Jak myślicie – kto produkuje ten smród?
Widzimy tylko lokajskich wykonawców, którzy ten gnój rozrzucają, aby ochlapać tego, który nagle staje się dla producenta niebezpieczny.
Kogo to już tak nie załatwiono przyklejając mu g. do twarzy...
Pamiętacie jak w 2001 roku w taki sposób, kierując smród na Romualda Szeremietiewa, wówczas wiceministra Obrony Narodowej, wyrzucono go w niebyt, na śmietnik historii. Jak sam mówi – został "Opluty, Zaszczuty, Skompromitowany(link is external)". Słynna akcja zatrzymania promu do Szwecji "Rogalin" na środku Bałtyku i komandosi aresztujący asystenta wiceministra.
A wszystko było prowokacją ówczesnych służb specjalnych.
Lecz kto wydał polecenie i kto wyprodukował ten smród, by zniszczyć dobrego człowieka, nie wiemy.
Tak, czy inaczej, w obecnie wprowadzanej post-kulturze, choć bardziej adekwatnym określeniem jest anty-kultura, każdego można zgnoić. Nawet świętego.
Wprawdzie wytwórcy smrodu działają na całym świecie, a sama metodyka działania w ten sposób, pomijając historyczne pamflety i paszkwile, które wspaniale rozkwitły w dobie Oświecenia, często nazywanym wiekiem "rozumu" (ha, ha), gdzie przeróżne mądrale nazywający siebie filozofami, wprowadzali takie idee jak indeferentyzm, czy naturalizm, została rozwinięta i skatalogowana, w państwie barbarzyńskim, czyli w Rosji, przez carską Ochranę, a potem jeszcze udoskonalona przez Czeka.
Więc ja twierdzę, że metodę obrzucania wrogów, czy choćby przeciwników gnojem, wprowadzili na wyżyny życia społecznego komuniści, a dokładniej bolszewicy.
A dzisiaj, gdy kłamstwo zwycięża z prawdą, szubrawcy z ludźmi przyzwoitymi, tę metodę walki smrodem kontynuują europejscy i polscy lewacy i "liberałowie", którzy, chyba już nikt nie ma wątpliwości, faktycznie są kryptokomunistami – ruchem neo-bolszewii, gdzie ideowym wodzem nie jest już Karol Marks, tylko Altiero Spinelli.
Czy ktoś uważa, że producentem smrodu, który właśnie poinstruował polską, nędzną opozycję, że ma codziennie skakać do gardła demokratycznej władzy, jest Donald Tusk? Gdzież tam. To leszcz. Nędzny leszcz. Dla mnie to lokajski psychopata, który już otwarcie działa w interesie Niemiec i przeciwko Polsce. Własnej inicjatywy nie ma. On posłusznie wykonuje polecenia. Ponieważ ma wredny charakter, jest mściwy i paskudny, to rozrzucanie gnoju przychodzi mu łatwo.
Za to właśnie, co w sumarycznym rezultacie jest szkodzeniem Polsce, jest on doceniany przez swoich mocodawców.
Więc może w fabryce smrodu kluczową rolę odgrywa bezpośredni mocodawca polskiego ex-premiera, pani kanclerz Niemiec Angela Merkel?
Nie sądzę, żeby ta przywódczyni, której kariera usiana jest rozlicznymi błędami i wpadkami (chyba najgorsza jest akcja Wilkommen) była motorem napędowym i siłą inicjującą niszczenie ludzi. Owszem, zapewnia odpowiednie środki, nie oglądając się nawet na pozory przyzwoitości.
Wysłany przez nią do Polski ambasador, Arndt Freytag von Loringhoven jest dla strony polskiej tak wątpliwym kandydatem z powodu swoich powiązań ze służbami bezpieczeństwa ( do 2010 roku był wicedyrektorem niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) ), oraz z powodu możliwości udziału w medialnych atakach na władze RP w czasie wyborów prezydenckich, że ten autentyczny baron z przodkami, bohaterami Wermachtu II WŚ, już ponad miesiąc czeka na tzw. agrément, czyli zgodę, bo to strona polska decyduje, kto tutaj może zostać ambasadorem. Do tego czasu jest tylko zwykłym turystą.
Angela Merkel też jest tylko figurantką na niemiecki sposób ( zu Befehl! - wedle rozkazu). Dobrze wytresowana w komunistycznym DDR, świetnie pasuje do pruskiego bizancjum, która to cywilizacja dominuje w Niemczech.
No dobrze, lecz kto w takim razie wydaje jej te Befehle by szczuć i niszczyć różnych niewygodnych oponentów lewackiej Europy?
Przecież nie, powiedzmy, Frans, a dokładniej Franciscus Cornelis Gerardus Maria Timmermans, zatwardziały ukryty bolszewik, który nienawidzi dwóch milleniów cywilizacji łacińskiej, co powoduje, że agresywnie zwalcza konserwatywnych tradycjonalistów w Unii Europejskiej, w konkretnym przypadku rządy Orbana i Kaczyńskiego. To także zwykły leszcz, dobrze przeszkolony w czasie swojego długiego pobytu w Moskwie.
Tu mała dygresja – nie zajmuję się w tym felietonie zorganizowaną, państwową, czy rasową nagonką na Polskę. Wystarczy powiedzieć, że w niszczeniu naszego kraju en bloc, politycznie, ekonomicznie, historycznie i wizerunkowo odwiecznie i nieustannie działają Niemcy i Rosja. A po drugiej wojnie dołączyli do tych naszych wrogów, amerykańscy Żydzi. Tylko ta ich emocjonalna nienawiść i pogarda wynika z czystego biznesu.
Wracając do tematu producenta smrodu, który poza wspomnianym ministrem Szeremietiewem, zniszczył takich symbolicznych ludzi, jak Antoni Macierewicz, czy śp. Profesor Jan Szyszko, oraz nadal usiłuje dobrać się do skóry Zbigniewowi Ziobro i Mariuszowi Kamińskiemu, a jest także ciągły mafijny wyrok na prezydenta Dudę i premiera Morawieckiego, pewnie wielu podejrzewa, że za tymi aktami bandyckiej dintojry, czy sycylijską vendetty, stoi zidiociały 90 letni starzec, na nieszczęście miliarder, George Soros.
Mimo wszystko ja wątpię, żeby to on był na samym szczycie tej parszywej plejady zwyrodnialców. Tam ponad nim są niestety jeszcze inni. I bogatsi i silniejsi.
Więc kto? Tego niestety nie wiemy.
Nie wiemy nawet, czy istnieje jeden, scentralizowany "ośrodek dowodzenia", czy wedle nowoczesnych metod zarządzania i dowodzenia, jest to struktura rozproszona.
I nie można w tym wypadku poszukiwać, tych producentów/producenta smrodu według kasjuszowskiego dogmatu cui bono, bo nie ma tu ani ukrytych motywów, ani konkretnej osoby, lub grupy odnoszącej korzyść z tego gnojenia. Bo jest to czysta destrukcja w imię ideologii nowego porządku. Tak, jak palenie kościołów.
Analogicznie jest z sentencją - is fecit, cui prodest - ten jest sprawcą przestępstwa, komu przyniosło korzyść.
Wielu z nas usiłuje spersonalizować tych na szczycie rewolucji cywilizacyjnej, związanej z destrukcją, którą obserwujemy i jak chyba słusznie sądzimy, jest upadkiem cywilizacji łacińskiej, w całym szerokim kontekście, czyli cywilizacji "białych", którzy opanowali cały świat, albo inaczej – cywilizacji europejskiej, która była i nadal jest kolebką i wytwórczynią wszystkiego, co nas otacza, oraz zdecydowała, jak dzisiaj żyjemy.
Wymienia się tutaj amerykański duet R+R, czyli rody Rothschildów i Rockefellerów, amerykańskie klany miliarderów, może obecnie nie najbogatszych (ale kto to wie), lecz ugruntowanych swoją stuletnią tradycją.
Wiadomo też jest, że tym najbogatszym na świecie, szczególnie nuworyszom, mąci się w głowach i opanowuje ich mania wielkości tak potężna, że nagle czują, iż są w stanie zmienić cały świat. R+R to nie tylko dwie rodziny, bo dołączają do nich im podobni super – bogacze. A jest to zjawisko ironiczne, patrząc na ideologię Marksa - bogate burżuje zostają komunistami.
Inni szukają wpływu urzędującego dzisiaj "demona zła" – prezydenta Rosji Putina. W pewnym sensie niebezzasadnie, gdyż jego wpływ na politykę europejską, na instytucje Unii Europejskiej, czy poszczególne państwa, w tym najsilniejsze – Niemcy i Francję, jest bezdyskusyjny.
Lecz znacznie więcej zwolenników mają sugestie, że za tą hybrydową, neokomunistyczną rewolucją na świecie, więc także za "fabrykę smrodu", odpowiadają różne, nieformalne organizacje, często zasłonięte kurtyną tajemniczości.
Spotkania takiej Bilderberg Group ochraniają niemal zawsze tysiące policjantów i ochroniarzy, i to w takim stopniu, że nad terenem spotkań zawiesza się ruch lotniczy, a tym bardziej nie wolno latać helikopterom i dronom.
Natomiast z USA przypłynęła teoria o istnieniu "deep state" – głęboko zakamuflowanej i potężnej władzy, decydującej o wszystkim na świecie.
Nie należy zapomnieć o niezachwianej wierze niektórych ludzi w potęgę i wszechmoc masonerii. To ma pewien rys historyczny, bo masoni kiedyś byli o wiele silniejsi i rys dziecięcej tajemniczości związanej z tajnymi rytuałami, obrzędami, strojami, inicjacjami, czy poziomami wtajemniczenia.
Także obecnie poprzez tajemniczość Kabały i jej ukrytych znaczeń, za światowych manipulatorów uważani przez niektórych są Żydzi. Co nie wyklucza faktu, że Żydzi kochają manipulować i starają się coraz bardziej.
Tego typu poglądy na temat źródła i przyczyn obecnej niestety rewolucji kulturowej biorą się głównie z dziecięcej fascynacji mistycyzmem. Baśnie i legendy są przecież tym przepełnione. A potem historia ludzkości podrzuciła nam doniesienia i relacje w tym fascynującym temacie: Arka Przymierza, Święty Graal, Różokrzyżowcy, Templariusze, Iluminaci. Można na kultywowaniu tych marzeń grubo zarobić, co udowodnił pseudo-naukowiec Erich Deniken, pisarz Dan Brown z nakładem swoich wydanych książek na poziomie 200 milionów, Czy twórcy filmów z Indiana Jonesem, jak "Poszukiwacze zaginionej Arki".
Bo przecież we wszystkich z nas jest zawsze też małe dziecko. A u niektórych jest wyłącznie małe dziecko.
Tylko to nam nie odpowiada na tytułowe pytanie – kto zarządza przemysłem smrodu.
Kto niszczy ludzi, by na końcu, jak to powiedział Szeremietiew – być do końca życia - Opluty, Zaszczuty, Skompromitowany.
Kto przeprowadza rewolucję, a jak dotychczas, żadna rewolucja nie przyniosła nic dobrego, aby cywilizację łacińską zniszczyć wraz z fundamentami – prawdą, dobrem i sprawiedliwością.
Jako konserwatysta i to najgorszego sortu, bo tradycjonalista, uważam, że powinniśmy robić wszystko, by nie dopuścić, by cała ta anty-kultura zwyciężyła.
I jak będzie trzeba, ich rewolucji przeciwstawić naszą kontrrewolucję.
To przeszłość, tradycja spowodowały, że jesteśmy tym, kim jesteśmy. Nasze dzieje – zwycięstwa i porażki. Tego nie można ot tak, uciąć i wyrzucić. Próbował Lenin, próbował Hitler; a także, Mao, Castro, czy Pol Pot. Jedyne co z tego wyszło, to ludzkie tragedie, chaos i nieszczęście.
Ma się to ponownie powtórzyć?
Pięknie o konieczności powiązania życia z tradycją napisali w przedmowie do "Zwrotnice dziejów", profesor Andrzej Chwalba oraz dziennikarz i publicysta Wojciech Harpula:
Zależność "dziś" od "wczoraj" jest oczywista, zarówno w przypadku jednostek, jak i zbiorowości – ze wspólnotami narodowymi na czele. Naród nie może istnieć bez pamięci o czasie minionym. Może się ona sprowadzać do podręcznego zestawu skojarzeń i symboli, w które każdego obywatela wyposaża system edukacji. Ale może też przybrać formę dojrzalszą – budzącą pokorę wobec historii świadomość, że wszystko, co się zdarzyło nam, Polakom, podczas wspólnej drogi przez stulecia, jest aktualne także dziś i przejawia się na setki sposobów. Wzorce życia publicznego, jakość funkcjonowania instytucji państwa, dominujące typy relacji społecznych, postawy wobec określonych systemów wartości, formy odbioru i przetwarzania trendów kulturowych, metody organizowania przestrzeni, stopień rozwoju gospodarczego, czy gęstość sieci drogowej i kolejowej – to wszystko (i wiele więcej), co składa się na naszą codzienność, jest w dużej mierze takie, a nie inne, ponieważ dawno temu wydarzenia potoczyły się tak, a nie inaczej.
[...]
Wszak każdy historyk zgodzi się, że jeśli nie zrozumiemy dobrze naszej przeszłości, nie mamy szans na to, by zrozumieć siebie ani dzisiaj, ani w przyszłości.
Wytwórcy smrodu działają obecnie pełną parą. W oparciu o kłamstwo, które wypiera prawdę, obrzucają łajnem kolejne osoby z obszaru prawicy.
Zdołali złamać i zmusić do odejścia ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i jego wiceministra Janusza Cieszyńskiego. Tylko dlatego, że wyrastali na światowe gwiazdy w walce z pandemią. Lepiej takich zaszczuć, niż pozwolić, by ktokolwiek z władzy pisowskiej został autorytetem i idolem Polaków.
Na taki smród nie pomagają żadne perfumy, czy dezodoranty. Zasłaniamy nosy, zamiast zasmradzających wykąpać w smole i siarce.
Tu trzeba działać kontrrewolucyjnie a nie mediacyjnie szukać porozumienia.
Słusznie się mówi, że polityka to brudna sprawa. Nie dajmy się brudzić w imię wartości i naszego stylu życia ukształtowanego przez wielowiekową tradycję naszego narodu.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz