A legendarni "prorocy moich gniewnych lat", to ożywione mumie i upiory przeszłości.
Od pewnego czasu nie sposób uciec od Ukrainy w ten sposób, że za cokolwiek się człowiek nie weźmie, nawet za przysłowiową lodówkę, to po otwarciu widzi Ukrainę. Są więc relacje na żywo, programy publicystyczne w radio i telewizji, gazety pełne są opisów protestów mas ludzkich i głównych aktorów, nawet portale społecznościowe pękają w szwach od nadmiaru Ukrainy. Ukraina zdominowała przekazy dnia i tylko orkan Xawier choć na krótką chwilę pozwolił odetchnąć od Ukrainy. Po mocnym wejściu Kaczora na kijowskim majdanie, "ratować" Ukrainę rzucili się dosłownie wszyscy, Pą Prezydę rozmawiał telefonicznie z gaspadinem Janukowyczem, a wnuczek z frau Makrelą i mesje Oląde. Ukraina über alles.
Ale ja nie o tym. W kontekście ukraińskim zadaję sobie pytanie: czemu tam w Kijowie nie było jeszcze żadnego "legendarnego" zespołu rockowego z Polski? Gdzie się podziali "prorocy z moich gniewnych lat"? Przecież etosem walki z komuną wypełnione są ich wikipedyczne biogramy.
Na przykład w biogramie pana Hołdysa można wyczytać o jego życiu:
"wypełnionym całkowicie pracą: intensywnym koncertowaniem, za które honorarium wynosiło mniej niż 3 bilety na dany koncert, pracą organizacyjną, do której należały uzgodnienia z cenzurą i milicją, pogróżkami SB".
Życie wypełniały młodemu buntownikowi pogróżki eS Be. eS Be brzmi w tym momencie prawie jak Bi Dżis.
Tomek Lipiński, znany z Brygady Kryzys, również niemało wycierpiał od komuny:
" Stan wojenny przekreślił także plany koncertów na następny rok w Holandii. W tym okresie muzycy dostali propozycję występów od "Rock Estrady" (organizatora dużych koncertów) – jednak podstawowym warunkiem współpracy miała być skrócona nazwa zespołu z Brygada Kryzys na Brygada K., na co Lipiński z Brylewskim nie przystali. Odmowa pójścia na kompromis uniemożliwiła im granie dalszych koncertów."
Bezkompromisowy, niczym bohater westernów, odmówił pójścia na kompromis z krwawym reżimem. Do dziś odcina z tego powodu kupony.
Weźmy kolejnego giganta polskiego rocka, ofiary prześladowań eS Becji Macieja Maleńczuka "jednego z najbardziej awangardowych i kontrowersyjnych polskich artystów muzycznych" (źródło: Wikipedia). Jego również dotknęły prześladowania eS Be.
"W 1981 skazany został na dwa lata więzienia za odmowę pełnienia zasadniczej służby wojskowej".
Aż chciałoby się klasnąć w dłonie i krzyknąć: ach, cóż za piękne rewolucyjne życiorysy! Odmówili komunie, potem były represje, cud że żyją!
A co robią dziś? Może odrzucili młodzieńczy bunt, rewolucyjny zapał i żyją własnym życiem? Ależ skąd. Oni są stale obecni w naszej polityce. Co i rusz wygłaszają opinie stricte polityczne.
A co robią dziś? Może odrzucili młodzieńczy bunt, rewolucyjny zapał i żyją własnym życiem? Ależ skąd. Oni są stale obecni w naszej polityce. Co i rusz wygłaszają opinie stricte polityczne.
Taki pan Hołdys największe zagrożenie widzi w Jarosławie Kaczyńskim nazywając go "mrocznym, średniowiecznym chujem".
Wtóruje mu pan Maleńczuk znany z okrzyku na koncertach: "Kto głosował na PiS, wypierdalać z sali!". Skomponował też protest song "Kaczory", w którym śpiewał: "Władzę w kraju przejął duet kaczy".
Najmniej drapieżny z tej Rewolucyjnej Trojcy jest pan Lipiński, on tylko na konwencji wyborczej PO w 2006 roku śpiewał uniesiony duchem wolności "Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie…".
Śmiało można przyznać im, że mieli swój nieduży, bo nieduży, ale jednak wkład, w budowanie najpiękniejszego ustroju pod rządami Platformy Obywatelskiej.
Wtóruje mu pan Maleńczuk znany z okrzyku na koncertach: "Kto głosował na PiS, wypierdalać z sali!". Skomponował też protest song "Kaczory", w którym śpiewał: "Władzę w kraju przejął duet kaczy".
Najmniej drapieżny z tej Rewolucyjnej Trojcy jest pan Lipiński, on tylko na konwencji wyborczej PO w 2006 roku śpiewał uniesiony duchem wolności "Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie…".
Śmiało można przyznać im, że mieli swój nieduży, bo nieduży, ale jednak wkład, w budowanie najpiękniejszego ustroju pod rządami Platformy Obywatelskiej.
I teraz, kiedy patrzę na majdan w Kijowie, na tych przemarzniętych, zdesperowanych Ukraińców, których tak po ludzku jest mi żal, to zadaję sobie zasadnicze pytanie: gdzie podziali się ci nasi polscy buntownicy, ci rockmeni i frontmeni , którzy w latach krwawej dyktatury nie wahali się odmówić eS Becji? Gdzie oni są, ci wszyscy nasi przyjaciele? Dlaczego nie stoją razem z ludźmi walczącymi z ruskim systemem? Z sowieckim zniewoleniem. Z ukraińską eS Becją. Co im przeszkadza? Przecież wyjazd do Kijowa i powrót, to zaledwie jeden dzień. Przecież są stale obecni w mediach, nie zamilkli wiele lat temu, nie zaprzestali walki o wolność i demokrację. Może ci Ukraińcy, stojący w mrozie na kijowskim majdanie, nie są z ich bajki? Co ich powstrzymuje? Odpowiedź jest boleśnie arcyprosta:
Otóż proszę Państwa oni są w czarnej dupie. Byli w niej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku i są w niej do dziś. To zwykli konformiści przebrani w piórka rockowych kontestatorów. Tacy z nich właśnie buntownicy - koncesjonowani. Samozwańcze autorytety. Bałwany oczekujące adoracji. Maskotki systemu. Oni Polskę i Polaków od zawsze mieli w dupie. Dla nich ważne były flaszka i dupencje. Oni wolą trzymać nosy blisko dupy niedźwiedzia i udawać, że to było marzenie ich życia. Że właśnie o to "walczyli". Żałośni. Przegrani. Zdemaskowani. Buntownicy z przypadku. Po prostu Cienkie Bolki.
Kiedy pomyślę, że kiedyś tam byli "głosem mojego pokolenia", to robi mi się po prostu niedobrze.
Kiedy pomyślę, że kiedyś tam byli "głosem mojego pokolenia", to robi mi się po prostu niedobrze.
PS. W dyskusji proszę nie odnosić się do rezunów, banderowców, upowców i tryzuba. Mój wpis jest na inny temat. Proszę też nie wklejać mi z YT zespołu "Lombard", znam to na pamięć, potrafię też wybrzdąkać na gitarze.
autor: gallux
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz