piątek, 13 września 2013

Komentarze do Jaj XIII, część trzecia


@jazgdyni 21:10:28
A tu dla Delfinci na późnowieczorne wyciszenie i zmrużenie oczek.




tadman 14.06.2013 00:32:21
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:32:21
Co? Jeszcze nie śpi, no to Ólafur Arnalds pogra jeszcze odrobinę.


tadman 14.06.2013 00:42:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:42:04
Ładne, ale smutne. Co temu panu zrobił świat, że tak smutno muzykuje?

bez kropki 14.06.2013 22:01:08
-----------------------------------------------------------------------------------

@jazgdyni 21:10:28

Szczotka, szczotką, ale nigdy nie umiałam grać na grzebieniu:(. Teraz dokucza mi to tym bardziej, że jak mówisz dzieci to lubią. A w ten ostatni fakt wierzę bez zastrzeżeń, bo dzieci w ogóel lubią najprostsze zabawki np. opakowanie po czekoladzie, puste pudełko, butelkę po mineralce itp.


bez kropki 14.06.2013 22:02:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:42:11
Dzięki za dobre słowo.

A co do Bacha, to w czasach rozkwitu komórek, ale na samym początku tego procesu, gdzieś tak w latach 90tych (chyba), gdy pojawiały się komórki wypasione w różne dzwonki (jeszcze nie polifoniczne a te takie najstarsze pipkadełka), to dresy się licytowali ile kto ma melodyjek w komórce. I na tym tle powstał dowcip. Całego nie pamiętam, ale chodziło o coś takiego, że dwóch dresów (od tych w/w komórek) rozmawia i jeden pyta drugiego "czy wiesz kto to ten Bach". Odpowiedź "To ten, co ułożył te fajne dzwonki do komórek"...
Rzecz w tym, że wtedy faktycznie było w komórkach dużo (stosunkowo dużo) motywów bachowskich. Bo to i prawa autorskie chyba wygasły, i... I muzyka Bacha, jako komponowana na klawesyn (czyli takie lepsze pipkadełko) świetnie się na komciach sprawdzała. Na tamtej prymitywnej technice Bach dawał rady jakoś brzmieć...

bez kropki 14.06.2013 22:06:28
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:06:28
Równik przeszedł jak najbardziej zauważony. Ten skórzany pas spinający ziemię do kupy jest trochę podniszczony, ale pańskie oko (konia tuczy) zauważyło, że ma się dobrze.
Teraz wszystkie siły rzucone na odcinek wspierania firm farmaceutycznych i regularnego zażywania pastylek przeciw zimnicy, popularnie i pieszczotliwie nazywanej brzydkim powietrzem, czyli malarią. Komary już ostrzą brzytwy, ale my się nie damy. Tylko te desperados, co to za dnia dengę sprzedają, trzeba mieć na oku.
Ozu ma koszulkę z długimi rękawami, że tylko paznokcie wystają, czapeczkę kominiarkę i oczywiście pończoszki. Gady nie będą miały łatwo. Niestety, jakaś oferma zapomniała o repelentach, ale na to Ozu wysmarował się czosnkiem i francuską musztardą Dijon.
Do boju chłopaki!

jazgdyni 15.06.2013 07:28:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:28:16
Przeciw komarom 100% skuteczny jest waniliowy olejek aromatyczny do ciast. Sprawdzone.
Musiałbyś tylko opędzać się od murzynek ;-)) bo wanilia podobno działa na kobiety jak afrodyzjak.

Ptasznik z Trotylu 15.06.2013 08:45:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:01:08
On z Islandii, a tam słońca mało, więc mają kłopoty z melatoniną.

tadman 15.06.2013 09:29:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 09:29:45
Tadzinku,
z melatoniną to oni kłopotów nie mają, bo śpią jak mopsy.

jazgdyni 15.06.2013 11:17:06
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:06:28

[film "Kolcja na cztery... jest niedostępny na YouTube]

Uwielbiam tę sztukę :)

KOSSOBOR 15.06.2013 11:55:51
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:55:51



ten link jest lepszy.

KOSSOBOR 15.06.2013 16:12:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 16:12:43
To skandal! Ledwo przekroczyłem równik a dyscyplina poszła się walić.
Towarzystwo porozłaziło się po kątach i truskawki wtranżala.
Literatura cierpi, kultura upada, a oni nawet na klawesynach nie chcą sobie pograć.
Trzeba będzie przypomnieć Helgę i jej bykowiec.

jazgdyni 15.06.2013 21:31:41
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 21:31:41
Dyscyplina waliła się bez opamiętania, natomiast Delfina uparcie ćwiczyła gamy na klawesynie, szczebelkach łóżeczka i ryksonie. Ooo majestatycznie przekraczał równik i wyglądał z utęsknieniem sawanny, by pozbyć się nadmiaru krępującej w tych warunkach sierści. Widząc to - stary Darwin z aprobatą kiwał głową: to już ostatni, który w to naprawdę wierzy! Ale dla tego starego Angola nawet jeden wyznawca był wart mszy. Słysząc jego, Darwina, myśli, Pan Nasz strzelił go w ucho i kazał siedzieć w dalszym ciągu na drzewie, gdzie porastał smolistą sierścią mimo upału. Cóż - piekło ma różne zakątki... 

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/6f/Editorial_cartoon_depicting_Charles_Darwin_as_an_ape_(1871).jpg/170px-Editorial_cartoon_depicting_Charles_Darwin_as_an_ape_(1871).jpg

KOSSOBOR 15.06.2013 22:29:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 21:31:41
http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQtjLViXSFaQ-HDtXcPrE_uFuDuglOViCoC218tCsVPOn5iPjW0

KOSSOBOR 15.06.2013 22:32:59
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:32:59
Zapewne wielu ludzi nie pochodzi od małpy. Ale niektórzy niewątpliwie tak. Wystarczy choćby spojrzeć na takiego Urbana. Co? Jaki to gatunek?

Dobry Pan, w swojej bezgranicznej mądrości przeprowadził eksperyment - czy człekokształtne osiągną kiedyś poziom potomków Adama?
Jak widać, nie wszystkim to się udało.

jazgdyni 16.06.2013 07:10:53
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:10:53
Aj tam, urbany to efekt hodowli wsobnej, gettowej /wiele ułomności psychicznych i fizycznych + fioł "narodu wybranego"/. Pierwszym i ostatnim człowiekiem, który pochodził od małpy był Darwin. 
Pa! Letem na końskie święto; dzisiaj Grand Prix na CSIO. Przyjemnie patrzeć, jak inni się męczą :)
nadużycie link skomentuj
KOSSOBOR 16.06.2013 11:54:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 16:12:43
A ja z zamierzchłej przeszłości pamiętam spektakl Teatru TV "Miłość i gniew" Johna Osborna w reżyserii Zygmunta Hübnera z Wilhelmim, Pszoniakiem, Okuniewicz i Raksą. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem, że Pola Raksa jest aktorką. Nie mogę nic znaleźć poza tym króciutkim fragmentem, a szkoda bo był to koncert na cztery pary rąk.
http://www.zygmunthubner.pl/23_John_Osborne_-_Milosc_i_gniew_1973
nadużycie link skomentuj
tadman 16.06.2013 12:09:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 12:09:04
Obejrzałam ten fragment - :(((((((((((((((((((((( Już nie jestem w stanie oglądać takich bebechów. Wyrosłam z tego, na szczęście. I na szczęście - to nie były nigdy moje problemy :) 

A "Kolacja na 4 ręce" jest świetną /prawdziwą!/ satyrą /poniekąd/ na artystów :) Bardzo to prawdziwe...
nadużycie link skomentuj
KOSSOBOR 16.06.2013 21:35:51
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:35:51
Wciąż nie mam czasu obejrzeć tego DO KOŃCA;). Ale może niedługo sie uda;). Jak już wszyscy pójda spać (z truskawkami na czele).
A! W zw. z postem "jazgdyni" nt. ewolucji na suwnicy;), to Gryzia podśpiewuje "A motorki cała naprzód a motorki rżną" drobiąc w kołowrotku i przeskakując do drugi szczebelek (z pośpiechu). Pamiętamy wszak, że w zameczku elektryczność normalnowoltową zapewnia zapierniczająca w kołowrotku Gryzelda.
nadużycie link skomentuj
bez kropki 17.06.2013 20:29:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 20:29:12
Zaciekawiłaś mnie tą elektrycznością normalnowoltową. Czy to taka, która jeszcze nie kopie? Bo, ja się przyznam, strasznie się boję prądu. I noszę przy sobie czarodziejską różdżkę (z efektem Halla), która mnie zawsze ostrzega, że jest napięcie oj niedobre, niedobre.
Gdyby tu nie było małych dzieci, to bym pokazał filmik, jak sześć tysięcy voltów rozprawia się z nieostrożnym elektrykiem. Mówię wam, kupka popiołu została (z elektryka oczywiście).

Ps. Dobrze, że się odezwałaś, bo już myślałem, że tu martwica zapanowała.

jazgdyni 17.06.2013 21:28:56
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 20:29:12
Wykorzystując wiadomą energię normalnowatową, Hrabina zakupiła ubijaczkę do bitej śmietany, natomiast Woyciechowej poleciła nabycie truskawek kaszubskich, które właśnie wysypały. Ponieważ w pobliskiej piekarni nie było stosownego kruszywa bezowego, przeto Gloria przyniosła do zameczku pięknie ukręcone i wypieczone bezy. Gdy już Woyciechowa umyła, obrała i pokroiła truskawki, oraz ubiła słodką śmietanę, Gloria szybkim ruchem pokruszyła bezy, zasypując nimi owoce. Woyciechowa dostała od tego palpitacji, apopleksji i papilotów, bowiem za cholerę nie mogła patrzeć na niszczenie tak pięknych, białych rozetek i zakrętasków. Hrabina jednak była nieubłagana i na koniec kazała wiernej słudze pokryć wszystko bitą śmietaną. Gdy już Woyciechowa, jojcząc i utyskując, wykonała wszystko tak, jak sobie tego zażyczyła Gloria, deser został zaniesiony do salonu, na wiadomy żurfix. 
Szczęśliwie nikt dzisiaj nie przyszedł, więc Hrabina poleciła wiernej słudze zasiąść do stołu z przeciwnej strony, dla bezpieczeństwa schowała widelczyki, a zostawiła łyżeczki i w tym właśnie momencie Gryzia udała się na spoczynek, i ciemności czerwcowe zaległy zameczek. 
Czyż musimy tu dodawać, w jakim tempie łyżeczki zadzwoniły o dno miśnieńskiej porcelany?! 
Woyciechowa nawet wybaczyła Hrabinie te poniszczone bezy...

KOSSOBOR 17.06.2013 22:02:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 21:28:56
Ani się waż !!! :[[[ Zostaw te 6 tysięcy voltów na inna okazję!

KOSSOBOR 17.06.2013 22:04:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:02:58
Widzę, że wszyscy ten deser podług bezkropkowej receptury wykonali ku radości obżartuchów;)))
Na tę okoliczność dorwałam cukiernię na rynku słynącą z najlepszych bezów na świecie. I kobiałkę kaszubskich truskawek! No i oczywiście śmietanę 36%! 
Teraz jesteśmy tak obżarci, że zaraz padniemy.

sigma 17.06.2013 23:19:23
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 23:19:23
Metodę z 36% śmietanką znam dobrze, bo nagminnie stosują ją nasi filipińscy kucharze. Oczywiście jest to ersatz, bo czy to hiszpańskie, czy izraelskie truskawki nijak się mają do kaszubskich.
Pozwólcie, że podam moją osobistą preferencję. 
Otóż truskawki posypujemy cukrem (krystalicznym - ważne) a następnie obkładamy gęstą, kwaśną, 18% śmietaną. To dla mnie tworzy pełną harmonię, gdy nasze kaszubskie są dojrzałe i słodkie. Kwaśna śmietana silnie wyciąga ich aromat.
Mniaaaaaam. Już za tydzień...

jazgdyni 18.06.2013 06:31:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:02:58
Dorodna truskawka, tzw. double size, korzystając z zapadłych ciemności wygramoliła się z miśni. Z obrzydzeniem odrzuciła resztki rozdyźdanych bez, namokniętych 36 % śmietaną i sokiem pomordowanych nożem sióstr.
Z telefonu w hallu połączyła się z Greenpeace, który przełączył rozmowę do swojego bardziej lewackiego oddziału Redpeace, a tam double size drżącym głosem oskarżyła Polskę o powszechne mordowanie ostrymi narzędziami truskawek i wykańczanie ich duszeniem w 36 % śmietanie.
Redpeace przyrzekł wysłanie swych szturmowych oddziałów z żelaznym zapasem łańcuchów, sznurów i kuchni polowych.

tadman 18.06.2013 10:11:22
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 23:19:23
Ja stosuję śmietanę 30%. 

Kropko! Chałwa Ci i tapir!!!

KOSSOBOR 18.06.2013 11:04:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 06:31:40
No tak jadamy klasycznie, starając się jednakowoż stosować kwaśną, 12% śmietanę. Ale ten przepis Kropki to SZAŁ!!!

KOSSOBOR 18.06.2013 11:05:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 10:11:22
Redpis naturalnie zatelefonował natychmiast do wiadomego organu i wiadomej stacji: bez telewizorów bowiem nie miał najmniejszego zamiaru włazić na jakiekolwiek drzewa, a także przytwierdzać się łańcuchami do truskawki. 

W dalekiej Kabindzie OZu zacierał łapki: a jednak ten Darwin miał rację z tymi drzewami?! Ciekawe, czy Redpisy już porastają sierścią?

KOSSOBOR 18.06.2013 11:11:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:11:04
Ozu już dwie godziny siedział na drzewie i zaczął się już trochę trząść, bo to była osika. Wlazł na drzewo zgodnie z zaleceniami Glorii, bo zaczynały mu włosy wypadać a chciał odzyskać trochę sierści, poprzez tak zwany wsteczny darwinizm.
nadużycie link skomentuj
jazgdyni 18.06.2013 21:17:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:05:43 i jazgdyni
Bóg zapłać za dobre słowo!
Co do przepisu, to każdy wprowadza własne modyfikacje. Ja nalegam, by Gryziamess u nas był robiony w ten sposób, że bezowy pył i drobniejsze części idzie do śmietany (żeby miała nie banalny smak słodkiej i bitej, tylko BEZOWY) a grubsze bezowe kruszywo - do truskawek. Śmietana może być różnego typu. U mnie biorą nawet jogurt o 9-10% zaw. tłuszczu. Co tam komu pasuje. 

Ozu, cukier kryształ zgrzyta mi w zębach a truskawki są w porównaniu z nim - kwaśne. Użycie bez zamiast cukru łagodzi te dolegliwości. Ale jak się rzekło - każdy robi jak lubi. (Dziś zamiast truskawek był u nas melon. W dodatku importowany. Z rozpaczy. Z rozpaczy był melon a nie import oczywiście. Ale to już inna historia.)

bez kropki 18.06.2013 22:00:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 21:28:56
Elektryczność normalnowoltową wymyślił i przypisał Gryzeldzie Cyborg. Jemu Gryzia nie śmie w te techniczne klocki podskoczyć, więc jeśli orzeczono, że to co ona, Gryzia wytwarza to elektryczność normalnowoltowa, to ona z tym nie dysktuje i przyjmuje rzecz na wiarę (ganc pomada, czy produkuje prąd, czy Gryziamess - hiehie).

Z tym spalonym biedakiem, to napięcie napięciem, Ty mi lepiej powiedz jakie tam było natężenie prądu?

Martwica?
W równoległym czasie i alternatywnej przestrzeni Gryzelda przyszła na żurfiks we wtorek. A może nawet we czwartek. Bez bez, bzu, bezów i truskawek. Zbladła i padła. W zapadłej ciemności pożarła Gryziamess, którym wzgardzili nieobecni żurfiksowi goście. Poprawiła czereśniami, melonem i czym się dało. Danie na winie to było (czyt. co się nawinie). Przeważnie wychodzi pyszne. Zawsze niepowtarzalne.

bez kropki 18.06.2013 22:30:49
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 10:11:22
Te cholery czytają jaja.be, ale aby to ukryć strawberry case wleźli na stumetrowy komin w Turoszowie i wieszczą, że węgiel szkodzi. I tu z tymi PiSowcami się zgodzę, zwłaszcza gdy podany jest w śmietanie, że o jogurcie beztłuszczowym nie wspomnę.

tadman 18.06.2013 23:20:33
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:30:49
To praktycznie był prąd zwarciowy. Ale nie to mu dało się popalić (dosłownie). Powstał łuk elektryczny, a toto ma około 24000 stopni i wchłania wszystko dookoła (elektryka też).

A chrupiący cukier w truskawkach to efekt specjalny. Nie słodzi od razu i pozwala na wyczuwanie różnych smaków plus efekty gryziowate.

jazgdyni 19.06.2013 05:49:28
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 10:11:22
Drzewo truskawkowe rosło na środku pola. Oczywiście było to truskawkowe pole (strawbery fields for ever), bo jakże by inaczej. Przykuci do drzewa truskawkowego aktywiści Redpisu posilali się tym,co mieli pod ręką, czyli truskawkami wyskubując je spomiędzy łańcuchów z dużą gorliwością. Ilość prześladowanych zmniejszała się z każą chwilą. I o to przecież chodziło!

sigma 19.06.2013 10:24:13
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:11:04
Na pola truskawkowe nadciągały ekipy telewizyjne obciążone sprzętem, ciągnące kable i koszyki piknikowe. Zająwszy upatrzone pozycje, rozłożyli kocyki i wyjąwszy z koszyków śmietanę kwaśną o raz słodką oraz miseczki i sztućce rozpoczęli rzeź niewiniątek. Ilość prześladowanych zaczęła się mieścić w granicach błędu statystycznego.

sigma 19.06.2013 10:26:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:30:49
Na truskowkowe pola nadciągał również Tadzinek. Przed nim bieżył tapir, nad nim leciała sroka, a w ręku trzymał torbę z półkilogramem bezów oraz kankę ze śmietaną (w drugiej ręce). W ariergardzie lazły leniwie przeżarte truskawkami bezjedynkówki oraz Januszek z torbą cukru krystalicznego. Ten ostatni (Januszek a nie cukier) był tylko lekko nadgryziony przez tubylców z Kabindy.

sigma 19.06.2013 17:27:17
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 05:49:28
Tapir lazł i co chwila się potykał, bo nie mógł oderwać roziskrzonego zachwytem oka od sroki, która polatywała górą lśniąc metalicznie piórami zielono i granatowo, a w dziobie trzymała pierścionek z fałszywym brylantem. 
Tapir ku własnemu zaskoczeniu odkrył w sobie znienacka skłonność do kultu jednostki - co za wdzięk, co za uroda, co za charme i szyk! A niech sobie będzie czym chce, byleby tylko mógł być gdzieś nieopodal- marzył z cicha oczyma duszy widząc już ciche szczęście domowego kominka jego i sroki. 
Obserwujący go z wysokości drzewa truskawkowego kondor Jacus wprost nie wierzył własnym oczom.
Przebrany za kamerę TVN Sztyrlic też nie wierzył.
Natomiast pan Władeczek nie bacząc na trudności jakie sprawiało mu nieprzeniknione przebranie za ściółkę leśna, prcowicie ściubolił donosik.

sigma 19.06.2013 17:39:49
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 17:39:49
-Czekajcie niecnoty!!! - rozpaczliwie rozdarł się Oz. - Jak wrócę za tydzień, to najem się tyle truskawek, że aż pęknę!
- Na nic wasze dręczenie...
-----------------------------------------------------------------------------------
jazgdyni 19.06.2013 20:54:55
@jazgdyni 20:54:55
Nnno nie wiem. Ludziska wiosłują je bez bez, z bezami, ze śmietaną i bez, a inni wprost z krzaczka bez mycia. Jedni traktują je mikserem, nożem a większość zębami. Truskawkowy trup ściele się gęsto, a pogoda spowoduje, że wysyp będzie obfity a krótki, więc spiesz się OZu, śpiesz. W odwodzie pozostanie Ci truskawkowy ersatz aus Spanien traktowany promieniami X.

tadman 19.06.2013 21:11:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 21:11:43
Et tu Brutto kontra me ! Neeeeeeeee!

jazgdyni 19.06.2013 22:16:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 22:16:25
Cóżesz Ty! Nie ja, tylko pogoda.

tadman 19.06.2013 22:43:00
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 22:16:25
I Brutto i Netto contra Te;)))
Już nie mówiąc o Tarze.

sigma 19.06.2013 23:31:28
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 23:31:28
Brutto zawsze był tym grubszym i sprytniejszym. Netto był chudy i kostyczny. Nigdy nic więcej z niego nie dało się wyciągnąć. Koleżanka Tara raz była tłusta, raz chudzina taka.
Tadeuszek, jako Brutto, podstępnie mnie zaatakował znienacka, znęcając się nad wędrowcem spragnionym truskawek, którymi wszyscy w koło się obżerają bezwstydnie. Wbił mi szpilę, jak ten nożyk Cezarowi. To jest znęcanie się. Cierpieć będę jeszcze dokładnie 120 godzin, zanim łyżkę zanurzę w truskawkowej magii.

jazgdyni 20.06.2013 07:47:21
Kolacja na cztery ręce.
Dwóch kompozytorów (nie stać ich na więcej?)
urządziło kolację, aż na cztery ręce.
Przy butelce wina, ostrygach i ciachu
Bach zazdrości Händlowi, no a Händel Bachu.
Jakież to sprawiły sił tajemnych sprawki,
że gościom nie podano ni jednej truskawki.

P.S.
Netto, brutto nie przyszli, przyszła za to tara.
Terminy mnie gonią, no to lecę, nara.

Ywzan Zeb 20.06.2013 18:26:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 18:26:02
Pińset gwiazdek bez Kozery!!!

KOSSOBOR 20.06.2013 20:01:51
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 20:01:51
Bez Kozyry.

tadman 20.06.2013 20:28:15
Ach te dawne imprezy ;-))


Ptasznik z Trotylu 20.06.2013 21:42:51
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:28:15
Tera bez Kozyry. Ale za "Teya" - bez Kozery. Słynny dziennikarz Andrzej Kozera. Eskimoski przystojniaczek, łgał jak pies i jakiś tam skandal był z facetem związany w latach 70tych.



KOSSOBOR 20.06.2013 23:52:30
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:28:15
http://c.wrzuta.pl/wi6949/b4836663000d9a9f5073fa21/tvp_dziennik_tv_-_andrzej_kozera_-_lata_70-te

KOSSOBOR 20.06.2013 23:53:56
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:53:56
Nno nie, Kozyra to artystka co była Grodzką po przejściach, ale zachowała sobie na pamiątkę owo z wcześniejszego wydania, i to bynajmniej nie z dtv i z tym pojechała do Budapesztu do parlamentu, czy innego obiektu użytku publicznego. Czy Kozyra, A. Kozera i kozera to z jednej matki? tylko dlaczego nie odziedziczyli po matce skośnych oczu?

tadman 21.06.2013 00:25:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:25:45
HALLO!!! JEST TU KTO!!!
HOP, HOP!!!

Poooszli...

jazgdyni 22.06.2013 16:48:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 16:48:26
-Jee...eee...eest.
To ZNienacka jęknął Nienacek. Jęknął, bo poprzedniego wieczoru rozjechały mu się wszystkie cztery kończyny, padł i zbladł, niezdolny do żadnego ruchu.
-Zmęczenie materiału... Albo starość... A najprędzej jedno i drugie...

Maria Wesołowska 23.06.2013 14:59:32
-----------------------------------------------------------------------------------
@Maria Wesołowska 14:59:32
Wóz bojowy piechoty (uzbrojony w fyrtaczek, czyli wiatraczek ze "złotka") pokonywał błoto i chodniki pchlewskiego parku. W parku rżnęła bowiem raźno orkiestra dęta. Zdanie wyrobionej snobki (nie masz Mozarta innego niż wykonywany pod dyrekcją Karajana i basta) było takie, że orkiestra dęta jest git. Pod warunkiem, że ma na zapleczu specjalnego perkusistę. 
Przepis na specjalnego perkusistę:
Bierzemy dr Frankensztajna (np. z poprzednich odcinków "jaj"). Dr Frankie bierze szwajcarski zegarek, prestidigitatora i cyrkowego żonglera. Z tych podzespołów montuje perkusistę sztuk jeden. 

Z innych przepisów: truskawki już nie budzą tej żądzy co jeszcze tydzien temu. Teraz zaczęły się borówki. Ze śmietaną różnych rodzajów. I biszkoptami. (Biszkopty obficie maczamy w śmietanie i pożeramy. Na przegryzkę, łyżką stołową ładujemy do paszczy borówki. Najprostsze a daje bogactwo smaków.)

bez kropki 23.06.2013 15:33:13
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 15:33:13
Bosze! Pal licho truskawki i borówki (u nas, za Konopnicką, zwane jagodami). Ale cukier grubokrystaliczny, bezy, śmietana 36%, a teraz biszkopty w śmietanie (beztłuszczowa, czy znowu 36%?).
Tosz to kuracja dla anorektyczek; takie starsze siostry Gryzeldy, tylko nagowłose, by futerka w norce ziemią nie upaprać.

tadman 23.06.2013 15:56:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 15:56:05
Ozu, jako, ze już wraca do domu, ma loty itepe (leci przez Brazzaville, wyobrażacie sobie - Brazzaville!) zamówił sobie do zbierania selekcjonera truskawek. Nie tam zwykłego nieuważnego zbieracza, tylko dyplomowanego selekcjonera. Ma on tak zwane oko kolorymetryczne, ze szczególnym uczuleniem na głębię czerwieni, język organoleptyczny pierwszej klasy i powonienie psa tropiącego. Ekspert. Dostarczy na czwartek kobiałkę dwukilową produktu truskawkowego najwyższej klasy. Pani Ozina truskawki oskubie (nożyk surowo zabroniony) i przedstawi pięć śmietanek do wyboru mężowi. Bez słowa, bo przy tym obowiązuje cisza, Ozu skinie głową i wyselekcjonowane kaszubskie okazy zostaną polane wybraną śmietanką. Posypywanie cukrem grubokrystalicznym zwieńczy preparację.
I na tym Wersal się skończy.
Łychą do ust ile tylko się zmieści, sok cieknie po brodzie, szczęki pracują nieustannie, przełyk przełyka, a żołądek gromadzi.
Ach! Nie ma co dodawać...

jazgdyni 23.06.2013 19:19:51
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 15:33:13
Przypomniało mi się, jak kilka lat temu gdzieś w najbliższej okolicy ćwiczył perkusista. Po kilku godzinach nie strzymałam, bo łomot był potworny. Akurat coś rabałam w ogrodzie, więc z siekierką wyszłam na ulicę i usiłowałam zlokalizowac kierunek, z którego łomot dochodził. 
Akurat w owej chwili z furtki wyszła sąsiadka, więc niewiele myśląc spytałam ją, czy nie wie, kto produkuje ten hałas. A ona na to mozno spłoszona, że to jej brat ćwiczy. A cały czas spoglądała nerwowo na siekierkę;)
No i już potem przeniósł się gdzieś indziej z ćwiczeniami.
A ja tę siekierkę naprawdę wzięłam odruchowo i bez złych zamiarów;)

sigma 23.06.2013 19:20:28
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 15:56:05
Spasłe bezjedynkówki toczyły się z truskawkowych pól pomlaskując ostatnimi truskawkami kaszubskimi unurzanymi w smietanie 36%-owej i bezach 100%-owych. Niestety, wszystko się kiedyś kończy, więc i truskawki czekał ten los, niestety. 
Ale za to lada chwila zaczną się maliny;)
A jak minie lato, łatwiej je (bezjedynkówki znaczy) będzie przeskoczyć niż obejść.

sigma 23.06.2013 19:24:01
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 18:26:02
Jestem pod wrażeniem. 
Nb. zawsze bardzo mi się podobała złota myśl Tuwima: "Mężczyzna długo pozostaje pod wrażeniem, jakie uczynił na kobiecie" ;)))

sigma 23.06.2013 19:26:13
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 19:19:51
Jakiś wybrakowany ten selekcjoner. powinien te truskawki za Ciebie przeżuć.

sigma 23.06.2013 19:28:03
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:28:03
Będą czekać na OZa

[Film "The Beatles - Strawberry Fields Forever" niedostępny na YouTube]

tadman 23.06.2013 21:49:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:28:03
- Janusek, a kto tobie gryzie, jak bułka jest twarda? - spytała Ewcia.
- Nikt mi nie gryzie, sam gryzę. Byłem nawet u dentysty i powiedział, ze mam prawidłowy zgryz.
- Bo mi niania gryzie. Wyjmuje stucną scenkę i tak długo memła bułkę, aż zmięknie.

(To za przeżuwanie truskawek)

jazgdyni 23.06.2013 22:35:09
-----------------------------------------------------------------------------------
@Maria Wesołowska 14:59:32
"-Zmęczenie materiału... Albo starość... A najprędzej jedno i drugie..."

Marysiu, znowu piłaś, Drogie Dziecko? 

;)

KOSSOBOR 23.06.2013 23:51:10
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 15:33:13
"Biszkopty obficie maczamy w śmietanie i pożeramy."

Jezusie! A co na to KONIE? Dynek /Dynamit/ jakoś to może i wytrzyma, bo wielgachny, ale Saja /Sayonara/??? Gryziu, litości dla koni!!! /Bo, naturalnie, zwalę na Ciebie przy dosiadaniu :]/

KOSSOBOR 23.06.2013 23:55:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:24:01
No popatrz, a tu jeszcze Gryzia podrzuca nam zdradziecko biszkopty obficie maczane w śmietanie..........

KOSSOBOR 23.06.2013 23:56:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:26:13
Piękne! I jakże prawdziwe ;)

KOSSOBOR 23.06.2013 23:57:23
>sigma
Nnno nie! Licznik wyświetla 250.071 odsłon, a sezon truskawkowy się właśnie kończy.

tadman 24.06.2013 10:43:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:56:57 i tadman
A bo z tymi biszkoptami i bezami, to NIE jest materializm dialektyczny, co to ilość w jakość, czy jakosi tak. Biszkopcika z 36tką bierzemy kilka małych sztuk. Gryziamesu też nakładamy w siebie tylko trochę, tak "na smaka". resztę pojemności żołądka zapychamy owocami "saute" ew. z jogurtem czy śmietaną jogurtową (hiehie) i BEZ cukru. Na pełny wypas Gryziamesem czy biszkoptamy mogą sobie pozwolić osoby b. młode lub ciężko pracujące fizycznie, które nie będą miały problemów ze zmetabolizowaniem całego ładunku tłuszczów i węglowodanów zawartych w w/w delicjach.

bez kropki 24.06.2013 19:21:50
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:56:57
PS. a po w/w deserku poprawiamy duszonym chudym mięskiem (tera jak ino moge, to jem owoce jako danie główne a obiad na deser), bobem i wodą z sokiem a potem idziemy w miasto (czyt. błoto, krawężniki i taki tam pchlewski offroad, citikros) z wozem bojowym piechoty uzbrojonym w rykson i fyrtaczek. Kto nie padnie, ten zostaje bohaterem i dostanie resztki w/w delicji. Onże bohater wraca wygłodzony i słaby jak po ciężkich bojach. Przytycie mu raczej nie grozi. (Mam nadzieję!)

bez kropki 24.06.2013 19:25:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 19:21:50
Materializm metaboliczny, psze Pani Kropki. Łagodzę go 30% śmietaną. Śmietanie 36% - nasze zdecydowane NIE! Ewuś zapewne doda: nasze kolejarskie NIE! 
Co nie zmienia sytuacji Dynka i Sajki. Niestetyż. Cholerkaż...

KOSSOBOR 24.06.2013 20:40:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 19:25:20
Ażem się spociła, czytając o Waszych wyprawach na Pchlew! I to na chudym mięsku jedynie! 

U nas wysyp truskawek kaszubskich. Sama już nie wiem, czy cieszyć się, czy się pochlastać. Ale, Grysiu, kilkakrotnie częstowałam gości Twoim deserem - jęczeli ze szczęścia i rozkoszy! W lodówce stoi zawsze szkło z ubitą śmietaną /30%!/, a w koszu z chlebem - leży torebka z bezami. Absolutny hicior sezonu! Więc jeszcze raz: chałwa Ci i tapir!!!

KOSSOBOR 24.06.2013 20:46:36
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 10:43:20
Ćwierć miliona odslon! chyba zjem kolejną miseczkę truskawek ze szczęścia;)))

sigma 24.06.2013 22:24:44
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 19:21:50
O to, to! Ja też jem truskawki na danie główne, czereśnie na drugie, a bardzo nieduży obiadek na deser;)
A przecież już dochodzi bób i pierwsze poziomki! I na co komu jeszcze ten chlebek, Puchatku? Nie rób sobie kłopotu;)

sigma 24.06.2013 22:26:23
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 22:35:09
Oj, Janusek, Janusek... Już jak Ty coś powies...

sigma 24.06.2013 22:27:46
Cała trójka, w tym dojechany z Nowego PortuTadzinek
siedziała na obrzeżu piaskownicy i z niepokojem wpatrywała się w martwe okna Januszka mieszkania. Gwizdy i nawoływania nie pomagały, ba nawet niania nie wychyliła się z okna. Dzieciarnia zachodziła w głowę, co to może znaczyć. Ewcia ni stąd ni zowąd zaczęła spadać z obrzeża piaskownicy i widać było, że ją samą ta ustawicznie powtarzana czynność zaczyna niepokoić. Dopiero po dłuższej walce z obrzeżem wyartykuowała, że jakieś straszne przeczucia nią targają. Hanią też zaczęło targać, ale odreagowywała przez wyrzucanie z siebie słów ogólnie uważanych za nieparlamentarne. Tadzinek wszystko to znosił najlepiej, twierdząc iż Januszek pojawi się lada moment. Nie wiadomo czy un prorok jakiś, czy miał informację od Sztirlica zadekowanego w Corylusie manshurica, ale doktorostwo pojawili się karetką, za nimi z karetki wyszła niania prowadząc Januszka za rękę.
Dzieciaki jęknęły z wrażenia, bo ich kolega głowę miał jak karkażur, obutą w pomadnormatywny mohairowy berecik. Niania powiedziała, że Januszek zaraz do nich zejdzie tylko doktorostwo muszą ostrzyknąć mu głowinkę jodyną i wodą utlenioną. Faktycznie Januszek pojawił się za kwadrans.
Hania nie wytrzymała i w imieniu wszystkich zapytała o powód przyjazdu karetką do domu i jednocześnie dokonywała inspekcji głowinki Januszka, że tak powiemy optycznie.
Januszek zdjął berecik, a pod nim okazało się, że na głowie siedzi kask. Januszek ostrożnie zdjął kask i wtedy pokazała się dość mocno spuchnięta głowa koloru brązowego.
Januszek w końcu pękł i opowiedział mrożącą krew w żyłach historię. A mianowicie Januszek uwielbia pływać, wprost do szaleństwa, a w tych warunkach klimatycznych można to robić dopiero od św. Jana lub jak mówią poganie od nocy Kupały, a naukowcy, że od zrównania dnia z nocą.
Januszek przed dwunastą obudził się i wziąwszy ręcznik, czepek, slipy i mydło spod poduszki, ubrał się i nie budząc nikogo udał się na pobliski basen miejski. Ubrał się, jak należy do pływania wszedł na trampolinę i wykonał skok do basenu na główkę. Niestety, jak to często bywało w socjalizmie nie dowieźli wody, wiec Januszek zaliczył suche wodowanie.
Dzieci były przejęte i każde z nich z nabożna ostrożnością dotykało Januszkowej głowy. Jakiś czas później Cyganka na skwerze Kościuszki wróżyła Januszkowi z ręki i przepowiedziała mu, że w latach kończących się na 3 będzie miał niespodziewane odpały około św. Jana. I tak się stało.

tadman 24.06.2013 23:51:59
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 23:51:59
664

KOSSOBOR 25.06.2013 00:43:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 00:43:35
665

KOSSOBOR 25.06.2013 00:44:37

@tadman 23:51:59
A potem dzieciaki, już wspólnie udały się na górki, gdzie od paru dni pieczołowicie było przygotowywane ognisko. Miały domowe zezwolenia, by tej świętojańskiej nocy trochę dłużej pozostać na dworze.
Ogień buchnął pod niebo, lica dzieciaków się rozjarzyły i magia wieczoru spłynęła na wszystkich.
Na to Januszek z plecaczka wyciągnął wielką torbę krówek i potężny zapas orężady w proszku, najlepszej, cytrynowej. Wtedy dziewczynki po kolei, a Tadzinek na końcu, złożyli Januszkowi jak najlepsze życzenia imieninowe, z zaleceniem, żeby tak twardo nie stąpał po ziemi, a szczególnie nie sprawdzał tej twardości swoją głową.
Ale cóż, Januszek wie swoje. Uparty smarkacz.

jazgdyni 25.06.2013 05:31:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 20:46:36
Gryzelda nieśmiało popiskuje, że do pełni kulinarnego szczęścia potrzeba, by śmietana była ubita na bezach a nie na cukrze! No, chyba, że robimy deser nagle (Zniecnacka?) dla niespodziewanych gości, to wtedy można mieszaninę truskawek i bezowego kruszywa ordynarnie polać śmietaną (tłustość dowolna) lub jogurtem.
To mi przypomniało jak raz robiłam przyjątko dla nagłych gości. Wyjęłam z lodówki różne resztki: lody, śmietana, sezonowe owoce, bakalie i puszka brzoskwiń z kredensu. Podzieliłam to na pucharki (akurat były pod ręką). Zaserwowałam. Usłyszałam więcej pochwał niż gdybym zaplanowała i z przejęciem pitrasiła deser wg przepisu;). Tak więc niech żyją dania "na winie" (czyt. co się nawinie) i wszystkie resztki!:)

bez kropki 25.06.2013 07:59:44
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 07:59:44
Dania na winie to specjalność zameczku, psze Pani! Nienacka pozdrawiamy! 

Chałupy zalało na naszej ulicy. W podziemiach zameczku może jeszcze nie szło krytą żabką, no ale robota była :((( I jeszcze będzie, naturalnie. Cholerka! 

Dobra, następną śmietanę po ubiciu pogmeram z bezowym kruszywem.

KOSSOBOR 25.06.2013 16:44:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 16:44:57
"następną śmietanę po ubiciu pogmeram z bezowym kruszywem" Kiedy to właśnie śmietanę ubijamy NA bezowym kruszywie (tym drobniejszym). ZAMIAST cukru. Bo po kiego żreć cukier, gdy można jeść bezy??
I faktycznie, najlepszy smak uzyskujemy nie ubijając śmietany "na twardo" a jedynie pogmerywując ją nieco. Gmerana lepsza niż bita;). Cokolwiek to dla kogo znaczy;)
(Padam na twarz po pchlewskich rajdach, więc wybacz proszę w/w teksty - hihi)

bez kropki 25.06.2013 18:18:49
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:55:15
A ile Saja ma w kłębie? Tak +/- ?

Maria Wesołowska 25.06.2013 21:01:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:51:10
A i owszem :)
Ale ja tylko wodę mineralną.
No i czasem sok porzeczkowy trzy lata po dacie. Jak ten, co był bodajże w "Ani z Zielonego Wzgórza"...

Maria Wesołowska 25.06.2013 21:19:50
Ura, dawaj czasy!
Gryzelda postanowiła zrobić wyłom i rozpocząć rewindykację odszkodowań za straty wojenne. Zanim wystąpi o zwrot lenna Kurlandzkiego (Trynidad i Gambia), zaczęła skromnie. W szmateksie za 5 złotych nabyła czasy GUB. Nie chodzi o tryb rozkazujący od "gubić", tylko o dzygarek z firmy "szklana huta" (Glashutte). Dzygarmistsz nacudowawszy się nad zegarkowym poziomem Gryzeldy ("bo jak mechaniczny ten dzygarek, to go nie wyrzucałam") orzekł, że po umyciu i smarowaniu będzie chodził bez zarzutu (zegarek, nie zegarmistrz podlegać ma owym procedurom).
Dzygarek takuteńki jak na o, tej aukcji:
jeno Gryzeldowy jest cały, nie uszkodzony i nawet cyka!
Teraz Gryzia szuka Szkopa na słupa. Bo od szkopa, ze szkopskiego ebaja, Szkopy to kupią. Od Polaka szkopskie ksenofoby nie kupią lub dadzą niższą cenę. Zwrot mienia albowiem trza by zacząć. Choćby od tych kilku eurasów (a tak ze 100 za ten badziew dotychczas dawali??). - Byle zrobić początek.

bez kropki 25.06.2013 22:34:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 05:31:04
Tadzinek siedział w kącie piaskownicy, no w tym z którego wyniosła się zimna fuzja, bo pojechała w odwiedziny do swego wujcia Waldiego.
Był naburmuszony i wściekły na solenizanta i bezjedynkówki, bo te wytrzasnęły skądeś pokłady opiekuńczości i samarytaństwa, i nadskakiwały Januszkowi tak, że ledwie dychał. Obrażony Tadzinek zniknął po nowoporciańsku, czyli wsiadł w kolejkę i pojechał do dziadostwa.
Pól nocy nie spał i obmyśliwał jakby tu Januszka zakasować i zwrócić na siebie uwagę bezjedynkówek. W końcu zszedł do piwnicy i przy pomocy imadła, bormaszynki, obcęgów i palnika Bunsena zadał sobie szyku dzieciaka po przejściach. Nie wracał już na górę i pojechał pierwszą kolejką do Gdyni. Zasiadł w piaskownicy i czekał. Pierwszy zjawił się Januszek. Obejrzał Tadzinka i postawił diagnozę:
- Fiu fiu fiu!
Potem zjawiły się bezjedynkówki i po obejrzeniu Tadzinka zawyrokowały zgodnie:
- Co ten idiota sobie zrobił!?, a następnie zajęły się Januszkiem.
- A ja? - zachlipał Tadzinek.
- Ty? Ty musisz zaczekać do swoich imienin - powiedziała Hania wręczając wczorajszemu solenizantowi extra paczuszkę orężady w proszku o smaku pomarańczowym.
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie - pomyślał Tadzinek - i skolapsował, puszczając przy tym jakieś organiczne gazy.

tadman 25.06.2013 22:39:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:34:55
Gryzia albowiem wymyśliła, że trza Szkopom sprzedać orginalny szkopski dzygarek. A sso?! Kup pan cegłe!!!

bez kropki 25.06.2013 22:41:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@Maria Wesołowska 21:01:08
Jutro, o ile nie będzie lało, zapytam Saję :) Dynamit jest duży - to naprawdę kawał koniska.

KOSSOBOR 26.06.2013 00:36:14
-----------------------------------------------------------------------------------
@Maria Wesołowska 21:19:50
No, sok porzeczkowy trzy lata po dacie tłumaczy wszystko ;)

KOSSOBOR 26.06.2013 00:37:03
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:41:05
Gryziu, u mienia autentycznyj podpis Himmlera. Owszem, wszakże na zwolnieniu /za spore pieniądze/ mojego teścia z Dachau, ale zawszeć to... ;)
Sprzedam za trzy nowe merce. Albo za pińć. 

:(((

KOSSOBOR 26.06.2013 00:42:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:34:55
Dziłalność rewindykacyjną bezjedynkówki zaczęły od stanowczego pisma do Reichstagu, aby w trybie natychmiastowym zwrócono Polsce wszystkie zagrabione ziemie aż do Berlina, do dzielnicy Kopenick. Dodatkowo wyliczone zostały karne odsetki za bezprawne użytkowanie tychże przez ostatnich 800 lat (pi razy drzwi ).

sigma 26.06.2013 14:16:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:39:08
Potem do Wysokiej Rady Sojuza Chin wystosowały drugie pismo z propozycją ustalenia granicy na Uralu(jak już przyjdzie co do czego) oraz dodatkową notę dyplomatyczną zawierającą szkic traktatu o wiecznej przyjaźni narodu polskiego i chińskiego.

sigma 26.06.2013 14:19:39
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 00:37:03
Muza d/s polityki zagranicznej wciąż polatywała nad piaskownicą, więc - niewiele myśląc - w trzecim piśmie zapewniały Rassiję, że Polska w żadnym wypadku nie naruszy granic na Uralu, a zwrot zagrabionego przez Rosję mienia zostanie przeprowadzony własnymi siłami. Ludność miejscowa może liczyć na łagodne traktowanie, o ile nauczy się języka polskiego.

sigma 26.06.2013 14:24:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 14:24:04
W czwartym oschle zawiadamiały Czechy, że po dziś dzień nie zwróciły zagrabionej w XIII wieku włóczni św.Maurycego i może by łaskawie ruszyły dupę i się przy tym zakrzątnęły. Z ogólnie dostępnych wiadomości każdy wie, że w tzw.międzyczasie włócznia wywędrowała do Ratyzbony, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Trzeba było włóczni nie ruszać.

sigma 26.06.2013 14:27:32
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 14:27:32
W piątym wystosowanym do szwedzkiego króla przypominały, że kradzież jest grzechem i najwyższy czas, żeby zwrócili to, co nakradli u nas za tzw.potopu. Powinno im wystarczyć to, czego się dorobili na kolaboracji z Niemcami podczas II WŚ.

sigma 26.06.2013 14:29:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 14:29:43
W szóstym adresowanym do Włoch przypominały, że Włochy wciąz jeszcze nie zwróciły nam neapolitańskich sum. Po tych kilku latach zwłoki karne odsetki sumę tę powiększyły o tyle, że sugerujemy, aby w ramach zwrotu odstąpiły nam Sycylię i będziemy sie tym kontentować, jako naród łagodny i spokojny i nie szukający swego.

sigma 26.06.2013 14:31:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 14:31:58
W siódmym piśmie skierowanym do Republiki Francuskiej przypominały, że niejaki Napoleon w 1808 na mocy porozumienia w Bajonnie odstąpił Księstwu Warszawskiemu 43 mln franków wierzytelności pruskich za 24 mln płatne w ciągu 4 lat, na które rząd Księstwa musiał zaciągnąć pożyczki. Kwota okazała się nie do zapłacenia; wierzytelności nie do ściągnięcia z przyczyn od nas niezaleznych. Może by tak na to konto anulować nasze zadłużenie w UE, co???

sigma 26.06.2013 14:35:00
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 14:35:00
Ukraina została oschle zawiadomiona, że od dziś może na nas nie liczyć. Ludobójcom ręki nie podajemy! Niech żyje ks.Jarema Wiśniowiecki! Niech żyje polski Lwów!
nadużycie link skomentuj
sigma 26.06.2013 14:39:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 14:35:00
Co tak wybitna postać, jak ob. Bonaparte (aka Cysorz) zmalowała, to Francuzom trzeba i należy (marginesowo) przypominać. 
A ósma nota była do Słowacji. O zastaw spiski. Albo nam zwrócą tych ileś tam kóp groszy praskich, albo wraca do nas Spisz. Ja osobiście, jako osoba łagodna i lubiąca stare szpeja, wolałabym wypłatę w średniowiecznych numizmatach a granicy państwowej już dać spokój:).
A! W tej zawierusze ze Spiszem palce maczał ponoć Zyga Luksemburski. Można więc uprzejmie napomknąć, że Słowacja nie ma tych groszy praskich zbierać sama, tylko z pomocą Luksemburga. A Luksemburgowi (oraz miłej Słowacji) możemy ostatecznie pójść na rękę i przeliczyć średniowieczny skarb na współczesne złoto. Fizyczne oczywiście. Chyba, żeby woleli pallad.
:)

bez kropki 26.06.2013 14:41:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 14:39:05
Do Wielkiej Brytanii wystosowały solidne pismo, w którym zwracały królowej uwagę, że doprawdy nie ma z czego być dumna będąc potomkinią Henryka VIII, bo wiadomo, co myśleć o tym starym syfilityku. Dodatkowo informowały, że na wypadek, gdyby tego nie zauważyła - od Disraelego, a może i wczesniej - rządzą nimi Żydzi i masoni. W związku z powyższym prosimy o zwrot naszych 130 ton złota i więcej nie chcemy miec z nimi do czynienia, dopóki się nie poprawią i nie rewokują ze swych spróśnych błędów, Niebu oibrzydłych.

sigma 26.06.2013 14:46:14
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 14:41:40
Uni (Słowacja, znaczy) siedzi na złożach srebra i czego popadnie. Ja tam jestem za wypłatą w gotówce - z tym, żeby ta gotówka miała oparcie w złocie lub srebrze. Zresztą, nie będziemy tacy - niech nam ustąpią te kopalnie.

sigma 26.06.2013 14:51:23
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 14:51:23
Kolejne pismo zostało wystosowane do bezcennego Izraela z załączonym rachunkiem za pobyt ichniego narodu na naszym terenie z wiktem i opierunkiem przez lat 650 (lekko licząc). Dodatkowy rachunek został wystawiony za koszta grabiezy Polski przez żydokomunę za ostatnich lat 70.

sigma 26.06.2013 14:54:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma
Hańcia, bardzo poruszona, obtelefonowała Januszka i Tadzia: 
- Zalaz psyjdźcie do piaskownicy!!! Splawa państwowa! 

Po czym pędem wróciła na podwórko, gdzie Ewuś, siedząc półtrąbkiem na deseczce, okalającej piaskownicę, smażyła kopiowym ołówkiem już trzydzieste drugie pismo, bo tylko tyle kartek zawierał zeszyt w kratkę do I b. Każde z pism kończyło się poważnym, osiemset szóstym, ostatecznym ostrzeżeniem. Spod baskijskiego bereciku intensywnie już dymiło, a w chwilach zadumy nad każdym następnym pismem, Ewcia metodycznie i jednoznacznie uderzała łopatką o łydkę. Żartów więc nie było, co natychmiast stwierdzili zdyszani chłopcy, którzy właśnie przybiegli na podwórko po telefonie Hańci. 
A ta, obciągnąwszy i wytrzepawszy z piachu fartuszek, oraz stanąwszy na przewróconej skrzynce z warzywniaka /co to ją, skrzynkę, chłopcy wcześniej skitrali - ale to zupełnie inna historia.../ i zrobiwszy minę uroczystą, rzekła mocnym basem:
- Chłopaki! To wielka chwila! Ewcia na plezydenta! I zakończyła śpiewnie: Impelium gdy powstanie, to tylko, tylko z nasej klwi! 

Tadzinek i Januszek w mig podchwycili tę znaną frazę, natomiast Ewcia, zajęta oczywistymi rewindykacjami, zdawała się być nieobecną, wodząc wzrokiem po globusie /naturalnie również skitranym przez chłopców z gabinetu geograficznego/ i odhaczając kopiowym ołówkiem terytoria już opanowane. Właśnie zastanawiała się nad Antarktydą, ale skonstatowała, że nie ma już wolnych kartek. Wykorzystała więc niebieskie okładki, na których napisała do pingwinów osiemset siódme i osiemset ósme poważne ostrzeżenie: "Wóz albo psewóz, piepsone lybojady!"

KOSSOBOR 26.06.2013 21:54:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:54:20
I doprawdy nie wiedziała, dlaczego wyszło jej to fonetycznie...

KOSSOBOR 26.06.2013 22:34:19
W kącie siedział
straszny ciąg dalszy i deliberował, co by tu jeszcze sprokurować. Robił to na tyle głośno, że wybił ze snu naszego Januszka, którego z reguły nie ruszały nawet sztormy orłowskie. Januszek usiadł na łóżku. Dłuższą chwilę trwał w półsennym stanie, by w końcu pójść oddać pęcherzowi, co pęcherzowe. Wracając do swojego pokoju stwierdził, że wypełniony jest on dziwnie krwistą poświatą padającą zza okna. Podszedł doń i po chwili z jego ust wyrwał się lekko stłumiony okrzyk, bo coś czerwono płonącego tkwiło w wyciętych krzakach leszczyny. Nie wiedział, że było to zarzewie rewanżystowskiego ducha historii, który postanowił właśnie napisać ją na nowo. W drgającym świetle zauważył, że wokół ogniska siedziały trzy regularne misie raczące się jakimś płynem z butelki, która krążyła od pyska do pyska. Nie wiedział również, że misie czekały na czwartego aus Amerika, by zacząć nowego, mocno krwawego robra.
W ten sposób zaczęła się pisać historia na nowo, ale nasz Januszek tego nie doczekał i usnął pod oknem na podłodze.
Obudził go poranny chłodek dobierający się do jego dolnych partii ciała. Podniósł się, wyjrzał przez okno i nie wiedzieć czemu miał wrażenie, że to wszystko za oknem było jakieś inne, choć piaskownica i inne części składowe widoku zaokiennego były niby na swoim miejscu, gdy wtem zza winkla pojawiło się coś dziwnego, co podniosło włos Januszkowi na głowie, bo poznał, że to szło nowe.

tadman 27.06.2013 02:12:23
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:54:20
Tapir rozwalony za piaskownicą i półzwisający sennie na jej parapecie cały czas kontrolowal postep odzyskiwania kuli ziemskiej przy każdym nowym nabytku aprobująco kiwając półtrąbkiem. Polityka zagraniczna doprawdy uwzględniała poslką rację stanu, co do tego nie było najmniejszej wątpliwości! 
Tkwiąca na leszczynie sroka bystrym oczkiem objęła całość zagadnienia i ochrypłym skrzekiem zgłosiła jedno jedyne zastrzeżenie:
- Jeżeli ma być zachowana elementarna sprawiedliwość, ona powinna wreszcie dostać ten diadem! Na Antarktydzie jej nie zalezy!

sigma 27.06.2013 08:50:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 02:12:23
Nowe szło i to dziarskim krokiem.Pan Władeczek nie nadążał z notowaniem, szczególnie, że Ewcia dyktując sobie kolejne noty dyplomatyczne nie dość, że sepleniła, to jeszcze używała brzydkich wyrazów , Hańcia dośc głośno śpiewała, tapir chrząkał znacząco, sroka darła mordę, a ukryty pod nieprzeniknionym przebraniem foremki w kształcie msia Sztyrlic usiłowal nadać pilną wiadomośc do centrali.
Jednoczesnie Tadzinek i Januszek rozumiejąc doskonale, że proces rewindykacji wymaga odpowiednich sił zbrojnych pośpiesznie znowu trzebili leszczynę produkując łuki i szczały na nową straszną wojnę.

sigma 27.06.2013 09:07:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 09:07:08
Zaś w dół ulicy gnała babcia w salopie i dęły wichry historii. Sroce to nie robiło - jedno miała w głowie. Ot - ptasi móżdżek.

KOSSOBOR 27.06.2013 11:44:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 08:50:45
Antarktydę też bierzem. Mamy tam bazę, więc się nam należy. A tam wungiel jest.
Co zaś do Ukrainy, to bandziory, bandziorami, ALE. Ale robimy dużo różnych rzeczy, które pozwolą nie wpaść Ukrainie na sowiecka orbitę. Ale to już inny temat.

bez kropki 27.06.2013 14:06:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 14:06:57
W wyniku rozpisanego szybko referendum okazało się, że większość jest za anektowaniem Antarktydy. Część referendarzy nie bardzo kojarzyła, czy Antarktyda to ta na dole, czy na górze globusa, ale przecież nie będą się szczypać o jakieś marne szczegóły. Jak tak to tak. Zresztą Arktykę też weźmiemy, no bo co, qrczę?! Mamy bazę na Szpicbergenie, czy nie mamy?

sigma 27.06.2013 15:40:01
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:44:02
Babcia z kolei miała móżdżek nie od parady i przydał się, gdy zza winkla wicher historii rzucił o babcię idącym nowym. Babcia nie jedno już w swoim życiu widziała, więc wzięła się w sobie, wyciągnęła z mufki składaną parasolkę i wygrzmociła nią grzbiet idącemu nowemu, które pod huraganowym naporem razów zakręciło się wokół swej osi tak mocno, że doznało skrętu kiszek i padło u stóp babci skamląc z cicha. Babcia z odrazą trąciła toto czubkiem giemzowego trzewika i powiedziała do wichru:
- Wielkie mi nowe, już przecież nie idzie jeno skamle. Nie lubię jak mi stary kit wciskają po raz wtóry i jako nowe reklamują.
Po czym dziarsko wskoczyła na skręcony i obity grzbiet nowego i rytmicznie oskakując w rytm Marsza I Brygady wdeptała z gracją nowe w bruk. Przypomniał się jej jakiś wiersz z brukiem, ale skleroza była silniejsza i do skojarzeń nie doszło.

tadman 27.06.2013 16:00:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 15:40:01
Arktyka bliżej, więc ją weźmy w pierwszej kolejności, a będzie gdzie lody truskawkowe i jagodowe bez uszczerbku dla ich jakości przetrzymywać.
Trzeba tylko rozwiązać sprawę polarnych jenotów, bo one są pies na lody. Myślę, ze tapir za chałwę sprawę załatwi. Nie wiem tylko jak wytępić ruskie atomowe lodołamacze. Azotox je bierze?

tadman 27.06.2013 16:05:44
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 16:05:44 (18+, bo nie dało się kulturalnie nazwac paru rzeczy)
Jak nie dedete, to władzie Pchlewa. Zgodnie z nową śfiecką tradycją, fundują nam kolejną impreze. Kulturalnom. Znaczy sie kolejne dwie nocki możem se wykreślić z życiorysu. I kij tam z dziećmi, chorymi, niemowlętami, babami w ciąży, czy zwykłymi czarnoroboczymi idącymi rano do pracy. Igżyska mószom być! I bedo. Już teraz nie da się wytrzymąc nie tylko na ulicy, ale także w domu. A to tylko próby akustyczne i ustawianie wszystkiego... Ten hałas ma natężenie groźne dla zdrowia (i wiem co mówię) a czeka nas jeszcze parenaście godzin tych tortur. I nie, nie ma na to mocnych. Władzie Pchlewa postanowiły udelektować paru debili (czyt. swoich przyszłych wypurców, errr, wyborców, zostawmy na boku ich pierdzenie). CHleba i tak nie będzie, za to bedo igrzyska. A komu się igrzyska nie podobajo, to i tak go słychać nie bedzie. 
Nie ma do kogo złożyć skargi. Serio. Nie wiadomo kogo oskarżać, bo to jakaś tajna info chyba jest. A szkoda. Ja bym parę kurew oraz innych ozdobników powiedziała tej glizdowatej atrapie chuja, która tak się nad nami znęca. Tak, chętne bym za to odpowiedziała przed sądem. Jeszcze bym dziennikarzy zwołała. I może nawet zostałabym celebrytką?
I żeby to chociaż ładne było, te wrzaski! Ale nie. To jakieś nieartykułowane rzężenia, stanowiące obrazę dla słuchu. Znacznie większą niż w/w kolokwializmy.
I nawet na burzę się nie zanosi! :((
I najgorsze ze wszystkiego - nie wiem skąd są zasilani i jak im zniszczyć trafo albo co. Serio pytam...
Wracając do tematu: mnie wychodzi, że władzie Pchlewa i stadionu (żeby ich piorun trafił, ale najpierw sraczka w postaci kawałków drutu kolczastego, amen) są w stanie wykończyć nawet takie kozaki, jak ruskie okręty atomowe. Ergo: władzie Pchlewa na Szpicbergen. Bez prądu, wody i odzieży!

bez kropki 27.06.2013 17:47:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 17:47:12
Gryzeldo, a jakiego rybnego w Pchlewie nie ma? Ryba trzeciej świeżości starannie rozłożona w miejscach różnych to straszna broń rażenia;) Załóż rękawiczki, żeby nie zostawiać na rybach odcisków palców, a na palcach odcisków ryb, nabyj takowe (ryby, nie odciski), rozłóż, gdzie popadnie i oddal się pod wiatr, jak gdyby nigdy nic. Nb.większą część rozłóz tak, aby pp.wyjcom i ojcom Pchlewa usadzonym w pierwszym rzędzie pierwszym było dane docenić te ekstraordynaryjne duchi.

sigma 27.06.2013 19:05:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:05:26
Szprotki wypadają b.tanio, a jednoczesnie w szalonym tempie przechodzą kolejne stopnie świeżości;)

sigma 27.06.2013 19:07:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 16:05:44
Tadziu, czyżbyś planował, że będziemy lody kręcić?

Ruskie się same wytępią; nie przeszkadzać.

sigma 27.06.2013 19:10:13
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:05:26 @ Kropka
W jednym z akademików, w którym mieszkałam, na cztery pokoiki była jedna łazienka. A więc prawie prywatność. Jednakowoż - wspólność. I gdy ktoś zamoczył pranie w misce i tak sobie stało przez tydzień - nie szło żyć. Więc zemsta była następująca: kupowało się w aptece buteleczkę z wyciągiem z czosnku i wlewało do takiej miski. Żyć naturalnie dalej nie szło, a nawet jeszcze bardziej, jednakowoż właścicielowi gnijącego przez tydzień prania przyszło się już tylko obwieszać. 

To jest jakaś droga, Kropciu.

KOSSOBOR 27.06.2013 21:32:53
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:10:13
No ale i u nas jest przyrost ujemny :(

KOSSOBOR 27.06.2013 21:33:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@ Marysia W.
Saja ma tak 162 - 164 cm. w kłębie. Ale było dużo ściółki w boksie i te tam..., wiadomo, więc głowy nie daję i pomiar do własnej wysokości mógł być zaburzony.

KOSSOBOR 27.06.2013 21:36:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:33:35
Coś mi tu nie klapuje z tymi hiobowymi wieściami, bo tylko popatrz:
http://www.egospodarka.pl/90411,Rozwoj-demograficzny-Polski-2012,1,39,1.html

sigma 27.06.2013 22:02:53
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:36:57
Qrczę, stęskniłam się za końmi i posiedzonkami pod daszkiem. I te popołudniowe godziny są całkiem, całkiem. .

sigma 27.06.2013 22:04:22
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:32:53
Babcia zauważyła, że ostatnimi czasy panuje zadziwiająca i ścisła koincydencja, a mianowicie: im dłużej Tadzinek siedzi w piwnicy, tym bardziej z niej zaczyna cuchnąć. Nie wiedziała biedaczka, że będzie jeszcze gorzej, bo Tadzinek śpieszy na ratunek pewnej pchlewskiej rodzinie, która molestowana jest przez miejscowe władze przez zmysł słuchu.

Tadzinek gdzieś wyczytał, że pula genów jest ograniczona i jeśli Bozia komuś da więcej czegoś tam, to genów z owej puli na pewno na cóś innego zabraknie. Skoro władze pchlewskie mają bardzo tolerancyjny słuch, to może jest u nich kiepsko z powonieniem. Dlatego Tadzinek chce wyprodukować takiego śmierdziucha, żeby tamtejsze władze pokonać i wtedy zapowiadane a głośne uroczystości się nie odbędą.

Tadzinek myślał o podprowadzeniu skunksów von Targoffowi, ale ten niecnota po obstrzykaniu przez nie Helgi od stóp do głów, razem ze szpicrutą, pozbawił je druczołów śmierdziuchowych.
Tadzinek pomyślał o wyprodukowaniu sztucznego zapachu skunksowego i w tym celu gotował siarkę, alkohol razem z jakimiś dodatkami, ale bezskutecznie. Któregoś dnia przysnął, a reakcja poszła sama sobie w cholerę i się zesmrodziła okrutnie. Tadzinek zapakował ją w fiolki po czym umieścił je w szklanej zakręcanej matrioszce, którą dostał w prezencie od Sztirlica, i wysłał na wiadomy adres w Pchlewie wraz z instrukcją stosowania.

W trakcie rodzinnej debaty nad aplikowaniem tego smrodliwego daru nieoczekiwanie głos zabrała Gryzia, choć nie była to Wigilia. Stwierdziła, że wymaże się tym czymś i w charakterze skunksa będzie zakłócała rzeczone uroczystości.

Tadzinek po zapakowaniu paczki śmierdział jak stado skunksów i chcąc nie chcąc musiał polubić pływanie. Po całodniowym moczeniu się w morzu zapach na tyle osłabł, że ludziska w kolejce ciągnęli wprawdzie nosami i podejrzliwie na siebie spoglądali, ale nie skojarzyli Tadzinka z tym czymś.
W domu Tadzinek, nie popędzany tym razem przez babcię, sam zainstalował się w łazience. Napuścił do wanny gorącej wody i wlał wszystkie płyny do kąpieli, perfumy babci, 'przemysławkę' dziadka, zajzajer do czyszczenia ubikacji i płyn do udrażniania rur kanalizacyjnych.
Skórę szorował szczotką ryżową, aż go zaczęła piec, ale już przynajmniej nie śmierdziała. Na koniec wysmarował całe pudełko babcinej 'nivei' i tak wyszykowany poszedł na kolację do kuchni.

Dziadek pociągnął nosem i kiwnął na wnuka. Tadzinek z duszą na ramieniu podszedł do dziadka, a ten po obwąchaniu wnusia powiedział:
- Czyżby jakaś bomba rozwaliła naszą łazienkę, Nińciu?

tadman 27.06.2013 22:32:51
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:32:51
- Kaczki!!! Jak ja was kocham!!! - wrzasnął na powitanie rozanielony Ozu.
Kaczory ze zrozumieniem pokiwały głowami i zaciągnęły się następnym sztachem.
Ozu, który w czasie repatriacji ze strasznego Konga ledwo uszedł z życiem był jeszcze cały rozdygotany. Emocje wyłaziły z niego wszystkimi porami.
Najpierw musi się uspokoić, nabrać dystansu do strasznych okropieństw, przez które dane mu było przechodzić i potem, już na spokojnie opowie o okropieństwach podróżowania poza cywilizacją.

- Widzę, że w międzyczasie rodzinki się powiększyły - zauważył czujnie obserwując całe stadka szarych kulek, które grzecznie za mamusiami uczyły się utrzymywać w jednolitym szeregu. 
Żeby na przyszłość znać swoje miejsce.

jazgdyni 28.06.2013 08:27:42
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 08:27:42
Nienacek: Tak, bycie pozbawionym kaszubskich truskawek zaiste jest okropieństwem. Jednakże mam wrażenie, że jakieś inne też się naszemu Ooo przytrafiły...Miejmy nadzieję...
Delfina: Że co? Że co?!
Nienacek: Że jeszcze coś powie, zanim go pokonają razem wzięte truskawki, borówki, śmietana, biszkopciki i bezy.

No tak. W razie czego Delfina włączy rykson.

Maria Wesołowska 28.06.2013 08:42:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@Maria Wesołowska 08:42:46
Do truskawek kaszubskich mam stosunek nabożny. Więc pozwalam im dobę przeschnąć i jeszcze dzisiaj trochę słoneczka złapać.
Zaatakuję je jutro. Zacznę od dwóch kilogramów na surowo. No właściwie to nie tak całkiem na surowo, bo śmietana i kryształ gruboziarnisty musi być. Tylko, że jeszcze bez tych gryzeldowych fanaberii. Ale i na to przyjdzie czas. Tymczasem jutro z rana na słynnej gdyńskiej hali targowej dokonam rozeznania co do jagódek, malinek i ewentualnie innych wczesnych cymesów, które może bod nieobecność się ujawniły.

jazgdyni 28.06.2013 09:55:34
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 09:55:34
Nienacek prosił, coby dodać, iż ujawnił się agent Agrest i agentki morele.

Maria Wesołowska 28.06.2013 14:11:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 08:27:42
To opisz nam te wszystkie, mrożące krwię w kielonku, przygody! Bardzo jesteśmy ciekawi wielkiego świata /z przeproszeniem/. To o tych, no, Afroafrykanach będzie? Dawniej znanych jako Murzyni?

KOSSOBOR 28.06.2013 15:50:49
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 22:02:53
No widzisz - co publikacja - to inne wiadomości.

KOSSOBOR 28.06.2013 15:53:01
Moje strony

Ptasznik z Trotylu 28.06.2013 21:24:01
???
Na dni kilka awaria odcięła mi sieci
Wracam, i co widzę (jakże ten czas leci)
znów ktoś na ekranie przestawia klamoty:
prehistoryczne odejścia, drobiowe powroty.
Afroafrykanie dotarli do Pchlewa,
bębnią na tamtamach, a Delfina ziewa/zwiewa.

Ach, byłbym zapomniał, Ozu do dom wrócił,
spogląda na kaczki i wesoło nuci.

Ywzan Zeb 28.06.2013 22:15:53
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 22:15:53
Kiedy własnie nikt niczego nie nuci, Zebu! Wszyscy się gdzieś rozpełgli, w tym i moje kocice. Jasssny gwint!

Wczoraj, w moim mięsnym, poprosiłam o najbardziej wytworną kaszankę. Panie sprzedawczynie były zachwycone, a bachorek był wstrząśnięty. To mu powiedziałam, że w jego wieku też byłabym wstrząśnięta, ale po wieeelu latach w akademiku i na wikcie studenckiej stołówki - jeno do dzisiaj salceson nijak mi nie przejdzie przez widelec. Kaszankę kupuję tak raz na cztery lata, coby pamiętać, że bywało gorzej.

KOSSOBOR 29.06.2013 21:04:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:04:26
Kaszanka raz na cztery lata to już niepotrzebny snobizm. Albo wcale się nie tyka, bo się nie cierpi, albo dostaje się chcicy na nią 3 - 4 razy do roku. Tak jak wasz uniżony sługa. Tym bardziej, że są teraz prywatne wytwory regionalne o rzeczywiście interesującym smaku. Pokazała się np. niedawno kiszka ziemniaczana, której kompletnie nie znałem. A jest to ciekawostka klasy co najmniej chlebka ze smalcem. Salcesony także są różnorodne i wcale nie należy ich z pańska wykluczać ze stołu. Jak wiecie, wiem co mówię.

jazgdyni 30.06.2013 13:49:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki
Zdobyłem olejek arganowy!

Nasza mądra Gryzia poradziła ten cudowny środek. Chciałem odszukać opis w komentarzach ale to za ciężkie. Napisz jeszcze raz Bezkropko o tym cudownym olejku.

jazgdyni 30.06.2013 14:33:29
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 14:33:29
O, tu o tym gadalim:
Nie czytaj wszystkiego na raz;), tylko sobie znajdź frazę "argan".
A jak coś konkretniej potrzeba, to dawaj znać na priv.

bez kropki 30.06.2013 19:39:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:04:26
Ano jak kocice się rozleźlim. 

A o tym papiórze od Himmlera dumam... Owszem, ze czy albo i pińć merców bym sama za niego brała, ALE... ALE Z INNEGO TYTUŁU. A mianowicie jako zadośćuczynienie za niesłuszne siedzenie w ciężkim pierdlu. W krajach demo(kratycznych) za takie coś DAJĄ odszkodowania. No i Miemce albo so demokratyczne ( i kasą powinni się odpłacić), albo... Albo uznają herr Hitlera za wadze w pełni legalno (w sumie to fakt, sami se go wybrali, demo(n)kratycznie) a zatem niech nie uczą NAS o winach (w sensie zbrodni a nie zacnego napitku!)
To sam pijar i propaganda. Ale jest nam ona niezbędna! A już szczególnie Szkopom, bo im się w d*ach przewraca.

bez kropki 30.06.2013 19:42:32
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 13:49:16
Toż właśnie poprosiłam o kaszankę wytworną - i była niezła, z cebulką na patelni i do młodej, kiszonej kapusty, do chlebka. No i duuużo musztardy sarepskiej. Jak szaleć - to szaleć! 

A kiszkę ziemniaczaną robili za komuny przyjaciele z Kresów /z Wileńszczyzny/. Takoż pierogi z ziemniakami /nie "ruskie", tylko z samymi ziemniakami, przyprawionymi/ - ale te to przyjaciele z tych bardziej południowych Kresów. Pycha! Uwielbiam proste żarcie.

KOSSOBOR 30.06.2013 22:16:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 13:49:16
Jakoś mnie trzęsie na hasło: salceson. Zapewne histeria, ale nic na to już nie poradzę w moim wieku.

KOSSOBOR 30.06.2013 22:17:59
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 19:42:32
Ależ Szkopy się wyłgały! Zapłaciły PRLowi jakieś pieniądze zbiorcze i - o ile pamiętam -skitrał je tow. Jaroszewicz. 

Tak że teraz tylko mogę liczyć na pińć merców od wielbicieli tego kurduplowatego hodowcy drobiu, który był szefem SS.

Naturalnie - to wszystko smętne jaja som.

KOSSOBOR 30.06.2013 22:21:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 19:42:32
No wiem, że im się w d..ch przewraca, a nawet już przewróciło i na dodatek znaleźli sobie /za ciężką forsę/ eskimoskiego sojusznika. Ogólnie - do d..y jest w te klocki :(

KOSSOBOR 30.06.2013 22:24:11
Tadzinek i wada wymowy
Tadzinek siedział w domu i nie miał jakoś zamiaru wybrać się do piaskownicy. Babcia podejrzewała najgorsze. miała już z nim iść do dr. Jaromija, ale czoło nie było ciepłe, śniadanie spałaszował jak zwykle, więc wzięła babcia go na spytki.
Tadzinek w końcu wydukał, że nie może "iść na pole" do piaskownicy, bo Hania obśmieje go za niepoprawną Afryyyke, Ameryyyke, matematyyyke i gramatyyyke no i tynisówki wysmarowane pastom do zembów "niweja".
Dziadek spod "Wieczoru Wybrzeża" mruknął:
- Powiedz Hańci, że twój język wymaga pewnego skondycjonowania, które zabierze ci jeszcze z rok lub dwa. Tadzinkowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, więc dał drapaka z domu i pobiegł na kolejkę.
Żeby nie zapomnieć tego trudnego słowa podśpiewywał, cokolwiek fałszywie:

Panna Hania z dzielnicy Oliwy
Miała zwyczaj dość upierdliwy
Łowić byki językowe nieustannie
I poddawać je musowej kwarantannie
Aż skondycjonowane stracą byt zaraźliwy.

Pochłonięty kolejną repetycją Tadzinek zawadził o nierówno położoną płytę chodnikową i wygruził się, ale rymów nie stracił.

tadman 01.07.2013 22:17:06
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:17:06
PannaJadzia z mięsnego trwała w tragicznej zadumie wsparta łokciami o niegdyś białą ladę. Kolejka już stała za oknami i obserwowała jej wyraz twarzy z niepokojem usiłując wywnioskować, czy jest nadzieja w najbliższej dostawie na schabowy z kością, czy jedynie na kaszankę. Przeważała szkoła interpretacji mowy ciała, która twierdziła, że dobrze będzie, jak choć wołowinę z kością rzucą. O ile.
A przecież tragiczny wyraz twarzy panny Jadzi był bez związku z dostawą! Panna Jadzia nucąc pieśń "Ni srebro, ni złoto , ni nic, chodzi o to, by młodym być, więcej nic!" - rozmyślała, że oto dnia następnego wypadają jej 25 urodziny! - Starość nie radośc, smierć nie wesele - kontynuowała w duchu tragiczny bilans życia siąkając nosem w fartuch i roniąc gorzkie łzy na wagę uchylną.

sigma 01.07.2013 22:38:56
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:24:11
Jak się nazywała ta sklepowa z mięsnego? Bo przecie nie Jadzia! Wot sklierjoza, psiakość.

sigma 01.07.2013 22:39:44
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 22:39:44
Helenka! z tylnojęzykowym n

tadman 01.07.2013 22:51:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 22:38:56
Szykuje sie jakiś zawót miłosny?

tadman 01.07.2013 22:55:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 22:39:44
HONORATKA!!! Tapir blond i kaprony ze szwem, co to od pływających dostawała jako łapówki.

KOSSOBOR 01.07.2013 23:38:14
@tadman 22:17:06
"Panna Hania z dzielnicy Oliwy
Miała zwyczaj dość upierdliwy
Łowić byki językowe nieustannie
I poddawać je musowej kwarantannie
Aż skondycjonowane stracą byt zaraźliwy."

Tadziu, jesteś geeeniaaaalnyyy :)))

Qrczę, chiba walnę sobie cóś, bo to już drugi artysta przez moją upierdliwość! Koleżankę Rydel też bowiem upierdliwie męczyłam: pisz i pisz! No i proszę: moja ostatnia notka pt.:"Rydel książki pisze."

KOSSOBOR 01.07.2013 23:44:03
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:44:03
Tadzinek wrócił do domu zasmarkany i zaryczany. Dziadek nie mógł patrzeć na tę sromotę przyszłego stanu męskiego, więc odwracając się plecami do uczestników tego dramatu, nakrył głowę "Wieczorem Wybrzeża", następnie "Głosem Wybrzeża" i poprawił "Dziennikiem Bałtyckim" oraz "Panoramą Północy".
Na takie dictum babcia wyprowadziła smarkacza do kuchni, a tam tuląc mocno usłyszała straszną wiadomość, że Hańcia powiedziała mu - 
"Tadziu, jesteś geeeniaaaalnyyy."
Babcia pocieszała, że nie ma o co płakać, bo to żywa pochwała przecież.
Zdumiony Tadzinek wyłuszczył babci problem, zadając retoryczne pytanie:
- Jak mam w jednym słowie użyć aż trzech akcentów, kiedy z jednym mam kłopoty? No i jeszcze powiedziała do mnie "drugi artysta".
Babcia powoli traciła cierpliwość.

tadman 02.07.2013 07:03:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:44:03

KOSSOBOR 02.07.2013 16:21:52
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 07:03:04
Cher cousine Alphonse, z wrodzoną elegancją choć i z trudnym do ukrycia zapałem, grzebał w talerzu z wystygłą już, acz jednakowoż wytworną kaszanką na cebulce. 
Gloria, siedząc znudzona na otomanie w kłębach papierosowego dymu i dyndając nogą założoną na nogę, rzuciła w sufit:
- Egehia...
- Pardon? - zdziwił się cher cousine Alphonse znad resztek już smażonej cebulki, którą subtelnie gonił po talerzu kawałeczkiem chleba. 
- Od dzisiaj, Fąsiu, koniec z Glohią. Mówisz do mnie "Egehio"! - odpowiedziała Gloria, popatrując przez okno na dzieci, bawiące się w piaskownicy, ze szczególnym uwzględnieniem małego blondaska, Tadzinka. 
- Dobrze, Glorio - zgodził się skwapliwie cher cousine Alphonse, bo i czyż miał inne wyjście? 

Tymczasem Woyciechowa odetchnęła z ulgą, bowiem Hrabina zaordynowała koniec z kaszanką przez najbliższe trzy lata. Wszyscy bowiem wiedzieli w mięsnym, że Woyciechowa służy u Hrabiny i to kupowanie kaszanki Honoratka zawsze kwitowała wymownym wzruszeniem ramion i ostentacyjnym eksponowaniem złotych pierścieni na palcach obu dłoni. Niezbyt czystych dłoni, powiedzmy sobie szczerze. Po czymś takim Hrabina musiała w kuchni cucić zapłakaną wierną sługę, która poprzez łzy oklinała całe chamstwo świata tego:
- No widzi pani Hrabina?! W dupach się takim sklepowym jednym z drugimi przewraca!
- Ach, moja Woyciechowo, świat stoi na głowie... Ale my to olewamy, niephawdaż? 
- Prawdaż! - zgodziła się Woyciechowa, ponieważ i jej udzieliła się ekstrawagancja Glorii. A nawet, ta ekstrawagancja, zdała się jej coraz bardziej dorzeczna. 
Gdy po łzach z mięsnego zapaliły wspólnie papierosy - było oczywiste, że państwo skutecznie deprawują służbę. I to pomimo komunizmu.

KOSSOBOR 02.07.2013 16:59:25
Huhuha hu, hu, ha, nasza zima złaa
A! To z gorąca...
Gryzelda powiesiła na oknach białą szmatę. Nie jako znak, że się poddaje tylko z porady prof.D. a to w celu, aby się upałowi właśnie NIE poddać. Myślenie ustaje, zegarek stanął już całkiem.

Delfina "mało nabiera" (na wadze, wg określenia lekarki).
Poza tym Edziu Puła jest poszukiwany. Bo to było tak: rozpacz i płacze (jak w opisie sigmy - prorok, cy co?). Zatroskani bliscy pytają: czego ci dziecko potrzeba, co tobie potrzebne jest?? 
Odpowiedź była krótka, natychmiastowa i zdecydowana. Brzmiała "edźiupuła". 
No więc Edziu Puła stał się poszukiwany w Pchlewie, świecie i okolicach, prawie jak ongiś Stefan F. czy ta Ruda (tantalowa). Ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie...

bez kropki 04.07.2013 10:34:49
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 10:34:49
Fajnie, że wpadłaś :)

Edzia Pułę należałoby zapewne najsamwpierw poszukać w pielusze i okolicach, przewracając Delfinnę na brzuszek. Sprawdzić też, czy pod prześcieradełkiem nie ma jakiej zabaweczki aka ziarnka grochu , co się tam wcisnęło. Jak go /Edzia Puły/ tam ni ma - należy szukać wytrwale dalej. 

I KONIECZNIE SKŁADAĆ NAM TU RAPORTY DZIENNE!!! 

NA POHYBEL TEMU EDZIOWI!!!

KOSSOBOR 04.07.2013 12:31:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 10:34:49
Edziu P. zastanawial się, czy lepiej się nie ujawnić; czuł się doszczętnie zdekonspirowany przez Delfinę. W całej jego karierze nie zdarzyła mu się taka hańba. Zostać ujawnionym przez taką smarkatą! 
Poza tym męczyła go myśl, że Delfina ujawniła go celowo - ale jaki był to cel? Do czego on, Edzio P. może być Delfinie potrzebny?

sigma 06.07.2013 23:03:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 16:59:25
Cher cousin Alphonse w wytwornym tużurku z wpiętą w butonierkę gardenią stal w kolejce do mięsnego - oto do czego doprowadziła go kolaboracja z ludem pracującym miast i wsi, a konkretnie Woyciechową. 
Onaż to właśnie doprowadziła go do takiego moralnego upadku wizją zrazików w sosie własnym. Jednak zarówno Woyciechowa, jak i Józek oświadczyli jednoczesnie, że szansy na nabycie zrazówki nie ma i tyle. 

Cher cousin Alphonse uznał, że jego czar i szyk powinny podziałac na płeć piękną w postaci sklepowej w mięsnym, odzial się więc wytwornie i stanął na szarym końcu kolejki licząc zapewne na cud. Możliwe też, że pojęcia nie miał, jakimi prawami rządzą się kolejki, bo stanąć w tejże zdarzyło mu się po raz pierwszy.

Po jakiejś chwili dołączył ktoś spóźniony i kuzyn Alphonse poczuł się lepiej. Osoba przedstojąca nieokreslonej płci i wielu dźgnęła go poufale pod żebro pytając: - Co? Wołowina z kości dla pieska?

sigma 06.07.2013 23:12:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 23:12:57
- Nie mam żadnego pieska! - oburzył się cher cousin Alphonse, cofając się ostentacyjnie i z obrzydzeniem otrzepując tużurek w dźgniętym poufale miejscu. 
- A co niby ma? - zaciekawiła się osoba przedstojąca.
- Ma Egerię i wierną jej sługę - odparł cher cousin Alphonse, wydymając wargi i poprawiając oklapłą już gardenię. Był bowiem prawdomówny.
- Ca? - osoba przedstojąca rozdziawiła nieświeżą paszczę.
I tak już została, bowiem cher cousin Alphonse nie strzymał i korzystając z okazji - czmychnął szparko, ponieważ właśnie przebiegał dawno niewidziany oddział piechoty wybranieckiej w beżowych rajtuzach, a zaraz za nim - podejrzanie blisko - nasz dobry znajomy, druh Boruch i jewo kamanda. 

Zrezygnowana Woyciechowa zabrała się za gotowanie ziemniaków na kopytka.

KOSSOBOR 07.07.2013 00:29:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 00:29:07
Ozu po przejeździe przez zgliszcza biednego kraju siedzi sobie skromnie przd komputerem i spogląda na Turbacz, całe Gorce oraz oczywiście Ochotnicę.
Powaliła go właśnie wiadomość, że w Pieninach nie ma jeszcze rydzy. Trzeba się będzie przemęczyć na oscypkach (suto podlewanych śliwowicją).

jazgdyni 07.07.2013 10:03:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 10:03:58
Rydze w lipcu? OZu, co Tobie? W lipcu to moga być smardze, ewentualnie.

sigma 07.07.2013 11:07:33
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 00:29:07
Osoba zastojąca za kuzynem Alphonsem dziarsko przesunęła się do przodu o jedno oczko i dla dodania sobie ducha wyciągnęła z kieszeni butelczynę, z której zdrowo pociągnęła. Osoba przedstojąca zlustrowała ją pobieznie i bez zainteresowania, po czym przez lorgnon gwizdnięte Bóg wie komu, zaczęła obserwować przód kolejki niknący hen w oddali. 
Po chwili lorgnon skierowane zostało na również niknącą w oddali, choć w innym kierunku, sylwetkę kuzyna Alphonsa, po czym p.Władeczek (bo on ci to był) w kajeciku nagryzmolił: "Obiekt neguje, że ma pieska."
Po czym p.Władeczek bez żalu porzucił kolejkę na rzecz pogoni za kuzynem Alphonsem. W końcu stał w niej tylko dla zdobycia informacji, a już p.Honorata na pewno zostawi mu pod ladą tę zrazówkę, co ją był wczoraj zamówił. Niech by tylko spróbowała nawalić!

sigma 07.07.2013 11:41:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 10:03:58
"siedzi sobie skromnie przd komputerem i spogląda na Turbacz" (!)
Albo albo - albo patrzysz w komputer, albo przez okno. No chyba, że wyguglałeś sobie w komputerze Turbacz;))
A ruszyć się z miejsca i pójść na spacerek nie łaska?

sigma 07.07.2013 11:45:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 10:03:58
Nie ma rydzów i nie ma także pana Mareczka na Knurowskiej, bowiem właściciel łąk zbyt wiele dużo żądał od Mareczka za dzierżawę.

KOSSOBOR 07.07.2013 12:59:06
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 11:41:55
Nie, noooo, Honoratka nigdy panu Władeczkowi nie nawaliła! No skąd!

KOSSOBOR 07.07.2013 13:00:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 13:00:05
Sie wie, że komuna była komuną, ale na eksponowanych stanowiskach sadzała osoby świadome uwarunkowań i hierarchii; kużden z nich bał się przecież usłyszeć w telefonie z kumitetu charakterystyczne "wicie, rozumicie".
Honoratka kształciła się na rozwiązywaniu jolek między dostawami, czyli miała dużo czasu na ten zbożny cel. Liczyła, że może wybiorą ją do kumitetu, choćby blokowego, no w ostateczności rodzicielskiego. Najgorszy scenariusz dopuszczał również trójke klasowom. Chciała się jeszcze zapisać do ORMO, ale tam jakieś antyfeministy się zrzeszały, bo kiedy poszła do nich to powiedzieli jej, że ORMO nie jest dla kobiet i kazali sie zapisać do Ligi Kobiet lub Koła Gospodyń Wiejskich, co niestety jej nie konweniowało.
Pocieszała sie tym, że w niejednej rodzinie matka i ojciec myśleli, jak by tu córkę na ekspedientkę w MHD Mięso wędliny wykierować.
Pokrzepiona tym powróciła do jolki, którą miała rozłożoną na kontuarze.

tadman 07.07.2013 22:57:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:57:07
I, po chwili refleksji, na którą zdobyła się z niejakim trudem przypatrując się swoim upierścienionym paluszkom i trzem bezrobotnym w oczekiwaniu na dostawę muchom, stwierdziła, że właściwie nie jest źle: dystrybucja schabowych i wołowiny z kością to jedna z najważniejszych placówek państwowych w nowym ustroju. Kogoż Honoratka dzięki temu poznała! I miała stosunki z władzą, i wdzięczność okazywali jej doktorowie, i inżynierowie, a nawet pływający! Poprawiła tedy przekrzywione szwy w kapronach i usztywnioną koronkę w tapirze, wytarła nos i spokojnie obserwowała kłębiąca się za zamkniętymi drzwiami mięsnego kolejkę. Na drzwiach wisiała bowiem kartka: "Przyjęcie towaru", więc Honoratka miała jeszcze spokojne dwie godziny na jolkę.

KOSSOBOR 08.07.2013 01:01:17
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 11:07:33
Smardze to już w czerwcu były. Teraz są kurki, koźlarze i prawdziwki. Moi wspaniali gospodarze twierdzą, że rydze już powinny być i sami się dziwią, że się spóźniają.
Kompa mam na tarasie, a na nosie okulary progresywne. Myk, oczko na dół i jest komp, myk, wzrok do góry i są Gorce. Taki wynalazek.
A spacerki były wczoraj sążniste. Stare kąty w Nidzicy i jak zwykle pod koronami w Sromowcach Niżnych.
Acha, kozie oscypki się pojawiły!

jazgdyni 08.07.2013 10:20:10
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:57:07
Ale przedtem udała się na zaplecze, po czym wyciągnąwszy z kieszeni fartucha karteczkę z zamówieniami, zaczęła odkładac słuszne porcje schabowego, zrazówki, szynki i polędwicy w schludne paczuszki opakowane w "Głos wybrzeża". Na każdej stała karteczka z ceną i oczywiście danymi odbiorcy: dr K. stało na jednej, p.sekretarz partii na drugiej, p.Dziunia na trzeciej, a p.W. na czwartej, tej ze zrazówką. Krwawe plamy przebijały się już przez artykuły wstępne i kopiowy ołówek, ale i tak było wiadomo, co dla kogo; nie ma strachu.

sigma 08.07.2013 22:46:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 22:46:35
Przed mięsnym trwała kolejka, w mięsnym tkwiła medytująca Honoratka z Jolką. Ten stan równowagi i ciszy pzed szturmem (na sklep) miał swój odpowiednik w zameczku i okolicach. Zwykli goście rozpierzchli się do Czor(sztyna) albo w poszukiwaniu Edzia Puły. Albowiem bezbrzeżny smutek wyzierający z błekitnych ślipków oraz cisza nastała po wyrazeniu żądania "Edzia Pułe dostarczyć mi tu ciupasem" były dojmujące. 
Gryzelda zatrzymała się w biegu. W zakresie przemieszczania się psuło się bowiem wszystko co mogło: wóz, wózek, buty. Zatrzymanie kółka do biegania spowodowało, co oczywiste, awarię prądu w połowie miasta (autentyk!). W tym stanie rzeczy Gryzelda zaserwowała kolację przy świecach, elegancko podaną na ceracie i do przewijaka Delfiny. Sama kolacja też była elegancka: gryziames z turbodoładowaniem (czyli z dosypką borówek), bób i młode ziemniaki jedzone z jednej miski (oczywiście każde danie osobno). Truskawki wylewały się jedzącym z nosa i uszu, do wpęku i obrzydzenia. 
Do obsługi tej eleganckiej kolacji pioruńsko brakowało jej Dyda. - Tylko bowiem ODPOWIEDNIO elegancki kamerdyner mógł był uratować powagę sytuacji.
Zapadły ciemności, było pusto. Zabrakło innych horroropodobnych elementów (dujący wiatr, grzmoty, pajęczyny, wycie), zapewne z gorąca (wspomniane zjawiska miały dość wszystkiego z gorąca właśnie).

bez kropki 11.07.2013 08:17:09
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 08:17:09
Horrorelementy właśnie nastały. Wczoraj Tatry zwieńczyły cumulonimbusy ze wspaniale rozwijającym się kowadłem na szczytach, a dzisiaj chmury spłynęły w doliny rozsypując burze, deszcze i powszechną szarość horrorystyczną. Skrył się w tej szarości Lubań, którego pomyłkowo nazwałem Turbaczem, na co nie zaprotestowały te ofermy z Ochotnicy. W gościńcu pociemniało. Żarówki chyba 5 watowe tylko podkreślają mrok. Pioruny tłuką, a ja zagryzam oscypkiem.
W Krościenku i Szczawnicy truskawek już nie ma. Ale za to są świetne węgierskie węgierki, które cudownie regulują przewód doktorski i pokarmowy. Wiem, bo wczoraj spożyłem prawie kilogram, zagryzając dla urozmaicenia wiśniami szklankami.
Zaczęło siąpić zamiast lać...

jazgdyni 11.07.2013 11:18:28
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 11:18:28
Frau położyła swoją delikatną rączkę na zapasach szklanek i węgierek ku nieśmiałym protestom OZa, ale wystarczyło jedno spojrzenie spod długich rzęs, by nasz OZ zrozumiał, że nie lzia i nie nada. Ostatkiem sił zadał pytanie - pacziemu? A patamu - odpowiedziała Frau - że chcę mieć ładną pogodę do końca pobytu w Czorsztynie. Tak toczno - powiedział OZ - i zasiadł do pisania kolejnej notki, bo KD przecież do czegoś zobowiązuje, nno nie?
Kiedy uspokojona widokiem piszącego OZa Frau złożyła swe szlachetne członki na szezlongu, co stał w kącie, OZ zasejwował co trzeba i wymknął się na jagody, przez okolicznych nie wiedzieć czemu zwane borówkami.

tadman 11.07.2013 14:00:50
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:00:50
Najbliższe dni dowiodą, czy nadmierne spożywanie przez OZa jagodoborówek, na dodatek wprost z krzaka, ma jakiś wpływ na ilość opadu atmosferycznego w okolicach Czorsztyna.

tadman 11.07.2013 14:37:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:37:55
OZu nie obawiał się bąblowicy, która zbierała srogie żniwo wśród amatorów niemytych borówkojagód, bo z powodu ostatnich odwiedzin u Kokoszanelek i Armanich został zaszczepiony przeciwko wszystkiemu, nawet przeciwko zanokcicy, więc taki mikry tasiemiec mógł OZowi skoczyć na pukiel i nie zejść do najbliższych świąt.

tadman 11.07.2013 14:49:49
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:49:49
Nie bojąc się również boreliozy, która była w pakiecie szczepień, wziął jednak OZu ze sobą tęgą pałę, celem pałowania kleszczy, bo pajęczaków nienawidził jak żydokomuny i żarówek pięciowatowych. Nie był w tym osamotniony, naturalnie.

Proszę podtrzymywać ogień, a mamusia spada na Kaszuby. Chwilowo. Potem spada do zameczku i na wyścigi, bowiem przyjeżdża Iza z dzieckiem i konikami. Mamusia nie będzie obstawiać tą razą, bowiem nie będzie miała wolnych środków. Które przewali na Kaszubach w wybornym towarzystwie profesorów i artystów. 
Pa!

KOSSOBOR 11.07.2013 15:54:19
-----------------------------------------------------------------------------------
Wody, lodu, spirtu!
Niemal nie padłam na zawał po spotkaniu bliskiego stopnia z kretynką (leming typowy, że aż boli, no, okaz laboratoryjny). Otózw świecie lemingów "grzeje kąt, nie szyba". Dla debilki nie istnieje efekt cieplarniany ("jest, ale na niebie"), czy szklarniowy ("ale to w szklarni, nie przez okno"), nie ma czegoś takeigo jak akumulacja np. ciepła, nie ma promieniowania podczerwonego ("przeciez świeci słońce") no i na koniec ze sposobów obrony przed upałem nie ma rozpraszania czy odbicia. 
Teksty w nawiasach to prawdziwe wypowiedzi kretynki, jakimi uważała, że zbija moje argumenty. (Mnie chodziło o odpowiednie ustawienie żaluzji i okna, żeby nie paść z gorąca.)
Tak, to coś skończyło studia. Techniczne. Stąd taki a nie inny temat mego komenta. 
Czy to jeszcze są jaja, czy już znęcanie się nad ludźmi? I tylko nie wiem, czy znęcaniem było zmuszanie mnie do nauczania kretynki, czy zmuszanie kretynki do przyswojenia tego, co w szkole na fizyce przespała, czy oczekiwanie, że będę cierpieć z upału (a to dno nie da se wytłumaczyć jak to jest z tym grzaniem czynionym przez kąt pokoju)...
WOOOODY. Albo Voodo. Odpowiednio: woda dla mnie (ZIMNA!) a voodo dla kretynki.

bez kropki 12.07.2013 10:16:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 10:16:40
Gryzia, będąc w wielkiej konfuzji, zaczęła coraz mocniej przebierać łapkami, zbliżając się do pierwszej prędkości kosmicznej, a to z kolei powodowało taki wzrost napięcia w sieci, że pierwsza nie wytrzymała lampka Delfiny w różowe słonie i wyzionęła ducha.
Delfina wiedziała co się świeci/święci, ale nie miała jeszcze wyuczonej zdolności w werbalizowaniu swoich odczuć, więc awaryjnie włączyła niezawodnego, jak zawsze, ryksona.
Oczywiście, natychmiast u wezgłowia Delfiny zameldowała się cała Rodzina, jak jeden mąż i zawisła na usteczkach Delfiny.
Delfiną odchrząknąwszy, zapadła w długie i wymowne milczenie, kiedy nagle rozbłysła jak supernova lampa u sufitu i bezgłośnie wyzionęła ducha.
Dwa lampowe zejścia to było zbyt dużo dla Gryzi, więc przestała biegać w kołowrotku, natychmiast napięcie w sieci spadło i w domu zapanował przyjemny półmrok, zachęcający do drzemki, z czego nie omieszkała skorzystać Delfina, mimo iż owo wiszenie u jej usteczek trochę skręcało główkę w niepożądaną stronę.
Z racji zapadających ciemności, a za tym również sporych kłopotów z identyfikacją mówiącego, Gryzia odważyła się pouczyć Panią, że nie należy kłaść lagi i wciąż próbować nawracać i nawracać nawet najgorszego leminga. Wspomniała coś jeszcze o tzw. porażce pedagogicznej.
Pani nie była w ciemię bita i doskonale wiedziała któż jest owym właścicielem wyjątkowo napastliwego głosu i rzuciła w przestrzeń:
- Wiesz mały, że w tym cholernym Pchlewie to wszyscy chyba postradali zmysły, bo sklepikarze w ramach protestu nie będą, aż do odwołania, sprowadzać marchewki, sałaty i jabłek, a w ramach poparcia protestu mlecze maja się pochować w ziemię na kilka tygodni - powiedziała Pani.
Gryzia zrozumiała ową perorę i zapadła się w sobie, nie wydając już tego dnia ani jednego słowa. Wiedziała swoje, że wprawdzie pchlewscy kupcy to kupcy, ale z Panią to nie przelewki. Przelizała tricolorek i walnąwszy się na boczek zapadła w czujną drzemką.

tadman 12.07.2013 16:37:37
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni
Agent O;o w stanie głębokiego zaszczucia spoglądał ze zgrozą na zbiorowsko budek, szopek i ogólny smietnik panujący na gdyńkim Meksyku. Niestety! Armani i kokoszanelki najwyraźniej go wyprzedzili i już się okopali na pozycji celem dalszego knucia. Nie było od nich ucieczki!
Agent O;o załamal się, załkał, zapsioczył i zasiadłszy z rezygnacją w pozycji "Myśliciela" Rodina na wysokim krawężniku zzuł obuwie, wydłubał kamyczek, na powrót je nałozył, po czym oddalił się z stego strasznego miejsca z szybkością światła.

sigma 17.07.2013 13:21:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 10:16:40
Tego dnia nie podejrzewająca niczego złego Gryzia plimplała sobie beztrosko po klawiaturze, kiedy znienacka do drzwi zapukał listonosz. Dwa razy! Nie spodziewając się niczego złego Gryzia otworzyła drzwi, odebrała korespondencję i z dużą wprawą ze sterty druków reklamowych (które cisnęła do kubła) wyłuskała tę jedną jedyną kopertę, która sprawiała wrażenie ważnej. Stała na niej pieczątka tuszem lila z napisem "Opłata została pobrana, co dodawało sytuacji posmaku grozy. Gryzia jednak nieustraszenie rozcięla kopertę i wyłuskała z niej pismo. Urzędowe! Błyskawicznie przyswoiła treść i krople potu operliły jej grzywkę tricolor, a oko przybladło. Stało tam jak byk, że produkuje energię elektryczną bez licencji , co obłożone jest karą 2 567 000 zł kary z zamianą na 47 lat bezwzględnego więzienia.

sigma 17.07.2013 13:33:34
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:54:19
Po trzech dniach spędzonych na rozrywkach typowych dla wyższych sfer bezjedynkówki czuły się znienacka wyrwane z kontekstu. 
No bo jakżeż to? To dzisiaj już nie idą na wyścigi? Nie będzie wizyt w stajni, czyszczenia koni przed gonitwą, siodłania, ani rozstępowywania po gonitwie?
Nie będzie można oglądać z rozradowaniem przedziwnego tłumu zgromadzonego na Torach?
Nie będzie wieczornych wizytek u Hańci przeciągających się do nocy dnia następnego?
Ani pogadywania o tym i owym z przewagą tego ostatniego?

Nie było sprawiedliwości. 
Poza słownikiem pod literą S.

sigma 17.07.2013 13:44:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:49:49
Agent O;o wstawiał do kufra kolejne opasłe tomy zawierające niezbędne badania, szczepienia, prześwietlenia, zaświadczenia i insze certyfikaty. wszystko to było niezbędne do rozmów z pracodawcą jako załącznik do CV. Z tego też względu rozpatrzenie podania w/sprawie przyjęcia/ lu b nie do prcy trwało mniej więcej 9 miesięcy. Albo dłużej.

sigma 17.07.2013 13:56:49
-----------------------------------------------------------------------------------
W domu Gryzi ZNienacka podano
"uszy Urbana". Kształtem udawały pierogi, ciekł z nich czerwony płyn udający sok wiśniowy (choć Sztirlic, przebrany za pokrywkę od garczka, twierdził, że nigdy nic nie wiadomo).

Maria Wesołowska 17.07.2013 16:08:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 13:33:34
Zgadza się. Gryzia ma dużą wprawę w segregowaniu makulatury. Podobnież jak w odgryzaniu się różnym czynnikom podszywającym się pod oficjałki. Jak pieczontka jest lila a nie czerwona, to Gryzię to prowokuje do potraktowania nadawcy łukiem stromogotyckim (żółtym). Gryzelda zauważyła bowiem, podobnie jak pół Pchlewa, że właśnie NIE produkuje energii. Także elekstrycznej. Świadczy o tym zapadła właśnie ciemnota, eeee, tego, CIEMNOŚĆ.
Nadto przeliczając owe 47 lat pierdla na wiek życia przeciętnej świnki morskiej, wyszło jej (Gryzi), że dzięki temu wyrokowi zdoła poddać leczeniu (jako siedzący w pierdlu uprawniony do leczenia, darmowej opieki, odpoczynku, wiktu i opierunku) wuja, stryka, cwoka i psa sąsiada. 
Uwzględniając do tego zakładany wiek emerytalny, miłościwie nam podarowany przez umiłowanego Przy-Wódce, Gryzi wyszło, że to całkiem dobry deal ta propozycja pierdla. Tak dobry, że kto wie, czy aby nie jest to propozycja korupcyjna!

bez kropki 17.07.2013 16:42:29
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 13:56:49
"trwało mniej więcej 9 miesięcy. Albo dłużej" Czyli prawie jak ciąża. Jednym słowem nie ma to jak równouprawnienie! Urrra, ura, ura, wymachuj, głośno krzycz: niech żyje Wołodia Ilicz. A! Pardą, to nie te czasy, Bruner.

bez kropki 17.07.2013 16:44:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 13:56:49
Januszek smętniał w zastraszającym tempie. Nawet przyspieszone zaciąganie się mentolowym nie było w stanie rozładować atmosfery ponurości i beznadziei.
- Ja chyba dam sobie spokój - rozmyślał - i całkowicie pominę okres dorosłości. Od razu przejdę na emeryturę!

Tapir, stary emeryt od urodzenia, pokiwał głową ze zrozumieniem.

Wciskając się między wódkę i zakąskę, ululany dzik zaczął: - opowiem wam swoją historię.

- Miałam sen - przerwała mu Gryzia.

jazgdyni 18.07.2013 08:55:29
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 08:55:29
...zeskakując zgrabnie z kołowrotka. Pchlewski stopień zasilania podskoczył do osiemnastu, a potem doczołgał się do dwudziestu. Dalej już nie mógł i padł.

tadman 18.07.2013 10:22:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 08:55:29
- Miałam sen - powtórzyła Gryzia drżącym głosikiem i nerwowo wylizała sobie gorsik. 
Pozostali czekali wstrząśnięci tym niezwykłym stanem zniezrównoważenia duchowego u istoty o tak żelazo-betonowych nerwach.
Nawet zasmarkane bezjedynkówki, które akurat smętnie tkwiły w piaskownicy nieutulone w żalu po wyjeździe Izy, nastawiły uszu.
- Otóż, w tym snie najpierw mi wytatuowali numer na 26 cyfr. I mojemu dziecku też. A potem powiedzieli, że trzecia liczba od końca mojego numeru i druga od początku dziecka stanowią kod wejściowy do szopki, gdzie mamy mieszkać. Zaś czternasta, siedemnasta z mojego i dziewiąta dziecka - są hasłem do szafki z żarciem. Natomiast dwudziesta druga moja i trzecia dziecka - otwierają drzwi do klopa. Trzynasta i piętnasta moja oraz czwarta dziecka są pozwalają skontaktować się z nadzorcą. A potem zemdlałam - dokończyła i zamilkła.

sigma 18.07.2013 11:18:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 11:18:55
Sen, skurczybyk, wcale nie był zadowolony, że mu klientka zemdlała. Dopiero się rozkręcał i miał na podorędziu wizje tak porażające, ze ululany dzik dostał spazmatycznej czkawki, a Januszek zastrzygł uszami, co wprawiło go w osłupienie, gdyż nigdy jeszcze tego nie robił.
Cóż, zawsze jest coś pierwszy raz w życiu - pomyślał.

jazgdyni 18.07.2013 12:10:16

@jazgdyni 12:10:16
ACHTUNG, WNIMANIE, WPIERIOD!

Nadeszła nowa konkurencja:


Albo ubić gada, albo zaprosić.

Ps. Wzywam do czujności

jazgdyni 18.07.2013 18:42:21
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 18:42:21
Noż OZu, do klubu zawsze musi być no... ten, no wprowadzający, a jeśli go brak to musi przejść kwarantannę, by jakiejś boreliozy lub bąblowicy nie przywlókł, że o innych egzotycznych choróbskach nie wspomnę. No, a jak on szary, to możemy go oddać Glorii pod kuratelę to mu kolorków doprawi trochę.

Bo wiesz OZu, jednego roku na Kaszubach wiosną zaczęło w okresie kartkowym coś z ziemi wychodzić. Niejeden to i się ucieszył, bo była to sztuka mięs niemała i poza reglamentacją. Wszystko było OK, dopóki ta ohyzda, bo tak ją ludziska nazwali, nie zaczęła szwargotać po niemiecku i w miejscowe księgi wieczyste zaglądać.

Tak se myślę, że ta szara twarz skądeś mi znajoma; tak myślę i myślę, aż mnie natchło i do Tevelde zajrzałem, a on tam ma kwaterę i to dobrze wyrychtowaną.

tadman 18.07.2013 19:43:01
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 19:43:01
Nie... no, oczywiście, bez kwarantanny mowy niema. Teraz to tylko długim kijaszkiem przez szybkę.
Ja terazjestem uczulony na wszystkie podejrzane infekcje. Zaraz po tym test ciążowy robię, bo dowiedziałem się, że on tak ogólnie też wykazuje czy jest OK, lub czy nie jest OK.

jazgdyni 18.07.2013 20:43:38
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 19:43:01
No coś, Ty, Tadziu! Gloria w ogóle nie zadaje się z szarymi ludźmi! Preferuje zieleń ułańską. 
I w ogóle - wymiękłam po kilku linijkach. 
Gloria jest pruskiego chowu i ma być: kurc und bindiś! Nicht wahr?

KOSSOBOR 19.07.2013 01:26:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 13:44:04
Sprawiedliwość poszła się gonić. Sama. I to mimo tego, że w 1936 roku na torze w Zoppot goniły się strusie zaprzężone do sulek. Naprawdę. Ewa już wie, ale może inni PT Dyletanci nie wiedzą? 

Tu kuzyn Chełkowski, o którym Ci opowiadałam: pierwszy galop na arabie, drugi kłus na kłusaku francuskim.

A tu gonitwa w Sopocie:


KOSSOBOR 19.07.2013 01:41:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 11:18:55
5*!!!

KOSSOBOR 19.07.2013 01:42:14
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 01:42:14
Siedemset siedemdziesiąty siódmy koment!!!

KOSSOBOR 19.07.2013 01:44:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 01:41:24


Bo zapomniałam wkleić film.

KOSSOBOR 19.07.2013 01:46:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 01:26:20
Zaprzecz, że nie byłaś to Ty tamtej wiosny.

tadman 19.07.2013 07:19:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 07:19:40
Ależ oczywiście, że nie ja! Mam krótsze włosy i bardziej dbam o brodę.

KOSSOBOR 19.07.2013 13:21:34
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 12:10:16
Cóż, zawsze jest coś pierwszy raz w życiu - pomyślał Januszek i spojrzał na ululanego dzika tak dziwnym wzrokiem, że ten się z lekka zaniepokoił. 
Po chwili dzik zaniepokoił się znacznie bardziej, bo Januszek jak gdyby nigdy nic uszczypnął go w szynkę i pokiwał z uznaniem głową. 
Kiedy jednak Januszek popadłszy w zadumę, oblizał się dwukrotnie skosiwszy na niego oczy - dzik wycofał się z towarzystwa i po angielsku dostojnie je opuścił. 
Zaś za winklem puścił się kurcgalaopkiem - byle dalej od tych zdrajców, tych kanibali, tych bandytów!

sigma 19.07.2013 17:26:03
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 01:41:24
Odkąd Ptasznik zapodał ten staropolski wierszyk o brodaczu, który przytrzasnął sobie brodę przy zapinaniu popręgu i leciał za koniem - cały czas się zastanawiam, czy to możliwe. zapytaj kuzyna, proszę;))

sigma 19.07.2013 17:29:11
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 07:19:40
Hańcia podebrała Boskiej Woli nieco kabaczków, sprawiła je, dodała, czego trza i z garem pysznie pachnącej potrawy zdążała właśnie w stronę piaskownicy, kiedy minął ją w pędzie dzik nie powiedziawszy nawet "Jak się masz", albo czegoś w tym rodzaju.
Na szczęscie woń potrawy była tak oszałamiająca, że dziczy galop jakby zelżał, przeszedł w ulgowy kenterek, potem w niewymuszony kłusik, aby wreszcie dzik zatoczywszy półkole nie poszedł za górnym wiatrem w stronę garnka. 
Po chwili dzik nawet zaproponował, że pomoże Hańci nieść garnek, ale Hańcia nie była w ciemię bita.

sigma 19.07.2013 17:34:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 01:41:24
Idę jutro na te strusie kłusaki. Znaczy, na charty. Ciekawe, co oni jeszcze wymyślą? Ponieważ nie znam się za Chiny, może nawet obstawię jakiś porządek;)

sigma 19.07.2013 17:37:27
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 17:37:27
Zainstalowali zajączka dla chartów na Hipodromie? No, no...

Ps. Będziesz musiała sobie sprawić nowy kapelusz. Ten z derby już de mode.

jazgdyni 19.07.2013 19:08:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 17:37:27
A ja na końskie dupy do Oli :)

KOSSOBOR 19.07.2013 19:31:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 19:08:25
Mme Silvanne z czego popadnie tworzyła arcydzieło modniarskiej sztuki na jutrzejsze wyścigi chartów. Czegoż tam nie było! Podstawę stanowił wiklinowy koszyczek na kwiaty dając interesujące, stabilne tło. Do koszyczka przyszwajsowała kilka dorodnych bakłażanów ze względu na piękny połysk indygo przechodzącego w głębokie fiolety biskupie. Nie mogła się opanowac, żeby nie wetknąć kilku pęczków czereśni - częściowo ze względu na kolor, a częściowo ze względu na smak. Pomiędzy bakłażany ostrożnie poutykała kilka jajek na twardo oraz wytworną srebrną solniczkę dodającą całemu dziełu szyku i szarmu. Jeszcze kilka pomidorków, ze dwie kanapki - i arcydzieło było gotowe! Mogła w każdej chwili ruszać na hipodrom nie obawiając się ani że będzie wyglądać niestosownie, ani że umrze z głodu.

sigma 19.07.2013 19:47:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@Maria Wesołowska 16:08:12
Gryzia po konsumpcji zaległa w hamaczku, nasunęła na uszy słuchawki i włączyła muzykę oddając się kontemplacji. Była zdziwiona, że tak wiele można wycisnąć z dwóch gitar.


tadman 20.07.2013 08:01:32


Pytanie do koniarzy.
Kto wygrał Reiterfest (zawody jeździeckie) w Berlinie, 15 marca 1908 roku? Zawody były w "Preisspringen" (skoki przez przeszkody?) i był to drugi dzień zawodów.

Chodzi mi głównie o osobę. Jeśli to możliwe, to także o konia, na którym ta osoba jechała.

Dane są napisami ze srebrnego pucharka. Pucharek poniemiecki, znaleziony w mieszkaniu w przedwojennej kamienicy. Kamienica opuszczona przez mieszkających tam w czasie wojny niemców, po wojnie przydzielano tam mieszkania.

Maria Wesołowska 21.07.2013 15:40:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@Maria Wesołowska 15:40:48
Ujmująca to wiara młodego pokolenia w stare pokolenie, ale niestety, niestety, nieuzasadniona;))) 
Dla ułatwienia dodaję, że nie mam też pojęcia, jaką wyporność miała arka, bo Noe nie chciał nam nic powiedzieć. Powiedział jeno, że jak zacznie lać, to się przyda.

sigma 22.07.2013 15:15:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 08:01:32
Przedwczoraj z namaszczeniem wysłuchałam specjalnej kompozycji do próbnego kłusa kłusaków, więc wprawiona jestem do kontemplacji spraw wyższych;)

sigma 22.07.2013 15:16:17
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 19:08:25
No i sobie wyobraź, że każda charcia rasa ścigała się osobno. Greyhounda mieli tylko jednego, więc ścigał się sam ze sobą, ale za to bardzo szybko.
Natomiast saluki były tak cwane, że dorwały zająca (mimo kagańca) i nie chciały go puścić. A ponieważ z megafonu już proszono, żeby uprzątnięto tor z chartów do następnej końskiej gonitwy, więc właściciel charta wyciągniętym kłusem gnał do swojego pupila, zeby mu zabrać zabaweczkę. Oj, niewybiegany ci on był. Zero kondycji.

sigma 22.07.2013 15:20:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 19:31:02
Po chwili dzik nawet zaproponował, że pomoże Hańci nieść garnek, ale Hańcia nie była w ciemię bita i z oferty nie skorzystała. Pozwoliła tylko dzikowi ponieść stertę miseczek oraz sztućce. Dzik potulnie położył uszka, wziął koszyk i dyrdał za Hańcią w maksymalnej bliskości garnka upajając się wonią. Poza tym wiadomo było, że jak bywalcy z piaskownicy podjedzą sobie owego kabaczkowego leczo, to stracą ochotę na dziczyznę. Przynajmniej chwilowo.

sigma 22.07.2013 15:22:54
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 15:20:16
Dali by sobie spokój z tymi pieskami. Nie ma tradycji i nie ma hodowli.
Bardziej interesujące są te kłusaki. Norwegowie szaleją. I chyba araby specjalnie się do tego nadają (?).

jazgdyni 24.07.2013 11:07:47
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 11:07:47
Osobiście kłusakami jakoś nie potrafię się zainteresować. 

O używaniu arabów jako kłusaków jak zyję nie słyszałam;)

Koń normański został skrzyżowany z angielskim roadsterem z Norfolk. Później, już w XIX wieku, wprowadzono do rasy krew angielską hackneya i rosyjskiego kłusaka Orłowa, tworząc kombinacje najlepszych kłusaków na świecie. Pod koniec wieku wprowadzono również krew amerykańskiego konia standardbred. W 1902 roku założono księgę stadną francuskich kłusaków. Natomiast sama rasa francuskiego kłusaka została oficjalnie uznana dopiero w 1922 roku. Żeby koń został wpisany do księgi stadnej, musi przebiec kłusem kilometr w czasie nie dłuższym niż minuta i 42 sekundy. Od 1941 roku księga została zamknięta przed końmi, które pochodzą od rodziców nie wpisanych do rejestru. Jednakże w ostatnich latach dla utrzymania jakości rasy i poprawienia szybkości francuskich kłusaków, skorzystano znowu z ogierów standardbred.

sigma 24.07.2013 12:48:36
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 11:07:47
Ja tam uważam, że niech się ściga to, co się lubi ścigać.
Konie i charty na pewno lubią;)

sigma 24.07.2013 13:43:03
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 11:07:47
"Nie ma tradycji i nie ma hodowli." Pudło znowu.

Pierwsze wzmianki o istnieniu chartów w Polsce pochodzą z czasów Galla Anonima. Za początki istnienia rasy przyjmuje się XIIlub XIII wiek. Pierwotnie psy te służyły do polowań na dropie. Chart polski był ulubionym psem szlachty polskiej. Wywodzi się prawdopodobnie od chartów azjatyckich, takich jak np. chart perski i chart środkowoazjatycki (tazy).

Po II wojnie światowej zakazano polowań z chartami, a psy w typie charta likwidowano. Ich trzymanie i hodowla została obłożona specjalnym pozwoleniem, przepis ten obowiązuje nadal. Od lat 70. XX wieku przystąpiono do odtwarzania rasy. Współczesną hodowlę chartów polskich zapoczątkował Stanisław Czerniakowski, który zakupił w okolicach Rostowa nad Donem dwie suki – Tajgę i Striełkę oraz jednego psa – Elbrusa. Ze skojarzenia Tajgi i Elbrusa urodził się pierwszy zanotowany miot chartów polskich.

W 1989 rasa została wpisana do rejestru Międzynarodowej Federacji Kynologicznej (FCI).

sigma 24.07.2013 17:36:37
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 17:36:37
W lubelskim chłopi trzymali charty w komórkach i wypuszczali je nocami na polowania. To uzupełniało spiżarnię o dziczyznę, do której monopol urządzili sobie komuniści. Prosty lud miał żreć kaszanę. I lebiodę.

KOSSOBOR 24.07.2013 22:09:03
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 17:36:37
Cudownie o chartach pisze Strzemię - Janowski w "Karmazynach i żulikach". Pisze o borzojach - nigdy nie czytałam opisu psów przepełnionego TAKĄ MIŁOŚCIĄ!!!

KOSSOBOR 24.07.2013 22:10:30
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:10:30
Czy borzoj to ten co schowa się za szafę?

tadman 24.07.2013 23:45:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 17:36:37
Sigmo, charty, w tym charty polskie ZAWSZE były u nas. Ale jako PSY ŁOWCZE. Tu nie ma wątpliwości.
Ja piszę o wyscigach chartów. Słyszałaś coś o tym? Ktoś w Polsce organizował?

pzdr

Ps. Dziękuję za kłusaki. Mimo tego upieram się, że próbowano araby w tym sporcie. Może Iza lub Jacek coś wiedzą.

jazgdyni 25.07.2013 07:27:34
-----------------------------------------------------------------------------------
Gloria ma dwudniówkę
Nie, nie moi drodzy, nie jest to zjawisko spotykane po spożyciu, a są to dwa żurfixy ustawione pod rząd. Żurfixy zostały przez gospodynię (nie myślę o Woyciechowej) poświęcone malarstwu i jego funkcji w czasach obecnych. Zebrało się różnorodne towarzystwo i prawiło sobie różne rzeczy. Prawienie o sztuce powoduje jakieś dziwne zawirowania w osobowościach uczestników, bo taki np. DeIfInn by dotrzymać kroku w dyskusji opychał się bananami, a Gutang szprotkami. Menu Glorii i Mme zostało objęte tajemnicą państwową. Nawet Sztyrlic nic nie potrafił wskórać.
Od naszego informatora wiemy, ze była to Biała Pavlova.
Bliższych informacji udzieliła nam Gryzia.

tadman 25.07.2013 14:46:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:46:48
Pies Pawłowa i Biała Pavlova było to małżeństwo z rozsądku, choć zgodne.
Żyli w schludnej chatce z dzwonkiem, a żywili się tylko wtedy kiedy listonosz zadzwonił dwa razy.
Nad łożem małżeńskim mieli wyhaftowane krzyżykami:
Jeżeli słyszysz dzwonek, nie pytaj, komu on dzwoni; dzwoni on tobie.

sigma 25.07.2013 15:38:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:09:03
Chart był hodowany wszędzie - i nawet widać po rubryce "wymarłe rasy chartów", gdzie za wszelką cenę zlikwidowano tę szansę na nielegalne dożywienie ludności:

Wymarłe rasy chartów:
chart krymski (krymka)
chart czerkieski (gorka)
chart wołoski

Poza tym wymarły jest też chart staroegipski - tesem, ale tu akurat nie komuchy były siłą sprawczą.

sigma 25.07.2013 15:47:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:27:34
Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi z tym upieraniem sie, aby w Polsce nie było wyścigów chartów. Charty lubią się ścigać. Poza tym muszą codziennie się wybiegać. Nie można mieć nawet tego kretyńskiego zastrzeżenia, że ktoś je leje batem podczas gonitwy. No to, o co chodzi?

sigma 25.07.2013 15:50:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 15:50:57
Więtak wkleił się przez Bezlinka, więc biegającym chartom stanowcze NIE!
Mogą przecież jeździć na wrotkach; mogą skakać na spadochronie, nie, one mają dręczyć biednego zajączka. Nie dość, że już Wołk na niego dybie, to teraz jeszcze wściekłe psy napuszczać.

Jeszcze raz - w imieniu Więtaka i Bezlinka stanowcze nie

Ps.

