sobota, 2 maja 2015

Nauka klęka przed Bogiem


 



Jak to działa? To pytanie każdego dociekliwego młodzieńca o zacięciu technicznym.
Jak to WSZYSTKO działa, to już z kolei fundamentalne i chyba najważniejsze pytanie nauki.
I coraz częściej naukowcy, uczeni i myśliciele, ci najwięksi, nobliści i niekwestionowane autorytety dochodzą do jedynego wniosku, który pozwala bezspornie odpowiedzieć na to zasadnicze pytanie.

Wszystko, dosłownie wszystko, od najmniejszej drobiny, kwarka, aż po cały Wszechświat działa dzięki mądrości Pana Naszego, Boga Ojca.

Też mi coś! Prychnie w miarę inteligentny i wykształcony chrześcijanin – my to wiemy od zawsze – stwierdzi i będzie miał rację.
Jednakże Nauka, tak, przez duże N, przez całe stulecia, powiedzmy od Galileusza, poprzez Kartezjusza, Newtona i Darwina, aż do Einsteina, Heisenberga, Penrose'a i innych, wszelkimi siłami starała się udowodnić i pokazać wszystkim, że Boski Element był kompletnie niepotrzebny, zbyteczny, posuwając się nawet do takiego absurdu, że może powstać coś z niczego.
Nadchodzi pora, by definitywnie skorygować ten fałsz. I to właśnie zaczyna się dziać.

Jesteśmy właśnie na progu wielkiego przewrotu, gdzie Nauka będzie musiała oficjalnie uznać istnienie Stwórcy, a człowieka za jego ostateczne dzieło.

************


Chyba z miesiąc temu odpowiedziałem przy jakiejś okazji złośliwcom i prześmiewcom, czyli trollom, którzy, jakby nie mieli nic lepszego do roboty, stale mi towarzyszą, ważąc moje każde słowo i z utęsknieniem czekając choćby na najmniejsze potknięcie, a najlepiej, na totalny upadek.
Co odpowiedziałem? Że nie mam teraz czasu na dyskusję z nimi o duperelach, bo właśnie zajmuję się innym, poważnym zadaniem (zauważyliście, jak potwornie się nadużywa słowo projekt?).
Rozpoczęło się natychmiast śledzenie i niuchanie, cóż to za zadanie tak mnie absorbuje. Oczywiście szybko przyjęto moje słowa za głupi wykręt, żeby tylko dalej swobodnie leniuchować i mieć spokój.

Ale ja mówiłem prawdę. Pracuję nad czymś bardzo ważnym. Przynajmniej dla mnie. Wcale nie pracuję poprawnie, jak trzeba, naukowo i systematycznie. Nie przeglądam dużej liczby książek, poważnej prasy, czy nie wyszukuję, aż do obłędu danych w internecie. Nie, w większości to ja pracuję głównie w swojej głowie, starając sobie co nieco powyjaśniać, usystematyzować, znaleźć odpowiedzi i wszystko powiązać w logiczną całość.
Oczywiście, rezultatem takiej właśnie procedury może być kompletna bzdura, albo... może nie...

Ten wpis, to mała, tak zwana "zajawka", bardzo skrótowo mówiąca o sprawie, która mnie absorbuje.

Od lat obserwuję, a można nawet powiedzieć, ze sporym entuzjazmem śledzę postęp i rozwój nauki. Patrzę, jak kolejne bariery są łamane; kolejne cuda ujawniane; i oczywiście, jak w skutek działań współczesnej nauki gwałtownie zmienia się świat wokół nas.
Nauka już zeszła głęboko w dół, nanometry są jak kilometry, a protony, czy nawet elektrony, jak kule armatnie. I tam na dole, w tej subatomowej fizyce, jest już inna mechanika – mechanika kwantowa. I co by dalej nie powiedzieć, gdy klasyczną matematykę, trzeba było zastąpić statystyką, czyli nic już nie jest pewne i dokładne, na co oburzył się nawet Albert Einstein wypowiadając słynne: - Bóg nie gra w kości! – to nagle obraz tego subatomowego świata zaczyna się rozmywać, bardziej to już jest matematyczna przygoda, taka wyjątkowo skomplikowana gra w kółko i krzyżyk, niż precyzyjne prace badawcze.
Wszyscy bez wyjątku naukowcy twierdzą – doszliśmy do granic, a dalej rozpościera się jakby zasłona i nic już wyraźnie nie możemy zaobserwować.

Przy okazji interesuję się filozofią nauki. Ostatnio coraz częściej zadaje się tam takie pytanie: - czy możliwy jest koniec nauki? Czy kiedyś, raczej wcześniej niż później osiągniemy kres w poznawaniu naszego świata i nauka nie będzie już miała nic do roboty?

Jednocześnie, równolegle zajmuję sie uważnym studiowaniem doktorów kościoła. Znajduję tam wiele odpowiedzi. Widać, że pytania, które ja sobie dzisiaj zadaję, istniały już kilkaset lat wstecz. Że wielu ludzi takie same pytania sobie zadawało.
Mam jednak nad nimi malutką przewagę – żyję w XXI wieku i świat już nie jest, jak wtedy, gdy ręcznie kaligrafowano mądre księgi.
Pozwala mi to spoglądać z innej perspektywy i na znacznie szerszy obszar.
Pytania są więc może stare, ale odpowiedzi już nie.

Chyba najważniejszym pytaniem jest istota boskości. Przez tysiące lat wystarczał wizerunek dostojnego starca z białymi włosami i białą brodą. Siedzącego na tronie gdzieś na górze, w otoczeniu aniołów i świętych. Taki obraz istnieje nadal w głowach milionów wiernych. Tak jak wizerunki piekła i nieba.
Wierni specjalnie nie zastanawiają się, dlaczego Bóg Ojciec zstąpił na Ziemię, przybierając postać Jezusa Chrystusa i czym właściwie jest Duch Święty.
Lecz prawdziwa nauka jak najbardziej się tym interesuje.
Wiernym zazwyczaj wystarcza, że mają nieśmiertelną duszę, i gdy za doczesnego życia będą dobrzy, to oczekuje ich nagroda – niebo.

Co do nieśmiertelnej duszy – to mają rację. Jestem o ty głęboko przekonany.

***************



Praktycznie od zawsze, czyli od momentu, gdy zdolny byłem sformułować logiczne pytania fascynowały mnie pierwsze słowa prologu Ewangelii świętego Jana:

 
1 Na początku było Słowo
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.

2 Ono było na początku u Boga.

3 Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.

4 [JK] W Nim było życie.

a życie było światłością ludzi
 

Jakże to, myślałem, przecież był chaos, albo nie było nic, a potem stało się światło i rozdzieliło od ciemności? Więc gdzie umieścić to "słowo"?

Wiele lat musiało upłynąć, mogę nawet powiedzieć, że kilkadziesiąt, że zrozumiałem to po swojemu i udało mi się to prawidłowo to zinterpretować.

Najważniejsze w tym procesie było zrozumienie pojęcia "słowo". Taka nazwa dotarła do naszych czasów, lecz czy dokładnie to miał na myśli święty Jan, jak Pan Bóg obdarzył go natchnieniem?
Może to było tak. Słowo, to wypowiedziana myśl; a jak już mamy myśl, to mamy przecież rozum. Rozum to inteligencja i świadomość. A mówiąc to współczesnym, bardziej naukowym językiem, to wszystko jest informacją.
Czyli... czy możemy przyjąć, że na początku był właśnie rozum z informacją?
I czy może to oznaczać, że Bóg Ojciec jest tym właśnie pierwotnym rozumem przepełnionym informacją? Przecież święty Jan w trzecim wersie prologu mówi: "...i Bogiem było Słowo."
Gdy zaczniemy się zastanawiać nad nieśmiertelną duszą, mamy coraz większe przekonanie, że tak właśnie jest.

Szczególnie dzisiaj, gdy widzimy, że ludzki rozum jest w stanie tworzyć i przeobrażać otaczający świat.


*******************


Zakładam zatem, że Bóg Stworzyciel jest pierwotną inteligencją, pierwotną myślą i rozumem, nie związany z żadnym bytem materialnym, jak to pospolicie przyjmujemy.
A nasze dusze są mikroskopijną cząstką Jego, którą tchnął w nas, abyśmy swobodnie mogli realizować jego Projekt we Wszechświecie, który stworzył, by nam go podporządkować.

To wywala do góry nogami cały, przyjęty dotychczas aksjomat istnienia: człowiek jest malutką cząstką Wszechświata, który powstał nie wiadomo dlaczego, tylko wskutek praw statystyki i teorii złożoności, jako lokalny kaprys Natury.

I to jest według mnie wierutna bzdura. Ktoś, kto tak twierdzi, niech najpierw odpowie wszystkim na takie podstawowe pytania:
  • - czym jest życie?
  • - czym jest rozum?
  • - czym jest myśl?
  • - i czym jest świadomość i po co nam ona?

Proszę bardzo... czekam...
Ktoś bardzo mądry może odpowiedzieć choć na jedno z tych pytań nie angażując Boskiej Istoty?


Nie jestem ani pierwszy, ani osamotniony w takich rozważaniach. Jak podałem na wstępie, coraz więcej poważnych naukowców, a nie tylko taki dyletant, jak ja zaczyna snuć analogiczne rozważania.
Przytoczę choćby jedną teorię, która zaczyna coraz bardziej się rozpowszechniać, zdobywać uznanie i która łączy wiarę z nauką.

Jest ona bardzo młodziutka, a twórcą jej jest naukowiec i doktor medycyny Robert Paul Lanza [1]; Amerykanin, myśliciel, którego poważne periodyki naukowe lokują w pierwszej setce najmądrzejszych ludzi naszej ery.
W natłoku swoich prac, przedstawił on również w 2007 roku teorię Biocentryzmu, która natychmiast narobiła bałaganu w całym naukowym świecie.

Pokrótce i w maksymalnym uproszczeniu można tak ją zaprezentować:

"... Teoria biocentryzmu zakłada, że śmierć świadomości po prostu nie istnieje. Śmierć jest tworem funkcjonującym tylko w myślach, ponieważ ludzie identyfikują się ze swoim ciałem. Materialna powłoka prędzej czy później musi umrzeć i wydaje się, że to samo dzieje się ze świadomością.

Jeśli jednak uznamy, że to świadomość wytwarza nasz organizm i określa go niczym sygnałem telewizyjnym określa się to, co potem widać odbiorniku, to staje się oczywiste, że fizyczny rozpad naszej powłoki nie jest końcem naszej świadomości.

Po prostu świadomość istnieje poza ograniczeniami narzucanymi nam przez czas i przestrzeń. Innymi słowy nie jest ona lokalnie przypisana do ciała, tylko jest obiektem kwantowym z zasady nieprzypisanym do miejsca. Jest obiektem, który określa się w trójwymiarowej przestrzeni dzięki zjawisku dekoherencji kwantowej, czyli ostatecznej siły determinującej kierunek, w którym podąży dany układ kwantowy."
[Wg. książki dr Robert Lanza "Biocentryzm: Jak życie i świadomość są kluczem do zrozumienia natury wszechświata"] [2]

Co w tym podejściu jest przewrotem iście kopernikańskim?
 To mianowicie, że wszystko, nasze otoczenie, nasz świat i cały Wszechświat jest tworem naszej zbiorowej świadomości, która w swojej istocie jest bytem poza-materialnym, oraz poza naszymi wymiarami i czasem, i według mnie, jest w swojej całości właśnie Bokiem Stworzycielem.
I gdy następuje zjawisko dekoherencji kwantowej [3] to rodzi się nowy człowiek.
Czy to odpowiada na stwierdzenie wypowiedziane przez świętego Jana Ewangelistę: - na początku było słowo? Jak najbardziej tak.
Czyli wiemy już od ponad dwóch tysięcy lat, że Bóg jest słowem, a przez słowo rozumiemy myśl, rozum i świadomość, tylko nie potrafiliśmy tego odpowiednio zinterpretować.
 
Tekst powyższy jest napisany w oparciu o większą całość, do której prawa ja posiadam, Janusz E. Kamiński / jazgdyni
 
[1]   http://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Lanza
[2] http://innemedium.pl/wiadomosc/teoria-kwantowa-dowodzi-ze-swiadomosc-w-momencie-smierci-przenosi-sie-innego-wszechswiata
[3]   http://pl.wikipedia.org/wiki/Dekoherencja_kwantowa

 
.