środa, 20 listopada 2013

Tęcza czyli sikanie na dywan


Gdy dopuścimy, żeby ktoś ze swymi gminnymi gustami czy szczególnymi obyczajami seksualnymi postawił stopę w przestrzeni publicznej, nieuchronnie zacznie walczyć o to, żeby jego obyczaje stały się powszechnie obowiązujące.

 Mój dobrze wychowany pies podczas wizyty u sąsiadów nasikał na dywan. Na szczęście sąsiedzi sami miewali i psy i dobrze rozumieli, że w ten sposób chciał zaznaczyć i poszerzyć swoje terytorium.
You pissed on my rug- nasikałeś mi na dywan, wykrzyknął Lyndon Johnson do kanadyjskiego dyplomaty, który zgłosił jakieś zastrzeżenia pod adresem amerykańskiej polityki. Z właściwą sobie bezpośredniością Johnson zauważył atawistyczny charakter wielu, na pozór irracjonalnych, ludzkich zachowań. Wszak polityka zagraniczna ,  relacje z sąsiadami, graniczne konflikty,  spory dziecinnych i młodzieżowych gangów sprowadzają się często do zaznaczania terenu przez wzajemne sikanie na dywan.
Przyszło mi to głowy gdy zastanawiałam się nad sensem walki o tęczę na Placu Zbawiciela Pomimo wszystko nie podejrzewam snobistycznego środowiska ludzi sztuki i kultury o tak gminne gusta. Tu nie chodzi o zamiłowanie do konstrukcji z jarmarcznych kwiatków. Po prostu sikając na dywan, zajmują- jak mój pies- publiczne terytorium. 
Czy powinniśmy to zlekceważyć?
Z góry oświadczam, że  zupełnie nie obchodzi mnie jak ktoś spędza wolny czas, co je, jakie kwiatki stawia w wazonie czy jak uprawia seks. Nie mam zamiaru nikogo indoktrynować i zmieniać. Problem polega na tym , że gdy dopuścimy żeby ktoś ze swymi gminnymi gustami czy szczególnymi obyczajami seksualnymi postawił  stopę w przestrzeni publicznej, nieuchronnie zacznie walczyć o to,  żeby jego gusta, obyczaje (czy zboczenia)  stały się przymusowe.

Kilka dni temu, podczas obowiązujących zajęć, przeczytano nauczycielom nauczania początkowego  instrukcję WHO,  z której wynika, że masturbacja jest niezwykle korzystna dla rozwoju fizycznego , emocjonalnego i duchowego dzieci. W  związku z tym zajęcia z „ poznawania swojego ciała” staną się obowiązujące już w przedszkolu. Podobnie mają być przymusowo realizowane w przedszkolach zajęcia ze zmiany ról społecznych czyli przebieranie się chłopców za dziewczynki i nadawanie im imion przeciwnej płci. Jak widać lobby homoseksualne i pedofilskie przechodzi od wymuszania tolerowania (czy nawet akceptacji) ich zachowań, do przymusowego wdrażania tych zachowań w najmłodszym pokoleniu. Motywy wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przedszkolnego dla pięciolatków stają się w świetle tego zupełnie  jasne.

Jeżeli nie zaprotestujemy - okaże się wkrótce, że rodzice nie będą mogli zabrać dziecka ze szkoły czy przedszkola w którym jest ono uczone samogwałtu. Już teraz w Niemczech za niezgodę na uczestnictwo dziecka w takich praktykach można stracić prawa rodzicielskie.

Kiedy bocznymi drzwiami wchodziła do Polski tak zwana kontrkultura wiele osób z nią sympatyzowało. Bo jak się nie śmiać gdy młody farmer Claude Bukowski, bohater Hair, galopując na łaciatym koniu twarzą do ogona wyśpiewuje, że masturbacja wcale nie jest taka zła?  A wszystko tylko  po to żeby zgorszyć i zainteresować eleganckie panienki odbywające w Central Parku konną przejażdżkę.
Tak też traktowaliśmy odkrycia kontrkultury- jako młodzieńczy bunt, z którym można bezkarnie sympatyzować. Przecież nikt nie kazał nam się masturbować ani zażywać LSD. W naszych czasach jeżeli w ogóle istniało LSD, było tak drogie, że na pewno nie stanowiło zagrożenia dla zbuntowanych dzieciaków. Problemem był raczej – o ile pamiętam - rozpuszczalnik tri. A zbiorowa masturbacja była faktycznie poważnym problemem – więzień i zakładów dla upośledzonych umysłowo. W najśmielszych marzeniach nie przypuszczaliśmy , że onanizm  stanie się dla naszych dzieci i wnuków przymusowy, a jego lekcje zdominują program przedszkoli.
W wielu ważnych sprawach oddaliśmy już  teren. Na przykład w kwestii eutanazji. Między innymi dlatego, że dyskusja wydawała się bardzo teoretyczna, ideologiczna. Zapomnieliśmy, że po ataku kulturowym następują zawsze   konkretne rozwiązania prawne. Teoretycznie chodziło o to, żeby eutanazji mógł się poddać znudzony życiem jakiś jej zwolennik. W praktyce stała się przymusowa dla schorowanych starców w Holandii, którzy wcale jej nie pragną.  
Stała się również furtką dla okrutnego morderstwa sądowego na pozostającej w śpiączce  Amerykance Terri Schiavo , która decyzją sądu została skazana w 2005 roku na śmierć głodową. Dla sądu nie miało najmniejszego znaczenia, że gotowość opieki nad Terri zgłaszali jej rodzice, a z żądaniem eutanazji zgłosił się mąż zainteresowany spadkiem i możliwością zawarcia nowego związku. Agonia Terri trwała dwa tygodnie. Wszyscy „tolerancyjni”  są za to pośrednio odpowiedzialni.
Podobnie - jeżeli teraz nie wyprowadzimy homofilii i pedofilii z przestrzeni publicznej będziemy odpowiedzialni za gwałt dokonany w przyszłości na naszych dzieciach i wnukach.  

autor: Iza

Brak komentarzy: