środa, 6 lipca 2016

Deficyt do likwidacji – uczciwość


  
Uczciwość... Trudne słowo. Można powiedzieć, że zanikło w ostatnich latach.
Stało się nieważne i praktycznie nikt się o to nie pytał.
Koszyk truskawek. Piękne owoce w górnej warstwie, a pod spodem zgniłki.
Kredyty we frankach szwajcarskich, w których nikt tego franka nie widział.
Lodówka psująca się dokładnie w miesiąc po upływie gwarancji.
Albo solidne, bo niemieckie, Volkswageny, które mają przez producenta wbudowany moduł oszukujący na odczycie emisji spalin.
Jak bym chciał, to bym zapisał dziesięć kartek codziennymi przykładami nieuczciwości.
Tak codziennymi, że wszyscy już się przyzwyczaili i uważają to za normalne.


Lecz tutaj tylko o pewnym fragmencie, który jest w tej chwili niezmiernie istotny, bowiem ze wszech sił usiłuje się go dzisiaj przywrócić  - uczciwość polityczna.
" Etyka i uczciwość uległy erozji pod wpływem najstarszego zawodu świata: politycznej prostytucji."  Napisał Michael Conelly.
To prawda. Mamy do czynienia z polityczną prostytucją praktycznie na całym świecie. Wytężając umysł myślę sobie – może Costa Rica? Może Singapur? Może też obecna Islandia po niedawnym katharsis? Niewiele prawda?

Lecz dzisiaj, do tego skromnego katalogu, chciałbym też dołaczyć naszą Rzeczpospolitą pod obecnymi władzami.
A z tym jest poważny kłopot. Kłopot tego rodzaju, że przeważająca część Polaków kompletnie przestała wierzyć w jakąkolwiek uczciwość.
Lata 1945 – 2015 – całe 70 lat; okres życia jednego człowieka, to były nieustanne kłamstwa, oszustwa, propaganda. Totalna kpina z ludzi.
Wystarczyło, aby parę pokoleń zapomniało co to jest uczciwość, albo prawość. I, że to wogóle może istnieć.

No właśnie...
Uważam to za główny powód, przez który tak mało ludzi chodzi głosować i przez który tak powoli powiększa się grono zwolenników nowej władzy.
Gdy rozmawiam z kolegami – politycznymi przeciwnikami, to zawsze słyszę:
- Janusz, ty głupi jesteś! Myślisz, że nowa władza nie oszukuje?! Myślisz, że oni są lepsi? A po co sie pchali do władzy? Tylko po to by nakraść i poustawiać siebie i krewnych na stanowiskach. To jedna sitwa. Przed kamerami się kłócą, a potem razem idą na wódkę.
I co ja mam powiedzieć? Że tym razem jest inaczej. Że nie będzie zwyczajowego oszustwa, bo po raz pierwszy w historii mamy u władzy ludzi uczciwych.
Śmieją się. Pukają w czoło. Wszyscy politycy to płatne kurwy. I już.
Takiego spustoszenia dokonało minione siedemdziesiąt lat, że niesłychanie trudno jest ludziom uwierzyć. Do ostatniego momentu, do październikowych wyborów 2015 baliśmy się, że możemy być ponownie oszukani w akcie wyborczym. Że nasze głosy będą sfałszowane i znowu nic nie wyjdzie.

Tylko niewielu, ale wcale nie tak mało, jak by się wydawało, ma w sobie dosyć wiary, iż nadszedł taki moment, w którym wreszcie będzie uczciwie. Moment, który udowodni, że niekoniecznie każdy polityk musi być prostytutką, kłamcą, czy złodziejem.

Św. Jan Paweł II powiedział:
"Potrzeba nieustannej odnowy umysłów i serc, aby przepełniała je miłość i sprawiedliwość, uczciwość i ofiarność, szacunek dla innych i troska o dobro wspólne, szczególnie o to dobro, jakim jest wolna Ojczyzna. "

Czy nasz święty fantazjował? Mówił o jakiejś utopii, która nigdy nie może zaistnieć?
Otóż nie. Ojciec Święty był mędrcem. I wierzył w ludzi oraz dobro. On widział ten autentyczny potencjał i ciągle miał tą wiarę, która została zdruzgotana w naszym narodzie przez siedemdziesięcioletni pochód prostytutek u władzy.
Jan Paweł II dobrze wiedział, że nie może być tak zawsze.
Ludzie dają się oszukiwać tylko do pewnego momentu. A potem mówią dość. Choć nieufność pozostaje jeszcze długo.

Dlatego wielu się pyta: - niby dlaczego mamy tym razem uwierzyć?

Tym bardziej, że to byłe imperium zła, oparte na fałszu i oszustwie, mamieniem "zieloną wyspą", "drugą Irlandią". Drugą Japonią", podczas gdy w tym samym czasie Wałęsa okazywał się Bolkiem; jak grzyby po deszczu wyrastały Kulczyki i Solorze, ciągle atakuje, neguje wszystko co robią nowi, głośno i wyraźnie nazywa siebie opozycją totalną i bez żenady stwierdza, że jedynym celem jest obalenie i zniszczenie PISu i raz na zawsze unieszkodliwienie Jarosława Kaczyńskiego.
Nie dość, że im się w głowach nie mieści, że ktoś może być uczciwy to na dodatek, a może przede wszystkim, oni uczciwości nie chcą i nie potrzebują.
Przecież było tak dobrze dla tłustych misi...

I ciągle knują i węszą, żeby wykazać, że ci nowi, że PIS, są tak samo jak oni nieuczciwi i zakłamani. A to mąż pani premier Szydło robi jakieś brudne interesy (nieprawda). A to prezydent Duda jest dwulicowy, o czym nawet mówi jego promotor, uczelniany kolega, oraz brat żony (manipulacja). A Macierewicz, ta nieskazitelna ikona podziemia, współpracował z esbekiem. Nie ważne, że czternaście lat temu i, że gdy tylko się dowiedział kim jest ten pan, to natychmiast zerwał kontakty. Smród jest? Jest.
I tak dalej... Rzesze funkcjonariuszy propagandy, głównie opłacanych przez zagranicznych przeciwników PISu i niebezpiecznej Dobrej Zmiany, zgromadzonych wokół Agory i Gazety Wyborczej, oraz telewizji TVN, dzień i noc pracują nad gównem, które by można do ludzi PISu przylepić.
Te Kolendy Zaleskie, Pochanke, Sobieniowscy, Czuchnowscy, Kim, czy Sierakowscy – pistolety ancien regimu będą kłamać, będą zmyślać, manipulować rzeczywistością, byle tylko udowodnić, że cały PIS, a w szczególności Jarosław Kaczyński, to samo zło, to nieszczęście, to nic gorszego, co mogło Polskę spotkać.

A gdy wreszcie nieuczciwości nie udaje się przylepić, bo jej po prosu w życiorysach czołowych postaci władzy nie ma, to trzeba ich ośmieszyć.
Jarosław Kaczyński to nieudacznik. Jak można zaufać człowiekowi, który nie ma karty kredytowej i smartfona? No i nie ma rodziny i żyje tylko z kotem. Wyobrażacie sobie, że ktoś taki ma być przywódcą narodu?
Antoni Macierewicz, jak to określił Radosław Sikorski, autentyczny zdrajca, który powinien być ścigany, to świr. Wariat i guru Sekty Smoleńskiej. Człowiek niespełna rozumu.
Prezydent Duda i premier Szydło to kukiełki. Bezwolni nominanci Kaczyńskiego, którzy się nawet nie mogą wysikać bez zgody szefa.
A Mateusz Morawiecki jest najbardziej podejrzany. Jak bankowiec, facet zarabiający miliony, mógł przyjąć państwową posadkę za dziesięć tysięcy? Coś tu bardzo śmierdzi. Pewnie zniknie gdzieś w Panamie z polskimi miliardami.

Przy wódce, wśród miłośników poprzedniej koalicji, takie rozmowy toczą się nieustannie. A goebbelsowska mętownia z Czerskiej i Wiatracznej, co rusz podrzuca smaczne kawałki. Żeby podsycać ogień nienawiści i pogardy.

Czy ci ludzie są już na zawsze straceni dla Polski? Spora część pewnie tak.
Ci, którzy sie paśli i dorabiali korzystając z nieuczciwości i prostytucji poprzednich ekip, nigdy nie wybaczą odebrania im łatwych i dużych zarobków.
Jednak ci, którzy byli tylko oszukiwani i w swojej głupocie po prostu uwierzyli, mogą się wreszcie kiedyś obudzić. I ja widzę, że to budzenie już się powoli rozpoczęło. "Potrzeba nieustannej odnowy umysłów i serc..." Zdrowy i z gruntu dobry człowiek, a takich jest przeważająca większość tego potrzebuje.
To jest jak solidny fundament, bez którego nie da się porządnie żyć.

Dlatego optymistycznie myślę, że liczba tych, którzy ponownie uwierzą, że uczciwość nie jest pustym słowem i że nie każdy polityk musi być prostytutką, zacznie wzrastać. A za tym zacznie wzrastać zaufanie.

"Uczciwość, prawośćcecha ludzka, polegająca w relacjach społecznych na wywiązywaniu się z danego słowa oraz przestrzeganiu reguł społecznych (uznanych norm moralnych), nawet gdy inni tego nie widzą lub nie oczekują."
[https://pl.wikipedia.org/wiki/Uczciwo%C5%9B%C4%87 ]

"Honesty refers to a facet of moral character and connotes positive and virtuous attributes such as integrity, truthfulness, straightforwardness, including straightforwardness of conduct, along with the absence of lying, cheating, theft, etc. Furthermore, honesty means being trustworthy, loyal, fair, and sincere."
[https://en.wikipedia.org/wiki/Honesty ]


.

Przywrócić Polsce ład


 
Ład i porządek są przeciwieństwem chaosu. Czy przez 26 lat w III RP był chaos?
W żadnym wypadku. To był ład pozorny, sprokurowany na potrzeby czerwonego, różowego i neo-liberalnego establishmentu, w tym, wytypowanych przez służby nowo–powstających oligarchów.
Wszystko miało cenę i wszystko było do kupienia.
Tak ten niby–ład miał działać.

W 1997 komuszy rząd, aby umocnić się na pozycjach (i przy korytach oczywiście) wyprodukował nową konstytucję. Dokument tak niejednoznaczny i zdatny do różnych interpretacji, że mógł wesprzeć każde działanie. Choćby jak najbardziej niesprawiedliwe i nielogiczne.
Najpełniejszy obraz tego prawnego defektu, daje półroczny spór o Trybunał Konstytucyjny.
Jest to spór fundamentalny, bo określa zasady ustrojowe państwa.

Dwadzieścia sześć lat, ponad ćwierć wieku, majstrowania przy państwie w sposób to państwo degradujący, utrwaliło u wielu osób fałszywe przekonanie, że to jest właściwy sposób rządzenia i administrowania państwem i narodem.
Dzisiaj nie mogą pojąć, ba, w głowach im to się nie mieści, że popierają zbójnickie prawa, mafijny porządek i zyski niewielu, kosztem ogółu obywateli.

Nie mieści się zapewne w głowie pani posłance Kamili Gasiuk-Pihowicz, ale jej szef – Ryszard Petru, z pełnym cynizmem i wieloletnią premedytacją wie, jakie porządki panują w RP.
Wielu z tych opozycyjnych polityków, ich ekspertów i sfory propagandowych funkcjonariuszy, którzy siebie nazywają dziennikarzami, wiedzą precyzyjnie co to jest Układ i System, który szybko i sprawnie stworzyli, aby właśnie nie dopuścić do prawdziwego ładu i porządku w państwie.


Jak to się już utrwaliło w III RP, Krajowa Rada Sądownictwa (KRS) wybrała z pośród swojego wąskiego grona 13 ludzi i swój wniosek przesłała prezydentowi, aby, jak mówi konstytucja – dokonał wyboru sędziów. Podkreślam, bo to bardzo ważne.
Zwyczajem quasi-ładu III RP było dotychczas, że prezydent po prostu, bez zbędnych dyskusji i fochów, zatwierdzał podsuwane nominacje. Tak przecież było przez tyle lat, może za jednym wyjątkiem z czasów śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

A tu, masz babo placek! Prezydent Andrzej Duda przyjrzał się uważnie kandydatom, przeanalizował i odrzucił dziesięciu proponowanych przez KRS.
Czołowi polscy prawnicy na stanowiskach oniemieli – jak to tak można?!
Ex-prezydent Komorowski zawsze robił to, co od niego wymagano!
A tu już trzecia poważna niesubordynacja pana prezydenta.
Raz – uniewinnił przed ostatecznym wyrokiem Mariusza Kamińskiego; dwa – nie zaprzysiągł trzech nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego; no i teraz trzy – odrzucił 10-ciu (dziesięciu!) kandydatów nominowanych przez KRS.

To niesłychany skandal! I jak skowycze totalna opozycja – prezydent Duda nazbierał już sobie na trzy Trybunały Stanu.

No to jak w końcu jest – może się zapytać obywatel niespecjalnie orientujący się w zawiłościach polskiego prawa.
Jest tak, że we wszystkich trzech przypadkach to prezydent Andrzej Duda ma rację
I ta racja świadczy, że rozpoczęło się przywracanie prawdziwego ładu w Polsce.

Krajowa Rada Sądownicza już dawno utraciła swoją dziewiczą niewinność. To organ nepotyzmu i kolesiostwa.
Ciągle nie mogę się dowiedzieć, czy były poseł PSLu, Jan Bury, aferzysta ścigany przez prokuraturę, jest nadal członkiem KRSu?
To jedno pytanie wystarczy, nie zamierzam znęcać się nad dwudziestoma pięcioma sędziami wybranymi na czteroletnią kadencję w KRS.

Przypadki Trybunału Konstytucyjnego oraz Krajowej Rady Sadownictwa,  a jeszcze bym dodał do tej listy Rzecznika Praw Obywatelskich oraz szereg organizacji pozarządowych ukazują w pełnym świetle, że ład i porządek, głównie prawny, ale także decyzyjny, jest totalnie zniekształcony.

To nie prezydent, najwyższa osoba w państwie, prezydent wybierany w bezpośrednich wyborach przez naród, ma głos najważniejszy, tylko znacznie mniejszego kalibru prawnicy – nie wybierani przez kogokolwiek, tylko nominowani na stanowisko, mają więcej do powiedzenia i ich głos się liczy.
Gdyby prezydent był (przepraszam) idiotą, albo zwykłym tumanem (a takich w historii mieliśmy), to można by uczciwie przyjąć stronę TK, czy KRSu.
Lecz nie ma takiej sytuacji – prezydent sam, mając tytuł doktora prawa, ma potężny gabinet ekspertów i fachowców.
I wiedzą oni, tak jak ja wiem i wielka rzesza uczciwych obywateli interesujących się losami kraju, że racja jest całkowicie po stronie prezydenta.
Prezydent w sposób jednoznaczny i perfekcyjnie opiera się na konstytucji 1997. Co do joty.
Oczywiście jest potężna grupa prawników, od stuleci zwanymi kauzyperdami, którzy każde prawo, każdą konstytucję, czy kodeks potrafią tak nagiąć, aby zawsze ich było górą.
Jak sędzia Rzepliński, prezes TK, który z konstytucji wyrzucił paragraf 187, bo tak mu pasowało. Ja rozumiem tacy prawnicy jak posłowie Dolniak, czy Budka mogą nie rozumieć, ale prezes TK?!

Sytuacja jest prosta do wytłumaczenia – wszyscy ludzie egzystują w obszarze swoich poglądów, przyzwyczajeń i utrwalonych interakcji w swoim towarzystwie. To najzupełniej normalne.
I jak się stworzy system para–mafijny, to po pewnym czasie wszyscy będą uważać to za słuszną normalność.

Tymczasem wydumana nadrzędność TK, czy KRS nad prezydentem, chamskie i niegodne nawoływania pana Bodnara RPO, czy pana Rzeplińskiego, prezesa TK, pomijając już taką prostacką postać, jak Ryszard Petru, szef partii Nowoczesna, to właśnie nienormalność.
I to koniecznie musi być zmienione. Prawidłowy ład przywrócony, aby państwo mogło się rozwijać.

Tak, wszyscy mamy świadomość, że polski ustrój opiera się na trójpodziale władzy: - władza ustawodawcza, władza wykonawcza i władza sądownicza. Powinna istnieć pewna równowaga pomiędzy tymi trzema elementami.

Lecz pamiętajmy – władza ustawodawcza to Sejm i Senat, których członkowie są wybierani w wyborach powszechnych. Władza wykonawcza to Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów. Tu mandat jest równie silny, jak Sejmu i Senatu. A władza sądownicza, to sądy i trybunały. Ten człon trójpodziału, nie ma mandatu wyborów obywatelskich.

Tymczasem ten sądowniczy element zapewnił sobie  praktyczną nietykalność i co najgorsze – nieomylność, tak, że trójpodział władzy w Polsce stał się fikcją.
To sędziowie mogli podważyć każdą, bez wyjątku ustawę sejmową i zablokować wszystkie decyzje prezydenta.
Ba, w słynnej czerwcowej Ustawie o TK przygotowanej przez ex-prezydenta Komorowskiego, prezesa TK Rzeplińskiego oraz posłów PO – PSL, Trybunał może uznać prezydenta, jeśli tylko zechce, za niezdolnego do pełnienia funkcji i odwołać go ze stanowiska!

Czy to jest równowaga? Czy może to sprytnie przygotowana przez upadły establishment sędziokracja?
Równowaga zapisana w marnej, ale ciągle ważnej konstytucji.

A bez tej równowagi nie da się przywrócić niezbędnego w uczciwym i demokratycznym państwie ładu.

Krokiem w kierunku prawidłowego porządku prawnego jest właśnie skorzystanie ze swoich prerogatyw i przywrócenie wyboru sędziów, zgodnie z konstytucją, przez prezydenta, a nie przez Krajowa Radę Sądowniczą, spychając najważniejszą w państwie osobę do roli notariusza, poświadczającego wybory grupy sędziów.

Przekonany jestem, że krok po kroku, ład i porządek w państwie będzie sukcesywnie przywracany.
Mimo wściekłego oporu dotychczasowego systemu.
Oraz oporu sił zewnętrznych, które Polsce przeznaczyły rolę semi-kolonialną, rolę poddanych obcych władz.


.