poniedziałek, 13 stycznia 2014

Niepewność i kryzys zaufania - Tusku ratuj!


W czasie pewnej dyskusji u Toyaha* nad adekwatnością użycia pojęć kapo albo cwel, gospodarz powiedział do mnie: „Jak idzie o Ciebie, nie wolno Ci się ani się ze mną droczyć, ani żartować, ani ze mną polemizować, ani udzielać mi jakichkolwiek wskazówek. Znalazłeś się w tej sytuacji ze względu na swój parszywy charakter, a może jeszcze coś, o czym nawet nie mam pojęcia i nawet tego specjalnie nie żałuję.”
Nie pierwszy to raz, dochodzi do konfliktu przewrażliwionego Gospodarza z komentatorami. Wielu mi mówiło, że przyczyną tego jest właśnie, to, co mi przypisał - parszywy charakter. Tak, że wiedziałem, że nie jest lekko i coś musi w tym być. Bloger, popularny w pewnych kręgach i naprawdę obdarzony talentem, po kolei usuwał się z Salonu 24 (potem zresztą wrócił pod nazwiskiem), następnie z Nowego Ekranu, by w końcu zamknąć się w swojej wieży z kości słoniowej z grupką najwierniejszych akolitów. Przypadkowi komentatorzy szybko się wykruszają nie mogąc znieść agresji i podejrzliwości Toyaha. Fakt, życie go nie rozpieszczało, a ostateczną porażką był bardzo mizerny wynik w wyborach do sejmu. I tu się nasuwa pytanie – może przyczyna leży po jego stronie? Jego charakteru i stosunku do otoczenia?

Jeżeli ktoś pomyślał, że to będzie notka o Toyahu, to się grubo pomylił. On tylko jest egzemplifikacją czegoś głębszego, co zawarłem w tytule: niepewności i kryzysu zaufania. Ponieważ byłem mało czołobitny, raczej krnąbrny i pozwalałem sobie (w jego mniemaniu) na niestosowne żarciki, on się poczuł niepewnie i nie miał do mnie zaufania. Nie mógł mnie zakwalifikować, jako standardowego trolla, bo bywam już dwa lata na jego blogu i jak napisał coś naprawdę wielkiego, to dawałem wyrazy mojego podziwu. Lecz jak tylko ubierał w piękne słowa banały i sprawy trywialne, co mu się często zdarza, to dawałem wyraz frustracji. W rezultacie, w stosunku do mnie nie wiedział ,co począć. Zaczęła go dręczyć niepewność i brak zaufania, a we mnie widzieć agenta ciemnych spraw. Podobnie powtórzyło się z pewnymi mędrcami na portalu niepoprawni.pl

Zastanawiając się głębiej i rozmawiając z ludźmi, którzy tak radośnie wydają pieniądze na różne zakupy, nie tylko świąteczne, wyłania się obraz, w którym widać wyraźnie, że taka ich postawa spowodowana jest niepewnością i brakiem zaufania.
Zabrakło kotwic, zabrakło punktów odniesienia. Obecny rząd, cała ta tuskowa ferajna, utrzymywała iluzję „zielonej wyspy”. Nawet, jeśli nam zabraknie, to Europa da nam 400 miliardów. Wniosek – nie ma co się martwić. Więc, gdy nastąpił w propagandzie zwrot o 180 stopni, zaczęto mówić, że jednak jest kiepsko, czeka nas krew, pot i łzy, to wszyscy zwątpili i poczuli się niepewnie. Jakże to, jeszcze wczoraj byliśmy na czele Europy, a dzisiaj mamy dostać po dupie? Teraz znowu mamy być na czele. Lepsi niż Wielka Brytania. Coś nie tak. Ktoś tu oszukuje, albo oszukiwał. I wszyscy poczuli się niepewnie. A zaufanie poszło się walić. Zręcznie podkręcana propaganda wygnała Polaków do sklepów. Bo minister finansów potrzebuje ich pieniędzy i tego by nieustannie i bez głowy kupowali. A ponieważ czują się niepewnie, wbrew zdrowemu rozsądkowi, który mówi, żeby zostać w domu i schować pieniądze w skarpetę, na naprawdę ciężkie czasy, idą i wydają. Nie ma zaufania, wtedy kłamali, to pewnie i teraz też kłamią. Typowa postawa, jakże ulubionego przez nas w Internecie stworzenia, leminga. Prawdziwy taniec na Titaniku. Góra lodowa już uderzyła. Ale my jeszcze płyniemy, więc nie ma sensu przestać tańczyć. Trochę niepewnie, no i komu ufać. Kapitanowi, co w tą górę walnął?
 …
Już nikt nikomu nie ufa. I jest to bardzo, bardzo źle. Rozpadają się naturalne więzi międzyludzkie, podejrzliwość na każdym kroku, konspiracja już się zaczęła. A sąsiad sąsiadowi wilkiem.
Podobną sytuację obserwowałem w momencie upadku byłej Jugosławii. Z dnia na dzień sąsiedzi wyciągnęli przeciwko siebie długie noże. Mimo, że do tej pory byli dobrymi przyjaciółmi. Tylko z powodu etykietek: ja jestem Chorwat, ty jesteś Serb. Wiemy czym to się skończyło.

Więc my wszyscy, ludzie trzeźwo myślący, musimy wydobyć głębokie pokłady dobrej woli i budować i budować to zaufanie, zaufanie między ludźmi. Także robić wszystko, by niepewność jak najszybciej zniknęła, zastąpiona poczuciem bezpieczeństwa.

Zacząłem Toyahem, więc wypada nim skończyć. Mówi się – tam gdzie bieda, tam nie ma miłości. Więc życzę mu, żeby się poprawiło. Żeby stracił to poczucie niepewności i przestał widzieć w koło agentów, którzy na niego dybią. Gdy zmartwienia pójdą w kąt, świat stanie się piękny, zaświeci słońce i będzie można odrzucić czarną pelerynę nieufności.

_________________
*Toyah to taki bloger, który kiedyś zdobył nagrodę onetu Blogera Roku. I po tym mu lekko odbiło. To dla młodszych czytelników, którzy nie znają historii.

autor: jazgdyni

Brak komentarzy: