niedziela, 20 grudnia 2015

Nazywają to rewolucją...



Nazywają to rewolucją. I dobrze. Pies im mordy lizał.
A to dopiero początek. Pierwsze kroki. Jakich sformułowań będą używać za parę miesięcy?

Czy to, co Orban zrobił na Węgrzech ktoś nazwał rewolucją? Chyba nikt...
Widocznie nie mają takich idiotów i sprzedawczyków, jak my.

Jak w sobotę, na drugim żałosnym spędzie skodowanych, jeszcze bardziej żałosny Tomasz Lis usiłował sarkastycznie przywitać tłum słowami:  -Witajcie złodzieje! Witajcie komuniści! – to przez szeregi przebiegł szmer i wiele winnych głów opadło. Widocznie trafił facet w sedno.
I te fircyki z kitką i trzema kolczykami w lewym uchu, te rozhisteryzowane dziewoje marzące o emigrantach, bo już Budka Suflera śpiewała: "Z autobusem arabów zdradziła go..." plus te starsze, w futrach z dupy małpy, które skarżyły się, że późno zasypiają, bo codziennie, do końca muszą obejrzeć ich mszę – "Szkła kontaktowe", mają być tymi, przeciwko którym MY MAMY ROBIĆ REWOLUCJĘ ?!
A na dodatek jeszcze Petru, jego girlaski, Budka, lub ten tłusty prosiak, czy ten wyszczekany eunuch, no i Niesiołowski?
Toż na nich wystarczą dwie sprawne drużyny harcerskie, albo rezerwy kibiców Legii. Niech sobie nie schlebiają.



Czy chyba ostatni wewnętrzny epizod polskiej historii, przewrót majowy z 1926 roku, można by uznać za rewolucję? Nie można. Choć wtedy Piłsudski występował przeciwko legalnej władzy i prezydentowi Wojciechowskiemu.
I jak mu to historia policzyła? Zrobił naczelnik, jak najbardziej słusznie, bo sejm był wówczas tak głupi, jak właśnie dzisiejsza opozycja sejmowa.

Lecz nie bójcie się kodziarze i zaprzyjaźnieni złodzieje i komuniści. Teraz jest inaczej, a wy po prawdzie jesteście hałaśliwą, bezzębną tłuszczą, gotową na niedzielne pikniki, a nie na barykady, czy majdany. I wiecie o tym dobrze, że wpierdol od zacnych ludzi dostalibyście w godzinę. Dłużej byście nie wytrzymali.

A jakby spokojnie popatrzyć na całą sytuację i obiektywnie ocenić, to kto miałby robić rewolucję? Prezydent Duda, rząd Szydło, parlament PISu i oczywiście Jarosław Kaczyński?

Więc szeptany mit o szykowanej przez PIS rewolucji, a nawet o pełzającej rewolucji to wierutna bzdura, wyciągnięta z zasobów propagandy, do straszenia maluczkich.

.....................

Powrócę ponownie do sanacji II RP, o czym już kiedyś pisałem. Przeciwnicy obozu Kaczyńskiego boją się jak ognia przyznać, że to, co się właśnie zaczęło dziać, to powtórzenie postępowania Piłsudskiego z 26-tego roku, gdy rozpasany parlamentaryzm, który zawiera się w naszym krótkim stwierdzeniu, że "Gdzie dwóch Polaków, to trzy opinie", należy naprawić. Naprawić, czyli sanacja. A sanacja, jej idea, ciągle cieszy się pozytywną popularnością w kraju, więc, ile się tylko da, należy zamilczeć taką politykę.
A dodatkowo widać pewną analogię. Józef Piłsudski i jego ludzie wytrzymali osiem lat, zanim podjęli działania. Teraz też PO zafundowało nam osiem lat, tak, żeby najbardziej zatwardziały sceptyk pojął i zrozumiał destrukcję minionego systemu i przekonał się o konieczności naprawy.

Polacy mają pewien kłopot z egzystowaniem w miękkiej demokracji. Za bardzo wówczas ujawnia się egocentryzm i poczucie własnej nieomylności. To zawsze zarzewie konfliktów społecznych i tak już jest od wieków. Od Polski szlacheckiej.
Dla nas samych i dla naszej ojczyzny dobrze jest, gdy w przełomowych momentach pojawia się twardy przywódca. I Polacy go akceptują i popierają, gdy widzą uczciwość i autentyczną chęć zrobienia czegoś dla państwa.
To z kolei ważna cecha naszego społeczeństwa. Ludzie natychmiast pojmują, który polityk jest uczciwy i przyzwoity, chce dobrze dla państwa i chce dobrze dla ludzi.
Tutaj ktoś może się zapytać: - no dobrze, jeśli tak jest, to skąd mają poparcie ci kłamcy i złodzieje, których mnóstwo kręci się w polityce?
Mają poparcie, bo z jednej strony żerują na głupocie części obywateli, których łatwo zwieść i omamić (wszechobecni pożyteczni idioci), a z drugiej, po prostu kupują tych zdeprawowanych i nieuczciwych, którzy pójdą za każdym, który da im zarobić.
Proszę zauważyć, że tacy ludzie, jak Ryszard Petru, a poprzednio Palikot; Barbara Nowacka, Kalisz, czy Senyszyn, to ludzie bogaci, czyli ci, co dobrze znają siłę pieniądza.
Dla takich ludzi Jarosław Kaczyński jest nieudacznikiem i idiotą, bo jest biedny. Nie ma, a co gorsza, nie oferuje tego, o czym marzą na co dzień: wypasiona bryka, apartament, czy ciuchy z górnej półki.

Przeciwko naprawie, czyli sanacji państwa, pod hasłem obrony demokracji, czy konstytucji, gardłują ci, którym strach zmącił umysły, bo za poprzedniego systemu ładnie umościli sobie gniazdka, napełnili koryta i stworzyli metodę zwiększania dochodów w sposób nie zawsze uczciwy, nie zawsze przejrzysty, ale swojski, jak to było można prawie od zawsze.
Prawdziwa uczciwość i przyzwoitość ich autentycznie przeraża.

....................

Na poczynania Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Dudy, Beaty Szydło i całej, jak to mówią, drużyny, patrzę, od powiedzmy kwietnia z podziwem. Dużo się nauczyli, wyciągnęli wnioski z poprzednich błędów i idą od zwycięstwa do zwycięstwa.
Kampanie wyborcze, zarówno prezydencka, jak i parlamentarna były rewelacyjne. Kandydaci na prezydenta i premiera dobrani w sposób precyzyjny i optymalny. Obietnice wyborcze wyważone i świetnie wybrane.
Wielce profesjonalna robota.

Lecz to, co dzieje się po 25 pierwszym października, gdy nowy rząd wespół z prezydentem ruszyli do pracy napawa mnie podziwem.
Jakby prezes Kaczyński umieścił sobie nad biurkiem dwie z ważniejszych dyrektyw Piłsudskiego: - "Bić ku*wy i złodziei mości hrabio" i "Nie cofać się choćby o krok".
Przegrany system, jego twórcy i opiekunowie zmobilizowali wszystkie siły i potężne środki, by doprowadzić do jak najszybszego upadku nowej władzy.
Wprost założyli sobie, że głównym celem opozycji, przez którą rozumiem PO i Nowoczesną, będzie jak najszybsze doprowadzenie do upadku zarówno prezydenta Dudy, jak i przede wszystkim, rządu i sejmu pod władzą PISu.
Niestety, zgubiła ich własna głupota i pazerność.
Skoncentrujmy się na moment na Trybunale Konstytucyjnym, bo ciągle wielu nie w pełni rozumie co za gra tutaj się toczy.

Gdyby PO i PSL wybrało tylko trzech nowych sędziów trybunału, a nie na zapas pięciu, to istniało prawdopodobieństwo, że PIS przeoczy, albo zbagatelizuje ten wybór. Lecz gdyby byli czujni, w co raczej nie wątpię, to prezydent zwołałby pierwsze posiedzenie nowego sejmu na 5-tego lub 6-tego listopada i tych trzech kandydatów również wybrano by niekonstytucyjnie (swoją drogą trochę się dziwię, że nie zastosowano tego manewru – byłaby całkowita jasność). Lecz stało się tak, jak się stało.
W tym miejscy pragnę zdecydowanie podkreślić – ani prezydent, ani sejm nie dokonali, jak dotychczas złamania konstytucji, lub nie wykonali jakiejkolwiek bezprawnej czynności.
Mimo tego, opozycja, w większości ludzie słabo wykształceni i niezbyt lotni, na dodatek szczuci przez lipne autorytety i propagandowe media, którym grunt zaczął się palić pod nogami, wprost wyje, jazgocze i urządza cyrki, że zagrożona jest demokracja, że trwa zamach stanu i łamie się konstytucję.
To prawda, że docelowo konstytucja musi być napisana od nowa (a nie poprawiona, jak mówią niektórzy), lecz to daleka droga i dużo jeszcze przed tym do zrobienia.
Trybunał Konstytucyjny według zamysłu opozycji miał się przeistoczyć w trzecią izbę parlamentu, która skutecznie będzie blokować wszelkie projekty pisowskiej większości, doprowadzając ją w ten sposób do szybkiego upadku.
Aby uzmysłowić sobie perfidię i amoralność tego planu należy przypomnieć, że to kierownictwo TK osobiście brało (i bierze nadal) udział w przygotowaniu i realizacji projektu.

To jest właśnie prawdziwy zamach stanu, który przygotowywał system i jego narzędzia: PO, Nowoczesna i Trybunał Konstytucyjny – odebranie władzy legalnie wybranym ludziom, pod pozorem obrony demokracji i konstytucji. Non plus ultra.

Przeliczyli się. PIS i Zjednoczona Prawica okazali się tym razem dobrze przygotowani. Są rozważni i ostrożni. Sprzyjają im i współpracują prawdziwie tęgie głowy, a nie uniwersyteckie koterie, profesorskie i sędziowskie kliki.
Ludzie Kaczyńskiego, Gowina i Ziobry są tak mocni, że wrogie media, manipulacja opinią, czy sondażami i wsparcie zagranicznych mocodawców nie jest w stanie uszkodzić procesu naprawy państwa.
Ku*wy i złodzieje, o których myślał Piłsudski, lub unowocześnione – "komuniści i złodzieje" poczuli, że włos im się jeży na karku, a grunt usuwa się pod nogami.
Nieustanny jazgot i wrzask, kabaretowe ataki na prezydenta i władzę, przemilczanie i ośmieszanie nie dają efektów. W narodzie nastąpił przełom, ludzie przejrzeli na oczy i już wiedzą na pewno, kto wróg, a kto przyjaciel.

......................

Nie do końca wyszło "obrońcom demokracji" z Trybunałem, więc pora na krok następny – wyprowadzanie ludzi na ulicę.

Chyba tylko kretyn wierzy, że jest to ruch spontaniczny. Ludzie, a przede wszystkim internauci uzbrojeni w swoje telefony i kamery, zebrali tysiące dowodów, że KOD i te śmieszne festyny, to zorganizowane imprezy, zasilane kapitałem tych ludzi i instytucji, dla których skorumpowana Polska była bożym pastwiskiem.
A kogóż to widzimy na tych sobotnich imprezach? Nie dziewczyny z Biedronek, drobnych przedsiębiorców i robotników, bo oni niestety nadal w soboty muszą pracować.
Widzimy więc całą tą czerwoną burżuazję, beneficjentów korupcyjnego układu, byłych i czynnych agentów, korporacyjną czerń, której szef polecił być obecny, oraz niesławnych celebrytów, o których piszemy już od wielu lat: - Hiena Roku, Tomasz Lis, na wskroś antypolska Agnieszka Holland, Jagiełło Michał, jak sam podkreślił były minister, a którego polscy alpiniści zrzuciliby chętnie w Czarci Żleb, podejrzany adwokacina, skaczący, jak błazen Giertych. I wielu innych. Plus zwyczajowo ujadająca sejmowa sfora.

Na pierwszej imprezie było ich 15 tysięcy wobec 50 tysięcy zwolenników aktualnej władzy. Na drugiej już tylko trzy tysiące (mówię o Warszawie – w innych miastach było po kilkuset).
Oznacza to tylko tyle, że przeciwnikom nie uda się Polski zapalić poprzez kryteria uliczne.

.......................

Co jeszcze system będzie w stanie wymyślić? Napuszczenie Unii Europejskiej i Niemców też specjalnie się nie udaje. Mają tam na miejscu Tuska i widzą dokładnie jakie standardy oferował miniony reżim. Leniwe fagasy i aroganckie dziewoje. Nic więcej.

To, co wymyślą jest niezbyt ważne. Będziemy gotowi. Jesteśmy silni i zwarci, jak nigdy przedtem.
I mam nadzieję, że nie będziemy wspaniałomyślni. Złoczyńców i przestępców trzeba ukarać. Wybaczyć można ogłupionym lemingom.
Już wkrótce zacznie, po wielu, wielu latach funkcjonować właściwy system wartości. W cenie będzie uczciwość i przyzwoitość. A prawda będzie wartością nadrzędną.

Czy to jest proszę państwa rewolucja?


.