środa, 13 listopada 2013

Klopsztanga


Tęcza jako klopsztanga spinająca Warszawę z Brukselą w iście mickiewiczowskim stylu. Na zdjęciu trupa która za nasze pieniądze bawi się łatwopalnymi kwiatkami.
  Rada Instytutu Adama Mickiewicza, właściciela spalonej tęczy. W jej skład wchodzą wybitni przedstawiciele polskiego życia społecznego:

- prof. dr hab. Jerzy Buzek - Europoseł - przewodniczący Rady

Członkowie:

- dr Włodzimierz Cimoszewicz - Senator RP

- Beata Stelmach - Podsekretarz Stanu MSZ

- dr Monika Smoleń - Podsekretarz Stanu MKiDN

- Jerzy Koźminski - Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności

- prof. dr hab. Edmund Wnuk - Lipiński - Honorowy Rektor Collegium Civitas

- prof. dr hab. Jerzy Hausner

Tęcza,  w ramach Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej znalazła się w Brukseli. 24 września Tęcza stanęła na placu przed budynkiem Parlamentu Europejskiego w Brukseli. 8 czerwca 2012 została przeniesiona do Warszawy, na Plac Zbawiciela. Autorką Tęczy jest Julita Wójcik, która za tę właśnie instalację otrzymała Paszport POLITYKI 2012. Właścicielem instalacji Tęcza jest Instytut Adama Mickiewicza. Projekt wspiera Biuro Kultury m. st. Warszawy i warszawski Zarząd Oczyszczania Miasta.  


Klopsztanga jest programem promocji polskiej sztuki. Instytut Adama Mickiewicza w ten nowatorski sposób włączył określenie gwarowe (znane mi z wojska, harcerstwa ) - do jezyka mickiewiczowskiego ! Podobno w gwarze śląskiej  klopsztanga to trzepak do dywanów ( a przynajmniej dolna rura na której lubią siedzieć lub uwieszać się dzieci). 
Oto adres Instytutu Adama Mickiewicza:
Uwaga wchodzisz na swoją odpowiedzialność !  Jak już wejdziesz , rozejrzyj się za jakimkolwiek odnośnikiem do osoby lub twórczości Mickiewicza. Powodzenia. 

autor: cyborg

Tęcza czyli artist's shit

Prawdziwą sztuką -według francuskich skandalistów- jest obrazić mieszczucha i kazać mu za to zapłacić.



Marcel Duchamp powiedział, że wszystko ( czyli ready-made) może być sztuką jeżeli tak powie artysta. Sztuką jest pisuar  -oczywiście jego pisuar,  sztuką może być powieszona na krześle brudna szmata- jeżeli wiesza ją Ewa Kuryluk, wypchane zwierzęta- jeżeli morduje je i wypycha Kozyra, a nawet  odchody artysty, jeżeli jest to Piero Manzoni.

  

Prawdziwą sztuką -według francuskich skandalistów-   jest obrazić mieszczucha i kazać mu za to zapłacić. Ta definicja doskonale pasuje do różnych instalacji, które narzucają  Warszawiakom władze i każą nam za nie słono płacić. Bo przecież to my płacimy za ohydną tęczę z plastikowych kwiatków naruszającą ład architektoniczny Placu Zbawiciela. To my płacimy za idiotyczną palmę, płaciliśmy za sztuczne jeziorko na Placu Grzybowskim. A przede wszystkim płacimy za bluźnierczy  film Jacka Markiewicza  wyświetlany obecnie w Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim, przeciwko któremu ma zamiar protestować do skutku,  grupa modlitewna.



Jacek Markiewicz ukończył studiaw 1993 roku w pracowni prof. Grzegorza Kowalskiego na Wydziale Rzeźby Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jako pracę dyplomową przedstawił instalację zatytułowaną "Adoracja Chrystusa". Był to film, w  którym artysta imituje stosunek seksualny z krzyżem.

Najkrótsza moja recenzja każdej pracy, której  promotorem jest  profesor Kowalski  to artist’s shit. Jak słynna puszka z wydalinami Piero.

Nie interesowałyby  mnie zupełnie  gusta profesora Kowalskiego i jego akolitów gdybym nie musiała za nie płacić.



Pani Hanna Gronkiewicz Waltz też ma wyjątkowo zły gust. Zapewne wyniesiony z domu. Nie rozumiem jednak dlaczego w gronie architektów, historyków sztuki, czy licznych artystów popierających PO nie znalazł się nikt kto udzieliłby jej kilku lekcji.



 Przede wszystkim HGW powinna zrozumieć, że choć tęcza jako zjawisko przyrodnicze jest piękna - ta sama tęcza odtworzona „ jak żywa” na obrazie, czy na jakiejś instalacji  jest ohydna. Zauważmy, że wyrazem bezradności prymitywnego odbiorcy wobec zjawiska piękna są typowe komentarze na temat kwiatów. „Jakie piękne róże, jak żywe” – mówi taki esteta , gdy widzi róże sztuczne.  „Jakie piękne róże, jak sztuczne” – gdy patrzy na kwiaty żywe. Szczytem takiej estetyki są róże „jak żywe” na pudełku czekoladek . Najlepiej z kroplami rosy i  małym kotkiem z kokardką na szyi.

Tęcza na Placu Zbawiciela mogłaby być ostatecznie traktowana jako przejaw estetyki à rebours. Fascynuje nas czasem przedmiot piękny w swojej brzydocie. Najczęściej jednak taka estetyka to tylko sztubacki żart. Sama kiedyś  ofiarowałam pewnemu doktorantowi trzy róże z farbowanych piór- czerwoną, zieloną i niebieską. Jego promotor dosłownie zaniemówił i o ten efekt  właśnie mi chodziło. Kupiłam te róże na bazarze Różyckiego za własne pieniądze.

Znam również zbieraczy ogrodowych krasnali, którzy szpecą za własne pieniądze własne ogródki gipsowymi figurkami.



Tęcza różni się tym od róż z piór, które były tak ohydne, że aż piękne i od krasnali z gipsu, że to my za nią płacimy i jest traktowana przez naszych okupantów śmiertelnie poważnie.



Zawsze byłam zwolennikiem wolnego rynku sztuki. Jeżeli znajdzie się idiota, który zapłaci za pisuar czy rowerowe koło – jego sprawa. Bylebym nie musiała tego pisuaru stawiać na podwyższeniu we własnym domu, przymusowo oglądać i co najważniejsze za niego płacić.



Nasuwa się pytanie po co Pałac Ujazdowski odgrzewa skandal sprzed 20 lat i czy warto brać udział w proteście? Przecież protestujący robią nieszczęsnemu beztalenciu reklamę.



Na pierwsze pytanie odpowiedź jest prosta . Pan Markiewicz  to tylko  mamamadzi. Tak ( pisane razem) kwalifikujemy od pewnego czasu prowokacje medialne, które mają rozbrajać społeczeństwo.

Co do protestu - uważam, że warto brać w nim udział pod warunkiem, że doprowadzi się sprawę do końca i protest wygra.

Tacy jak Markiewicz „artyści” zbyt długo nas obrażali każąc nam za to słono  płacić.


autor: Iza

Rosjanie bardziej dbają o budkę, niż Polacy o wrak


Na początku chciałem bardzo mocno podkreślić, że wszystkie ekscesy  związane z naruszeniem eksterytorialności  placówek dyplomatycznych nie tylko Rosjan , ale wszystkich jest niedopuszczalne. Spalenie budki dla ochrony ambasady uważam za objaw zdziczenia i głupoty. Być może był to czyn chuligański , ale nie można wykluczyć prowokacji.

Rodzi się pytanie, gdzie była policja, przecież nawet skończony osioł wie , że przy kilkudziesięcznotysięcznej manifestacji zawsze może dojść do prowokacji a teren placówek dyplomatycznych powinien być zabezpieczony chociaż barierkami , których nie było.

Niestety jakaś dzicz podpaliła budkę ochrony ambasady. Jak zareagowali Rosjanie? uznali to za czyn wrogi, polski ambasador musiał się stawić w  rosyjskim MSZ.

Twarda postawa Rosjan pokazuje amatorom Tuska , jak należy dbać o interesy swojego kraju. Na myśl przychodzi wrak polskiego samolotu , w którym zginęło 96 osób z  Prezydentem RP śp. Lechem Kaczyńskim na czele. Postawa rządu polskiego , który zachował się jak lokaj w stosunku do swojego pana skutkowała tym co mamy obecnie, od ponad 3,5 roku nie mamy ani wraku ani czarnych skrzynek i żadnych nadziei na ich odzyskanie w przyszłości.

W swojej bezdennej głupocie winą za zamieszki w Warszawie, niektórzy politycy PO i partyjne media chcą się obarczyć PiS. Chcę im podpowiedzieć, że za tajfun na Filipinach też odpowiada PiS , a więc śmiało do ataku komisarze medialni



autor: Andy51