn wierzy, że jest to ruch spontaniczny. Ludzie, a przede wszystkim internauci uzbrojeni w swoje telefony i kamery, zebrali tysiące dowodów, że KOD i te śmieszne festyny, to zorganizowane imprezy, zasilane kapitałem tych ludzi i instytucji, dla których skorumpowana Polska była bożym pastwiskiem.
A kogóż to widzimy na tych sobotnich imprezach? Nie dziewczyny z Biedronek, drobnych przedsiębiorców i robotników, bo oni niestety nadal w soboty muszą pracować.
Widzimy więc całą tą czerwoną burżuazję, beneficjentów korupcyjnego układu, byłych i czynnych agentów, korporacyjną czerń, której szef polecił być obecny, oraz niesławnych celebrytów, o których piszemy już od wielu lat: - Hiena Roku, Tomasz Lis, na wskroś antypolska Agnieszka Holland, Jagiełło Michał, jak sam podkreślił były minister, a którego polscy alpiniści zrzuciliby chętnie w Czarci Żleb, podejrzany adwokacina, skaczący, jak błazen Giertych. I wielu innych. Plus zwyczajowo ujadająca sejmowa sfora.

Na pierwszej imprezie było ich 15 tysięcy wobec 50 tysięcy zwolenników aktualnej władzy. Na drugiej już tylko trzy tysiące (mówię o Warszawie – w innych miastach było po kilkuset).
Oznacza to tylko tyle, że przeciwnikom nie uda się Polski zapalić poprzez kryteria uliczne.

.......................

Co jeszcze system będzie w stanie wymyślić? Napuszczenie Unii Europejskiej i Niemców też specjalnie się nie udaje. Mają tam na miejscu Tuska i widzą dokładnie jakie standardy oferował miniony reżim. Leniwe fagasy i aroganckie dziewoje. Nic więcej.

To, co wymyślą jest niezbyt ważne. Będziemy gotowi. Jesteśmy silni i zwarci, jak nigdy przedtem.
I mam nadzieję, że nie będziemy wspaniałomyślni. Złoczyńców i przestępców trzeba ukarać. Wybaczyć można ogłupionym lemingom.
Już wkrótce zacznie, po wielu, wielu latach funkcjonować właściwy system wartości. W cenie będzie uczciwość i przyzwoitość. A prawda będzie wartością nadrzędną.

Czy to jest proszę państwa rewolucja?


.

środa, 16 grudnia 2015

Może morze?

Halo zuchy!


Jak szukacie morskich opowieści, to są tutaj:



http://jazgdyni-wustawicznym.blogspot.com/  


I będzie ich jeszcze więcej



Ahoj!


wtorek, 15 grudnia 2015

Niebezpieczny wariat na wolności


Niech nikogo tytuł nie zwiedzie i niech nie odczytuje go dosłownie.
To kpina z polskiego wymiaru sprawiedliwości – ułomnego potworka przesiąkniętego do dzisiaj komuną i mściwymi idiotami.
Sprawa świetnie się wpisuje w oświadczenia autorytetów – półgłówków, nawołujących do tak zwanego "państwa prawa". Z grona tego wyciągam moją ulubienicę, pilnego kujona prawa, z autentycznym talentem sprzedawczyni kapci góralskich, tak zwanych kierpców, która ci wszystko wytłumaczy. To pani Kamila Gasiuk Pihowicz, podpora Petru (wyrazy współczucia dla małżonka.
Jednocześnie bardzo jestem ciekaw, jak w tym szczególnym przypadku zachowałby się sędzia PT Rzepliński. Bo nie jestem pewien...


Szpitale psychiatryczne, popularnie zwane psychuszkami, w aspekcie prawnym wymyślone zostały przez sowietów, na długo przed Hitlerem i oczywiście przed "Lotem nad kukułczym gniazdem".
Komuchy uczyniły z nich szybkie i wygodne miejsce odosobnienia, bez wyroku sądowego i całej tej prawniczej szopki. Oskarżyć było łatwo, bo każdy, kto nie czuje się dobrze i nie lubi komuny, musi być chory na umyśle.
A jeśli na dodatek był krnąbrny i uparty, to stanowił świetny materiał do eksperymentów medycznych, gdzie w zamkniętym szpitalu, w każdej dowolnej chwili przypiętego do łóżka skórzanymi pasami, można było faszerować wynalazkami, po których pacjent wył z bólu godzinami, albo powoli tracił rozum.

Pragnę państwa poinformować, że rzeczone "psychuszki" w III RP mają się dobrze i pracują pełną parą.

Zawsze się zastanów, jeżeli chcesz słownie nawrzucać jakiemuś kretynowi, bo nigdy nie wiesz, jak on jest umocowany, kto jest jego teściową, albo ulubionym wujkiem w todze.

Po jedenastu latach został wypuszczony ze szpitala psychiatrycznego pan Meszka, który osobiście nie miał zamiaru spędzić tam choćby dnia i niestety dla oprawców, raczej był zdrowy na umyśle, jak wspomniana pani Kamila Gasiuk Pihowicz.
Pan Meszka nawrzeszczał na wrednego sąsiada i prawdopodobnie, jak często każdy z nas, oświadczył, że następnym razem to mu nogi z dupy powyrywa.
Za taką niesamowitą zbrodnię grozi kara więzienia lat dwóch. Lecz warto dodać, że sądy rzadko tyle wymierzają i zazwyczaj kara jest w zawieszeniu, lub inna wolnościowa.
Prokurator działający w imieniu ofiary stwierdził, że to bardzo niesprawiedliwa kara. A, że był dobry w tych komuszych klockach i trikach zdecydował, że oprawcę, okrutnego i niebezpiecznego pana Meszkę, trzeba zamknąć w szpitalu psychiatrycznym.
Pan prokurator, sędzia okręgowy i ordynator oddziału zamkniętego szpitala psychiatrycznego, to dobrzy kumple. Po prawdzie nie wiem od czego. Może razem strzelali z ambony, albo rżnęli w pokera, lub po prostu razem chlali wódę i chodzili na dziwki. Tak czy inaczej, urządzili panu Meszce kongo i biedak przesiedział na oddziale 11 lat !!! Pomyślcie państwo – jedenaście lat za sąsiedzką sprzeczkę. Jedenaście lat bez wyroku sądu. Tylko na skutek decyzji prokuratora.
Co panowie na to panie Rzepliński i panie Bodnar? Oczywiście to nie za waszych czasów, a na dodatek nic o tym nie wiedzieliście. Jasne. Tylko ja wiem, ze podobnych przypadków jest ciągle jeszcze całkiem sporo. Zamierzacie panowie coś z tym zrobić? Zgrana trójca – prokurator, sędzia i psychiatra, mogą bez wyroku sądu każdego pozbawić wolności. Oczywiście, jak komuś ważnemu podpadnie.
To taka łagodniejsza wersja klasycznego, polskiego "seryjnego samobójcy". Klapsik dosłownie.

Sąd Najwyższy po jedenastu latach nakazał uwolnić pana Meszkę natychmiast 15 listopada tego roku. A taki wał! To za łatwe. Okazuje się, że pan Meszka nie wyrażał zgody na pobyt w psychiatryku więc nie łatwo go wypuścić. Posiedział sobie więc jeszcze miesiąc i wyszedł dopiero dzisiaj.


Jak poznałem kraje o systemie sądowniczym na odpowiednim poziomie, pan Meszka uzyskałby, za taki incydent, dziesięciomilionowe odszkodowanie. W dolarach, czy euro.
Osobiście na jego miejscu wystąpiłbym o odszkodowanie od Państwa Polskiego w wysokości co najmniej 5 milionów złotych. To 11 lat, czyli 132 miesiące straconej pensji. Choćby średniej krajowej. Odsetki. Straty moralne i zdrowotne. Ból i cierpienie.
Tylko, że za to zapłacimy my, wszyscy podatnicy, a nie pan prokurator, sędzia i psychiatra.

Prezes Kaczyński i praktycznie cała Zjednoczona Prawica, czują i rozumieją, że nic więcej nie da się w kraju zrobić,  jeżeli na samym początku nie wyczyści się stajni zwanej systemem sprawiedliwości. Zaczęto od Trybunału Konstytucyjnego i było to, jak pogmeranie patykiem w gnieździe szerszeni.
Wszyscy w tych ponurych togach, więc także doktorki z uniwersytetów poczuły nagle swąd przypiekanych pięt. Ich cudowne, ciepłe i przytulne gniazdo ma być obiektem wnikliwej kontroli i, nie daj Boże przebudowy?!
A oni po tylu latach obrastania sadłem i pieprzenia dyrdymałów mają się nagle stać sprawiedliwi?! Sprawiedliwi i mądrzy?! I jeszcze pewnie uczciwi?! Kto to widział! Wara!

Panu Meszce, po 11 latach życia, nie skazanego przez sąd i oddanego w łapy klinicznych psychiatrów, którzy bezkarnie nie wiadomo, co z nim wyprawiali, życzę siły i szczęścia. I żeby uważał z sąsiadami. Swołocz niestety jest wszędzie.
I nadal ma się dobrze...
.

piątek, 11 grudnia 2015

Ponury Potwór Bizancjum



Ludzie mediów, z którymi mamy na co dzień kontakt:
- Gawryluk: - Dlaczego prezydent Duda nie respektuje orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie trzech sędziów?
- Morozowski: - Dlaczego Andrzej Duda nie chce odebrać ślubowania od trzech sędziów?
- Olejnik: - Andrzej Duda łamie konstytucję nie odbierając ślubowania od trzech sędziów.
- Rymanowski: - Prezydent złamał konstytucję...

Pytają się tak, lub wprost atakują, ministrów Derę, Ziobro, Błaszczaka i innych. Ci cierpliwie i logicznie wyjaśniają, że prezydent stojąc na gruncie prawa, które nadal obowiązuje, prawa, co ważne, powstałego na gruncie prawa rzymskiego, które jest fundamentem naszej cywilizacji, musi działać, tak, jak to czyni, będąc dodatkowo zobligowany Konstytucją, która ustanawia go jej głównym strażnikiem.



Co z tych dialogów wynika? Nic... kompletnie nic. Gada dziad do obrazu... Redaktor Gawryluk i Rymanowskiego darzę nawet pewną sympatią i wydaje mi się, że starają się jak mogą być wierni zawodowi dziennikarza.
Olejnik i Morozowski to propagandyści. Płatni funkcjonariusze. Więc pies ich drapał.

Zacząłem więc się zastanawiać, skąd taka nieczułość na logiczne i rzeczowe argumenty. Wprost organiczna niemożność pojmowania prostych zasad sprawiedliwości.
I wydaje mi się, że rozszyfrowałem istnienie takich postaw, zakładając na wyrost brak hipokryzji, cynizmu i zakłamania. Postaw, w których jest nie do pojęcia, że organ sądowy, jaki by nie był wysoki, stoi poniżej elementarnej sprawiedliwości oraz woli narodu. Że litera prawa musi ustąpić przed nadrzędną rolą prawa, jaką jest sprawiedliwość.

Dzięki Panu Bogu (a także Kukizowi) do Sejmu ósmej kadencji trafił pan Kornel Morawiecki. Autorytet nie kwestionowany przez nikogo. Piękna karta historii niepodległości Polski, a na dodatek mądry idealista.
Stwierdził on z trybuny sejmowej, że prawo nie może stać w sprzeczności i ponad dobrem obywateli.
To jakże prawdziwe i bezdyskusyjne stwierdzenie natychmiast spotkało się z gwałtownym sprzeciwem. Kogo? Rzeszy posłów i ekspertów Platformy Obywatelskie, licznych gremiów sędziowskich, oraz, jak zwykle, funkcjonariuszy propagandy rynsztokowych mediów.

Dlaczego tak się dzieje, postaram się wyjaśnić poniżej.
Tym razem abstrahuję od walki politycznej, złej woli, propagandy i usiłowań zniszczenia przeciwnika. To, że nawet pani Gawryluk i panu Rymanowskiemu nie trafiają do przekonania twarde fakty jest symptomatyczne. Zresztą to nie tylko ci dziennikarze. Jest wielka grupa ludzi w Polsce, którz całkiem szczerze uważają to co oni.

Czyli, to że kolegialna instytucja, w tym wypadku Trybunał Konstytucyjny, wysoki urząd, jest z mocy swojego konstytucyjnego usadowienia i własnie tej piętnastoosobowej kolegialności, jest władzą najbardziej reprezentatywną. Ba, według nich jest władzą ostateczną.
I to nie tylko takie jedne ciało w wymiarze sprawiedliwości. Popatrzmy: - Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Stanu, Sąd Najwyższy, Krajowa Rada Sądownicza, Naczelny Sąd Administracyjny. Itd, itd. Wystarczy?
A czy wszyscy, my obywatele, nie obawiamy się i darzymy wysokim respektem Urzędów Skarbowych i Izb Skarbowych?
A jednocześnie stać nas na drwiny z Prezydenta, Sejmu i rządu. To ciekawe rozłożenie akcentów i powszechny stosunek do władzy. Jakiejkolwiek władzy.

A oto dlaczego tak jest.

......................................

Prymat urzędu nad obywatelem

Bizancjum upadło, bo udławiło się swoją biurokracją, rzeszą urzędników i morzem przepisów. Kasta urzędnicza chciała skodyfikować wszystko; najdrobniejsze aspekty życia każdego człowieka.
Bizancjum upadło, ale nie jego idea i filozofia. To co nasz wybitny i ciągle niedoceniany w kraju historyk – filozof, Feliks Koneczny nazwał cywilizacją bizantyjską, żyje i ma się dobrze. I to pod samym polskim nosem.

Spadkobiercą i pilnym uczniem Bizancjum około X wieku zostało Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego (Sacrum Romanum Imperium Nationis Germanicae).
I poprzez wieki, a właściwie już tysiąclecie, Rzesza Niemiecka budowała tutaj, w centrum Europy swoją cywilizację bizantyjską. Jaskrawym egzemplifikacją tego był niesławny Zakon Krzyżacki, a kwintesencją bizantyzmu stały się Prusy.

Koneczny nazwał to zjawisko cywilizacyjne bizantynizmem niemieckim [1].
W wielkim skrócie, w takiej cywilizacji zakłada się supremację urzędu nad obywatelem. Naród sprowadzony jest do formy przedmiotowej i według mnie, nie ma to nic wspólnego z prawdziwą, republikańską wolnością człowieka.
To tu powstało słynne Cuius regio, eius religio. Prawo państwowe jest nadrzędne w stosunku do prawa prywatnego, a obowiązki publiczne są najważniejszą  powinnością ludności.
W rezultacie mamy potwornie rozbudowaną biurokrację i uregulowania prawne dotyczące każdej, że powiem kolokwialnie, pierdoły w ludzkiej aktywności.
Każdemu z nas najpewniej natychmiast staje przed oczami Bruksela (i jej nadrzędna metropolia – Berlin) z pięćdziesięcioma tysiącami urzędników w jednym miejscu, pracowicie zajmującymi się rezolucjami na temat kształtu bananów.

Od czasu rozbiorów wpływy niemieckiego bizantynizmu, jako modelu sprawowania władzy oraz struktury państwa, zaczęły silnie przeciekać do sąsiadów Rzeszy, w tym niestety do Polski. Zostaliśmy skażeni cywilizacją bizantyjską, a długie lata takiej idei wywarły nieusuwalne piętno na umysłach wielu, nawet nie najgłupszych Polaków. Pierwszym radykalnym etapem przesuwania się Polski z cywilizacji łacińskiej w stronę bizantyjskiej, był tak zwany pozytywizm. Potem już różnie bywało, lecz raz zaszczepiona myśl państwa urzędniczego przetrwała aż do dzisiaj.

Przeskakując etapy naszej historii do czasów współczesnych, śmiem twierdzić, że cała ta bizantyjskość, w głębi serca obca i wstrętna myślącym wolnościowo i republikańsko Polakom, cudownie się rozwinęła po transformacji 1989, a jej przodującymi funkcjonariuszami uznającymi prymat państwa nad obywatelem, stali się tacy ludzie jak Gieremek, Balcerowicz i cała ta Unia Wolności.
Jadąc dalej w czasie, Platforma Obywatelska, którą uważam za spadkobierczynię UW, rozhulała się w bizantyniźmie na całego. Dziesiątki tysięcy nowych urzędników. Rosnące podatki i dodatkowe metody łupienia obywateli. Że wspomnę tylko grabież pieniędzy z OFE i niesławne fotoradary. Coraz więcej ustaw regulujących najbanalniejsze sprawy Polaków. Oraz to na prawdę przerażające – zabieranie dzieci rodzinom w kłopocie. Państwo jest omnipotentne i ponad wszystkim. Wyżej jedynie jest Unia Europejska i Berlin, którym regularnie trzeba składać hołd lenny.

W całym tym pseudo – ładzie bizantyjskim, do którego sterowała nawę państwową PO, wspaniale rozwinęły się różnego rodzaju korporacje, oligopole oraz tworzone bez przerwy urzędy centralne. Zaczęły one decydować praktycznie o wszystkim.

Z tej bizantyjskiej mnogości najbardziej się rozwinęły i umocniły środowiska prawnicze. Tacy panowie jak, Kalisz, czy Giertych, którzy otarli się o politykę, tylko z racji, że są adwokatami, zostali wybitnymi autorytetami (co z drugiej strony wspaniale napędza im biznes (porada prawna od 500 do 1000 zł za godzinne spotkanie)).
A wymienione przeze mnie na wstępie liczne ciała prawnicze stały się nietykalnymi kolegiami demiurgów.
Profesorowie Zoll, Stępień, Safian, Czapliński, nota bene po prawdzie wielu z nich zwykłymi magistrami, lecz od czasów śp. magistra Bartoszewskiego, zwanego powszechnie profesorem, przyjęło się w celu dodawania prestiżu, nazywanie systemowych autorytetów profesorami, są Wielkimi Magami bizancjum, których słowo nigdy nie może być podważone. Są jak papież – nieomylni i ostateczni. I rzesze prawnych i medialnych akolitów, których umysł pracuje w ten charakterystyczny, niemiecki sposób, utwierdza ich w wielkości i składa im hołd.
Czy sympatyczni Gawryluk i Rymanowski już nie potrafią mentalnie uwolnić się z tych okowów bizantynizmu? Tak mocne było pranie mózgów?

Korporacje prawnicze, nasza polska super kasta czarodziejów, często przenika z drugim segmentem bizantyjskiej nietykalności, jakim są środowiska akademickie, głównie humanistyczne, uniwersyteckie.
Zauważmy, że to właśnie te dwa, bardzo hermetyczne klany – prawnicy i akademicy, nigdy nie dopuścili, żeby ich zlustrować, czy przeciąć nić łączącą ich z komunistycznym ancien regime. Bo właśnie absolutyzm jest tym co ich podnieca. Dodatkowo panowie profesorowie i sędziowie budują sobie zasieki immunitetów, nietykalności, nieomylności i wiecznego trwania w minionym splendorze.

Trybunał Konstytucyjny w takiej postaci, jak go dzisiaj mamy został utworzony przez komunistów. Kolejni przewodniczący TK, którzy dzisiaj brylują, robią za autorytety i atakują prezydenta, mają również komunistyczne korzenie.
Gdy Andrzej Duda zgłosił projekt pracy nowej ustawy o TK, to zmąceni ideą bizancjum natychmiast zapytali się, czy panowie Zoll, Stępień, Safian i Czapliński, ten ostatni, przypominam napisał ustawę, która łamała konstytucję, będą zaproszeni do pracy nad nową ustawą. A niby dlaczego mają być zaproszeni? Z przyczyn kurtuazyjnych? Przecież w ostatnich tygodniach codziennie dawali dowód, że nie potrafią pojąć potrzeby dobrej zmiany i zrozumieć prawdy czasu. To już są sypiące się gliniane posągi, tylko wierni uczniowie z Czerskiej i Wiertniczej przez swoje "mądre" okulary nie są w stanie tego dostrzec.


Dobre zmiany, które, mam nadzieję, niesie nowa władza, doprowadzą wreszcie do radykalnego zwrotu, odbudowania podmiotowości obywateli, uczynienia ich autentycznym, a nie malowanym suwerenem, a także, lub może przede wszystkim zerwania pajęczyny i wyczyszczenia mózgu wszystkich Polaków z miazmatów niemieckiego bizantynizmu. Urzędy i instytucje wrócą na właściwe miejsce. Szalona biurokracja powróci do odpowiednich rozmiarów.
Autorytetami będą ludzie mądrzy i uczciwi, a nie tylko ci, co mają tytuły profesorów i sędziów i noszą okulary. I sami sobie będziemy ich wybierać i nikt nie będzie ich nam narzucać poprzez zapraszanie przed kamery ( mój aktualny ulubiony autorytet, to towarzysz Cimoszewicz, który pół roku temu zadeklarował całkowite zerwanie z życiem publicznym).

A mądry rząd i prezydent zaczną realizować idee prawdziwej wolności obywateli, oraz, co bedę powtarzał do usranej śmierci, fundament Adama Smitha – "Państwo jest bogate bogactwem obywateli".
W każdym sensie. Nie tylko materialnym.




[1]   https://pl.wikipedia.org/wiki/Bizantynizm_niemiecki


.

sobota, 5 grudnia 2015

Syf w Pałacu Sprawiedliwości


 

To się drodzy Państwo, jak mówią młodzi, w pale się nie mieści.
O tym, że sądownictwo i cały wymiar sprawiedliwości w Polsce to jedne wielki szambo, w którym tytłają się różowe świniaki, większość z nas wie już od bardzo dawna. A w szczególności ci, którzy byli zmuszeni zetknąć się z tym osobiście i jak teraz, często po latach, przypominają sobie tą traumę, to natychmiast żyłka na skroni nabrzmiewa krwią i niebezpiecznie pulsuje.

Lecz jaki to jest prawdziwy cyrk i jak potwornie zgniła jest głowa tego ulepionego z byle czego, jakichś śmieci, molocha zwanego systemem sprawiedliwości, w pełnym świetle widać teraz, gdy wypłynęła Wielka Afera Trybunału Konstytucyjnego.
Przypatrując się rozpętanej w mediach, które nazywam rynsztokowymi, histerii, wyrobiłem sobie zdanie na temat tak zwanej palestry. Tuzów i herosów polskiego sądownictwa.
I przyznam, że będąc tylko skromnym inżynierem, jednakże mającym na codzień kontakt z bezwzględną logiką, a także z diagnostyką i naprawą, pośród tej rzeszy wypowiadających się jako narodowe autorytety widzę tylko bezmiar głupoty i arogancji; nieuctwo i zapalczywość, a także cynizm zakłamanie i hipokryzję.
Czy jest tak tylko dlatego, że są to produkty komunistycznej szkoły, wychowania i prania mózgów? Nie tylko. To ubecki system, który miał się dobrze po transformacji posadził posłusznych nieudaczników na newralgicznych stanowiskach w wymiarze sprawiedliwości, mając pewność, że będą oni nadal wierni swoim panom. To właśnie się teraz dzieje przy zamieszaniu z Trybunałem, gdzie nadęci sędziowie interpretują fakty, czyli rzeczywistość w sposób urągający sprawiedliwości, a nawet przyzwoitości.


Mój ulubiony bloger, a jednocześnie świetny i aktywny prawnik, Tomek Parol, umieścił na Facebooku gorzkie słowa:

"Jakim trzeba być idiotą z profesurą nie odróżniającym ważności podstawy prawnej uchwały od ważności samej uchwały i nie wiedzącym że do TK zaskarża się ustawy nie uchwały, a TK jest związany zakresem skargi. Jestem załamany ilością debilizmu i gówna prawnego wylewającego się z TV z ust AWTORYTETÓW. I potem się dziwić że taki UJ jest na 400 miejscu na świecie. A jaki ma kuźwa być jeśli tam dziekanami i szefami katedr są półgłówki nie bojące się kompromitacji publicznej i w oczach swoich studentów? Gdy widzę jednego z drugim syfiarza intelektualnego Zolla, Chmaja, Stelmacha czy Niedorzecznika Praw Obywatelskich Bodnara to rzygać mi się chce. I to nie jest wcale sprawa wielkiego charakteru, żeby być przeciwko temu robactwu dennemu, ale kwestia smaku. Tak smaku.
NA ZBITY PYSK WSZYSTKICH I DALEKO OD KAMER! "

To bardzo gorzkie, ale jednocześnie wysoce symptomatyczne – polski wymiar sprawiedliwości to w większości gra pozorów, ważna dziedzina państwa pełna butnych głupców i niedouków, wypranych z myśli spadów po komunie lub chowanej w domowej atmosferze kultu Lenina i Stalina latorośli.

A rynsztokowe media, które niestety jeszcze dominują w naszym kraju, z pełną premedytacją i wyrafinowaniem funkcjonariuszy propagandy, z całym wielkim waleniem w bęben korzystają ze słowotoku tych durni i amoralnych hipokrytów.
Lecz o co właściwie w tej całej awanturze chodzi?


Ubecki zamach stanu

Chyba już nikt nie ma wątpliwości, że jak już SLD przestał się sprawdzać, to służby, cała ta post-ubecja, rządząca z cienia krajem, stworzyły Platformę Obywatelską, jako projekt, który na długie lata miał im zapewnić spokój, bezkarne panowanie i duże korzyści majątkowe. A gdy PO zaczęło się chwiać i już było wiadomo, ze przerżną wybory, to dodatkowo wylansowali partię Nowoczesna, z neo-palikotem, zręcznym aparatczykiem Petru.
Niestety dla macherów z cienia, PIS wygrał i zabrał wszystko. Co się jeszcze nigdy nie udało w niezależnej RP, zwycięzcy mają prezydenta i bezwzględną większość sejmową i senacką.
Czyli – są bardzo niebezpieczni. Dlatego też System i Układ III RP musi zrobić wszystko by odsunąć PIS od władzy, a jak się da, to zniszczyć ich absolutnie.

Uważni obserwatorzy sceny politycznej, a do tego ludzie ze świetną znajomością prawa i dużą wyobraźnią kreślą takie scenariusze oparte o konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Oto najgorszy, lecz możliwy z potencjalnych scenariuszy przewrotu.

Trybunał Konstytucyjny stwierdzi niemożność sprawowania władzy przez prezydenta (daje mu do tego prawo poprawka wprowadzona w ostatniej chwili poprzedniego sejmu przez PO). Władzę tymczasowo przejmuje marszałek.
Sąd Najwyższy unieważnia ostatnie wybory, wygasza mandaty posłom i senatorom.
Taki stan rzeczy powoduje, że ponownie władzę zdobywa poprzedni sejm, senat i rząd. Ponownie rządzi Kopacz i Platforma Obywatelska.
Nieuniknione zamieszki uliczne i protesty powodują konieczność wprowadzenia stanu wyjątkowego. To zamraża na co najmniej rok scenę polityczną, bo jeszcze przez pół roku po stanie wyjątkowym nie można przeprowadzać wyborów.

Niemożliwy scenariusz? Niech ktoś powie, że nie. A jak Europa będzie szczęśliwa.

Bloger Obserwator napisał [ http://niepoprawni.pl/blog/obserwator/dwie-polski-dwa-swiaty-jak-przerwac-bledne-kolo-nierozwiazywalnego-sporu  ]:

"...obawiam się, że jeszcze przed Świętami będziemy mieli z powrotem rząd Kopacz, który - w obliczu chyba nieuniknionych protestów społecznych po "czasowym powierzeniu obowiązków Prezydenta Marszałkowi Sejmu" i następującym natychmiast po tym werdyktem Sądu Najwyższego o nieważności wyborów i wygaśnięciu mandatów posłów i senatorów obecnej kadencji (co spowoduje, że wracamy od strony prawnej do momentu powierzenia rządowi Kopacz obowiązków do czasu powołania nowego rządu) - wprowadzi stan wojny i poprosi o pomoc bratnie Niemcy, w trybie ustawowym zresztą.
Jak nie będzie protestów społecznych, to się okaże że ISIS przeprowadzi 12 grudnia 2015 r. zamach w metrze warszawskim i będzie to samo: w obliczu zagrożenia, wzorem Francji etc., różnica wobec 13 grudnia 34 lata temu jest taka, że teraz nie będzie "Telewizji Śniadaniowej" a nie "Teleranka", no i może spikerzy będą dalej w garniturach.
Wprowadzenie stanu wojny powoduje, że przez sześć miesięcy po jego zakończeniu nie można przeprowadzać żadnych wyborów, więc w zasadzie będzie "po ptokach".
Naprawdę obawiam się takiego scenariusza, idą "na rympał" "po bandzie" i wygląda na to że bez zabezpieczenia, więc coś się za tym musi kryć i tego właśnie się boje. "
Czy nie właśnie po to trąbi się codziennie w trąby, nadmuchuje balony propagandy i non stop rynsztok lansuje jedynie słuszną ideę o prezydencie pod Trybunał Stanu, a Petru chce wyprowadzać ludzi na ulice?

Błazny i szuje, czyli autorytety.

Poziom wiedzy prawnej w narodzie jest bardzo wątły. Mamy oczywiście świetnie rozwinięte poczucie sprawiedliwości, lecz okazuje się, ze jest to kompletnie nieistotne wobec tej tony kodeksów, paragrafów, punktów, precedensów i jedynie słusznych wykładni.
Taki stan rzeczy pozwala na całkowitą bezkarność łajdaków w togach, wciskania każdego kitu narodowi, kłamania na zawołanie, a jak się później okazuje – na samowolne łamanie prawa, a nawet konstytucji!
3-ciego grudnia Trybunał Konstytucyjny w pięcioosobowym składzie orzekł, że szef tegoż Trybunału, sędzia Rzepliński napisał ustawę, która jest niezgodna z Konstytucją! Czy to do państwa w pełni dociera?!
Otóż sam szczyt, ten Mt. Everest polskich sędziów, nie potrafi napisać zgodnej z konstytucją ustawy. Czy trzeba jeszcze czegoś więcej, by wyrobić sobie zdanie o jakości takich ludzi?
Przysłuchiwałem się rozprawie przed TK i co słyszę po orzeczeniu sentencji – sędziowie Marek Zubik i "apolityczny" były senator PO, Leon Kieres, sprawozdawcy, głoszą swoje banialuki pełne niekonsekwencji a nawet niekonstytucyjności, a ciemny lud, w szczególności posłowie Platformy i Nowoczesnej, łyka to jak kluski i wrzeszczy na prezydenta, ze ma natychmiast zaprzysiąc trzech sędziów bo taką opinię, podkreślam – opinię, a nie werdykt, wygłosił niezbyt zborny sędzia Zubik.
Ja rozumiem, że krzykliwi posłowie PO i dziewuszki posła Petru nie muszą grzeszyć w pełni rozwiniętą inteligencją, rozumiem też, że były komuch, senator Borowski, czy rzeczony Petru, w pełni swojej hipokryzji i zakłamania łżą w żywe oczy. Ale całe te stado pozornych autorytetów, na czele z Wydziałem Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i promotorem pracy doktorskiej prezydenta, niejakim Zimmermanem, nagle doszczętnie zgłupieli, albo nigdy nie mieli należytej wiedzy, lub też w końcu oszukują wszystkich, kłamią na zawołanie, bo boją się okrutnie, że PIS ich w końcu zlustruje?
Przyglądam się tym wyszczekanym papugom w telewizorze: - temu ziejącemu nienawiścią Zollowi, Stępniowi, Rzeplińskiemu, Chmajowi, czy właśnie wybranemu Bodnarowi, gdy na to stanowisko utrącono panią Romaszewską i wreszcie temu opuchniętemu Zimmermanowi z UJ-tu, który po swoich kretynizmach ma czelność stwierdzać, że z prezydentem Dudą się przyjaźni.
Przyglądam się im z powodów czysto psychologicznych. Pragnę rozszyfrować, czy powoduje nimi zwykła głupota i nieuctwo, czy głupota zaprawiona cwaniactwem i cynizmem.
Przyznam się, że jak do tej pory nie rozszyfrowałem tej wątpliwości. Lecz to chyba nie ma znaczenia.


Ps. Z zupełnie innymi emocjami słuchałem mądrych i logicznych wypowiedzi sędziego Trybunału Stanu, wielokrotnego senatora, Piotra Andrzejewskiego. Człowieka, który współtworzył obecna konstytucję i zna ją jak mało kto.
Okazuje się, ze w polskim wymiarze sprawiedliwości nie wszystko jest stracone. Znajdziemy, a szybko będzie potrzeba, ludzi mądrych, wykształconych i co najważniejsze – uczciwych.


.