piątek, 28 lutego 2014

Platforma najwyższych standardów, przykładem Protasiewicz

Wielokrotnie słyszeliśmy, że PO, jest partią najwyższych standardów. Jak to się ma do rzeczywistości widać gołym okiem.  Całkiem niedawno  poseł PO Jarosław Charłampowicz, będący pod wpływem, około 1200 w nocy wyrzucił swoją partnerkę z domu z trzymiesięcznym dzieckiem, dalej  poseł Raś udziela bełkotliwego wywiadu dla mediów.

Z innej beczki ,  poseł PO  Roman Kaczor donosi na nauczycielkę historii z LO, że ta krytykuje politykę jaśnie oświeconego PDT. Inny poseł PO, Kabaciński tak był zbulwersowany przyznaniem przez SDP  nagrody za zdjęcie płonącej tęczy na Placu Zbawiciela z osobą z polską flagą na pierwszym planie, że doniósł do Prokuratora Generalnego.

Przypomina się również casus posła PO Gawłowskiego , który oskarżony o plagiat pracy doktorskiej, trzyma się dzielnie.

Na tle szeregowych posłów PO , europoseł Protasiewicz zabłysnął niczym gwiazda, mówi o nim cała Europa. Wszak to  wiceszef PE, który zachował się jak drobny pijaczek. Jego słowa piłem ale nie byłem pijany brzmią  podobnie jak słowa Clinton , paliłem ale się nie zaciągałem.

Jeżeli chodzi o fakty , to niezaprzeczalnym faktem jest , że Protasiewicz był pijany. Jeżeli chodzi o wypowiedziane słowa to nie ma na to świadków, kto co mówił. Chociaż przypuszczam , ze będzie oficjalny dokument odpowiedzialnych służb z lotniska  we Frankfurcie i  będzie się można z niego wiele się dowiedzieć.

Można powiedzieć tak, Jacek Protasiewicz, człowiek , który na polecenie Tuska zmarginalizował  Schetynę, sam się wykończył i żadne tłumaczenia nie pomogą.
Jeżeli do najwyższych standardów PO dodamy słowa Tuska o wypalaniu korupcji gorącym żelazem a porównamy z rzeczywistością  to obraz  PO się domyka.
 

autor: Andy51

Pycha i buta, gdy słoma z butów...


Pan euro-poseł, prawa ręka Tuska, Jacek Protasiewicz, podobno nawet jakaś szycha w europejskim parlamencie, nie wiem dokładnie, bo nie śledzę karier tych farbowanych lisów, dał plamę. Dużą – na miarę całej Europy. I ten biedaczek, nie zdaje sobie z tego kompletnie sprawy. Albo rżnie, co gorsza, głupa. A nas ma za idiotów.
 
Bardzo dużo podróżuję i chyba już zaliczyłem większość lotnisk w Europie. Jak wszędzie – raz jest lepiej, a raz gorzej. W Niemczech bywam często na lotniskach we Frankfurcie, w Monachium i w Hamburgu. Frankfurt to moloch, ale dobrze zorganizowany i profesjonalny. Nie odczuwa się tam takiego chaosu jak w Paryżu na CDG, czy na Heathrow w Londynie. Nie jest to łatwe, gdy codziennie przez obszar lotniska przewala się kilkadziesiąt tysięcy ludzi w podróżniczym amoku.
A między nimi jednostki dysfunkcyjne i podejrzane, jak właśnie nasz wybitny przedstawiciel ludowy euro-poseł Protasiewicz.

Protasiewicz ma jeden kłopot, który go trapi. Otóż nie jest celebrytą i nie jest powszechnie rozpoznawalny. A już szczególnie boli go to bardzo po wypiciu dwóch małych butelek wina w samolocie, w sumie 350 ml, 13% alkoholu. Przyznam, że ja po takiej konsumpcji w czasie lotu, bądź co bądź, w nietypowych warunkach, jestem lekko zawiany.
Musiał być też zawiany Protasiewicz, bo nagle pycha i buta wylała się mu uszami, a kompleksy z powodu nie bycia rozpoznawalnym celebrytą, zasnuły mu mgłą oczy, a na język podały słowa z wojennych filmów o okupacji – Hande hoch!, Hitler! Heil Hitler, Auschwitz! Wykrzykiwane zresztą gromkim głosem.

Czterdzieści lat latam po całej Europie i przyznam, nie miałem żadnego incydentu ze służbami na lotniskach. Może japo prostu jestem pokorny, słucham, co do mnie mówią i nie mam należycie wysokiego poziomu testosteronu, który, jak wiemy, oprócz agresji, wyzwala także u prymitywnych osobników, pychę i butę (patrz – postawa pawia).

Cóż, lekko podpity zaufany Tuska Protasiewicz, do tej pory głównie znany, jako wyborczy manipulant, zaczął się na lotnisku, w hali odbioru bagażu zachowywać podejrzanie, wzbudzając zainteresowanie personelu.
Zabrał innemu pasażerowi jego bagaż, a na koniec wdał się w niepotrzebną dyskusję z młodym funkcjonariuszem celnym. Po słowach sfrustrowanego, z powodu powszechnego nierozpoznania, euro-posła, celnik obrzucony nagle hitleryzmem, nazizmem i Oświęcimiem poczuł się urażony i wezwał na pomoc, zgodnie z procedurami, policję.

A dalej już było, jak zawsze, gdy ma się do czynienia z potencjalnym przestępcą, choćby tylko lekko podpitym, sprawiającym kłopoty pasażerem.

Cóż może być gorszego dla człowieka tak napompowanego pychą i butą?
Potraktowano go, jak zwykłego, sprawiającego kłopoty pasażera! I to kto? Niemcy!!! Jego – Polaka!!! Przecież – nie będzie Niemiec pluł nam w twarz!
Tego totumfacki Tuska, przypominam, jakaś szycha w euro- parlamencie, nie jest w stanie znieść, a jego podniecenie i nerwowość w czasie konferencji prasowej wskazują, ze najprawdopodobniej nabawił się syndromu stresu pourazowego i długo, nawet z pomocą medycyny, nie będzie mógł dojść do siebie.

Nagłe przekłucie, na obcym lotnisku, przez młodego celnika, dopiero co napompowanego balonu pychy i buty, u osobnika, który jeszcze nie całkiem dokładnie pozbył się gnoju z butów, jest traumatycznym przeżyciem.

Interesujące jest to, że to właśnie Platforma Obywatelska tak pompuje ego swoich członków, sugerując, że są jakąś super-elitą, iż w zetknięciu z rzeczywistością świata, robią z siebie błazna. To już drugi przypadek, po Janie Maria Rokicie, wojny Peowsko – Niemieckiej, ku wielkiej zgryzocie wielkich przyjaciół Niemiec, Donalda Tuska i Radka Sikorskiego.
Rokita za to poleciał. Teraz Protasiewicz poleci?

autor: jazgdyni

Czopek gigant

Proponuję zapoznać się ze zdjęciami pewnego obiektu sztuki, które można znaleźć pod wskazanym adresem. Styl i ortografia notki oryginalne.

http://www.sfora.pl/Prezydent-Gdanska-nagrodzil-tampon-z-bursztynu-s64916

*****Praca Niny Kupniewskiej i Dario Dalessandro

Szukano świeżego spojrzenia na bursztyn jako środek wyrazu. Z pośród 143 prac nadesłanych przez 111 osób z całego świata, ta została uznana za najlepszą.

Wisiorek z bursztynu w kształcie tamponu wygrał konkurs i zgarnął nagrodę ufundowaną przez prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Jury doceniło tę pracę za sugestywność, odwagę i dowcipność - informuje tvn24.pl.

Bo "prowokuje do dyskusji o naszej postawie wobec miesiączko­wa­nia" a wydobywany z ziemi bursztyn również kojarzy się z "tajemniczością procesów natury".

Konkurs rozpisano z okazji 21. Międzynarodowych Targów Bursztynu, Biżuterii i Kamieni Jubilerskich.****


Był to rok 1985. Mieszkałam u znajomych w Dortmundzie. W ich domu telewizor traktowany był jak kominek. Świecił „ na okrągło”- niezależnie od tego czy ktoś oglądał program czy nie. Miało to pewną rolę w oswajaniu się z obcym językiem, więc nie protestowałam. Zauważyłam, że większość reklam dotyczy problemów układu trawiennego i rozrodczego. Jakby ludzkość nie miała innych problemów i zainteresowań. Maści, pasty, globulki, pigułki na wzdęcia.

Co dziwniejsze prawie wszystkie dowcipy w licznych programach satyrycznych różnych stacji również dotyczyły kopulacji i wypróżniania. Pamiętam mój szok gdy w takim satyrycznym programie przez pół godziny owijano faceta papierem toaletowym, żeby potem skopać go po tyłku.

„ I to jest naród, który wydał Bacha i Beethovena?”- powiedziałam zgorszona. „U nas w Polsce nie byłoby to możliwe.”

„ Bo nie jesteście wolni” - odpowiedział znajomy.

Wraz z wolnością doczekaliśmy się reklam na temat podpasek, środków na przeczyszczenie, biegunkę i wzdęcia. Doczekaliśmy się również inwazji obscenów. I to nie w spelunie czy sex szopie lecz w świątyniach sztuki.

Może jestem naiwna i słabo wykształcona, ale przyznam, że do dziś nie bardzo rozumiem dlaczego podstawowym rodzajem wolności ma być wolność kopulowania i wypróżniania, choć pewien bywalec peerelowskich więzień ( polityczny) tłumaczył mi, że ograniczanie tych wolności jest w wiezieniach i obozach jedną z najcięższych form represji. Nie rozumiem również dlaczego młodzi ludzie, którzy nigdy nie zaznali tych represji wybierają sobie igranie obscenami w sztuce jako jedyną formę buntu przeciwko jej klasycznemu skostnieniu.


Jestem osobą praktyczną, więc martwi mnie bardzo, że dzieło nagrodzone przez prezydenta Adamowicza będzie się marnować w jakimś magazynie. Naprawdę nie wierzę, że jego repliki będą wyrywać sobie eleganckie damy i nosić na szyi.
Mam świetną propozycję. Należy nazwać inkryminowany przedmiot „ czopkiem gigantem” i utworzyć „nagrodę czopka giganta” dla dyspozycyjnych dziennikarzy. Myślę, że nie będzie kłopotu z utworzeniem kapituły tej nagrody.
Jakby co – zgłaszam się.


autor: Iza

środa, 26 lutego 2014

Brak ukraińskiego Wałęsy, uratował Ukrainę

Minęło kilka dni od ucieczki Janukowycza, Ukraina stara się wyrwać z objęć  rosyjskiego niedźwiedzia. Należałoby się zastanowić, co by było gdyby kandydat na Nobla przeforsował podpisaną umowę. Wydaje mi się, że zostałoby zachowane status  quo. Po jakimś czasie pojawiłby się jakiś ukraiński Wałęsa, który z polecenia władzy negocjowałby z nią pozorne ustępstwa. Pojawiłby się również ukraiński Michnik, który nazwałby Janukowycza człowiekiem honoru.

Na szczęście do tego nie doszło,  Majdan swoją zbiorową mądrością bez udziału polityków wywarł taką presję na ukraiński parlament, że ten odwołał  Janukowycza, wysyłając za nim list gończy. Sługus Moskwy wraz z najbliższym otoczeniem musiał rejterować.

Niepowetowana strata  dla świata, jakiś Ukrainiec , nie dostanie Nobla za to , że sam obalił Janukowycza. Ukraińscy michnikopodobni , nie mogą mówić, że Janukowycz powinien mieć mądrość  Jaruzelskiego, nie mogą mówić, odpieprzcie się od prezydenta/generała.

Ci, którzy zapewnili bezkarność polskim oprawcom, śmią pouczać Ukraińców co mają robić.

Jest rzeczą oczywistą, że sytuacja na Ukrainie jest bardzo dynamiczna, dużo ale nie wszystko zależy od samych Ukraińców. Mam nadzieję, że Ukraińcy nauczeni polskimi doświadczeniami z 1989 r. bardzo ostrożnie będą podchodzić do koncesjonowanych przeciwników Janukowycza tak samo jak do „ spontanicznie” pojawiających się przedstawicieli ludu.


autor: Andy51

wtorek, 25 lutego 2014

Donald Gierek z kolejną gospodarską wizytą u ludu

Skończyły się zimowe  igrzyska w Soczi, PiS-owi nie udało się podpalić ani  Polski ani Ukrainy, wg słów  europosła PO Protasiewicza, Sikorski podpisał porozumienie z politycznym trupem , który 22 godz. po  podpisaniu  porozumienia nie był już prezydentem Ukrainy.
Sondaże spadają, autorytarny reżim  Janukowycza upadł , wydaje mi się, że Tusk się boi. Co prawda Tuskowi i jego ekipie dużo brakuje do systemu jaki panował na Ukrainie, ale pewne symptomy wskazują, że w Polsce panuje quasi demokracja. Media zarówno  publiczne jak i prywatne są w większości w zasadzie mediami  państwowymi , które zamiast patrzeć na ręce władzy głównie zajmuje się PiS-em.
W tej mało ciekawej dla Tuska i jego partii sytuacji, rządowi  pijarowcy z Igorem Ostapowiczem na czele postanowili wprowadzić stare sprawdzone chwyty z czasów  Edwarda Gierka pod  tytułem „gospodarskie wizyty”.
Tusk a za nim usłużne media, pił już soki w wytwórni soków, układał klocki w domu pani Gawron, wepchnął się na pogrzeb córeczki medalisty olimpijskiego Bonka, był u strażaków, chciał się ogrzać w blasku złotych medali olimpijskich Stocha i zawitał do jego rodzinnej  miejscowości Ząb, potem ratownicy TOPR.
Krótka przerwa w związku z sytuacją na Ukrainie, a od poniedziałku Podlasie. Tusk znany „z troski o ludzi dotkniętych problemami społecznymi – zjadł śniadanie z dziećmi z „Domu powrotu”. Ta białostocka placówka pomaga najmłodszym pozbawionym opieki rodzicielskiej.  Fotki, uśmiechy przed kamerami prorządowych telewizji, może głupi lud to kupi. Ale rzeczywistość skrzeczy panie Tusk. Jak podaje GUS, w Polsce w 2012 roku 17,1 proc. ludności było zagrożonych ubóstwem a sądy zabierają dzieci rodzicom z powodu biedy.
http://wpolityce.pl/galerie/75002-skonczyly-sie-igrzyska-czas-ruszyc-w-d...
http://niezalezna.pl/52221-cwaniak-na-podlasiu
http://wpolityce.pl/wydarzenia/74336-uwaga-ostrzeg-tusk-jezdzi-po-kraju-...


autor: Andy51

O nie, nie

Kupowałam jak zwykle „ swoje” gazety gdy kioskarka podała mi przez pomyłkę pismo NIE Urbana. „ O nie, nie” powiedziałam i obie szczerze roześmiałyśmy się. Jakaś stojąca za mną elegancka pani w futrze wygłosiła następującą tyradę; „ Ile trzeba mieć w sobie pogardy dla prostego człowieka, żeby się tak zachowywać?”.

Osłupiałam. Zastanawiałam się bezradnie kto jest tym prostym człowiekiem?- ta pani cała w złocie i futrach, kioskarka czy może sam Urban. Kioskarka poradziła mi żebym sobie poszła.Została sama na polu walki. „ Oj było ciężko, ale to przecież córka pułkownika UB” powiedziała następnego dnia.

Przyznam, że zatęskniłam do czasów gdy podobne panie w futrze, sieroty po Stalinie kupowały NIE gdy nikogo w kiosku nie było. Pamiętam, że gdy przed laty w Empiku wzięłam NIE do ręki, bo w tytule było coś na temat FOZZ, jakiś pan przebiegł wrzeszcząc „ coś tu śmierdzi”. Zawstydzona odłożyłam pismo i nie dowiedziałam się jakie rewelacje na temat FOZZ sprzedaje Urban. Uważam jednak , że ten ostracyzm był zdrowy.

Zauważyłam, że sieroty po Stalinie podnoszą teraz głowy. Ukazują się wspomnienia resortowych dzieci eksponujących swój status czerwonej burżuazji. Monika Jaruzelska przechwala się swymi przywilejami, inni chwalą się „dobrym adresem”. Ten dobry adres to Szucha 16- dom ukradziony przedwojennej spółdzielni wojskowej i zasiedlony prawie całkowicie przez aparatczyków. W tym domu zajmował przeszło 150 metrowe mieszkanie generał Leszek Krzemień ( w książkach Kisiela występujący jako generał Granit) pełnomocnik do spraw stacjonowania wojsk sowieckich w Polsce.

Co ciekawe w tym domu mieszkał również i sam Kisiel. ( stąd u mnie to „prawie”) Kisiel - jak sam twierdził – wracając do domu , wysiadał z taksówki na rogu Litewskiej i Marszałkowskiej bo wstydził się swego adresu. Teraz przy Szucha 16 mieszkają resortowe dzieci- obecnie prawie wyłącznie profesorowie uczelni, malarze, pisarze. Droga z ministerstwa bezpieczeństwa do akademii literatury okazała się skuteczna i sprawdzona. Ci ludzie -jak dotąd -o tej drodze, jak i swoich korzeniach starali się zapomnieć. W opozycji do sąsiada z Alei Przyjaciół nie nazywali Kiszczaka „ człowiekiem honoru” i nie gloryfikowali Jaruzelskiego. Teraz sytuacja się zmieniła. Na pewnym (nazwijmy to „naukowym”) spotkaniu zostałam brutalnie zaatakowana za to , że nazwałam Baumana aparatczykiem. A mi naiwnej wydawało się, że to określenie bardzo łagodne.

Na portalach internetowych coraz częściej odzywają się głosy kochających armię wyzwolicielkę.. Ktoś usiłował mnie przekonać, że „Armia Czerwona jest jak matka bo jej wyłącznie zawdzięczamy wyzwolenie od Hitlera”. ( autentyczny głos, motywy mi nieznane). Chyba zapomniał o 17 września.

Czy czas już stwierdzić za Wyspiańskim: „ myśmy wszystko zapomnieli”?

Nie chodzi mi oczywiście o kolejki po mięso i papier toaletowy. To ludzie jeszcze pamiętają. Chodzi mi o torturowanie więźniów Rakowieckiej, morderstwa sądowe, krwawe rozprawy z niedobitkami AK. Prawie w każdej rodzinie był ktoś poszkodowany przez bezpiekę. Dlaczego ich głosy teraz słabną, a coraz silniejsze są głosy czcicieli Armii Czerwonej?

Jestem w stanie zrozumieć osoby, które tęsknią do epoki Gierka. Być może zdobyli wtedy talon na malucha, być może po 25 latach dostali mieszkanie w wielkiej płycie. Wcale nie ironizuję- dziś ci ludzie są starsi, bezradni, niektórych czeka eksmisja z oddanej fałszywemu właścicielowi kamienicy, innych nie stać na wykupienie lekarstw. Mają prawo mówić „ komuno wróć”.

Nie akceptuję jednak tęsknoty do Armii Czerwonej, do Lenina , Stalina. Nie akceptuję tego zidiocenia, które dotknęło kiedyś młodzież francuską zaczytującą się czerwoną książeczką Mao Tse Tunga i dyskutującą w kawiarniach z Pol Potem.

Za czasów Solidarności Zwycięskiej doświadczyliśmy luksusu jedności. Rzadko kto (niestety) odważył się kwestionować przywództwo i męczeństwo koncesjonowanej opozycji, niewielu krytykowało Okrągły Stół w czasie jego obrad, wśród znajomych na palcach jednej ręki mogę zliczyć osoby, które- jak ja- nie brały udziału w pierwszych „częściowo nieświeżych” wyborach ( przypominam- „jajeczko częściowo nieświeże”). Zawsze byłam przekonana, że ta jedność jest mistyfikacją, że jest  narzucona ( podobnie jak narzucona jest każda moda), że jest to - jak to wielokrotnie pisałam- „solidarność kota z myszą, albo bata z dupą”. Teraz jednak, gdy głosy się polaryzują, a mistyfikacja przestaje obowiązywać zatęskniłam do tej jedności, choć wiem, że nie mam racji. O wiele zdrowsza jest sytuacja gdy każdy może mówić własnym głosem.

Dodam, że moim zdaniem jest jeszcze gorzej gdy mechanicznie identyfikowane „resortowe dzieci” odsądza się od czci i wiary a przypisywanym im głosem zaczyna mówić ulica.


autor: Iza

poniedziałek, 24 lutego 2014

Podpisać umowę z politycznym trupem, to tylko Zdradek

Już był w ogródku już witał się z  gąską,  już miał być Nobel dla Radka, o który wspólnym głosem wołał chór lemingów. A Radek niczym premier Chamberlain po umowie w Monachium 29 – 30 września 1938 wymachiwał świstkiem , który miał zapewnić pokój.  Po włączeniu części Czechosłowacji do Niemiec pokój  utrzymał się do 1 września 1939 r. Potem wiemy co było.

Na nieszczęście dla  Zdradka, umowę, którą wspólnie z ministrami spraw zagranicznych Niemiec i Francji wynegocjowali z Janukowyczem  i podpisali 21 lutego, po niespełna 24 godzinach diabli wzięli, bo 22 lutego Janukowycz nie był już prezydentem Ukrainy. Ze stanowiska odwołał go ukraiński parlament.

Sikorski wsławił się tak subtelnym językiem dyplomatycznym  mówiąc do opozycji  takim oto językiem: „ albo poprzecie porozumienie, albo będziecie mieli stan wojenny, armię - wszyscy będziecie martwi", że na pewno te słowa  Ukraińcy zapamiętają.
To, że ministrowie spraw zagranicznych Francji i Niemiec, mogli nie znać specyfiki ukraińskiej , w której opozycja miała drugorzędne znaczenie a liczył się głównie Majdan nie dziwi. Ale Zdradek zdawał się Majdanu nie zauważać i w efekcie został z ręką w nocniku.

Jako bardzo znamienny fakt należy podkreślić, że min Ławrowowi bardzo zależało na tym porozumieniu,po upadku Janukowycza Ławrow dzwonił do ministrów spraw zagranicznych żądając respektowani tego porozumienia . Cóż, nie ma Janukowycza nie ma porozumienia z trupem politycznym nikt się nie liczy, oprócz  Zdradka.


http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-Ukraińcy polityczna-burza-po-slowach-radoslawa-sikorskiego,nId,1110971
http://mkajman.salon24.pl/569789,co-dalej-z-tym-ministrem
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,15510943,Rosja_reaguje_ws__Ukrainy__L...


autor: Andy51

niedziela, 23 lutego 2014

Wyrób czekoladopodobny

Kiedyś w okolicy Grodziska Mazowieckiego zauważyłam pana, który bez wysiłku niósł na ramieniu kolumnę. Nie wytrzymałam i zapytałam go jak to jest możliwe? Bardzo uprzejmie objaśnił mi że kolumna jest papierowa i zaprosił mnie na teren budowy swego nowego domu- imitacji dworku polskiego z plastikową dachówką i papierowymi kolumnami przeznaczonymi do otynkowania. Nie mogłam tego zrozumieć. Po co robić tandetną imitację stylu, który lekceważy się w oryginale. Ile pięknych dworków rozpadło się abo zostało zburzonych. Jeżeli się ich nie ratuje po co je imitować? Poza tym katalogi projektów domów roją się od różnych propozycji i naprawdę nie ma problemu z wybraniem sobie czegoś „ na wkus i cwiet”. Doszłam do wniosku, że ludzie lubią ersatz i być może „wyrób czekoladopodobny” smakował im za czasów kartek lepiej niż czekolada wedlowska, a „aromat identyczny z naturalnym” wolą od naturalnego.


Kilka dni temu wpadł mi w ręce zestaw zadań maturalnych z fizyki dla profilu rozszerzonego na rok 2014. Osłupiałam. Większość zadań to zadania doświadczalne, a raczej tak samo doświadczalne jak wyrób czekoladopodobny jest czekoladą.

„Tak się jakoś ułożyło”, że w szkołach zlikwidowano całkowicie eksperymenty z fizyki. Nie odbyło się to chyba w trybie konkretnego zarządzenia. Cześć eksperymentów okazała się zbyt niebezpieczna. Na przykład z prądem, palnikiem Bunsena, rtęcią, gorącą wodą, kwasami. Część zajmowała zbyt wiele czasu. Dodajmy, że aby uczniowie mogli prawidłowo przeprowadzić eksperyment trzeba go przygotować, a po ich wyjściu ktoś musi posprzątać. Nic dziwnego, że słabo opłacani nauczyciele chętnie zrezygnowali z tej formy nauczania fizyki. W zreformowanym liceum zapanowała moda na pokazywanie filmów i prezentacje. Nie trzeba chyba dowodzić, że jest to wyraz wygodnictwa nauczyciela i uległości wobec systemu oświatowego, wobec natrętnych rodziców i leniwych uczniów. Uczniowie choć deklarują miłość do wiedzy na ogół chcą tylko zaliczyć, rodzice chcą, żeby uczniowie mieli dobre stopnie, nie przemęczali się i żeby zdali dobrze maturę. Gdyby maturę dawano za napisanie brzydkiego słowa też by to zaakceptowali.

W rezultacie uczniowie widzą (z daleka) jakiś przyrząd tylko od święta, mają go w ręku raz na cały okres edukacji i nigdy nie mają okazji wykonywać jakichkolwiek pomiarów.

Opowiadała mi studentka fizyki, że gdy na pracowni nie mogla poradzić sobie ze śrubą mikrometryczną, zniecierpliwiony asystent powiedział: „ małpę byłoby łatwiej nauczyć”.

A przecież śruba mikrometryczna i suwmiarka z noniuszem to bardzo bezpieczne urządzenia i świetnie się nadają do zabawy w pomiary ( kiedyś było to w programie 8 klasy czyli I klasy liceum) i do wprowadzenia zasad dyskusji błędu.

Co to wszystko ma wspólnego z tytułowym "wyrobem"? Otóż jedno z zadań maturalnych podaje tabelkę cudzych pomiarów dotyczących prawa Archimedesa, na podstawie tej cudzej fikcyjnej tabelki trzeba, zaznaczyć „ niepewności pomiarowe”, które arbitralnie proponuje autor zadania i sporządzić wykres funkcji liniowej. Potem z nachylenia wykresu należy wyznaczyć gęstość badanej cieczy. Bardzo miłe zadanie powie ktoś. Każdy głupi potrafi przeprowadzić prostą w granicach prostokątów błędu i potem znaleźć jej nachylenie. Tyle, że jaki sens ma analizowanie cudzej tabelki i to podczas egzaminu maturalnego? Szczególnie w świadomości, że nigdy nie miało się okazji przeprowadzić własnych pomiarów czegokolwiek?

Takich zadań maturalnych jest bardzo dużo. Widać, że twórcy programu fizyki czują się winni , że zaniedbali eksperyment i chcą to nadrobić fikcją. Tak jak za realnego socjalizmu serwowano społeczeństwu zamiast czekolady wyrób czekoladopodobny na kartki, a obecnie społeczeństwo samo sobie funduje dworki z dachem z plastiku i kolumnami z papieru.


Na marginesie podkreślę jak ogromną rolę w ogłupianiu naszych dzieci odgrywa internet. Oto przykład zadania gimnazjalnego z internetu na temat kolumn, które mi ktoś pokazał. Zapewne podane zadanie pochodzi z jakiejś dziecinnej strony wzajemnej samopomocy. Jednak z takich stron dzieci nagminnie korzystają . Właśnie dlatego pomysł ufundowania każdemu uczniowi laptopa uważam za idiotyczny. Lepiej przywrócić w szkołach eksperyment . Może autorowi zadania przyszłoby do głowy, że powierzchni nie mierzy się w metrach sześciennych.

http://www.zadaj.pl/zadanie/wejscie-do-starego-dworu-zdobia-dwie-kolumny...

A oto inkryminowane zadanie: Wejście do starego dworu zdobią dwie kolumny w kształcie graniastosłupów prawidłowych dwunastokątnych o wysokości 4m i krawędzi podstawy 50 cm. Ile litrów farby należy przygotować na pomalowanie obu kolumn, jeżeli 1 litr wystarcza na pomalowanie 10 m( sześciennych) powierzchni?



autor: Iza

sobota, 22 lutego 2014

Ukraina nie dla idiotów panie Sikorski


Misternie knuty przez władców Europy, Merkel i Putina, plan wziął w łeb.
Ukraińcy okazali się twardsi i cwańsi, niż paljaczki w 1989. A tak dobrze szło.



Jaki był cel? To oczywiste. Wpakować niepewną Ukrainę w europejski ład. Ład, który tworzą na naszych oczach w Europie Niemcy i Rosja. Opcje były dwie i pozostawiono tu wolną drogę.
Albo Moskwa przy pomocy Janukowycza spacyfikuje Kijów, zwiąże go kredytami i umowami i doprowadzi do tego, że Ukraina zostanie drugą Białorusią – rosyjską marionetką.
Lub też Niemcy, lub, jak kto woli Unia Europejska, wtłoczą Ukrainę w system zależności, durnych europejskich przepisów i wszelakich zależności, czyniąc z niej następną kolonię, jak Polska i inne kraje wschodniej Europy.
Celem najważniejszym dla wszystkich graczy jest obrona status quo. Nic, co może zagrozić wzrostowi potęgi Niemiec i Rosji nie może być zaakceptowane.

Prawie miesiąc temu napisałem [ http://naszeblogi.pl/43836-walcz-ukraino-popieram-cie-calym-sercem ]:
"Jednakże, to my, Polacy, sąsiedzi Ukrainy powinniśmy najmocniej wspierać ludzi na Majdanie. Jak im się powiedzie, to czemu następnie nie ma się nam powieźć? Aż tak bardzo się nie różnimy. Też rządzi u nas oligarchia i władza o brudnych rękach. Też przyjdzie by Discount Dragon">taki moment, że wszyscy zapragniemy być obywatelami – wolnego i niezależnego państwa, gdzie przepędzono zdrajców, oszustów i skorumpowaną swołocz. [...]Może wreszcie Jałta się kończy? A wraz z nią strefy wpływów. Może wreszcie nadchodzą czasy prawdziwej suwerenności i samoistnym decydowaniu obywateli o losie swojego kraju."

Znając Ukraińców miałem już wówczas przeczucie, że im chodzi o coś bardzo ważnego. Nie tylko o przejście na stronę Europy i uniezależnienie się od Moskwy. Czułem i chyba słusznie, że im chodzi o ostateczne pozałatwianie wszystkich spraw. O całkowitą suwerenność państwa, o prawdziwą demokrację i rozliczenie się z gangsterskim okresem, jak to nazwała prof. Staniszkis, post-komuny.

Post – komuny, która w najlepsze trwa od 25 lat w Polsce, ku ogólnemu zadowoleniu świata i Europy. Rządy sprawują służalcze marionetki Berlina i Moskwy, uważnie wpatrujące się w swoich mocodawców, by natychmiast spełnić ich każdy kaprys. Zlikwidować polski przemysł stoczniowy – nie ma sprawy. Wprowadzić gender do wychowania dzieci – ależ oczywiście. by Discount Dragon">Otworzyć granice dla ruskich z Kaliningradu – już się robi.
Polska od 1989 roku nie ma swojej polityki. A jak do władzy dwukrotnie dochodzili by Discount Dragon">ludzie skłonni tą poddańczość zmienić, raz, premier Jan Olszewski i po raz drugi, znacznie niebezpieczniejszy, śp. Prezydent Lech Kaczyński, to rozprawiono się z nimi ostatecznie.
Europa, włączając w to Rosję, nie chce zmian w Polsce. A już tym bardziej, nie chce zmian na Ukrainie.

Patrząc na to z perspektywy dzisiejszego poranka, ani Putinowi ani Merkel się nie udało. Przeliczyli się w ocenie charakteru Ukraińców. A ci dobrze odrobili lekcję historii.
Nie dali sobie narzucić, jak to miało miejsce w Polsce, sterowania pseudo opozycji, takim Michnikom, Mazowieckim, czy Gieremkom, oraz fałszywym trybunom, jak Wałęsa.
I konsekwentnie realizują jedyną słuszną drogę – sprawy trzeba doprowadzać do końca. Żadne tam grube kreski i okrągłe by Discount Dragon">stoły, które potem, przez długie lata odbijają się czkawką.

Gdy okazało się, że trzy-miesięczne niereagowanie na opór Majdanu, przy jednoczesnym rozpętaniu potępiającej propagandy nic nie dało postanowiono by Discount Dragon">przystąpić do ostatniego aktu.
Śmiertelnie zaatakowano obrońców Majdanu. Nie chodziło o pacyfikację placu. Chodziło tylko, by zabić i zranić odpowiednią liczbę obrońców, a przez to złamać ich ducha, wystraszyć i uczynić bardziej spolegliwymi.
Wcale nie chodziło o rozbicie Majdanu, bo to by nic nie rozwiązywało. Naród miałby nowych bohaterów i jeszcze bardziej nienawidziłby swojej władzy. Europie i Rosji zależało na zawarciu ugody z Majdanem, bo w ten sposób, na długie lata rozbrajało się naród ukraiński.

Gdy już wykonano przygotowanie ogniowe, czego efektem była setka zabitych i tysiąc rannych obywateli i jak mniemano, złamane morale obrońców, nagle obudziła się Unia Europejska, a w Polsce uaktywnił się, dotąd kontemplujący olimpiadę w Soczi, Tusk z ferajną.
Wysłano trzech europejskich posłańców, którzy mieli zbudować jak najlepszą dla Niemiec i Rosji ugodę i porozumienie.
Jak budowano – by Discount Dragon">wszyscy słyszeliśmy. Straszenie obrońców Majdanu masakrą przez Sikorskiego przejdzie do historii dyplomacji.

Mimo, że jeszcze wieczorem sytuacja była niejasna, to już teraz rano wiemy, że misterny by Discount Dragon">plan nie udał się Merkel i Putinowi. W planie tym, przypomnę, Putin zapewniał strzelców – snajperów, a Merkel dyplomatów – idiotów. Ukraińcy nie dali się kupić i oszukać.

Wstyd mi, że 25 lat temu nie byliśmy tacy mądrzy, jak Ukraińcy teraz. Żeby nie dać się zwieść podszeptom zdrajców i fałszywych przyjaciół. I pamiętać zawsze o tym, że wszystkie sprawy i rozliczenia należy doprowadzać do definitywnego końca.

autor: jazgdyni

czwartek, 20 lutego 2014

Lody, lody, gdański Kombinat Medyczny, wzorem dla Polski

Słynna wizjonerka od lodów w Służbie Zdrowia była posłanka PO Sawicka, miała rację. Gdańsk staję się wzorem dla Polski jak rozwiązywać problemy ze szpitalami by żyło się lepiej kręcąc lody. Komisja Zdrowia głosami  radnych PO  w sejmiku województwa pomorskiego pozytywnie zaopiniowała projekt włodarzy województwa o połączeniu Szpitala na Zaspie ze  Szpitalem Copernikus ( dawniej Wojewódzkim), radni opozycji byli przeciwni.

Powstanie moloch z ponad 1200 łózkami. W październiku ubiegłego roku  odwołano dyrektor , która  sprzeciwiała się takiemu pomysłowi  wskazując jego irracjonalność. Wybory samorządowe blisko , należy zintensyfikować  działania  metodą faktów dokonanych.
 
W ostatnich kilkunastu latach zlikwidowano kilka szpitali w Gdańsku min, kolejowy, stoczniowy, na ul. Kieturakisa. Nie wiem czy przez przeoczenie pozostał szpital dziecięcy na ul. Polanki, którego organem założycielskim jest również Marszałek  województwa.
Mam nadzieję, że za przykładem Gdańska pójdą inne miasta z Warszawą na czele,  gdzie Kombinaty Medyczne będą jeszcze większe, które jeżeli Bóg nas pokara jeszcze  czterema latami (nie)rządów PO przekształcą się w  Zjednoczenia Medyczne.

Marszałek Struk z PO wsławiony słynnym zdjęciem z ciągnięcia na linie samolotu OTL firmy Amber Gold. Tam  Marszałek Struk był prowadzącym tzn. pierwszy ciągnął  linę, za nim cała zgraja  peowców.
Ponieważ deal z Amber Gold nie wypalił , marszałek ze swoją załogą na linę wziął szpitale i tylko pacjentów żal.

http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Powstaje-medyczny-gigant-wspolny-zar...
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/3338943,fuzja-szpitali-w-gdansku-...
http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-krzysztofa-czabanskiego/35180-krz...
 

autor: Andy51

Trolling twoim obywatelskim obowiązkiem


"Wiemy po co pan tu przyszedł" – napisał w komentarzu pod moim wpisem dyżurny troll, oddelegowany do nadzorowania tego portalu. Niemalże identyczne słowa zostały użyte, gdy rozpocząłem pisanie na niepoprawni.pl, nie zdając sobie sprawy, że toczy się tam wojna o władzę nad portalem.
Proszę zwrócić uwagę na to charakterystyczne "wiemy". To w pewnym sensie znak rozpoznawczy, chociaż to najprawdopodobniej niekontrolowane przejęzyczenie, spowodowane długoletnimi przyzwyczajeniami.
Czyżbym znalazł się w szacownym gronie blogerów, którzy są monitorowani? Lub jestem tylko zarozumiały, bo to przecież zwykła rutyna i  standardowe działania opiekunów społecznościowych portali.

Rosjanie na zamowienie służb specjalnych zbudowali program "Monitoring" (Мониторинг СМИ ) [ http://www.mlg.ru/  ].  Jest to teoretycznie narzędzie w gwałtownie rozwijającym się dziale badawczym, który nazywa się mediologia i który szybko nadrabia zapóźnienia dotyczące analizy i monitorowania internetu.

Jak na portalu http://prawica.net/info/24760/15-02-2011 napisał pan Piotr Piętak:

"Portal www.mediologia.pl będzie także analizował sposoby i techniki manipulacji używane przez wspólczesne media w celu oszukania czy to internautów czy telewidzów. Pod tym względem nasze media są ziemią wymarzona do szczegółowych badań mediologicznych, gdyż manipulacja wyparła z nich słow „informowanie”." [podkreślenie moje]

 

Może całkiem przypadkowe, ale bardzo charakterystyczne jest to, że gdy otworzymy rosyjski przewodnik po programie "Monitoring CMI" [ http://www.youtube.com/watch?v=AueLUukiX7I ] to jako przykład do poruszania się w programie podana została polska blogosfera. Czyżby twórcy programu i ich faktyczni zleceniodawcy już od początkowej fazy tworzenia, mieli na myśli monitorowanie polskich portali społecznościowych?

 

Podaję powyższy przykład, żebyśmy mieli pełną świadomość, że dziecięcy okres niewinnego hasania po internecie już się nieodwołalnie skończył.

W pierwszej mikrosekundzie, gdy tylko podłączysz swój komputer do sieci już jesteś namierzany i wszelkie informacje o tobie są gromadzone. Nikt się ciebie nie pyta, czy chcesz tego, czy nie. A spotykane jeszcze gdzie niegdzie zapytanie, czy wyrażasz zgodę na przetwarzanie informacji, jest satyryczną fikcją.

 

Jeżeli już powstał potężny zbiór milionów internautów, gdzie są ich wszystkie upodobania, poglady i przyzwyczajenia, to cóż stoi na przeszkodzie, aby tą informację sprzedawać za grube pieniądze.

Oczywiście, robi to się od dawna do celów komercyjnych i zainteresowani już od dawna wiedzą, że preferujesz Big Maca, a nie Burger Kinga, że wolisz Tyskie, a nie Żywca. To normalny biznes.

Ale zainteresowani poglądami społeczeństwa, chcą też dokładnie znać twoje przekonania – nie cierpisz Tuska i Platformy, popierasz Kaczyńskiego, uważasz, że Tragedia Smoleńska to był zamach. Itd. Jest pand dokładnie posegregowany i sklasyfikowany panie @jazgdyni.

Już my pana przypilnujemy, jak to czynimy z tysiącami innych. Dostanie pan małą czarną flagę i gdzie pan tylko się pojawi, to nasi ludzie będą już czekać.

 

Co za nasi ludzie? O czym tu mowa?

O trollach, oczywiście.Otóż, jak piszą Rosjanie, to już nie jest zabawa pokręconych i sfrustrowanych. To konkretna, solidna praca, ze stawkami godzinowymi, dyżurami i służbowymi poleceniami.

Jak podają rosyjscy internauci [ "Gdzie żyją trolle i kto je karmi" - http://ru-nsn.livejournal.com/3441131.html ]  , trolle instytucjonalni, w Rosji, trolle rzadowi, są zorganizowani w dziesiątki, setki i tysiące. Nadzoruje je tzw. centaurion, funkcjonarusz na etacie, przydzielający zadania, prowadzący dokumentację i opłacający pracowników (trolli). Podana stawka za tzw. stanowisko to 85 rubli, a jak podano, troll wykazujący się napisaniem dwudziestu tekstów zadaniowych jest w stanie zarobić 50 dolarów dziennie.

Jednoczeście szeroko rozwijana jest rządowa akcja propagandowa, mająca na celu zaszczepienie tytułowej idei - Trolling jest twoim obywatelskim obowiązkiem.


Mam nieodparte wrażenie, że te ruskie programy manipulacji internetem trafiły już do polskiej blogosfery i w sposób odgórnie zorganizowany usiłują wpływać na opinię publiczną internautów.
Pewne zjawiska i tendencje, nieobecne jeszcze trzy lata temu na portalach społecznościowych, teraz nie mogą być niezauważone.
Mimo wysiłków administracji portali i wzmożonej moderacji, trolle przenikają do wewnątrz i z lepszym lub gorszym skutkiem prowadzą swoje zadania.

Są oczywiście również portale, które mienią się stronami prawicowymi i niezależnymi, a po prawdzie, są w całości opanowane przez funkcjonariuszy, "centaurionów" i rzeszę trolli, gdzie swobodne pisanie i dyskusja jest całkowitą fikcją.
Na takich portalach realizuje się odpowiednią politykę i propagandę.

Nie napisałem tego, żeby kogokolwiek straszyć. Nie. Chodzi o to, zeby każdy miał świadomość, że pisząc w internecie, ktoś zawsze każde słowo napisane dokładnie analizuje.

I jeżeli wyrażamy jakikolwiek pogląd, to też zawsze będzie ktoś, kto bedzie usiłował na ten pogląd wpłynąć.

Aż w końcu wszyscy bedziemy mieli poglądy odpowiedne.

 

Ps. Oczywiście, ktoś może zadać mądre pytanie – komu trolle służą?

Odpowiedź jest prosta – temu, kto im płaci. A komu zależy na kontrolowaniu prawicowej blogosfery? Wielu różnym ośrodkom.


autor: jazgdyni

Pogoń "Gońca"


Czyli znaleziona w sieci (niezweryfikowana) prośba o pomoc finansową dla polskiego czasopisma na Litwie.
Tu link:
Kto umie zweryfikować sprawę oraz samego "Gońca", proszony jest o podanie info. Ja po prostu zbytnio nie ufam netowi. Trudno jednak przejść obojętnie nad prośbą Rodaków.

autor: bez kropki

środa, 19 lutego 2014

Podziękowanie


Serdecznie dziękuję wszystkim osobom zaangażowanym w wiosenne porządki na neonie. Przypominam o BHP !

autor: cyborg

wtorek, 18 lutego 2014

Ja - hamulcowy


Towarzysze ! Przyjmijcie moją szczerą samokrytykę : to ja spychałem podstępnie portal ze świetlanej (i jedynie słusznej) drogi rozwoju wyznaczonej przez kierownictwo !!!
Przyznaję! To ja unikałem publicznych seansów tarmoszenia kaczora ! Pisałem na tematy inne niż wyznaczone, potem przeszkadzając w sprowadzaniu dyskusji na prawidłowy tor przez wyznaczonych dyskutantów. To ja w swoim dyletantyźmie uważałem konieczność uzyskania wstępnej zgody na wejście w pewne progi za cenzurę. To brak proletariackiej ogłady skłonił mnie do wywalenia na zbity pysk (w moim mniemaniu chama) ukochanego blogera, zwracającego się do kobiet per laluniu, dzidziu. Moje zbrodnie są niezliczone.
Towarzysze ! Zanim mnie rozstrzelacie, wyjaśnijcie : Dokąd prowadzi " DALSZY WŁAŚCIWY ROZWÓJ" ?!
Okazuje się, że największym "cenzorem" a jednocześnie największym hamulcemwłaściwego dalszego rozwoju portalu, są najczęściej… sami jego użytkownicy. 
Po uzyskaniu wyjaśnienia musicie mnie zastrzelić ! Bo ja zatwardziały jestem w przekonaniu że na moim blogu, to ja jestem gospodarzem ! PRZEDSTAWIAM  mój pogląd, a nie "poddaję pod ocenę" ! Jak chcę to mogę podać skąd nabrałem takiego przekonania, ale nie muszę, tolerować prostowania mojego "błędnego" poglądu tolerować też nie muszę.
I to by było na tyle !

autor: cyborg

Czy wszystkie twoje myśli są naprawdę twoje?


Głupio jest nagle zrozumieć, że twoje własne poglądy, a jakże, jak najbardziej osobiste, nie są twoje, tylko zostały tobie sprytnie zaszczepione, a ty leniwie je przyswoiłeś.
Na szczęście, nie każdemu będzie dane to przykre zrozumienie i większość nadal będzie żyła w świecie ułudy, sądząc, że te poukładane w głowie myśli, są ich własnym wytworem, osobistej mądrości i inteligencji.


Mózg każdego człowieka daje sobą bardzo łatwo manipulować. Zamiast wykonywać ciężką pracę, analizować i podejmować decyzje, chętnie przyjmuje gotowe podsuwane odpowiedzi. Po co się wysilać, jeżeli to takie proste, jak mówi zewnętrzne źródło.

Niebywały rozkwit mediów na przestrzeni ostatnich stu lat nastąpił nie dlatego, żebyśmy wszyscy byli dobrze poinformowani, ale dlatego, by można było na nas wpływać. Byśmy postępowali przewidywalnie i tak, jak sobie tego życzą zleceniodawcy kształtowania opinii.

Słyszeliście kiedyś o Project MK ULTRA? [1] A był taki i jak podejrzewam, nigdy się nie skończył. Mimo protestów, ujawnienia przez amerykańskich dziennikarzy i debacie dwóch komisji senackich – Rockefellera i Churcha.
Co to takiego?
To supertajny projekt CIA rozpoczęty i prowadzony w latach 50-tych i 60-tych ub. wieku, badający możliwości manipulacji naszymi myślami.
Celem projektu MKULTRA było zbadanie możliwości sterowania pracą ludzkiego mózgu i kontroli umysłu z wykorzystaniem substancji chemicznych (w tym środków psychodelicznych, m.in. LSD), bodźców elektrycznych, analizy fal mózgowychi form percepcji podprogowej. Według wielu relacji, badania były często brutalne i odbywały się także na nieświadomych ich celu obywatelach USA, czasem z tragicznymi skutkami.

Jeżeli takie projekty realizowano w Stanach Zjednoczonych to ze stu procentową pewnością należy przyjąć, że to samo robiono w Związku Radzieckim.
Wiele innych państw niewątpliwie podążyło drogą swoich liderów.
Jakaż to pokusa dla rządzących móc narodom narzucać odgórnie opinie i kształtować sposób myślenia tak, aby był on korzystny dla władzy.

Chyba największy sukces w tym względzie uzyskał komunistyczny aparat.
Popatrzmy na biedny naród rosyjski. Tak długo już tam po transformacji i rozpadzie radzieckiego molocha, a oni nie potrafią się wyzwolić spod mentalnego jarzma bolszewizmu.
Zresztą u nas jest podobnie patrząc na otoczenie towarzysza Millera et consortes. Chociaż sam towarzysz Miller osobiście nie jest zasklepionym w ideach Lenina komunistą, tylko zręcznym graczem i cynicznym manipulatorem właśnie, mającym obsesje na punkcie władzy.

Wróćmy do naszych czasów. A konkretnie do internetu.
Najpierw ruszyły do pracy programy, strony i portale mające zbierać o nas informacje. Pozycjonować nas na rynku komercyjnym, jak również na rynku politycznym. Bo polityka to też taki rynek, na którym uprawia się handel naszymi poglądami i naszym poparciem.
Wszystko to - Google, Facebook, Nasza Klasa i tysiące innych zbiera wiedzę o nas. Wspaniałym narzędziem pomagającym funkcjonariuszom internetu i ich zleceniodawcom są pliki cookies, te małe niewinne notesiki naszego ruchu w internecie, gromadzące mnóstwo informacji o naszych upodobaniach.

Mając już sporo informacji o nas, nie ważne, czy się schowałeś pod nickiem, czy awatarem, bo chyba nikt nie ma złudzeń, że to tylko taka zabawa w maseczki na twarz i że jeśli tylko ktoś chce, to bardzo łatwo może, po naszym IP, dotrzeć do kompletnych informacji o nas, służby internetu przystępują do akcji kształtowania naszej osoby.
Pomińmy tutaj nasze preferencje konsumpcyjne, jak również potrzeby i fantazje seksualne. To wszystko jest widoczne dla analityków naszego profilu, jeżeli tylko wędrujesz po internecie.

Jak każdy zdrowy, świadomy i dorosły człowiek, masz bagaż, który zawsze nosisz ze sobą – to zestaw twoich poglądów, ogólnie, światopogląd.
Zawęźmy duża rzeszę internautów do naszej grupy – patriotycznych Polaków, nastawionych prawicowo, szczerze chcących dobra swojego kraju.
Wydawało by się, że musi to być grupa jednolita, w miarę spójna.
Niestety, tak nie jest. Jest to grupa, która we własnym gronie chyba najbardziej skacze sobie do gardeł.

Dlaczego tak się dzieje?
I teraz dochodzimy ponownie to tytułowego tematu – manipulowania naszymi poglądami i postawami.

Od porozumienia z komunistami, czyli dealu, nazwanego dla mas "okrągłym stołem", pomijając publicznie tajne porozumienia i aneksy uzgodnione w tajnym ośrodku służb specjalnych w Magdalence, opozycję niepodległościową podzielono na zdolną do współpracy i na awanturniczą.
Ta awanturnicza, to właśnie my, ciągle tak postrzegani, po 25 latach od transformacji.
Wtedy też zawarto pakt, że wspólnie, ex-komuniści i spolegliwa opozycja okrągłego stołu, będą wszelkimi sposobami zwalczać pozostałą opozycję, czasami zwaną prawicową, albo narodową.
To zło, które stale trzeba mieć na oku i kiedy się da, kompletnie wyplenić.
Wtedy w Polsce zapanuje zgoda i pokój.
Jednakże, zanim się to osiągnie, nie można dopuścić, by zgoda i pokój zapanowały na tej prawicy.

Toteż na prawicy polskiej trwa nieustanne wrzenie. Grupy ludzi nieustannie się łączą i dzielą. I co najgorsze – walczą ze sobą, zapominając, że istnieje wspólny wróg i to on powinien być jedynym celem ataku.
To nie jest nic nowego. Wszystko to zostało dokładnie opisane, przeanalizowane i skatalogowane, m.in. przez teoretyków komunizmu.


Tak się dzieje w polskiej prawicowej blogosferze.
Aby móc podobnie myślących ludzi na siebie napuszczać trzeba im zaszczepiać poglądy i uczynić to tak, by przekonani oni byli, że to są ich własne.

Za przykład weźmy chociażby wydarzenia na Ukrainie. Gdy tylko naród ukraiński podważył swoje zaufanie do władz i w szczególności do pro-moskiewskiej polityki, w Polsce natychmiast ruszyli do pracy funkcjonariusze kształtowania opinii i poglądów, aby nie dopuścić do zbytniej sympatii do poczynań na Majdanie.
Prawicowa blogosfera nagle zaroiła się od tekstów przypominających krwawą Rzeź Wołyńską. Nagle te tragiczne wypadki stały się najważniejsze w naszej historii. Wcale nie nazizm, wcale nie setki obozów na polskiej ziemi i miliony Polaków zabitych na wojnie z powodu napaści Niemiec. Nie ważne stały się zbrodnie sowieckie na narodzie polskim. Nawet zniknął z kontekstu Katyń.
Tak zwani trendmakerzy, których łatwo zauważyć pomiędzy nami, zaczęli dąć w trąby nienawiści do Ukrainy. No i niestety, ci najbardziej podatni na manipulacje, podchwycili hasło, przyłączyli się do trendu i mając przekonanie, że kierują się wyłącznie własnym rozumem, zaczęli ciągnąć anty-ukraiński wózek.
A rozsądek i polska racja stanu zostały kompletnie pominięte i wyrzucone poza nawias.
Trudno jest dyskutować z kimś, kto ma wyraźne przekonania i jest przeświadczony, że to jego własne i nigdy nie przyjmie do wiadomości, że został precyzyjnie podprowadzony na pożądane stanowisko.

Tak właśnie dzieje się z każdą sprawą, która potencjalnie mogłaby zagrażać ze strony prawicy istniejącemu establishmentowi. W wypadku Polski niejawnej koalicji komunistów i neo-liberałów będących obecnie u władzy. Która mogłaby zagrażać status quo, będące obecnie optymalnym dla Unii Europejskiej, czyli dla Berlina, dla Moskwy i dla Waszyngtonu. A przede wszystkim, dla multinacjonalistycznych korporacji, które pacyfikują i kolonizują nasz kraj.
Manipuluje się i urabia się opinie blogerów Nasze poglądy.

Żeby nie wyglądało, że jestem gołosłowny i chrzanię od rzeczy proszę przeczytać to:

*****

Rosyjski wywiad szpieguje w necie

Numer 295 - 28.08.2012 → Świat
Rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego zamówiła by Discount Dragon">oprogramowanie komputerowe, które ma służyć do inwigilowania i kontrolowania blogosfery i sieci społecznościowych. Jak podaje rosyjski dziennik „Kommiersant”, na początku roku rosyjski wywiad rozpisał przetarg na trzy programy o kryptonimach: „Sztorm-12”, „Monitor-3” i „Debata”.
Głównym celem projektu jest opracowanie metod kształtowania opinii publicznej za pośrednictwem platform blogowych i sieci społecznościowych. Zleceniodawcą jest według „Kommiersanta” jednostka wojskowa N54939, która tak naprawdę nie ma nic wspólnego z armią, natomiast wchodzi w skład struktur wywiadu. Projekt ma zostać uruchomiony na początku 2013 r. (niektóre jego elementy zaczną działać już pod koniec tego roku).
Choć każdy z trzech programów ma spełniać różne zadania, mają one stanowić jeden ściśle współpracujący mechanizm. Najpierw blogosferę będzie monitorował system „Debata”. Ma on śledzić procesy powstawania społeczności internetowych i rozprzestrzeniania się informacji oraz określać, co wpływa na popularność wpisów. Uzyskane informacje będzie następnie analizował system „Monitor-3”. by Discount Dragon">Program ten wypracuje metody organizacji i sterowania społecznościami internetowymi 

Autor: Wespazjan Wielohorski
******
To tekst ogólnie dostępny z Gazety Polskiej codziennie:
http://gpcodziennie.pl/12419-rosyjski-wywiad-szpieguje-w-necie.html#.UvvMpN1FSs8

Takich dokumentów jest sporo, w tym również o podjęciu współpracy pomiędzy polskimi służbami a rosyjskim FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB, ros. Федеральная служба безопасности Российской Федерации, ФСБ) ) właśnie w dziedzinie kontrolowania internetu.

Wiecie Państwo co to takiego Buzz Control?
Nie znajdzie się raczej tego w Wikipedii (która też ma swój udział w kształtowaniu poglądów). Trudno jest też coś znaleźć w Googlach.
Władcy internetu i ich klienci, np polskie służby i rząd polski, nie chcą, żeby ich slangowe określenia przedostawały się do wiadomości opinii publicznej.

A buzz control, to właśnie ta manipulacja, która powoduje, ze jednego dnia piszemy o elektrowniach atomowych, a już następnego tylko o Kamilu Stochu. To jest właśnie wzbudzanie tematów, kształtowanie opinii i tworzenie poglądów, które potem bierzemy za swoje.
Taka mama Madzi w ważnych dla kraju sprawach

Najbardziej niebezpieczny jest internauta, który myśli samodzielnie. Jego należy ze wszystkich sił zwalczać.

_______________
[1] - http://en.wikipedia.org/wiki/Project_MKUltra
 

autor: jazgdyni