"...@Iza 14:18:10
Znalazłam te uwagę u Dakowskiego bez linka, więtak wklejam, bo godna tego. Jeżeli ktoś zna autora, bardzo proszę o podanie...........:)))))))))))...

sigma 25.07.2013 16:29:14 :))))))))))))))))"
nadużycie link skomentuj
jazgdyni 25.07.2013 17:16:24
@tadman 14:46:48
Gryzia nie dała gryza Białej Pavlovej i wykręciła się tym tajemnym kodem,

tadman 26.07.2013 00:05:36
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:05:36
Woyciechowa mełła pod nosem przekleństwa, bo cholernie nie lubiła robić bezy, ani cierpliwie oczekiwać na jej upieczenie, a następnie wysuszenie; cóż było robić, kiedy Gloria już zmierzała z brzytwą do Tajemnego Ogrodu Mme. Poziomki wpadły w wyraźną febrę; trup słał się gęsto, beza się suszyła, Pavlova uparcie dzwoniła do drzwi, a Woyciechowa czekając na bezę oglądała jak Jolka ją łyżeczką.... Brrrr.
- Zgroza! Do czego to doszło! Dół uczy bon tonu! - powiedziała na głos Woyciechowa, która znała kolej rzeczy i nigdy nie wybiegała przed orkiestrę.

tadman 26.07.2013 00:19:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:05:36
No teraz to przegiąłeś! Gryzia i tracenie czasu GODZINAMI na coś, co daje ten sam efekt co gryziamess (robiony w czasie znacznie krótszym, w międzyczasie a nawet w przerwie między równoczesnym robieniem śniadania i kolacji)?! To by czeba być kimś w rodzaju Joli, zapewne?
Gryzia, jako świadoma, pełnym pyszczkiem dyletantka, nie lata w kółku dla zapierniczania a dla produkcji prądu. Także samo po kuchni, Gryzieńka nie lata coby się nabożnie ulatać i w chwale matki-Polki paść z przepracowania, tylko po inżyniersku. Tj. "w NAJPROSTSZY sposób do celu".
Gryzpa puściła mimo uszu postękiwania Woyciechowej. Poleciała po bób. Na zakąskę i kolację. Gotowany w jednej wodzie z młodymi ziemniaczkami;). Bo tak szybciej i nieco oszczędniej.
Przerażona Pavlova mieniła się na licu gamą barw (biały,malinowy, czeladowy) a potem ze Strachem spłynęła ode drzwi zameczku. Woyciechowa sapnęła i podyrdała kisić ogórcy.

bez kropki 26.07.2013 08:25:56
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 08:25:56
I złapali Kośczuszkiego! Gryziamess to przesławny Eton Mess w wykonaniu siekaczy Gryzi. :)

tadman 26.07.2013 10:31:21
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 10:31:21
Pierwsze primo, nie złapali (bom sama otwarcie napisała, ze gryziamess jest "na bazie" Eton mess), po drugie primo, gryziamess, to NIE jest Eton mess! Ten ostatni (Eton) robią bijąc śmietanę na sztywno i na cukrze. Ten pierwszy (gryziames) robimy ubijając śmietanę nie na sztywno, na bezach. Jak mogłeś pomylić bezy z ordynarnym cukrem!

Echo rypnęło się od ścian zameczku. Tudzież od żaluzji i okiennic spuszczonych przez niechętną światu i Pawlovej Woyciechową. Rykoszetem dosięgło piwnicy, w której Tadzinek oprócz zażywania chłodu, usiłował też opracować podróbkę deseru serwowanego na żurfiksie i poza nim. Zwabiona hałasami babcia skierowała się do piwnicy. Składowe harmoniczne ech, pogłosów i pogłosek koniecznie wymagały uładzenia!

bez kropki 26.07.2013 12:29:39
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 12:29:39
Gryzia tylną lewą nóżką włączyła baterię filtrów Bessela połączonych w zgrabną kaskadę z filtrami Butterwortha, a noskiem trąciła szybką transformację fourierowską i wtedy nic już nie dobiegało z piwnicy do ucha babci. Tadzinek mógł spokojnie odpalić nawet ze dwie kt równoważnika naszega von Trottila i nie zakłóciłby tym ciszy nocnej. Filtry to jednak poważna siła, a to dzięki B&B Sp. z o.o.

tadman 26.07.2013 17:38:21
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 17:38:21
Skąd wiesz, że wczoraj był u nas kolejny blackout?

bez kropki 26.07.2013 18:50:39
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 18:50:39
Kropko, jak każde nieszczęścia chodzą one parami.

tadman 26.07.2013 19:08:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 17:16:24
Bez względu na Więtaka i Bezlinka, zając w dzisiajszych czasach to pęczek żółtych pasków na lince.

sigma 26.07.2013 19:35:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 12:29:39
Mme zażywszy galopów ad libitum w temperatuirze 35 stopni w pełnym słońcu i bez sladu wietrzyku ledwo zyła. Nie mogła pojąć, jakim cudem kiedyś jej się nie podobały mrozy i listopadowe deszcze. Pożarła cichcem kilka bezików oglądając się nerwowo, czy Jolka nie patrzy, bo nie wzięła łyżki. Wypiła trzy szklanki erlgreja i padła przed komputerem.

sigma 26.07.2013 19:40:56
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:35:25
"...pęczek żółtych pasków na lince." Ha, ha, ha!!!
A jak się nazywa? Zając!
A za czym charty gonią? Za zającem!!!

Więc jest to zając, w najgorszym wypadku, przy klapach na oczach - symbol zająca.

Więtak i Bezlinka nadal aktualni i jeszcze całkiem, całkiem...

jazgdyni 26.07.2013 20:16:17
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 23:45:46
Tak. I jeszcze się przy tym wdzięcznie wygina w pałąk. Jak ma miejsce.

KOSSOBOR 27.07.2013 02:51:03
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:46:48
Gloria rzeczywiście miała dwudniówkę i ponad dobowy brak dostępu do internetu. Tera siedzi i nadrabia zaległości, pogryza /nie: poGryzia/ raffaella i posypuje się oregano, którego wór przytargała na własnych plecach Mme. Raffaella też Mme przytargała, zwabiona podstępnie przez Hrabinę, celem omówienia spraw świata tego.

KOSSOBOR 27.07.2013 03:04:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 15:38:35
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))!

KOSSOBOR 27.07.2013 03:05:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 15:47:02
Czyli wszędzie tam, gdzie żydokomuna wymordowała warstwę średnią - ziemian.

KOSSOBOR 27.07.2013 03:06:33
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:19:58
Zmierzając z brzytwą do Tajemniczego Ogrodu Mme, Gloria wpadła po drodze do redakcji "Do Rzeczy"... Brzytwa bardzo jej się przydała............

KOSSOBOR 27.07.2013 03:08:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 17:38:21
Tadziu! Co wy z Kropką za świństwa tu sobie opowiadacie? A?

KOSSOBOR 27.07.2013 03:10:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 15:47:02
"Chart był hodowany wszędzie" np. takiego borzoja hodowano za szafą, by nie był zbyt szeroki w klacie.

Gloria nakazała zrobić Woyciechowej remament, więc wzięła ona notki z dwóch dni i przetrzepała je na trzepaku. Cóż tam z nich nie wyleciało na ziemię, a to: "Gloria już zmierzała z brzytwą do Tajemnego Ogrodu Mme", "B&B Sp. z o.o.", "listonosz zadzwonił dwa razy" i "Poleciała po bób. Na zakąskę i kolację. Gotowany w jednej wodzie z młodymi ziemniaczkami;). Bo tak szybciej i nieco oszczędniej.".
- Hmmm. kupa tego - pomyślała Woyciechowa biorąc szuflę i brzozową miotłę. Tylko jak to posegregować? Nie wiem co nadaje się do żółtego, co do zielonego, co do niebieskiego, a co brązowego kubła.
Zdenerwowana udała się do służbówki, gdzie trzymała ściągę, co to jej jakaś grinpiska wtryniła, gdy wychodziła z sumy.
Po konsultacjach zgarnęła wszystko na szuflę i wrzuciła do czarnego pojemnika. W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku zapaliła mentolowego, głęboko wciągając miły jej dym.

tadman 27.07.2013 09:26:11
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 15:38:35
Gdy Pavlovowie usłyszeli za oknem dziwne dźwięki, wpadli w prawdziwy popłoch, a truskawki na głowie Pavlowowej zaczęły trząść się niebezpiecznie. Zbliżający się coraz bardziej głos zza okna chatki śpiewał:
- Komu dzwonią, temu dzwonią - mnie nie dzwoni żaden dzwon. Bo takiemu pijakowi... etc. 
Z Białej Pavlovovej opadła pierwsza truskawka, bowiem do chatki zbliżał się Stirlitz, dla niepoznaki przebrany za białego niedźwiedzia, z gałązką campanulli za uchem. Wolał tę starą, dobrą, polską pieśń, zamiast frazy hemingwayowskiej od czasu, gdy ten stary pierdziel z Kuby okazał się być płaconym przez NKWD i nie był aktualnie en vogue. Stirlitz bowiem wiedział, że Pies Pawłowa zna prawdę. A białe niedźwiedzie w Polsce to normalka, uznawana przez Zachód, więc nikt się nie zorientuje, że Hunowie są w Grenadzie.

KOSSOBOR 27.07.2013 11:05:37
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:05:37
Wobec takiego chytrego podejścia Pawłowowie osłupieli - bo to nie wiadomo, czy wzmianka o dzwonku w pieśni wystarcza, żeby dostać ślinotoku i zasiąść do obiadu, czy nie? 
- Że też ten cholerny biały niedźwiedź nie umie po prostu zadzwonić do drzwi, jak człowiek - mamrotal niepochlebnie stary pies Pawłowa.
- To twój znajomy spod budki z piwem, co? - zajazgotała Pavlova jadowicie. - Kretyn jakiś! Taki upał, a on w futrze!

sigma 27.07.2013 12:20:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 09:26:11
- Chyba se zalizinguję Demona Drugiego Rodzaju od Boskiej Woli - pomyślała posępnie Woyciechowa zaciągając się mentolowym aż po szklaną fifkę. - I niech ten cholernik sortuje ten cały informacyjny bardak, bo ja nie mam siły na stare lata zajmować się głupotami. Chłodnik na dziś, a ja jeszcze malosolnych nie kupiłam! Łolaboga! - labiedziła pokasłując, bo częśc mentolowego osadziła się w tchawicy.

sigma 27.07.2013 12:25:07
-----------------------------------------------------------------------------------@sigma 12:25:07
- Pani Hrabina da już tę brzytew - powiedziała łagodnie, najłagodniej jak tylko mogła, Woyciechowa, widząc Glorię wracającą z redakcji "Do Rzeczy". 

Glorii z ócz strzelały pionury, w tym kilka kulistych, włosy miała postawione na sztorc, a z brzytwy kapała czerwona jucha. Woyciechowa przeto miała początkowo kłopot, czy to w istocie Hrabina, czy też Madame Silvanne. Szybko więc ustaliła telefonicznie, że Mme jest zajęta chłodnikiem, więc to jednak musiała być Hrabina. Zwłaszcza, że Qrfirst Frycek na widok brzytwy w rękach Glorii przytomnie rozpłaszczył się za szafą, udając charta i do tego niemowę. 

- Herbatki? - zapytała słodko Woyciechowa.
Gloria skinęła głową, z której powoli opadał kurz bitewny. Machinalnie mieszała herbatę brzytwą, choć jej przecież nie słodziła. Pomieszawszy - odłożyła narzędzie na stole i zamyśliła się głęboko. Następnie popadła w stupor. 
To była znakomita okazja dla Woyciechowej do zabrania brzytwy i ocalenia ludzkości, oraz paru sztuk drobiu.
Qrfirst Frycek natychmiast też radośnie zaszczekał, bowiem odzyskał już głos, ale nie drobiowe jestestwo. Gloria pogładziła Frycka po czubie, mówiąc czule:
- Dobhy Kusy, dobhy...
- Sokół jestem! - oburzył się Frycek.
- Dobhy Sokół, dobhy... - zgodziła się Gloria i Woyciechowa już wiedziała, że z Hrabiną jest źle.

- Co się stało, pani Hrabino? - odważyła się w końcu zapytać. 
- A wiesz, dziwne rzeczy się dzieją: Hunowie są w Ghenadzie... Ten legendahny ... to też Hun...
- Aha. No tak. To robię obiad - odetchnęła wierna sługa i postanowiła pójść w ślad Mme - z tym chłodnikiem.

KOSSOBOR 27.07.2013 15:15:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:15:12
Hrabinę również szlag trafił, gdyż chciała sobie przypudrować nosek w publicznej toalecie, jak zwykle nie zauważając kolejki przebierających nogami niewiast.
Pisuardessa Jadzia jednak była czujna.
- A co mi się tu pcha! - typowo zagaiła, - stanąć mi tu i czekać.
- Dobha kobieto - tu Gloria błysnęła sygnetem, - nie zdajesz chyba sobie sphawy z kim masz do czynienia.
- A co mi tu będzie!!! - teraz Jadzia się zezłościła, bo przypomniała sobie o przodkach, niderlandzkich baronach, - stać jak wszystkie! U mnie nawet królowa Bona będzie stojała jak trzeba!

Zdruzgotana Gloria zrezygnowała z pudrowania noska, co jak wiecie, strasznie psuje krew.

jazgdyni 27.07.2013 16:54:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 16:54:19
- Moja dobha kobieto, nie ma takiej możliwości, by jakaś pisuahdessa popsuła mi khew. Jak przodkowie mi jej nie popsuli, to i pisuahdessa nie popsuje - Gloria wzruszyła ramionami i uznała, że w kotłowaninie w redakcji "Do Rzeczy" ważniejsza jest brzytwa, niż upudrowany nos.

KOSSOBOR 27.07.2013 21:44:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 16:54:19
I tak oto historia zatoczyła krąg, lecz jak uczy nas taki jeden, co mówił, że dwa razy nie da się wejść do tej samej wody to wylądowaliśmy trochę w innym anturażu, bo tam był sklep mięsny i liście kapuściane, a tutaj publiczny szalet i puder. Ciekawe gdzie zawędrujemy po następnym zatoczeniu koła, o ile będzie nam to dane...

tadman 28.07.2013 11:08:50
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 11:08:50
Januszek wbił w rogach piaskownicy cztery słupki z wierzbowych patyków. Następnie przeciągnął miedzy nimi linki, które zwinął z podwórka, gdzie zwykle suszyło się pranie. Tak oto powstał lokalny, całkiem, całkiem ring do naparzania.
Z zawodnikami nie powinno być kłopotu. A dla pań, wleje się do piaskownicy cztery wiadra wody, by spokojnie mogły się prać w błocie.
Budżet niestety nie wystarczał na zakup takiej ilości kisielu.

Nie było nawet chwili wątpliwości, że tapir będzie głównym sędzią.
nadużycie link skomentuj
jazgdyni 29.07.2013 18:56:05
Zimna fuzja leżała w kącie piaskownicy
i hepała sobie z cichutka. Oj, mam lekką czkawkę, a już ludziska chcą Lugola trąbić i to w kieleckiem.
- Panie, gdzie Rzym, gdzie Krym - stwierdziła - waląc łokciem pod żebro dzika. Ten zapowietrzywszy się nie był w stanie opowiedzieć swojej historii jednej pani z telewizji, co jej tokszoła dali po zmianie nazwiska na Drzazga, żeby gęby nie darła, że Polacy ją prześladują z powodu mleka z dodatkami wyssanego.

- Dziwne te ludzie - pomyślała zimna fuzja - po co się spierać i jakieś gówniane swoje historie opowiadać, bo przecież jak mi się mocniej hepnie, to czy to będzie ten od historii, czy pani z telewizji, czy kto inny, to mu taki piekarnik zrobię... jakem zimna fuzja. Odkręciła deko pokrywkę, bo się jej duszno zrobiło i przytulając się do zapowietrzonego dzika zapadła w krótką, niespokojną drzemkę. Po pewnym czasie dzik się odpowietrzył ale za to zaczął świecić. Latarnia poczuła się obrażona, że byle fuzja i to z zasikanej piaskownicy chce jej pod bokiem konkurencję robić, a ona w tym porcie pierwsze światło jeszcze dla Kwiatkowskiego puszczała. Pocieszyła się stwierdzeniem, że ona przynajmniej ma piśmiennego latarnika, a nie jakiegoś ględzącego dzika na etacie.

tadman 31.07.2013 01:22:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 11:08:50
Może i nie da się wejść do tej samej wody, ale do tej samej kałuży na pewno. Po solidnej burzy bezjedynkówki taplały się na bosaka w serii kałuż, które powstały w okolicy piaskownicy. Po wyczeprpaniu zawartości jednej kałuży przy użyciu wiaderka i foremki w kształcie misia uszatka i przelaniu jej zawartości na dzika, przechodziły z marszu do kolejnej. Tak w okolicach siódmej kałuży dzik jakby z lekka przestał świecić. 
Zatopiona zimna fuzja bulgotała na dnie piaskownicy nad niewdzięcznością rodzaju ludzkiego.

sigma 31.07.2013 17:22:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 17:22:35
Wiadomo, że dzieci nudzą się w czasie deszczu, a także po. Nie wiedziały, że kolejką nadjeżdżała pomoc. Ale zacznijmy od początku.

Po śniadaniu babcia postawiła na stole plecak pełen bananów. Tadzinkowi zaśmiały się oczy, ale szybko zgasły, bo po zajrzeniu do środka okazało się, że banany były upstrzone w czarne kropki, jak portret tow. Wiesława w miejscowym salonie fryzjerskim.

Babcia powiedziała, że te mocno przejrzałe banany dziadek kupił na licytacji w WOCu w Porcie. Babcia strapionemu wnusiowi dała rybaka, żeby w kolejce nie piszczał niemęskim głosikiem i nie udawał trzylatka. A następnie jeszcze snopek na wejście do zoo.
Tadzinek po wyjściu z kolejki wypatrywał znajomków i kiedy dostrzegł, że są w piaskownicy zaczął szaleńczo wywijać rękami i przyśpieszył kroku.
Dziewczynki zaczęły od inspekcji plecaka i też wydłużyły się im mocno miny, gdy znalazły obesrane przez muchy banany. Cóż, jeść ich się nie dało, bo pomoc domowa mówiła Hani, że takie to mogą jeść tylko małpy, a ludzie od takich dostają małpiego rozumu.
Postanowili udać się w tym celu do oliwskiego zoo, ale jak nie było Januszka to i nie było transportu. Zapadło niezręczne milczenie i to tak mocne, że złapało przechodzącą mimo Glorię za kieckę. Mme zaczęła strofować milczenie, ale Gloria domyśliła się wnet o co idzie sprawa i powiedziała:
- Jedziemy powozem do Katedhy Oliwskiej na konceht Konstantego Kulki to możemy was podrzucić pod bhamę wejściową do zoo.
Po wgramoleniu się dzieciarni do powozu, stangret zaklął szpetnie po niemiecku, strzelił z bata i koń ruszył. Dzieciaki poznały, że ten śmieszny gość w meloniku i pod wąsem to Woyciechowa, a konia odstawiał całkiem udatnie Cher Cousine Alphonse.
Dzieciaki podziękowały za podrzucenie, kupiły bilety i pomaszerowały do klatek z małpami. Chciały dać po bananie każdej z małp, ale mandryl zajęty był malowaniem pasków na gębie, kapucynki rozrabiały, pawian pokazał im czerwony rewers, a tu w kącie klatki siedział bardzo smutny Gutang.
Dzieci cały plecak ofiarowały Gutangowi, któremu po ostatnim bananie wyraźnie poprawił się humor. Kiedy dzieciaki już poszły, to brzuch Gutanga zaczął mieć ochotę na samodzielne życie, czemu dawał dowód wyczyniając przedziwne harce. 
Gutang ogólnie był zadowolony, ale brzuch przyprawiał go o ból.
- Dlaczego dogadzanie nam Gutangom przez kobiety tak boli?
Opodał dał się słyszeć znajomy suchy kaszel podobny krztuszącej się wuefemce idącej pod stromą górkę i przed klatką stanęła Helga w wielce znaczącym rozkroku.
- Mała kobieta, mały ból - powiedziała dobitnie, podkreślając słowa uderzeniami szpicruty o cholewkę oficerek.

tadman 31.07.2013 23:35:21
-----------------------------------------------------------------------------------
Wchodzę dziś do Klubu Dyletanta
i od razu w progu potknąłem się o parcha.

W tył zwrot i do domu.

Ptasznik z Trotylu 01.08.2013 00:13:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 00:13:15
Nikt go do KD NIE ZAPRASZAŁ, Ptachu. Zgłosiłam nadużycie do adminów, z prośbą o wywalenie stąd tej notki Rangera.

KOSSOBOR 01.08.2013 01:50:21
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 00:13:15
Trocie, tak niestety działa awtomat, co nas niezmiernie wq...a.
Wystarczy, ze napiszesz notkę i dasz ja do Klubu, zamiast np. do polityki i ona sama awtomatycznie ląduje na zakładce. Miś Uszatek poinformował, że jak narazie nic się nie da zrobić.
No i od czasu do czasu mamy kleksa.

jazgdyni 01.08.2013 07:06:47
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:06:47
//No i od czasu do czasu mamy kleksa.//

a propos kleksa :

"Cóż to ?
- żyd Panie, lecz w literę go przerobię
- jak mi jeszcze kropla skapie
to tak trzepnę cię po łapie
aż proformę wspominisz sobie".

"ZEMSTA" Aleksander hr. Fredro

Ptasznik z Trotylu 01.08.2013 10:13:27
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 10:13:27
Tu pamiętam śp. Zapasiewicza.

jazgdyni 01.08.2013 10:46:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 10:46:08
A ja Kazimierza Opalińskiego.

tadman 01.08.2013 11:00:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 11:00:26
Oj tam, ta akurat scena w wykonaniu Olbrychskiego /z przeproszeniem/ i Gajosa była extra!

KOSSOBOR 01.08.2013 13:56:23
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR , tadman KOSSOBOR,Ptasznik
Oj tam, oj tam - Jan Świderski to był dopiero Czesnik Raptusiewicz! (Teatr TV 1972). A Papkinem był wtedy Pokora! Rewelacja;)

sigma 01.08.2013 14:56:10
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 23:35:21
Po powrocie z koncertu cher cousin Alphonse najpierw wysadził przed gankiem zameczku Glorię i Mme, po czym dostojnym stępem udał się w stronę wozowni, gdzie odstawił bryczkę zręcznie odczepiwszy szleje z orczyków. Teraz zdjął ogłowie i paradną uprząż i starannie powiesił na kołkach. Parsknął parę razy raźno i pomasował miejsce, gdzie go otarł półszorek. Zamknął wozownię i kłusikiem udał się do zameczku na obiecaną kolację - Woyciechowa obiecała pierogi z jagodami!
A za pierogi z jagodami cher cousin Alphonse skłonny był nie tylko występować w charakterze konia cugowego, ale nawet i pod siodłem odstawiać wiedeńską szkołę jazdy!

sigma 01.08.2013 19:19:29
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:15:12
Frycek, który przy okazji wyjazdu na koncert odgrywał rolę charta idącego pod powozem z lekką zadyszką dołączył na ganku do cher cousina Alphonsa i spytał z lekką pretensją w głosie:
- No, co jest? Skoro my musimy udawać konia i charta, czy one by też nie mogły? Co to za niesprawiedliwość?
- Oj, nic nie rozumiesz - wytłumaczył biedakowi cher cousin. - My to robimy, żeby im zrobić przyjemność. A one jadą na koncert, jak za dawnych czasów, żebyśmy my nie tracili nadziei.

sigma 01.08.2013 19:29:09
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 11:00:26
Tadzinek siedział w skrzyni na ziemniaki i kombinował bombę z puszki po kakao oraz niewypału, który przehandlowal od kumpla za znaczek z psem Grabiańskiego. Do czego mu była puszka - nie dawało się zrozumiec, bo sam niewypał mógł bombę zastąpić zupełnie wystarczająco. Oczywiście, jesli kumpel go nie oszukał. W razie gdyby, Tadzinek zamierzał mu nogi z dupy powyrywać i obrazić się na wieki oraz nie dać mu ściągawki na następnej kartkówce z matmy.

sigma 01.08.2013 21:51:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:19:29
Poczuwszy dochodzący z kuchni zapach gorących, właśnie polewanych masełkiem pierogów z jagodami, cher cousin Alphponse udatnie machnął lewadę, kurbetę oraz kapriolę. A co mu tam!

KOSSOBOR 01.08.2013 22:06:36
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:06:36
Tadzinek nie omieszkał powtórzyć tych nieprzyzwoitych słów w domu. Za to Tadzinek nie dostał przez cały tydzień deseru.

tadman 01.08.2013 23:46:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 23:46:31
...deseru. 
Więc Woyciechowa kiwnęła na blondaska i już po chwili Tadzinek, siedząc przy stole i majtając nóżkami - bowiem nie dosięgał do podłogi - wtryniał kolejny talerz pierogów z jagodami. Babcia nie mogła doprawdy się nadziwić, że przez pierwsze dwa dni brak deseru wnusiowi nie robił. Mało tego - Tadzinek odmówił również posłodzenia herbaty, co szczerze zaniepokoiło dziadka. Ale przecież nie na tyle, by odłożyć "Dziennik Bałtycki" i nie popaść w małą drzemkę. Ot taką akurat, by przeczekać do kolacji.

KOSSOBOR 01.08.2013 23:56:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@
Posłuchajcie, jak kobitka nieźle śpiewała:



Naturalnie, tak naprawdę to nie była żadna Pola Negri, ani nawet Rudolf Valentino, tylko Stirlitz zapił z Sorokinem w odrosłych już krzakach leszczyny pod zameczkiem /ten sopran w tle to właśnie Sorokin, po tym, gdy niechcący przegalopował po nim cher cousin Alphonse po udatnych figurach in alto/. Jak zapili - tak zaśpiewali, ruskie dusze przecież, chociaż ten cały Stirlitz na takiego z Anatewki raczej wygląda.

KOSSOBOR 02.08.2013 01:17:47
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 01:17:47
Sztyrlic wcielił się w postać Poli Negri w ramach hołdu - w uznaniu jej roli jako carycy Katarzyny. Niemniejsze znaczenie odegrało w jego wyborze uwielbienie, jakie do bossskiej Negri żywił Adolf hitler. Bo Sztyrlic lubił mocne kobiety o silnym, niskim głosie. Szczególnie że sam, z powodu pochodzenia z Anatewki nigdy jakoś do sportów się nie przykładał. Za to łgał prawie tak dobrze jak ona. I tak jak ona był żądny sukcesu za wszelką cenę. Dysponowal też zbliżoną dawką snobizmu, pretensji do bycia wielkim panem i skłonnością do cwaniactwa.
- Ech - myślal sobie z nostalgią w wolnych chwilach spędzonych w leszczynie. - Żeby tak óna nie umarła, to byśmy razem cały świat zawojowali!

sigma 02.08.2013 10:37:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 10:37:24
Cher cousine Alphonse również uwielbiał władcze kobiety o niskim głosie. Nie podejrzewał, że w niebezpiecznej odległości od jego kwatery zamieszkiwała Helga wraz z oficerkami i szpicrutą oraz cała szafą podręcznych narzędzi, w tym elektrycznych.

tadman 02.08.2013 19:32:17
-----------------------------------------------------------------------------------
Tadzinek na czatach
Tadzinek położył się na brzuchu w piaskownicy, a łepetynę wystawił ponad jej obramowanie i uważnie obserwował przedpole przez zwędzoną dziadkowi lornetkę. Nic ciekawego się nie działo. Nie było bezjedynkówek, a u pp. Januszków okna były pozamykane, a story zaciągnięte, co by świadczyło, że doktorostwo do Ciechocinka, albo jakiś Karlsbadów pojechało.

Tadzinek patrolował przedpole, gdy zauważył w odrastających krzakach leszczyny podejrzany ruch. Czyżby Sztirlic znowu się tam zasadził?
Nagle w krzakarz błysnęło światło odbite od jakiegoś szkła w aparacie, albo na nosie. Malec powtórnie sfokusował lornetkę i zobaczył, że to nasz okularnik wykonuje jakieś podejrzane ruchy w Corylus L. (przepraszam, nie dowieźli kursywy). Tadzinek gwizdnął przeraźliwie i Januszek poderwał się, łamiąc się przepisowo w krzyżu pod kątem 90 stopni i skokami ruszył w kierunku piaskownicy. Kiedy był już blisko obramowania wykonał tygrysi skok lądując z impetem na plecach Tadzinka, wyrywając mu z gardła przeciągły okrzyk bólu. Januszek odtoczył się na bok z przepraszającym uśmiechem. Podali sobie grabę, a Januszek widocznie kogoś się spodziewał, bo ustawicznie rozglądał się na boki.

Nie uszło to uwadze Tadzinka, więc zapytał, a Januszek stwierdził, że patrzy czy nie idą jedynkówki. Po dalszych pytaniach Januszek powiedział, że nie jest jeszcze gotowy na spotkanie z dziewczynkami. Tadzinek myśłał, że idzie o opatkę tytanową i oskakanie, a tu szło o rzeczy poważniejsze, bo Januszek chciał, aby niania przezd ponownym spotkaniem z dziewczynkami zdążyła mu uszyć włosienicę i nakolanniki.
Tadzinek nie za bardzo wiedział o co tu biega, ale skąd, jak dopiero w średniej szkole miał się uczyć o Canossie.

OZu, przechodząc mimo usłyszał rozmowę szczeniaków, zrobił szybki rachunek sumienia i przyobiecał sobie poranne odwiedziny u państwa Koczorostwa, codzienną inspekcję KD i przywalanie porannego stempla zgodnie ze starosarmacką maksymą:

A niechaj wątkowie wżdy postronni znają,
iż Dilettanti to Polacy i wiedzą na czym siedają.

Zakupił mały bukiecik stokrotek i pogwizdując "Pamiętasz tę noc w Portofino" pośpieszył do domu, a w siatce przyjaźnie chrupało poranne pieczywo.

tadman 04.08.2013 17:18:54
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 10:37:24
"- Ech - myślal sobie z nostalgią w wolnych chwilach spędzonych w leszczynie. - Żeby tak óna nie umarła, to byśmy razem cały świat zawojowali!"

Joj tam cały świat! A zaświaty to pies? Przecież na stare lata nasza Pola założyła sieć zakładów pogrzebowych. Naprawdę. /Sama spadłam z krzesła, jak o tym przeczytałam gdziesik./

KOSSOBOR 04.08.2013 22:07:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 17:18:54
Januszek, przewidując swą przyszłość - nie tylko co do OZdoby damskich lusterek swoim konterfektem w ciemnych okularach agenta, z których to lusterek zamiarował wykurzyć Klossa i Bardotę, ale nawet Sophię Loren z dużym dekoltem - postanowił , póki co, popróbować na starych taczkach, stojących pod szopką na narzędzia, jak to w przyszłości słodkiej pojeździ sobie full wypas elektroniczna bryką. Zwłaszcza interesowało go cofanie - kto wie, kiedy się przyda? I na kogo? 
Świsnął tedy z domu płaską latarkę ręczną, która, jak pamiętamy, w wersji luksusowej miała dwie kolorowe przesłony na żaróweczkę: zieloną i czerwoną. Nastawił oczywiście czerwoną, przyczepił do tyłu taczek i wykorzystując starą pokrywę od kotła do gotowania bielizny - rozpoczął mozolną naukę cofania. 
Gdy już opanował tę sztukę i poczuł prawdziwą moc - postanowił popróbować udanego trafienia , naturalnie niechcący, w przyszłą małżonę. Kto wie? może taka umiejętność kiedyś się przyda? 
Widząc jakiś cień kucający za taczkami, wybrał wsteczny i nacisnął z całej siły gaz. 
- Job twaju mat'!!! - rozległo się pod taczkami, bowiem oczywiście nie była to domniemana małżona, a Stirlitz, kucający w miejscu ustronnym, za szopką i rozmyślający o wspólnym interesie z Polą. Który to interes zapowiadał się wprost bajecznie! On by dostarczał sztywnych - jemu to przecież nie robiło, a Pola w swych licznych zakładach, będzie ich grzebać za okrągłe sumki. I jeszcze na stały kranik z ubezpieczeń się załapią! Ach, żizń!... By była, gdyby nie ci gówniarze z tej pieprzonej piaskownicy i ich durne pomysły!
Spluwając piaskiem i wydłubując z włosów czerwone szkiełka, podciągnąwszy pludry, podążył w kierunku krzaków będąc pewnym, że Sorokin coś tam wykombinuje na egzystencjalne smutki. Przecież swój, ruski był, chociaż nie z Anatewki. I nie mylił się, o nie! Flaszka zawierała jakiś płyn w kolorze jagodowym wszakże, ale był on całkiem niezły w tych marnych okolicznościach, które przekreślały wspólną przyszłość z Polą. 
Za chwilę też dobiegły z krzaków znane frazy romansu: 
"Skolko szczastia, skolko muki, ty lubow niesiosz z saboj..." 
A po dłuższej chwili:
- Gdzie z tymi łapami, Stirlitz, ty świnio!
Tak! Dobrze się domyśliliście: J23 zarżnął niechcący Sorokina /był w hitlerowskich łachach dla niepoznaki/ i znowu nadaje!

KOSSOBOR 04.08.2013 22:44:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:44:07
Wiemy, wiemy kto jest miłośnikiem mentolowych.
Ale zacznijmy od początku.

Hania wyraźnie wzburzona biegła w stronę przyjaciół i coś wykrzykiwała. Niestety nie można było zrozumieć o co jej chodzi, ale wpadając do piaskownicy tyradę zakończyła znanym wszystkim "Nożqrde!".

Kiedy trochę ochłonęła wyciągnęła z noszonego od niedawna biustonosza kawałek gazety i powiedziała:
- No macie i czytajcie!

Na kawałku papieru wyrwanym z przodującego organu prasowego stało napisane tak:
" Niekorzystne zapisy projektu dyrektywy przewidują zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych typu slim, a także tych o aromacie mentolowym, owocowym, czekoladowym. Dyrektywa zabrania także stosowania dodatków kojarzonych z energią i witalnością, jak kofeina i tauryna, bądź stwarzających wrażenie, że wyroby są korzystne dla zdrowia, jak na przykład witaminy. Nie dopuszcza również stosowania środków aromatyzujących w filtrach, papierze ani na opakowaniach.

Zgodnie z założeniami, zapis jest skierowany przeciwko nabywaniu wyrobów tytoniowych przez osoby poniżej progu wiekowego i de facto ma zmniejszać spożycie tytoniu.

Na początku lipca nad projektem głosowała już komisja zdrowia w Parlamencie Europejskim. W wyniku głosowania komisja poparła zakaz sprzedaży cienkich papierosów, ale jednocześnie opowiedziała się przeciwko zakazowi sprzedaży papierosów smakowych. Wyniki głosowania, choć martwią producentów tytoniu, nie są jednak na razie wiążące, ostateczna decyzja zapadnie na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego we wrześniu."

Januszek westchnął:
- Muszę zrobić zapasy mentolowych na zaś potem. Tylko jak to zrobić, żeby ojciec tego nie zauważył.
- Lepiej pomyśl jak zwieść nianię, bo ojciec pewnie i tak nic nie zauważy - rezolutnie zauważyła Ewcia.
Dzieciaki zbiły się razem do kupy i zaczęły konspirować, co spowodowało, że z leszczyny w ich stronę zaczęły wysuwać się czyjeś uszy.
Hania przytomnie zdzieliła je tytanową opatką, więc uszy wycofały się w leszczynę skąd dobiegł skowyt i przekleństwa podawane w języku naszych odwiecznych przyjaciół. Odcięty kawał ucha wił się w piasku i syczał, po czym zakopał się z zadziwiająca szybkością i tyle go było.

tadman 05.08.2013 13:37:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 19:32:17
Najwyższy czas, aby rozszerzyć i pogłębić postać Helgi, właścicielki niskiego głosu, władczego charakteru, szpicruty oraz szeregu elektrycznych narzędzi takich jak sokowirówka, mikser, a nawet wiertarka.
Mieszkała ci ona sobie w niedużym M2 z kwaterunku, który zasiedziała po rodzicach. Jako drugie już pokolenie pracujące w służbach charakteryzowała się niezbywalną lojalnością wobec firmy i pewną pogardą dla amatorów naturszczików w rodzaju p.Wladeczka.
Do Zoo została naturalnie przydzielona celem obserwowania odchyleń od świetlanej wędrówki ku komunizmowi. W związku z tym w każdym piśmie postulowała przebranżowienie zoologa na kołchoz i wysłanie dyrekcji na Sybir.

sigma 05.08.2013 16:53:01
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:07:15
Niestety, niestety! Nie były to już czasy, kiedy można było liczyć, że po pierwszym donosie dyrektor zostanie rozstrzelany, personel zesłany do kopalni, a zwierzęta pzrerobione na kiełbasy dla ludu pracującego miast i wsi. Toteż Helga z każdym rokiem stawała się coraz bardziej sfrustrowana, zbulwersowana, a nawet wyalienowana. Jej donosy straciły na jędrnej soczystości. To samo dało się zresztą stwierdzić u niej samej - menopauza zbliżała się nieubłaganie i nawet Sztyrlic - chociaż twardy był z niego komsomolec, a poza tym należało to do jego obowiązków - coraz rzadziej dawał się namówić na jakiekolwiek kontakty.

sigma 05.08.2013 16:58:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 16:58:08
Helga nagle odczuła ze zdziwieniem, a nawet sporym zaskoczeniem, że ma matczyne instynkty! Szybko przebiegła w myślach całą menażerię, szukając obiektu odpowiedniego do nowo odkrytych uczuć.
Jak zwykle pierwszy wyczuł, ze coś wisi w powietrzu kondor Jacuś i zaczął się łasić, wydając gardłowe gulgotanie. Helga odsunęła go ze wstrętem.
Instynkt instynktem, ale nawet ona nie może być tak zboczona, by niańczyć ścierwojada. 
Mały hipcio, owoc rozpusty i zdrady małżeńskiej też specjalnie się nie nadawał. Po pierwsze za dużo czasu spędzał w sadzawce, a po drugie, można by zbankrutować na pieluchy w tych rozmiarach.

Błysk oczu, jasność w myślach i błogostan rozlewający się po członkach - to znak, że wpadła na rozwiązanie. Przy klatce z małpami, jak to miały w zwyczaju, stały dwie małe dziewczynki, bez górnych jedynek. Tak często gościły w ogrodzie, że nawet słoń Trombalski mówił już im cześć.

Tak - matczynie westchnęła Helga - tym dziateczkom będę mamusią.

jazgdyni 06.08.2013 07:21:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:21:46
Uff! - powiedziało chórem focze komando - co za upał, wytrzymać nie można - dodało następnie.
- Można, można! - powiedział gutang.
Komando, wzorem delfinów stanęło na swych ogonach tworząc wielopytajnik.
- Nareszcie dostało się szczerbatkom. Już nie będą mogły karmić gutanga upstrzonymi przez muchy bananami, skończy się opatkowanie i oskakiwanie, bo Helga potrafi efektywnie organizować czas swoim podopiecznym.
Przyciącnął do siebie śpiącago opodal tapira, zwinął go w kłębek, podsunął pod głowę i niezwłocznie zapadł w sen. Ululany dzik straciwszy wiernego słuchacza mamrotał swoją historię dżdżownicom, które sposobiły się na lwyby.

tadman 06.08.2013 20:53:38
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:21:46
E tam, dziewczynki wolały Birarę.

KOSSOBOR 06.08.2013 22:53:13
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:53:38
Dziewczynki stały koło wybiegu słonia Birary, co wqrzało słonia Trąbalskiego, ale Heldze, naturalnie, to nie robiło. 
A więc stały w granatowych, satynowych gatkach i białych koszulkach z krótkimi rękawami. Na znak dany przez Helgę, podskakiwały do góry, jednocześnie klaszcząc nad głowami w łapki. Helga wybijała takt szpicrutą: raz - dwa, raz - dwa, ajn - cwaj, ajn, cwaj, adin - dwa, adin - dwa... - tri... czetyrje.......

- Ewuś! Zdrada! - wrzasnęła Hańcia. - To Kaszpirowski!!! Choduuuuuuuuu!!!!!!!!!!!! 
Małe wykręciły się na piętach, Ewuś jeszcze zdążyła umieścić w obciśniętej czarną skórą sado-maso sempiternie Kaszpirowskiego solidnego kopa z półobrotu /o! błogosławiona gimnastyko!/ i po chwili za horyzontem znikały już dwa małe, biało- granatowe punkciki. 
Gutang nawet nie zdążył wtrąchnąć ostatniego banana, co go sobie schował był na wypadek próbnego alarmu atomowego. Który obwieszczała co jakiś czas syrena na Daolu, fabryce farb i olejów, na ulicy Czerwonego Sztandaru w Oliwie.

KOSSOBOR 06.08.2013 23:10:42
-----------------------------------------------------------------------------------
w nocy wszystkie koty są...



tadman 07.08.2013 01:00:11
-----------------------------------------------------------------------------------
A teraz stary kocur...
Nie wiem czy pamiętasz Ewo krepdeszyn i obłoczki i owo tłumaczenie Raduzy?
Nie będzie już więcej tłumaczenia... :(
To tutaj już jest zrobione i pozwala zorientować się o co idzie rzecz.


tadman 07.08.2013 01:24:09
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 01:24:09
Koryło czyta KD. :)

tadman 07.08.2013 09:54:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:53:38
Ognista kula o temperaturze milionów stopni, wypełniona nuklearną reakcją wisiała nad wszystkim. Tak, słońce wreszcie pokazało swą przykrą, prawdziwą twarz.
- Kabinda - zaklął Oz.

Hrabina i Mdame postanowiły w takim wypadku wybrać się na plaże, w nieustannie słynnym Zoppot. Wprawdzie już dawno nie korzystały z kąpieli słonecznych i oczywiście morskich, to jednak wisząca bomba nuklearna, rażąca promieniami, wprost zmusiła je do tego.
I oto są na brzegu, maczają czubki swych paluszków w otmętach Bałtyku.
Hrabina miała jersay'owy strój, pełen interesujących kokardek i falbanek, przykrywający ją od szyi do półkolan. Z rękawkiem trzy-czwarte. Na głowie zaś figlarny, nadmorski kapelusik, z łajbą i dwoma Kaszubami w strojach ludowych.
Mdame była znacznie śmielsza. Zgodnie z morską, rodzinną tradycją, strój był w poziome biało-niebieskie paski, prosty, bez kokardek i odważny - tylko do pół uda i z krótkim rękawkiem. Głowę, prawie cała, skrywał gumowy czepek, precyzyjnie zapięty pod brodą.

Wszystko to widział przez peryskop agent 0:o, siedząc w swojej miniaturowej łodzi podwodnej napędzanej bezszelestnie przez niezawodne komando fok.
Plaża wzbudzała w nim uczucie nostalgii. Dlaczego?

jazgdyni 08.08.2013 14:58:01
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 14:58:01





KOSSOBOR 09.08.2013 00:46:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 00:46:24
Cholerka, ten ostatni link jest najładniejszy, ale się nie wkleił.

KOSSOBOR 09.08.2013 00:48:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 01:24:09
Ech, Coryllus jest bałwan z tym opluwaniem całego świata. Nohavica śpiewa pięknie.
Ano żal, że już nie będzie więcej Dragomirowych tłumaczeń;(
Pewnie że pamiętam te obłoczki na lucernie;)))

sigma 09.08.2013 13:13:39
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 14:58:01
Mme niestety była nie w humorze, a nawet - powiedzmy to sobie szczerze - była wściekła jak jeż. Toteż już po chwili z doprowadzonych do stanu wrzenia fal Bałtyku z kwikiem zaczęły wyskakiwać postacie kąpiących . 
Gloria nie wyskakiwała, bowiem akurat popadła w głęboki stan kontemplacji i jako taka - wyalienowana była z rzeczywistosci, która to rzeczywistość do niej nie docierała nijak. 
Tymczasem Mme odpięła zwęglony czepek i cisnęła w najbliższego bałwana, zionęła ogniem piekielnym z pyska i nadludzkim wysiłkiem woli opanowawszy metodę pionowego startu udała się do siedziby Saniporu, gdzie zgodnie z najnowszymi przepisami wydzierżawiła kubeł 120-litrowy, po czym - zastanawiając się, komu by tu zrobi ć krzywdę - sama go odtransportowała do domu, bo Sanipor takich usług nie przewiduje.
Na szczęście wierna Ibiza nie takie rzeczy potrafiła przewieźć.
Ale przecież nie wszyscy mają wierną Ibizę!

sigma 09.08.2013 13:29:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 22:53:13
Dziewczynki wolały słonia Birarę, misia Yogi, żółte psisiko, a nawet Konia, który mówi.

sigma 09.08.2013 13:35:27
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:10:42
Osierocona Helga, na której pierwsze niepowodzenie pedagogiczne sprawiło silne wrażenie - próbowała ścigać niesforne podopieczne, ale nadepnąwszy na skórkę banana (ten gutang!) wywinęła nader udatne salto mortale, które byłoby jeszcze bardziej udatne, gdyby osiągnęła pelny obrót. Ponieważ jednak nie osiągnęła pelnego obrotu, z impetem wyrżnęła potylicą o słupek wspierający tablicę informacyjną z życia gutangów, po czym padła jak kłos ścięty pada, a przez jej pamięć błyskawicznie przewinęło się całe jej życie. Żebyż tylko jej ! Ale i dziadków, którzy jeszcze służyli wiernie w Gestapo, i rodziców, którzy tamże zaczęli karierę, po czym przebranżowili się na NKWD. Kolejne przebranżowienie na UB już im nawet nie stanowiło. Nie trzeba chyba dodawac, że ona, Helga, urodziła się w czasach, kiedy żyli jeszcze dziadkowie.

sigma 09.08.2013 13:43:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 13:43:20
Żem przekopiowała:

Qrfirst z tapirem trwali w złowrogim milczeniu za biedermajerową kanapą.
Nie wierzyli własnym oczom! Gloria w galerii pomineła starannie wszystkie obrazy, na których prezentowały się ich wdzięczne oblicza! 
Po chwili do ich uszu doszedł pośpieszny tupot małych łapek i za kanapą zjawiła się sfrustrowana Gryzia. Ona też się nie załapała! 
Oj, sądny dzień szedł przez trójmiejskie pola i wszelkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały.
Na głębokich tyłach słychać było eksplozje i ryki wskazujące na to, że i Mme jest zbulwersowana. Chwilowo jednak nie sposób było ustalić, czem takim.

sigma 14.08.2013 13:32:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 13:32:45
- Spokojnie, Sylvka, spokojnie! - Gloria starała się utrzymać w ręku wierzgającą słuchawkę telefoniczną, która na dodatek co chwilę zionęła ogniem. - Za jakiś czas wszystko będzie! Dzisiaj ponownie obfotoghafowałam obhaz z qhfirstem i tuhkusami, i za kilka dni powieszę w galehii. Ale najpiehw - kwiaty. Coby Ptachu nie myślał, że tylko smutasy maluję, bo mi się odoświadczy, no i co wtedy?! Poha umiehać będzie, jak nic!

KOSSOBOR 14.08.2013 20:40:51

KOSSOBOR 14.08.2013 20:44:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 20:44:04
NIGDY W ŻYCIU !!!!!

Ptasznik z Trotylu 14.08.2013 23:24:12

DRUGI POLICZEK
Edzio nie lubił draństwa i kurestwa.
Dlatego poszedł na Krakowskie. Chciał sam zobaczyć , czy to co mu opowiadała pani Krysia ze spożywczaka, to rzeczywiście prawda.

Rzeczywistość przeszła jego oczekiwania.
Wokół garstki modlących się ludzi nieustannie kłębił się tłumek podchmielonych Dupogłowych, którzy poszturchiwali, popychali, opluwali starsze panie i przez cały czas rechotali ze swoich "dowcipów" , których poziom plasował się głęboko poniżej Rowu Mariańskiego.
Stojący niedaleko policjanci i hycle miejscy zdawali się tego nie widzieć.

Edzio dzielnie stanął przy modlących się i zaczął się modlić wraz z nimi.
Zaraz wyrosła tuż przed nim trójka Dupogłowych: Sralikot, Lesbia i Ćpajka.
Sralikot wyraźnie chciał zrobić wrażenie na swoich towarzyszkach, mając niesprecyzowaną nadzieję na małe bzykanko z którąś z nich.
Ryża, starannie ułożona fryzura , "markowe" ciuchy z bazaru, jedwabny szaliczek i buciki w szpic, dawały mu a priori przewagę nad Edziem, mizernie się prezentującym w swoim kaszkiecie i wytartym paletku.

- Te, moher, gdzie się pchasz - Sralikot człapnął obcasem na but Edzia.
Edzio nic nie odpowiedział, cofnął tylko stopę o kilka centymetrów.
- Te, katol, czego nic nie mówisz - tu Ćpajka oblała Edzia resztką piwa z plasikowego kubeczka.
- Nic nie mówi , bo to katol - niemowa - zameczała Lesbia.

Nie dać się sprowokować - pomyślał Edzio.
Parę lat służby w desancie przygotowały Edzia na wszelkie ewentualności z żulią, tu jednak wiedział że nie wolno mu zrobić niczego co nie licowałoby z wciskanym mu przez przewerbowanych księży fałszywym stereotypem potulnej katolickiej owieczki.

Ćpajka , Lesbia i Sralikot nadal chwiali się z lekka przed jego nosem, zionąc mu prosto w twarz odorem przetrawionego piwa.
Lesbia nagle chwyciła natchnienie i zaczęła wyzywać Edzia najgorszymi wyrazami, próbując jednocześnie oderwać jeden z guzików od jego palta.
Edzio aż zbielał wewnętrznie z wściekłości ale opanował się i na bluzgi odpowiedział nieswoim głosem
To nic nie szkodzi.
A to dobrze – odpowiedziała śmiejąc się Lesbia – bo mi to sprawia przyjemność.
Edzio zbaraniał, w głowie mu się nie chciało pomieścić że w takiej młodej , ładnej dziewczynie może być tyle bezinteresownego zła.

Sralikot postanowił przejąć inicjatywę i znienacka przyłożył Edziowi w policzek aż plasnęło.
Edzio zsiniał, zacisnął pięści i szarpnął się do przodu, po chwili jednak opuścił wzrok i pomyślał - Chryste, za grzechy moje …
Nagły ruch Edzia wywołał chwilowy popłoch u Dupogłowców, Ćpajka aż zerknęła przez chwilę na gapiących się nieruchomo policjantów i zagdakała do Edzia:
Te, katol , spokojnie. Tobie nie wolno bić. Masz nadstawić drugi policzek.
Ma , kurwa, rację – pomyślał Edzio.
Sralikot zamachnął się i przywalił Edziowi w drugi policzek. Kaszkiet Edzia upadł na bruk.

Chryste Panie, trzymaj mi rękę – pomyślał Edzio a ciśnienie , zmora pięćdziesięciolatków, podskoczyło mu w tej chwili do 250-ciu.
Hihi Haha – zapiszczały Lesbia i Ćpajka.

Sralikot rozochocony zamachnął się po raz trzeci ale w tej chwili oczy Edzia rozszerzyły się i Edzio, tak jak go szkolono, wykorzystując dźwignę całego ciała , rąbnął straszliwym hakiem w szczękę Sralikota.

Wśród pisku i wrzasku jaki teraz nastąpił, oderwany łeb Sralikota koziołkował wysoko w powietrzu błyskając co chwila wybałuszonymi ze zdumienia oczami i bluzgając krwią z oderwanej tętnicy.

Katolik, kurwo, ma tylko dwa policzki !!! – ryknął za nim Edzio.

Wtem chmury rozwarły się w mgnieniu oka i z błękitnego nieba rozległ się głos jak huk gromu:

SYNU, W TOBIE MAM UPODOBANIE ! ALEŚ MU PIERDOLNĄŁ !

Ptasznik z Trotylu 15.08.2013 00:20:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 00:20:05
Tapir naciągnął beret zawadiacko na oko, zmrużył ślepia i wyjął pędzel z pyska. Odsunął się od sztywnej tektury, którą skombinował mu Januszek z opakowania mebli "Kowalski" i oszacował. Nie był jeszcze usatysfakcjonowany swoim dziełem. Odłożył paletę z barwnymi plamami świetnych farb VanKnot i się zamyślił.
Co zrobić, żeby ten przeklęty dzik przestał przysypiać i chrapać jak wodogrzmoty Niagara, na co qurfirst stojący mu na grzbiecie, trzepotał skrzydłami, aby utrzymać równowagę. Kolia i diadem rzucały wtedy kolorowe poblaski, które dekoncentrowały i rozpraszały wenę tapira.
Co za cholerna martwa natura! (Martwa?!) Tylko Irene nic nie robiło, w nowym czapraczku w rokokowe lelije, obszytym brukselską koronką. Także tranzelka typu hackamore była wykończona takąż koronką.

Tapir westchnął, jak prawdziwy artysta filut i zabrał się do wykańczania detali pędzelkiem do detali Niderkapsa składającego się tylko z jednego włosa borsuka.

- Do roboty!!! Stać mi spokojnie - wrzasnął.

Malował, bo nie mogli doczekać się uportretowienia przez Glorię, której były tylko firdygałki w głowie.

jazgdyni 15.08.2013 14:23:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 23:24:12
Mniód na sehce moje!

KOSSOBOR 18.08.2013 02:08:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 00:20:05
Bezjedynkówki miały tzw.dysonans poznawczy, który jednak rozwiązały bez nerw i pokrótce, bez popadania w schizofrenię bezobjawową. 
Siedząc w piaskownicy Hańcia spokojnie Tadziowym scyzorykiem rzezała medal z kartofla, Ewcia zas pobrła cichcem z domu kostkę mydła "Bambino". Po wykonaniu tych podstawowych czynności zbliżyły się dostojnie do Edzia, po czym Ewcia metodycznie wyszorowała mu buzię mydłem za używanie brzydkich wyrazów i w dodatku imputowanie, jakoby to Pan Bóg ich używał, po czym Hańcia przypięła mu na piersi order z kartofla za wykazaną odwagę w boju.

sigma 18.08.2013 21:10:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 20:44:04
Ogród Mme noc w noc gościł stado dzików w ilości sztuk siedmiu.
Oczywiście Mme mogłaby zatkać dziurę w płocie.
Ale gdyby to zrobiła, po pierwsze wykazałaby się kardynalnym brakiem gościnnośici, a po drugie dziki nie miałyby dostępu do wody. A susza trwała solidna.
Poza tym dzięki dzikom ogród był użyźniany metodą tak ekologiczną, jak żadna! 
No i w sumie Mme z rodziną użytkowała ogród w dzień, zaś dziki w nocy, więc właściwie żaden konflikt interesów nie zachodził.
Nawet przyjemnie było wieczorową porą wyjść do ogrodu i popatrzeć na błąkające się i chrząkające swojsko cienie. A już wręcz nadzwyczajnie można było tą metod ą straszyć gosci z tzw.Zachodu.
Mme z dużą przyjemnością mnożyła mrożące krew w żyłach szczególy, a ostatnio dorzucała nawet do ogrodowych conocnych gości stado wilków. Zastanawiała się, czy by nie dodac białych niedźwiedzi, ale nie chciała przesadzać.

sigma 18.08.2013 21:25:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 14:23:12
Tapir w przystępie weny twórczej trwał nad oczkiem wodnym w ogrodzie Mme i malował arcydzieło pod roboczym tytułem "Dziki u wodopoju o zachodzie słońca". Na wszelki wypadek ululanego dzika ustawił na pierwszym planie, bo co do reszty modeli nie było pewne, czy pójdą na współpracę.

sigma 18.08.2013 21:30:32
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:30:32
...pójdą na współpracę...
Gryzeldzie piach brzyznął spod łapek (tylnych) a gwiazdki (pod dyletanckimi postami) spod przednich (łapek).
Wczoraj widziała Serafina. Serafin w ilości sztuk raz zszedł był z bezkresu nieboskłonu i machając skrzydłami zmusił do gry leżajskie organy. Świeciło Słońce i Księżyc, ptaki dostrajały się do organów. Potem przyleciały nietoperze, ale one były bezszelestne (nie te rejestry). Po zółtej trawie chodziła mama z niemowlakiem, uśmiechnięci ludzie witali się, choć nieznajomi. A organy grały.
Potem w drodze piraci świecli po oczach długimi światłami (bo długie, to pirat ma tylko światła), siadali na ogonie, zajeżdżali drogę (i co z tego, że na ciągłej przed wzniesieniem?) oraz inne takie sztuki wyczyniali. 
Gryzelda nawet nie strzygła uszami, tyko ino tyn piach jej bryzgał spod nóg;).

bez kropki 19.08.2013 07:49:17
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 07:49:17
Noo, tyż nie lubię, jak mi siedzą na ogonie. A od czasu, jak mnie wzięli w kleszcze i przerobili na harmonijkę, to wprost nie znoszę!
Uwaga, że piraci mają długie tylko światła - klasyfikuje się do wyhaftowania krzyżykami i powieszenia nad Komendą Główną;)

sigma 19.08.2013 09:44:38
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 07:49:17
Gryzelda próbowała też pograć na organie znaną pieśń pt."Panie Janie, panie Janie, czemu nie grasz na organie?", ale o ile świetnie sobie dawała radę przy szesnastkach i triolach, akordy wychodziły jej gorzej, a skoki przez dwie oktawy w ogóle.
Toteż zasmucona siadła pod organem i napisała na kolanie podanie o nabycie cymbałków.

sigma 19.08.2013 09:47:09
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 09:47:09
Gryzeldzie wciąż płonęły uszy i wąsiki na wspomnienie chwili, kiedy poślizgnąwszy się na klawiszach z prawdziwej psiakości wygruziła się na brzuch powodując wywołanym dźwiękiem, że wszystkim zwiędły uszy.

sigma 19.08.2013 09:49:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 09:49:55
A jakie tam "zwiędły"?! Prof. Serafin grał jak... jak serafin właśnie. Aczkolwiek te kawałki na popis to wybrał se jakieś takie niechodliwe;). Mimo to Delfina nie marudziła gdy grał. Włączała się jak przerywał. Nie był to jednak rykson, tylko stanowcze "uu", co w przekładzie z języka ogólnoludzkiego na polski znaczy "grej pan dalij, cemuś skońcył, fajnie szło".
Potem była część kameralna tego festiwalu. Rossini niejaki. Nie osobiście, oczywyzda, tylko w osobach kwartetu smyczkowego. Rossini też może być. Z braku Mozarta (to osąd Delfiny), oczywiście. Mozarta granego by Karajan lub Rubinstein (w ostateczności), oczywiście.
A kalwisze to z prawdziwej psiakości, ma się rozumieć (co na to CITES?!). Do tego ruły i fujary (nie mylić z cymbałami) w każdej nawie i na kolumnach. Bo ten leżajski organ, to nie jeden instrument jest ponoć. Dzwonki i coś jakby trąbki słyszałam w nim osobiście. Ale może to serafin jakiś coś namieszał;).

bez kropki 19.08.2013 10:46:51
-----------------------------------------------------------------------------------
Qrfist myśli
Qurfist chodził po obejsciu Gloriowego zameczku wyraźnie czymś strapiony. Niby to szukał robaków, ale był tak głęboko zamyślony, że nawet próbował bezwiednie rozgrzebywać asfalt na podjeździe. Proces myślenia był przez rzeczonego prowadzony tak intensywnie, że grzebyczek stał mu dzielnie i świecił rażącą czerwienią. Na szczęście Gloria tego nie widziała, bo w życiu nie tolerowała czerwieni, w szczególności jaskrawej. Miała taką fobię, nabytą jeszcze pamiętnego lata 1920 roku.
Kiedy Qrfist zawędrował nad oczko wodne i urzał malowniczą scenę z dzikiem i tapirem jako malarzem wściekł się do ostróg i rozindyczył się dokumentnie.
Z jego niezbyt zrozumiałych kukurykań, i o zgrozo gdakań, można było wysnuć, że Qrfista zabolało, że to właśnie on powinien malować, a nie tapir, bo to on przez okres pozowania poznał wiele tajników z tej dziedziny sztuki.
Na tapirze, a tym bardziej na ululanym i pozującym za modela dziku wrażenia najmniejszego nie zrobiło.
Qrfist wycofał się na z góry upatrzone pozycje, czyli na swoje podwórko i tam ogłosił nabór uczniów na lekcje rysunku i malarstwa. Zbiórkę ogłosił za drewutnią. Zlazły się tam wszystkie zwierzaki, ale okazało się, że lekcje pobierać mogą tylko i wyłącznie istoty dwunożne, czyli po naszemu ptaki. Pinczerki i koty zostały przegonione osobiście przez Qrfista. Mimi próbowała zasłonić się swoją artystyczną duszą wyrażającą się w skłonności do innych kotek, ale w tym względzie Qrfist okazał się mało postępowy, więc Mimi zaczęła wylizywać sobie gorsik, aby pokazać, że ją to wcale nie obeszło.
Musimy tu Drogi Czytelniku przypomnieć, że Mimi tak zawsze reagowała w chwilach wyraźnego skonfundowania, które pokrywała właśnie dokładnym wylizywaniem gorsika.
Po zakończeniu tej czynności odeszła nieśpiesznie z wysoko uniesionem ogonem.

Qrfist zabrał głos. Mówił o roli sztuki w życiu drobiu, dziwna rzecz, że nie wspomniał o stuka mięs. Mówił wiele i zachęcał do zwiedzania galerii sztuki i muzeów, a co majętniejsze ptaki namawiał do kupna obrazów i zawieszania ich w kurnikach na najwyższej grzędzie. Tu wyrwał się z pytaniem indorek Zyzio, tzw. podwórkowy przygłup, o cel takiego postępowania. Oburzony Qrfist poczęstował Zyzia kuksańcem, a następnie wyjaśnił, że defekacji obiektów sztuki może dokonywać ptak-performer, a nie jakiś szeregowy przedstawiciel drobiu domowego.
Ptactwo przeszło w stronę ogrodu, a tam na piasku zamiecionym skrzydłem przez nauczyciela pojawiły sie pierwsze dzieła sztuki - były to linie proste. Ptactwo następnie rozeszło się do zajęć własnych podczas których okazało się, że linie proste najczęściej nie są proste i, że nie tak łatwo podążać tropem nauczyciela.
Najbardziej zawiedziony był Zyzio, bo myślał, że po pierwszej lekcji będzie w stanie Klarze, tej ślicznej indyczce, narysować serce przebite strałą, a tu kreski, panie i kreski.
Ogłoszono przerwę obiadową i ptactwo rozeszło się.
Z ogrodu wracał Tadzinek z oponką wokół pasa, uformowanek z kradzionych zielonych jeszcze papierówki, czyli ulubiony przysmak gówniarzy z tamtych czasów, które spoczywały za pazuchą. Tadzinek przystanął przy malunkach ptactwa i intensywnie przyglądał się drobiowym bohomazom. Nagle wrzasnął i dał stamtąd dyla wprost do Nowego Portu, gubiąc po drodze cenne zapasy zza pazuchy.

tadman 19.08.2013 12:49:01
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:25:12
Syćko to pikne bardzo, dopóki koledzy dzikowie nie zaczną podorywki. Jak zaczną, to ino podagrycznik się ostanie, bo on się zawsze ostawa. Taka świnia zielona!

KOSSOBOR 19.08.2013 12:50:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 10:46:51
Śliczny opis koncertu - mam nadzieję, że dotrze do pana profesora Serafina? :) 


Swoją drogą - mieć takie nazwisko!!! No po prostu samo niesie po muzyce!

KOSSOBOR 19.08.2013 12:55:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 10:46:51 @ All



KOSSOBOR 19.08.2013 12:58:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 12:50:20
Jak byś wpadła, to mogłybyśmy wyprawić garden party i podelektować się licznymi, czworonożnymi gośćmi, którzy zachowują się wprost idealnie. Póki wieczory i noce ciepłe - może to być bardzo udatne i niezapomniane przyjęcie;)

sigma 19.08.2013 13:29:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 10:46:51
Dzwonki, fujarki cuda na kiju to my mamy tez w organach oliwskich, więc nam nie stanowią.
Ale prof.Serafina nie;(((

sigma 19.08.2013 13:31:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 10:46:51 & sigma 13:31:26
Fajny opis całej wyprawy. Taki kropkowy. :)

My też mamy profesora, a nazwisko nosi trochę dziwne, bo Gembalski, to zapewne z tej racji, że jest pełną gębą wirtuozem.

Kiedyś byłem pod koniec mszy w Poznańskiej Farze i później był chyba pięciominutowy przywatny koncert dla nas. Bycie przy tworzeniu się muzyki takie in statu nascendi to niezapomniane przeżycie, bo z bliska styszymy szumy, klekoty, świsty, postukiwania i skrzypienia, a tam na dole już tylko sama muzyka, która penetruje wnętrze Fary.

Znajomej córka uczęszczała do szkoły muzycznej w klasie fortepianu. Z tej klasy do swojej klasy organów wyciągnął ją sam profesor Gembalski. Była mocno zaangażowana i w klasie maturalnej mocno pracowała, ale nie była zbyt zadowolona z siebie i doszła do wniosku, że nie będzie wirtuozem organów, więc poszła na prawo, mimo iż maturę zdała, a koncert wypadł poprawnie.
Od niej wiem, że umiejętnośc grania na organach to nie tylko świetna koordynacja i praca rąk i nóg, ale także "granie w głowie". Dźwięki, które dają organy wydobywają się z nich z pewnym i często różnym opóźnieniem, więc proces grania musi odbyć się "w głowie", aby tam na dole dźwięki współgrały ze sobą i stopiły się w muzykę. Dodatkowym wyzwaniem jest granie na instrumentach typowo mechanicznych.
Ze względu na brak jakiejkolwiek standaryzacji budowy samych organów organista musi mieć jakiś czas na zaznajomienie się z instrumentem. To nie to co wyrób braci Steinwayów, gdzie siadasz i masz.

U nas nie ma Organów Oliwskich i Leżajskich, ale przy WSM w Katowicach jest muzeum organów. Chciałem trochę skraść Kropkowych wrażeń więc posłuchałem tego co poniżej. Słodkości brzmienia mogłyby się nauczyć trochę nasze katedralne organy.
Tu Bacha organowa transkrypcja Vivaldiego



Najpiękniejsze w tym jest to, że to są organy zbudowane przez Polaków. W komentarzach pod spodem twierdzą, że są tak świetne jak te z Paryża z Notre Dame.
Pozazdrościłem Kropce i udałem się na zwiedzanie Bazyliki w Leżajsku, tylko świergotliwe ptaki trochę przeszkadzały.



Dla tych co lubią tylko to co znają przytaczam tytuł video do poszukania w YT
Leżajsk - XVII ct pipe organ - J S Bach, Toccata and Fugue in d minor, BWV 565

tadman 19.08.2013 16:34:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:10:45
Z tym mydełkiem i medalem z kartofla niestety już nic się nie da zrobić.
Mój przyjaciel Edzio B. , wojak, budowlaniec, sarmata i krzyżowiec jest już od trzech lat „za rzeką w cieniu drzew” pokonany przez ciężką pracę i nadciśnienie tętnicze.
Święty Michał Archanioł, hetman Wojska Niebieskiego ma z niego na pewno spory pożytek, bo tak kompetentnych podoficerów nawet Tam za wielu nie mają.
Wieczne odpoczywanie.

Kilka słów tytułem wyjaśnienia.
Edzio, młodzieniec z mocno katolickiej rodziny, wybrał karierę wojskową (nie wiadomo co chłopakowi do łba strzeliło).
Wszyscy nazywali go „Krzyżowcem”, ponieważ nie pozwalał nikomu na naigrywanie się z wiary katolickiej. Niespotykanie spokojny człowiek, tracił spokój i pogodę ducha gdy ktoś w jego obecności pozwalał sobie na drwiny z wiary. W takich przypadkach za pierwszym razem grzecznie prosił rozmówcę aby zaniechał („bo rani jego uczucia religijne”). Kiedy to nie skutkowało a rozmówca wykazywał się brakiem inteligencji i kultury i nadal drwił sobie ze świętości, Edzio (na zasadzie „drugiego policzka”), kategorycznie żądał zaprzestania bluźnierstw i ostrzegał że może stać się bardzo nieprzyjemny. Z reguły to - w połączeniu z imponującą posturą Edzia- wystarczało ale jeśli interlokutor okazywał się niepoprawnym chamem i nadal szczekał contra fidem, Edzio bił i zazwyczaj jeden cios wystarczał.

W tamtej armii Edzio nie miał szans na karierę.
Sprowokowany bezczelnie, dał potężnie w dziób swemu kapitanowi.
Edzio musiał odejść do cywila ale uniknął sądu wojskowego , bo było to poza służbą i wszyscy zaświadczyli że został celowo sprowokowany przez kapitana, zresztą zawziętego komucha.

Edzio po zdjęciu munduru, przez długie lata prowadził firmę budowlaną (stąd „ozdobniki” w słownictwie) i zaszczycał mnie swoją przyjaźnią.
„Krzyżowcem” pozostał do końca życia, więc Opatrzność Boża wiedziała co robi zabierając go do lepszego świata na długo przed satanistycznymi ekscesami na Krakowskim Przedmieściu.
Gdyby Edzio dożył tego skandalu to niechybnie krew zostałaby rozlana.

Ptasznik z Trotylu 19.08.2013 21:35:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 21:35:48
...Edzio... cholera... Napisz o nim coś więcej i zrób z tego posta. Takich ludzi trzeba uwieczniać a sylwetki i przesłanie - propagować.
Cześć Jego pamięci! (Cholera po raz wtóry a użyta w zw. z bezsilnością, że oto tacy Ludzie są stąd zabierani i musiem se same radzić! Tfu!)

bez kropki 19.08.2013 21:59:30
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 16:34:43
A ja nie wiem czy nie lepsze niż Notre Dame (słyszałam). Ale co ja tam wim. nawet bez porównań z Paryżem zastanowiło mnie co innego. Otóż, na mój słuch niefachowy, w tym kościele (duża hala) NIE ma pogłosu. Rozumisz pan, organy grajo a nic się ode ścian nie odbija. Jak oni to zrobili (tu dzięki za info, że to nasi), to ja nie pojmuję. Ekstraklasa światowa i tyle w temacie. 
A festiwal ma jeszcze i tę zaletę, że na koncert i do kościoła (na mszę, zająć miejsce, ale od czegoś trzeba zacząć) przyszli ludzie obojętni religijnie, zielonoświątkowcy, inni... Chrystus z krzyża w bocznym ołtarzu patrzył na te owieczki swoje, co chcąc-niechcąc z wizytą wpadły. Św. Antoni (spec od pogubionych) uśmiechał się naiwnie. Rokoko świeciło po oczach (kicz aż boli - hiehie) a organy grały poza czasem. 
Spacerowałam po zabytkowym dziedzińcu, cieszyłam się pogodą i słuchałam. Ha! A ptaki w tym wcale nie przeszkadzały! Wypraszam sobie:) Stroiły dokładnie pod tony organów:).

bez kropki 19.08.2013 22:05:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 12:55:07
A skąd mnie wiedzieć, czy dotrze? Nie mam wtyk tak wysoko.

bez kropki 19.08.2013 22:05:41
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 21:35:48
Świeć, Panie, nad duszą Edzia. No i sam popatrz, Ptaszniku, jacy wspaniali bywają Polacy. Piękna historia. Mam nadzieję, że poznasz nas z Edziem , jak już się wszyscy znajdziemy po drugiej stronie rzeki;)

sigma 19.08.2013 22:06:44
-----------------------------------------------------------------------------------
Czy wiecie że ...
„ZA RZEKĘ W CIEŃ DRZEW”

Ta fraza – tytuł powieści Ernsta Hemingwaya – zrobiła światową karierę dzięki Hemingwayowi ale to nie on był jej autorem.

Są to ostatnie słowa przed śmiercią, wypowiedziane w malignie przez słynnego generała armii Skonfederowanych Stanów Południa, Thomasa Jonathana Jacksona w dniu 10.05.1863.
(„Przejdźmy przez rzekę i odpocznijmy w cieniu drzew”)

Thomas Jackson, osoba bardzo religijna i przy tym wielki oryginał, został ciężko ranny w trakcie bitwy pod Chancellorsville (30.04. - 06.05.1863), w której 60-tysięczna armia Konfederacji (gen. Robert E. Lee), śmiałym manewrem rozbiła i zmusiła do odwrotu 133-tysięczną armię Jankesów (gen. Joseph „Joe” Hooker).
Walki trwały w puszczy „Wilderness” („Dzicz”) i obie armie wytłukiwały się w zaroślach a w pożarach lasu wywołanych strzelaniną, usmażyła się duża część rannych.


Jackson jako najzdolniejszy z generałów Konfederacji, dowodził manewrem który przyniósł Południu sukces w tej bitwie. Wieczorem 01. maja 1863, kiedy obie armie były dokładnie wymieszane w lasach, chciał osobiście rozpoznać sytuację i w ciemnościach został omyłkowo postrzelony przez własnych żołnierzy (prawdopodobnie 22 Pułk Piechoty z Północnej Karoliny).
Po amputacji ręki, zmarł 10 dni później w szpitalu polowym, na zapalenie płuc.

Ptasznik z Trotylu 19.08.2013 23:32:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 21:35:48
.

R.I.P.

KOSSOBOR 19.08.2013 23:44:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 22:05:07
Myślę, Kropciu, że ten brak odbicia od ścian to - BAROK. Wszystkie powierzchnie są rozedrgane.

KOSSOBOR 19.08.2013 23:46:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:46:43
Ewcia mimo deszczu z wywalonym jęzorem pisała notę dyplomatyczną do rządu Meksyku zrywające wszelkie stosunki dyplomatyczne w trybie natychmiastowym i wypowiadającą im wojnę. 
Do noty dołączone było napisane w trzeciej osobie memorandum zaznaczające, że im szybciej usuną z granic naszego kraju grono oblesnych bandziorów zwących się dla zmylenia przeciwnika ichnią Marynarką Wojenną, tym lepiej. 
Dla ich własnego dobra. 
Żeby potem nie było.

sigma 20.08.2013 11:51:13
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 11:51:13
Bowiem rok 2013 był to dziwny rok, pełen niepojętych a złowrogich znaków. Na tle róznistych podejrzanych zdarzeń wybijała się jednak bitwa gdyńska stoczona 18 sierpnia. Polskie nieliczne siły uzbrojone w gatki kąpielowe okryły się tam chwałą rozbijając w puch uzbroijony po zęby oddział meksykańskiej Marynarki Wojennej, który na plażę nie wziął tylko broni palnej, bo im się nie mieściła w koszyczku piknikowym.

sigma 20.08.2013 12:30:33
-----------------------------------------------------------------------------------
Dyletanty dyletantom
Najpierw oszołomiony zostałem Thorvaldsenem, a teraz dobity generałem Jacksonem.
Jaką Ty literaturę von Trottil czytujesz? Nic o tych faktach nie ma w wiki.

Kropko dzięki Ci za chwilę odchamienia.
Całą snycerkę wykonali braciszkowie, kiedy powrócili do kraju po studiach we Włoszech.
Potoccy byli fundatorami organów w Leżajsku i zgodzili do budowy nie jakiegoś meistera sztuki organowej sprowadzonego z Zachodu, a rodaka z Przeworska, niejakiego Stanisława Studzińskiego. Organy były poddawane na przestrzeni wielu lat rozbudowie, przebudowie przez następujących fachowców sztuki budowania organów: Jana Głowińskiego, Aleksandra Żebrowskiego i Roberta Polcyna. Symptomatyczne dla ostatnich lat, że renowacji organów w latach 2000 - 2003 dokonała francuska firma przy pomocy Adama Wolańskiego.

Z amerykańskiego filmiku o organach dowiedziałem się, że pożądane jest by czas pogłosu zawierał się w przedziale 3 - 4 sekund, co doskonale dopełnia dźwięk organów.

Byłem dwukrotnie na robocie w Pchlewie, raz w 2000, a drugi w 2005. Za pierwszym razem dotarliśmy do Łańcuta, ale zwiedzania nie było, bo było przygotowanie do telewizyjnej transmisji koncertu. Drugi raz skończyło się na leżajsku, ale piwie. Jak pomyślę, że to tylko 50 km od Pchlewa to żal.

tadman 20.08.2013 12:38:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:46:43
Kiedy tam jest dosyć proste wnętrze. Mało jest tych barokowych fidrygałek na ścianach. Kościół wygląda jak hala, nieco tylko obstawiona ołtarzami bocznymi. No, dużo drewna. A większość fidrygałów-namalowana na ścianach. 
To już chyba bardziej mnie przekonuje tłumaczenie Tadzia, że pogłos dla organów musi PLANOWO ileś tam trwać. 
W każdym razie - ciekawa rzecz.

bez kropki 20.08.2013 13:02:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 12:38:57
"Byłem dwukrotnie na robocie w Pchlewie," Współczuję. Jakby co, to proszę o kontakt na priv. Miejsce na karimatę się znajdzie i herbata w kredensie:). Piwo z Leżajska? Fuj! Łańcut był ekstraklasą, dopóki nie wykupiono i nie zezłomowano tamtejszego browaru:(.
Dzięki za ciekawe info nt. organów. Podnoszące na duchu i warte propagowania, że "Polak potrafi" zbudować tak skomplikowany instrument na poziomie światowym. 
A co do odchamienia, to nie ja, ino organy:). Z dodatkiem serafinów;).

bez kropki 20.08.2013 13:05:26
-----------------------------------------------------------------------------------
Podczas kolejnego spotkania na szczycie w Zameczku
Gloria i Mme omawiały jak zwykle politykę międzynarodową i inne duperele. W porównaniu z doniosłością omawianych spraw i podejmowanych decyzji spotkania w Davos, czy tego tam Klubu Bilderberga to Ciemnogród, buractwo i dno.
Tym razem z satysfakcją odnotowały fakt, iż w odróznieniu od USA, które od stu lat walczą bezskutecznie z nielegalną imigracją Meksykańczyków, Polacy załatwili problem w kilkadziesiąt minut.

sigma 21.08.2013 18:50:41
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:50:41
W kilkadziesiąt minut, bez spirali zbrojeń, oraz w samych gatkach.

Mme, wróciwszy do twierdzy po rzetelnym omówieniu z Glorią spraw międzynarodowych i innych dupereli, zabrała się za grzanie wód wszelakich i docieplanie murowanej piwnicy. W której sapała rozpalona do czerwoności koza /nostra/. Nie byłoby w tym może niczego dziwnego, gdyby nie pełnia lata. Jednakowoż Żeglarz Bałt właśnie powracał z opłynięcia w tę i we wtę Spitsbergenu, a Mme, słusznie nie wierząc w globalne ocipienie uważała, iż po takiej rajzie przyjdzie jej Żeglarza rozmrażać. Chwilę jeszcze zastanawiała się, czy nie zaoszczędzić nieco na prądzie, wyłączając lodówkę i zamrażarkę na kilka dni, i wstawiając tam Bałta zamiast agregatu, jednakowoż uczucia chrześcijańskie zwyciężyły i do kotła z gotującą się wodą trafiły ostatnie butelki gazowanej mineralnej. 
"Niech tam ma dżakuzi, a co mi szkodzi?!" - pomyślała ciepło, poprawiła mejkap, zamrugała błękitnymi oczętami i powiozła się na lotnisko.

KOSSOBOR 21.08.2013 19:26:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 19:26:58
Przy następnych przybyszach odradzam takie drakońskie środki powitalne. Nie każdy przecież żeglarzem, sterem i Bałtem.

tadman 21.08.2013 21:47:22
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 21:47:22
Sam sobie sterem, żeglarzem i Bałtem;
Dzieckiem w kolebce, kto łeb urwał chytrze;
Bez serc, bez ducha, kawał karalucha
- nucił beztrosko a schozofrenicznie Tadzinek szykując sobie koronę na okolicznośc objęcia tronu, co go z wielu względów niechybnie czekało. Co jakiś czas zacinal się niechcący w palec i czujnie sprawdzał, czy ma już tę hemofilię, czy jeszcze nie.

sigma 21.08.2013 22:04:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 22:04:58
Jucha mu szybko krzepła mimo, że ostatnio przestał uporczywie łykać żyletki. Skoro nie mógł być królem to chciał być choc odrobinę użytecznym i dlatego zaszył się tuż przed otwarciem galerii w piwnicy i czegoś tam szukał. Nie zdążył na czas, ale spóźniony a dany ze szczerych chęci prezent też jest mile widziany. Ten mógł się przydać na następne otwarcia wernisażu, bo kołysząco-kojąca muzyka zawsze pomaga w konsumpcji dzieł sztuki.
Oto prezent.


tadman 21.08.2013 23:46:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 21:47:22
Ależ Tadziu, ja tylko opisałam sytuację! Rozmrażać Bałta będzie Mme, a nie ja.

KOSSOBOR 22.08.2013 00:49:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 23:46:55
Gloria, mimo nawału gości w galerii i rozpełgłych wszędzie zwierząt, w tym tarzającego się po pawimencie w desperackiej a żałośliwej rozpaczy tapira /tapir, po udanym entree na okoliczność sztuki teraz tarzał się na tyle czujnie, by szerokim łukiem omijać ululanego dzika, który już do niego mrugał oczkami znad okularów krótkowidza/, a więc Gloria nagle usłyszała, że ten mały, słodki blondasek, co się tu przywlókł wraz z bachorami z piaskownicy, jakoś dziwnie wymawia wyraz "dropsy", których domagał się od Woyciechowej. Hrabina nastawiła ucha i teraz wyraźnie już usłyszała blondaska, mówiącego do Woyciechowej:
- Nie chcę ehlgheja, phoszę pani, wolałbym dhopsy!
"Ho! Ho! Ho!" - pomyślała Gloria. "Będą z niego ludzie!"
Jednakowoż poczuła się w obowiązku, by blondaska pouczyć:
- Dhogie dziecko, mówi się: dziękuję pani za ehlgheja, czy mogę phosić o dhopsy?
- Przephaszam, oczywiście, czy mogę phosić o dhopsy? - zmitygował się Tadzinek, a mowa jego była miodem na uszy i serce Hrabiny. 
Chciała jeszcze zapytać o krzepliwość krwi, ale stwierdziła, że na to jeszcze jest za wcześnie.

KOSSOBOR 22.08.2013 01:10:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 01:10:45
Tapir, Qrfirst, Gryzelda, i dzik stali przed obrazem
i zalewali się łzami żałości.
- I na co nam to było? - szlochał tapir tarzając się w przypływie histerii po parkiecie..
- Pieprzona Europa! Dzikusy! Wandale! - gdakał wzburzony Qrfirst, a grzebień czerwienial mu apoplektycznie.
- To już jest koniec, nie ma już nic - pomrukiwała melodyjnie acz melancholicznie Gryzelda przerabiając z nerwów na wióry kolejną bezcenną figurę szachową z leżącego na podorędziu i nieopatrznie otwartego pudła. 
- Nigdy, przenigdy im nie opowiem swojej historii życia - zapewniał ululany dzik powodując u słuchaczy uczucia ambiwalentne.

sigma 21.08.2013 18:43:34

@sigma 18:43:34
- Zawsze tak gadasz, ululańcu, ale liczyć na ciebie nie można! - zagdakał Qrfirst i mimochodem dziobnął tłustego kornika, który wyleciał z rozdyźdanej przez Gryzeldę wieży. Po prostu to było silniejsze od niego. I kulturalna przestrzeń galerii nie mogła tego zmienić.

KOSSOBOR 21.08.2013 19:35:53
@KOSSOBOR 19:35:53
- Nigdy, przenigdy nikomu nie opowiem. Tylko wam - zarzekał się i bożył ululany dzik szlochając tak, ze aż dostał czkawki.
Pozostali przyjęli to w nie pozbwionym dwuznaczności milczeniu.

sigma 21.08.2013 20:12:47

@sigma 20:12:47
Do salonu wpadła banda czworga z piaskownicy, zwabiona gwarem rozpoczętego wernisażu i wieścią, że będą napoleonki i Biała Pavlova. Januszek liczył na zdobycie jakiś mentolowych, więc w czasie wznoszenia toastów na cześć Glorii zamierzał wymknąć się do prowizorycznej szatni w celu zdobycia takowych. Woyciechowa zawróciła bractwo do sieni i przypilnowała by chłopcy wysypali piasek z mankietów spodni i kieszeni, a cała banda wytarła dokładnie nogi.
Dzieciaki ponownie udały się do salonu i oddały się kontemplacji. Tadzinek na widok Glorii jako klawna zaczął głupawo się chichrać, co skończyło się tęgim kuksańcem pod ostatnie żebro w wykonaniu Hani. Tadzinek się zapowietrzył, ale nadal wlepiał ślipia w obraz. Zauważył, że spod ręki odzianej w rękawiczkę, a leżącej na oparciu fotela wystaje coś kolorowego.
- Proszę pani hrabiny, czy to kolorowe - i tu pokazał paluchem - to pędzel czy duszona papuga?
Helga na te słowa zareagowała intensywnym waleniem szpicrutą o cholewy oficerek i roztrącając oglądających zbliżyła się do obrazu by dokonać inspekcji.

KOSSOBOR podeszła do Tadzinka złapała go za ucho i powiedziała:
- Tu jest poważna galeria, a z takimi wygłupami to zmykaj na jaja.be!
- To Mme zaczęła prosze pani, a nie ja - poskarżył Tadzinek.
- Woyciechowa wyprowadzi tego bachora - zaordynowała i wróciła do gości.

tadman 21.08.2013 21:31:12
@tadman 21:31:12
No ale właśnie! Tadzinek poruszył problem niezmiernej wagi, który tez mnie nieświadomie dręczy. Co takiego wystaje spod rękawiczki? Czy Autorka może powiedziec, zanim Woyciechowa tez mnie wywali?

sigma 21.08.2013 22:09:41
@sigma 22:09:41
Na pawia za małe, więc raczej...

KOSSOBOR 22.08.2013 01:17:33
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 01:17:33
Misia Porządnisia niezadowolona, że hałastra zaśmieca poważny wernisaż jakimiś tam jajami, wzięła szmatę i wiadro i skrupulatnie posprzątała, coby chichotnikom głupie myśli do łbów nie przychodziły w poważnej świątyni dumania.

jazgdyni 22.08.2013 07:26:41
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:26:41
Gloria była wściekła, bo przecież na prośbę Tadzinka kazała Woyciechowej dokonać małego przemeblowania i prac konserwacyjnych powierzchni płaskich, a ta ci wsiadła na perpendykl i pognała z Józkiem do Gdyni meksykańskie dziwy oglądać, najpierw na plaży, a potem w meczu koszykówki z magistratem na Skwerze Kościuszki. Woyciechowa pomna polecenia przekazała robotę firmie-córce Misia Porządnisia Sp. z o.o. i wiedziała, że będzie gites, choć hrabina trochę odreaguje i rzuci kilka słów z "h" w środku.

@ KOSSOBORa Ja wiem, że to Mme będzie robić jacuzzi w celu odmrożenia zamrożonego, ale prosiłem, aby przekazać Mme, co niniejszym również czynię, żeby to nie była nowa świecka tradycja, i żeby innych przybyszów, szczególnie nieletnich, tak nie traktować.

Jeszcze mam małe myszlenki co do POLONII, ale to napiszę w galerii, bo tematyczne jest.

A Januszkowi, co to rzadko coś tu bywa, wrzucam przepiękny głos z antypodów, członkinię zespołu Oncle Jed - Laurę Stott wspartą przez jej dwóch grajacych i mruczących czasem kuzynów.


tadman 22.08.2013 10:57:36
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 10:57:36
Przepraszam Laurę gorąco, bo jej rodowe nazwisko brzmi Stitt

tadman 22.08.2013 13:23:23
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 13:23:23
Piękne dzięki Tadzinku.
Laura wspaniale panuje nad głosem, który nb. jest śliczny i przeniósł mnie w dawno zapomnianą krainę marzeń.

jazgdyni 23.08.2013 11:33:59
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 11:33:59
Jak skończy się powyższy filmik to kliknij w lewy górny róg z filmikiem z AGT, gdzie Laura dała niesamowitego czadu. Grają i śpiewają u innych, jak i na własne konto ponad 3 lata i dopiero występ telewizyjny robi im właściwą i należną reklamę. Coś mi się widzi, że ona jest tam szefem. Nie tylko pięknym, ale cholernie sympatycznym. Patrzę na nią i robię banana.

tadman 24.08.2013 00:49:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:49:02
Przeczytawszy na bramie Zooschiwtz, że zaczynają się obowiązkowe szczepienia przeciw wściekliźnie Tapir ukrył się w krzakach (zabrawszy tamże odpowiednią ilość wałówki). 
I to nawet nie o to chodziło, że miał coś przeciw wściekliźnie (poza tym, że jej nie miał), ale sama myśl, że w ramach tejże parszywej szczepionki do jego szlachetnego organizmu dostaną się jakieś tkanki zwierzęce z mózgu królika, embrionów kurzych, nerek psich i/lub małpich, krew świńska, krew końska, białka jaj kurzych i kaczych, surowicza albumina wołowa, płodowa surowica cielęca, czy tez hydrolizat kazeiny z trzustki wieprzowej - zemgliło go potwornie i nie mógł się wciąż otrząsnąć ze wstrząsu.
A przecież to wcale nie wyczerpywało zbioru świństw, jakie chciano wstrzyknąć do jego błękitnej, ahystokhatycznej khwi! Niedoczekanie!

sigma 26.08.2013 19:43:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:49:02
Hultajska czwórka z piaskownicy - Hańcia, Ewcia, Tadzinek i Januszek, po raz pierwszy w tym roku postanowiła udać się na grzyby.

jazgdyni 26.08.2013 19:59:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 19:59:12
Dołączył do nich tapir ciągle w szoku na wspomnienie trzustki wieprzowej i krwi świńskiej.
Choć coś mu kołatało, że grzybki z kolei mogą zawierać penicylinę. Trochę czuł się zagubiony.

jazgdyni 26.08.2013 20:04:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 20:04:55
Grzybki halucunogenne mogą zawierać psylocybinę.
Babcia pokazała Tadzinkowi w atlasie grzybów jakich nie należy zbierać, a między nimi pokazała grzybek o którym mowa powyżej, czyli łasiczka lancetowata. Tadzinek przyrzekł sobie w duchu, że do jego koszyka na pewno nie trafi takie świństwo jak: prawdziwki, kurki, gąski, kozaki, maślaki i inne takie, natomiast będzie zbierał muchomory sromotnikowe, wspomniane łasiczki, a w szczególności będzie szukał borowików szatańskich i czernidłaka kołpakowatego, który w połączeniu z alkoholem daje efekt wprost szatański.
Tadzinek szedł na grzyby, a blady strach, co to na słupie przy zajezdni tramwajowej w Nowym Porcie siedział, zastanawiał się na kogo tu paść.

tadman 26.08.2013 20:27:18
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 20:04:55
- Lepsza penicylina, niż ołów - mamrotał jednak obżerając się spotykanymi po drodze maślakami i podgrzybkami i zakąszając je jedną i drugą kurką bez żadnych białek. - Uch, jak ja podsunę ten formularz do podpisania dyrektorowi, to zobaczymy! - odgrażał się z pełnym pyskiem, bo już powoli odzyskiwał rezon.

sigma 26.08.2013 20:32:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:27:18
W wolnych chwilach dozbierywał także naparstnicę, daturę oraz konwalię mając nadzieję zużyć je odpowiednio do możliwości, jakie dawały.
- No cóz, skoro mam być królem, to une nie takie numery wywijały!

sigma 26.08.2013 20:34:59
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:27:18
Blady strach tak długo się zastanawiał, na kogo paść, aż wszyscy zainbteresowani zniknęli za najbliższymi krzakami. Nieco zirytowany rozejrzal się po horyzoncie i wypatrzywszy idącego trop w trop za naszą zgrają p.Władeczka z nieodzownym notesikiem, wycelowal i padł na niego.

sigma 26.08.2013 20:38:27
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 20:38:27
Wyrwał Władeczkowi władeczkowy, nieodzowny notesik i nagryzmolił, co następuje:
A za oknem świeci słońce,
a za oknem dwa zające,
a za oknem lekki wietrzyk,
z krzaków wyszły sarny ze trzy.
a na polu zżęte żyto,
czy ja dobrze widzę, czy to
dojrzewają jabłka, śliwki,
właśnie trwają podorywki.
W trawie siedzą polne świerszcze,
świerszczą swe świerszczowe wiersze.
Ziemia kręci swoim kołem,
zaraz dzieci zaczną szkołę,
zieleń liści w żółć się zmieni,
z wolna idzie ku jesieni.

Ywzan Zeb 26.08.2013 21:04:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 21:04:31
Jesień zajęła zwolniony przez bladego stracha słup i na nim zaczęła wysiadywać niewiadomo co, nie przymierzając, jak jakaś stara kobieta.
Kiedy wybrzmiała ostatnia strofa naszego prywatnego poety KD:

"[...] z wolna idzie ku jesieni."

Jesien, rada nie rada, zlazła ze słupa i wzięła się do roboty, a na opuszczone miejsce wgramoliła się Zima.

tadman 26.08.2013 21:58:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 21:04:31
Pan Władeczek usiłował odzyskac notesik i ołówek kopiowy, ale na próżno, bo Blady Strach z wypiekami tworzył dalej:
Z alkoholem pod pierzynę, 
Grzybek, co ma psylocybinę
Wlazł i wziął amforecytynę 
Oraz też neomycynę,
Formalinę, polimyksynę,
Hydrolizowaną żelatynę,
Po czym padł i zdechł.

Za bardzo to się nie rymowało, ale Blady strach bardzo był z siebie zadowolony, bo wyglądało na to, że kroi się z niego poeta naszych czasów.

sigma 26.08.2013 22:13:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 21:58:02
A taka jedna tramwajarka, co to jej Henryka Prostynos było, twierdziła, że to Wiosna była, bo mamy teraz to cholerne ocieplenie. Panoszy się ono wszędzie, bo i w przekaziorach głównego ścieku, no i zwłaszcza w polityce, więc musi była to Wiosna.

tadman 26.08.2013 22:15:53
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:15:53
Jesień trafiona znienacka globalnym ocipieniem prosto w oko poczuła się zniewoloną do jakichś retorsji wprost proporcjonalnych do siły ataku.
Przez dłuższą chwilę, ale góóra miesiąc myślała, po czym zastosowała grad wielkości kurzych jaj, jaja kurze wielkości gradu oraz przymrozki, a na to zasmażkę.

sigma 26.08.2013 22:19:59
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 22:19:59
Jedno z jajec miało prezydęckie aspiracje i siadło se na klapie. Reszta jajec robiła sobie jaja, bo to był ten ordynus zbuk. Dobrze mu tak, znaczy się zbukowi.

tadman 26.08.2013 22:54:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:54:25
Tymczasem, nie zważając na kontrowersje około-pogodowe, nasza hultajska czwórka przeczesywała młodniaki i staraki, ściskając w garści zapełniające się koszyki. Trójka z nich zgrabnie wykręcała grzybki i kozikami obcinała zabrudzone nóżki. Ale nie Tadzinek; słusznie przyjął, że jak można grzyby atakować nożem, to czemu nie bronią palną. Był miał mozolnie skonstruowany w piwnicy samopał kalibru 0,20 i właśnie jego teraz używał podczas polowania na grzybki. Raz po raz szedł po lesie huk ogromny, gdy padał z jękiem kolejny sromotnik, albo, olaboga, łasiczka.
Hańcia zbierała wszystkie grzyby malownicze - wyniosłe kanie, fioletowe surojadki, przepiękne muchomory i tajemnicze strzępiaki. Koszyk jej wkrótce przypominał ten jeden, wiecie jaki, z obrazów Wasyla Kandinskiego.
Coś w niej rosło, gdy zmrużyła oczęta, oceniając zawartość koszyka.

jazgdyni 27.08.2013 05:33:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:27:18
Upolowawszy tedy odpowiednią ilość muchomorów sromotnikowych, łasiczek lancetowatych, borowików szatańskich, nie mówiąc już o czernidłaku kołpakowatym, Tadzinek stwierdził, iż poza nalewkami, poczyni również susz, co zapewni mu dalekosiężny sukces. Bowiem skoro Zima rozsiadła się na słupie pod zajezdnią, to i niechybnie jakieś święta muszą nadejść, no a wtedy, jak wiemy, kapustka z grzybkami jest na każdym stole. Tak więc pole rażenia zapowiadało się szerokie i rozciągnięte w czasie. Na samą myśl Tadzinek zacierał łapki małego, słodkiego blondaska. 
Owszem, kwestią istotną pozostawało przemycenie zasobnego w skarby koszyczka do babcinej kuchni, a zwłaszcza przekradanie się z rzeczonym koszyczkiem obok kanapy z dziadkiem, przykrytym Dziennikiem Bałtyckim. Dziadek bowiem był wyczulony na brzydkie zapachy, a postrzelone sromotniki już roztaczały swoją zdumiewającą woń. 

/PS. Nie wiem, czy to były sromotniki, ale pamiętam dojmujący i wstrząsający smród zgniłego mięsa roztaczany przez jakieś grzyby w lesie./

KOSSOBOR 27.08.2013 11:36:38
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:36:38
Eeee tam! To zapene nie były grzybki jeno pałdwa pardła. Tfuuu! znaczy się padła pardwa, bo ona tak leżąc pod bukiem nie ma nic do roboty i śmierdzi. Natomiast jeśli kucharz dostanie taką świezutką pardwę do roboty to pieczyste z niej pachnie nieziemsko tak, że niech rydzyki na masełku chowają się. Chociaż kulinarni puryści twierdzą, że obie potrawy startują w odrębnych konkurencjach.
Gloria na sama myśl o pieczystym z pardwy rozmarzyła się i przypomniała sobie, jak to będąc za smarka we Włoszech jadła pardwę w Padwie razem z Padvarottim.

tadman 27.08.2013 16:41:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@@ tadman 21:58:02 i sigma 22:13:16
Kiedy Blady Strach czytał „naszego prywatnego poety” brzemię odpowiedzialności, siedzące na barkach akurat wygodniej się usadawiało, a kiedy zobaczył „poeta naszych czasów” brzemię zaczęło się nieznośnie wiercić.
-poeta naszych czasów – powtórzył w myślach Bady Strach
- poeta naszych czasów – powiedział półgłosem
- poeta naszych czasów – powiedział już zupełnie na głos i w tym momencie brzemię odpowiedzialności siedzące na barkach Bladego Stracha zaczęło się robić jakby lżejsze, a Blady Strach ciągnął swój monolog:
- naszych czasów, waszych czasów, wszech czasów
- POETA WSZECH CZASÓW – wykrzyczał ile sił w gardle. I dopiero teraz spostrzegł, że to, co siedziało mu na barkach to żadne brzemię odpowiedzialności, ale rozdęte do monstrualnych rozmiarów ego.

Ostatni wykrzyknik usłyszała wracająca z grzybobrania hultajska czwórka, ale Ewcia, obeznana z tematem natychmiast wyjaśniła:
- To odczyn poszczepienny.

Ywzan Zeb 27.08.2013 19:07:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 19:07:40
Po czym samozwańczy poeta wszechczasów zaczął krytyczny rozbiór zasadniczej idei swego poematu, żeby potomność wiedziała, co miał na myśli i nie zbłądziła niepotrzebnie pod strzechy.
Otóż podmiot liryczny owego arcydzieła będący zarazem porte parole autora, czyli jego, Bladego Stracha, początkowo jest w nastroju sielsko-anielskim, wygląda przez okno i na łące widzi zające itp. elementy kojące oko i duszę. Potem jednak znienacka wzrok jego pada na naszą zbójecką czwórkę wychodzącą z lasu z koszyczkami pełnymi grzybków wszelenijakich i psuje mu to doszczętnie humor, gdyż- jak rozumie - piekielna dziatwa wyzbierała aboslutnie wszystkie grzybki w okolicy nie zostawiając mu na pociechę choćby jednego mizernego maślaka. Skłania to podmiot liryczny do gorzkich rozważań w temacie obowiązkowych szczepień, najchętniej wielowalentnych, którymi by z rozkoszą ową dziatwę poczęstował i patrzył potem z satysfakcją, jak padają masowo trupem. Po stwierdzeniu powyższego poeta wychyla jednego głębszego pod grzybki halucynogenne i udaje się na spoczynek .

sigma 27.08.2013 19:38:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 05:33:48
Niestety, nikt nie zauważył, że podczas grzybobrania Tadzinek użył wobec grzybów również skonstruowanej naprędce na podstawie znanej ksiązki Adama Słodowego "Zrób to sam" broni atomowej - nikt nie zauważył, ponieważ powstały w wyniku użycia grzyb atomowy nikomu się jakoś w tym kontekście źle nie skojarzył.

sigma 27.08.2013 19:44:50
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:54:25
Jesień po wykonaniu owych retorsji popadła w zadumę, podczas której oblizywała zasmażkę z przymrozków i zagryzała całość jajami. Niestety, przez wrodzone roztargnienie w jakiejś chwili miast jaja wzięła na ząb grad i to był koniec. Zęba, oczywiście. Zbuki zrywały boki ze smiechu na ten widok, jak to one, chamy niemyte.

sigma 27.08.2013 19:49:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:36:38
Hańcia wróciwszy do domu, grzyby zdała do kuchni, po czym wyjęła pudełko ze świecowymi kredkami i z bloku wyrwała kartkę. Wywiesiwszy ozór zaczęła tworzyć z pamięci malowidło pt.Grzybobranie. 
Na prawo w górnym rogu świeciło słońce. Na lewo po niebie szlajały się obłoczki. Całą kartkę zajmowały gęste pnie drzew z metodycznie naniesionymi gałęziami. Pod drzewami pętały sie cztery sztuki dzieci z koszykami, w tym jedno ze spluwą w garści. Na pierwszym zaś planie rosły nadnaturalnych rozmiarów prawdziwki i muchomory. Już na pierwszy rzut oka było wiadomo, że te grzyby nie ulegną żadnej przemocy.

sigma 27.08.2013 19:59:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 19:07:40
Gdy rozdęte do monstrualnych rozmiarów ego w końcu oklapło, powróciwszy do rozmiarów akceptowalnych przez zawistników, którzy przecież i tak nigdy nie zostaną poetami wszech czasów, a już WSZECH CZASÓW - to zupełnie, okazało się, że to nieszczęsne ego siedziało na słupku na lewym półdupku. Siedziało, siedziało, myślało, myślało, jak prawy półdupek posadzić na słupek. Łoj diridi didi, dana! U ha! 
Natenczas odczyn poszczepienny zmył się jak niepyszny. I był, naturalnie, długi, cętkowany, kręty. Resztę szczegółów medycznych poszczepiennych zna Mme. Ale to same świństwa są, proszę PT Czytelników.

Annaczr 28.08.2013 00:04:42
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:44:50
A najlepiej skojarzył się Januszkowi - już go, tego grzyba, widział w occie i z korzeniami. W ostateczności zaś - z cebulką i w śmietanie, posypany zieloną pietruszką. Gdy tak dumał nad utylizacją kulinarną rzeczonego grzyba, stawał się coraz bardziej i bardziej przezroczysty. I gdyby nie gwałtowna reakcja Ewci, doskonale obeznanej z grzybami atomowymi, zimną fuzją, oraz z samoistnymi, acz podręcznymi miotaczami ognia - doprawdy nic by z Januszka nie zostało. Nawet mimo obowiązkowych szczepień.

Annaczr 28.08.2013 00:13:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:59:26
Niby było wiadomo, że te grzyby nie ulegną żadnej przemocy, ale nikt nie doceniał Januszka! Januszek świsnął Hańciowy rysunek, starannie powycinał wszystkie nadnaturalnej wielkości grzyby i rzucił je wprost na roztopione na patelni masełko. Po domu doktorostwa rozszedł się smród palonego masła, wosku i papieru. Na wszelki wypadek pacjenci dyskretnie acz szparko opuścili poczekalnię. Januszek naturalnie oberwał od Doktora, ale doprawdy nie wiedział za co.

Annaczr 28.08.2013 00:19:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@Dyletanty
Kochani, ratunkuuuu! Ania Czerwińska - Rydel rejestrowała się z mojego kompa jako komentator na nE /Annaczr/ i takie rzeczy się porobiły! 

Nie mam dostępu do swojego konta :( 

Janusz, proszę, interweniuj u Adminów cy cóś :(((

Annaczr 28.08.2013 00:32:56
-----------------------------------------------------------------------------------
@Annaczr 00:32:56
Ranyboskieojezu!!!
Kto się zarejestrował, jak się zarejestrował, kto ty jesteś - Ewa?, Hania? Tadzinek?. A Ania Czerwińska - Rydel to kto? Podejrzanie dużo wie o mnie? Agentka i włamywaczka?

Fakty!!! Dawać fakty!

jazgdyni 28.08.2013 07:23:36
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:23:36
Mój szerlokowy nos mówi, że to pewnie Ewcia narozrabiała. Pozwoliła przyjaciółce zarejestrować się jako komentator ze swojego kompa.
Proponuję tak
1. zamknąć internet
2. zrestartować komputer
3. wejść na nowy ekran
4. zalogować się swoją nazwą i swoim hasłem

Jak nie będzie dobrze, to olaboga!

jazgdyni 28.08.2013 07:28:53
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:28:53
Nos nieco zakatarzony, ale se wydmuchałem. Teraz już wiem, że to Hańcia narozrabiała.
Nicto... instrukcja jak powyżej.

jazgdyni 28.08.2013 07:39:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:28:53
Tak teraz zrobiłam. Zobaczymy, co się stanie. Raz, dwa, trzy...

/Annaczr to moja przyjaciółka, pisarka./

KOSSOBOR 28.08.2013 11:25:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:25:15
No proszę! :))) 

@ OZu.

Tak agentka i włamywaczka to ja żem była, we własnej osobie. Uff... 
Dzięki :)

KOSSOBOR 28.08.2013 11:29:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:28:53
Ja narozrabiałam! Ja narozrabiałam! Jak ktoś wytłucze szybę u sąsiadów, to też ja?
Ewcia z nerwów zaczęła ryczeć, dymić i zionąc ogniem, jak to miała we zwyczaju, ale przypomniawszy sobie, że ma inne, pilne zajęcia zalała się wiadrem wody i runęła do samochodu.

sigma 28.08.2013 11:31:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 11:31:16
W bzyklaczowskim grajdołku zapanowało widoczne zdenerwowanie, bo koło piaskownicy zaczęlo kręcić się jakieś miejscowe dziewczę, które jak donosiła wieść gminna było dobre w pisane klocki. Podstępny Tadzinek przymilnie się uśmiechał, ale Aneczka, bo tak się zwało dziewczę, miało to w nosie, bo na widoku miało najwidoczniej Januszka.
Pojawieniu się dziewczątka towarzyszyły pewne perturbacje z logowaniem się na blogu, co dla wtajemniczonych oznaczało instalowanie się na trzepaku, znajdującym się za śmietnikiem. Dzieciaki o mało się nie pokłóciły, bo trzeba było znaleźć winnego.
Wtem za ich plecami dało się słyszeć charakterystyczny syk. Dzieciaki natychmiast odwróciły się i ujrzały reklamę w postaci migającego czerwonego neonu NEON24.PL.
- Dziwne, neon w dzień - powiedział Januszek.
- Przecież wczoraj go tu nie było - powiedziała Hania.
- Ktoś tu zaprowadza jakieś nowe porządki, czy co - zaczęła denerwować się Ewcia.
- Mnie tu jedne takie imputowały, że to moja wina, a to pewnie przez ten NEON24.PL.
Tyradzie Ewci towarzyszył dziwny dźwięk, to szczęki Januszka i Tadzinka sięgnęły bruku. Obaj chłopcy już niejedno słyszeli, ale t a k i e słowo w ustach Ewci wprawiło ich w najwyższe zdumienie zmieszane z podziwem.
- Wiecie, to bardzo dziwne, że ktoś interesuje się naszym trzepakiem i takie inwestycje czyni. Może zapytamy Sztirlica, czy czegoś nie będzie wiedział na temat tego, co to za typy postawiły to syczące czerwone świństwo.

tadman 28.08.2013 22:42:06
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:42:06
Januszek i Tadzinek, gdy już podjęli szczęki z bruku, zaczęli uważnie przyglądać się Ewci. Dziewczynka, jakby nigdy nic, wykonywała obowiązkowe acz popisowe przewroty na trzepaku, jeno warkoczyki jej fruwały, a podkolanówki rolowały się na kostkach. Twarzyczka Ewci zdradzała wyłącznie wysiłek fizyczny. I nikt się nie domyślał, że wieczorami Ewuś, świsnąwszy z półki "Słownik Wyrazów Obcojęzycznych", od tygodnia studiowała wszystkie wyrazy na "i", ucząc się ich na pamięć. Tak więc imputowanie, immanentny, interpelacja, inspicjent i iniekcja nie stanowiły dla niej problemu. Zwłaszcza, że zamierzała w przyszłości pisać o szczepionkach. Ta litera tak Ewci się spodobała - zapewne dla swojej prostoty - iż postanowiła, że jeżeli kiedyś będzie miała córeczkę, to da jej imię na "I".

KOSSOBOR 30.08.2013 00:08:21
-----------------------------------------------------------------------------------
Piszę to tutaj bo chcę żeby wiedzieli ci na których mi zależy
Szanowni Państwo,
Od dziś jestem "lefebrystą".
Wczoraj pochowałem mojego ś.p. Tatę.
W pięknej Farze w Kazimierzu Dolnym rozpoczął się pogrzeb.
Komunii Św. udzielał ... pan kościelny, mimo iż oprórcz celebransa po kościele kręciło się w tym czasie jeszcze dwóch księży.

Dosyć !
Od dziś nic mnie już nie łączy z tą posoborową synagogą.
Chcę umrzeć w tym Kościele w którym zostałem ochrzczony. Amen !

Gdyby ktoś nie wiedział o co chodzi, niech przeczyta to:


Ptasznik z Trotylu 30.08.2013 08:47:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 08:47:35
Przyjmij najszczersze kondolencje. Gdy minie pewien czas bardzo poczujesz Jego brak.

Ja ciebie z tym lefebryzmem popieram. Chcę starej tradycyjnej mszy i przyjmowania komunii na kolanach. Tera kościół, przepraszam za wyrażenie, chamieje.

jazgdyni 30.08.2013 09:17:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 08:47:35
Wyrazy współczucia z powodu śmierci Ojca, Drogi Ptaszniku.

Tak... No o tym to nie wiedziałam. 
Moja Mama nie przepadała za Mszą Św. posoborową - nazywała ją "kucaną"... Jakże trafnie...

Szafarze to dla mnie jest sprawa NIE DO PRZYJĘCIA. 

Jesienią ub. roku byłyśmy z Ewą na Mszy Św. trydenckiej. Była odprawiana w bocznej kaplicy katedry oliwskiej. Niewyobrażalne wzruszenie po latach..., niewyobrażalne. Gdy Msza Św. się skończyła, po katedrze huknęło "Alleluja" Haendla, bo właśnie rozpoczynał się koncert organowy. Ale to "Alleluja" było znamienne...

KOSSOBOR 30.08.2013 09:26:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 08:47:35
Ptaszniku, przyjmij wyrazy najszczerszego współczucia.
Tak to już jest, że kiedyś nadchodzi ten czas i musimy się zgodzić na odejście Rodzica. Ale to, co sobą reprezentował nie zginie, bo wiele z tego przekazał swoim dzieciom i Ty, być może najstarszym z rodu w linii męskiej, poniesiesz to dalej i dodając coś od siebie przekażesz swoim dzieciom. W tym wymiarze Rodzic nadal będzie z Wami.

tadman 30.08.2013 10:17:32
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 08:47:35
+

DelfInn 30.08.2013 10:46:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 08:47:35
"tadman" dobrze rzekł w komencie z 30.08.2013 10:17:32 

Uścisk dłoni choć z daleka 
bez kropki 03.09.2013 08:28:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 08:28:19
- Wszystko wyzdychało - rozpaczał Januszek chodząc po zgliszczach. - I tapir i kogut i nawet ta dzika świnia.
- Dobra, nie becz - uspakajał Tadzinek - więc gdzie są w takim razie zwłoki?
- Nie wiesz? Wszystko przerobione na kiełbasy! Oni teraz robią kiełbasy ze wszystkiego, nawet, słyszałem z glizd.
- Odbiło ci chyba! Na jedną kiełbasę potrzeba by ich z tysiąc.
- Bo się je hoduje milionami! To najtańsze mięso, bo one ziemię żrą. A taki tapir i dzik, to pewnie poszły na kabanosy i salami. - I rozryczał się jak strażacka syrena.

Tymczasem trójka, za która tak rozpaczała nasza latorośl, zamulona doszczętnie chrapała, aż szyby w oknach zameczku dzwoniły. Zostali oni upojeni przez hrabinę poprzez degustację młodego fermentu, wykonanego przez wierną gosposię, z owoców dzikiego bzu, który obficie porastał okolicę. Płyn ten, choć przyjemny w piciu, odznaczał się tym, że zwalał z nóg konia i trzymał w stuporze przez dni trzy.

jazgdyni 04.09.2013 21:56:41
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 08:47:35
Świeć, Panie, nad Jego duszą +

Przepraszam za opóźnienie w złożeniu wyrazów spółczucia, ale dopiero dziś weszłam na nE, czyli jakiś Neon? Jasny gwint, człowiek na chwilę odwróci głowę, a tu tymczasem zamienia mu samochód na rower Ukraina;(

sigma 06.09.2013 12:38:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 21:56:41
A tymczasem w Chaillot Gloria w obłąkanym zielonym kapelutku przeprowadzała rewolucję, aby na świecie zapanowało dobro ; za nią długim, tanecznym szeregiem szli Tapir, Qrfirst, Gryzelda, guntang, bezjedynkówkui, Tadzinek, Januszek, p.Wladeczek z nowym notesikiem i oczywiście Sztyrlic przebrany za kubeł z makulaturą.
I to było przyczyną ich absencji na jajch be.
Chwilowej, oczywiście.

sigma 06.09.2013 12:57:29
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 00:08:21
Ewci najmarniej tydzień zajmowało zaznajomienie się z hasłami typu immanencja. Na samą myśl, ze immanencja jest przeciwieństwem transcendencji, która wypadała dopiero na T - włosy stawały jej dęba na głowie. Życie nie było letkie, o nie...
Ale skoro zajrzało się pod A...

sigma 06.09.2013 13:16:22
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 13:16:22
Ewuś w końcu wyrwała się spod kurateli. Kuatela była sroga i starej daty więc mogła przywalić.
Szczęśliwa Ewcia natychmiast sharmoniinkowała kolanówki na dół, podskoczyła hop-siup i wulkanicznie wypuściła wąską smużkę dymu i pary wodnej, niestety zabijając w locie uprzykliwą srokę - złodziejkę, choć ta miała tylko wyrok dożywocia.

jazgdyni 06.09.2013 15:19:34
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 15:19:34
Sędziwa kuratela siedziała na kanapie i miała za złe. Jak zwykle. Na szczęście będąc kuratelą sędziwą, zdrzemnęła sie na chwilę i te chwilę Ewcia wykorzystała, by dać nogę. 
Ewcia stanowczo dementuje, jakoby zabiła niewinną srokę. W życiu!

sigma 06.09.2013 20:46:59
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 12:57:29
Ehhoh!!! WARYATKA! Y! A heszta phawdziwa. 

Phoszę Panstwa! Koleżanka Sigma dzisiaj pykała jak szalona szeheg gimnastyczny /tzw. skok - wyskok/ na ciemnogniadym Dhabie, któhy był siedemnaście hazy większy od niej. Jeżeli nie osiemnaście. Nooooooo........

Ihene stwiehdziła, że chhomoli wuef i oddawała się kontemplacji swojego nowego czaphaczka w muchomohki, stosownego do tematyki ostatnich dni i grzybobhania.

Motylek, o którego martwił się Tadzinek, dostał w łeb badylkiem. Od Woyciechowej. Wierna sługa bowiem nie znosi, jak jej się coś szmonda koło głowy podczas wyrzucania makulatury. Potem przywaliła w pojemnik. Z kopa. Stirlitz zamiauczał, bo nie miał innego wyjścia.

KOSSOBOR 06.09.2013 22:59:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 20:46:59
Srokę - nigdy! Ale Draba wstępnie - to i owszem i wcale się Ewci nie dziwmy. Drab bowiem z lubością pokazywał Ewci swój ogromny zad i kopyta jak gary. 

Gloria, by dojrzeć Mme na Drabie, używała lorgnon. A ta kretynka Irene - to tylko te muchomorki i muchomorki na czapraczku by liczyła. 

Gdy wszyscy wracali do stajni, spadł na nich deszcz dojrzałego, czarnego bzu. Takim to własnie sposobem czapraczek w muchomorki Irene wyglądał, jakby go obsiadły muchy.

KOSSOBOR 06.09.2013 23:08:22
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:08:22
Podczas gdy damy sobie rozkosznie anglezowały, to świat się kręcił w tępie 600 km/godz., czego oczywiście tego nie zauważały, bo brały wyłącznie poprawkę na wiatr.
Natomiast kopyta jak gary musiały to uwzględniać i mocno wpijały się wysuwanymi szponami w wysuszoną glebę.

Ewcia i Hańcia też chciały anglezować. Więc na początek zrobiły sobie toczki, z nieużywanych już na szczęście nocniczków.
Januszek się poważnie zachłysnął jak je zobaczył i omalże nie połknął mentolowego.

A sroka i tak miała wyrok dożywocia (za brutalne rozboje i masakrę dzieci nie narodzonych, czyli jaj), więc jej to nie robiło.

jazgdyni 07.09.2013 08:20:58
-----------------------------------------------------------------------------------
Sztirlic ma serce i to dobre
Lewa Noga Kreta w skrócie LNK siedziała na krawężniku i dumała nad tym, co by tu jeszcze podkopać i to obowiązkowo z lewej strony. Ponieważ długo już była o suchej nodze, więc niechętnie ruszyła na poszukiwania środka nawadniającego. Kiedy mijała pojemnik na tekturę usłyszała jakieś pochrząkiwanie, więc przystanęła i zaczęła nadsłuchiwać.
Wtem wieko uniosło się i z pojemnika wyjrzał nasz stary znajomy Schtirlitz.
- Nie bojsia eta ja! - rzekła głowa.
- A ja LNK - rzekła noga.
- Zachaditie siuda. U mienia jest spirt. - rzekła głowa
- A po co mi spirt? - zapytała LNK
Głowa przeprogramowała się na polski i odpowiedziała:
- Więcej spirytusu to i łatwiej będzie ci kopać.
LNK wgramoliła się do pojemnika i zaczęła razem ze Sztirlicem (bo przeprogramowanym na polski) długotrwały i bolesny proces nawadniania, utrudniony tym, że mogła go wykonywać tylko na jedną nóżkę.

tadman 07.09.2013 09:39:53
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 09:39:53
W trakcie nawadniania Sztyrlic rozrzewnił się i znienacka zawiadomił osłupiałą Lewą Nogę, że dostał opieprz z centrali za udział w Chaillot w rewolucji, aby na świecie zapanowało Dobro. A przecie to była prosta oszibka - łkał w rękaw Lewej Nodze. - Przecież on tylko śledził tych, co brali udział! Sam - nigdy! W życiu!

sigma 07.09.2013 10:42:54
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:08:22
No, wnerwił mnie. Ale żeby koń, jak otwieram boks, specjalnie ustawiał się zadem do bicia kopytami, to bezczelność i czyste chamstwo.
No i te 180 w kłębie też męczące, bo ziemię dostrzegam z trudem i lekko zamgloną z dalekości. No i to dosiadanie po drabinie też takie jakieś nie halo.

sigma 07.09.2013 10:47:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 08:20:58
Za głupie pomysły dziewczynki spokojnie nasadziły nocniczek na łeb Januszkowi i poszły sobie nad foczostaw, żeby pogadać z kimś inteligentnym i comme il faut.

sigma 07.09.2013 10:49:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 10:49:58
Januszek natychmiast zutylizował trofjejne nocniczki (bo tylko o to mu chodziło) i skonstruował zgrabny żyrokompas, by mieć lepsze rozeznanie.
Nie jest powszechnie wiadomo, że z własnym żyrokompasem żyje się znacznie lepiej. Raz puszczony w ruch bąk kreci się i kręci. A wiecie co to znaczy. Taki bąk jest prawie wieczny, a to marzenie każdego małego smroda.

jazgdyni 07.09.2013 11:15:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 11:15:02
"[...]Taki bąk jest prawie wieczny, a to marzenie każdego małego smroda."

To było zamierzone, czy tak wyszło Ci OZu tak mimochodem? :)))

tadman 07.09.2013 11:28:50
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 11:28:50
Najlepsze kalambury wychodzą z zamierzonym mimochodem.

Mimochód, jak każde paskudztwo lubi zaskakiwać z Nienacka.
Nienacek słynie z kolekcji mimochodów.

Ps. Mimochód daje się zaparKOWAĆ NA KAŻDYM PARKINGU MIĘDZY SAMOCHODAMI

jazgdyni 07.09.2013 13:31:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 13:31:55
I pod tym słynnym drzewem na parkingu pod Grandem tysz? 

Wiosną tam przejeżdżałam - ktoś zaparkował w tym miejscu auto i znienacka acz mimochodem wrednie się uśmiechnęłam. To było silniejsze od przyzwoitości...

KOSSOBOR 08.09.2013 00:45:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 13:31:55
Każdy bąk marzy o tym by jego mimochód można było zaparkować między prawdziwymi samochodami, nawet pod Grandem i pod TYM drzewem i to bez następstw w postaci smrodu, że o ptasiej defekacji nie wspomnimy.

tadman 08.09.2013 01:41:42
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 01:41:42
Mimochód ma przyjaciela - to mimośród. Mimośród jest bardziej stabilny, choć lubi się kołysać. Mimochód za to ma wszędzie chody. Nawet w Gminnym Urzędzie do Spraw Inseminacji. Tylko nie wiadomo po co mu to. Bo jak wiadomo, rozmnaża się mimochodem.

jazgdyni 08.09.2013 07:24:54
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:24:54
Przepraszam, że my tu o kwestiach technicznych, ale jeśli mimośród razem z korbowodem mimochodem opuści miejsce mocowania to w silniku samochodowym sieje spustoszenie. Ciekawe jak to wygląda w silniku okrętowym. Aż strach sobie wyobrażać.

tadman 08.09.2013 11:37:57
-----------------------------------------------------------------------------------
Uraaaaaaa ! Dawaj czasy !
W dniu 03.09.1863r. Dwie partye powstańcze w sile ok 1200 ludzi , pod dowództwem Marcina Borelowskiego „Lelewela” w bitwie pod Panasówką na Roztoczu lubelslskim (między Szczebrzeszynem a Biłgorajem) rozpędziły na cztery wiatry rosyjski oddział pościgowy w sile 3000 – 4000 ludzi.
Po stronie polskiej walczyło kilkunastu huzarów – ochotników węgierskich.

Wczoraj, w dniu 07 września, dokładnie w miejscu historycznej bitwy, odbyło się widowisko rekonstruujące tą bitwę.
Bitwa była przednia. Bite dwie godziny. Natarcia i odwroty.
Nie można było dotknąć lufy gołą ręką.
Ok. 50 kawalerzystów (powstańcy , węgierscy huzarzy i kozacy), ok. 150 piechoty z obu stron oraz 2 armaty.
Rabunek i spalenie dworu. Pogoń (w niecnych celach) za dziewkami dworskimi.
Mord i pożoga, czyli to co sławne wojsko Jego Cesarskiej Wysokości lubi najbardziej.
Hoże lubelskie dziewoje ( gmaśne i podstawne), na pszenicy i burakach wyhodowane.
Życzliwi gospodarze i zachwycona publiczność.

A te wszystkie atrakcje w pięknych krajobrazach Roztocza.



Do sukcesów naszego sławnego 25 Pułku Smoleńskiego należy również zaliczyć rozstrzelanie batiuszki bernardyna, który wspomagał miatieżników słowem i czynem (jak się później okazało – autentyczny zakonnik)
Nasze Błagorodje zdobyło (złupiło) srebrny zegarek, który zostanie dostawiony jako trofeum prosto do Petersburga (w rzeczywistości był to zegarek elektroniczny casio zgubiony prawdopodobnie przez któregoś z kozaków dońskich, bo znaleziony na trasie ich szarży. No cóż , wojna to wojna).

Ptasznik z Trotylu 08.09.2013 12:36:22
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 12:36:22
Jak czasomierz casio to musi być tatarski.
Tatarów też pewnie mieliście.

A ta apropo, strasznie lubię tatar, choć są tacy, co to surowego mięsa nie tkną. A ja jem nawet surową rybę i surowe japka!

jazgdyni 08.09.2013 12:47:17
-----------------------------------------------------------------------------------
Gorzkie łzy
Tadzinek siedział na rancie piaskownicy i ryczał w niebogłosy.
Reszta towarzystwa, jak i niektóre z mijających piaskownicę pań, próbowali wpłynąć na smarkacza, ale nawet nie pomagały ofiarowane dropsy i mordoklejki. Jak ryczał, tak ryczał.

Dzieciaki zaczęły strugać marchewkę i śpiewać piosneczkę o strasznym terroryści Beksa Al Lali, którego w jakimś szpitalu leczyli Amerykanie, ale zachorował na nerki i umarł.

W końcu komisyjnie Tadzinkowi wepchnieto podwójnego dropsa, bez odwijania z papierka i podziałało to uspokajająco.

W końcu Tadzinek wydusił z siebie, że powodem jego płaczu był powrót Chińskiego Podróżnika, któremu nie dość, że podano jakieś środki uspokajające, to jeszcze wykasowano mu jakiegoś posta.

Tu dzieciaki, jak jeden mąż postawiły oczy w słup, a następnie zażądały wyjaśnień.

Tadzinek powiedział, że wszystko to przez Dziadka, bo z powodu strajku nie było w kioskach gazet i biedak nie mógł zasnąć, i dlatego zaczął wychowywać Tadzinka.

Tadzinek stanął na baczność i wyrecytował:
Niechaj ludkowie wżdy postronni znają i wezmą do siebie, 
Że inkubatory dobre są tylko do kur chowania oraz w niebie.

Dzieci wpadły w stupor, więc Tadzinek szybko powtórzył to, co powiedział Dziadek, że tylko w ogniu walki klas wykuwa się nowe, bo jeśli warunki są cieplarniane, to szybko zapanuje marazm, co prowadzi niechybnie do szybkiej i okrutnej śmierci. I dlatego gorzko zapłakałem nad naszym losem, powiedział Tadzinek.

- Wiesz co - powiedziała Hania - to są pierdoły. Jak bym była malarką to bym je namalowała i zrobiłabym na tym tęgą kasę.
Dzieciaki zaczęły sie prześcigać w pomysłach, jak taka pierdoła może wyglądać. Ewcia powiedziała, że wie, jak taka pierdoła wygląda i ręczy, że nikt nie da za nią złamanego grosza, bo nawet jego zona nie zwraca się do niego inaczej, a właśnie tak. Ewcia na prośby pokazania pierdoły stwierdziła, że będzie to kosztowało resztę żelatynowy zegarek na rękę.

tadman 08.09.2013 14:17:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:24:54
"Bo jak wiadomo, rozmnaża się mimochodem." Oraz znienacka. 

Nienacek zaś chiba w szkołach - bo go cóś ni ma.

KOSSOBOR 08.09.2013 15:33:57
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 12:47:17
Z surowych ryp najlepsze są japka, fakt.

KOSSOBOR 08.09.2013 15:34:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:17:08
Jak to jest, że chłop po Chinach, a samo mu rośnie? I to jeszcze tak, że na Chiny starcza? Mnie za Chiny na Toskanię wiosną nie starczyło. Oraz latem. Jesienią zapewne tysz. O zimie nie wspominając.

KOSSOBOR 08.09.2013 15:37:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:17:08
Pierdołę wcale nie tak łatwo namalować.


Niech Gloria się wypowie, jakby miała wyglądać.

jazgdyni 08.09.2013 16:38:33
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:37:24
Cep zapewne sprzedaje ryż do Chin. Podobno jest niezłe przebicie.

A ten ryż uprawia na imprezkach. Robi staropolskie imprezy "sadzenie ryżu",
potem "pielenie ryżu na bosaka", no i "rwanie ryżu na żywca".

Na koniec występuje sam Miiszcz z cepem i ten ryż cepuje.

Tak taniej siły roboczej to nawet chinole nie mają.

jazgdyni 08.09.2013 16:38:39
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:17:08
Pod wieczór zrobiło się zimno, więc Ewcia postanowiła rozpalić ogień walki klasowej. Zarzewie celem podpalenia powyższego wymantaczyła od Januszka, który przecież musiał czymś zapalać świśnięte mentolowe, więc zawsze był przy zapałkach. Natomiast na opał wysypali najpierw zawartość składowanego w pobliżu pojemnika z makulaturą, a na to narzucili stertę obciętych przez Józka gałęzi leszczyny. Nieźle już była przesuszona, toteż ogie ń buchnął od razu. Jednak już po chwili z płonącego wesolo ognia wyprysnął w jedną stronę lekko przypalony Sztyrlic, a w drugą Lewa Noga. Obaj obrażali moralność publiczną.

sigma 09.09.2013 20:47:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 16:38:39
Chinole pozbawieni przez Cepa taniej siły roboczej oraz pierwszego miejsca w branży produkcji światowej ryżu, wypowiedzieli Polsce wojnę.

sigma 09.09.2013 20:50:21
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:34:45
Z surowych ryb najlepsze są słoneczniki. Na placu Pigalle. Jesienią. Zasyła świeżą partię.

sigma 09.09.2013 20:54:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 20:54:19
Znaczy Zuzanna.

sigma 09.09.2013 20:56:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ptasznik z Trotylu 12:36:22
Przesławny pułk smoleński po spaleniu kilku wsi i miasteczek zrobił sobie dzień luzu. Głównie po to, aby artystycznie pozapinać na sobie liczne zdobyczne czasy. Co bardzie prymitywni po prostu zapinali je sobie jeden przy drugim na rękach i nogach. Jednak prawdziwi artyści łączyli je paskami w długasne pasy, którymi owiązywali sobie mundury jak balerony
Wańka jednak nie zajmował się takimi głusptwami; wykonał artystyczną, zegarkową tręzlę i poszukiwał teraz swojego ulubionego wierzchowca, aby przymierzyć swoje dzieło. Nieco marnie na zegarkach dawało się zapiąć ędzidło, ale w koncu była to prawdziwa sztuka, a nie byle użytkowy chłam.

sigma 09.09.2013 21:05:41
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 14:17:08
a właściwie kto i dlaczego jest Chiński Podróżźni, bo nie mam pojęcia???

sigma 09.09.2013 21:06:33
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 23:08:22
Jasny gwint! Jutro mamy konie na g.19. A własnie zajrzałam i widzę, że 10
września zachód słońca mamy o 19:18! Jak my będziemy po ciemku jeździć?

sigma 09.09.2013 21:33:55
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:33:55
To może posłuchajcie Uncle Jeda, bo można tobić to nawet po zachodzie słońca.


Laura popisuje się dźwięcznością swego głosu, a chłopcy napierniczją na fortepianie i gitarze stopionymi w jedność.

tadman 10.09.2013 01:12:30
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:06:33
Cep. Wrócił z wakacji, walnął notkę obryzgującą Dyletantów, a następnie jakieś wspomnienia z podróży publikuje. Tę notkę mu szybko skasowali /sądząc zapewne,że póki co, wystarczająco naszczuli na KD, a cep - jak to cep - nie kuma mądrości etapu/ i zostały wspomnienia z wakacji. Nie czytam, jeno widziałam nagłówki.

KOSSOBOR 10.09.2013 10:21:53
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:33:55
Zdamy się na mądrość tej kretynki, Irene - ta zawsze wróci do stajni, bo tam ma żarcie i szafę z czapraczkami.

KOSSOBOR 10.09.2013 10:23:47
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 10:23:47
Podczas gdy Irene grzebała w szafie z czapraczkami, a pan Romek - wyjątkowo podejrzanie trzeźwy - smołował dach stajni, Mme i Gloria ostro ćwiczyły ujeżdżenie pod okiem groźnej Niny. Gdy tak ćwiczyły i ćwiczyły, zapadły spodziewane przez Mme ciemności, a na maneż wpadła zachwycona swoim nowym czapraczkiem Irene. Niestety, z powodu braku światła, nikt nie zdołał dojrzeć, czym tak zachwycała się Irene, co chwilę przelatująca galopem przez ćwiczące to cholerne ujeżdżenie Mme i Glorię. Gdy w końcu wszystkim udało się ujść z życiem, damy postanowiły, że następnym razem będą jeździć z zapalonymi gazetami w rękach. A na wypadek deszczu - Mme będzie miała w pogotowiu podręczny miotacz ognia.

KOSSOBOR 11.09.2013 20:33:47
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 10:23:47
Tymczasem z Zooschwitz napływały fascynujące wieści, ze Stefan Śmierdziel ryczy już od dwóch tygodni. 

Niestety, przygotowane już lando i kosz piknikowy nie zdały się na nic, bowiem cały dzień padało. Madame Silvanne przeto zajęła się całością swojej twierdzy, a Hrabina poczęła rozmyślać, jak tu namalować pierdołę. To było prawdziwe wyzwanie intelektualne i malarskie. 
Woyciechowa na tę okoliczność zrobiła barszcz z kołdunami. 
Niestety, nawet i to nie pomogło.
Gloria popadła w stupor i prawdziwą niemotę twórczą. 
Qrfirst rozpełgł się znacząco i ostatecznie zaparkował pod kanapą. 
Żurfix oczywiście odwołano.
Na zameczku powiało grozą.

KOSSOBOR 11.09.2013 20:42:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 20:42:58
Skoro nie udało się nawiedzenie Zooschwitz, Mme wydobyła spod wiaty taczkę i zaczęła przygotowania do przeprowadzki. Dno oczywiście wyłożyła poduszeczką, boczki obłożyła pierzynką, a na tak skutecznie wykonane gniazdko zaczęła przenoszenie jaj. Delikatnie, żeby się nie stłukły, biedactwa malutkie. 
Jaja - przyzwyczajone juz do przeprowdzek i życiowo otrzaskane - nadmiar delikatności Mme komentowały po żołniersku, co ją (Mme) z lekka wyprowadzało z równowagi i zbijało z pantałyku. No bo w końcu, qrczę, Mme jest mądrzejsza od jaj, czy jaja od Mme? I ten egzystencjalny, a nawet ontologiczny problem tak ją zacukał, ze zasiadłszy nieopodal z erlgrejem w rozentalowej fiżylance zapadła w stupor katatoniczny, a nawet zniechęciła się do zycia.

sigma 12.09.2013 10:13:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 20:42:58
I tak obie zwei w tym stuporze trwały, Gloria i Mme, każda na swoje konto.
A tymczasem pierdoły saskie, czyli naczej Fryce, Prusaki, Adolfki, Helmuty, Hitlerowcy, Gestapowcy und viele mehr grandziły na potęgę..

A deszcz znowu padał przez 40 dni i 40 nocy i fotele ogrodowe tez mokły, i kocyki, a takoż insze elementy pozostawione bezmyślnie na pastwę aury. 

Pogłębiało to znacznie chandrę unyńską jaka panowała od czasu jakiegoś w tem miejscu tymczasowego pobytu.

sigma 12.09.2013 10:17:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 10:17:19
No cóż, 1000 jest dobrą, okrągłą liczba - wręcz idealną do podejmowania jakichś decyzji ostatecznych;)

sigma 12.09.2013 10:18:51
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 10:18:51
A tu : szszszszszszszszszszszszs.... szeleściło w leśnym poszyciu. Informacja po neuronach grzybni roznosiła się z szybkością dźwięku - pada i będzie padać. Wszystkich uprasza się o wzięcie do roboty. Produkować owocniki kształtne i okazałe. Zalecenie do borowików i koźlarzy - przygotować duży wysyp na sobotę i niedzielę. Rydze - czekac w pogotowiu na znak. Reszta towarzystwa - pełna dowolność wzrostu.
GRZYBY! DO ROBOTY!

Ps. Tylko ostrożnie z jajami.be! To dobro narodowe i tak musi być traktowane.

jazgdyni 12.09.2013 13:31:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 10:18:51
Odnośnie tzw. decyzji ostatecznych:

- Wszystko się jakoś ułoży - powiedział grabarz.

jazgdyni 12.09.2013 17:48:12
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 10:18:51
Sigmo! Życie jest piękne, szczególnie teraz. Zastanów się, prześpij sprawę. Jutro już nie będzie padało, pojedziesz na koniki i poooooleciii!

tadman 12.09.2013 21:07:34
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 10:17:19
Jak zaczęło padać - tak pada. Qrfirst leżał w postaci wafla pod otomaną i znacząco przewracał oczami. Kocice leniwie oglądały sobie pazury. Nawet im się gorsików wylizywać nie chciało: i tak było ciemno, a z ostentacyjnych przechadzek po ogrodzie nici z powodu deszczu. Stały punkt programu na zameczku, czyli lanie się dwu kocurr, Mimi II Kólskiej z Kizią Luizą również nie wchodziło w grę: temperament kocic rozpłynął się we wszech ogarniającej wilgoci. 
Gloria cierpiała na niemotę twórczą. 
Woyciechowa już doprawdy nie wiedziała, co powymyślać na kolację. Ostatecznie podała rzodkiewki na modłę francuską. Co nie zlikwidowało niemoty, niestety. 

Ogólnie - wszystko jest do dupy.

KOSSOBOR 12.09.2013 21:52:17
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 21:07:34
- Tadzinku, co ty, dziecko, piłeś? - zmartwiła się Gloria. 

"Te słodkie bachohy niczego nie wiedzą o handrze! Szczęściarze!" - westchnęła w myślach i opadła na otomanę. Qrfirst jęknął.

KOSSOBOR 12.09.2013 21:54:54
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:54:54
- Ponuractwo należy zwalczać wszystkimi siłami!!! - grzmiał towarzysz Wiesław. - Burżuazyjna i dekadencka handra nie będzie miała dostępu do ludzi miast i wsi. Wspólnie z radzieckimi towarzyszami będziemy ją zwalczać na każdym kroku i w każdym miejscu. Za handrę kula w łeb!!!

Chandra tymczasem spokojnie paliła sobie papieroska i popiół strzepywała na dywan. A co tam...

jazgdyni 13.09.2013 07:42:56
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:42:56
:)))

Ponieważ zaczęła się szkoła, Hańcia siedziała i karnie wypisywała w kajecie sto razy "chandra". Co chwilę uciekało jej w tajemniczy sposób "c". Była to z pewnością wina niepewnych czasów i jasnowidza Jackowskiego, oraz braku cywilizacji polskiej. Co gorsza, pisząc zamaszystymi kulfonami - już przy dwudziestym szóstym razie zapełniła cały zeszyt szesnastokartkowy w kratkę do I b. Smętnie spojrzała na globus naszego województwa i skonstatowała - nie wiedząc , że oto konstatuje - iż wakacje powinny trwać czy lub trztery miesiące. Albo trzy i cztery - nie miała pewności.

KOSSOBOR 13.09.2013 11:25:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:25:35
Raczej chciałaś powiedzieć - czy i trztery.

ps. To niewątpliwie wpływ Cywilizacji polskiej. Ech pogańskie lata...

jazgdyni 13.09.2013 13:17:52
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:25:35
Tadzinek sprawdził wszystkie komenty i zaczął je liczyć. Wyszło mu, że powinno by ich 1009, a on miał ich zaledwie 748, a więc brakowało ich chyba 261. Zdenerwowany przeliczył je jeszcze raz, ale nie chciało być inaczej, więc Tadzinek wdrożył śledztwo.
Były te Haniowe, Ewowe, DelfInnowe, Cyborgowe,Trotylowe, Trybowe, Galluxowe, Wesołowskie, Ywżanowe, Kropkowe, Panterowe, Nienackowe, Izowe, Rebelianckie, a nawet trollowe i Tadzinkowe.
- No jasne! - krzyknął wielkim głosem podekscytowany Tadzinek - nie ma OZowych. Ktoś je podiwanił!
Bez spirtu nie razbieriosz, jak mówił dziadek, wiec Tadzinek zarzucił kable zasilające na druty idące do siedziby Glorii i włączył ENIACa, aż światła przygasły w zameczku.
Wysłał zapytanie mailem do spirta i uzyskał odpowiedź:

"To jest polski, narodowy i patriotyczny portal.
A rzeczy należy nazywać po imieniu. Po męsku."

- Dziwne - pomyślał Tadzinek - zajumanie komentów i skasowanie wszystkich postów OZa za bardzo polskie to nie jest.

Tadzinek zszedł do piwnicy.

tadman 14.09.2013 20:33:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:33:46
Hejka jajcarze

Przybywam do was, no wiecie... inko... gnito.
Mam dużą czapę z Jamajki, pod nią dredy do ramion, skóra też przyciemniona i do każdego mówię - Jaman!

Zniknęli Oza, co nie znaczy, że Januszek i agent 0:o sobie nie poradzą. Oni mieli do czynienia nie z takimi numerami, jak złodzieje i agenci.
Stirlitz może zaświadczyć, a pan Władeczek, to ma nawet 15 notesów na ten temat.
Tym razem atakuje przebiegły Wiśniówka. Niezbyt przebiegły, ale upierdliwy wiejski agent. Chyba trzeba bedzie go wysłać w paczce do Kabindy.

Sytuacja jest rozwojowa i mogą mnie wraże oczy rozpoznać.

czujne oko 15.09.2013 09:07:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@czujne oko 09:07:19
Blady Strach siedział na brzegu piaskownicy i przesypywał piasek z ręki do ręki, kiedy przez zameczek podjechała ciężarówka, wyszło z niej czterech smutnych panów i energicznym krokiem podeszli do piaskownicy.
- Odsuń się szczeniaku - grzecznie poprosił, chyba z nich najważniejszy.
- A..., ale, o ssssoooo chodzi – mamrotał zaskoczony Blady Strach.
- Widzisz, synku, mamy polecenie – odezwał się inny, widocznie ten dobry – mamy przetransportować piaskownicę do nowej lokalizacji.

Blady Strach grzecznie się odsunął i patrzył, jak panowie ładują piaskownicę i wywożą.
Jeden z nich szepnął mu na odchodne: „nasza piaskownica”.

Kiedy ciężarówka odjeżdżała, zdało mu się, że widzi na plandece nazwę firmy spedycyjnej „W gorącej wodzie & kompany”, ale to były zapewne tylko zwidy.

Ywzan Zeb 15.09.2013 19:50:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@czujne oko 09:07:19
Woyciechowa do każdego ucha włożyła kulkę chleba, a głowę obwiązała poduszką i dodatkowo kocykiem. Nic nie pomogło! Krzyki Hrabiny niosły się po całym zameczku, a dominował wyraz z "h" w środku. W wykonaniu Hrabiny, oczywiście, bo w naturze i w słowniku było to "r".
Szło to mniej więcej tak: "Bahbarzyńcy, q.!" "Thepy, q.!" "Sqhwysyny, q.!" etc., bowiem nic tak nie oburzało Glorii, jak niszczenie literatury.

KOSSOBOR 16.09.2013 02:43:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 19:50:05
Blady Strach posiedział, posiedział i pomyślał: "Może i wasza piaskownica, ale za to nasza literatura!"

KOSSOBOR 16.09.2013 02:46:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 19:50:05
I tu bym nie polemizował mój drogi kolego docencie habilitowany
inżynierze Blady Strachu, ale zamiast komentarza przytoczę wspomnienia
mojego pradziadka ze wschodniego frontu, więc oddam mu głos:

- Pamiętam jak w Mandżurii, w 1906 roku, Japończycy też nam zabrali
zabawki do pukania i internowali w Machaczkaracie. Szykanowano nas
okrutnie, co spowodowało niejakie zmienne napięcie wśród nas, które
w godzinach szczytu doprowadzało nawet do iskrzenia między nami.
Źle znosiłem owo zmienne napięcie, a wyładowania uszkadzały moją
delikatną skórę. Niestety Nivea, która doskonale łagodziła podrażnienia,
nie była dostępna u naszych obozowych paserów.
Pomimo ostrych zakazów i srogich kar dla uciekających, postanowiliśmy
z moim kolegą Dolasem urwać się z obozu i przeprawić się do Kalkuty,
a stamtąd statkiem do krainy wiecznej szczęśliwości, czyli Ameryki.
Dolas mówił, że lepiej zginąć gdzieś tam w świecie na skutek własnej
głupoty lub błędnych decyzji niż siedzieć tutaj i czekać aż te cholerne
żółtki zgotują nam krwawą łaźnię, albo zamęczą chińskimi torturami.

Pradziadek z Dolasem dotarli do Kalkuty. Dolas nie chciał jechać dalej, bo odwinął którejś nocy z sari pewną Hinduskę i oko mu zbielało. Miejscowy znachor stwierdził, że na to pomaga tylko czas, więc Dolas miał go sporo i przystąpił do intensywnego leczenia.
Pradziadek sam pojechał do Ameryki, pracował tu i tam, a po I WŚ wrócił z $$ do Polski, postawił dom, i zajął się ciesiołką oraz moją prababcią

tadman 16.09.2013 13:33:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 13:33:24
Tadziu, piękne!!!

No i PT Dziadek, zajmując się babcią, nie rozpętał drugiej wojny światowej, za co Mu chałwa i tapir. W przeciwieństwie do tego całego Dolasa. Franki to podejrzane typy. A niektóre - to nawet grzyby, jako ten artysta M....szczak.

KOSSOBOR 16.09.2013 14:55:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 20:33:46
"Ktoś je podiwanił" Na tak zdradziecka insynuacje Iwan odruchowo zakrzyknął "Ura, dawaj czasy!". Okrzyczana insynuacja, po wycięciu losowo paru komentów tu i tam, zazyła spirtu. Czy moze raczej spirt zazył se zdrowo insynuacji.

Delfina rwała sie ku szczytom (literatury) i ku klawiaturze. Skutkiem tego spadły z blatu papióry oraz "Filozofia krasu". Wiecej ruchów (górotwórczych) nie było - mliko wygrało ze wszystkim.

Gryzelda czekała na powrót Gdyni do macierzy. Albo jakos tak.

bez kropki 16.09.2013 14:56:35
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 13:33:24
A nie w Machaczkale? Bo Gryzi sie czkała Macha-czkała.

bez kropki 16.09.2013 15:02:25
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 14:55:48 & bez kropki 15:02:25
Tadzinek, mile połaskotany na dobrze zapowiadającej się męskiej dumie, wrócił do domu fałszując jakąś bliżej nieznaną piosenkę. Chciał dać nura do łazienki w celach różnych, ale babcia zawołała go do kuchni, gdzie zamiast obiadu znalazł lotną dwuosobową komisję w składzie damskim.

Komisja patrząc groźnie wzięła Tadzinka w obroty, a szczególnie skupiła się na Japonii, Indiach i - o zgrozo - Ameryce. Tadzinek odwołał Japonię, Indie, Dolasa, Hinduskę i oczywiście wstrętnie imperialistyczną Amerykę oraz podejrzaną Machachkaratę, czy może Machaczkałę.
Po dłuższym przesłuchiwaniu Tadzinek tradycyjnie uderzył w bek i w końcu przyznawał się tylko do pradziadka i prababci, którzy całe życie mieszkali w poznańskiem.
Po prawdzie to pradziadek był w Hameryce i wrócił z dularami i był później właścicielem kuźni i zajął się tak dobrze prababcią, że mieli ósemkę, ale o tym komisja nie musi wiedzieć - tak sobie myślał, jedząc w końcu upragniony obiad. ;)

tadman 16.09.2013 17:10:51
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 17:10:51
Dwuosobowe komisje w damskim składzie są najgorsze. Każdy podsądny ci to powie. Jak się już wświdrują tym swoim natarczywym wzrokiem, to śledziona chce się schować za wątrobę.
To też nie dziwota, że Tadzinek popuścił troszku. Nie ma wstydu, powie najokrutniejszy gangster.
Gdyby Stalin i Beria byliby kobietami, to komunizm nigdy by nie upadł i rozciągałby się stąd do Alaski (albo stąd do wieczności).

czujne oko 16.09.2013 19:43:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@czujne oko 19:43:48
Oj OZu, stąpasz po kruchym lodzie. :)))

tadman 16.09.2013 19:47:18
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 19:47:18
Kruchylud, jak ten słynny kieszonkowiec, co carowi Mikołajowi ukradł z kieszeni jaja?
Bodajże Faberge to były. Każdy nowoczesny car miał bogato zdobione jaja Faberge.
nadużycie link skomentuj

@czujne oko 20:36:20
-----------------------------------------------------------------------------------
Gryzelda zawiodła rodzinną pieśń ludową górali nizinnych

Heeeej, posadzili bace 
na drewniany pace,
Heeeej, obchodzili w koło, 
Całowali w coło.

Heeeej, posadzili bace
Na kamieni kupe,
Heeej, obchodzili w koło,
Całowali w… GLACE!


A tak w ogóle, to jakiś czas temu Gryzelda miała sen. Po ulicach chodzili szarzy ludzie. Bali się. Takich dużych, głośnych, wypasionych. Na szczycie góry siedzieli ostatni partyzanci. Zamarzali w śniegu. Ich szefowie zostawili ich na pastwę losu. Zdecydowali, że mają zamarznąć. Nie mogli się poddać, bo dla Szarych byli jedynym jasnym punktem. Posiłków dostać nie mogli, bo to nie wchodziło w grę. Kapitulacja oznaczałaby po prostu inny rodzaj śmierci. Bardziej okrutny niż zdradzenie w lodzie przez dowódców. Chrześcijanie w podziemiu, urządzonym za resztki bogactwa (wciąż jeszcze bogactwa) odizolowali się od świata. Ukrywali się starannie i jeszcze staranniej. Kto ich wyśledził, był przez nich likwidowany, z żalem i smutkiem, ale dla obrony słabszych (którzy inaczej by zginęli). Matki opowiadały, każda swemu dziecku Jedną Historię. (Jedną i tę samą). Szare dzieci widziały te same symbole i patrząc myślały to samo. 
Dramat polegał na tym, że wielkie rzesze nie wiedziały, że każdy z nich z szarych atomów zna, posiada i przenosi te samą Jedną Historię…

PS. A jaja łozdobne to mioł car. Taki krótkodystansowy prawie arystokrata. Zaś Dyletanty majo jaja pancerne. O. Ale nie mówmy tego głośno, bo nam tu zrobio kontrole koszerności czy cóś;) No, te eskimoskie kryterium takie, co to za Hyclera funkcjonowało.

bez kropki 16.09.2013 21:01:36
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 21:07:34
"Jutro już nie będzie padało" - napisał 12 września Tadzinek w nadziei na lepsze jutro obiecane przez batiuszkę Stalina w znanej formie "I na waszej ulicy zaświeci kiedyś słońce".
- Ha! Ha! - zaśmiała się gorzko i po francusku Mme wspominając te naiwne Tadzinkowe nadzieje. Było to już 16-ego i dalej lało, a w dodatku ciemności zstąpiły na ziemię do tego stopnia, że pieląc w ogrodzie w rzadkich chwilach, kiedy tylko akurat siąpiło, musiała niemal nosem tykać roślin, aby przez fatalną pomyłkę nie wypielić poziomek. 
Półwyschnięte i z lekka zaplesniałe materace, koce itp. elementy wyposażenia ogrodowego trwały na stercie pod wiatą pogłębiając uczucie marazmu, chandry i fędesieklu. A przecież - jak by się głębiej zastanowić - w rzeczywistości był to właściwie débout de siècle. To co będzie, jak dojdzie do fędesieklu?

sigma 16.09.2013 21:47:43
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 21:52:17
Obie kocice w twierdzy Mme z rzadka i niechętnie filcowały się na dworze w strumieniach deszczu . Większość czasu tkwiły w domu w głębokim przekonaniu, że taka pogoda jest wystarczającym usprawiedliwieniem, żeby nie musieć wychodzić.

sigma 16.09.2013 21:49:59
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 19:50:05
„W gorącej wodzie & kompany” była to s-ka z o.o. tkwiąca korzeniami w oparach przeszłości i jako taka nieco opóźniona w rozwoju. Wciąż jeszcze stosowała metody ogólnie uznane za nietaktowne, a najczęściej używane w czasach zamordyzmów wszelkiej maści. 
Ale oczywiście i tak miło było z ich strony, że choć nie mordowała.

sigma 16.09.2013 21:54:13
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 13:33:24
Kolega Dolas najchętniej śpiewał znaną pieśń: "Hej tam, za lasem, coś błyszczy z dala!", ale w Kalkucie musiał z tej pieśni zrezygnować, bo Hinduska powiedziała, że albo pieśń, albo ona i nawet zaczęła wstępnie zawijać na sobie pierwsze trzy metry sari.

sigma 16.09.2013 21:57:30
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 14:56:35
Macierz czekała na powrót Gryzleldy do Gdyni. 
Albo jakoś tak. 
Gryzelda czekała na ogłoszenie rewolucji w sprawie wprowadzenia czteromiesięcznych wakacji.
Delfina czekała na globalne ocieplenie, które by może dało się jakoś odczuć dłużej aniżeli przez dwa tygodnie środka lata. 
Wańka czekał na wyrazy uznania w kwestii nadzwyczajnej artystycznej działalności, jaką przedsięwziął w związku ze zdobyczną taczką czasów. Była to właściwie taczanka czasów, ale kto by się tam czepiał drobiazgów, skoro połeć sukna akurat wylazł na tapetę?

sigma 16.09.2013 22:02:33
-----------------------------------------------------------------------------------
@bez kropki 15:02:25
Taczka czkała nie czekając na nikogo, ale za to zawodząc z cicha: - Nie mam żalu di nikogo, jeno do ciebie, niebogo, hej Halino, hej jedyno etc."
Halina, nb. jedyna dziewczyna moja, spoglądała krytycznie na Januszka, który jakoś średnio jej się kojarzył z tamtym Januszem, ukochanym dzieciorobem z wyższych sfer.

sigma 16.09.2013 22:05:52
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 17:10:51
Wzięty w obroty Tadzinek odwoływal dalej, co popadnie: góralkę Halkę i ruble transferowe, Sztyrlica i krzaki leszczyny, a nawet - o horrendum! - chciał odwołać piaskownicę! Na szczęście ze strachu zapomniał połowę tego, co uprzednio pamiętał i tego nie zdołał odwołać.

sigma 16.09.2013 22:08:33
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 22:08:33
Tadzinek obserwował warownię Mme i zauważył, że od kilku dni nie ma tam żywego ducha, ale by się upewnić na 100% dodał jeszcze dwa dni i trzeciego dnia z rana przeskoczył przez płot skokiem zwanym na tygrysa, a w 3mieście skokiem na Bolka. Kiedy był już po drugiek stronie chciał wzorem tygrysa wykręcić jakiś strajk, ale z braku elementów strajkowych oraz doradców postanowił zrobić coś innego i to na własną rękę. Penetrując ogród trafił na pole poziomek, więc zaczął się nimi objadać. Kiedy już podżarł sobie zdrowo to w lektyce przynieśli Mme w towarzystwie żłotego aportowca i takiego drugiego o którego matce nie można było powiedzieć nic pozytywnego. Mme wydała psom rozkaz w jakimś dziwnym języku. Psy skwapliwie rzuciły się na Tadzinka, przewróciły go w poziomki. Tadzinek ze strachu bał się otworzyć oczy, ale kiedy poczuł na twarzy ciepłe i mokre dwa jęzory to otworzył na wpół jedno oko. Oba psy najwyraźniej chciały go zalizać na śmierć.

tadman 16.09.2013 23:00:37
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 19:50:05
Erata 
„W gorącej wodzie & kompany” była to s-ka z o.o. powstała gdzieś na wsi, w oparach spirytusu, nierzadko zresztą liberalnego.
Bezjedynkówki i chłopaki ograbione przez powyższe asocjalne elementy z piaskownicy stanęli przed MHD Mięsny z wypisanymi na bristolu żądaniami.
Pierwsze brzmiało oczywiście: Oddajcie naszą piaskownicę, chamy niemyte!

sigma 16.09.2013 23:10:30
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 23:00:37
Mme była tak zajęta pisaniem arcydzieła pod roboczym tytułem "W oparach spirytusu", że nawet nie zauważyła powyższego zajścia. Toteż psy w najlepszej komitywie z Tadzinkiem udały się do lodówki, której zawartością podzielili się sprawiedliwie.

sigma 16.09.2013 23:12:54
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 23:12:54
Po opróżnieniu lodów(e)k(i) przez tą niecodzienną grupę sabotażystów w twierdzy nastał wielki głód; mieli się dobrze tylko mali przybysze, którzy lecieli na zasilaniu awaryjnym. ;)

tadman 17.09.2013 13:08:14
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 13:08:14
Hańcia podciągnęła zrolowane podkolanówki i rozejrzała się po okolicy: znowu rysował się jakby zarys piaskownicy, a w wyciętych krzakach odbijającej znowu leszczyny mignął cień Januszka. Jednak jego foremek na babki i petów po mentolowych nie mogła znaleźć. Zimna fuzja też nie dymiła. Postanowiła rozpytać w okolicy o sytuację. Niestety - pierwszy napatoczył się Stirlitz, przebrany za "odpady mokre". W przeciwieństwie do makulatury. Z którą robił jeszcze wczoraj. 
Sytuacja była niejasna. 
Ale nie beznadziejna.

KOSSOBOR 18.09.2013 14:37:11
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 14:37:11
W końcu, dojrzawszy jednak w rogu piaskownicy rozdyźdanego peta mentolowego, Hańcia podskoczyła czy lub trztery /albo odwrotnie/ razy i wrzasnęła znacząco:
- Juhu!!!

Niestety, podkolanówki znowu jej się zrolowały, a tu jesień za pasem.

KOSSOBOR 18.09.2013 15:40:21
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 14:37:11
Stał na szczycie pagórka i spoglądał w błękitne szczeliny miedzy napęczniałymi chmurami. Zaciągnął się mentolowym....
- Eeeech... - westchnął
- Chhhhhhhhh - odpowiedziało echo.
Opuścił drugą rękę i dłonią dotknął szorstką sierść. Pociągnął nosem i z rozczuleniem poczuł wiernego tapira.

- Ty jeden nie opuściłeś mnie w 120 procentach - załkał wzruszony.

Wezbrał się w sobie i zanucił bojowy hymn Janka Pietrzaka:



jazgdyni 18.09.2013 15:46:37
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 15:46:37
Tapir chrząknął, równie wzruszony, ale natychmiast sobie przypomniał, że jest kandydatem na prezydęta, więc jego akurat obowiązuje polityka, a nie wierność małżeńska i inna. Liczy się efekt końcowy - no trudno. Życie to nie festiwal piosenki poetyckiej. 
Tu tapir pomyślał, że należałoby stworzyć jakąś partię i w tym celu skombinować jakiś program, a nawet projekt cywilizacyjny. Myślenie tak go zmęczyło, iż spokojnie udał się na jamkę /czyt.: dżemkę/ w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. I wystawił karteczkę: proszę nie przeszkadzać.

KOSSOBOR 18.09.2013 15:57:11
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:57:11 & @sigma 16.09.2013 23:12:54
Długo nie pospał, ze snu wyrwał go bezlitosny* śpiew:
wiiiiiiatr oooooodnowy wiaaaał, dddddarowannnnno resztyyyyyyyyy kaaaaar, znóóóóów siiiiiiię mmmmmożnaaaaa było śmmmmmmiać.

To ta świnia dzik dorwał się do pozostawionych przez Mme pomocy literackich i nie obchodziła go karteczka wystawiona przez kandydata na prezydęta tapira.

*dla uszu

Ywzan Zeb 18.09.2013 20:30:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:57:11
Na stacji SKM zatrzymał sie pociąg wśród zgrzytu szyn,
a z niego na peron raźno wyskoczył herbowy profesor,
a zanim wyczołgał się czerwony przybo(r)(cz)*nik-syn.

Profesor z przybo(r)(cz)*nikiem zaczęli się rozglądać; najwyraźniej czegoś szukali. Poszli w stronę Skweru Kościuszki nucąc sobie z cicha Międzynarodówkę.
Profesor z powodu złego wzroku nie zauważył karteczki "Proszę nie przeszkadzać" i wykopyrtnął się o jamającego tapira. Wygrużonego profesora dzikim wzrokiem zmierzył tapir i pewnie by było już po profesorze, gdyby nie czerwony przybo(r)(cz)*nik na którym tapir zawiesił wzrok.
- Czego!? - ryknął w strone profesora, któremu tapirzy chuch wstrzymał na chwilę akcję serca.
Profesor znany z tego, że wszystko sprowadzał do faszyzmu i chodzenia z pochodniami, zamrugał krótkowzrocznymi oczkami i wybełkotał:
- Przyjechaliśmy tu z Warszawy by skonstruować jakiś program dla elekta tapira na zbliżające się wybory prezydenckie.
- Tak, a jak - zainteresował się tapir.
Profesor wyjął blok rysunkowy nr 1, strzelił palcami i przybo(r)(cz)*nik zgiął się w pół, a następnie się otworzył. Profesor wyjął cyrkiel, lulkę, linijkę, ekierkę i krzywiki oraz ołówek HB i przystąpił do pracy.
Konstruował koła, kółka, półokręgi, elipsy, łączył to prostymi, dokonywał jakiś obliczeń na suwaku logarytmicznym wyciągniętym zza pazuchy, a wyniki zapisywał na boku.
Kiedy skończył przedstawił skonstruowany program tapirowi.

Tapir program powąchał, przyjrzał mu się, rzucił na ziemię i zrosił go moczem.
Profesor był oburzony i nie rozumiał dlaczego tak wspaniałe skonstruowany program wyborczy został potraktowany w ten sposób.
- Nie wiesz profesorku? Zrobiłem to beż bulu, bo był nadto prezydęcki.

*/ Drogi Wyborco, zastanów się dobrze, a najlepiej skorzystaj z kabiny, zanim skreślisz którąś z opcji.

tadman 19.09.2013 00:25:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:57:11
Z powodu bezustannego przerywania mu jamki Tapir musiał przedsięwziąć najostrzejsze kroki. Założył nauszniki i zatyczki, po czym zakopał się w słomie, którą była wyłożona klatka orangutanga. Nie musimy dodawać, że b.lokator klatki nagle znalazł się bezdomnym, chociaż Tapir zasypiając zaznaczył, ze podług jego wyliczeń, zmieszczą się w tej klatce obaj. Nie wziął jednak poprawki na tapirzy cuch, który sprawiał, że koegzystencja w ramach jednej klatki okazała się niemożliwa.

sigma 21.09.2013 21:35:24
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 20:30:40
Tym samym ululany dzik znalazł się nagle w kropce, bowiem nie był w stanie opowiedzieć Tapirowi swojej historii życia, bez czego nie wyobrażał sobie tegoż. Błąkal się desperacko po okolicy przeszukując znane kąty, ale bezskutecznie. Nawet widoksiedzącego przed klatką orangutanga drapiącego się frasobliwie w polędwicę, podczas gdy chłodny wietrzyk jesienny wichrzył mu kudły, nie doprowadził dzika do żadnych wniosków.

sigma 21.09.2013 21:38:40
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 00:25:45
Tapirowi spodobało się nowe lokum, bo też i było ono wyposażone w najnowsze zdobycze cywilizacji. Kaloryfery grzały, klimatyzacja wietrzyła, banany nęciły zapachem, a opiekun orangutanga nie zauważywszy zmiany lokatora, sennym głosem czytał na głos "Winnetou" t.IV . 
Zakopany po uszy w słomie Tapir jednym uchem sennie słuchał przygód Old surehanda, a drugim wypowiedzi jakiegoś zwiedzającego, zorientowanego dzieciątka, które zauważało, że orangutangi nie mają półtrąbka. Na szczęście dla Tapira, mamusia tegoż dzieciątka była nastawione zgodliwie i relatywnie do rzeczywistości i zuważyła tylko, że czasem mają, a czasem nie mają.

sigma 21.09.2013 21:44:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 15:46:37
Tapir na wszelki wypadek narzucił sobie na półtrabek słomy, a do tłumu zwiedząjących obrócił się tą częścią ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetn ą nazwę - zakładając, że po kudłach nikt go nie odróżni od orangutanga. Jednak dociekliwe dzieciątko zauważywszy ogonek z chwościkiem już już miało zgłosić kolejne cenne uwagi, kiedy na szczęście do jego mamusi dodzwonila się przyjaciółka i obie panie zaczęły wymieniać się plotami, a rzeczywistość im się zatraciła.

sigma 21.09.2013 21:57:48
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:57:48
Woyciechowa miała wychodne wraz z piórkami Glorii w swoim kapelusiku, który przytrzymywała, gdy Józek uwoził ją perpedykiem w nieznanym kierunku, którego nawet Stirlitz nie potrafił ogarnąć, przebrany teraz, jak wiemy, za odpady mokre. 
Hrabina, zdana tylko na siebie, zeszła do spiżarni w podziemiach zameczku po jakiś kompot. To, co zobaczyła w spiżarni sprawiło, ze oniemiała i taka oniemięta postanowiła, że odmaluje ten burdel w tę i we wtę na wieczną rzeczy pamiątkę. Co uczyniła. 
Wyszedłszy w krótkiej chwili ostatniego słońca do ogrodów, spostrzegła podobny bardak w altanie, której z powodów nieustającego deszczu już od dawna nie nawiedzała. Również postanowiła to uwiecznić, iżby potem Woyciechowa się nie zapierała. 

Tak powstały trzy obrazy rodem z warzywniaka, które zapewne Gloria wkrótce powiesi na wystawie w galerii. 

Będzie skandal.

Niczego nie przeczuwający Stirlitz wyśpiewywał z nudów "Smugliankę Mołdawiankę", co na zewnątrz było odbierane jako bulgotanie odpadów mokrych w kiblu. Normalka wobec nie odbierania śmieci mokrych przez służby porządkowe przez dłuższy czas. Na puszki i makulaturę przecież zawsze znajdowali się chętni, ale to akurat Stirlitza wkurzało - nie lubił, jak ktoś mu grzebie za kołnierzem.

KOSSOBOR 22.09.2013 20:55:41
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 20:55:41
Pędraki, pospolicie zwane krasnoludkami, w swój specyficzny sposób krzątały się w i wokół piaskownicy.
Przyszły tutaj za grzybami, które bujnie porosły okolicę. Wiadomo, że dla pędraków jest to środowisko naturalne.
Gburek, który nie wiadomo dlaczego, wyobraził sobie, że jest nieformalnym przywódcą niziołków, co raz pokrzykiwał: - do roboty! ... do roboty!.
Zimna fuzja, zagrzebana w kącie aż po czubek, przyglądała się temu z czujną obojętnością. W razie czego mogła wyprodukować własnego grzyba... ha, ha.

Dzieciaki od tygodni nie zaglądały do piaskownicy. Hańcia zdobyła rewelacyjny zapas kolorowej kredy i regularnie pokrywała mury róznymi malowidłami, albo tylko napisami, typu - Januszek jest gupi.
Ewcia dla odmiany spędzała większość czasu w łazience na piętrze, gdzie w wannie, w płetwach i goglach ćwiczyła zapamiętale swobodne nurkowanie. Zanurzała się pod wodą i z ciekawością oglądała swoje palce u nóg. To był tak zwany suchy trening, choć tak na prawdę był bardzo mokry.
Co robił Tadzinek? Tak, zgadliście moi mili. Tadzinek, jak zwykle knuł. Ostatnio zwijał babci z lodówki, ku wielkiemu niepokojowi głodnego dziadka, wszelką kiełbasę, celem wyprodukowania jadu kiełbasianego.
Januszek nie robił nic. Na strychu, siedział w starym, wytartym fotelu, popalał mentolowego i tak sobie giczołami kiwał.

Gdyby nie pędraki vel krasnoludki, piaskownica by się całkiem rozpadła i zbutwiała, przeżarta wielkimi hubami i polarnymi porostami.

- Nie damy jej zniknąć - pohukiwał Gniewek. A reszta mu wtórowała: - nie damy, nie damy...

jazgdyni 29.09.2013 07:20:03
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:20:03
- Kuhwa ! Dosyć!!! - Wrzasnął Stirlitz okropnie (przejął to od Hrabiny) i beknął. Znał moc radzieckiej wódki i tych wywarów i dekoktów które tworzył farmer Dyabelska Niewola, najsłynniejszy bimbrownik w okolicy, co to pono nawet pędził bimber z gnojówki.
Wiedział, że gdy nie nadejdzie zbawczy sen, to przychodzi taki moment, że się widzi białe słonie, albo, tfu... zgiń, przepadnij, biało-gwardzistów.
Najgorsze były jednak te miniaturowe pokraki w czerwonych czapeczkach, które dodatkowo przyprawiały o ból zębów, gdy się na nie patrzyło. Krzątały się tak efektywnie, sprytnie i wydajnie, że naród radziecki, który nigdy tego nie osiągnie, patrzył na nie z odrazą i wstrętem. No i z bólem zębów. Byli gorsi niż Niemcy z ordnungiem.
Zamknął oczy, by odpędzić zwidy, rozwinął w chaszczach panpałatkę, przysypał się liściastą ściółką i zachrapał.

jazgdyni 29.09.2013 09:13:44
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:20:03
Blady Strach, schowany za lodówką obserwował Tadzinka podbierającego kiełbasę i zastanawiał się jak też on będzie ten jad produkował.
Widział raz film o przyrodzie, w którym pokazywali, jak się pobiera jad od kobry. Wyglądało to mniej więcej tak:
najpierw drażniono kobrę, potem jakoś tak specjalnie ją chwytali z tyłu główki, źwierz roztwierał paszczę, wysuwał zęby jadowe, które trzymający źwierza wbijał w wieko specjalnego słoiczka.
Blady Strach ciekawy nowego doświadczenia wysunął się cicho zza lodówki i poszedł podglądać Tadzinka, jak ten drażni kiełbasę.

Ywzan Zeb 29.09.2013 11:42:45
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 11:42:45
I co zobaczył? A zobaczył Tadzinka w piwnicy, pochylającego się nad pętem białej parzonej, z braku fujarki świszczącego w blaszanego, odpustowego kogucika. Biała jakby lekko się poruszyła, ale poza tym - była nieporuszona.

KOSSOBOR 29.09.2013 11:58:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 11:58:46
Tadzinek poszerzył ofertę dla kiełbasy o straszliwe dźwięki, jakie wydał na nieco zdezelowanej harmoszce pamiętającej lepsze czasy. Poza tym, że osypało sie nieco tynku z powały, a Blady Strach się wzdrygnął - efektu nie było.

sigma 29.09.2013 16:58:06
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 07:20:03
Grzybów było w bród, ogary poszły w las, a za nimi pociągnęły żwirki i insze muchomorki. I wszystkie się oczywiście zgubiły. Siedziały teraz pod dębem i chlipiąc rozglądały się trwożnie wokół, bowiem wilcy latoś obrodzili.

sigma 29.09.2013 17:03:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 20:55:41
Wbrew wiekopomnej uwadze wuja Tarabuka, że "lepiej się zapierać, niż nie dopierać" - Woyciechowa się nie zapierała. Głównie dlatego, że nie miała do tego głowy, bowiem miała ją (głowę) zaprzątniętą knuciem, jakby tu podiwanić Glorii ten kapelusz z piórem strusim. Wszytskie zaprzyjaźnione szantrapy by zżółkły z zazdrości widząc ją zasuwającą za Józkiem na perepedyku w tem kapcylindrze - tak sobie marzyła od niechcenia obierając ziemniaczki, marcheweczki, buraczki, ogóreczki i inszą warzywną rzeczywistość na obiad jarski.

sigma 29.09.2013 17:08:09
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 11:42:45
Blady Strach spotkał ostatnio na swej drodze życia ( a konkretnie w trolejbusie do Kaczych Buków) psychologa, w związku z czym zaczął mieć problemy z autoidentyfikacją. Co jakiś czas stawał na środku pola na jednej nodze, rozkładał ręce i straszył okoliczne ptactwo. Przy okazji opalił się nieco i przestał być taki blady. co go trochę cieszyło, a trochę smuciło.
nadużycie link skomentuj
sigma 29.09.2013 17:13:31
@
= = UŚPIENI = =

W rogu piaskownicy wystawała plastikowa rurka, która syczała, oznajmiając w ten sposób, że coś się z niej wydobywa. Zimna fuzja przyglądała się z zainteresowaniem z drugiego rogu, gotowa zareagować w każdej chwili.
Uważne oko mogło odkryć, że rurka, przysypana niedbale piaskiem, gałązkami i takim tam wiodła do gęstych chaszczy na obrzeżu. Zazwyczaj był to ulubiony punkt obserwacyjny Stirlitza, lecz tym razem nie było go tam. Siedział natomiast w kucki nieduży stwór w trofjejnej gaz-masce i raz po raz dosypywał coś do dużej butli, gdzie ciecz wrzała i bulgotała, wytwarzając całe chmury oparów, które właśnie tą plastikową rurką były kierowane do piaskownicy.
Tak jest, domyślacie się dobrze, to nasz Tadzinek realizuje swój kolejny eksperyment.
Poprzedzony długotrwałymi badaniami, przeprowadzanymi w swoim zakonspirowanym laboratorium, które mieściło się w dzadkowej piwnicy, tuż za półką z marynatami i obok skrzyni na kartofle, powstawał nowy zabójczy wyrób ostatniej generacji, mianowicie Gaz Otumaniający.
W zeszłym tygodniu Tadzinek zdobył wreszcie ostatni element do tej strasznej produkcji - stare onuce, z którymi Stirlitz nie rozstawał się od wojny, a które teraz Tadzinek ściągnął mu z nóg, gdy paskudny szpieg zapadł w katatonię po przedawkowaniu płynu Borygo.
Wytwornica Gazu Otumaniającego składała się z wielu surowców; była tam i maślanka, karbid (co właśnie Tadzinek sukcesywnie dosypywał do baniaka), ser rokpol odpowiednio długo preparowany, świśnięte babci perfumy Krasnyje Maki i jeszcze parę tajemniczych składników, bardzo tajnych. No i oczywiście onuce.

Gdy gaz zaczął wreszcie działać, snując się po okolicy, Hańcia i Ewcia zwyczajem małych dziewczynek bawiły się na trzepaku. I właśnie w momencie, gdy wzięły pierwszy oddech zdradliwego gazu, zwisały głową w dół, lekko się bujając. I w takiej pozycji zastygły, jak nie przymierzając śpiące nietoperze, konkretnie gacki wielkouche.
Januszek zaciągał się mentolowym, więc nie przyjął całej dawki gazu. Lecz to co przyjął spowodowało, że pojawił się Imperatyw - natychmiast marsz do domu, rozebrać się, założyć piżamę, wleźć do łóżka i przykryć się z głową kołdrą. I spać.
Tapir padł od razu. Leżał na grzbiecie, nogi sterczały mu do góry. Chrapał i świstał. Gaz nie zadziałał na qurfirsta. Jak wiadomo, ptactwo ma odmienny metabolizm i Gaz Otumaniający mu nie robił. Krążył wokół tapira i z ciekawością przyglądał się, jak w miarę chrapania z lewego nozdrza naszego niedoszłego prezydenta, wydobywał się zabawny balonik, narastał do sporej objętości, a potem razem z wdechem, ponownie znikał w nosie.

Tak oto niemalże całe jaja bzdyklaczy zapadły w otumanienie, sen - marę i długotrwały letarg.

Tadzinek pilnie notował wyniki w notesiku, zły na siebie, bo poprzez maskę gazową nie mógł jak zwykle poślinić ołówka...

jazgdyni 10.10.2013 08:15:44
-----------------------------------------------------------------------------------
Było pod wieczór i jak na koniec pierwszej dekady października
dość ciepło. Opatulona pledem z wielbłądziej wełny nasza Gloria leżała na prawym boku i na szezlongu. Na południe ciągnął sznur audytów wydając przy tym przykry dla ucha klangor. Gloria z rozrzewnieniem spoglądała na zachód i wspominała jak to jakiś młody i niebrzydki młodzian rwał dla niej w młodniaku młode mleczaki. Miał ich całe pęki. Tu Gloria roniąc łzy zaczęła pociągać nosem.
- Co to, sachebleu?
Do jej rozdętych nozdrzy dobiegł miły zapach.
- A cóż to?
Zwlekłszy się z łoża, z nosem przy ziemi udała się tropem nieziemskiego zapachu. Nos zaprowadził ją do kuchennych drzwi zameczku.
Gloria nacisnęła klamkę, ale drzwi nie ustąpiły, więc puszczając jeszcze jedno przekleństwo naparła na drzwi i wyładowała na czymś białym, miękkim i sprężystym.
- Co tu Woyciechowa hobi?
- Jak to co? Gotuję z książką w ręku, com ją od Józka na imieniny dostała. Gloria przypomniała sobie, że faktycznie była to książka o kuchni molekularnej
Gloria, wskazując na to coś białego, co wypełniało kuchnię, zapytała o pochodzenie tegoż.
- No tego grzyba znalazłam w piaskownicy i teraz robię z niego susz na zimę - powiedziała Woyciechowa wrzucając kolejną porcję krojonego grzyba do piekarnika.
Gloria zdążyła jedynie krzyknąć nieeee!

tadman 10.10.2013 17:41:07
-----------------------------------------------------------------------------------
Niektórzy to mają zajęcia.
Grzybki w occie, konfitury,
sok, kompoty i ogóry,
dżem, kapusta ukiszona
w kość truskawka zamrożona
i buraczki, i sałatki,
korniszonów słoik gładki.

Czy to sposób na ból brzucha?
Program „Pichci dla was Mucha”?
Babci przepis na słodycze?

Nie, zajęcie komornicze.

Ywzan Zeb 10.10.2013 17:50:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 08:15:44 @ Tadziu
Gdy obie bezjedynkówki zawisły i znieruchomiały w postaci gacków wielkouchych, jedyne, co mogły jeszcze zrobić, to wydawać z siebie ultradźwięki. Januszek wychylił się spod kołderki, zastrzygł uszami i przemyśliwał, jakież to przydatne ludzkości urządzenie mógłby skonstruować z koleżanek. Kompletnie nieświadome niecnych planów Januszka, Ewcia i Hańcia dyndały miarowo na wietrze, pomału rozwiewającym Tuman Otumaniający. 
Ponieważ zaś Tadzinek w żaden sposób nie mógł poślinić ołówka, przeto jego notatki urwały się nagle i to akurat w tym momencie, gdy w kuchni zameczku ostro pierdykło i przez komin wyleciała chmura pieczarek. Tak przynajmniej sądziła okoliczna ludność, która - pozbierawszy owe "pieczarki" - powoli zaczęła tracić najpierw górne,a potem dolne zęby.

KOSSOBOR 11.10.2013 19:07:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 19:07:15
Po zębach okoliczna ludność zaczęła tracić złudzenia. Potem nadzieję. Po nadziei - pieniądze. Oczywiście dotyczyło to tych nielicznych, którzy je mieli. Taki, dajmy na to, p.Władeczek, był niepocieszony. Po pieniądzach - okoliczna ludność miała już do stracenia tylko czas.

sigma 12.10.2013 07:12:16
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 17:41:07
Widząc straszliwe skutki eksplozji Tadzinek poczuł wyrzuty sumienia. Co prawda niesłuszne, bo to nie jego gaz otumaniający to sprawił, ale zawsze lepsze wyrzuty zumienia w ogóle, niż wcale. Szczególnie w przypadku Tadzinka. Oceniwszy naprędce swoje możliwości w krótkich abcugach przerzucił w swoim podziemnym laboratorium na produkcję pieniędzy. Oczywiście dla dobra ludzkości. Niestety, nadziei, złudzeń, ani czasu nie mógł okolicznej ludności przysporzyć przy najlepszych chęciach.

sigma 12.10.2013 07:16:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 08:15:44
W trakcie tego pandemonium Januszek wysłuchiwał expose swojej niani, która mówiła mu bez ogródek, co z niego wyrośnie. Dla niani było bowiem oczywiste, że Januszek maczał swe palce w tych, co się dzieje. To że akurat w tym konkretnym przypadku nie maczał, było bez znaczenia. Jak by tylko mógł, to by maczał - to było oczywiste!

Januszek starał się , jak mógł, puszczać całokształt wypowiedzi jego dotyczących koło ucha, ale kiedy jednak niania w konkluzji doszła do gróźb karalnych, poczuł się nieswojo. Było bowiem oczywiste, że za chwilę niania przejdzie do czynów.

sigma 12.10.2013 07:23:23
-----------------------------------------------------------------------------------
@Ywzan Zeb 17:50:31
Na całe szczęście zwisajace w charakterze gacków bezjedynkówki ocknęły się w chwilę po tym, jak banda grasujących komorników nakleiła na nich nalepki z napisem "zajęte na Skarb Państwa" i wciągając do ksiag zinwentaryzowała je jako "bliżej nieokreslone aparaty wydające ultradźwięki". 
Ocknięte bezjedynkówki najpierw z pewną irytacją odlepiły z siebie naklejki, po czym bez pardonu gwizdnęły ze sterty zarekwirowanych przez komorników rzeczy kilka słoików z marynowanymi prawdziwkami. 
Co uczyniwszy oddaliły się dostojnie.

sigma 12.10.2013 07:39:34
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 07:39:34
Pandemonium spowodowane ostatnią aktywnością Tadzinka zaburzyło Całokształt. Otórz Całokształt czół się nieszczególnie gdy mu smarkacze zaczęły rozwalać tzw. prerogatywy.

Tapir z wirującym dookoła, jak planeta qrfirstem, przespał całe zamieszanie błogo i ten cały Całokształt miał w nosie.

jazgdyni 12.10.2013 09:08:30
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 09:08:30
Tadzinek szlaja się po miejscach wielce podejrzanych, choć - przyznajmy - wyrafinowanych:

"Tadzinek założył za ucho ogryzek kopiowego
i z zadartym w górę nosem szlajał się po okolicy. Ten sznyt miał znaczyć, że się wybornie zna na malarstwie i pewnie by dalej tak sądził, gdyby nie dziura w chodniku, której Tadzinek nie zaważył z racji zadzierania nosa i się wygruził, nie przymierzając, jak jaka hagiewa. Leżał tak i czekał na wyniki referendum, więc miał sporo czasu i zaczął rozmyślać o malarstwie. Zauważył, że ostatnio obrazy pojawiają się w jakmś sztafażu, i tak ostatni miał na górze umieszczoną karabelę a u dołu jakąś materię w turecki wzór.
To by mogło znaczyć tylko, że w Turcji nadal czekają na posła z Lechistanu. Tadzinek doszedłby do jeszcze bardziej szokujących konstytucji, czy konta stacji, gdyby nie niespodziewany wypad górnego i dolnego uzębienia, które udało się na zieloną trawkę. Tadzinek nawet nie próbował je zatrzymywać, bo były na to zdecydowane na fest. Radioaktywny jod też swoje wiedział Nie wiedział nic o tym Sztirlic i ustawicznie zbierał w garstkę zęby, licząc, że znajdzie swoje własne. Jednego sztirlicowego Gloria znalazła w studzininie (zimne nóżki), którą to podała z octem Woyciechowa, bo z racji eksplozji w piecyku, nie można było zrobić nic na ciepło.
Po tych bolesnych przypadkach Tadzinek stracił zainteresowanie malarstwem i pozostało mu tylko pisanie na murze miejscowego komisariatu."

tadman 12.10.2013 00:58:42

Poza tym Tadzinek obserwuje nisko przelatujące audyty, co go napawa prawdziwą grozą i dyskomfortem psychicznym, zapowiada bowiem ciężką zimę. Nawet poślinienie ołówka nic nie daje. Po intensywnym przemyśleniu postanowił powrócić więc do zimnej fuzji. Zawsze może taka fuzja przydać się, gdy temperatura spadnie powyżej przyzwoitości. Byle by nie spadła na nogi, bo bolą paluszki. 

Bezjdynkówki tymczasem udały się na ostatnie szachy na otwartym polu.

KOSSOBOR 12.10.2013 09:55:31
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 09:55:31
Pierwsze zdanie powyższego tekstu wycisnęło na ustach Tadzinka bezzębnego banana.

tadman 12.10.2013 11:20:08
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 11:20:08
Po ukończeniu sezonu lęgowego i odchowaniu młodych audyty z ochrypłym wrzaskiem odlatywały stadami na południe w poczuciu spełnionego obowiązku i pełnej satysfakcji. Na miejscu zostawiały jeno opatrzone pieczątkami tuszem lila sterty zapisanych papierów, które pod wpływem aury powoli przybierały kolory jesieni strzępiąc się i butwiejąc na potęgę. 
Trafiwszy na taką kupę dokumentów Tapir niewiele myśląc zaczął w niej ryć dogodną norę zimową; ścianki przemyślnie ustawiał z segregatorów, a dach skonstruował z dużej planszy obrazującej pion organizacyjny Urzędu Skarbowego.

sigma 13.10.2013 17:36:26
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 09:08:30
Obładowany fotelem Turek cłapał przez salę za salą, aż dotarł do głównej sali tronowej, gdzie wreszcie zrzucił z barków ciężar, a fotel pieczołowicie ustawił na miejscu pomiędzy fotelami dla Peru a Portugalii. 
Teraz już podczas pierwszego posiedzenia sułtan mógł spokojnie i znacząco spojrzeć na pusty fotel i spytać tradycyjnie: - Czy przybył już poseł z Lechistanu?
W ten sposób V rozbiór Polski zyskal wymiar międzynarodowy.

sigma 13.10.2013 18:22:02
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 09:55:31
Szachy udały się nad podziw, szczególnie że odbyły się jednak we wnątrzu, w związku z czym nikt nie dostał zapalenia płuc. Natomiast uprzednio po otwartym nie tyle polu, ile lesie, Gloria i Mme błąkały się potąd, pokąd nie zebrały grzybków w ilości wystarczającej na przystawkę do obiadu. Mimo że zasadniczo nie oddalały się z głównej ścieżki i cały czas omawiały sprawy nie cierpiące zwłoki, zdołały w try miga zebrać grzybków quantum satis.
Mógł Napoleon naraz wykonywać kilka czynności, mogły i one! 
Szczególnie że jednoczesnie poruszały się miarowo w uprzednio wytyczonym kierunku, kształtowały politykę międzynarodową oraz w dodatku oddychały. Jednym słowem, Napoleon przy nich szczeniak! Chociaż po głębszym namyśle przypuszczam, że on też oddychał.

sigma 13.10.2013 18:29:50
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:22:02
Wygrużon Tadzinek już mógł podnieść się z ziemi, bo z kołchoźnika podano właśnie wyniki referendum. Postronnemu obserwatorowi mogło się wydawać, że Tadzinek zatacza się, ale on omijał pewne miejsca, bo okazało się, że odlatujące klucze audytów po opieczętowaniu stosownych papierów upuszczały nadmiar już niepotrzebnego fioletu.

I tak oto po spichnięciu się Polski z UE, nasza złota polska jesień powoli stawała się fioletową. Tfu!

tadman 13.10.2013 23:58:46
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:29:50
Gloria ma poważne wątpliwości, co do tego oddychania Napoleona, bowiem pod taką Tylżą ponoć przez siedem dni nie ściągał butów. Ale może to był wynalazek broni biologiczno - chemicznej? O geniuszu przecież mowa! Ciekawe, co na ten temat sądzi nasz mały, uroczy blondasek z inklinacjami biologiczno - chemiczno - morderczymi? 
Gloria przecież ściąga z ulgą oficerki zaraz po powrocie z odwiedzin u Irene. Więc te siedem dni Napoleona jest dla niej wielką tajemnicą.

Oh yes! Szachy udały się nad podziw! 

Została także odkryta tajemnica Sziszy: otóż Szisza działa kompaktowo i stereofonicznie, by tak rzec. Udeptując Mme i moszcząc się na niej, jednocześnie spogląda w okno, gdzie o odległości niespełna metra od tego okna kotłują się delikatessen w postaci czterech sierpówek, tłustych, nadziewanych robaczkami sikorek i innych takich przysmaków. Ach, kocicą być u Mme...

KOSSOBOR 14.10.2013 12:27:20
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 23:58:46
Tfu, tfu i jeszcze raz tfu!!!

KOSSOBOR 14.10.2013 12:28:05
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 23:58:46
Tadzinek zygzakując pomiędzy złotą a fioletową polską jesienią i starając się z pewnym trudem omijać tę ostatnią - dotarł w końcu do piaskownicy, gdzie bezjedynkówki bezskutecznie usiłowały wywabić pieczątki, jakie komornicy przybili na przyklejonych papierkach sekwestracyjnych. Eheu, miserere mihi! - jak powiedział w podobnych okolicznościach przyrody Neron. Łatwiej było zdrapać papierki o treści urzędowej, niż wywabić te pieczątki. Fiolet był pierwszej jakości, absolutnie niezmywalny. 
Na szczęście tymczasem komornicy też uformowali się w klucze - część we francuskie, a część w szwedzkie - i odlecieli do ciepłych krajów, bo inaczej nie miałyby szansy uniknąć wcielenia do majątku Skarbu Państwa.
A tak Hańcia i Ewcia tylko z tych nerwów dalej emitowały ultradźwięki, które odbite od przeszkód wracały jako echo do ich uszu informując je o świecie dookolnym. 
I na tym przejechał się Sztyrlic, niestety. Przebrany dla niepoznaki za znak ograniczenia szybkości do 50 km/godzinę - został momentalnie rozpoznany, wyrwany z korzeniami w gleby i sprzedany w najbliższej składnicy złomu. Ustatysfakcjonowane bezjedynkówki wymieniły go tamże na dwie rolki papieru toaletowego.

sigma 15.10.2013 21:10:00
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 12:27:20
Szisza wpada z jednej traumy w drugą bez chwili przerwy. Ostatnio na podwórko z rozgłośnym ćwierkaniem i łopotem zawitała ogromna chmara wróbli. Szisza wypadła tamże jak błyskawica, w sekundę wdrapała się na bramę, którą obsiadło jakieś dwadzieścia sztuk pierzastych i stamtąd przechadzając się i nerwowo bijąc ogonem po bokach, oznajmiła, ze i tak je wszytskie zje, co spotkało się ze strony wróbli z pozbawionymi elementarnego wychowania uwagami i naigrywaniem się.

sigma 15.10.2013 21:14:54
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:10:00
Widzę, że po choróbsku ani śladu i komputer przetwarza wszystko ze znaną już nam od dawna szybkością, dodając tu i ówdzie całkiem nieoczekiwane zwroty. Oczywista, że nie chodzi tu o tzw. reklamacje, skargi i zażalenia, wiszące na sznurku razem z kopiowym w każdym porządnym uspołecznionym obiekcie handlu detalicznego, a o zwroty akcji. :P
Aaaa, bym zapomniał, że nie mogło się jeszcze obyć bez zardzewiałego gwoździa wbitego w ścianę przez obsługę sklepu przy pomocy odważnika ca 1 kg, aby to wszystko razem do kupy można było trzymać w jednym miejscu. No i jeszcze - stara skleroza - przecież tam powinna być oczywiście kalka ołówkowa niebieska. Najlepsza była z Lajkonikiem.

tadman 15.10.2013 22:39:28
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:14:54
Ten drób to w ogóle jest...

5*:)))
Qrfirst wpatrywał się maniakalnie w pejzażyk,
aż wreszcie obejrzawszy dokumentnie całokształt podsumowal sentencjonalnie znanym w szerszych kołach towarzystkich drobiu przysłowiem: - I w Paradyżu nie zrobią z owsa ryżu. 
Co miał na myśli, nikt nie wiedział ni wtenczas, ni potem.
sigma 16.10.2013 12:59:53

@sigma 12:59:53
"Co miał na myśli, nikt nie wiedział ni wtenczas, ni potem."

Znaczy się przed zrobieniem i po zrobieniu wzmacniającego rosołku, w którego to robienie Qrfist był zaangażowany jak najbardziej personalnie.

- Nie masz poszanowania dla miłośników sztuki w tym okropnie postmodernistycznym a współczesnym świecie - pomyślał Qrfist.

Qrfist słysząc powyższe przymulenia Tadzinka oddalił się na bezpieczną odległość od królestwa Woyciechowej i frunął do Katedry Oliwskiej by posłuchać koncertu organowego, co zawsze nastrajało go pozytywnie do otaczającej rzeczywistości, która bez smarowania skrzypiała wtedy jakoś ciszej.
tadman 16.10.2013 13:36:41

KOSSOBOR 16.10.2013 14:41:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 21:10:00
Po udanym oczyszczeniu okolicy ze Stirlitza, Ewcia i Hańcia postanowiły zejść z trzepaka i przestać w końcu emitować ultradźwięki, bowiem dalszą emisję uznały za bezzasadną. Zwłaszcza na widok Woyciechowej, zdążającej ku piaskownicy z trzepaczką na dywany, ale bez dywanu pod pachą. Co wydało się dziewczynkom wielce podejrzane, zwłaszcza że Woyciechowa miała głowę szczelnie obwiązaną mokrym ręcznikiem, w jej uszach tkwiły potężne zatyczki ze zrolowanego Dziennika Bałtyckiego, a wolną ręką, zaciśniętą w proletariacką pięść, zdawała się komuś wygrażać. Dodatkowo jeszcze wydawało się dziewczynkom, że jakby słyszą, co i komu , i z czego Woyciechowa powyrywa, bo łeb jej pęka i szyby w zameczku niebezpiecznie wibrują. 

Tymczasem Mme zatelefonowała do Hrabiny, gdyż czuła zew krwi i wiedziona odwiecznym instynktem postanowiła, iż raczy odwiedzić Stefana Śmierdziela w Zooschwitz. Na co Gloria chętnie przystała. Pod warunkiem jednakowoż, że Stefana Śmierdziela poobserwują z daleka, gdyż jego dojmujący fetor zdawał się Hrabinie nieznośny. Tym bardziej, że Woyciechowa zużyła już oba numery Dziennika Bałtyckiego, jako zatyczek do uszu i Gloria już absolutnie nie miała niczego na podorędziu, by zatkać nos. Mme smród Stefana nie robił, bowiem kochała przyrodę bezgranicznie.

KOSSOBOR 16.10.2013 15:00:50
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:00:50
Woyciechowa natomiast, po tajemniczym rozpłynięciu się źródła ultradźwięków, po którym zostały jedynie dwie rolki papieru toaletowego, podążyła szybkim kurcgalopem na powrót do zameczku, bowiem tam już poczynała się panoszyć interferencja. Z owych ultradźwięków i wibrowania szyb się panoszyła. Dodatkowo jeszcze qrfirst darł dziób, że on też wolałby do Paradyżu, zwłaszcza że zoczył tam tajemnicze puzderko wypełnione perłami, co mu zawsze robiło. /Woyciechowej nie robiło, bowiem była przyzwyczajona do diamentów luzem i całego tego bardaku, rozsnuwanego przez Hrabinę./ 
No więc jak Woyciechowa dorwała tę interferencję, jak jej załadowała kopa w sempiternę, jak ta interferencja spłynęła jak nie pyszna do interwału pomiędzy internacjonałami pejsatymi - to klękajcie porządne narody! 
W ten to prosty sposób wierna sługa ocaliła szyby zameczku, co miało swoją wagę wobec nadciągającej zimy i rosnących cen ogrzewania.

KOSSOBOR 16.10.2013 15:40:11
-----------------------------------------------------------------------------------
@tadman 22:39:28
Mme znowu niebezpiecznie dymiło z kapelusza, a to po niebacznym przeczytaniu u dzisiejszego Coryllusa następującego zdania:

"Hans Winkelbruch ledwo uciekł z pola walki, zabito pod nim konia i jego towarzysz, Polak, nazwiskiem Choiński podał mu lejce swojego rumaka."

W wolnych chwilach między jednym a drugim zionięciem ogniem z pyska, tarzała się ze śmiechu, bo oczyma duszy widziała tego Choińskiego, który zacinając lejcami swojego rumaka migiem podjeżdża furmanką pod owego Hansa, zsiada, wręcza facetowi bat i lejce, po czym - trafiony kulą - umiera, podczas gdy ów Hans pośpiesznie włazi na kozła i lejąc rumaka batem z turkotem kół ujeżdża w siną dal po drodze gubiąc prosiaka, którego ów Choiński wiózł na jarmark.

sigma 16.10.2013 18:30:21
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 15:00:50
Potem zaś Gloria i Mme stojąc przed alpakami dłuższy czas usiłowały ustalić, czy te przecudne koafiury na łebkach i bransolety z kłaków na kończynach jak polinezyjskie dzieweczki zwierzątka uzyskały naturalnie, czy też jednak ktoś im w tym dopomógł. Dopiero jednak w domu po obejrzeniu poniższego filmiku zyskały niezbitą pewność, że Matkę Naturę w tym konkretnym wypadku zastąpił asystent działu hodowlanego.
Tematem ubocznym było rozważanie, co ów asystent zrobił z wystrzyżoną wełną - niestety, podejrzewały, ze jak to niepraktyczny mężczyzna - zamiast usiąć u przęślicy i przerobić ją na cud włóczkę - po prostu wywalił runo na śmietnik. Ech, mężczyźni...

sigma 16.10.2013 18:41:09
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:41:09
Siedząc na ławeczce i nasłuchując tęsknego ryku Stefana, Gloria i Mme układały biznesplan dla zoo, który pozwoliłby tej zacnej placówce na uzyskanie jakichś zysków. 
Ot, dajmy na to - koło alpak grupa malowniczo usadzonych koło prząsniczek asystentów hodowlanych sprzedawałaby motki egzotycznej wełny alpakowej. 
Albo też stoisko ze zrzuconym porożem - Mme po prostu czuła, że ostatni grosz by wydała, żeby zdobyć piękne poroże Stefana - bodajże szóstaka, choć z tej odległości ciężko było uzyskać pewność.
A już furorę by robiło stoisko ze zrzuconymi podczas pierzenia piórami - pawimi, bażancimi, orlimi. Gloria dłuższą chwilę biła się z myślami, jakie pióro po prostu m u s i a ł a b y kupić do kapelutka, albo i do martwej natury. Albo i do jednego i do drugiego.

sigma 16.10.2013 18:57:04
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:41:09
Naturalnie, że wywalił runo na śmietnik, bowiem interes von Targowa i legendarnego Ooo z opitulaniem wielbłądów z sierści na ciepłe gacie polarne, co to je miała tkać Frau - skończył się, jak nożem uciął po wyjeździe agenta do Kabindy. 

Jednakowoż Mme i Gloria postanowiły, że gdy tylko będzie dzień słoneczny, ruszą ponownie do Zooschwitz, by poznać osobiście dwa małe gnojki, co to je urodziła Agatka, żona Jacka. Ale nie wiernego kondora von Targowa, a znanego łosia. O co zresztą kondor miał do łosia ogromne pretensje i chciał mu napluć w oko. Ale się przestraszył.

KOSSOBOR 16.10.2013 19:11:58
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 19:11:58
Chcesz powiedzieć, że O;o siedzi na kole polarnym b e z ciepłych gaci z dwugarbnego wielbłąda? To się źle skonczy.

sigma 16.10.2013 19:22:17
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:41:09

KOSSOBOR 16.10.2013 19:23:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:41:09
Stefan Śmierdziel ryczy:

KOSSOBOR 16.10.2013 19:37:19
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 19:22:17
Z tą Kabindą to skończyło się o wiele gorzej: Ooo ledwie uszedł z życiem i dobytkiem. Ale jednak uszedł. A teraz to nikt nie wie, gdzie Ooo przesiaduje. Może tylko ta stara wywiadówa, M.. Jeżeli w ogóle ona jeszcze coś wie, bo chleje do lustra. Co w tym fachu jest normalne. Ma ptaszki karmić w parku?

KOSSOBOR 16.10.2013 19:47:42
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:30:21
Joj, tam, cza być jeźdźcem, by nie pomydlić wodzy z lejcami. No, może wozakiem.

KOSSOBOR 16.10.2013 19:50:22
-----------------------------------------------------------------------------------
@KOSSOBOR 19:47:42
0:o tymczasem ponownie zawitał do norków, którzy tym razem będą jeździli traktorem po dnie morza (słowo daję) i kopali rowy.
A łoś mi się naraził wczoraj, w postaci steku, bo jechał padliną.

Ot, co... A o Kabindzie zapomniałem.

A ciepłe gacie to wam się przydadzą bo idzie zima stulecia (w ramach ocieplenia klimatu)

Ot, co...

jazgdyni 16.10.2013 22:07:52
-----------------------------------------------------------------------------------
@jazgdyni 22:07:52
Żobrze, żobrze, zakupimy i ciepłe gacie na wacie. 
A Tobie te podwodne traktory wyprorokowaliśmy, gdy uzbroiliśmy Cię w miskę na głowie z dwiema klamkami, które wprawiałeś w ruch obrotowy i tym, wikinżym sposobem udawałeś się ongi na północ, ku Grenlandii i Małej Płetwie. No ale Mała Płetwa był ciągle zaćpany. Jak to szaman. Uważaj pod wodą na cichego zabójcę, Stefana Fluora. O zdradzieckiej Rudej Tantalowej, roztaczającej wdzięki, nie wspominając.

KOSSOBOR 16.10.2013 22:20:15
-----------------------------------------------------------------------------------
@sigma 18:30:21
To nie takie głupie używać lejcy na polu bitwy, bo kiedy koń znajdzie się w oku cyklonu to właściciel z bezpiecznej odległości może nim zawiadywać. Gdyby Warneńczyk o tym wiedział, to by nie trzymał swego konia na wodzy, a za lejce, a wtedy potoczyłyby się inaczej losy Korony, a Leszczyna byłby bezrobotny i tylko zajmował się czasami swego dzieciństwa. Ot!

tadman 16.10.2013 22:42:07
-----------------------------------------------------------------------------------
@@@
Słuchajcie, słuchajcie! - darła się jak opętana Ewcia stojąc na rancie piaskownicy. - Czy ktoś potrafi przenieść zdjęcia 9 szczeniaczków karelskich psów na niedźwiedzie w całej ich karelskości. Trzeba je chyba przenieść na jaja dla potomności, choćby nie wiem co! Niech się schowa 101 dalmatyńczyków w porównaniu. Zreszt ą niech sie schowa wszystko w porównaniu. 
O, tutaj są i ja nie potrafię, w związku z czym jestem w głębokiej desperacji i zaraz zacznę znowu emitować ultradźwięki.

sigma 18.10.2013 13:48:09

Brak komentarzy: