czwartek, 2 lipca 2015

Grubiańska kolejowa Ewa




Na szczęście ciągle jeszcze w Polsce żyją miliony ludzi, dla których kultura życia nie jest zjawiskiem obcym. Oraz na szczęście, te schematy zachowań przekazują swoim dzieciom i wnukom. Osobnym problemem jest to, czy takie wzorce się rozpowszechniają. Czy już zaistniał trend, aby być po prostu człowiekiem kulturalnym.
Obserwując zachowania pani premier Kopacz można w to zwątpić.
Czy to jej korzenie wyrosłe z chłopskiego ZSLu, czy raczej platformerska przynależność – partii buty, chamstwa i arogancji powodują, że mamy taki właśnie obraz władzy. Oleodruk z gatunku kiczu i obciachu.

A może to wpływ głównego masażysty psychologicznego, niesławnego Miśka, człowieka z gatunku, którego nasi ojcowie nazywali po prostu ordynusem?
Nieważne... obraz, który widzimy nie może być powodem do dumy dla świadomego Polaka, a raczej wprost przeciwnie, wywołuje zażenowanie i wstyd.

Kultura osobista, to nie tylko wybór właściwego widelca przy stole i nie podkradanie księżniczce kieliszka (ten Komorowski...), ale przede wszystkim komunikacja z otoczeniem. Z tym pani Ewa Kopacz ma największe problemy, co pozwala mi ją zaliczyć do osób niekulturalnych, dla których nie powinno być miejsca w polityce i we władzach państwa. Przynajmniej w pierwszych szeregach.

Psucie kultury przez Platformę Obywatelską to proces permanentny. Trudno tam wskazać choćby jedną osobę, którą chętnie zaprosiłbym do domu. To partia, w której frontmenami narzucającymi styl i klasę są: fałszywy i cyniczny do granic Donald Tusk, który tak imponował drobnym cwaniaczkom w ich drodze do szybkiej kariery, bez zwracania uwagi na moralność i prawo; karykaturalny bufon Sikorski, wżeniony w międzynarodowych uzurpatorów rządów nad światem w realizacji NWO; kliniczny przypadek – poseł Stefan Niesiołowski, czy najnowszy wynalazek – troglodyta Jakub Rutnicki.
W takim towarzystwie premier Kopacz nie może odstawać od otoczenia, a brak kindersztuby i siermiężna prowincjonalność, spowodowały, że bardzo szybko nasiąkła złymi wpływami. I mamy, to, co mamy.

Widać materia jest bardzo oporna, bo nie mam najmniejszej wątpliwości, że nad wizerunkiem codziennie pracuje sztab ludzi. To, co się dało, to już zrobiono. Kobietę wybotoksowano, ostrzyżono i ubrano. I na tym koniec. Kopacz się zaparła i już dalej wizerunku tytułowej postaci z "Pamiętnika młodej lekarki" zmienić się nie da.
Nikt jej już nie oduczy mówić półgębkiem, z bolesnym krzywieniem ust, o czym każdy profesjonalny wizażysta wie, że znamionuje notorycznego kłamcę. Więc nawet, gdy się mówi najszczerszą prawdę, to efekt zawsze jest taki sam – znowu kłamie.
Nikt już nie usunie z jej oczu tego strachu i poczucia, że jest niewłaściwą osobą na niewłaściwym miejscu, która tam znalazła się przypadkiem (bo nigdy na swoje stanowiska nie była wybierana, tylko mianowana) i która nie za bardzo zdaje sobie sprawę co się tak na prawdę dzieje.
Eleganckie poruszanie się, już nie wymagajmy, by poruszać się z gracją, to też mankament pani premier. Kanclerz Niemiec Angela Merkel też raczej porusza się dosyć sztywno, ale, jak mieliśmy to okazję widzieć na czerwonym dywanie w Berlinie, przynajmniej wie, co robi.

Ewa Kopacz nie powinna przemawiać. A jeżeli już, to wyłącznie z kartki i to tylko bezwzględnie to, co ktoś mądry jej napisze. I w żadnym wypadku nic, co przygotuje, wspomniany, czerwonogłowy Misiek.
Słowa nie lubią pani premier i nie potrafi ona ich dobrze dobierać.
A, na dodatek, często podszyte są złymi emocjami, złośliwością, kpiną, czy triumfalizmem, co zazwyczaj znamionuje typową jędzę.
Daje się też prowadzić na manowce, gdy jej medialni kretyni podpowiadają jej takie idiotyzmy, jak zwracając się do młodzieży, używanie takich już obciachowych słów, jak "spoko", "hejka", czy "siema".

Nad tymi wszystkimi wątpliwymi "zaletami" przeważa jeszcze jedna, kto wie, czy nie najgorsza cecha – pani premier jest niesłychanie sztuczna. Nie potrafi zachowywać się naturalnie. Może nawet się stara... usiłuje, lecz efekt jest opłakany. To najbardziej dramatycznie jest widoczne w kontaktach międzynarodowych. I chociaż Ewa Kopacz jest osobą z wrogiego obozu, to, gdy reprezentuje Polskę na zewnątrz, to jest mi po prostu wstyd.
O identycznych niedostatkach przekonał się jej mistrz, Donald Tusk, który brylował na krajowych salonach, a który, niestety, na salonach Europy, jest przedmiotem kpin i politowania.

Prezydent elekt Andrzej Duda pokazał już całemu narodowi, że jest człowiekiem wysokich walorów osobistych i nieskazitelnej kulturze. Najgorsi wrogowie nic mu tu nie mogą zarzucić, choć bardzo się starają.

Rozlicznych braków w kulturze premier Kopacz, pozbawiona jest kandydatka PiSu na premiera pani Beata Szydło. Mogłaby oczywiście jeszcze nieco popracować nad swoim głosem, by zawsze brzmiał on, jak podczas konwencji – głośno i zdecydowanie. To mimo wszystko bardzo ważne, jak się przekonuje ludzi do siebie.

Jednakże już na pierwszy rzut oka widać, że w pani Beacie nie ma ani krztyny fałszu, który niestety bez przerwy otacza osobę pani Ewy.


.

Brak komentarzy: