poniedziałek, 16 grudnia 2013

Z dziadami nikt nie rozmawia


Rozpoczęto w blogosferze dyskusję nad polską racją stanu. Niestety, w dużym stopniu dosyć głupią i naiwną. Pokazuje się piękny obraz, tylko nie wiadomo, jak go namalować.





Ostatnio jeden z blogerów stwierdził, ze polską racją stanu jest trzymanie się blisko Rosji. A parę miesięcy temu polski mister spraw zagranicznych Sikorski złożył w Berlinie wiernopoddańczy hołd Niemcom. Czyli już dwie drogi – Polska z Rosją, albo Polska z Niemcami. Silna też jest opcja namawiających, aby zacieśniać sojusze ze Stanami Zjednoczonymi.
Wszyscy ci namawiacze i niedorośli ideolodzy nie zapytali o jedno – czy tym partnerom zależy na ścisłych sojuszach z Polską?

Bo niestety, tak jest, proszę państwa, że z dziadami się nie rozmawia.
Do momentu o rozmyślaniach, który sojusz byłby najkorzystniejszy, jest daleka droga. Zanim przyjdzie pora za to się zabrać, trzeba najpierw ustalić dla Polski priorytety i hierarchię zadań i celów.

Polska musi być silna. I to wewnętrznie, jak i na międzynarodowej arenie. To jest najważniejsza polska racja stanu.
Trzeba robić wszystko, aby Polska odzyskała należny jej status silnego, dosyć dużego państwa w środku Europy, z mądrymi obywatelami, prężną gospodarką i niezależnością ekonomiczno – polityczną.
Polskę trzeba od nowa odbudować.

Potencjał mamy ogromny. Może nie aż taki, jak Ukraina, lecz mamy tą przewagę, że jesteśmy 20 lat do przodu; jesteśmy od dawna w NATO, oraz już prawie 10 lat w Unii Europejskiej.
Jak do tej pory staliśmy się świetnymi dostawcami wykwalifikowanej i nie wykwalifikowanej siły roboczej, wysoko cenionej na świecie. Nasze produkty rolne mają wysoką markę i dobrze się sprzedają.
Przemysł niestety kuleje, bo daliśmy sobie narzucić politykę gospodarczą Unii, która nie przewiduje dla nas zbyt dużo miejsca w wytwarzaniu dóbr.
Coś tam składamy dla światowych potentatów, budowane w ich fabrykach i zakładach. Nasze, typowo polskie, konsekwentnie, powoli są niszczone.
Nie dostarczamy też za dużo myśli technicznej i naukowej na światowy rynek. Uniwersytety i pozostałe uczelnie wyższe kiepsko są notowane w światowym rankingu, gdzieś w połowie czwartej setki.
W kulturze też nie dajemy światu za dużo owoców.

Jak na świecie rozmawiam ze zwykłymi, aczkolwiek wykształconymi ludźmi, to stwierdzam, że Czechy lub Węgry mają znacznie wyższy prestiż niż Polska. Wyraźnie jesteśmy utożsamiani z niższą półką.

Polską racją stanu i zadaniem na dzisiaj, jest to wszystko zmienić. Podnieść rangę naszego kraju we wszystkich możliwych dziedzinach.
Pracować potrafimy. Udowadniamy to codziennie. Lecz nie umiemy gospodarować i nie umiemy uprawiać polityki.
Najważniejszym zadaniem, do którego my wszyscy piszący w internecie, możemy przyłożyć rękę, jest podnoszenie świadomości narodu. Jest tu ogromna robota do zrobienia. Bo popatrzcie: na komunę nadal chce głosować 15% wyborców. A prawie 50% narodu w ogóle nie zamierza głosować. Nad tym trzeba intensywnie pracować, aby to zmienić.
Ludzie świadomi swojej pozycji w państwie nie dadzą się tak łatwo manipulować, zaczną myśleć, co jest najlepsze dla nich, a także dla ich otoczenia.

Odbudowa państwa dla polskiej racji stanu, to w pierwszym etapie, jak to niektórzy nazywają, kontrrewolucja. Musimy w końcu zrzucić krępujące jarzma post-komunistycznych układów, odsunąć lub zminimalizować czerwonych oligarchów, wzbogaconych na majątku narodowym albo zagranicznym, przeciąć wszechwładne knowania i intrygi służb.
Musimy się oczyścić.
I oczywiście odsunąć na stałe od władzy, władzy wszelakiej, od gminy do Warszawy, skorumpowanych nieudaczników.
Polski rząd ma służyć narodowi i, co jest oczywiste, polskiej racji stanu.
Tego teraz nie ma i ojczyzna stacza się coraz niżej. Jeżeli ktoś mówi, że w czymś jest lepiej, to łże jak pies. Nowe drogi i nowe domy to normalny postęp i jak popatrzeć, to np. za komuny było "1000 szkół na tysiąclecie", a za Tuska jest 1000 Orlików do piłki nożnej. To właśnie ta miara postępu.
W Estonii, czy na Słowenii postęp i rozwój znacznie bardziej rzuca się w oczy.

Gdy naród w końcu będzie miał swój rząd, nie jakiś twór wymyślony przez układ, skorumpowany i szkodliwy i odzyska rangę suwerena. To będzie można zacząć budować polską rację stanu.
Na początku nie będą nam potrzebne silne sojusze, z bliskimi lub dalszymi sąsiadami. To przyjdzie naturalnie. Gdy staniemy się już dostatecznie mocni, to donas zaczną się zgłaszać państwa, by z nami zawrzeć obustronnie korzystny sojusz.
Wtedy to będzie znak, że osiągnęliśmy etap, w którym racja stanu jest na należytym miejscu.

autor: jazgdyni


Morskie Boże Narodzenie

                                                                     



Boże Narodzenie na morzu może być tylko smutne. Lecz w tym jakże fatalnym roku, jestem w domu. Radość zaprawiona goryczą.

Szczęśliwy jestem, że mogę, jako malutki trybik uczestniczyć w tak świetnym projekcie, jakim jest Klub Dyletantów. Zanim on powstał tułałem się to tu, to tam, by wylądować na s24, który wkrótce został opanowany przez zawodowych propagandzistów i graczy typu Marka Migalskiego.
Nasz Klub wspaniale się rozwija i coraz więcej z nas się z nim utożsamia. I dobrze.

Za tydzień Wigilia. Obłęd przedświąteczny się kończy i będzie można odetchnąć.

Wczoraj wydzwaniałem wieczorem do kolegów na morzu. Oni ciągle w pracy, nieco smutni. Nie mają głowy do Świąt. To jest również świadoma obrona, żeby nie zwariować.
Gdy zacznie się rozmyślać o rodzinie, Wigilijnej Wieczerzy, choince, dzieciach, prezentach i Kolędach, to tylko siąść i płakać.

Dodatkowo zidiociała Europa robi wszystko by nam moc tych Świąt odebrać.
Już, co drugie życzenia nie są Merry Christmas tylko Happy Holidays! Żeby mnie nie urazić, gdybym był Żydem lub Arabem.
Ale jestem Chrześcijaninem i chcę Merry Christmas.

Wszystkim, którzy to czytają,  życzę Iskry Bożej.
I trzymajmy się razem. I będzie nas coraz więcej.

Szczęścia, radości i spokoju.