niedziela, 5 stycznia 2014

Cisi poplecznicy Tuska


Będzie dzisiaj nawalanka? Już dyżurni agenci o tym zadecydują. Bo may się nawalać, gnoić, ubliżać, żeby przypadkiem czegoś nie budować.

Czy ciągle jeszcze spora siła Tuska i jego ferajny opiera się tylko na lemingach, tych młodych, wykształconych z dużych miast i na rzeszy kombinatorów, podpiętych finansowo do rządowej machiny rozdającej kontrakty i przewalającej przetargi?
Czy to tylko zachodnie, głównie niemieckie media, propagujące pupila Angeli Merkel spajają ludzi podtrzymujących nie-rząd?

Nie proszę państwa, są niestety osoby popierające Tuska po naszej prawicowej stronie. A najgorsze jest to, że jest sporo takich, piszących jako blogerzy i komentatorzy na popularnych prawicowych portalach.

Kto to taki? Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba przypomnieć pewne zasady uprawiania polityki przez obecną ekipę.
Otóż oprócz zapewnienia sobie popracia wyżej wspomnianych lemingów i podwiązanych pod układ kombinatorów, trwa nieustanna manipulacja wokół prawej strony, która jest w opozycji do rządów Tuska.
Chyba już największy tuman zdołał pojąć, że podstawą polityki obecnej ekipy jest kompletna bezideowość i maksymalne nic – nierobienie. Jednakże może to oburzać sporą część społeczeństwa. Trzeba więc się nią zająć, tak, by nie była w stanie głośno i skutecznie protestować.

Ten segment pacyfikacji potencjalnie opozycyjnych obywateli realizowany jest w postaci dwóch głównych filarów: utrzymywanie społeczeństwa w stałym rozedrganiu emocjonalnym, oraz niedopuszczenie do jednoczenia się i krystalizowania się ośrodków opozycji.

I jedno i drugie realizuje przede wszystkim propaganda uprawiana przez pro-rządowe mass-media, które, niestety, stanowią ponad 90% wszystkich publikatorów. Wrzeszczącymi tytułami i podsuwanymi bzdurnymi tematami, takimi jak kibice, nietrzeźwi kierowcy, czy słynna mama Madzi, skutecznie utrzymują emocjonalne i nerwowe napięcie narodu. Jesteśmy wprost bombardowani codziennie klęskami, katastrofami i tragicznymi informacjami, tak byśmy nie znali dnia, ani godziny. Tak, byśmy byli ciągle na granicy silnej nerwicy, bez spokoju i bez poczucia bezpieczeństwa.
Taka działalność wywołuje postawę psychiczną, w której ludzie się łatwo denerwują, są kłótliwi, swarliwi i nie mają do nikogo zaufania. Bo propaganda dobitnie ukazuje, że draniem może być każdy – policjant, lekarz i ksiądz. Na drugiego człowieka należy patrzeć z najwyższą podejrzliwością i w żadnym wypadku nie można mieć do niego zaufania.

Tak przygotowany psychicznie i nerwowo naród, co jest oczywiste, trudno się jednoczy. Prawicowe inicjatywy starające się rozbudzić ruch obywatelski rozbijają się o postawy bierności i nieufności, wytworzone przez oficjalną propagandę.
Z własnego doświadczenia wiecie, że nawet spotkania towarzyskie zamierają, czego nie było nawet w trakcie trwania stanu wojennego. Bylismy wówczas znacznie bardziej zjednoczeni. Teraz to tylko pojedyncze atomy, gotowe zebrać się w 200 tysięcznym tłumie na Skwerze Kościuszki w Gdyni, by oglądać upadłe gwiazdy w Noc Sylwestrową. Wolą to, niż spędzanie tej nocy w gronie przyjaciół, bliskich osób i we własnej atmosferze. Nie, wolą stać godzinami w tłumie obcych, niczym nie zjednoczonych ludzi.
I wszyscy są tak nerwowi, jak nigdy. Wściekły facet, dodatkowo pobudzony alkoholem wjeżdża na chodnik i zabija sześć osób. W Krakowie, młodzi ludzie uzbrojeni w maczety, noże i pałki zatrzymują samochód, wyciągają kierowcę i smiertelnie go masakrują.
Zwykli obywatele robią to, co kiedyś było wyłączną domeną oprawców z UB, KBW, czy ZOMO.
Co się porobiło ?!
To się porobiło, że tak bez przerwy jesteśmy na siebie napuszczani. Mamy być emocjonalnie rozedrgani, źli, a nawet wściekli. Lecz nie na władze, nie na rząd, ale sami przeciwko sobie.
Tak, byśmy się nigdy nie mogli zorganizować.

No dobrze, ale co z tym internetem?
Zostawmy na boku te wszystkie facebooki, onety i tym podobne, które utworzono specjalnie dla lemingów, by mogli się zabawiać. No i oczywiście dla ministra Sikorskiego.
Zajmijmy się tym segmentem internetu, który popularnie nazywa się prawicową blogosferą, a który składa się z szeregu portali społecznościowych, o większej i mniejszej popularności.
Teoretycznie powinien tutaj panować ład i porządek. Przebywa tu bowiem elita, najbardziej świadoma część opozycyjnego społeczeństwa. Niestety, tak nie jest. Zgodnie z prawami statystyki i pod naporem propagandowej psychologii, również tutaj mamy emocjonalne rozedrganie i niemożliwość jednoczenia się.
Czyli dokładnie to, co aparat Tuska realizuje w stosunku do społeczeństwa.
Mamy więc w prawicowej blogosferze rzeszę cichych popleczników Donalda.

W dużej mierze są to, jak to nazywa pan Jerzy Targalski, patrioci – idioci.
Idiotów – patriotów na każdym prawicowym portalu jest sporo. To oni zazwyczaj uzurpują sobie prawo do władzy nad portalem. Mając głowy zapełnione kalkami hasełek i zawołań, tak, że nie ma już miejsca dla rozumu, narzucają tematy dyskusji, oceniają wszystko w koło, starając się rzeczywistość dopasować do prymitywnego schematu, który sobie w swoich mózgach stworzyli. Ponieważ jednak, przygotowani przez tuskową propagandę, są emocjonalnie podminowani, to cierpią na syndrom oblężonej twierdzy. Nie ufają prawie nikomu. Tworzą wyłącznie kliki tak samo myślących. I najgorsze, starają się całkowicie zawłaszczyć prawicową scenę. Ktokolwiek samodzielnie myślący, nie używający bez przerwy wytartych haseł, jest, musi być wrogiem. Akcje wyszukiwania podstępnych agentów, fałszywych prawicowców i niepewnych osobników trwa nieustannie. Zajmuje im to większość czasu. Potrafią wejść na każdą merytoryczną dyskusję i rozpieprzyć ją w trymiga, projektując swoje fobie i szukając wrogów.
Najbardziej twórczy spośród nich tworzą zadziwiające teorie, kompletnie odrealnione, które byłyby śmieszne, gdyby nie to, że to nasze prawicowe.
Często jest to pseudo patriotyczna ekstaza religijna, w której się głosi, że Polska jest Jezusem narodów i musi przejśc podobną drogę cierpienia, by zbawić świat. Albo wprost przeciwnie – Polska, by osiągnąć sukces i pociągnąć narody, musi powrócić do swoich pra-słowiańskich korzeni i ze Światowidem i Swarożycem na sztandarach, tworząc nową polską cywilizację, powieść naród do zwycięstwa.
Cóż oryginały i ekscentrycy są i byli zawsze. A internet dał im możliwość wypowiadania swoich fantasmagorii. Tylko dlaczego mącą w głowach na prawicowych portalach? Przecież to jest dokładnie to, o co Tuskowi i ekipie dokładnie chodzi. Sianie zamętu i odciąganie od najważniejszych spraw dla kraju i narodu.

Portale prawicowe stały się też miejscem produkowania się notorycznych pieniaczy i besserwisserów. Ci są napięci emocjonalnie nawet bardziej niż przeciętni patrioci-idioci. Awantury na portalach wybuchają bez przerwy. Pyskówki zajmują sporą grupę ludzi. A praca dla kraju, dla nas, leży. No i wróg się cieszy.

Oczywiście, są cały czas między nami funkcjonariusze, którzy dbają, by ten stan rzeczy nieustannie podtrzymywać. I jakże często są to ci najgorliwsi, najbardziej mącący i właściciele jedynej słusznej racji, patrioci – idioci.

Powiedzcie sami. Jak tutaj budować silną prawicę? Jak w końcu stworzyć silną reprezentację, która przegna uzurpatorów, zdrajców narodu.
Wszyscy chcemy tego samego – "Ojczyznę wolną racz dać nam Panie".
Ale niektórzy jakby mniej chcą. Bo musieliby zniknąć, wrócić do swych codziennych obowiązków. A tak mogą w tym stanie marazmu i zawieszenia brylować. Tocząc z ust jadowitą pianę, złość i nieufność, podpierani przez rozhisteryzowane kobiety, które nie znalazły szczęścia w życiu.
Oto właśnie jak realizuje się wyrafinowana propaganda fachowców, których Tusk zatrudnił.
Prawicowa blogosfera pełna jest jego cichych popleczników.

autor: jazgdyni


Brak komentarzy: