piątek, 13 grudnia 2013

Wejdą.. nie wejdą... 13 grudnia, 32 lata temu


Moje pierwsze wpomnienie o tamtym dniu, to tłumy mieszkańców w moim mieście zaraz po jego ogłoszeniu.
 13 grudzień ... 32 lata temu. Wejdą... nie wejdą...

Moje pierwsze wspomnienie o tamtym dniu, to tłumy mieszkańców w moim mieście zaraz po jego ogłoszeniu.
Zaraz po dziewiątej chyba całe miasto wyszło na ulicę.
Staliśmy blisko siebie, patrząc z przerażeniem na ogromne ciężarówki wiozące związkowców nie wiadomo dokąd... tych najważniejszych wyłapano w nocy.
Staliśmy, patrzyliśmy na siebie i słychać było ze wszystkich stron... to skurwysyny !
Wszędzie było mnóstwo milicji z ogromnymi tarczami. Byli jacyś tacy dziwni, jak manekiny bez twarzy. Później, po latach pisano że dawali im jakieś środki psychotropowe, nie wiem czy tak było.. ale tych ich twarzy, tępych i bez wyrazu nie zapomnę.
Dzisiaj myślę, że większość z nas, pomimo że nic nie brała, również była pod wpływem jakiegoś środka otępiającego. Staliśmy na ulicach, patrzyliśmy bezradnie na to wszystko co się działo i czekaliśmy .... na wejście ruskich.
Tym straszono Polaków przez miesiące, więc czekaliśmy... i pamiętam że strachu w nas nie było. Wszystko co najgorsze już się stało. ..
Wojsko na ulicach już było, polskie wojsko...
Pamiętam swoje myśli... co za różnica kto będzie do mnie strzelał, ruski czy swój ? Przez myśl z gorzkim uśmiechem przechodziły mi słowa piosenek z kabaretów słuchanych jeszcze parę dni przed tym, „Wejdą, nie wejdą”

Do dzisiaj toczy się dyskusja, czy Rosjanie zamierzali wejść czy nie.
Moje zdanie na ten temat jest jasne, gdyby zamierzali wejść to by weszli.
Ale może obiektywna prawda jest inna ?

Posłużę się 2 opiniami na ten temat dwojga ludzi, którzy byli wtedy najbliżej tych wydarzeń. Jeden z nich to Rudolf Pichoja a drugi Ryszard Kukliński.
Dlaczego akurat ci dwaj ? a dlaczego nie ?

Rudolf Pichoja[edytuj]

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Rudolf Giermanowicz Pichoja (ros. (Рудольф Германович Пихоя), ur. 1947 w miasteczkuPolewskoj,Obwód swierdłowski) –rosyjski profesor,historyk,archiwista, były dyrektorPaństwowego Archiwum Federacji Rosyjskiej. 14 października 1992 roku, jako specjalny wysłannik Prezydenta RosjiBorysa Jelcyna przekazał Prezydentowi RPLechowi Wałęsie kopie dokumentów dotyczącychzbrodni katyńskiej[1] przechowywanych w tzw. "teczce specjalnej nr 1", w tym kopię uchwałyBiura Politycznego KCWKP(b)z 5 marca 1940 roku nakazującej dokonanie zbrodni na polskichjeńcach wojennych i więźniach (tzw. decyzja katyńska) oraz tzw.notatki Szelepina[2]. Autor między innymi akademickiej syntezy historii aparatu władzy wZwiązku Radzieckim, publikacji ptСоветский союз. История власти. 1945-1991, 2000, 684 s., wydanej również w Polsce.
Znany m.in. ze swoich opinii na tematstanu wojennego w Polsce. Jego zdaniem interwencjaArmii Czerwonej nie była brana pod uwagę przez władze radzieckie, a domagała się jej wyłącznie strona polska – konkretnieWojciech Jaruzelski. Pichoja utrzymuje także, że ostatecznie strona radziecka nie została poinformowana ani o decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, ani o planowanej dacie operacji[3]


Tak przedstawia finał tych operacji:
W dniu wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, 13 grudnia, między Breżniewem a Jaruzelskim doszło do rozmowy telefonicznej. "Podjęliście trudną, ale niewątpliwie słuszną decyzję (...) - mówił Breżniew. - Wojciechu, wysoko cenimy wasze orędzie do narodu (...). Chcę jeszcze raz podkreślić: możecie liczyć na nasze zdecydowane poparcie polityczne i moralne. Udzielimy wam także pomocy ekonomicznej w miarę możliwości".
Po dwóch dniach, 15 grudnia, Breżniew i Jaruzelski odbyli kolejną rozmowę telefoniczną. Breżniew mówił o pomocy gospodarczej dla Polski; Jaruzelski - o tym, że polskie władze w pełni panują nad sytuacją, działają w sposób zdecydowany, ogniska strajków wygasają, ustanowiono godzinę milicyjną, a milicja i wojsko zaprowadzają porządek
Więcej na ten temat na cyt. Tu stronie:

To tyle na temat samego dnia 13 grudnia pisze profesor Piechoja, rosyjski historyk były dyrektor Państwowego Archiwum Federacji Rosyjskiej na podstawie zgromadzonych tam dokumentów.

A teraz opinia Ryszarda Kuklińskiego.
Za wikipedią:
 Ryszard Jerzy Kukliński ps. Jack StrongMewa (ur.13 czerwca 1930wWarszawie, zm.11 lutego 2004 wTampie) –pułkownik Wojska Polskiegoiarmii amerykańskiej, zastępca szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego WP (PRL), tajny współpracownikCIA


Cokolwiek by o nim nie powiedzieć, jego zwolennicy jak i przeciwnicy zgodni są do tego, że był to najcenniejszy agent CIA na terenie Europy środkowej i pośrednio w dużym stopniu przyczynił się do obalenia Związku Radzieckiego.

Robert Gates, były dyrektor CIA, oraz sekretarz obrony USA – szef Pentagonu za prezydentury George’a W. Busha i obecnie za prezydentury Baracka Obamy, w pamiętnikach pt. “From the Shadow” tak wspomina polskiego oficera o:
“W okresie zimnej wojny polski pułkownik Kukliński był najcenniejszym naszym źródłem informacji w całym bloku sowieckim od Władywostoku do Berlina Wschodniego. Przekazał Stanom Zjednoczonym ponad 30 tysięcy stron najtajniejszych dokumentów Armii Sowieckiej, w tym także o znaczeniu strategicznym, co pozwoliło USA uprzedzić agresywne zamiary Kremla. Ogromne znaczenie dla nas miały zwłaszcza szczegółowe plany mobilizacyjne Armii Sowieckiej i Układu Warszawskiego na wypadek wojny, informacje o najnowszych rodzajach sowieckiej broni oraz dane dotyczące planowania elektronicznych systemów bojowych pola walki za pomocą satelitów. Kukliński dostarczył nam również przez ponad 10 lat mnóstwa innych ważnych informacji. W grudniu 1980 r. Kukliński uprzedził o koncentracji wojsk sowieckich nad granicą Polski oraz o rozkazach interwencji militarnej w Polsce. Dzięki tym informacjom prezydent Carter poważnie ostrzegł Moskwę, co interwencji rosyjskiej zapobiegło”.

Tak więc był plan interwencji zbrojnej Rosjan, ale w grudniu 1980r.

I wracając na koniec do fragmentów książki prof. Rudolfa Pichoja „Historia władzy w ZSSR 1945-1991” to właśnie po odsunięciu sekretarza Kani i przejęciu władzy przez W.Jaruzelskiego:
Cyt.
Wraz z dojściem Jaruzelskiego do władzy polskie kierownictwo polityczne na swój sposób zdystansowało się od ZSRR, co jednak nie oznaczało osłabienia związków między Moskwą a Warszawą. Działo się coś innego - generał Jaruzelski przejął inicjatywę leżącą dotychczas po stronie Kremla. Polski przywódca nie krył się z zamiarem przeprowadzenia "operacji X", jednak obwarowywał ją wieloma żądaniami pod adresem Związku Radzieckiego. "Jaruzelski - mówił Andropow na posiedzeniu Biura Politycznego 10 grudnia 1981 r. - dość zdecydowanie wysuwa w stosunku do nas żądania ekonomiczne i uzależnia realizację «operacji X» od naszej pomocy gospodarczej, i powiedziałbym nawet więcej: porusza on, choć nie wprost, kwestię pomocy wojskowej. (...) W związku z tym chciałbym oświadczyć, że nasze stanowisko, które zostało już określone na ostatnim posiedzeniu Biura Politycznego i było niejednokrotnie przedstawiane przez Leonida Iljicza, jest całkowicie właściwe i nie powinniśmy go zmieniać. Innymi słowy jesteśmy za pomocą międzynarodową, martwi nas sytuacja, do jakiej doszło w Polsce, natomiast realizacja «operacji X» powinna w zupełności pozostać w gestii polskich towarzyszy, tak jak oni zadecydują, tak będzie. My nie będziemy naciskać ani też ich od tego odwodzić".
porusza, choć nie wprost kwestię pomocy wojskowej”
Wtedy nie wiedzieliśmy, że Rosjanie odmówili takiej interwencji i stojąc tam 13 grudnia zastanawialiśmy się.... wejdą ... nie wejdą...

Tadeusz z Zosią do lasu pomyka,
wzięli dwa piwa i trochę wałówki,
siedzą aż patrzą na skraju kocyka,
czerwone stoją mrówki
- wejdą, nie wejdą, wejdą, nie wejdą, wejdą
Dzisiaj.. po 32 latach, tak przyglądam się Ukrainie....
Do nich te słowa piosenki również jak najbardziej pasują.
Ale to już ich historia ...

autor: Astra

Brak komentarzy: