czwartek, 11 czerwca 2015

Wygrana Dudy zawaliła konstrukcję



Bardzo się starali. Lecz tym razem nie dali rady. Komorowski przegrał. A tak bardzo chodziło o utrzymanie status quo.
Nie Polsce i nie Polakom. Naszym nadzorcom kondominium – Rosji i Niemcom.
A teraz wszystko się posypało. Najprymitywniejsi z nich do tej pory nie mogą pojąć, co się stało. Niesiołowski wrzeszczy w stacjach telewizyjnych, że czeka nas tragedia. Bo przy braku Komorowskiego, tylko PO może rządzić Polską. Każdy inny doprowadzi ją do ruiny.
Ciekaw jestem, w jakim instytucie im. Pawłowa Niesiołowski został zaprogramowany?

Nadzorcy Polski powinni lepiej studiować upadek kolonializmu. Zawsze przychodził taki moment, że powstawały ruchy narodowo – wyzwoleńcze. I tutaj, w Polsce, masz ci babo placek, przegapili.
I to nowe przebudzenie Polaków, którego nawet nie można nazwać ogólnonarodowym ruchem, a którego najbardziej znaczącym wyrazem były spontaniczne RKW – Ruchy Kontroli Wyborów, popsuło dobrą, starą i wielokrotnie sprawdzoną, maszynę wyborczą. Nagle, dosłownie głosami na granicy bezpieczeństwa, choć wyborcza machina na pełnych obrotach ściągała wynik w dół, wygrał nie ten co miał, kandydat PiSu Andrzej Duda.
Jeżeli ktoś nie zauważył, to w obozie władzy szok był wielki. To była dla nich klęska i tragedia. Jak obcięcie jednej z dwóch nóg, na których Polska stała.
Już tylko kwestią czasu było, kiedy wszystko runie, bo Polska to nie czapla i za długo na jednej nodze nie wytrzyma.
Chociaż starali się tego po sobie nie pokazywać, to klęską Komorowskiego zdruzgotani byli jego rosyjscy opiekunowie. Bo chyba nikt nie ma najmniejszej wątpliwości, że były prezydent reprezentował opcję kremlowską, otoczony tymi wszystkimi komunistami, jak Nałęcz, czy generałami po szkołach GRU (1987, kurs Sztabu Generalnego ZSRS), jak Stanisław Koziej.
Nagle, przy braku Komorowskiego, Rosjanie tracą potężną siłę wpływu. Można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że pozycja Rosji, jednej z metropolii kondominium, drastycznie w Polsce osłabła. Osłabła nie do przyjęcia również dla tych, co starają się dbać o światową równowagę. Ale kto to jest, napiszę dalej.

Osłabienie wpływów Rosji w Polsce po upadku Komorowskiego automatycznie wyniosło do góry Niemców – drugą metropolię. Niemcy oprócz podstępnego zawłaszczenia dużych połaci gospodarki, mają dominujący wpływ na rządzącą Platformę Obywatelską, a w szczególności na Donalda Tuska, premier Kopacz i marszałka Sikorskiego, choć wielu twierdzi, że ten ostatni jest prowadzony przez służby brytyjskie. Toteż, przy braku Komorowskiego, zdecydowanie wzrasta wpływ Niemiec na Polskę. Czy również pojawienie się w tej chwili książki Jurgena Rotha o Smoleńsku nie było również grą na zdeprecjonowanie pozycji Rosji i Komorowskiego?
Tak, czy inaczej, równowaga w Polsce i w konsekwencji w Europie środkowo – wschodniej została mocno zachwiana.

Oczywiście, nie można było do tego dopuścić. A konkretnie, nie mogły do tego dopuścić Stany Zjednoczone.
Póki w Polsce panowała względna równowaga wpływów rosyjskich i niemieckich, czego pilnował odwołany właśnie do USA, co samo w sobie jest symptomatyczne, ambasador Stephen Mull, to Biały Dom miał względny spokój i niewiele powodów do obaw. Jednakże nagły spadek wpływów rosyjskich i wzrost znaczenia Niemiec w regionie, dewastował politykę europejską Stanów Zjednoczonych. Nie zapominajmy, że zarówno Rosja, jak i Niemcy, są państwami zdecydowanie anty-amerykańskimi. Rosja jawnie, a Niemcy w sposób zawoalowany, bo powojenne paryskie traktaty, na które przystał Konrad Adenauer, ciągle trzymają Niemców za pysk.
Z tego powodu, europejska polityka USA opiera się, jak dotychczas, na utrzymywaniu chwiejnej równowagi pomiędzy rosyjskimi i niemieckim wpływami.
I czy my chcemy tego, czy nie, Polska jest punktem centralnym w tej sprawie.By przywrócić względną równowagę trzeba było szybko osłabić czynnik niemiecki, czyli rząd i Platformę Obywatelską.

Jak wszyscy mający jako takie rozeznanie wiedzą, w Polsce nie ma niezależnych służb specjalnych. Nadal przyjmuje się, że znaczna część służb wojskowych jest pod rosyjskim wpływem, natomiast służby cywilne raczej skłonne są ulegać wpływom amerykańskim.
Po niespodziewanej porażce Komorowskiego 24 maja, Amerykanie błyskawicznie uruchamiają swoje kontakty w polskich służbach, a te podsycają ogień pod tlącą się od roku aferą podsłuchową (może zawczasu przygotowaną by jej użyć, kiedy będzie trzeba), aktywizują słupy, takie jak Falenta, czy tutaj konkretnie Stonoga, a te upubliczniając akta prokuratury doprowadzają do kompromitacji władzy i konieczności rekonstrukcji rządu. Ewa Kopacz wprawdzie się utrzymała na stanowisku premiera, ale kto wie, na jak długo.
Zresztą to już jest chyba nieistotne, bo dalszy cel został osiągnięty i PO raczej będzie walczyć o to, by się dostać do sejmu, niż walczyć o władzę.
Dobór usuniętych ministrów jest raczej tutaj mniej istotny. Warto jednak dodać, że Arłukowicz został usunięty profilaktycznie, bo nad Ministerstwem Zdrowia zbierają się kolejne czarne chmury związane z aferą, która na dniach się wywali, dotyczącą korupcyjnego eksportu leków przez hurtownie farmaceutyczne za granicę, na co osobiście dał przyzwolenie Arłukowicz, czyszcząc polski rynek z wielu najwartościowszych leków, w tym tych ratujących życie.

Sukcesem Polski i Polaków jest natomiast odsunięcie, choć ten już zapowiada bliski powrót, niebywałego szkodnika i pasożyta (słynne kilometrówki) – bufona i pyszałka Radosława Sikorskiego. Przypomnę – niedoszłego prezydenta, niedoszłego szefa NATO, niedoszłego komisarza UE, a teraz już byłego marszałka sejmu i byłego ministra spraw zagranicznych.
Jego odsunięcie może tylko świadczyć, że istnieją na niego takie kwity i haki, że pewnie by przewróciły całą scenę polityczną.

Odsunięcie Komorowskiego i upadek PO stawia pytanie – co dalej?
Czy będziemy już mieli do czynienia, jak to opisywali poważni politolodzy i wiarygodni futuryści, z budowaniem niezależnej Polski, by ją doprowadzić do stanowiska regionalnego lidera i naturalnego buforu przeciwko nadmiernemu wzmacnianiu się w Europie centralno – wschodniej, Niemiec i Rosji?
Nie jest żadną tajemnicą, że władze USA już od dosyć dawna rozważają taki projekt, o czym m.in mówił Zbigniew Brzeziński.
Stany Zjednoczone w ten sposób zabezpieczyłyby sobie silne wpływy w Europie i możliwość decyzji na rozwój wypadków w tym regionie. Oczywiście, trzymając przy pomocy Polski w szachu i Niemcy i Rosję.
Może też taką pierwszą jaskółką, która przemknęła niezauważona, była sprzedaż telewizji TVN grupie amerykańskiej, chociaż to Niemcy najbardziej ostrzyli sobie na to zęby.

No dobrze, ale co my Polacy, obywatele będziemy mieli z takiego rozwoju wydarzeń? Niewątpliwie więcej demokracji, więcej bezpieczeństwa w stosunku do zagrożeń płynących z Moskwy, więcej sprawiedliwości, mniej dzikiego kapitalizmu i wyzysku, oraz osłabienie idiotyzmów Brukseli.

I mimo wszystko, mimo tego amerykańskiego wpływu na polskie życie, przekonany jestem, że będziemy mieli znacznie więcej suwerenności.
No i komuniści będą mieli znacznie gorzej. A to radosna perspektywa.


.