środa, 5 marca 2014

Lojalność

Byłam wiele razy w klasycznej sytuacji konfliktu lojalności. Zaprzyjaźnione małżeństwo rozwodziło się. Dziewczyna była w ciąży pozamałżeńskiej. Kiedy mi o tym powiedziała poprosiła mnie o dochowanie tajemnicy, obiecałam jej to i dotrzymałam. Sąd orzekł rozwód z winy męża. Trochę się na mnie gniewał, ale chyba zrozumiał. Powiedział: „ Zatem dane słowo jest dla ciebie ważniejsze od prawdy”. Miał chyba ( niestety) rację.


Gdyby dane słowo było dla wszystkich ważniejsze od prawdy nigdy nie dowiedzielibyśmy się o wyczynach ubecji. Zawdzięczamy to Józefowi Światło. ( prawdziwe nazwisko Izaak Fleischfarb) . Światło był wysokiej rangi funkcjonariuszem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, między innymi dyrektorem słynnego Departamentu X w MBP. W 1953 roku uciekł na Zachód .

Światło – jak to sobie uświadomiłam – zrealizował pełne spektrum stereotypów na temat pracowników UB. Był pochodzenia żydowskiego, ukończył tylko siedem klas szkoły podstawowej, pracował w Krakowie jako szewc. Przed wojną działał w organizacjach syjonistycznych oraz od 1933 roku w KZMP. Przez WKP(b) został skierowany do I Polskiej Dywizji im. Tadeusza Kościuszki, w której został podporucznikiem i oficerem politycznym współpracującym z NKWD.

Światło był odpowiedzialny za aresztowanie ostatniego dowódcy AK generała Okulickiego. Współorganizował fałszowanie referendum w 1946 roku. W 1948 roku został przez Romkowskiego przeniesiony do właśnie organizowanego, słynnego departamentu X MBP w Warszawie pod kierownictwem Antoniego Fejgina, gdzie został wicedyrektorem w randze podpułkownika. To on właśnie aresztował Władysława Gomułkę. Miał ogromną władzę i specjalną linię do rozmów z Berią. Prowadził typowy tryb życia wysokiej rangi aparatczyków. Luksusowe mieszkania, sklepy za żółtymi firankami, samochody, kochanki, polowania.

W 1953 roku na osobiste polecenie Bieruta Światło pojechał żeby „ uciszyć” Wandę Brońską. Przypadkiem znalazł się w Berlinie Zachodnim – podobno pojechał z Fejginem na zakupy. Zafascynowany zaopatrzeniem sklepów zdecydował się pójść w ślady Wandy Brońskiej,  czyli uciec i dać się przewerbować.

6 grudnia 1953 roku, czyli następnego dnia po ucieczce, władze amerykańskie przewiozły Józefa Światłę z Berlina do Frankfurtu, a następnie do Stanów. Jego wystąpienia w RWE ( o tych audycjach osobiście zadecydował Jan Nowak Jeziorański) w cyklu "Za kulisami partii i bezpieki", oraz niezwykle szczegółowe ulotki pod tym samym tytułem doprowadziły do głębokich zmian w bezpiece i ostatecznie do likwidacji MBP.

Wanda Brońska ma zresztą podobnie ciekawe losy. Jako dziecko wraz z rodzicami towarzyszyła Leninowi w jego podróży ze Szwajcarii do Rosji. Jej rodzice zginęli w Związku Radzieckim w czasie „wielkiej czystki”, a ona trafiła do Gułagu. Po wojnie była w Polsce dziennikarką. Uciekła z NRD, gdzie przebywała służbowo, do RFN. Podobnie jak Światło pouczała nas z anteny RWE czym był stalinizm.

Pamiętam jak bardzo denerwowały mnie wtedy ( choć byłam małym dzieckiem)  te audycje. Uważałam, że tak ohydna moralnie postać jak Światło nie powinna być promowana w „naszym radio”.

Zmieniłam zdanie. Gdyby nie fakt, że agenci dają się czasami przewerbować nasza wiedza na temat systemu byłaby o wiele mniejsza.

Światło – niezależnie od jego intencji- stanął po stronie prawdy.

Gdyby nie to, że hitlerowcy bywali sprzedajni o wiele więcej osób straciłoby życie w gestapowskich kazamatach. Naprawdę naiwnością byłoby mieć pretensje do hitlerowców, że zdradzali Hitlera.

To wszystko przyszło mi do głowy przy okazji audycji TV na temat Tomasz Strzyżewskiego i wydanej przez niego (po ucieczce do Szwecji) w 1977 roku w Aneksie „Czarnej księgi cenzury”. Strzyżewski pracował w GUKPPiW tylko 18 miesięcy. Trudno ustalić czy faktycznie od początku planował ujawnić tajemnice tej instytucji czy po prostu w kontakcie codziennym z jej realiami stracił cierpliwość. Niewątpliwie kopiowanie dokumentów zajęło mu sporo czasu i nie było zbyt bezpieczne.

Uderzyła mnie pogarda z jaką mówili o Strzyżewskim jego potencjalni sojusznicy - na przykład Smolar. Zapomniał chyba o swoich korzeniach. Albo wręcz przeciwnie – przypomniał sobie i ma Strzyżewskiemu za złe zdradę. Dla Smolara Strzyżewski to taki pan Nikt, szeregowy pracownik GUKPPiW , który wywiózł jakieś kwity i nie wiadomo co sobie wyobraża na temat swojej historycznej roli . Nie był przecież jak Smolar dzieckiem stalinowskiego establishmentu, nie terminował w rewizjonistycznej opozycji.
Dziadek Tomasza, Wincenty Strzyżewski padł ofiarą mordu katyńskiego. To też nie pomogło zapewne Tomaszowi w oczach Smolara.

Wśród wspomnień ofiar III Rzeszy, które swego czasu gromadziłam, spisywałam i publikowałam w „Głosie” jest jedno, na którego publikację się nie zdobyłam. Pisze syn człowieka , który jako obywatel niemiecki mieszkający w Polsce trafił do Oświęcimia i został kapo. Autor szczerze opisuje pospolite przestępstwa kryminalne, za które jego ojciec został skazany na obóz. W obozie ojciec autora wspomnień przeszedł na stronę swoich ofiar. Nie wytrzymał uczestnictwa w hitlerowskich praktykach . Został stracony czy zastrzelony- tego syn nie wie. Jego ojciec stracił życie, zdradził Hitlera, komendanta obozu, swoich kolegów po fachu, okazał się mięczakiem. Komu zatem był wierny?

Moim zdaniem opowiedział się po stronie prawdy choć na pewno nie ma szans na rehabilitację i nie zostanie świętym.
Jego syn poprosił mnie ostatnio o zniszczenie tekstu. Powiedział, że nikt nie zna historii jego ojca i jej ujawnienie byłoby dla niego osobistą tragedią .

Lojalnie spaliłam papiery.


autor: Iza

Brak komentarzy: