czwartek, 6 maja 2021

JURNOŚĆ

 

Jurne chłopy. Panie, czy może być coś dumniejszego? Nie ma mowy! Paczpan na tych mięczaków i na tych lalusiów. Nawet sikać na odległość już nie potrafią.

Faceci zawsze lubili klubować. Czasy takie, że już nie ma przyzwoitych gabinetów, gdzie można by się wspaniale pawić i naprężać przed innymi pawiami.

Pozostała ławeczka. Albo chata u Zdzicha albo Krzycha. Zdzichu ma lodówkę, a Krzychu pędzi dobry samogon.

No to dzisiaj jurne chłopy będą się prężyć, czyli robić, jak to niemiaszki ze swoim słynnym humorem nazywają, szwancparadę.

No to co, chłopaki. Dzisiaj u Zdzicha?

Zdzicha wszyscy nazywają Farmer, bo opracował domową hodowlę szparagów na parapecie. Zdolniacha jeden. Jurne chłopy, nie okazując tego oczywiście, że są dumni z niego.

No więc jak? Szwancparada? Zdzichu – trzeba coś postawić. Piwko chociaż.

Pogadamy jak zwykle i jak zwykle sobie powrzeszczymy – kto z nas byłby najlepszym cesarzem, a kto jest najdurniejszy.

Choć dzwonią im w uszach słowa żon i kochanek:

Wątłe mięśnie naprężasz
Pierś cherlawą wytężasz
Będę miała atletę
I huzara za męża

Głupie baby...

Jurne chłopy? Tylko w gębie. A w życiu? Eunuchy?

<<<<< >>>>>

Tymczasem na świecie dzieje się coś bez przerwy.

Agent 0:o:o spokojnie rozparł się na krześle w sopockim Barze „Przystań”. Wcinał swoje ulubione szprotki usmażone w głębokim tłuszczu, a'la calamares fritos en ingles i popijał nowym piwem Lech z kija, które podobno przeszło metamorfozę, poprzez pozbawienie zawartości kwasu pruskiego.
Beknął dyskretnie na boku, by nie urazić swojego szanownego gościa, choć było to zbyteczne, gdyż w kraju, z którego ten pochodził, głośne i soczyste beknięcie należało do dobrego tonu.
Obaj mieli czarne okulary, bo przedwiosenny dzień był słoneczny i w ogóle boski. Lecz oczywiście to tylko pół prawdy, bo tak na całą prawdę, to okulary były nafaszerowane techniką tak, że najnowszy Mac Pro Ultra wymiękał. Czujniki i dalmierze laserowe, analizatory nastroju i emocji na podstawie skrzywienia warg i unoszenia powiek, czytniki z ruchu warg i symultaniczne translatory. To tylko ułamek tego, co zostało zamaskowane w modnych oprawkach firmy Tom Ford.

Spotkanie dotyczyło starego problemu zostania Drugą Koreą przez nasz biedny, uciemiężony kraj. Koreańczycy nie mogli zrozumieć, czemu nagle porzuciliśmy ten projekt, by z nienacka go zmienić na Druga Kurlandię (to ich na prawdę rozwścieczyło – gdzie Korea, a gdzie Kurlandia? Absurd!). Na a potem znowu inny projekt – Zielony Ład. Tratatata!

Koreańce są bystrym narodem, twórczym i sprytnym, ale te ruchy konika szachowego, chociaż są dobrzy w te klocki, wyprowadziły ich mocno z równowagi.
- Słuchaj 0:o:o – zagaił Kim Penk Tynk – wiesz, ze mój rząd bardzo na to liczył. Gotowi nawet byliśmy odpuścić wam udział w bitwie pod Cushimą i erupcje, powodowane przez jakąś niesforną, wybuchową niewiastę. A wy pokazaliście takiego wała. Prawdziwy mężczyzna, albo wali prosto w pysk, albo siedzi cicho (zacytował tutaj klasyka). My hwarangi i agenci mamy wieczną zdolność honorową. Jak by co, to wiadomo, seppuku. Wiem, że jesteś jurny, sprawdziłem na googlach i fejsbooku. Więc teraz musisz coś z tym zrobić.

Nasz agent podsunął mu drugi kufel piwa marki Lech, już bez kwasu pruskiego, a dla wzmocnienia efektu zaproponował podwójne "Eliksiry Zdzicha" Po prostu miał zamiar Koreańca upić, zmiękczyć, a wtedy go przekonać do naszej racji stanu. Racja stanu czekała na to z niecierpliwością. Jak to kobiety.

________________________________________

Użyłem fragment wiersza Juliana Tuwima
https://youtu.be/0qxP_5x_zTI(link is external)
 

Brak komentarzy: