Zaczęło się od bałaganu. Okazało się, że rozprawa została przeniesiona z dość dużej sali rozpraw, gdzieś do podziemii sądu, w zakamarki, wrażenie złe, co dodatkowo było potęgowane niebywałą ilością policjantów „rezydujących” w tym rejonie gmachu.
Przybyło kilkanaście osób z miasta i przyjezdnych jak również przedstawiciele mediów ze swoim sprzętem, zainteresowani tym procesem. Bądź co bądź jest to rozprawa w pewnym sensie historyczna, przybliżająca „sławny-niesławny-zniesławiany” rok 1968 i uczestników ówczesnych protestów.
Zaczęło się proceduralnie. Sąd poprosił wyłącznie Zygmunta Korusa wraz z jego adwokatem, senatorem Zbigniewem Cichoniem. Wcześniej Korusa bardzo skrupulatnie zrewidowano. Przed zamkniętymi za nimi drzwiami wejście dla publiczności odgradzała policja.
Sędzia prowadzacy, Zygmunt Długogórski, oznajmił, powołując się na stosowny paragraf, że proces będzie niejawny z powodu zagrożenia incydentami na sali rozpraw. A co za tym idzie wcześniejsze zgłoszenia przedstawicieli mediów o umożliwienie rejestracji rozprawy w postaci obrazu i dźwięku stają się nieaktualne.
Mecenas Cichoń zaprotestował do protokołu, powołując się na prawo jego Klienta do jawności rozprawy, zgodnie z europejskimi standardami, które Polska podpisała, czyli Europejską Konwencją Praw Człowieka i Obywatela, par. 6 pkt 1. Zaraz potem adwokat w imieniu Korusa zgłosił wniosek o wyłączenie składu sędziowskiego, jako że wg. strony obecny trybunał nie gwarantuje sprawiedliwego i obiektywnego procesu. Po tym wniosku sąd zarządził krótką przerwę w rozprawie.
Po powrocie na salę rozpraw (wcześniej ponownie zrewidowano Korusa) sędzia prowadzący stwierdził, że wniosek nie może zostać rozpatrzony, gdyż nie zawiera nazwisk składu sędziowskiego, mówi o wykluczeniu in gremium, a należy wyszczególnić konkretnych sądziów, co do których ma się zastrzeżenia.
Wówczas mecenas Cichoń podtrzymał wniosek i poprosił protokolantkę o dostarczenie informacji widniejącej przed salą. Wspólnie odczytywano skład sędziowski (wg wywieszonej wokandy): Aleksandra Almert (Przewodnicząca) oraz sędziowie Zygmunt Długogórski i Bogdan Jędrys. Mecenas wnioskował teraz imiennie o wyłączenie tychże sędziów z dalszej rozprawy Zygmunta Korusa. Jako że wszystkie formalności zostały spełnione, sędzia sprawozdawca Zygmunt Długogórski nie mógł już zrobić nic innego, tylko rozprawę odroczyć.
Dlaczego, wydawałoby się proste i słuszne procesy, napotykają na taki opór sytemu sprawiedliwości? Czemu wyłącza się jawność prewencyjnie? Pod pretekstem uniknięcia ewentualnych „zamieszek” ze strony widowni (sic!). Czy może istnieją wytyczne, żeby bohaterów walki z totalitaryzmem PRL-u traktować jakoś specjalnie? Oczywiście w sensie negatywnym.
Czy byli funkcjonariusze Komuny też są tak traktowani? Dlaczego System stara się takie sprawy, jak pana Korusa, maksymalnie wyciszać? Stosuje różnego rodzaju triki, "utajnia", nie dopuszcza widowni, dyskwalifikuje dziennikarzy i media elektroniczne, które reprezentują interes społeczny...
Co jest u licha!? To ma niby być ta wolna Polska!?
___________________________________
http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/malopolska/1301006-komu-przeszkadza-publicznosc-na-procesie-o-rekompensate-dla-przywodcy-strajku-z-1968-r.html
http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=4610#.UtZAebSRRhc
http://wkrakowie2014.wordpress.com/2014/01/14/proces-zygmunta-korusa/
autor: jazgdyni