sobota, 11 stycznia 2014

Wrogie przejęcie (oczami outsidera)


Byłem triggerem. Nie, nie, drodzy lingwiści – nie byłem cynglem.
Zaraz wytłumaczę o co chodzi.
W elektronice, a nawet ogólnie w technice, trigger to impuls spustowy inicjujący pewien proces. Informatycy też pewnie dobrze wiedzą co to jest w przesyłaniu informacji, a dla nas, typowych użytkowników internetu, takim triggerem jest wciśnięcie klawisza Enter, albo kliknięcie lewym przyciskiem myszki po najechaniu na odpowiednie pole.

Więc, jak 20 listopada ub. Roku przyznano mi rangę blogera i tekstem
http://niepoprawni.pl/blog/7858/papkozercy   zainicjowałem moje pisanie na niepoprawnych, to mimowolnie spowodowałem start pewnego procesu.
Muszę tu wytłumaczyć, dlaczego w ogóle zacząłem pisać na NP. Otóż mój macierzysty portal, najpierw Nowy Ekran, a potem Neon24, przeszedł już tyle metamorfoz, tylu przeróżnych redaktorów nim zarządzało, że w końcu się pogubiłem, Mam tam wprawdzie z przyjaciółmi zakładkę Klub Dyletantów, którą od początku obiecywał mi Tomasz Parol (Łażący Łazarz), ale jakoś się nie kwapił do wywiązania się z obietnicy. Zakładkę utworzył następny redaktor naczelny Andarian, świetny człowiek, a jak odszedł, to kolejny vice-rednacz Spiryto Libero robił wszystko, by Klub wyrzucić z Neonu24. W rezultacie, to właściciel portalu wyrzucił właśnie jego, a Klub pozostał, chociaż teraz nieco ukryty.
Wtedy zacząłem rozmyślać o pisaniu w innych miejscach. Zacząłem na Prawym Nurcie, lecz niestety, ruch jest tam minimalny, choć nie wiadomo dlaczego. Słyszałem od przyjaciół, choć nigdy tam nie zaglądałem (jestem człowiekiem pracującym i nie mam za dużo czasu na śledzenie blogosfery), że bradzo popularne i na poziomie są portale: niepoprawni.pl i naszeblogi.pl.
Tak więc, nie znając bliżej portalu, zdecydowałem się związać z NP.
I rozpętało się piekło, które w okresie czterech tygodni doprowadziło do radykalnych zmian i niemalże do kompletnego upadku portalu, czego sobie życzyło wiele nieżyczliwych ludzi.

Już na samym początku zostałem brutalnie zaatakowany, jakby przez takiego spasionego karka, który decyduje, kto może wejść na dyskotekę, a kto nie – nijakiego Traubego. Ten człowiek o dosyć paranoicznym wg. mnie charakterze, zaczął wywlekać jakieś stare historie, dawać im swoją interpretację i począł prosto w twarz ubliżać. Przyznam, że trochę mnie speszyło takie przywitanie.
A potem przyłączył się bloger Dixi, ze swoimi agenckimi fobiami i tutaj, już potężną paranoją, czy może nawet schizofrenią, oraz z ubeckim stylem i metodami.
Pomyślałem sobie – hmmm... w co ja wdepnąłem?
Wiem, że internet jest pełen frustratów, niespełnionych kobiet, życiowych nieudaczników, bohaterskich wiecznych dysydentów. Lecz nagromadzenie ich na taką skalę na niepoprawnych było zatrważające.

Apogeum nastąpiło, gdy zaczął mnie zwalczać jeden redaktor, czy administrator, nigdy nie doszedłem do tego, kto to taki, niejaki Smok Gorynicz. Zarzucił mi, teraz posłuchajcie, bo to naprawdę mocne – AUTOPLAGIAT ! Że niby sam sobie kradnę teksty, popełniam przestępstwo plagiatu, bo tekst już raz opublikowany, pozwalam sobie opublikować po raz drugi. Jak bym nie mógł robić ze swoją własnością, co tylko chcę. Tu nawet nie można powiedzieć, że jest to nieetyczne, gdyż jest to powszechna praktyka, a nasza droga elig, to wrzuca te same teksty chyba nawet na dziesięć portali.
No i tenże Smok G. zaczął ścigać mnie po blogosferze, węszyć i ośmieszać.

Oczywiście odbierałem to osobiście, chociaż szybko zauważyłem, że jest w tym drugie dno. Zacząłem się rozglądać i dociekać.
Okazało się, że konflikt na niepoprawnych ciągnie się już dwa lata.
Całą tą historię wyjaśnił dokładnie nasz obecny redaktor Gawrion, a odchodzący redaktorzy, dość uczciwie niczemu nie zaprzeczali i dosyć spokojnie odeszli.

Teraz po wielu dniach od secesji dokonałem swoich własnych podsumowań, które, wydaje mi się są dosyć bliskie prawdy.

Kłopoty i niesnaski na niepoprawnych zaczęły się, gdy do zarządu portalu został dokooptowany Smok Gorynicz, człowiek o niesłychanych ambicjach, do tego, jak to dowodowo Gawrion wykazał, nieuciekający przed żadną niemoralną, czy nieetyczną metodą. Łamał regulaminy, fałszował i manipulował wpisami i komentarzami. Stworzył nieoficjalną strukturę w formie kliki. Podzielił blogerów na zwykłych tekściarzy i uprzywilejowaną koterię, pod jego specjalną ochroną.
W taki sposób zaczęła się kształtować bardzo dziwna i dosyć wąska linia programowa portalu, bo jeśli coś nie pasowało dyżurnym naganiaczom, to następował stadny atak kliki.

Tutaj należy poświęcić parę słów głównemu , nieformalnemu przywódcy tejże kliki – blogerowi Dixi, przez przyjaciół zwanego myszowatym. Mając nad sobą roztoczony ochronny parasol Smoka G. robił on, co tylko chciał.
Bo wolno mu było na bardzo dużo.
Kimżeż jest ten cały Dixi. To podobno artysta, więc takiemu niby wolno być nie całkiem zrównoważonym; słyszałem, że brał on udział w rozwalaniu słynnej blogerki Kataryny, a o sobie pisze sam, że aby uniknąć służby wojskowej poszedł do szkoły wywiadu (to było chyba WSI?). Coś w tym musi być, bo jego pisanina ma wyjątkowo ubecki charakter. Niewątpliwie ma on klasyczny kompleks barona Munchhausena, konfabuluje, manipuluje, Jest mistrzem w naginaniu prawdy, puszczaniu ściemy, kombinowaniu, albo po prostu łganiu prosto w oczy. Sprzedaje bajki swoim akolitom. Tak, tak, zgromadził wokół siebie gromadkę jak to nazywa Targalski, patriotów – idiotów i egzaltowanych, niespełnionych kobiet. Dokładnie tak jak to ze swoją sektą "Świątyni Ludu" w Gujanie uczynił potworny Jim Jones. Mam nadzieję, że nie doprowadzi on swoich zwolenników, tak jak Jones, do zbiorowego samobójstwa z całymi rodzinami. Choć cholera go wie, bo jego ego jest nadęte, jak balon stratosferyczny.

Żeby się już dalej nie rozwodzić stawiam oto taką tezę: dokooptowany członek zarządu, Smok Gorynicz chciał przejąć portal i ukształtować go na swoją modłę. Za głównego pomocnika służył mu Dixi, realizując wraz ze Smokiem i rozpaczliwą grupką, nową linię portalu. Zdziałał sporo i zdołal przeciągnąć na swoją stronę paru "ojców założycieli" niepoprawnych i prowokując ostry konflikt z najważniejszym założycielem, czyli Gawrionem.
Zespół ten działał w ukryciu, z premedytacją i konsekwentnie. Gdy okazało się, że plan A nie powiódł się, czyli Smok nie zdołał przejąć portalu i został usunięty, za swoje działania, wcielono w życie równolegle przygotowywany plan B, czyli secesję i otwarcie tworzonego w tajemnicy portalu Blog-n-Troll.

Czyli powtarzam jasno i jednoznacznie – za próbę rozwalenia portalu niepoprawni.pl odpowiedzialni są Smok Gorynicz i bloger Dixi, oraz grono naiwnych, słabych i zakręconych ludzi, których teoretycznie już tu nie ma, a praktycznie są cały czas (Boże przywróć im rozum).

autor: jazgdyni

Brak komentarzy: