czwartek, 17 marca 2016

Szok poznawczy i mentalne bariery



Niniejszym oświadczam, w szczególności tym, którzy jeszcze nie załapali i co postaram się wytłumaczyć poniżej, że dzisiaj, teraz w Polsce dzieje się coś    p o   r a z   p i e r w s z y.

A jak wiadomo, częstokroć zetknięcie się z czymś absolutnie nowym i nie mającym śladów doświadczeń w umysłach, powoduje głęboką frustrację, dyskomfort, a nierzadko poważne stany nerwicowe.


Naród przez długie dziesięciolecia był poddawany silnej indoktrynacji, prasowaniu mózgów i fałszowaniu podstawowych wartości cywilizacyjnych.
Niestety, najsłabsi padli, poddali się wychowawcom i nauczycielom i jak to zdefiniował Michaił Heller, a w Polsce upowszechnił ks. Józef Tischner, przeistoczyli się w poprawnego radzieckiego, ale też i polskiego – homo sovieticusa.
Czy ktoś się łudził, że natychmiast po upadku komuny i transformacji 1989 roku, ta liczna rzesza tych biednych ludzi zmieniła się i ponownie powróciła do pełnego, rozumnego człowieczeństwa?
Otóż, niestety nie. To ich głównie widzimy na zgromadzeniach KODu, to oni nie mogą oderwać się od GieWu i TVNu.

Warto tutaj przypomnieć Leszka Kołakowskiego, który w tym temacie pisał:
"Cechy wykształcone przez wieloletnie powtarzanie kolejnych wersji „Krótkiego kursu” doprowadziły do wykształcenia „nowego człowieka sowieckiego: ideologicznego schizofrenika, szczerego kłamcy, człowieka gotowego do nieustannych i dobrowolnych samookaleczeń umysłowych.” [Leszek Kołakowski: Główne nurty marksizmu. T. III]

Jak to wyszczególnił Piotr Wdowiak w "Homo postsovieticus lub Homo sovieticus po latach" najważniejsze cechy takiego człowieka to:

·  człowiek podporządkowany kolektywowi,
·  dla jego postawy charakterystyczna jest ucieczka od wolności i odpowiedzialności,
·  koniunkturalizm, oportunizm,
·  agresja wobec słabszych, uniżoność wobec silniejszych,
·  brak samodzielnego myślenia oraz działania,
·  oczekiwanie że „ktoś coś załatwi”,
·  zniewolony intelektualnie,
·  pozbawiony osobowości i godności,
·  całkowicie podporządkowany władzy,
·  izolacja od światowej kultury i ścisła cenzura informacji w mediach (a także wszechobecność propagandy),
·  brak respektowania wspólnej własności i skłonność do drobnych kradzieży w miejscu pracy, zarówno dla użytku osobistego jak i dla zysku, zgodnie ze słowami popularnej piosenki „Wszystko należy do kołchozu, wszystko należy do mnie” („Все вокруг колхозное, все вокруг мое”[6]) czy „jeden worek do ciężarówki, jeden worek sobie.


Czy patrząc na minione osiem lat rządów PO i PSL (a w głębszej perspektywie do roku 1945) nie widzimy wszechobecnych działań, ludzi od dołu do góry, od sołtysa do prezydenta, pokrywających się z tą tischnerowską definicją?

Ile ludzi o ugruntowanej mentalności homo sovieticus może jeszcze w Polsce być? Milion? Dwa miliony? A może już znacznie mniej, tylko aparat antyrządowej propagandy wyolbrzymia tą garstkę biednych ludzi. Trudno powiedzieć...
Ale są między nami. Niewątpliwie są. Każdy chyba z nas ma osobisty kontakt choćby nawet z jednym takim egzemplarzem. Ja, w każdym bądź razie, mam.

Jeszcze dokładnie rok temu, w lutym, marcu ci nieszczęśnicy mogli spać spokojnie. Nic nie zwiastowało klęski, tragedii i szoku. Dobry wujaszek Komorowski, kochany przez 80 procent narodu, jak niegdyś Józef Dobry Wujek Stalin czuwał nad nimi i nad Polską, dbając o ich charakterystyczne cechy radzieckiego człowieka wymienione powyżej. Spokój, ład i porządek. Czekoladowy orzeł i radość ze wspaniałych osiągnięć.
I nagle trrrrach! Wszystko się zawaliło. Czarny motłoch, tak zazwyczaj pogardzany przez homo sovieticusa (pogarda dlatego, że nie umie, albo nie chce kombinować) odważył się w głosowaniu wybrać kogoś innego! Andrzeja Dudę – tego Maliniaka z "Czterdziestolatka"! Szmacianą kukiełkę Kaczyńskiego!
Czy to nie straszne?!
A weźmy sobie samego Kaczyńskiego. Czy to nie kurdupel godny najgłębszej pogardy w świecie post sowieckim? Jak mi tłumaczy mój domorosły HS (homo sovieticus czyli leming), zaślepiony, bo piana wściekłości oblepia mu oczy, czy można poważać człowieka, który nie ma prawa jazdy? Więcej – nie ma kart kredytowych! Nie zna się na komputerach i smartfonach.
Dla HS to straszny obciach i dowód na psychiczne zaburzenia.
Nie może zaślepiony biedak pojąć, że może to właśnie atrybuty człowieka uczciwego, idealisty, dla którego dobra doczesne to sprawy nieistotne.
Mówi mi więc taki: - wszyscy kradną (patrz opis HS) i będą kraść. A kto tego nie robi jest albo chory, albo podejrzany.

Tak więc oto, w czerwcu ubiegłego roku, polski człowiek sowiecki, karmiony Michnikiem i Morozowskim, doznał traumatycznego szoku. Świat się wali, koniec błogostanu.
Ale to jeszcze nie koniec. Mimo gwałtownego przebierania całej tej menażerii post-sowieckiej nóżkami, mobilizacji europejskich lewaków i żydowskiego miliardera, październikowe wybory wygrał PIS !!!

Jeżeli dla normalnego człowieka, naukowo udowodnione, największą traumą jest śmierć bliskiej osoby, potem rozwód, dalej przeprowadzka, itd, to dla współczesnego, polskiego homo sovieticusa nie może być nic gorszego niż wygrana i władza PISu. To coś nie do pojęcia, coś, co trzeba zwalczać wszelkimi, mozliwymi siłami, jak AIDS, ebolę, czy nowego wirusa zika.


Mimo, że jestem cholerykiem, który nierzadko nie umie opanować języka i sypnąć grubym słowem, co często zarzucają mi ludzie przyjaźnie nastawieni, to jestem także pogodnym optymistą. I czym się szczycę najbardziej – mam bogatą wyobraźnię i lubię czasami fantazjować.
Uważam, że świat z gruntu rzeczy jest dobry, mimo tego całego zła, które nam się codziennie objawia. Uważam, żee zło powstaje z głupoty. Dlatego też jestem specjalnie uczulony na głupotę i ona rzeczywiście może wprowadzić mnie w nieopanowany szał. A szczególnie głupota i powiązany z nią cynizm.
Dlatego potrafię sobie wyobrazić i samego siebie przekonać, choć pewien margines pomyłki zawsze istnieje, że wreszcie mamy w Polsce władzę, która autentycznie chce dobrej zmiany i po raz pierwszy w powojennej historii będzie traktować obywateli podmiotowo. Traktować, jak należy, dążąc do powszechnego dobrobytu i starać się zwiększyć poczucie szczęścia (jesteśmy na 57 miejscu w tej klasyfikacji, bodajże tuż za Azerbejdżanem).
Mamy do czynienia z absolutnym novum, przewrotem niemalże kopernikańskim. Władza, prezydent, rząd i sejm, którzy chcą (i zrobią wszystko w tym celu) suwerennego państwa dobrobytu. Czegoś, czego od ponad stu lat nie mieliśmy i co wydawało się nie możliwe.

I tu dochodzimy właśnie do tych mentalnych barier, które mają zamocowane na stałe, ludzie z dzisiejszej opozycji, protestujący KODomici, niewolnicy wielkich korporacji i zidiocieli miłośnicy "Szkła kontaktowego". Czyli ci, co nigdy nie powiedzą – Bolek, lecz swobodnie będą wołać – Maliniak.
Po traumatycznym szoku poznawczym, kiedy najpierw w czerwcu, a potem w październiku 2015, świat, taki swojski, cieplutki i, jak sami mówią, ujutny, rozsypał się na kawałki, pozostawiając ich z przerażeniem i ogromnym poczuciem krzywdy.
A na dodatek pewien jestem, że każdy współczesny, polski człowiek sowiecki, ma silną blokadę mentalną, że dobre to już było, najpierw za komuny, a potem za Tuska i Komorowskiego i jakakolwiek zmiana może być tylko na gorsze.
A już zupełnie w najbardziej czarnym scenariuszu – zmiana przeprowadzana przez PIS, przez Kaczyńskiego, Dudę Macierewicza, Ziobrę i Kamińskiego.
Nie po to przez długie lata sowiecki i niemiecki aparat propagandy szczuł codziennie, sączył jad i nienawiść do środowisk narodowych i konserwatywno – katolickich, by sklejony super-glue szlaban umysłowy dopuścił do rewizji poglądów i do uwierzenia, że może być inaczej, a nawet lepiej.
Wszyscy przecież kradli i kombinowali, kradną i będą kraść. I nigdy nie będzie inaczej.
A sam Kaczyński ma tylko jednego pierdolca – władza! Im więcej, tym lepiej. I nic go poza tym nie obchodzi. Naród, obywatele? Wolne żarty.



Taki oto proszę państwa nienawistny monolog pada z ust mojego, domorosłego i klasycznego leminga, który nawet chyba nie zdaje sobie sprawy, że jest typowym homo sovieticus, tak, jak to widział ksiądz Tischner.
Przeżył on szok (homo, nie ksiądz) w ubiegłym roku, a mentalna blokada nie pozwala mu znaleźć racjonalnej drogi wyjścia.
Im bedzie lepiej dla Polski i Polaków, on będzie bardziej rozgoryczony, bo oznaczać to będzie, że cały jego dotychczasowy świat był fałszem. Że te pięćdziesiąt, czy sześćdziesiąt lat życia i wiara, chronologicznie, w Jaruzelskiego, Michnika, Mazowieckiego i Kuronia, oczywiście w Bolka, a potem w Tuska i Komorowskiego to lata przegrane i nie ma nic do chluby.

Czy ci ludzie, którzy są ludźmi sowieckimi dopuszczą do siebie myśl, że swoje życie przegrali, albo rozmienili na drobne? Nigdy!
O laskach, na wózkach, z twarzami pomarszczonymi wiekiem i wykrzywionymi nienawiścią, stawią się na zawołanie płatnego szalbierza na alei Szucha, w poczuciu, że jednak nie są osamotnieni. I jeszcze stawią się po to, bo zawsze należeli do jakiejś grupy, najczęściej do POP (kto pamięta?).

Nowe lemingi, co nam rosną, taki Sierakowski, Budka, czy nasza wzorowa kujonka Kamila Gasiuk-Pihowicz, nie są już tak skażone wirusem homo sovieticus. One wpadły w szpony, kto wie, czy jeszcze nie gorszego demona – międzynarodowej finansjery, europejskiego lewactwa i wielkich korporacji.
Im się buduje już inne blokady mentalne. Choć pełnymi garściami czerpie się z dobrej i zasłużonej sowieckiej szkoły obróbki pospoltego człowieka.

A co z tymi biedakami z marszów KODu, zniszczonych przez komunizm i propagandę?
Cóż... pozostaje tylko czekać, aż naturalnie, po kolei wymrą, jak zapoczątkowali to ich idole – Jaruzelski i Kiszczak.


.