niedziela, 16 sierpnia 2015

Wreszcie! Komuna zdycha!

    

Chyba wreszcie doszlusowujemy do tych rozsądnych państw świata, które pozbyły się lewicy, lewactwa, lewizny i całej tej zgrai parazytów.
Wygląda na to, że jest duża nadzieja, iż komusze popłuczyny i ich potomkowie nie załapią się na poselskie synekury w nadchodzących wyborach. Jeśli tak się stanie, to będzie to początek końca pewnej ery. Prawdziwy zjazd z wyboistej górki na rowerze bez trzymanki, za to z kąpielą w szampanie na samej mecie.

Polska scena polityczna bez towarzysza Millera... Czyż to nie piękny krajobraz?


Słońce operuje intensywnie przez czas dłuższy. Przypala czachę i mąci w myślach. A w koło siermiężny krajobraz Polski Ludowej, z jej ustawicznymi problemami i komuszą bezradnością. Susza niszczy plony. Nie będzie gruszek! Za to mleka jest za dużo, bo głupie krowy nie pojęły, że już są w EU i teraz będzie kara. 660 mln bodajże. A każda krowa dostanie po dziesięć batów. Ulewy, burze i nawałnice, ba... napadają też imperialne trąby powietrzne, tak, jak za dawnych czasów Bieruta stonka ziemniaczana; rozwalają ludziom mozolnie zdobyty majątek. Premier Babiuch, tfu... , Kopacz, pochyla się z troską i głaszcze szczurka w przedziale klasy drugiej. Minister Szczurek burczy zadowolony.

Ciągle doskwiera nam komuna, ze swoją bylejakością, improwizacją i fałszywymi obietnicami. Dla niepoznaki, w ramach sojuszu lemingowo – chłopskiego nazywa się Platforma Obywatelska wraz z PSL (właściwie ZSL).

A ja sobie powieszczę trochę. Bliski udaru słonecznego, gdy rozgrzane myśli gulgoczą sobie łagodnie, jak gotująca się na małym ogniu kasza, stawiam oto tezę, że wreszcie komuna zdechnie. Jak jeszcze ostatecznie nie w październiku, to już na pewno następnym razem.
Tak to już jest z katarem. Paskudną dolegliwością, która leczona trwa siedem dni, a nie leczona tydzień. Takim właśnie, prawie stuletnim katarem w historii ludzkości jest komunizm. Wymysł nowych szatanów w piekielnej nomenklaturze – Marksa, Engelsa i Lenina (proszę zwrócić uwagę, że jak zwykle, to paskudni Niemcy) wreszcie dogorywa. Nawet ostatnie bastiony, jak Kuba wyspa, jak wulkan gorąca, że polecę słowami dekadenckiej piosenki, Kuba wodza Fidela, pojednała się z Mordorem – Stanami Zjednoczonymi.
Jeszcze tylko towarzysz Kim wyżyna po kolei swoich współpracowników, aż w końcu zostanie sam, a wtedy głodny naród koreański, który niestety zjada też psy, złapie tego obleśnego, grubego gówniarza, podgolonego w komiczny sposób, obije kijami, by mięso skruszało i po prostu go zje.


Co na to nasze rodzime komuchy?
Nie jest wesoło niestety... Platfusy z Kopaczką na czele, bezczelnie ukradły siermiężno – ludowy styl i propagandę towarzysza Edwarda i wiernego Babiucha; Bul-Bronek, który właśnie fundnął sobie mieszkanko (145 mtr kw.) za publiczne pieniądze, podpieprzył całą bezpiekę, łącznie z ZOMO – ten kręgosłup i twarde ramię komunistycznej władzy. Bezczelne chamy z Platformy – tak teraz o nich mówią towarzysze z SLD, brzydkiej córy PZPR.

A właśnie mogą stracić dosłownie wszystko. Upiornemu gnomowi komuny, Leszkowi, nie dość, że uciekają jakieś pryszczate gówniarze, to na dodatek pozwalają sobie pyskować bezczelnie i podważać nieśmiertelny autorytet. Podobno nawet ktoś ukradł słynne plastykowe siatki, które służyły Leszkowi do dowozu z Kremla, jakże potrzebnej gotówki (i to nie rubli, tylko te ohydne zielone dolary).
Lat też parę minęło, gdy maszkara lewicy, Senyszyn Joanna, zasłaniała przede mną swym obfitym cielskiem tysiące dolarów (dokładnie 50 000$), które wymieniała w kantorze na Abrahama w Gdyni, by mieć na zakup nowych kamieni naręcznych i naszyjnych, oraz fikuśnych skórzanych kurteczek młodzieżowych, w środowisku gejowskim zwanymi ramoneskami. Tak mieli kiedyś dobrze. A teraz ją nawet z Uniwersytetu wylali...

Klasyczna komuna, jak wszelakie robactwo przepoczwarza się. W swoim mateczniku, w Rosji przepoczwarza się w totalitarny faszyzm. Faszyzm i komunizm to zresztą dwie strony tego samego medalu. Obie ideologie terroryzują i walczą nieustannie, starając powiększyć swoje wpływy. Ta pierwsza walczy w obronie swojej rasy, a ta druga walczy w "imię pokoju", co jest ordynarną kpiną propagandową. Ale tak już zawsze z komuchami było – kłamali w żywe oczy i kpili z ludzi, nachalnie wciskając im kit.
Czy zauważyli Państwo, że słowa "komunizm", czy "socjalizm" zniknęły z powszechnego obiegu? Komuchy zorientowały się, że są to obecnie brzydkie słowa. Ba... znienawidzone. Więc, trzask prask, malutki zabieg socjotechniczny i nie ma "komuny" – jest "lewica". Następne stadium larwalne ohydnego robala, pasożyta, toczącego ludzkość.
Na zachodzie komuchy, żeby usprawiedliwić swoją niesłychaną żarłoczność i pazerność, dokonując w sposób niemal jawny grabieży i oszustw, wymyśliły sobie neo-liberalizm. To oni właśnie, za Miltonem Friedmanem szybko zrozumieli, że obecnie istnieje tylko jedyna władza – to pieniądz. Więc komuchy chytrze starają się opanować banki i wszystkie instytucje finansowe, by z tego przyczółka zacząć sprawować rząd dusz. Nie udało się karabinem, to więcej osiągniemy pieniądzem. Co jaskrawo widać na przykładzie kłopotów Grecji. I tu, jak zawsze, jak ze wspomnianym Marksem i Engelsem, czy Rozą Luxemburg, za bankowym lewactwem stoją Niemcy.
Tak to lewactwo zmieniło maski, otwarcie ruszyło w kierunku forsy, zaczęło nosić, jak Misio K. zegarki po 37 tyś, lub jak Sławku Nowak po 25 tyś. Oraz garniturki od Hugo Bossa, nadwornego krawca Hitlera. Taki teraz sznyt lewacki.
A jeszcze do tego, żeby było weselej i śmieszniej, ta nowa lewizna związała się ze starą lewizną, którą do niedawna medycyna uważała za wstydliwe schorzenie, a dobrzy doktorzy nadal o tym są przekonani, czyli z pederastami, lesbijkami i transwestytami, fikuśnie i dla zmyły maluczkich nazywanych środowiskiem LGBT (lesba, gej, biseks i baba z kutasem). Tak te lewaki pobratały się z tą lewizną; tak ten Kalisz z Senyszyn najeździli się na pace w trakcie tych pedalskich parad, że znienacka, całkiem niespodziewanie zaczyna się w narodzie utrwalać stereotyp: komuch = pedał.
Zresztą, jak się popatrzy jak się zabawia i obnosi ta część potomków komunistycznych bonzów, te resortowe dzieci, w tych pontonach, antifach, czy krytykach politycznych warszafki, to autentycznie można mieć wątpliwości do faktycznej płciowości i seksualności tych smutnych chłopaczków i brzydkich dziewczyn o rozbieganych oczach i niechlujnym języku. Choćby taki Sierakowski... brrrr... Niesamowite. Choć osobiście jestem przekonany, że on swoich gówniarzy robi w konia, załatwiając swoje interesy w Stanach.

Jakoś niespecjalnie próbuję się rozeznać, bo mnie to kompletnie nie interesuje, lecz słyszałem, że podobno już powstały dwie niezależne zjednoczone lewice. Na prawdę! Bolszewiki i ciubaryki. Jedni z Żelaznym Leszkiem, co to wie jak skończyć (coitus interruptus), a drudzy z tą niepełnowartościową jednostką ludzką, której nazwy nawet nie chce mi się wymieniać i który myśli, że rozum w czaszce mu się zalęgnie, gdy zapuści brodę. Jest tych grupek i kanapek komuszych, nie wiem, chyba z tysiąc. I jak zawsze, na czele niezawodny Polski Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów, odwieczna podpora komunizmu i lewizny.
Mądry biolog (np. Stefan Niesiołowski) wie dokładnie, że jeżeli nagle pewien organizm zaczyna się tak rozczłonkowywać i dzielić, to są to ostatnie podrygi zdychającej ostrygi.

A mówiąc już tak całkiem poważnie, jedyne, co ich jeszcze trzyma do kupy, to forsa, którą ukradli narodowi przed i w momencie tzw. transformacji (m.in. FOZZ się kłania). Mają to dobrze zachomikowane, lecz najprawdopodobniej, kompletną władzę nad nią, przejęli, kiedyś podwładni, a teraz koledzy ze służb. Gdy po Gudzowatym, Wejchercie i Kulczyku zejdzie z tego świata jeszcze paru oligarchów, to może część tej forsy się ujawni. Taki ze mnie naiwny optymista.

Tak więc Drodzy Czytelnicy – załapią się komuchy, czyli lewica jeszcze raz do naszego parlamentu, czy już mamy dosyć?
Od początku, czyli od 1989 roku byłem za dekomunizacją. A tu mi jeszcze Jaruzelskiego pochowali z honorami...

Naprawdę – dosyć.

.