poniedziałek, 8 czerwca 2015

Dobry zespół

 
Z wielką przyjemnością oglądałem wczoraj wieczorem finał Ligi Mistrzów, mecz pomiędzy FC Barcelona i Juventus Turyn. Nie jestem wprawdzie zagorzałym fanatykiem futbolu, ale zawsze staram się obejrzeć grę, jak to mówią, Dumy Katalonii. Mam ku temu specjalne powody. Powody natury estetycznej, psychologicznej i filozoficznej.

FC Barcelona to wreszcie od długiego czasu, może nawet od słynnej wspaniałej drużyny Kazimierza Górskiego, dobry zespół.

Ależ mi odkrycie! – wykrzyknie niecierpliwy czytelnik. Wszyscy przecież wiedzą, że Barcelona to dobry zespół, a właściwie najlepszy na świecie.
To prawda. Lecz my często wiele rzeczy przyjmujemy bezmyślnie na wiarę, patrzymy i nie myślimy, stwierdzamy, że to dobry zespół i kropka. Wystarczy nam już tutaj tego niepotrzebnego wysiłku umysłowego.
Lecz ja wczoraj zadałem sobie bardzo konkretne pytanie:
- Co to znaczy dobry zespół?

A odpowiedź wcale nie jest taka prosta. A jest jeszcze gorzej, gdy chcemy ją wyłożyć w paru słowach, bez nudnych sążnistych opisów i wątpliwych tez.

Armia amerykańska chyba jako pierwsza zaczęła się nad tym zastanawiać, gdy radykalnie zmieniła filozofię prowadzenia działań wojennych. W nowej doktrynie mniejszą wagę kładzie się na działania wielkich formacji bojowych – dziesiątków tysięcy żołnierzy, tysięcy czołgów, setek samolotów i śmigłowców i tyleż samo różnych okrętów na morzu. A większą wagę kładzie się na akcje małych, autonomicznych, świetnie zorganizowanych grup.
Wtedy właśnie zrozumiano potrzebę sprecyzowania pojęcia – dobry zespół. Taki właśnie, jak FC Barcelona.

Po dosyć wyczerpujących rozmyślaniach, przerywanych cudowną akcją Lionela Messiego, lub Iniesty, tak dobrych i frapujących, jak niegdyś nigdy należycie doceniony w polskiej drużynie Janusz Kupcewicz, jedna dłuższa obserwacja rozgrywania piłki przez Katalończyków, zapaliła iskrę i nagle wszystko stało się jasne.

Przecież oni świetnie się bawią!
Wniosek z tego płynie:
Dobry zespół to grupa ludzi, która potrafi w swoim towarzystwie świetnie się bawić.
I nic więcej. Na prawdę.

Oczywiście, żeby zostać członkiem dobrego zespołu trzeba spełnić konkretne warunki, które określają, jakiego typu to jest zespół.

Te warunki będą zupełnie inne dla grupy kumpli, którzy lubią wspólnie spędzać czas przy piwie, lub nawet gorzałce i właśnie na przykład kibicowaniu temu fenomenalnemu FC Barcelona. Właściwie warunek jest tylko jeden, by był to dobry zespół – muszą mówić wspólnym językiem. I to w najszerszym znaczeniu pojęcia "wspólny język". To powoduje, że wszyscy nawzajem rozumieją się w pół słowa.
Następuje wówczas jakiś nieodkryty rezonans umysłowy. A jak pamiętamy z fizyki, w trakcie rezonansu następuje gwałtowne wzmocnienie sygnału. Przypomnę tutaj często przytaczany przez nauczycieli fakt, że gdy wojsko maszeruje przez most, to nie może iść w jednym rytmie, bo rytmiczny tupot nóg może most rozwalić. Muszą więc żołnierze iść krokiem swobodnym, Taka jest potęga rezonansu.

Gdy mamy dobry zespół piłkarski, gdzie, żeby taką jedenastoosobową grupę stworzyć, trenerzy dostają miliony, widzimy, że oni na boisku świetnie się bawią. Oczywiście każdy z zawodników jest dobrze wyszkolony i bardzo utalentowany. Lecz jest to za mało, żeby powstał rezonans między nimi i nagle to już jest zupełnie inna gra. Musi powstać to prawdziwe coś miedzy nimi. Zjednoczenie się umysłów. Nagle – pstryk! Rezonans, wzmocnienie i synergia. I nie jest to już dalej futbol tylko bilard. Piłka wędruje jak zaczarowana płynnie od nogi do nogi. Przeciwnicy są bezradni. Patrzy się na to z wielką przyjemnością. Widać harmonię, wdzięk i piękno. Widać, że zespół ludzi może znaczyć coś znacznie więcej niż przypadkowa zbieranina takich jedenastu facetów, choćby nie wiadomo jak utalentowanych, sprawnych i wyszkolonych.

Jak sięgam pamięcią, to z całą pewnością mogę powiedzieć, że dobrym zespołem, w sensie, jak to powyżej określiłem, byli chłopcy z Liverpoolu – The Beatles. Żaden z nich z osobna, co zresztą po rozpadzie zespołu się okazało, nie był żadnym geniuszem, supermenem muzyki. Jednakże ich czwórka razem, do kupy to była potęga, która sprawiła, że od ich grania muzyka już nigdy nie jest taka sama. Ba... oni będąc tak dobrym zespołem spowodowali światowy przewrót kulturowy. Od nich właśnie – Johna Lennona, Paula McCartneya, Georga Harrisona i Ringo Starra zaczęła się na świecie nowa epoka. Oni, dobry zespół, dokonali więcej niż usiłowali dokonać tacy jak Marx, Lenin, czy Hitler. Zmienili mentalność i podejście do świata milionów ludzi.
Oto proszę państwa siła dobrego zespołu. Zgranej grupy ludzi, którzy potrafią się dobrze bawić ze sobą.

Można zauważyć, że dobry zespół czasami powstaje spontanicznie, bez wysiłku, najpewniej zgodnie z matematycznymi zasadami wielkich liczb. Albo też dzięki żmudnemu wysiłkowi trenerów i selekcjonerów, którzy cały czas starają się dobrać kawałki ludzkich puzzli tak, by uzyskać jak najbardziej spójny obraz.
Tak czy inaczej, dobry zespół, w przeróżnych fragmentach działalności człowieka – wojsko, polityka, muzyka, sport, gospodarka, nie powstaje zbyt często.
I na dodatek taka grupa jest bardzo czuła na zakłócenia.
Przy pewnym projekcie sejsmicznym tworzyliśmy na prawdę dobry zespół. Wszystko grało tak dobrze, że aż furczało. To się czuło w powietrzu. To zgranie zespołu, zrozumienie, błyskawiczne reakcje. I co najważniejsze – atmosfera. Czuliśmy się świetnie, byliśmy weseli i na prawdę dobrze się bawiliśmy. No i nagle armator uznał, że czif z maszyny, było nie było, po kapitanie druga osoba na statku, ma za duże wymagania. Nie tolerował tandety, żądał tylko najlepszych urządzeń, części, czy serwisu. No i go zmienili. I wszystko się skończyło. Nowy czif, nie mniej kompetentny, już nie potrafił zbudować drużyny.

W tym kontekście poważnie się zastanawiam, czy Andrzej Duda będzie w stanie zbudować dobry zespół? Szczerze mu tego życzę. Jego uprzedni szef, Jarosław Kaczyński nie potrafił tego dokonać. I miał, to co miał.

W internecie dosyć trudno jest budować zespoły, choć często jest to potrzebne. Brakuje tego bezpośredniego spojrzenia w oczy, które potrafi przesądzić o właściwych stosunkach. A poza tym, blogosfera to w przeważającej części zbiór cholernych indywidualistów. A czasami, dla dobra sprawy i dobra zespołu trzeba działać wbrew sobie.
Nie mniej można tego dokonać i dobry zespół w internecie utworzyć. Wiem to z własnego doświadczenia. Inną sprawą natomiast jest utrzymywanie tego zespołu w dłuższym czasie. Dynamika jest ogromna; mnóstwo zewnętrznych czynników może oddziaływać negatywnie. Zazwyczaj najbardziej destrukcyjna jest pospolita ludzka zawiść. Członek zespołu z niespełnionymi ambicjami i napuchniętym ego potrafi skutecznie rozwalić grupę. Tak samo administrator portalu, który nagle zaczyna się obawiać, że mu wewnątrz jego domeny zaczyna wyrastać silna i zwarta struktura.
A tak a propos, my Polacy jesteśmy świetni w burzeniu czegoś i znacznie gorsi w budowaniu.

Nie wszyscy mieli szczęście być elementem takiej grupy – dobrego zespołu, więc to co napisałem może wydawać się zbyt enigmatyczne. Stąd możliwe powątpiewanie. Jednakże takie dziedziny interdyscyplinarnych nauk, jak "teamwork", czy "leadership", czyli umiejętność pracy zespołem i kierowanie zespołem, to poważne elementy kształtowania światowych korporacji.
Nauka zabrała się za to, co praktycznie znamy od dzieciństwa. Od piaskownicy.
Czasami zabawa w danym gronie toczyła się dobrze i radośnie, a w innym momencie była nieustanna kłótnia i niesnaski.

Więc proszę sobie zapamiętać moje twierdzenie – prawdziwie dobry zespół będziemy mieli wtedy, gdy wszyscy w nim dobrze bawimy się ze sobą.