środa, 26 października 2016

Samoupodlanie kobiet. „Kiedy powrócą kobiety z klasą?”

W drugiej części programu Adriana Klarenbacha „” ujawniła się kolejna Agata. To bardzo fajne imię, które niestety nie ma szczęścia do osób publicznych. Co Agata na wizji, tym gorsza.
demonstracja-aborcja-2
Rzeczona pani we wczorajszym programie była taka, że wzbudziła we mnie jak najgorsze emocje. Ich konkluzją była myśl, że gdyby jakoś została moją żoną, to już pierwszego dnia małżeństwa bym ją udusił, a potem spokojnie odpoczywałbym w zakładzie penitencjarnym. Ta pani Agata, po chwilowym wysłuchaniu, przywołuje wizje najgorszych żmij, skorpionów, a nawet znanej dzieciom pajęczycy Tekli.

Wulgarne, agresywne dziewczyny

Młodzież i brać internetowa nazywa to samozaoraniem. Tego właśnie dokonały uczestniczki, jak to ładnie określiła Agata z doktoratem z filozofii (sic!), drugiej rundy czarnego marszu. Zszokowany redaktor Klarenbach usiłował się dowiedzieć na ile rund zakontraktowany jest ten mecz, na dziesięć, czy na dwanaście, lecz odpowiedzi nie uzyskał.
Obrazki z tej drugiej rundy czarnego marszu rozesłałem przyjaciołom w Dani, Norwegii i Szkocji. Zrobiłem tak dlatego, bo nie dowierzałem własnemu uczuciu wstrętu i zawstydzenia. Może ze mną jest coś nie tak, może jestem nieświadomym mizoginem. Lecz nie, odpowiedzi, które nadeszły z zagranicy potwierdziły, że moje odczucia są słuszne. Znajome Dunki, Norweżki, czy Szkotki, zapewniam, że to kobiety wyzwolone i nowoczesne, z tytułami i bez, były zażenowane tym, co zobaczyły. Przekonywały, że w ich środowiskach podobne zachowania są niemożliwe. To w ich komentarzach padło słowo upodlenie (debasement, fornedrelse). Mówiły też o godności i dumie.
Oczywiście kobiety uczestniczą w ulicznych protestach na całym świecie. Ba, same je organizują. Jednakże nigdy nie widziałem, żeby wówczas rezygnowały ze swojej kobiecości, że swojego wdzięku i delikatności.
Co to oznacza? Ni mniej, ni więcej, że ciągle jesteśmy w dużej mierze społeczeństwem aspirującym.
Aspirującym do pełnej kultury i do wzorców dojrzałej cywilizacji. Istniejące braki w wychowaniu i wykształceniu, w dużej mierze spowodowane zapaścią edukacyjną, dokonaną przez ministra Handkego, a potem przez panie i Kluzik-Rostkowską. Wyhodowano nam, w tej nieszczęsnej „gimbazie”, o którą nadal lewacy z panem Broniarzem walczą, wulgarne, agresywne dziewczyny, jak pokazywały media, bijące się między sobą i terroryzujące słabsze koleżanki. Dziewczyny klnące gorzej od chłopców. Biedne, zagubione dziewczyny.

Panie od Ryszarda Petru

Popatrzmy na panie, które otaczają Ryszarda Petru. Jego prominentne działaczki. Posłuchajmy, jak one mówią. Jak nieustannie kaleczą mowę ojczystą. Choć właściwie one już nie mówią, tylko bez przerwy krzyczą. Kulturalna rozmowa z nimi jest absolutnie niemożliwa. Wymiana poglądów również. Odnosi się wrażenie, że to zaprogramowane roboty, które muszą wygłosić zaprogramowaną kwestię, słowa, które ktoś im włożył w usta, a których do końca nie rozumieją. Nie słuchają oponentów i nie uczestniczą rozumnie w dyskusji, bo jedyne, co mają do powiedzenia, to formułki, które im podpowiedziano.
Identycznie jest z uczestniczkami marszów, które wielokrotnie pytane przez reporterów, powtarzają zużyte lewackie slogany, kompletnie bez jakiegokolwiek rozumowania. Taki owczy pęd.
No dobrze, zostawmy prawdziwe treści i powody protestu. To rzeczywiście temat do poważnej i uczciwej dyskusji. Lecz forma, obraz protestu, kompletnie deprecjonuje zamierzone cele.
Ktoś, jakiś durny specjalista od wizerunku i manipulacji, typowy lewacki „menago”, w spodniach rurkach, z krokiem na wysokości kolan i oczywiście z tęgą brodą, oraz kitką szoguna, przekonał organizatorki, że najlepszym środkiem wyrazu będzie happening. A właściwie to wygłupianie się i szokowanie, bo prawdziwy happening jest wydarzeniem artystycznym z dramaturgią i logiczną narracją.
Tak zmotywowane bidule, stare i młode, ubierają się na czarno, jak chłopki na Sycylii, albo muzułmanki w Jemenie, niektóre zakładają papierowe torby na głowy, inne malują różne znaki na twarzy, przynoszą z domu, jako dziwne symbole, druciane wieszaki na ubrania, albo zepsute parasolki i stoją w grupkach, krzyczą, gdy dyrygent podniesie batutę, lub skaczą, gdy baletmistrz da znak. Wszystkie przecież kiedyś chciały być aktorkami. I wszystkie marzą nadal o sukcesie w Tańcu z Gwiazdami i wszystkie przecież mają talent.

Słowotok

Tak, mają talent, więc go trzeba zaprezentować. Lecz, jako że nie mają kultury i wykształconej przyzwoitości to wychodzi z tego słowotok – macica, wagina, kurwa, cipa, broszka, lub bardziej złożone „odpierdolcie się od naszych macic”, albo „rząd taki gibki, że wchodzi nam w cipki” [autentyczne – te i wiele bardziej wulgarnych można zobaczyć wchodząc na grafikę google – hasła czarnego marszu].
A żeby było weselej, one same tak się zachowując i demonstrując ten marny kabaret, twierdzą, że walczą z mową nienawiści.
Chyba wszyscy pamiętamy takie ruskie trio skandalistek „”. Napomknę tutaj, że pussy już dawno przestało oznaczać kotka, a jest określeniem damskich genitaliów, bliskoznacznym do wulgarnego słowa cipka, które tak bardzo lubią uczestniczki marszów. Czyli mamy ruski „Bunt Cipek”. Te pseudo-punkowe dziewczyny kochały się obnażać i najlepiej w kościele na ołtarzu. To jest właśnie feminizm a’la post-komunistyczny ciemnogród (my kulurnyj narod).
Przekonany jestem, że dla uczestniczek czarnych marszów rosyjskie skandalistki stanowią wzór i źródło podziwu. To ten sam kod kulturowy, te same marzenia aspirantek, by zademonstrować swoją europejskość, a nawet światowość. Smutne sny zaściankowego kopciuszka, że może w końcu królewicz ją zauważy. A królewiczem dzisiaj jest szklane oko kamery, może Polsatu, może TVN, a najlepiej BBC lub CNN.

Młodzi, Wykształceni z Dużych Miast

Parady Równości, Owsiakowy Woodstock, Tęczowe Imprezy, a teraz Czarne Marsze, to jeden, ten sam ciąg zjawiska, który parę lat temu nazwaliśmy MWzDM – Młodzi, Wykształceni z Dużych Miast.
Ludzie, którzy w poszukiwaniu lepszego życia, nie mając wzorców i zasad, wpadli w świat blichtru, wpadli w łapy „spedalonych” manipulatorów, którzy dają im namiastkę, ersatz, Paryża, Londynu, czy Nowego Jorku.
W tej jakże prowincjonalnej Warszawie posadzi się plastikową palmę i zbuduje się sztuczną tęczę i będzie cool. Wielki świat.
MWzDM są niesłychanie podatni na złe wpływy. Jak widzą, że taka Kora, Chylińska, czy Peszek kurwują publicznie, to sami zaczynają mówić brzydko.
Nigdy jeszcze, jak sięgam pamięcią, młodzi ludzie, szczególnie kobiety nie mówiły tak brzydko – fatalna polszczyzna, fatalna wymowa, ograniczony zasób słów i paskudna wulgarność. I ta podatność na manipulację. Hej dziewczyny! Biegamy! Hej! Ubieramy się na czarno i blokujemy metra w całej Polsce (autentyczne).
Kiedy znowu powrócą ? Niech nawet zapanuje matriarchat, lecz niech one będą kobiece, z wdziękiem, pogodą i subtelnością.
Życzę wszystkim paniom, tym normalnie kolorowym i tym czarnym, by się opamiętały i stały się takie jak to widział Julian Tuwim:
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza…
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.