środa, 5 lutego 2014

Myśleć przed


Remontują- znaczy będą burzyć.

Było to chyba 15 lat temu. Miasto przeprowadziło remont szkoły imienia Wojska Polskiego przy ulicy Emilii Plater, do której uczęszczały kolejno wszystkie moje dzieci. Między innymi unowocześniono kuchnię co kosztowało bodajże 6 milionów. Właśnie wtedy władze miasta podjęły decyzję o wyburzeniu szkoły, żeby w jej miejscu mógł powstać parking dla hotelu Marriott. Rodzice i dzieci zorganizowali protest. Zaproszona przez organizatorów wypowiedziałam się tylko raz - podczas spotkania z władzami miasta. Moje wystąpienie urzędnik skwitował pogardliwie: „marnuje się świetna lokalizacja, musicie się wreszcie nauczyć myśleć ekonomicznie”. Od czasów PRL mam idiosynkrazję - wyjątkowo nie lubię zwracania się do mnie per wy. Odpowiedziałam, że mam dla władz propozycję wykorzystania tej świetnej lokalizacji bez likwidacji szkoły. Przed południem lekcje a wieczorem burdel prowadzony przez ratusz. Na pewno miastu się to opłaci. Sala zareagowała śmiechem i aplauzem. Podobno urzędnik, który nie zapanował nad konfliktem dostał zakaz kontaktu z mediami i obywatelami. Szkoły nie zburzono. Była to wyłącznie zasługa organizatorów protestu. Mnie osobiście najbardziej w tej sprawie rozjuszyło sfinansowanie przez miasto remontu szkoły przed jej planowanym wyburzeniem.

Przez całe lata łudziłam się, że szkoły przy Emilii Plater zostały uratowane. Druga ze szkół to liceum imienia Hoffmanowej o ogromnych tradycjach. Kilka lat temu przeprowadzono remont boisk należących do liceum. Znając logikę władz miasta zaczęłam się niepokoić. Remontują- znaczy będą burzyć.
Okazuje się, że miałam rację . Hoffmanowa ma być przeniesiona na miejsce technikum samochodowego przy ulicy Hożej, technikum samochodowe - na miejsce technikum kolejowego na Szczęśliwicką 56, a technikum kolejowe?
Po co nam technikum kolejowe gdy za chwile nie będzie polskich kolei?
Zostanie tylko Pendolino, które radzę postawić w muzeum kolejnictwa obok starych wąskotorówek. Można próbować zarabiać na biletach wstępu, albo zrobić w Pendolino luksusową knajpę, jak kiedyś w samolocie przy szosie do Gdańska. Można wynajmować je na spotkania integracyjne bogatych korporacji. Przecież toto nigdy nie będzie jeździło po polskich torach.

Widzicie państwo jakie rewelacyjne mam pomysły. Kiedy wprowadzano gimnazja , w szkole przy ulicy Emilii Plater miała funkcjonować przez jakiś czas podstawówka obok gimnazjum. Ponieważ z założenia dzieci z gimnazjum miały się nie spotykać z dziećmi ze szkoły podstawowej, natomiast w obu szkołach mieli uczyć ci sami nauczyciele, podczas spotkania dyrekcji z rodzicami zaproponowałam , aby w pokoju nauczycielskim zbudować chatière – specjalną klapkę na zawiasach pozwalającą nauczycielom- jak kotom- zmieniać budynek bez wychodzenia na dwór. Nauczyciele zaśmiewając się oświadczyli, że są gotowi przełazićnawet na czworakach, aby tylko nie musieli wielokrotnie się ubierać w ciągu dnia.Ostatecznie dzieci ze szkoły podstawowej przeniesiono naulicę Wilczą, a przy Emilii Plater zostało tylko gimnazjum.

Gimnazja zostały wprowadzone przede wszystkim dlatego, żeby dorastająca młodzież z dwóch ostatnich klas szkoły podstawowej nie spotykała się z dziećmi młodszymi i ich nie demoralizowała. Takie były teorie autorów poronionych reform AWS. Oprócz tego wprowadzenie gimnazjum miało zagwarantować młodzieży z małych ośrodków lepszy dostęp do edukacji. Jak się to skończyło wszyscy wiemy. Gimnazja stały się siedliskiem zarazy, jaką jest przemoc uczniowska i narkotyki,marnują młodzieży trzy najlepsze lata na kiepską edukację, stały się jedną z przyczyn regresu w oświacie. Ich rola w dostępności oświaty na wsi też jest wątpliwa. W wielu zapadłych wsiach wprowadzenie gimnazjów oznaczało, że dzieci kończą edukację na szóstej klasie i idą „do pola”.
Trudno sobie wyobrazić na przykład, że rodzice grzecznych wiejskich dzieci z Ochotnicy zgodzą się żeby ich pociechy jechały w zimie gimbusem po niebezpiecznej oblodzonej szosie do gimnazjum w Nowym Targu, gdzie spotkają się z wszelkimi  patologiami szkół miejskich. Dopóki w Ochotnicy nie powstało własne gimnazjum, większość dzieci zatrzymywano w domu.
Czy to takie trudne planować na trzy kroki naprzód? Okazuje się, że bardzo trudne. Postulowana przez opozycję likwidacja gimnazjów byłaby równie kosztowna jak ich wprowadzanie. Dlatego nikt się do tego nie kwapi.
Trzeba było myśleć przed.

Przeciwko obecnym projektom miasta protestują zarówno uczniowie technikum samochodowego o ogromnych tradycjach, jak i uczniowie gimnazjum i liceum Hoffmanowej. Obawiam się jednak, że jest za późno. W najbliższy piątek na szkolne działki mają wejść spychacze. Oczywiście miasto w tym punkcie łatwo działki sprzeda. Podobno planowane jest wystawienie w tym miejscu dwóch wysokościowców.
Można wyliczyć koszty remontu boiska, koszty przenosin, koszty remontu budynku przy ulicy Hożej.
Koszty i skutki społeczne tych decyzji miasta są trudne do oszacowania.

autor: Iza

Brak komentarzy: