sobota, 28 grudnia 2013

Zniszczone polskie apteki (aktualizacja)


Operacja przejmowania polskiej farmacji trwa nadal. To na świecie druga najbardziej dochodowa branża po zbrojeniówce. A pacjenci za leki zapłacili o 3 mld więcej niż poprzednio.

Larum! Biją naszych! Krzyczy właśnie w telewizorze mój ulubiony wątrobiarz i wrzodowiec redaktor Morozowski. Dla córki na astmę płacił za leki 150 zł, a teraz będzie płacić 300 zł. Nawoływał niemalże do obywatelskiego protestu. Niesłychane!

A jak jest naprawdę?

Długo zabierałem się do tego tematu, bo wiedzę mam tu sporą, jednakże poprzez rodzinne powiązania nie chciałbym, by dla znajomych wyglądało to na jakąś formę lobbingu.
Lecz klamka już zapadła, więc można sobie porozmawiać.

Na świecie farmacja, obejmująca przemysł i dystrybucję, jest drugim najbardziej dochodowym biznesem, tuż po przemyśle zbrojeniowym.
Dużo, dużo konfitur i miodu. Więc różne misie kręcą się wokół niecierpliwie.

Psucie farmacji w Polsce zaczęło się prawie natychmiast po transformacji. Przypomnę, że za komuny wszystkie apteki były państwowe, należały do Cefarmów w całej Polsce. Podobnie było z produkcją leków i hurtowniami. Był to oczywiście rynek niedoborów i wielu chorym pozostawało, albo umrzeć, albo prywatnymi kanałami starać się sprowadzić potrzebny lek z zagranicy. A nie wiem, czy jeszcze ktoś pamięta, że na początku lat 90 istniały tzw. apteki leków zagranicznych, gdzie można było się starać o właściwy medykament.

Gdy komuna padła, apteki zaczęły się przekształcać. Marny ułamek tych, którym władza zabrała apteki po wojnie, mogła odzyskać je z powrotem. Resztę zazwyczaj przejmował personel, praktycznie za symboliczną złotówkę. Wczoraj pani kierownik, dzisiaj pani właścicielka. Gdy już rozgrabiono to, co było, dla innych chętnych pozostała już tylko droga zakładania nowych aptek. I tak też się działo.

Przy aptekarstwie zaczęto już majstrować podczas rządów pani Suchockiej, podobno też rodzinnie powiązanej z aptekarstwem, kiedy to, nijako obok ówczesnych przepisów, zaczęły powstawać rodzinne konglomeraty z kilku rozproszonych aptek.
Jednakże prawdziwego przewrotu kopernikańskiego, po którym już nigdy nie będzie, tak jak było, dokonał największy i chyba najbardziej cyniczny nieudacznik w 20 letniej historii, minister Łapiński.
Rozwalił on istniejący porządek poprzez, aż się wierzyć nie chce, że świadome, szkodliwe idiotyzmy, niesłychanie destrukcyjne i w rezultacie kosztujące państwo, czyli nas, obywateli grube miliardy złotych.

Cóż takiego ten świadomy, czy nieświadomy destruktor dokonał?
  1. Zlikwidował w założeniu mające konkurować ze sobą regionalne i branżowe kasy chorych, zastępując je zcentralizowanym, biurokratycznym molochem – Narodowym Funduszem Zdrowia. Trochę bardziej kumaty decydent, niż ci w rządzie, po prostu likwidując kasy, jeśliby uznał taką potrzebę, przekazałby ich pracę do ZUSu bez tysięcy nowych pracowników, budynków, infrastruktury, itd.
  2. Zaczął bocznymi drzwiami wpuszczać do Polski semi-gangsterskie organizacje, które za pomocą dumpingu, nieuczciwej konkurencji, agresywnej promocji zaczęły niszczyć polskie apteki i aptekarzy. Słynna była chociażby grupa, która całkowicie przejęła farmację na Litwie, a u nas zaczęła działać jakby była pod ochroną.
  3. Zlikwidował status specjalny obiektów zaufania publicznego aptek. Od jego czasów każdy handlarz marchewką, czy turecki sprzedawca dywanów, mógł otworzyć aptekę, jeśli miał taki kaprys. Jednocześnie, według źle pojętej reguły wolnego handlu zlikwidowano wskaźniki ludnościowe i apteki zaczęły wyrastać, jedna przy drugiej, jak grzyby po deszczu. Przedtem w Polsce było ok. 4000 aptek, teraz mamy 14000 !

4.    Zlikwidował cenę urzędową leków refundowanych (którą właśnie ponownie wprowadziliśmy) i zastosował korupcjogenny trik, określając cenę maksymalną. Pozwoliło to dużym sieciom na sprzedaż leków za 1 grosz. Jak to pracowało? Na przykład cena leku była 100 zł; państwo określało limit i pacjent płacił tylko 3,20zł. Właściciel olewał te 3,20 od pacjenta i żądał tylko 1 grosz. Będąc dużym odbiorcą kupował spore ilości leku po zaniżonej cenie od producenta, a następnie cynicznie pobierał od państwa (czyli, przypominam, od nas wszystkich obywateli) 96,80 zł, poprzez NFZ. Wtedy zaczęły powstawać wielkie farmaceutyczne fortuny, a małe rodzinne apteki bankrutować. Oczywiście taki producent wespół z siecią leków za grosz, czy złotówkę robili wszystko, by cena leku była jak największa, maksymalizując swój zysk, ponownie, kosztem państwa i społeczeństwa. I oczywiście, przy cichej aprobacie rządowych urzędników.

  1. Dopuścił do sytuacji, gdy bogate, w większości już sprzedane kapitałowi obcemu, hurtownie zaczęły skupować, małe, bankrutujące już apteki. Największe hurtownie, w chwili obecnej posiadają już ok. 3000 aptek w całej Polsce.

Narobił ten medyczny geniusz na ministerialnym stolcu jeszcze wiele innych błędów. W rezultacie zapanowała w tym sektorze kompletna dżungla. Pozwalała ona często nieuczciwym i bezwzględnym niesamowicie się bogacić. Z drugiej strony likwidowała słabych i niechcących podporządkować się nieuczciwemu rynkowi.

Jednakże największe spustoszenie pan Łapiński i pozostali macherzy farmacji i medycyny poczynili w mentalności społecznej. Skuszeni lekami po jednym groszu odbywali długie pielgrzymki do aptek sieciowych. I kupowali bez umiaru. Miarą tego niech będzie chociażby przykład jednej zaprzyjaźnionej apteki, gdzie tylko w listopadzie zwrócono 10 kilogramów nierozpakowanych leków o wartości ok. 25 tyś złotych, leków, które nadają się tylko do spalenia.

Leki powinny być tanie, ogólnodostępne i każdego powinno być stać na nie.
Lecz by do tego dojść trzeba najpierw zlikwidować patologie i stworzyć spójny uczciwy system, daj Boże, już bez różnych cwanych furtek, pozwalających okradać nas wszystkich.

Po Łapińskim aktywnie i z dużym talentem nadal psuli polską farmację marszałka Kopacz i minister Arłukowicz.
Przeprowadzona reforma wprawdzie zlikwidowała leki za 1 grosz, ale zostawiła tyle furtek, że stale kombinującym cwaniakom pozwoliło nadal manipulować przy lekach.
Ostatnio bardzo popularne jest takie zjawisko. Otwiera się lipną aptekę, byle gdzie, pacjenci nie są potrzebni, tylko po to, by uzyskać prawo do zakupu hurtowego leków. Następnie kontaktujemy się z wyspecjalizowanym handlarzem, który dostarcza nam listę leków do zakupu. Ilości zakupowanych leków są porażające – idą w setki tysięcy złotych. Leki te handlarz odbiera, płacąc za wystawioną fakturę. A my nie wprowadziliśmy do obrotu żadnych leków. Handlarz natychmiast je eksportuje, zarabiając krocie i odpalając aptekarzowi jego działkę. Ciekawe jest to, że wszystkie służby, nadzory i izby aptekarskie dobrze o tym wiedzą, jednakże podobno, nie można nic zrobić.

Pojedyncze, rodzinne apteki, niektóre działające od pokoleń, skazane są na zagładę. I w końcu wszystkie znikną. Taka właśnie jest świadoma polityka państwa. Ustawami i swoim działaniem wybrano model wielkich, międzynarodowych sieci. Tysiące rodzin aptekarskich traci źródło dochodu. A i pacjent nic nie zyskuje. W ostatnim roku, po pięknie reklamowanych działaniach Arłukowicza, pacjenci musieli zapłacić za leki o 3 miliardy zł więcej.

Dlaczego te rządy, czego się dotkną, to psują? Są przecież niedaleko świetne przykłady, jak choćby Holandia, czy Włochy.
Zepsuto kopalnictwo, zepsuto przemysł stoczniowy, to trzeba jeszcze zepsuć całą farmację?
Wniosek nasuwa się tylko jeden – to wszystko są działania korupcyjne. Decydenci dostają na boku potężne, wielomilionowe łapówki, by tak właśnie się działo. Dobro Polski i dobro obywateli absolutnie gówno ich obchodzi.
Rujnowanie Polski za wszelką cenę, za uzyskane po cichu złodziejskie łapówki, to model ekonomiczny, który obecnie w kraju jest realizowany.

autor: jazgdyni

Brak komentarzy: