wtorek, 15 grudnia 2015

Niebezpieczny wariat na wolności


Niech nikogo tytuł nie zwiedzie i niech nie odczytuje go dosłownie.
To kpina z polskiego wymiaru sprawiedliwości – ułomnego potworka przesiąkniętego do dzisiaj komuną i mściwymi idiotami.
Sprawa świetnie się wpisuje w oświadczenia autorytetów – półgłówków, nawołujących do tak zwanego "państwa prawa". Z grona tego wyciągam moją ulubienicę, pilnego kujona prawa, z autentycznym talentem sprzedawczyni kapci góralskich, tak zwanych kierpców, która ci wszystko wytłumaczy. To pani Kamila Gasiuk Pihowicz, podpora Petru (wyrazy współczucia dla małżonka.
Jednocześnie bardzo jestem ciekaw, jak w tym szczególnym przypadku zachowałby się sędzia PT Rzepliński. Bo nie jestem pewien...


Szpitale psychiatryczne, popularnie zwane psychuszkami, w aspekcie prawnym wymyślone zostały przez sowietów, na długo przed Hitlerem i oczywiście przed "Lotem nad kukułczym gniazdem".
Komuchy uczyniły z nich szybkie i wygodne miejsce odosobnienia, bez wyroku sądowego i całej tej prawniczej szopki. Oskarżyć było łatwo, bo każdy, kto nie czuje się dobrze i nie lubi komuny, musi być chory na umyśle.
A jeśli na dodatek był krnąbrny i uparty, to stanowił świetny materiał do eksperymentów medycznych, gdzie w zamkniętym szpitalu, w każdej dowolnej chwili przypiętego do łóżka skórzanymi pasami, można było faszerować wynalazkami, po których pacjent wył z bólu godzinami, albo powoli tracił rozum.

Pragnę państwa poinformować, że rzeczone "psychuszki" w III RP mają się dobrze i pracują pełną parą.

Zawsze się zastanów, jeżeli chcesz słownie nawrzucać jakiemuś kretynowi, bo nigdy nie wiesz, jak on jest umocowany, kto jest jego teściową, albo ulubionym wujkiem w todze.

Po jedenastu latach został wypuszczony ze szpitala psychiatrycznego pan Meszka, który osobiście nie miał zamiaru spędzić tam choćby dnia i niestety dla oprawców, raczej był zdrowy na umyśle, jak wspomniana pani Kamila Gasiuk Pihowicz.
Pan Meszka nawrzeszczał na wrednego sąsiada i prawdopodobnie, jak często każdy z nas, oświadczył, że następnym razem to mu nogi z dupy powyrywa.
Za taką niesamowitą zbrodnię grozi kara więzienia lat dwóch. Lecz warto dodać, że sądy rzadko tyle wymierzają i zazwyczaj kara jest w zawieszeniu, lub inna wolnościowa.
Prokurator działający w imieniu ofiary stwierdził, że to bardzo niesprawiedliwa kara. A, że był dobry w tych komuszych klockach i trikach zdecydował, że oprawcę, okrutnego i niebezpiecznego pana Meszkę, trzeba zamknąć w szpitalu psychiatrycznym.
Pan prokurator, sędzia okręgowy i ordynator oddziału zamkniętego szpitala psychiatrycznego, to dobrzy kumple. Po prawdzie nie wiem od czego. Może razem strzelali z ambony, albo rżnęli w pokera, lub po prostu razem chlali wódę i chodzili na dziwki. Tak czy inaczej, urządzili panu Meszce kongo i biedak przesiedział na oddziale 11 lat !!! Pomyślcie państwo – jedenaście lat za sąsiedzką sprzeczkę. Jedenaście lat bez wyroku sądu. Tylko na skutek decyzji prokuratora.
Co panowie na to panie Rzepliński i panie Bodnar? Oczywiście to nie za waszych czasów, a na dodatek nic o tym nie wiedzieliście. Jasne. Tylko ja wiem, ze podobnych przypadków jest ciągle jeszcze całkiem sporo. Zamierzacie panowie coś z tym zrobić? Zgrana trójca – prokurator, sędzia i psychiatra, mogą bez wyroku sądu każdego pozbawić wolności. Oczywiście, jak komuś ważnemu podpadnie.
To taka łagodniejsza wersja klasycznego, polskiego "seryjnego samobójcy". Klapsik dosłownie.

Sąd Najwyższy po jedenastu latach nakazał uwolnić pana Meszkę natychmiast 15 listopada tego roku. A taki wał! To za łatwe. Okazuje się, że pan Meszka nie wyrażał zgody na pobyt w psychiatryku więc nie łatwo go wypuścić. Posiedział sobie więc jeszcze miesiąc i wyszedł dopiero dzisiaj.


Jak poznałem kraje o systemie sądowniczym na odpowiednim poziomie, pan Meszka uzyskałby, za taki incydent, dziesięciomilionowe odszkodowanie. W dolarach, czy euro.
Osobiście na jego miejscu wystąpiłbym o odszkodowanie od Państwa Polskiego w wysokości co najmniej 5 milionów złotych. To 11 lat, czyli 132 miesiące straconej pensji. Choćby średniej krajowej. Odsetki. Straty moralne i zdrowotne. Ból i cierpienie.
Tylko, że za to zapłacimy my, wszyscy podatnicy, a nie pan prokurator, sędzia i psychiatra.

Prezes Kaczyński i praktycznie cała Zjednoczona Prawica, czują i rozumieją, że nic więcej nie da się w kraju zrobić,  jeżeli na samym początku nie wyczyści się stajni zwanej systemem sprawiedliwości. Zaczęto od Trybunału Konstytucyjnego i było to, jak pogmeranie patykiem w gnieździe szerszeni.
Wszyscy w tych ponurych togach, więc także doktorki z uniwersytetów poczuły nagle swąd przypiekanych pięt. Ich cudowne, ciepłe i przytulne gniazdo ma być obiektem wnikliwej kontroli i, nie daj Boże przebudowy?!
A oni po tylu latach obrastania sadłem i pieprzenia dyrdymałów mają się nagle stać sprawiedliwi?! Sprawiedliwi i mądrzy?! I jeszcze pewnie uczciwi?! Kto to widział! Wara!

Panu Meszce, po 11 latach życia, nie skazanego przez sąd i oddanego w łapy klinicznych psychiatrów, którzy bezkarnie nie wiadomo, co z nim wyprawiali, życzę siły i szczęścia. I żeby uważał z sąsiadami. Swołocz niestety jest wszędzie.
I nadal ma się dobrze...
.