czwartek, 3 października 2013

Obszczymur od Palikota


Posłowie z Samoobrony wprowadzili nową " jakość " w sejmie. Wydawało się , że prostactwa posłów z Samoobrony nikt nie przebije, do czasu. Pojawili się palikociarze, którym posłowie z Samoobrony mogliby czyścić buty.
Menażeria posłów od palikociarni poszerzyła się o jeszcze jednego specjalistę. Wachlarz cudaków rzeczywiście imponujący. Baba z prostatą, pederasta, były pensjonariusz zakładu karnego, specjalista od maltretowania swojego ojca, ostatnią specjalizacją z menażerii jest obszczymurstwo.
Jak donosi prasa przedstawiciel ludu w sejmie z ramienia Ruchu Palikota poseł Adam Rybakiewicz na Starówce w Bydgoszczy o godz. 2:30, w nocy 1 października postanowił oddać mocz w miejscu publicznym. Jak postanowił tak zrobił, tuż obok restauracji wyciągnął siusiaka i oddawał mocz.
Interweniującej policji pokazał legitymację poselską, tak że interweniująca policja musiała odstąpić od czynności , pozostało jej tylko sporządzenie notatki.
Posłowie z palikociarni cechują się dużą empatią w stosunku do pederastów, transseksualistów, teraz przyszła pora na żurków, którzy oddają mocz gdzie popadnie, poseł Rybakiewicz tak się wczuł w tę rolę , że sam poszedł ich przykładem.
autor: Andy51

Zniszczyć autorytety narodu

Bombardowanie trwa. Zeszły tydzień - cel: eksperci, naukowcy, profesorowie. Ten tydzień - polski kościół. Zadanie - odebrać ludziom to w co wierzą i to, co darzą szacunkiem.




Mafijny układ władzy ferajny Tuska, który rozsiadł się już na sześć lat na fotelach władzy, starał się usilnie zbudować sobie wsparcie w tak zwanych autorytetach. Widać jednakże dobitnie, że nie udało im się to i zamiast posągowych niezłomnych postaci zgromadzili cyrk clownów; a to zdziecinniałego staruszka Bartoszewskiego, wypalonego i już niezbyt sprawnego umysłowo reżysera Wajdę, aktora po kuracji Olbrychskiego, no i na okrasę, mędrca wszech-czasów Wałęsę. Zamiast szacunku i respektu spotyka ich zazwyczaj buczenie i drwiny narodu.
Również poszukiwanie autorytetów instytucjonalnych nie dało spodziewanego efektu. Wprost przeciwnie. Wskazanie przez Tuska i ferajnę na autorytet sądów i prokuratury doszczętnie rozwaliło i zdeprecjonowało te ważne instytucje państwa. Nie ma już najmniejszej grupy obywateli, którzy by ufali sędziom i prokuratorom. Symbolem stał się sędzia Tuleya, a nie pani sędzina Wesołowska.
Destrukcyjna działalność otoczenia Tuska i Komorowskiego jest taka, że każdy w miarę porządny obywatel, gdy tylko zacznie u nich pełnić rolę autorytetu, to w bardzo szybkim czasie ten autorytet traci i zamienia się w śmieszną figurynkę.

Powodu takiej sytuacji dopatruję się w braku lustracji i niedokonaniu sumiennego rozliczenia okresu komunizmu. Pozwala to wielu ludziom podłym, którzy za komuny mieli swój okres świetności, paradować dzisiaj w pełni chwały. To dlatego ferajna Tuska może dobierać sobie za kolejny autorytet komunistycznego oprawcę, prof. Baumana, postać doprawdy haniebną.
Autorytety Platformy , GieWu i związanego z nimi establishmentu są miałkie i fałszywe. Zazwyczaj powiązane interesami z władzą w takim stopniu, że po upadku obecnego systemu po prostu znikną. W najmniejszym stopniu nie zdobyły szacunku zwykłych ludzi i są rozpoznawane, jako ciało obce, pełne hipokryzji i cynizmu. Tak, tak, panie aktorze Kondrat.

Niestety, dla obecnej władzy, naród ma swoje własne autorytety i swój szacunek lokuje tam, gdzie się Tuskowi bardzo nie podoba.
Dlatego też, władza i współdziałające z nią ręka w rękę media, muszą te autorytety zniszczyć.
W zeszłym tygodniu mieliśmy nagonkę na profesorów, niezależnych naukowców, a w tym tygodniu mamy walkę z kościołem.

W obu przypadkach natężenie ataku jest bardzo duże. To zawsze skoordynowana akcja polityków rządzącego ugrupowania, wspierana przez śliskie typy zdrajców, jak europoseł Kamiński, adwokat Giertych, czy ta miernota Marcinkiewicz. No i oczywiście cały aparat propagandy na usługach, czyli wszystkie wiodące media z GieWu i TVNem na czele.

Ostrzeliwanie naukowców o międzynarodowej renomie, ludzi poważnych i konkretnych do bólu, trwało równy tydzień. Robiono z nich harcerzyków sklejających modele i gapiów obserwujących przez szybkę skrzydła samolotu. Ten skomasowany pokaz durnoty trwał tydzień i wszystkie dyżurne kontr-autorytety typu Niesiołowskiego i wyżej wspomnianych, po kolei zabrały głos.
Skutek akcji – żaden. Bo prawdziwy autorytet już tak ma, ze praktycznie nie można go obalić, ot tak sobie, przez tygodniowe akcje gadzinowe.
Na autorytet składają się długie lata pracy i szerokie, często międzynarodowe uznanie. Nie można go łatwo skasować i to przy pomocy tak nędznych ludzi, jak ferajna Tuska i jego aparat propagandy.
Ludzie lepiej wiedzą swoje.

Tego-tygodniowy zmasowany atak funkcjonariuszy propagandy rządowej i lewackiej dotyczy najważniejszego autorytetu Polaków – kościoła.
Wyciągnięto jakichś kapłanów z dalekiej Dominikany, którzy mogli zachowywać się źle. Dodano do tego proboszcza, który na czas nie został osunięty ze stanowiska i zaczęto okładać kościół pięściami.
Tak, jakby okładać Ministerstwo Edukacji za zboczonego nauczyciela. Lub pamiętając słynnego psychologa, onegdaj gwiazdę telewizji, obarczać za jego pedofilię całą naukę.
Policzyłem przedwczoraj, że na samym kanale TVN24 zaprezentowano ten sam fragment przesłuchania księży, z dziwnym pytaniem egzaltowanej dziennikarki o wkładanie języka do ucha, osiemnaście razy. To nawet bije na głowę serial dotyczący matki Madzi.
Żal mi księży, zazwyczaj ludzi kulturalnych i spokojnych, którzy nagle muszą użerać się ze sforą chamskich, brutalnych i bezczelnych funkcjonariuszy aparatu propagandy. Bo w żadnym wypadku nie są to dziennikarze.
Czy kościół dozna uszczerbku na swoim autorytecie po tej nagonce? Skądże znowu! Szczególnie polski kościół, który już przeżył tyle ataków, ze tylko przypomnę siepaczy Bieruta i Gomółki, Urbana i Olgę Lipińską, da sobie radę z hunwejbinami Tuska.

Smutną jest konstatacja, że obecna władza i jej otoczenie niszczą wszystko po kolei. Zniszczyli już w sposób radykalny polski przemysł. Rozkradli i rozsprzedali sektor finansowy. Po kolei niszczą instytucję za instytucją, wojsko, służbę zdrowia, edukację.
A teraz wzięli się za niszczenie polskich autorytetów. Chcą cały naród pozostawić goły i zdezorientowany. Takich właśnie Kunta Kinte, którymi można będzie swobodnie sterować i doić.

Mam niezłomną nadzieję, że to się wkrótce skończy. To się musi skończyć. Utrzymamy swoje autorytety, a ci, którzy podnieśli na nie rękę, poniosą w końcu zasłużoną karę.
autor: jazgdyni

PO na grzyby


A jeszcze lepiej na zieloną trawkę. Razem z panią Hanią.

Napisał do mnie pan Piotr, który mieszka i pracuje w Warszawie od 10 lat. W urzędzie dzielnicowym na Woli, w pokoju nr 34 uzyskał odpowiedź, że ze względu na brak meldunku nie będzie mógł wziąć udziału w referendum. Sprawdziłam w swoim urzędzie dzielnicowym. To prawda. Urzędnicy muszą mieć dowód, że ktoś faktycznie mieszka w Warszawie. Fakt, że trudno byłoby codziennie dojeżdżać do pracy na przykład  z Gdyni do Warszawy jakoś ich nie przekonuje.
Publiczne Polskie Radio odmówiło przyjęcia spotów reklamowych Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej nakłaniających do udziału w referendum. Metro uniemożliwia umieszczenie stosownych plakatów. Opłacane przez nas instytucje publiczne robią zamach na demokrację. I nikt nie rozdziera szat?
Grupa dyżurnych klakierów , uważających się za intelektualistów, ogłosiła, że nie wybiera się na referendum. W obronie demokracji. Demokracji postsocjalistycznej. ( Jeżeli mogła istnieć  demokracja socjalistyczna , dlaczego nie może istnieć demokracja postsocjalistyczna?)
Przypomnijmy sobie, że ci sami klakierzy namawiali nas ( mnie nie namówili)  na udział w częściowo wolnych wyborach, które ukonstytuowały tę właśnie demokrację postsocjalistyczną, której teraz bronią .
Najciekawszy jest jednak pomysł aby wszyscy członkowie PO wybrali się 13 października na grzyby. Gorąco popieram. A jeszcze lepiej na zieloną trawkę.Razem z panią Hanią.

autor: Iza