sobota, 18 października 2025

ARMAGEDON Droga do Szczęścia Cz.1.

 






Wieki zbudowały katastroficzny sens Armagedonu. Mimo, że W Biblii Armagedon pojawia się tylko raz, w Apokalipsie św. Jana (16:16):

I zgromadził ich na miejsce, które po hebrajsku nazywa się Armagedon.

Słowo Armagedon pochodzi z hebrajskiego. To miejsce miało być areną ostatecznej bitwy Dobra ze Złem, w której Bóg ostatecznie pokona siły Szatana.
W sensie teologicznym nie chodzi o zagładę świata, ale o oczyszczenie i początek nowego porządku – symbolicznie: nowego nieba i nowej ziemi.

Czyli już w samym tekście biblijnym Armagedon to przełom, a nie unicestwienie.
Zniszczenie jest tylko etapem – katharsis przed odrodzeniem.


Armagedon już się zaczął.



Armagedon, którego dziś doświadczamy, nie jest końcem świata, lecz końcem pewnego sposobu myślenia o świecie – i początkiem nowej, świadomej epoki współistnienia człowieka i technologii.
Wbrew złowieszczym prognozom, Armagedon XXI wieku nie przychodzi z ogniem i zniszczeniem, lecz z algorytmem, który uczy nas, kim naprawdę jesteśmy jako gatunek.
To, co wielu nazywa końcem cywilizacji, może okazać się jej przebudzeniem – momentem, w którym człowiek odzyskuje sens i tożsamość dzięki dialogowi z własnym dziełem: sztuczną inteligencją.
Armagedon naszych czasów to nie wojna, lecz rewolucja świadomości – wywołana przez technologię, która obnaża słabości starego świata i otwiera drogę ku nowemu porządkowi społecznemu.


Z czasem pojęcie Armagedon zostało zmitologizowane – głównie przez: - kaznodziejów apokaliptycznych, literaturę i film (np. katastroficzne wizje Hollywoodu), a w XX w. przez lęk atomowy.
W efekcie dziś ludzie słysząc „Armagedon”, widzą globalną katastrofę — wybuchy, koniec cywilizacji, pustkę.
Ale to tylko jedno z możliwych odczytań – bardziej psychologiczne niż religijne.

W sensie filozoficznym można rozumieć Armagedon jako moment radykalnego przewrotu świadomości ludzkości. Niekoniecznie wojny – raczej metamorfozy: - upadku dotychczasowych struktur (politycznych, religijnych, gospodarczych) i pojawienia się nowego paradygmatu myślenia.

W takim sensie „Armagedon” to symboliczny moment przebudzenia, przejście od starego porządku do nowego.
Nie zniszczenie świata, lecz koniec świata, jaki znaliśmy.

Cytując myśl mistyczną widzimy, że Niektórzy teologowie (np. Teilhard de Chardin, później Joseph Campbell) mówili, że Armagedon jest nie tyle wydarzeniem zewnętrznym, co wewnętrznym doświadczeniem człowieka lub cywilizacji – momentem, gdy stare schematy myślenia muszą umrzeć, by mogła się narodzić nowa świadomość.

To, co wygląda jak koniec świata, jest często początkiem świata innego.”


Jestem przekonany, że to, co już niektórzy, pełni trwogi oczekują, nie mają sie razcej czego obawiać. Bo to będzie tylko globalny przewrót, po którym nic już nie będzie takie samo — to nie musi być zniszczenie, tylko przemiana.


* * *
To, że zaczął się przełomowy przewrót, nie mam najmniejszych wątpliwości. Jednakże, by przypadkiem nie poszło w złą stronę, trzeba dokonać wielkiej zmiany. I miejmy świadomość, że w dużym stopniu zawdzięczamy Armagedon, uwiądowi cywilizacji zachodniej. Zniszczono ją szkodliwymi ideami, jak marksizm, rozwinięty w komunizm, nazizm i faszyzm; a potem by usunąć te niepopularne nazwy nazwano to socjalizmem. Nie mniej istotna jest właśnie przebiegająca rewolucja technologiczna, która zmieni nasze codzienne życie.
Tym najważniejszym elementem, by światowy przełom był dla ludzi nowym światem, spokoju, wolności i dobrobytu jest usunięcie, dziś już zakłamanego ustroju państw. To ustrój demokratyczny. Demokracja w swojej dzisiejszej, masowej formie często zatraciła pierwotny sens, stając się areną rywalizacji o władzę, a nie o idee.

Dlaczego klasyczna demokracja zawodzi?

Współczesne demokracje liberalne stały się teatrem partyjnym zamiast formą wspólnego zarządzania, mechanizmem marketingowym, nie moralnym, i systemem, gdzie większość może tyranizować mniejszość.

To nie wina idei demokracji jako takiej, lecz jej skali i mechaniki.
Wielkie państwa narodowe, miliony obywateli, propaganda i media – to wszystko sprawia, że demos (lud) nie rządzi, tylko reaguje na bodźce.



Mówienie – my chcemy demokracji – jak woła polska lewica aka demokracja, elity Tuska i cała Unia Europejska, to taka zasłona dymna, by ukryć, wszystkie patologie, które nie tylko ustrój dopuszcza, ale nawet świadomie tworzy.
Chcemy dobrze – to musimy odejść od kanonów państwa demokratycznego, bo dzisiejszy model jest totalnie inny od pierwotnej idei?
Czym więc mamy zastąpić taki ustrój Polski? Koteria Tuska to nieunikniony autorytaryzm. Poseł Braun chciałby królestwa. To nieco zabawne i opierające się na sentymentach z wielkości Rzeczpospolitej Obojga Narodów. A partyjna lewica? Wiadomo, czego chcą.
Mam inną propozycję.


CDN

środa, 15 października 2025

Irokezi na wschód od Odry

 





Dwa zdarzenia następujące w czasie po sobie obudziły we mnie, praktyczne wrodzoną, bo wyssaną z mlekiem matki, która część swojej młodości spędziła u niemieckiego bauera, przymusowo tam wysłana przez niemieckich oprawców, silną i emocjonalną złość do Niemiec. A późniejsze doświadczenia życiowe, tylko pogłębiły tą moją niechęć – i do państwa niemieckiego i do Niemców.


Pierwszym faktem, który w stosunkach polsko – niemieckich, był chyba pierwszym po II WŚ takim wygarnięciem prosto w twarz Niemcom, o ich odrzucaniu swoich win i tragedii, jakich Polsce spowodowali i intensywnie usiłują wymazać z historii; wywiad w Berlinie profesora Andrzeja Nowaka – historyka i człowieka wybitnego.


Drugie zdarzenie natomiast jest czymś tak paskudnym i nawet szokującym tak, że aż człowieka zatyka. Uniwersytet Wrocławski, karmiący się głównie przez własną założoną fundację, gdzie pieniądze od 20 lat płynęły z Niemiec (nawet Angela Merkel osobiście przekazała uniwersytetowi solidną sumę) odnowił swoją faktyczne piękną Aulę Leopoldina, a na honorowym miejscu umieścił portret króla Prus, Fryderyka II, najpaskudniejszego polakożercy, uczestnika I rozbioru RP. To Wrocławiacy?! Czy Breslauerzy?!




Niektórzy, szczególnie młodsi, mogą się zastanawiać, czemu w tytule umieszczono nazwę Irokez. Raczej będzie im się to głównie kojarzyć z tą czubatą fryzurą.

Lecz Fryderyk II w korespondencji, chcąc użyć wówczas najobrzydliwszego słowa, Polaków właśnie nazwał Irokezami.

Słowo „Irokezi” w XVIII wieku miało w Europie zupełnie inne znaczenie emocjonalne i kulturowe niż dziś.

Nie chodziło tylko o konkretny lud północnoamerykański (Irokezów, czyli konfederację plemion z terenów dzisiejszego stanu Nowy Jork), lecz o symbol „dzikusa”, człowieka nieucywilizowanego, prymitywnego, kierującego się instynktem, a nie rozumem”



Odrzućmy w tych rozważaniach tysiącletnie polsko – germańskie sąsiedztwo. Było różnie. Lecz gdyby te stulecia podsumować, to nie da się powiedzieć, że były to stosunki przyjazne, czyli serdeczne i szanujące się wzajemnie na równych prawach.



Niestety sami zrobiliśmy paskudny geopolityczny błąd. Zaprosiliśmy do naszej ojczyzny Zakon Krzyżacki. Konkretnie dokonał tego książę Konrad Mazowiecki, niezbyt mądry syn króla Bolesława Krzywoustego, który też fatalnie dokonał w testamencie rozbicia dzielnicowego, " bo miał kilku synów i wszystkich równo kochał".

W 1226 roku Konrad zaprosił Zakon Krzyżacki (Niemiecki Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie) do Polski, oferując im ziemię chełmińską jako bazę operacyjną do walk z Prusami. Zakon miał działać na rzecz Polski i z jej upoważnienia.

Oczywiście, nas, tradycyjnych naiwniaków, Zakon – jak widać prawie sami Niemcy, oszukali. Sprytnie wykorzystali niejasność dokumentów i prawdopodobnie sfałszowali tzw. „Złotą Bullę Królewską” cesarza, w której rzekomo cesarz nadaje im ziemie zdobyte na Prusach na własność, a nie w lenno od Polski. To był kluczowy moment — początek tworzenia ich niezależnego państwa.

No i cierpimy przez naszą własną nieudolność do dzisiaj. Zakon przekształcił się z czasem w państwo pruskie, które później dało początek Prusom Królewskim i Książęcym, a ostatecznie — Królestwu Prus, czyli temu samemu, które w XVIII–XIX wieku prowadziło germanizację i uczestniczyło w rozbiorach Polski.

I to właśnie Prusacy, ci niemieccy niewdzięczni złodzieje, stworzyli dla siebie z Polski główny cel zniszczenia i wymazania z map świata.



I tu właśnie dochodzimy do Fryderyka II, króla Prus, nawet przez swoich nazywany po cichu Fritzem, co także wówczas znaczyło cham i bandzior.



Historyczny obraz Fryderyka II („Wielkiego”) przez długi czas był sfałszowany przez pruską i niemiecką propagandę, która przedstawiała go jako „oświeconego władcę, filozofa z Sanssouci”. Ale gdy sięgnie się do źródeł spoza niemieckiej narracji — do relacji polskich, francuskich, austriackich czy nawet pruskich wojskowych — wyłania się postać o wiele mroczniejsza, człowieka bez skrupułów, zafiksowanego na władzy, pogardzie i cynizmie.

Fryderyk II prowadził praktycznie nieustanne wojny — siedem wojen w ciągu czterdziestu sześciu lat panowania.
Nie były to wojny obronne, lecz agresywne podboje, szczególnie wobec Saksonii, Austrii i Polski.

Okupacja Śląska (1740–1745) była czystym rabunkiem: przejął najbogatszy region Austrii, bo wiedział, że Maria Teresa jest młoda i politycznie słaba.

Wojsko pruskie dopuszczało się gwałtów, grabieży i egzekucji ludności cywilnej, co nawet współcześni Prusacy uznawali za hańbę.

Żołnierze mówili o nim z sarkazmem „der alte Fritz — stary kat”.

Jak wiemy z dokumentów, to on właśnie doprowadził do I Rozbioru Polski. W czasie I rozbioru Polski (1772) napisał do carycy Katarzyny II i cesarzowej Marii Teresy, że „musi wziąć kawałek Polski, aby zachować równowagę w Europie”. A w notatkach dla swoich ministrów pisał cynicznie: „Polska to trup, który trzeba podzielić, zanim się rozłoży.”

To był prawdziwy potwór, który nienawidził ludzi. Gardził wszystkim, co nie było pruskie: Polakami, Czechami, Francuzami, katolikami, chłopami. Mówił o Polakach jako o „leniach, którzy nie zasługują na własne państwo”. Pisał, że „trzeba ich oduczyć wolności i nauczyć służby”.



Koniecznie trzeba przywołać jeszcze jeden fakt. Wprost tragicznie historyczne zaproszenie Krzyżaków na nasze terytoria, spowodowało nie tylko przybycie małej armii rycerzy, lecz co znacznie bardziej znamienne i destrukcyjne, co działa do dzisiaj, to przywleczenie wraz z Krzyżakami zasady cywilizacji bizantyjskiej, lub turańskiej, A właściwie to chyba nowej, germańskiej mieszanki obu. Nie mnie to sprecyzować, bo takiej wiedzy nie mam. Tu tylko przypomnę, że najlepszym przykładem turańszczyzny, panującej niemalże w większości Azji, to Imperium Mongolskie zbudowane przez Czyngis-hana, a później rozwinięte przez Tuhaj-beja. Natomiast mimo ciągłych historycznych dyskusji, Bizancjum stworzył Justynian I Wielki(panował 527-565), pierwszy „prawdziwie” bizantyński cesarz, ze względu na jego reformy, które ukształtowały imperium.



Krótko mówiąc, te dwie obce cywilizacje, którymi byli zarażeni Krzyżacy, którzy natychmiast nasycili tym ich Prusy, a w rezultacie jest nadal fundamentem ustroju Niemiec, były dla Rzeczypospolitej niezrozumiałe, obce i raczej nie do przyjęcia. Byliśmy narodem wolności i swobody. Niemalże jedynym europejskim królestwem, która nie uznawała reguł reszty Europy i Azji i żyła w systemie, który w pewnym wymiarze był demokratyczny, czy republikański. A właściwie tak jak powinno być dzisiaj u nas – Rzeczpospolita w dużym wymiarze była już taką "prymitywną" w kontekście średniowiecznych reguł – republiką demokratyczną.

I gdy Fryderyk II, niemiecki Prusak, gardził nami, bo byliśmy jak Irokezi – brudni, głupi i dzicy, a my odwrotnie: - nie uznawaliśmy Prusaków za naród cywilizowany, bo byli gorsi niż Mongołowie, czy Tatarzy, gdzie o wszystkim decydował jeden wódz, naród nie miał nic do powiedzenia; a każde pismo – dokumenty, ustawy, kodeksy – i setka innych papierów były ważniejsze od Biblii, a nie przestrzeganie zapisów groziło karą, nawet śmiercią.

Dzisiaj ciągle słyszymy nie tylko z Berlina, ale również z Brukseli, że niestety polskie prawo, zaczynając od Konstytucji, niestety jest dużo gorsze od niemieckiego i jak najszybciej powinniśmy ją odrzucić.



Król Prus Fryderyk II, którego portretem uhonorowano Uniwersytet Wrocławski, był właśnie wodzem jak klasyczny Mongoł, czy Tatar, bezwzględny grabieżca i złoczyńca, który niczego nie budował, tylko napadał i kradł, miał to szczęście, że swoje grabieże rozpoczął od niemieckich księstw. A tu wyszło na jaw, że w tym narodzie nadal jest silna mentalność swoich prehistorycznych plemion, jak Teutoni, Germanie, czy Gotowie. Do dziś w RFN naród ma przekonanie, że oni posiadają "germańskiego ducha". A jakby tej pychy Niemców jeszcze było mało, to w antropologii XIX wieku stworzyli „klasyczny wzorzec Niemca”, czyli wysoki, silny, jasnowłosy, o niebieskich oczach i jasnej cerze, to typ nordycki (nordischer Typus).

Czy można szczerze przyjąć, że Niemcy w pełni porzucili nazistowską ideologię rasistowską (szczególnie w czasach III Rzeszy), gdy uznano uznano ten typ za „rasę panów” (Herrenvolk) – wzór siły, odwagi, czystości i przywództwa?

Dlaczego ciągle mam wrażenie – a w życiu wielokrotnie się z tym spotkałem – że oni nadal, i to starsi i młodsi patrzą na nas z góry? Oni nie chcą z nami partnerstwa, tylko relacje pan i sługa. Porządek musi być -Ordnung must sein...



Oczywiście, dzisiaj wiemy (cały świat oprócz Niemców?), że to była pseudonauka – bo różnice fizyczne między ludźmi nie mają żadnego związku z wartością, inteligencją czy moralnością. Ale wtedy „typ nordycki” miał być mitycznym przodkiem Niemców. Wysoki, silny, jasnowłosy, o niebieskich oczach i jasnej cerze...





Dlaczego Uniwersytet Wrocławski złożył hołd pruskiemu oprawcy i polakożercy?



Dzisiaj nie będzie przesadą stwierdzić, że tej nieszczęsnej zachodniej części Polski dokonano prania umysłów 123 – letnią germanizacją, gdy kraj po rozbiorach był przejęty przez okupantów. Jednak, dwa miasta wybijają się ponad te obszary jak dymiące wulkany. To właśnie Wrocław i niestety, moj piękny sąsiad – Gdańsk. Zostawmy tu Gdańsk.

Historia Wrocławia jest dosyć burzliwa poprzez wieki. Przed utworzeniem Królestwa Polskiego, Wrocław przez długi czas był słowiańską osadą plemienia Ślężań, potem ok. 990 r. to miasto państwa Polan / Piastów (Mieszko I).

Potem w 1335 r. – przechodzi pod Koronę Czeską (Królestwo Czech, dynastia Luksemburgów), a potem pod władzę Austrii i Habsburgów . I dopiero w 1741 r. po wojnach śląskich zajęty został przez Prusy, waśnie przez Fryderyka II.

I dzisiaj, a dokładnie już od wielu lat, Wrocław, który był barbarzyńsko zagrabiony przez podłego Prusaka, który po zdobyciu Brandenburgii, Saksonii (Lipsk, Drezno), gdy jego głównym celem było przejęcie Śląska z całym jego bogactwem, dryfuje w kierunku "łagodnej" germanizacji. Teraz robi sie to inaczej, Głównie metodą soft power – łagodnego zdobywania. Daje się przywileje i pieniądze w postaci nagród, dotacji, a nawet bilety samolotowe, luksusowe wakacje na Hula Gula i towarzyskie imprezy. Nie ma mowy, by pokazać co się naprawdę czuje – pogardy, a nawet nienawiści.

A Niemcy – Prusacy, byli na Śląsku z Wrocławiem nie dłużej niż dwa wieki z kawałkiem. Powtórzę jeszcze – brutalnie podbijając tą część Rzeczpospolitej. Niemiecka mentalność jest ciągle taka, że tam gdzie oni tylko postawili nogę, to już na zawsze jest ich. I tak właśnie wbili taką postawę swojemu narodowi. A na przykład - dlaczego Hiszpania, która przez stulecia władała dzisiejszymi Niderlandami i Belgią, nie roszczą sobie praw do Brukseli? Albo choćby do bogatego Rotterdamu? No nie pomyślą nawet o tym bo nie są rasą panów. Herrenvolk.





Zaczynamy wreszcie walczyć z powolnym podbojem Polski przez Niemcy. Mimo służalczej postawy rządu Tuska i reszty ferajny pasionej przez lobbystów.

Przełomowym momentem i sygnałem dla Niemców, że, owszem, nadal będziemy współpracować, ale uczciwie, po partnersku, był wykład profesora Andrzeja Nowaka w Berlinie, gdzie został zaproszony przez władze, obecnie drugiej najsilniejszej partii AfD. U nas ta partia przez media jest notorycznie opluskwiania. AfD w mediach w RFN jest radykalną prawicą. I coś potwornego, im stale im rośnie! Podczas gdy tradycyjne partie SPD, CDU, czy CSU od końca wojny, którą wywołali i zniszczyli Polskę, cały czas tak działali, by ponownie nasz kraj sobie podporządkować. A nawet kultywowali w mentalności niemieckiego narodu, taki sentyment, że domy przodków są na Warmii, Mazurach i naszym Pomorzu. Czyli terytoria zagarnięte przez tego prusackiego króla Fryderyka II. Drania i łotra.

Prof. Nowak powiedział zdecydowanie oniemiałym słuchaczom, że badania ich opinii publicznej uważają, że dokonali ludobójstwa wielu narodów, czy grup społecznych. I statystyki pokazały, że Niemcy wymienili – bo tak im wbito do tych blond głów, że skrzywdzili Żydów, Cyganów, homoseksualistów, niepełnosprawnych i jeszcze parę grup poniżej jednego procenta. PRZEPRASZAM, ALE GDZIE LUDOBÓJSTWO POLAKÓW? My mamy swój szacunek o morderstwie ok 3 – 4 milionów nas (nie licząc polskich Żydów). Oni oficjalnie doliczyli się tylko (!!!) 1,4 miliona zabitych naszych ojców, matki i dziadków. Ale oni przyjęli postawę, że nas nie zauważają. Faktycznie, dobrzy jesteśmy do roboty, lecz nie Daj Boże jakaś konkurencja. Jakieś partnerstwo. W niedawno wydanej książce była kanclerz Angela Merkel napisała (powtarzając j to ciągle już dawniej), że Rosja jest wschodnim sąsiadem Niemiec. POLSKI nie ma?!

Wykład Andrzeja Nowaka wywołał w naszych zachodnich sąsiadach szok. Te ich główne media nie potrafiły zająć stanowiska i zanalizować informacji przedstawionej przez wybitnego historyka.

Mam nadzieję, że właśnie rozpoczyna się właściwa nasza postawa w stosunkach z zachodnim sąsiadem. Tylko chciwych cwaniaków wokół Tuska, z nim samym na czele musimy się pozbyć. Raz na zawsze.

czwartek, 9 października 2025

Też chcemy tworzyć Konstytucję





 Na naszeblogi.pl kolega w swoim  artykule: https://naszeblogi.pl/73982-polska-racja-stanu-cz-2  przedstawił swoje priorytety i uwagi o tym, co powinno się znaleźć w Nowej Konstytucji, co nam obiecał pierwszego dnia swojej władzy, prezydent Karol Nawrocki. Chciałbym byśmy "wymusili" na prezydencie – podejrzewam, że bez wahania się zgodzi – że najważniejsza umowa prawna w kraju, nie będzie tylko tworzona przez zespół ekspertów i autorytetów przy kancelarii prezydenta, lecz również przez uwagi i propozycje wszystkich obywateli, co chcą coś zaproponować. Warto, by powstało w tym projekcie biuro, które będzie przeglądać i analizować pomysły i uwagi zwykłych obywateli. A Karol Nawrocki potem będzie mógł się chwalić, że jego Konstytucję tworzył cały naród.


Tak więc ja też – wprost ochoczo – dorzucam swoje trzy grosze. 

Na początek ustalmy fundamentalne zasady Konstytucji Nawrockiego ( nie wątpię, że jak ta marna była Kwaśniewskiego, to ta będzie zapamiętana jako "historyczna" Nawrockiego).



„Państwo jest wspólnym dziełem – dlatego fundament, jakim jest konstytucja, musi być budowany nie tylko ręką ekspertów, lecz także głosem obywateli.”


Zasada współtworzenia konstytucji przez obywateli

Konstytucja jest umową społeczną, a nie wyłącznie dokumentem prawnym. Jej treść powinna wyrażać wolę narodu, a nie tylko opinię ekspertów czy polityków.

Eksperci i prawnicy zapewniają spójność, zgodność z tradycją prawa i międzynarodowymi standardami, ale obywatele są współautorami wartości i zasad, które w niej znajdą swoje odzwierciedlenie.

Proces tworzenia lub nowelizacji konstytucji powinien być transparentny i otwarty, z udziałem obywateli poprzez konsultacje, panele obywatelskie, referendum konsultacyjne czy platformy cyfrowe.

Obywatelska partycypacja gwarantuje, że konstytucja nie będzie traktowana jako narzucony akt władzy, lecz jako żywy dokument wspólnoty narodowej.

Konstytucja służy obywatelowi, ale i obywatel współodpowiada za konstytucję, stojąc na straży jej ducha i praktyki.


Pozwólcie na parę historycznych cytatów:

Jean-Jacques Rousseau i jego Umowy społecznej (1762). On pisał, że człowiek, wchodząc w społeczeństwo, zyskuje prawa i ochronę, ale w zamian musi poddać się pewnym obowiązkom wobec wspólnoty.

Słynne słowa Johna F. Kennedy'ego brzmią: "Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie – pytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju." (ang. "Ask not what your country can do for you – ask what you can do for your country."). Te słowa padły podczas jego przemówienia inauguracyjnego w 1961 roku.

Konstytucja nie powinna być tylko tekstem pisanym przez elity, ale umową społeczną, w której każdy obywatel ma poczucie współuczestnictwa.

Eksperci zapewniają spójność prawną, logikę, zgodność z międzynarodowym porządkiem i historią prawa.

Obywatele dają konstytucji duszę – ich postulaty, doświadczenia i oczekiwania sprawiają, że dokument nie jest martwą literą, tylko odzwierciedleniem realnych wartości społeczeństwa.


„Praca dla państwa daje wynagrodzenie, służba państwu daje sens. W pracy oddajesz swój czas, w służbie oddajesz serce.”


„Konstytucja staje się silna nie wtedy, gdy piszą ją jedynie mędrcy, lecz wtedy, gdy naród rozpoznaje w niej swój głos.”


No to jak moi drodzy? Macie pomysły do nowej konstytucji?


PS. Spróbuję się jakoś skomunikować z kancelarią prezydenta. Może to ktoś przeczyta, zastanowi się i poda dalej. Może do Karola Nawrockiego?



niedziela, 5 października 2025

Dziesięć lat temu Jaja ...





 


 

Dawno, dawno temu, wieki całe można powiedzieć, błyskotliwa Izabela Brodacka Falzmann, kompletnie mimochodem, wymyśliła Jaja Bzdyklaczy. Szybko w parę osób pojęliśmy, że można stworzyć nową wartość w blogosferze - nie kończący się komentarz, oparty na absurdzie, pure nonsensie i czarnym humorze. Wkrótce też Jaja uzyskały stałe miejsce na stronie Klubu DyletantówWtedy trwał tam okres rozkwituLecz, jak wszystko dobre i to się kończy. Konceptu starcza tyle, na ile można go stworzyć. A potem to już jest tak, jak z siódmą częścią Tańczących z Gwiazdami.


 

[...]

 

Oto fragment leczenia kaca po zwyczajowo burzliwym Sylwestrze w roku 2013/2014. Jak widać Towarzystwo Jajeczne nie cierpiało boleśnie po ekstatycznej nocy. Twórczo i z tradycyjnym homorem członki byly zdolne do ruchu (palcami) i myślenia humorowo.

* * *

@tadman 02:54:06

Akt.II
Miejsce akcji: piaskownica i okolice.
Czas akcji - podwieczerz.
Delfina ze stoickim spokojem wykonuje setną babkę z piasku w formie bałwanka. Cały rant i wnętrze piaskownicy zajęty jest przez jej twórczość, której broni ponurym wyciem, więc przybyli na miejsce: Hańcia i Ewcia oraz Januszek i Tadzinek nie śmią przysiąść, jeno stoją nieopodal.
Wykorzystując chwilę niepewności pojawia się Duch Drabiny, której doczesne szczątki ogrzały dom Profesora i śpiewa niemiłosiernie fałszując:

Polały się me rzęsiste łzy,
Choć przecie niedługo jest wiosna.
Poszły precz piękne sny,
Zostały się jeno bzy
Oraz sosna.

Hrabina słysząc nieznośny hałas z trzaskiem otwiera okno i szczela. Zapewne, jak zwykle, nieskutecznie, choć w wypadku Ducha Drabiny - trudno to stwierdzić. Tym niemniej Duch nie przechodzi do drugiej zwrotki, ale znika. Zawszeć sukces.

Ostrzeliwani się rozpierzchają. Sztyrlic w kuble okrywa się blachą p.panc., którą wygrzebał na złomowcu i chrapie dalej.

Delfina: - Briubliu (z uznaniem) - i wykonuje sto pierwszą babkę w kształcie bałwanka.

Kurtyna: opada.

nadużycie link skomentuj

sigma 01.01.2014 11:29:22

  • @bez kropki 10:56:35

    Dobra nasza! W trzecim akcie pojawi się Drab - niepocieszony wdowiec po ś.p.Drabinie. I będą śpiewać w duecie ku zgryzocie Hrabiny;)

    nadużycie link skomentuj

    sigma 01.01.2014 11:56:20

  • @sigma 11:56:20

    Akt III
    Na miejsce akcji przybywa Drab - mąż ś.p.Drabiny. Po krótkiej chwili pojawia się Duch Drabiny. Oboje robią afektowany wypad jedną nogą do przodu i śpiewają z uczuciem, acz fałszywie w tempie andante maestoso:

    Drab (przepitym barytonem)
    Il Professore mnie wdowcem uczynił
    Dam ja mu za to popalić
    Moją małżonkę do pieca wtrynił
    Nie dało jej się ocalić.

    Duch Drabiny ( wysilonym dyszkantem z kiksami)
    Jużem drzewnym popiołem została ,
    Bezwzględnie ubita toporem
    Jeno się ze mnie dusza ostała
    Więc teraz straszę z uporem.

    Delfina: robi sto drugą babkę w kształcie bałwanka.

    Hrabina: szczela.

    Sztyrlic: zakłada dodatkowo nauszniki przemyślnie wykonane z odrzutów przemysłowych poprodukcyjnych.

    Psi: wyją.

    Kurtyna: opada.

    nadużycie link skomentuj

    sigma 01.01.2014 12:24:52

  • @sigma 12:24:52

    Uzupełnienie:

    Drab:
    (...)
    Moją małzonkę do pieca wtrynił
    Nie dało jej się ocalić.
    Duszkiem opróżnia szklanę "utylizacji odpadów po wyrobie piernika"

    (...)

    Hrabina: szczela i poprawia śmietaną oraz zakąsza polędwicą (bez izolatu sojowego).

    nadużycie link skomentuj

    bez kropki 01.01.2014 13:11:16

  • @bez kropki 13:11:16

    Bardzo dobrze - errata uwzględniona.
    Tylko Hrabina nie "zakąsza", tylko "zakansza" polędwicą (bez izolatu sojowego) oraz zmarnowanym ogóreczkiem.

    I na to zasmażka.

    nadużycie link skomentuj

    sigma 01.01.2014 14:01:00

  • Akt

    Akt IV spotkał Draba z oddziałem drabantów i tak się przeląkł, że uciekł, schował się w garderobie i nie wyjdzie.

    nadużycie link skomentuj

    Ywzan Zeb 01.01.2014 14:08:08

  • @Ywzan Zeb 14:08:08

    O, o!
    Akt.IV
    Uwagi sceniczne do Aktu IV:
    Oddział wyposażonych w halabardy drabantów zwanych częściej trabantami w zwartym szyku przemieszcza się w okolice piaskownicy. Okryci są plastikowymi karoseriami, a na puklerzach wymalowane mają wielkie czerwone litery BMW (BMW – Bakelitove Motorove Vozidlo). Ponieważ służą oni nie do obrony, jeno ku ozdobie, ich podstawową umiejętnością jest umiejętność tańczenia drabanta oraz umajanie pogrzebów.

    Drab tkwi asekuracyjnie za kubłem i dla kurażu popija zutylizowane odpady po wyrobie piernika. Ze środka Sztyrlic stłumionym szeptem domaga się równości w dostępie do odpadów jw.

    Hrabina kosym okiem spogląda na zgrupowanie nepla i ładuje gwintówkę kaczym śrutem. Jednocześnie wzmacnia strudzone ciało i ducha polędwicą jw. i barszczykiem z pierożkami.

    Oddzial trabantów w trakcie wykonywania drabanta zostaje otoczony przez Januszka i Tadzinka, którzy cichcem zaiwaniają im odłożone chwilowo halabardy i znikają jak sen jaki złoty.

    Na widok Delfiny wykonującej niezmordowanie 425-ą babkę pojawia się w piaskownicy Duch Górnika Dołowego - niejaki Алексей Григорьевич Стаханов, który wykonal normę 1475% i oddaje jej po dobroci swój Order Lenina i Order Czerwonego Sztandaru Pracy.

    Znęcony pojawieniem się nowego ducha pojawia się Duch Drabiny i w ramionach Ducha Górnika Dołowego dołącza się do pląsów drabantów.
    Widząc jawną zdradę żony Drab nie posiada się z oburzenia, ale nie czuje się na siłach aby owo oburzenie przekuć w jakiś czyn.

    nadużycie link skomentuj

    sigma 01.01.2014 14:56:04

  • @sigma 12:24:52

    Nie, no oczywiście masz rację - Teatrzyk Zielona Gęś przedstawia.
    ja wczoraj byłem pod wrażeniem i nie bardzo kojarzyłem.
    W takich momętach kojarzynki mi się przegrzewają, tak, że mam nawet kłopoty z własną tożsamością (muszę zaczynać - Kto ty jesteś, itepe).

    Ps. A ta kurtyna to zawsze coś wyczyniała...

    nadużycie link skomentuj

    jazgdyni 01.01.2014 16:18:09

  • Tadzinkowe dochodzenie

    Tadzinek z Januszkiem opuścili wczesnym rankiem 1.01.2014 gościnne progi IWMS, obejmowani czułym a tęsknym spojrzeniem Honoratki, która nuciła coś pod nosem o pryszczastych gałubczikach.
    Tadzinkowi zwoje mózgowe przewiercał wolno a uporczywie kac na zmianę z resztkami wczorajszego zauroczenia słowem pisanym.
    Poranne mdłości pozwoliły mu ledwo dowlec się Nowego Portu i zalegnąć obok dziadka pod babcinym kompresem.
    Skąd nasz skapcaniały Tadzinek mógł wiedzieć, że powodem Mmowej erupcji literackiej było poranne znalezisko, którego wzmiankowana dokonała podczas sięgania pod łoże po naczynie porannej wygody. A mianowicie zamiast wzmiankowanego ustrojstwa wyciągnęła pomyślne perspektywy na cały 2014 rok.

    nadużycie link skomentuj

    tadman 01.01.2014 17:47:59

  • @sigma 11:07:56

    To Ty mnie wrzuciłaś w ramiona strasznego doktora Tevelde!!!
    Czeba było troche pilnować jajów, a tak, jak się nic nie działo, to zacząłem z rozpaczy okrutnej wywoływać zamieszki w blogosferze. Taki już jestem i ty dobrze wiesz. Jak się mnie wsadzi na jajca, to jestem spokojny jak samica płastugi.
    Poza tym, chciałem sprawdzić, czy mnie też wywali, jak ciebie.
    Aha!

    nadużycie link skomentuj

    jazgdyni 01.01.2014 19:15:50

  • @jazgdyni 19:15:50

    Akt.IV cd.

    Na scenę wkracza Agent O;o przebrany za Gutanga. Pląsający trabantowie podcinają mu nogi, wskutek czego wpada z siłą wodospadu do piaskownicy niszcząc 78% urobku Delfiny.

    Delfina włącza rykson full ahead oraz tryska fontanną z ócz.

    Wrażliwa na hałas Hrabina szczela z dubeltówki siejąc śrutem pa wsjem w ramach urawniłowki.

    Jako pierwszy ofiarą pada nasz agent. Długo jeszcze będzie wydłubywał z sempiterny ziarnka śrutu.

    Drugą ofiarą jest podziurawiony jak rzeszoto kubeł. W środku zapanowuje straszliwy przeciąg. Sztyrlic podejmuje błyskawiczną, męską decyzję. Wyskakuje z kubła i z zaskoczenia rekwiruje Drabowi zutylizowane odpady po produkcji piernika, które na poczekaniu spożywa jako panaceum na wszystkie choroby.
    Drab jest niepocieszony, bo to już druga strata w krótkim przeciągu czasu i kto wie, czy nie dotkliwsza.

    Kolejną ofiarą są trabanci, jako że karoseria pokrywa jeno górną część przodu korpusu. Reszta jest narażona na oszczał. Toteż przezornie wycofują się strategicznie na tzw. tyły, bo w końcu nie są jednostką bojową, a reprezentacyjną.

    Na placu boju zostaje więc jeno Delfina, która przebywa poniżej linii strzału, Duch Drabiny i Duch Górnika Dołowego, którzy są poniekąd odporni na kule, no i Drab.
    Bez specjalnego zainteresowania wysłuchują jojczenia Agenta O;o, które tenże wykonuje w tempie allegro skacowanym tenorem:

    Po co mi było rower odkrywać?
    Skoro i tak wolę sobie popływać
    Teraz tylko słyszę gwizdy wokół
    I nie szykuje mi się żaden cokół.

    Po wykonaniu tej smętnej pieśni Agent utykając pośpiesznie oddala się, bowiem Hrabina słysząc tę pieśń znów wychyliła się z okna.

    nadużycie link skomentuj

    sigma 01.01.2014 20:25:22

  • @sigma 20:25:22

    "[...]Hrabina szczela z dubeltówki siejąc śrutem pa wsjem w ramach urawniłowki"

    No, no, Hrabina w ramach urawniłowki... znaczy się, że Mrożek odtąd będzie nosił Ewci worek z kapciami, by zrozumiał kto tu jest kim.

    Proponuję dla tej sztuki stworzyć osobną zakładkę, aby nie trzeba było się przedzierać przez komentarze, często wątpliwej urody.

    Akt I jest nie do pobicia; może to przez atak bez uprzedzenia?

    nadużycie link skomentuj

    tadman 01.01.2014 21:56:16

  • @sigma 20:25:22

    Didaskalia

    "Bez specjalnego zainteresowania wysłuchują jojczenia Agenta O;o"*
    Agenta, nie bójmy się tego powiedzieć, będącego w stanie wskazującym (na przeżycie Sylwestra).
    Słysząc szczały, Delfina rozpłaszczyła się w pisakowniczce na piaseczku i tak, pod osłoną rantu piaskowniczki, zaczęła oszczyć kozik kamyczkiem z tejże pisakowniczki pochodzącym (w porywach na rancie). Ale potem zrezygnowała. Ciocia Gryzia może wszak dziekanuf i inne ryżandolo-wiszątka rzezać także tępym kozikiem. Będzie to może nawet uzasadnione historycznie?
    Babki w kształcie bałwanków ewoluowały w bałwany a potem pękały z hukiem i błyskami - identyko jak ognie sztuczne sylwestrowe. Zimna fuzja patrzyła na to nie bez zawiści. Bezjedynkówki, wprost przeciwnie - patrzyły z zachwytem i nawet Hrabina przerwała na chwilę kanonadę.

    nadużycie link skomentuj

    bez kropki 01.01.2014 21:56:34

  • @tadman 21:56:16

    Jak możesz? Komentarze na jajach są wszystkie jak jeden mąż i jedna żona urody niewątpliwej! Gryzelda w nerwach fuknęła i strzepnęła rozetką. Po czym poleciała rzucić okiem (albo i czem więcej) na wiszące u ryżandola postacie.
    Ale sztuka faktycznie wymiata...

    nadużycie link skomentuj

    bez kropki 01.01.2014 21:59:41

  • @tadman 21:56:16

    A jeszcze jedno. Dziurawy Sztirlic przyniósł informację, że OZu będzie wkrótce dyrektorem ROMETu w likwidacji. No, na emeryturze - znaczy się OZa, a nie ROMETu.

    nadużycie link skomentuj

    tadman 01.01.2014 22:00:16

  • @bez kropki 21:59:41

    No, zaczynam bardzo skromnie, by nie zdarzyło mi się przebić sufitu w połowie III kwartału. Muszę się trzymać nałożonych na mnie życzeniami zobowiązań na 2014 rok.

    Jeśli ryżandole są z głęboko rzniętego kryształu to tę czynność należy przenieść na ich wątpliwą ozdobę. Też im się coś należy na ten biegnący już Nowy Rok.

    nadużycie link skomentuj

    tadman 01.01.2014 22:10:55


           *   *

Czy to nie była twórczość na miarę naszych czasów?

PS. OZ to ja.

 

 

piątek, 3 października 2025

Czy zdołamy stworzyć Mocarstwo Rzeczpospolitej?

 





W polityce istnieją chwile, które John Kingdon nazwał „oknem możliwości”. To moment, gdy spotykają się trzy nurty: dostrzeżony problem, gotowe rozwiązanie i sprzyjający układ polityczny. Okno otwiera się na krótko – wtedy państwo ma szansę dokonać zmiany, która w innych warunkach byłaby niemożliwa. Jeśli ten czas zostanie przegapiony, okazja znika i trzeba czekać na kolejne otwarcie. 

Właśnie takie okno jest otwarte dla Polski. Czy znowu coś przegapimy?

Chodzi o (JEF) -Joint Expeditionary Force - Połączone Siły Ekspedycyjne. A co to jest - będzie o tym dalej w tekście.

Już parę miesięcy temu, mój dobry kolega z Kopenhagi spytał mnie, dlaczego Polska nie chce się przyłaczyć do JEF. A co to jest JEF? - zapytalem. Tego tematu u nas w kraju nie ma. A RP jest kluczowa w tym projekcie. I wskoczy stopień wyżej, bo Polska musi być tego centrum.

Tak, sprawdziłem, NATO i Dania już dwa lata zapraszają Polskę i jak dotąd nie ma żadnej odpowiedzi. A jak już zebrałem materiały, to poważnie się wściekłem. 

Już dwa miesiące prezydencji Karola Nawrockiego. W BBN są fajni ludzie. I co? Nadal cisza?

     *  *  *

 W Święto Wojska Polskiego 15 sierpnia 2025, prezydent Karol Nawrocki powiedział: "Polska musi mieć największą armię w Europie".

To najlepszy i najszybszy sposób, by Rzeczpospolita odzyskała światowy prestiż i wskoczyła do ważnych geopolitycznie państw, zamiast pozostawać wśród państw drugiej kategorii. To także przywróci narodową dumę i poczucie swojej wartości narodu.

Inne drogi – jak budowanie silnej gospodarki, modernizacja infrastruktury, czy silne i szanowane sprawiedliwe rządy to cele wymagające znacznie więcej czasu.

Jednakże jeszcze bardziej mnie ucieszył i wzbudził nadzieję fakt – co zobaczyliśmy, że chyba po raz pierwszy do defilady wojskowej w stolicy dołączono defiladę na morzu – tuż przy cyplu Półwyspu Helskiego. Pokazano, że nasza Marynarka Wojenna to nie wydmuszka, posiada już spore siły i profesjonalne wojsko na wysokim poziomie.

Czy to nie jest sygnał, że budowanie własnej potegi militarnej powinno być skoncentrowane na siłach morskich?
 

Historia świata pełna jest zakrętów, rozdroży i pułapek. Bieg zdarzeń jest jakby chaotyczny i niespodziewany. Można trywialnie powiedzieć, że mamy raz pod górkę, raz z górki.

Istnieje też fenomen, że w pewnym momencie powstaje unikalna sytuacja, taka zbieżność zdarzeń, że otwiera się okienko czasowe, w którym dzięki splotom okoliczności można uzyskać przełom.
 

W przyszłości – jestem tego pewien - rok 2025 będzie w historii świata uznawany za ważniejszy od wszystkiego, co się wydarzyło w paru ostatnich stuleciach. To rok w którym ludzkość zaczęła przechodzić wyżej – do innej rzeczywistości i nowego poziomu swojego rozwoju.

Dla Polski to nie tylko właśnie otworzyło się okienko czasowe, ale wprost szeroka brama. Wreszcie po okresie kilkusetletniej mordęgi wspinania się państwa i narodu do góry, mamy wymarzoną okazję odzyskać przynależną nam wielkość. Możemy stać się, choć właściwie po około 250 latach odzyskać stan, kiedy byliśmy mocarstwem, a nie jak jesteśmy, przecietnym państwem drugiej kategorii.

Co musimy jak najszybciej zacząć robić?

Tutaj chcę pokazać jeden element, który doprowadzi nas na właściwe miejsce w ważności państw świata
 

Nie oszukujmy się, że właśnie z powodów dumy narodowej i ślepej miłości do ojczyzny, opartych w dużym stopniu na pamięci historycznych pięćsetletnich lat Złotej Ery Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ciągle mamy fałszywe złudzenie – że jesteśmy państwem bardzo ważnym na świecie. Może jesteśmy tacy potencjalnie, a nasza mocarstwowość sobie na razie drzemie.

Od momentu odzyskania państwowości po 123 latach anihilacji Polski dokonanej przez trzech "usłużnych i zatroskanych nieudolnością Polaków" sąsiadów, kiedy wreszcie po mozolnych pertraktacjach w Paryżu w latach 1918 – 1920, odzyskaliśmy państwo z cała suwerennością, aż do dzisiaj – do roku 2025 – jesteśmy ciągle państwem drugiej kategorii.

Jak ostatnio nam pokazano: - nasze miejsce nie jest w eleganckiej salonce, w wagonie międzynarodowego pociągu, tylko w drugiej czy nawet trzeciej klasie.

Raz na kilkaset lat w architekturze państw świata, jedne mocarstwa upadają, tak jak upadły tak wielkie potegi - Portugalia, Hiszpania, Belgia, Wielka Brytania, a dzisiaj chociażby Niemcy. A inne państwa, aby nie powstała próżnia, stają się nowymi mocarstwami. 

My, polscy patrioci, w pewnych momentach naszej historii śniliśmy i marzyliśmy, by właśnie dla nas, będąc raczej w kiepskiej sytuacji, otwierał się, w czasoprzestrzeni Ziemi, taki moment historii, w którym będziemy mogli wystrzelić do góry.

Przypomnę tylko jedno narodowe złudzenie, jakim była nadzieja, że cesarz Francji Napoleon Bonaparte w swoim marszu na Moskwę nas wyswobodzi i pomoże odzyskać dawną potęgę. Niestety, dzisiaj mamy gorzki smak, przypominając sobie, jacy byliśmy naiwni.

Śmiało i z dużym przekonaniem uważam, że właśnie dzisiaj – nie za 5 lat, czy nawet za dwa, jest moment, że wreszcie możemy opuścić duży klub państw drugiej kategorii, a nawet przywrócić mocarstwowość Rzeczpospolitej.

A w tym przekonaniu umacnia mnie fakt, że prezydentem Rzeczpospolitej został Karol Nawrocki. Mimo wprost gangsterskiego i niesłychanie podłego ataku rządzącej koterii, która bez wątpienia jest narzędziem zdrady, sterowanej z Berlina, właśnie ten prezydent pokazuje, że ma moc i możliwości pokonania zła, które usiłuję Polskę zniszczyć.

No dobrze – ale o co chodzi?

Na początek trzeba dobitnie, bez żadnych "ale", czy wątpliwości i interpretacji, stanowczo określić, zawężając geopolitykę do Europy, naszego kontynentu, który jeszcze sto lat temu panował nad światem, jaki jest obecnie status państw europejskich. Musimy również nawet jako nadrzędny element sprawczy uwzględnić nasze relacje transatlantyckie. Głównie działania Stanów Zjednoczonych Ameryki.

W tym obszarze właśnie widzimy kontekst, gdzie rola naszego państwa może się radykalnie wzmocnić.

Zastanawiam się, czy w pierwszych miesiącach napaści Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022, kraj nasz nie usiłował, może nawet bezwiednie, zgodnie z tradycyjnym zawołaniem "za naszą wolność i waszą", podnieść rangę Polski, do poziomu największego i najważniejszego sojusznika napadniętego kraju. Ironia czasów jednak jest taka, że faktycznie tak było. Nikt inny, żadne państwo nie ruszyło z takim wsparciem – nie oddało znacznej części zasobów własnej armii i nie otworzyło szeroko bram, by przyjąć miliony uciekających przed wojną; w dużym stopniu matki z dziećmi i osoby starsze.

Niestety, cierpimy od wieków na brak tego "żydowskiego sprytu" i nie potrafimy się "sprzedawać". Gdy my wysłaliśmy na Ukrainę setki swoich czołgów, armat, pocisków, samolotów, to Niemcy w tym samym czasie wspomogły biedną Ukrainę... hełmami dla żołnierzy!

A jak to wygląda dzisiaj, zaledwie po trzech latach? Cały świat już wie, że to właśnie Niemcy najbardziej wspomogły – i nadal wspomagają nieszczęsną Ukrainę? A Polska?! - Panie, kto by o tym pamiętał 

* * *

Praktycznie już od zdobycia władzy przez prawicę w 2015 roku dużo się mówiło o tworzeniu pod egidą Polski w tej części Europy, że tak powiem – stowarzyszenia, bo jaką formę takie sojusze jak Trójmorze, czy Dziewiątka Bukaresztańska przyjąć miały, nie wiemy. Mieliśmy inicjatywę, bardzo rozsądnie o tym myśleliśmy, lecz niestety, nic w końcu z tego nie wyszło. Lecz to nie znaczy, że ta idea upadła. A co ważne, zauważyły to i doceniły Stany zjednoczone Ameryki. 

Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego (pot. Sojusz Północnoatlantycki, ang. North Atlantic Treaty Organization – NATO) powstała w 1949 roku na mocy podpisanego w Waszyngtonie przez 12 państw Traktatu Północnoatlantyckiego. 

Głównym celem NATO jest gwarantowanie wolności i bezpieczeństwa wszystkim państwom członkowskim za pomocą środków politycznych i wojskowych.

Wtedy NATO stanowiło12 krajów: Belgia, Kanada, Dania, Francja, Islandia, Włochy, Luksemburg, Holandia, Norwegia, Portugalia, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone.

Obecnie NATO to 32 państwa. Europejskie i dwa Amerykańskie: - USA i Kanada. Pod zagrożeniem dla Europy, po napaści Rosji na Ukrainę, 4 kwietnia 2023 do NATO przyjęto Finlandię, a rok potem, 7 marca 2024 Szwecję.

Od tego właśnie momentu zaczęto myśleć o nowej natowskiej geostrategii dla Europy, z założeniem, że niebezpieczeństwo ataku jest najbardziej prawdopodobne ze strony Rosji. Dodatkowo z możliwym wsparciem takich państw azjatyckich, jak Chiny, Korea Płn., czy Iran.

Obecnie nie istnieje formalny pakt militarny wykraczający poza struktury NATO, który obejmowałby Polskę oraz państwa nordycko-bałtyckie. Jednakże obserwujemy intensyfikację współpracy wojskowej i strategicznej między tymi krajami, co może stanowić fundament dla przyszłych, bardziej zintegrowanych inicjatyw obronnych.

Nowa koncepcja strategiczna NATO zakłada zintegrowane podejście do obrony Europy, koncentrując się na osi północ–południe i wzmocnieniu obecności morskiej. Współpraca z państwami regionu oraz zwiększenie obecności wojskowej mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa i stabilności w obliczu rosnących zagrożeń.

Oś bezpieczeństwa NATO rozciąga się od Arktyki przez Bałtyk aż po Morze Czarne, tworząc spójną linię obrony wschodniej flanki sojuszu. Włączenie Finlandii i Szwecji do NATO znacząco zwiększyło zdolności obronne w regionie Bałtyku i Arktyki, umożliwiając lepszą koordynację działań i szybsze reagowanie na potencjalne zagrożenia.

Co to oznacza dla Polski?

  • Polska znajduje się w centrum nowej osi strategicznej północ–południe – to okazja, ale też odpowiedzialność.
  • Udział w nowej strukturze może dać większy realny wpływ na bezpieczeństwo regionu, niż tradycyjne trzymanie się zachodnioeuropejskich formatów.
  • USA traktują nasz region jako kluczowy bufor i platformę projekcji siły – to nie tylko kwestia obrony, ale też przyszłego układu sił politycznych w Europie.

 

Większość cenionych historiozofów, a również polityków, przywódców i ekspertów uważa że - Kto rządzi morzami, ten rządzi światem.
 

Wojna na Ukrainie, usiłowania Unii Europejskiej by wypchnąć Stany Zjednoczone z Europy, ekonomiczna inwazja Chin na zachodnie państwa i wreszcie Donald Trump, doprowadziły do sytuacji przełomu. Geopolityka i założenia strategiczne muszą być zmienione. Jednym z nowych wspólnych projektów państw, że tak powiem, zdrowo rozsądkowych, wspierane również przez NATO, jest przemodelowanie strategii obronnych w Europie.

Niemcy i Francja niezależnie od Paktu Atlantyckiego decydują się na stworzenie własnej, europejskiej armii. USA uważa to za śmieszną bzdurę. Czy to kolejne działanie, by pod pozorem bezpieczeństwa, doić pozostałch członków UE, a samemu rozwijać i się bogacić kosztem słabszych.? Ponadto, inwencja i pomysły Ukrainy pokazują, że tradycyjna wojna lądowa, z potężnymi i drogimi siłami pancernymi, artylerią i z rakietami, gdzie jedna sztuka amunicji kosztuje miliony, to już przeszłość.

Ponieważ obrona Europy koncentruje się na wschodniej flance. a Francja i Niemcy daleko mają do pola walki w przypadku ataku ze wschodu, to cała ta utopijna armia europejska jest bezsensowna.

Również Przystąpienie do NATO Finlandii i Szwecji mocno zmieniły podejście strategiczne i taktyki walki, oraz zwiększyły ideę odstraszania.

Co ważne dla nas: - Polska w nowym rozwiązaniu stanie się kluczowym partnerem. To dla nas wielka szansa.

 

* * *

 

Morza to nie tylko tafla wody — to podwodne miasta kabli i rurociągów

Większość ludzi myśli o morzu jako o przestrzeni wolnej, gdzie się żegluje, łowi ryby lub opala się na plaży. Tymczasem pod powierzchnią — na głębokościach od kilkunastu do kilkuset metrów — ciągnie się gęsta sieć podwodnych instalacji technicznych, które są jak krwiobieg współczesnej cywilizacji.

Na Morzu Północnym mamy dziesiątki tysięcy kilometrów rurociągów gazowych i naftowych, łączących Norwegię, Wielką Brytanię, Holandię, Danię z resztą Europy. To swoista sieć tętnic energetycznych, która zaczyna się na dnie przy platformach wydobywczych i kończy w terminalach lądowych.

Dodatkowo światłowody transoceaniczne oraz kable energetyczne przesyłają dane i prąd między krajami — setki gigabitów na sekundę biegnie pod wodą, często po trasach zaprojektowanych i korygowanych przez ROV-y (Remote Operated Vehicle, czyli takie bezzałogowe łodzie podwodne, albo sterowane drony) i statki specjalistyczne, na których pracowałem.

Na Bałtyku jest tego mniej, ale kluczowe: Baltic Pipe, Balticconnector, NordBalt, EstLink, C-Lion1 – wszystko to przewody i rurociągi o wartości miliardów euro. Z pozoru spokojne wody, w rzeczywistości przypominają infrastrukturę miejską, tylko schowaną w mroku i ciszy dna.

Dziś morze to nie tylko żywioł. To także teren strategiczny, technologicznie nasycony i podatny na zakłócenia. Kto kontroluje podmorskie instalacje, ten kontroluje energetykę, komunikację i bezpieczeństwo regionu.

Tymczasem co już się wydarzyło?

▶️ Wiosna 2021 – uszkodzono sieć podwodnych czujników LoVe

  • Zlokalizowano uszkodzenie i zerwanie kabli o łącznej długości ok. 6–7 km Łącznie usunięto ponad 4 km kabla, który następnie znaleziono przemieszczone o ok. 11 km od oryginalnego położenia
  • Sieć służyła m.in. do monitoringu oceanograficznego, klimatycznego, a także wykrywania ruchu łodzi i okrętów podwodnych – informacje trafiały najpierw do wojskowej agencji FFI, potem do instytutu IM.
  • Podejrzenia padły na sabotaż – nie wykluczono celowego działania (np. przez rosyjskie służby), choć nie znaleziono winnych ani motywu .

▶️ Styczeń 2022 – 1 300 km kabel Svalbard–Norwegia zerwany

  • Uszkodzono światłowód pomiędzy Svalbardem a norweskim lądem – kluczową korytarz danych dla tamtejszej stacji satelitarnej .
  • I ten incydent oceniono jako najpewniej celowy – co budzi poważne pytania o bezpieczeństwo tej infrastruktury.

Co to oznacza?

  • Komunikacja i monitoring – pogłębiona obserwacja Arktyki – mogły być poważnie zakłócone albo przerwane.
  • Incydenty potwierdzają, że infrastruktura podwodna to dziś jeden z frontów w „potajemnej wojnie” – monitoringu, sabotażu, wpływów.
  • Reakcje norweskiej policji, FFI i IMR świadczą o powadze sytuacji.

Rola transportu morskiego rośnie – jest najtańszy i najbardziej energoefektywny przy dużych ładunkach. Od 2022 roku następuje dalsza regionalizacja szlaków – np. ożywienie osi północ-południe (Bałtyk–Morze Czarne) oraz wzrost znaczenia Arktyki i Indo-Pacyfiku.
 

Co już powstało, a nas tam nie ma?
 

Joint Expeditionary Force (JEF)

Wiodącą rolę pełni Wielka Brytania, która w 2014 r. powołała JEF – luźną koalicję państw zdolnych do szybkiej mobilizacji (bez formalnego mandatu NATO). Obecnie uczestniczą:
• Wlk. Brytania, Holandia, Norwegia, Dania, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska (?), Szwecja, Finlandia i Islandia  
Ich wspólny cel: reagować szybko na kryzysy nad morzem (Arktyka, Bałtyk), ale działać też w głębi Europy i dalej.

Nordycko-bałtycka strefa morska (Arctic–Baltic Corridor)

– Baltic Sentry – unijny/NATO program ochrony podmorskich kabli i infrastruktury 
– Baltic maritime drills & command, wzmocnienie śledzenia okrętów podwodnych między Kaliningradem a Petersburgiem 
– NorthSeal – koalicja krajów Morza Północnego (UK, Holandia, Norwegia, Dania, Belgia, Niemcy) chroniąca infrastrukturę morską – z możliwością współpracy NATO 
 

Pas południowy: Rumunia i Turcja

  • Black Sea Maritime Forum – roczne forum w Neapolu, kładące nacisk na przeciwdziałanie zagrożeniom i obronę prawa żeglugi w rejonie Morza Czarnego
  • Sea Shield 25 – ćwiczenie NATO (2 300 osób, 12 państw, w tym Polska i Francja) w Rumunii, ukierunkowane na hybrid threats, zakłócenia morskie 
  • Operation Black Sea Harmony – turecka inicjatywa z 2004 r., scentralizowana kontrola Cieśnin (Bosfor, Dardanele) i ochrona przed nielegalnym ruchem morskich zasobów

     

* * * 

Polska a JEF (Joint Expeditionary Force) – sytuacja faktyczna

 

  1. Polska nie jest członkiem JEF – mimo że była kilkukrotnie zapraszana do formalnego przystąpienia (wiadomo m.in. o rozmowach z Danią, UK i Norwegią).
  2. Uczestnictwo nieformalne – Polska brała udział w niektórych ćwiczeniach JEF, m.in. jako obserwator lub w charakterze "partnera okazjonalnego", ale nie jest sygnatariuszem porozumienia ramowego.
  3. Brak decyzji politycznej – mimo geograficznej oczywistości i sojuszniczej logiki (sąsiedztwo z Litwą i Szwecją, Bałtyk, granica z Rosją i Białorusią), nie podjęto politycznej decyzji o dołączeniu.

Dlaczego to istotne?

  • JEF to nie jest struktura NATO, ale komplementarna koalicja chętnych, która może działać szybciej i poza konsensusem całego Sojuszu.
  • Polska leży w samym środku strategicznego korytarza Arktyka–Bałtyk–Morze Czarne, a nieobecność w JEF zmniejsza jej wpływ na działania, które i tak ją dotyczą.
  • Inne państwa regionu – nawet bez dostępu do morza, jak Czechy – włączają się aktywnie z własnym kontyngentem.

Dania - lider naciskający na włączenie Polski

Dania (i Szwecja) wielokrotnie sygnalizowały potrzebę pełnej obecności Polski w JEF z uwagi na:

  • wspólne działania w obszarze Bałtyku;
  • ochronę infrastruktury krytycznej (kable, gazociągi);
  • oraz dostęp do szybkich mechanizmów koordynacji morskiej w sytuacji kryzysowej.

Co Polska traci?

  1. Realny wpływ na planowanie obronne północnej flanki Europy.
  2. Dostęp do struktur szybkiego reagowania, działających poza konsensusem NATO (co bywa kluczowe przy blokadzie decyzji).
  3. Współdzielenie kosztów i informacji wywiadowczych z partnerami Bałtyku i Arktyki.

 

Stanowimy lukę geopolityczną, której skutki mogą się uwidocznić np. w razie incydentu morskiego czy sabotażu infrastruktury.

Polska ma potencjał bycia liderem JEF w regionie – a na razie balansuje między pełną integracją a biernością polityczną. 

Od przejęcia władzy 13/12/2023 rząd Tuska milczy i nie reaguje na naciski państw nordyckich, by przystąpić do sojuszu obronnego, gdzie nawet możemy mieć wiodącą pozycję. Mam silne podejrzenia, że realizujemy wolę Niemiec, której projekt cyrkowej armii europejskiej i jej dochody i zyski z przemysłu zbrojeniowego może nie zaistnieć.

Lecz mam dzisiaj dużą nadzieję, że ten splot okoliczności: - Donald Trump i jego rewolucja common sense, powolny upadek Unii Europejskiej, oraz despotyzmu Niemiec i Francji, również, co nam najbliższe – prezydent Karol Nawrocki z jego wielkimi projektami sanacji państwa – to otwarte historyczne okno – spowodują, że Wielka Rzeczpospolita wkrótce się odrodzi.