poniedziałek, 14 października 2013

Tow. Miller i prezydent wszystkich Polaków – z PO, obronili Hankę

Towarzysze murem za Hanką, wspomaga ich WSI, polska demokracja się wali. Tylko 25% obywateli jest aktywnych, resztę ogarnia tumiwisizm.


Zastępca członka politycznego KC PZPR, Leszek  Miller po społu z obrońcą WSI prezydentem wszystkich Polaków z PO uratowali Hankę.

Do odwołania tej pani zabrakło 20 – 25 tys. głosów.  Żal mi tych 350 tysięcy Warszawiaków, którzy mieli po dziurki w nosie chytrej baby z Warszawy. Ludzie służb, oraz elektorat  komunistyczny uratowali  vice przewodniczącą PO. Przypuszczam, że nastąpią ruchy kadrowe w spółkach komunalnych, wszak komuniści nie poparli za darmo Hanki.

Aparat propagandy ustami  Żakowskiego, Maziarskiego, Paradowskiej, itd. będą próbowali wmówić  naiwnym , że jest to porażka PiS. Byłaby taka, gdyby to PiS był inicjatorem referendum, ale tak nie było. PiS uzyskał umiarkowany sukces, ale w starciu z całym aparatem państwa i przemysłem propagandy  był w bardzo niekomfortowej sytuacji. 

Na zakończenie retoryczne pytanie, jak to się stało, że w pół godziny po zamknięciu lokali referendalnych, propagandziści w zaprzyjaźnionych mediach, gdy nie spłynęły jeszcze głosy z lokali referendalnych, wiedzieli, że referendum jest nieważne ?

autor: Andy51

Z pamiętnika bimbrownika, cz. 15 - wino mirabelkowo-jabłkowe


Pierwszy raz robiłem wino nie w szkle, a w kanistrze z tworzywa sztucznego. Lepsza Połowa twierdzi, że czuć je plastikiem. Ja tam niczego takiego nie czuję.
Jest wyraźny zapach mirabelek, kwaskowy, przyjemny smak - orzeźwiające, letnie winko. Nie na taką pogodę jak dziś (o czym niżej...).
Wyszło trochę słabe. Stąd wykonałem też wersję nieco wzmocnioną, którą właśnie prezentuję - na kanistrze, który to wino zrodził:


W oryginale nie poprawianym, kolor jest dużo intensywniejszy, mirabelkowy właśnie. Z tym, że dziesięć butelek tego wina odstawiłem w najdalszy kąt strychu, żeby sobie dojrzewało (no i nie przewiduje się w najbliższym czasie upałów...). Bliżej miałem tę wersję, która pewnie z czasem jeszcze zblednie - jak się odstoi. Jeszcze jej nie próbowałem.
Jak widać (albo i nie..?), dopadła nas mgła. Stopień zamglenia najlepiej ocenić po ogrodzeniu:



Licząc słupki (posadowione w odstępach 3-metrowych) łatwo stwierdzić, że widoczność nie przekracza 60 metrów. Pogoda nielotna znakiem tego..!

Gdzieś tam, na skraju mgły widać sylwetkę konia:


Ale trzeba podejść naprawdę blisko, żeby stwierdzić, iż to jest nasz Mijanek:


Prawda, że ciekawe umaszczenie pyska sobie na jesień zafundował..?


I to niebieskie oko..! Dajcie spokój: jak możecie NIE CHCIEĆ mieć na stałe i wyłącznie dla siebie tak pięknego Mijanka - zwłaszcza, gdy jest taki tani..?

Niedaleko pasł się tatuś Mijanka - Gelshah. Również na sprzedaż. O czym, skądinąd, nie dalej jak wczoraj wspominałem...



Madeszir: (nie)nasza gwiazdeczka..!


Natomiast Ostowarek, oczywiście, przewidując że przyjdę go sfotografować, uświnił się dokumentnie. Głównie igliwiem karłowatej sosenki, spod której go wygarnąłem...


Jeszcze raz mgła. W głębi, po lewej - zarys postaci Mijanka, pokazywanego na początku...
No i co tu robić, w taką pogodę..? Posprzątać po wczorajszej imprezie - i czekać na następnego gościa, umówionego na południe. Ot co...
A potem może spróbuję tego wzmocnionego wina..? Pal licho "odstajanie"...


autor: Boska Wola